W moim mieście trudno jest uzyskać pomoc psychiatry w trybie wizyty domowej. Na NFZ terminy sięgają 2-3 miesięcy, a prywatnie mało któremu z moich kolegów chce się jeździć po domach skoro więcej pieniędzy i w spokojniejszej atmosferze zarobią w swoich gabinetach.
Często sytuacje są pilne i rodzina mając w domu podmajacząjącą w chorobie Alzheimera babcię, leżącą w łóżku żonę z depresją poporodową czy teściową z zespołem urojeniowym, która odmawia zgłoszenia się do Poradni, nie ma czasu by czekać na lekarza do przyszłego kwartału.
Ja jeżdżę prywatnie na takie wizyty. Chętnych zawsze jest więcej niż mam możliwości. Współpraca układa się zwykle dobrze i z wzajemnym szacunkiem. Jestem punktualny, a rodziny jeżeli chcą odwołać wizytę robią to z odpowiednim wyprzedzeniem. W pilnej sytuacji prawie zawsze jestem w stanie w ciągu kilku dni wygospodarować jakiś dodatkowy termin.
Pewnego dnia zadzwonił do mnie mężczyzna błagając o pilną wizytę do mamy, na co dzień miłej staruszki, która nocami była pobudzona, agresywna i halucynowała. Rzecz dla psychiatry banalna i łatwa do leczenia ale niepsychiatrom może napędzić stracha.
Zgodziłem się na wizytę w trybie awaryjnym, czyli wcisnąłem ją pomiędzy inne moje zobowiązania.
W połowie drogi pod wskazany adres coś mi zabuczało w torbie. Normalnie nie obieram w samochodzie telefonów ani nie czytam smsów. Na czerwonym świetle wyciągnąłem jednak telefon, a tam sms od faceta o treści „Odwołuję wizytę”. Wkurzyłem się nieco i zatrzymałem się w zatoczce. Po trzeciej próbie dodzwonienia facet odebrał i beztrosko oświadczył mi, że nie widzi problemu w tym, że odwołuje wizytę smsem 15 minut przed umówionym terminem. Poza tym oddaje matkę bratu pod opiekę, więc moja pomoc jest już niepotrzebna. Ale jakby matka do niego miała wrócić to obiecuje, że zadzwoni. Łaskawca.
kwiatki z mojej pracy
Tak już niestety jest, że człowiek człowieka nie szanuje. A dopóki będzie tak właśnie, dopóty będziemy psioczyć na odległe terminy u lekarzy. Tego nie zmienisz, zawsze znajdzie się taki ktoś, kto podniesie ciśnienie do maximum. Przykre.
OdpowiedzObciążyć kosztami wyjazdu.
Odpowiedz"Dobrze" chociaz, ze zadzwonil. Bo przecie mogles stac pod drzwiami, kiedy on by mame odwozil do brata...
OdpowiedzI tak dobrze,że dojeżdżasz do klientów..
OdpowiedzCoz, szacunek dla cudzego czasu to, niestety rzadka rzecz. Ale moze moglbys pobierac niewielkie oplaty za odwolanie wizyty krotko przed czasem? Moze ludzie mysleliby wczesniej.
OdpowiedzOplaty za leczenie, przed jego rozpoczeciem, sa sprzeczne z prawem, gdyz pacjent (jako dojrzaly obywatel) ma prawo w kazdej chwili przerwac leczenie, nawet przed jego rozpoczeciem i to bez jakiegokolwiek uzasadnienia. A lekarz moze mu "nakukac" i nie ma podstawy do jakiejs rekompensaty, bo to jest jego ryzyko zawodowe. Przynajmniej jest tak w Niemczech, przypuszczam, ze w Polsce podobnie.
OdpowiedzW Polsce zależy to od tego jaka jest umowa pomiędzy lekarzem a pacjentem. Można płacić przed, można w trakcie, można po poradzie. W opłacie przed płacisz za zarezerwowany dla ciebie czas. Masz prawo go wykorzystać lub nie. Jest to na przykład powszechna praktyka wśród psychoterapeutów, że za nieodbyte a nieodwołane zawczasu sesje pacjent płaci. Również w Niemczech.
OdpowiedzBardzo dużo jest historii o braku szacunku do ludzi w kwestii czasu. Co najciekawsze, jak do tej por żaden z piekielnych nie poczuwał się do jakiejś winy :/ Przykre.
OdpowiedzMi się bardziej wydaje, że mniej piekielne jest odwołanie wizyty 15 minut przed nią, niż to, że oddaje babcię to już nie jego problem, nie jego zmartwienie, a ona jak nie była zdrowsza tak nie będzie. Teraz brat się będzie bujał. O, to jest piekielne, oddał babkę to i lekarz jej niepotrzebny
Odpowiedz