Zgłoszenie do silnego krwawienia. Krztusi się krwią! Opis jakby łyknął pudło żyletek. Podobno 17-latek się wykrwawia na amen już, teraz, za momencik... Po drodze w budzie przekładam tak żeby w plecaku (mamy takie beznadziejne plecaki, długie i cienkie, okropnie nieporęczne) na wyciągnięcie ręki były wszelkie gazy i takie tam.
Dojeżdżamy. Od progu poznaję kobietę, która wpuszcza nas do środka. Nie znałem jej z nazwiska, ale doskonale wiedziałem kim jest. Spodziewałem się więc, że to coś poważnego. W przebłysku geniuszu ona chyba też skumała kim jestem, bo w pewnym momencie zwróciła się do mnie po imieniu, a nie mam żadnego czarodziejskiego nadruczku na mundurze.
Wpadamy do pokoju. Rzucam plecakiem (nie szczędzę go...). Szarpie się z zamkiem kiedy kolega dobiega do leżącego na kanapie młodzieńca.
- Piotr... - pada z ust kolegi. - Jemu nic nie jest.
Jak to nic nie jest? Krztusi się krwią, no jak byk na wezwaniu tak jest podane! Faktycznie. Krwią się dusił bo miał krwotok z nosa, a mama kazała położyć mu się na plecach i odchylić głowę do tyłu. To też się krztusił, bo miał czerninę w gardle.
Po zaczarowanym zabiegu posadzenia młodego i pochylenia głowy w przeciwną stronę niż miał, nagle okazało się, że będzie żył. Krwawienie ustało.
Pożegnaliśmy się z panią pielęgniarką z izby przyjęć w szpitalu, do którego jeździmy najczęściej i wróciliśmy do bazy.
Praca praca ;)
nie wiem czemu, ale uroiło mi się, że to o swojej niedoszłej(doszłej??) teściowej opowiadasz...chyba muszę sobie umysł zpatchować o.O
OdpowiedzNiedoszłej już na zawsze. ;)
Odpowiedza czyli to juz pewne?
OdpowiedzNie, na zawsze znaczy że za tydzień wraca do dziewczyny :|
OdpowiedzPielęgniarka co nie wie jak postępować z krwawieniem z nosa. Brawa dla tej pani.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 listopada 2012 o 16:37
Ja pier*le! za przeproszeniem. I pielegniarki zadaja podwyzki plac???
OdpowiedzVampi oceniasz wszystkie pielęgniarki po tej jednej? Niewarto. Dla nich warto być miłym bo lubią się mścić (wiem to jako pacjent i współpracownik :P). Więc kochajmy pielęgniarki, przechodza przez trudne studia, a później czyszczą baseny i są poganiane przez lekarzy, nalezy im się chociaż nasza miłość ;)
Odpowiedz@Autor- same sobie wybraly taki zawod, wiec nie powinny narzekac.
OdpowiedzI nie narzekają. Kto mówił o narzekaniu? Mówiliśmy tylko o tym, że mamy je kochać. A że żądają podwyżki płac? Tak jest i nie dziwię im się. To ciężka i przede wszystkim brudna robota, nierzadko po kilkanaście godzin. I w dodatku są wystawiane na żer rodzinom pacjenta - co samo w sobie jest tak męczące, że należałoby im się 1/4 pensji więcej tylko za to. Szkoda, że pielęgniarki nie cieszą się społecznym szacunkiem, ale ratownicy cierpią na to samo niestety.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 listopada 2012 o 12:50
@Vampi Jak ja nienawidzę takiego podejścia. A co z ludźmi, którzy np.: obsługują śmieciarki i opróżniają kubły, w końcu też nie pracują tam za karę. To że wykonują taką, a nie inną robotę znaczy, że można do nich podejść lekceważąco, bo to 'tylko śmieciarze'? Tak samo im, jak i pielęgniarkom należy się szacunek za wykonywaną pracę, gdyby ich nie było każdy sam czasem musiałby ubrudzić swoje śnieżnobiałe rączki, może wtedy ludziom by się włączyło myślenie, bo dzisiejsze społeczeństwo jest bolesnym przykładem tego, że człowiek żeby pojąć cokolwiek musi to poczuć na własnej skórze. -.-
Odpowiedz@Vampi: strasznie uogólniasz. Moja teściowa jest pielęgniarką, całym sercem zaangażowaną w swoją pracę. Zarabia naprawdę kiepsko, za ciężką pracę. Zaradna jest, więc sobie dorabia na drugi etat, ale dlaczego MUSI to robić, żeby godnie żyć? Przecież to nie jest normalne, że ludzie wykonujący tak upierdliwą robotę zarabiają śmiesznie niskie pieniądze. Czasem się nie dziwię, że niektóre z tych kobiet nie są za miłe i nie starają się ze wszystkich sił... jednak podkreślam: niektóre. Większość 'piguł' to wspaniali, pomocni i życzliwi ludzie.
