O oszczędnym na przekór pracodawcy.
Pod koniec sierpnia jadę sobie rowerkiem drogą krajową 17 do Zamościa. Za mną jedzie TIR. Słyszę stuk, stuk, stuk; stukanie przyśpiesza. W pewnym momencie przy wyprzedzaniu mnie przelatuje koło mojej głowy kawałek oderwanej opony. Kilkaset metrów dalej, w zatoczce przystankowej staje kierowca TIR-em. Podjeżdżam, kierowca już wysiadł, patrzę a opona od naczepy poharatana. Mówię o tym kierowcy. A co on na to?
- To już trzecia opona w ciągu dwóch tygodni. Mówiłem szefowi, żeby nie zakładał mi nalewajek. Ale jak widać do szefa nie dotarło i chciał oszczędzić, bo dobre. Dwa tygodnie temu w Poznaniu poszły mi dwie opony. Z naczepy wypadły dwie palety cementu, większość na straty. Popracuję do końca umowy [dwa miesiące] i zmieniam firmę na inną. Nie będę w takim burdelu robił...
PS. Dodam, że opona była założona dwa dni wcześniej.
transport
Przez ten PS to dla mnie zabrzmiałeś niewiarygodnie. Twoja opona, że wiesz kiedy była założona? czy była jakaś plomba z datą, czy coś?
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 30 listopada 2012 o 13:57
No być może kierowca mu powiedział :P
OdpowiedzKiedyś spotkałem się z taką sytuacją, że szef kazał kierowcy jeździć niesprawnym samochodem. Kierowca prosił przed każdym wyjazdem nakaz jazdy na piśmie i że dany kurs w razie awarii zostanie pokryty z kasy szefa a nie pracownika.
OdpowiedzJa po dwóch miesiącach pracy w takiej firmie (też jako kierowca) dokładnie na 1 kwietnia zrezygnowałem z pracy ze skutkiem natychmiastowym. Nawet mi ekwiwalent za 4 dni niewykorzystanego urlopu wypłacili! Po pół roku firma i tak upadła, bo z takim bałaganem zwyczajnie nie mogła spełniać swoich funkcji.
OdpowiedzNalewek a nie nalewajek ;) Chyba że cytujesz kierowcę ale to powinno być zaznaczone. Edit: I jakoś nie chce mi się wierzyć że tak szybko te opony poszły. Chyba że auto znacznie przeciążone albo szef sam sobie w stodole robił te opony. Porządna firma robiąca nalewki nie odstawia fuszerek.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 grudnia 2012 o 14:44
Szkoda że nie ma wyjaśnienia, czym są te nalewki - nalewajki... la nieobeznanych w temacie jest to niezłe pytanie :D
OdpowiedzNalewka to stara opona z nowym, nalanym ponownie bieżnikiem. Jest dużo cięższa od oryginału ze względu na większa zawartość zwykłej gumy no i posiada dużo gorsze właściwości jezdne od oryginału. Tańsze rozwiązanie, niż kupno nowej oryginalnej opony. Michelin robi tzw Remixy i są to nieco lepszej jakości "firmowe" nalewki. W praktyce na tradycyjnych nalewkach mało kto chce jeździć. 3 miesiące robiłem w tej branży i powiem Ci, że zalegało to wiecznie na magazynie i nikt tego specjalnie nie brał.
OdpowiedzNie da się rowerem jechać inną trasą niż droga krajowa? Ja samochodem staram się nie utrudniać życia pieszym i rowerzystom i nie wjeżdżam autem do centrum miasta - staram się korzystać zwykle z jakiegoś takiego nieoficjalnego park&ride. Kolarze też mogliby w ramach wzajemnych kompromisów pomyśleć o innych uczestnikach drogi, że wyprzedzanie ich nie jest ani przyjemne, ani bezpieczne i wybrać boczną drogę. Auta nie pojadą bardziej główną trasą, bo w Polsce nie ma. Nie zawsze są warunki by bezpiecznie wyprzedzić rower. Ja wtedy zacisnę zęby i będę jechać za takim 20 minut z prędkością 30 km/h, ale większość kierowców będzie jednak ryzykować.
OdpowiedzA może akurat nie było możliwości pojechać inną drogą. Jak na razie w Polsce przy drogach krajowych ścieżek rowerowych nie budują.
OdpowiedzW Polsce drogi krajowe wyglądają jak boczne dróżki za granicą, więc alternatywą była pewnie jazda przez pola. Jak już infrastruktura drogowa w tej dziczy dorówna krajom cywilizowanym to będzie można dyskutować czy można było jechać tędy czy może lepiej owędy.
OdpowiedzPrzestań pieprzyć głupoty Stardust, bo rowerem wjedziesz w wiele miejsc, a prawda jest taka, że rzeczywiście rowerzyści często przeginają i nie dość, że jadą uczęszczaną drogą to jeszcze środkiem pasa. Mnie ogólnie zadziwia, że tym rowerzystom obojętne jest własne życie. Sam jestem kierowcą i mnie to wkurza, gdy jadę sobie wylotówką z miasta, po obu stronach są albo chodniki, albo jakieś ubite dróżki, a rowerzysta wali środkiem jezdni - to trza mieć nierówno pod garem. A ile razy widziałem kretyna jadącego poboczem na obwodnicy trójmiasta i to niejednokrotnie pod prąd, to jest dopiero upośledzenie umysłowe.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2012 o 12:05
Rowerzysta nie może jechać chodnikiem, więc jak nie ma ścieżki rowerowej to ma jechać ulicą, a większość dróg publicznych jest dostępna dla rowerzystów. A że niektórzy to idioci i jeżdżą pod prąd czy bez oświetlenia? Idioci są wszędzie, wśród kierowców również jest ich na pęczki.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2012 o 13:16
@Szakal85: może akurat nie było, ale sama też sporo jeżdżę na rowerze (teraz była dłuższa przerwa przez syfiaste złamanie, ale zamierzam wrócić) i znam sporo odcinków dróg bez pobocza o dużym natężeniu ruchu, które można objechać wiejskimi dróżkami nadkładając ze 20% trasy, a mimo to można spotkać tam rowerzystów, którzy nie są zdecydowanie wtedy w bezpiecznym położeniu.
OdpowiedzPrzynajmniej na drodze krajowej numer 17 pomiędzy pasem do jazdy a krawędzią jezdni jest około metra szerokości asfaltu przedzielone poziomą linią ciągłą lub przerywaną. @szakal - przy obwodnicy Zamościa [krajowa 17] jest ścieżka rowerowa długości 7 km.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 grudnia 2012 o 10:35