Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia pewnej rodziny. O tym jak chciwość może przesłonić wartości rodzinne. W…

Historia pewnej rodziny. O tym jak chciwość może przesłonić wartości rodzinne.
W rodzinie była bardzo chora babcia. Niestety rodzina nie interesowała się nią za bardzo do momentu, w którym stan babci zaczął się pogarszać. Można pomyśleć - chcą się zająć, sumienie ich ruszyło, w ostatnich chwilach chcą wesprzeć...
Nic bardziej mylnego.

Otóż babcia miała pewną bardzo starą Ikonę Matki Boskiej. Była ona dla niej bardzo ważna i zawsze stała na honorowym miejscu.

Piekielna rodzinka wydedukowała, że ta ikona jest sporo warta, bo przodkowie babci niegdyś posiadali wiele gruntów i dworków na terenach wschodnich, które zostały im odebrane. Śmiało można by przypuszczać, że ta ikona to pozostałość po tym majątku.

Przez parę miesięcy rodzinka walczyła między sobą o względy babci i o dopchanie się do testamentu. Miały miejsce sceny uwłaczające ludzkiej godności. Babcia była już tym wszystkim strasznie zmęczona... W efekcie nie zapisała ikony nikomu.

Po jej śmierci dalsza część kłótni - nikt nie odpuszczał. Rodzina skłócona, szło na noże. Nikt ze sobą nie rozmawiał. Sytuacja nie do wytrzymania. Tak się zapamiętali w zwalczaniu siebie nawzajem, że prawie zapomnieli o nieszczęsnej ikonie...

W końcu jednak stwierdzili, że jeden brat ją weźmie i spłaci pozostałych. Ikona poszła do wyceny.

I bardzo żałuję, że nie było mi dane zobaczyć min członków rodziny przy ogłaszaniu wartości ikony, która okazała się nad wyraz udanym wyrobem jarmarcznym!

Wartość dla rodziny - zerowa.
Wartość dla babci - gigantyczna, bo sentymentalna... Nikt jednak tego nie uszanował. Poszła na śmietnik.

ludzkie sępy

by AyatiSajani
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar mijanou
5 25

Historia z morałem lub chciwość ukarana- tak można by zatytułować tę historię. I dobrze, że hieny dostały po nosie. Ja sama mam kilka pamiątek po babci: nie wiem, czy są cenne, czy nie (niektóre z nich Babcia otrzymala od swojej Babci) ale dla mnie są bezcenne ze względu na wartość sentymentalną i pamięć po wspaniałym człowieku. Nawet jeśli ta ikona była bezwartościowa to nie powinni jej wyrzucać bo to po prostu brak szacunku dla pamięci zmarłej. Co za ludziska!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 listopada 2012 o 8:07

avatar Mirame
10 10

Z jednej strony się z Tobą zgadzam, ale z drugiej... dla nich sama babcia nie miała wielkiej wartości, to jej ikona miałaby mieć? Nikomu innemu (nawet gdyby gdzieś tam się resztki szacunku dla babci tliły) też by jej nie oddali, bo komu potrzebna jarmarczna figurka? No i w sumie jak babcia im bliska nie była, to wyrzucili na śmietnik, bo co z nią mieli zrobić? To, co dla ciebie ma wartość, dla innych może być zwykłym odpadkiem.

Odpowiedz
avatar fak_dak
12 26

Współczuję kobiecie takiej rodziny. Z drugie strony patrząc, to ona te swoje dzieci tak wychowała. Jak się dzieci za bardzo kocha a za mało wychowuje to wyrasta pokolenie zapatrzonych w siebie egoistów.

Odpowiedz
avatar Naa
21 21

Nie można kochać dziecka za bardzo. Można tylko zbyt ślepo, bezkrytycznie albo bezmyślnie. Rodzic naprawdę kochający dziecko będzie się bardzo pilnować, i kontrolować skutki swoich poczynań, żeby wyrosło na wartościowego człowieka. Na pewno nie przyjmie postawy "och, jaką ja jestem dobrą matką / dobrym ojcem, ciągle pokazuję dziecku, że jest pępkiem świata,i wszystko mu pozwalam!".