Odpowiedzoki racja , ale niejedna pielegniarka dostaje w lape od rodzin pacjentow "za lepsza opieke". a raczej watpie zeby panowie od wywozu smieci w lape dostawali. Wiec Kinia-nie mam zlego podejscia. @ Fuu- to juz wina panstwa ze ten zawod jest tak nisko platny i musza sobie radzic w kazdy mozliwy sposob.
OdpowiedzPracowałem sporo w szpitalach i nie przypominam sobie żeby ktokolwiek z nas dostawał kiedyś w łapę... ZWŁASZCZA pielęgniarki... które zmieniają się 2-3 razy na dobę więc rodzina pacjenta musiałaby obrobić bank żeby zapłacić każdej (pielęgniarka NIE JEST przypisana do pacjenta...)
Odpowiedzi tu Cię zaskoczę... śmieciarze dostawali w łapę za zabieranie nadprogramowych śmieci. Teraz na śmieciarkach masz kamery... :]
OdpowiedzZaszczurzony, zdarza się, że rodziny pacjentów dają kaskę pielęgniarkom za "dodatkową opiekę". I bywa też tak, że mniej uczciwa pielęgniarka przyjmuje pieniążki, mimo iz wi, że pacjentem nie będzie się w stanie opiekować dodatkowo. Choćby dlatego, że nie jest 24h na oddziale. Ja grzecznie odmawiam nie tylko pieniędzy, ale i słodyczy, a także każdej innej formy dodatkowej gratyfikacji w czasie przebywania pacjenta w oddziale. Nie ma nic za darmo.
OdpowiedzWiewiora to może nie u nas ;) bo nie spotkałem się z tym ;) Może my mniej fajni jesteśmy i nikt nam nie ufa ;)
OdpowiedzNo i dobrze, że nie ma. Nie ma pokusy :)
OdpowiedzBez obrazy to była matka, która spanikowała. Nie ważne, że pielęgniarka.
OdpowiedzKiedyś jeszcze w przedszkolu dostałam w zęby taką huśtawką-równoważnią. Też mnie opiekunki położyły na ławce na plecach, bo krwawiłam. Dalej nie pamiętam co było. Może to takie ogólne przeświadczenie poprzedniego pokolenia było?
OdpowiedzTeż mi się tak wydaje, w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym krwotoki z nosa były u mnie dość częste (potem chyba z tego wyrosłam) i zawsze przedszkolanki i nauczycielki próbowały mnie położyć na wznak i w ten sposób "ratować". Nigdy się im nie dałam tak załatwić, zawsze twierdziłam że mnie lekarz kazał się pochylić do przodu i ściskać nos.
OdpowiedzCoś musi być na rzeczy. Mnie samej nigdy krew z nosa nie leciała, ale często zdarzało się to moim koleżankom w przedszkolu czy podstawówce. I wszystkie wtedy siadały lub kładły się z odchyloną do tyłu głową "bo Pani Doktor kazała zawsze tak robić". Kiedyś w ogóle zasady pierwszej pomocy były nieco inne niż teraz. Pamiętam, jak na jakiejś pogadance wiele lat temu mówiono nam, żebyśmy nigdy, ale to nigdy, nie robili nieprzytomnej osobie masażu serca - "bo można żebra połamać".
OdpowiedzDawne podręczniki chyba tak uczyły. Pielęgniarka w mojej podstawówce też tak przez jakiś czas robiła. Można prosić o zdanie ludzi z branży?
OdpowiedzKurcze, u mnie w przedszkolu robili dokładnie tak samo! Ja sama nie miałam krwotoków z nosa nigdy, ale zawsze dziwiłam się, dlaczego one tak robią, przecież krew wtedy może spływać do gardła, itp. - ot, takie logiczne przemyślenia pięciolatki.
OdpowiedzOgólnie to prawda. Kiedyś się robiło takie rzezy. Ale na litość, ona jest pielęgniarką.
OdpowiedzA w jakim wieku jest ta pielęgniarka?
OdpowiedzNawiązując do dyskusji o dawnych zaleceniach w sytuacjach z pierwszej pomocy przedlekarskiej - wiecie jak nieziemskie były procedury ratowania topielca. Jeszcze w latach 70-tych zalecano, by przed sztucznym oddychaniem język topielca przypiąć agrafką do policzka!
OdpowiedzMikaz ma 17 letniego syna, podejrzewam więc, że starsza ode mnie jest (a jestem po 30 już). Ale wybacz,o wiek nie zapytałem.
OdpowiedzPytam, bo może robi tak, jak ją kiedyś nauczyli (na to by wskazywał wiek ok. 50 - 60 lat). Ale dziwne, że od tego czasu nikt jej w pracy nie uświadomił, że ma prehistoryczne podejście do sprawy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 listopada 2012 o 16:39
Mikaz, aż tak starsza nie była. Ocenilbym ja tak pod 40 raczej
OdpowiedzHmm Ja od małego odchylałem głowę do tyłu i "piłem" to co próbowało uciec. W wieku jakichś 7 lat zderzyłem się w szkole z innym dzieckiem i od tej pory mam częste krwotoki z jednej i tej samej dziurki od nosa( często zdarzają się bez większego powodu np po kichnięciu, czasem sam się załatwię gdy sie zapomnę i coś przydłubie ). Zawsze gdy już się zacznie, znajduję miejsce do siedzenia odchylam głowę do tyłu i czekam aż samo ustanie( jeżeli mi się zdarzy że akurat leżę to tym lepiej - na plecy - i czekamy). Nigdy ale to nigdy nie zdarzyło mi się krwią zakrztusić. Jakoś tak się przyzwyczaiłem i tak wolę, niczego nie brudzę, nie muszę szukać chusteczek, biec do łazienki, wystarczy chwilę spokojnie posiedzieć.
OdpowiedzW moim przedszkolu kłaść się nie kazali przy krwawieniu z nosa, za to miałam inną ciekawą sytuację :P Jeszcze do niedawna panowało przeświadczenie, ze osobie z drgawkami trzeba coś (np. ołówek) wsadzić między zęby, żeby sobie języka nie odgryzła. Jak "odleciałam" na lekcji, pani po eleganckim zabezpieczeniu przestrzeni wokół mnie i wysłaniu kogoś po pielęgniarkę, podniosła z ziemi brudny ołówek/długopis i zaczęła go zbliżać do mojej twarzy, w celu wsadzenia mi go między zęby -.- Całe szczęście, ktoś przytomny krzyknął, że tak się nie robi. Możliwe, że nie uwierzyła, ale zanim zdążyła postawić na swoim przyszła pielęgniarka :P
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 1 grudnia 2012 o 2:39
@Arrekin fuj ;/
OdpowiedzOstatnie zdanie najlepsze...
OdpowiedzCo się dzieje z tymi ludźmi, jedyne wytłumaczenie dla mnie to stres i panika...Ale żeby pielęgniarka nie wiedziała, jak trzeba postępować...?
Odpowiedzwiesz, moja mama też jest pielęgniarką i kiedyś ją zapytałam, co by zrobiła, gdyby mnie lub tatusiowi się coś stało. Odpowiedziała mi, że prawdopodobnie sparaliżowałoby ją ze strachu. Ludzie różnie reagują na stres.
OdpowiedzDlatego też w szpitalach personel nie powinien zajmować się swoją rodziną. Podejmuje się wtedy często nieobiektywne decyzje.
Odpowiedzmasakra... już w podstawówce uczy się dzieci co zrobić w przypadku krwawienia z nosa a tu takie coś o_O
OdpowiedzNie wiem, co oni mają z tym odchylaniem... Jako osoba często krwawiąca z nosa, zostałam przez laryngologa poinstruowana, jak się należy zachowywać. No ale co z tego, przecież ja jakaś głupia jestem, rodzice lepiej wiedzą, że głowę do tyłu trzeba odchylać.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 29 listopada 2012 o 19:10
Nie trzeba daleko szukać... A słynne - podnieś rączki do góry a mamusia w plecki klepnie żeby wyleciało!
OdpowiedzPomagałam kiedyś staruszce, która przewracając się złamała rękę i nos (i ogólnie się poobijała). Poza zagadywaniem Pani w oczekiwaniu na karetkę najtrudniejszym zadaniem było dziękowanie "pomocnikom" radzącym, żeby mocno odchylić staruszce głowę do tyłu. A ile się nasłuchałam, jak odmawiałam...
Odpowiedz...pielęgniarka z izby przyjęć szpitala, gdzie podjeżdża sporo karetek, więc ekipy tychże znają ją przynajmniej z widzenia, wzywa takową, aby zrobić z siebie kompletną idiotkę... ??? Coś tutaj śmierdzi, jest mało logiczne i niewiarygodne. Po raz kolejny w historii tegoż autora. Niestety
OdpowiedzWezwała nas nie żeby zrobić idiotkę tylko po syna. Gdybyś myślał, ze syn się wykrwawia, a pracowałbyś w pogotowiu, to nie wezwałbyś karetki żeby przypadkiem nie wyjśc na idiotę?