Odpowiedz
avatar Litterka
0 14

Karma is a bitch! :D

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
6 8

Szkoda tylko tego obrazu. Ja lubię takie sentymentalne duperele z historią w tle.

Odpowiedz
avatar LTM87
11 11

Ot, częsta przypadłość wielu rodzin. Z pozoru wszystko cacy, każdy każdego lubi i każdy za każdym wskoczyłby w ogień, dopóki nie pojawi się perspektywa zdobycia jakichś mniej lub bardziej wartościowych dóbr. Wtedy z ludzi wyłażą wilki, ba! Żeby wilki... Szakale. Bo o ile w stadzie wilków panuje jeszcze jakaś hierarchia i szacunek dla niej, to szakale w walce o swoje potrafią poodgryzać sobie łby. W pewnej części mojej rodziny była podobna sytuacja. Wojna toczyła się o rzekomo niezwykle wartościowy kawałek ziemi. Rzekomo, bo milion lat temu jakiś komuch wspomniał, że w pobliżu będzie przebiegała droga. A jak droga, to pewnie myśleli, że sprzedadzą ten skrawek za miliardy albo otworzą tam coś przynajmniej pokroju Złotych Tarasów, a klienci będą tłumami odwiedzać ich restaurację/sklep/inną firmę. Niektórzy już robili cenniki swoich usług. Ludzie! Co tam się działo! Sądy, policja, prokurator, przekupstwo, straszenie. Kiedy wreszcie po latach siwego dymu któryś z familiantów wywalczył ten skrawek, okazało się, że jest on figę warty. Nawet uzbroić się go nie opłaca. Oczywiście żadnej drogi w tym miejscu nikt budować już nie zamierza i jak się okazało nigdy nie zamierzał. Ot, po prostu obietnica jakiejś lokalnej płotki partyjnej, coś w stylu "jak będziecie towarzysze z poświęceniem pracować dla dobra Polski Ludowej, to my wam z czasem i drogę tu zbudujemy..." Najsmutniejsze jest to, że kiedy na jaw wyszła nikła wartość ziemi, ludzie niemal ekspresowo zapomnieli o wcześniejszych gniewach. I tak ci, którzy życzyli sobie śmierci w najgorszej formie nagle znów stali się przykładną rodziną. Ale dla obserwatorów z zewnątrz niesmak pozostał.

Odpowiedz
avatar AyatiSajani
7 7

Widzę, że z takim zachowaniem spotkał się prawie każdy. Nie rozumiem czemu ludzie teoretycznie sobie bliscy (rodzeństwo np.) potrafi nagle w ten sposób się zachowywać. Mam pewną teorię, że to w dużej mierze wina żon lub mężów, nie pochodzących z rodziny, osób, które nie mają takich skrupułów i chętnie podburzają swoich partnerów przeciwko członkom rodziny, byle tylko położyć rękę na spadku. Tak przynajmniej było u mnie.. dobrze, że byłam daleko od tego.. Ale tak jak napisałeś- niesmak zostaje..

Odpowiedz
avatar Rhantus
3 3

Masz zapewne rację w dużej mierze, tylko co jet warta taka rodzina, która pod wpływem męża/żony robi coś takiego?

Odpowiedz
avatar LTM87
7 7

@AyatiSajani coś w tym jest. Przecież ci wszyscy uczestnicy takiej wojny mają zwykle mężów i żony, czyli ludzi z zewnątrz. Ja zauważyłem, że to często właśnie małżonkom mocniej zależało na tym, aby to akurat ich partner położył łapę na tym, co mu się RZEKOMO należy. Bo i z tą należnością różnie bywało. Ciągle trwały licytacje kto i w jakim stopniu był związany z tą ziemią. I nagle okazało się, że każdy o nią dbał, każdy pamiętał, każdemu zależało. A cała awantura o skrawek, na którym ledwo co można byłoby zawrócić osobówką (o ile by tam się nią wjechało, bo skrawek dosłownie pośrodku niczego).

Odpowiedz
Udostępnij