OdpowiedzUWAGA - będzie niesmacznie ! Niestety, według wielu ludzi przy krwotoku należy odchylić głowę do tyłu. Moja żona ma bardzo specyficzną reakcję na jeden z antybiotyków - bardzo intensywne krwawienia z nosa. Co teściowa kazała jej robić? Odchylać głowę do tyłu. Ponieważ krew leciała jak z kranu i nie chciała przestawać, kończyło się krwawymi wymiotami. Żona miała wtedy jakieś 11-12 lat i posłuchała matki, ale za drugim razem postanowiła "kapać" do miski, a nie odchylać głowę. Teściowa zrozumiała , że to reakcja na lek dopiero za czwartym (!) razem. Żona do dzisiaj jeśli ma krwotok, to jak z kranu. Na szczęście przeszkoliła mnie, więc widząc zakrwawioną chusteczkę przy jej nosie, biegnę po mrożony groszek, kładę go jej na kark i staram się ją uspokoić. Jak na razie działa :)
Odpowiedzjeżeli serce pracuje,a Ty zrobisz masaż, to jest paragraf, a jeżeli nie pracuje i połamiesz żebra podczas masażu, to nic Ci nie groźi,a codo WP "piguły" to byłbym ostrożny następnym razem...
OdpowiedzA co to ma do tego co opisywane?
OdpowiedzZgaduję, że to jakaś zagubiony komentarz do wcześniejszego komentarza Poison_Ivy*. Który był komentarzem do komentarza użytkowniczki AniaMP. I się papioczek zamotał/a z magicznym przyciskiem [Odpowiedz]. Czy jakoś tak :) * (" Kiedyś w ogóle zasady pierwszej pomocy były nieco inne niż teraz. Pamiętam, jak na jakiejś pogadance wiele lat temu mówiono nam, żebyśmy nigdy, ale to nigdy, nie robili nieprzytomnej osobie masażu serca - "bo można żebra połamać". ")
OdpowiedzLudzie nie są tacy głupi. Powiedz, że nie są.... są?
OdpowiedzSą.
OdpowiedzSą.
OdpowiedzSą. Patrz: Facebook
OdpowiedzPrzecietny "Kowalski" jest niestety glupi i o medycynie codziennych przypadkow nie ma pojecia. Gdyby kursy pierwszej pomocy, w ktorych by tez byly porady, nie tylko, jak robic reanimacje, ale jak zachowac sie przy n.p. epistaxis, byly w szkole, niewatpliwie niektorzy "Kowalscy" przypomnieliby sobie o tym i nauke zastosowali poprawnie, niezaleznie od zalecen matczyno-babcinych.
OdpowiedzEpistaxis... jakby ktoś jeszcze był tak głupi jak ja i nie znał łaciny, to podpowiadam: google mówią, że to jest właśnie to prostacko brzmiące po polsku krwawienie z nosa :(
OdpowiedzTo, że ktos nie zna się na medycynie nie oznacza, że jest głupi. Ja w szkole miałam naukę pierwszej pomocy, ale szczerze mówiąc bardzo mało z tego pamiętam, bo było to kilka lat temu. Od tamtej pory raz mi się tylko zdarzyło "ratować" kogos (jak koleżance nożem gardło przecięto), a moja pomoc ograniczyła się do przyciskania ręcznika do szyi poszkodowanej i mało sama tam nie zemdlałam z nerwów. Z tego całego kursu pamiętam chyba tylko jak położyć kogos w bezpiecznej pozycji i reanimację. Piura dzięki, ja też taka głupia jak Ty jestem i nie wiedziałam cóż to takiego epistaxis.
OdpowiedzMam mamę pielęgniarkę, a mimo że chorowałam jako dziecko często i z sensacjami (krew z nosa, gorączka rzędu 41 stopni, raz czy dwa się nawet na poważnie dusiłam), zawsze potrafiła mnie uratować, uspokoić, i doprowadzić do porządku. Oczywiście, kilka razy też i wzywała do mnie pogotowie, zwłaszcza przy grypach żołądkowych (które wyglądały u mnie tak, że nie spałam dwie doby i bywałam odwodniona dość często), bo wtedy - co logiczne - sama nie mogła z tym nic zrobić. Przyjeżdżali mili panowie, dawali mi zastrzyk i przechodziło. Ale żeby nie wiedzieć, że odchylenie głowy w tył przy krwotoku z nosa jest zwyczajnie głupie i niebezpieczne? Spotykałam się z taką niewiedzą u pań w szkole (ja nie wiem, może autor historii albo ktoś z branży powie mi, co kieruje człowiekiem uważającym, że odchylenie głowy jest ok? Przekonanie, że wtedy "wylana" krew "rozleje się" z powrotem do naczyń i się nie zmarnuje?) ale nigdy u pielęgniarek...
Odpowiedz