Podczas kontroli biletów w autobusie, pasażerka okazała mi 2 legitymacje: Zus oraz studencką. Twierdziła przy tym, że dwie legitymację dające 50% zniżki upoważniają ją do jazdy za darmo. Zrobiła mi przy tym taką awanturę gdy poinformowałem ją, że jednak jest w błędzie i promocje się nie łączą.
Jako studentka prawa (1 semestr), odgrażała się że zgłosi sprawę do sądu, a mnie wyrzucą z pracy.
Pozostało mi tylko życzyć jej powodzenia.
komunikacja_miejska
Rację ma pewien profesor, który powiedział niedawno, że spora część studentów nie powinna oglądać uniwersytetów nawet na wycieczkach.
OdpowiedzJuż dawno wielu udowadniało, że przy "darmowej" (publicznej) nauce poziom musi się obniżyć co najmniej do średniej. Dlatego tylu durniów studiuje.
OdpowiedzDostać się na studia zazwyczaj nie ma problemów. Gorzej jest się na nich utrzymać. A pasażerce przy takiej logice przyszłości na tych studiach nie wróżę. Póki co żaden pozew ani skarga na mnie nie wpłynęła
Odpowiedz"Promocje nie łączą się" Wymiatasz :D
OdpowiedzPrawie jak na kasie w Tesco. ;D
OdpowiedzI jest z różowej sieci
OdpowiedzWedług mnie to powinna wyciągnąć 50% z 50% i powiedzieć, że jej przysługuje 25% zniżka skoro pokazała dwie legitymacje.
OdpowiedzGdyby miała jeszcze jakąś, prosiłaby pewnie o dopłatę dla siebie za przejazd :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 października 2012 o 22:46
Studenci, a zwłaszcza studentki prawa wymiatają. Zawsze im się wydaje, że są mądrzejsi od innych i nietykalni ;) Ile to ja takich przypadków na swoich studiach miałam to już nie zliczę. Grożą sądem nawet przy zakupie firanek ;D
OdpowiedzNajgorsi ci z prawa, ale jeszcze gorsi rudzi. Bo każdy rudy jest fałszywy.
Odpowiedzhola, hola! nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka. Sama studiuję prawo, ale nie mam syndromu 'studiuję prawo, gardzę tobą'. Fakt, takie rodzynki jak ww. dziewczyna zdarzają się (szczególnie na pierwszym roku, z czasem niektórym mija), ale w większości (przynajmniej u mnie na roku) są to zwyczajni, przesympatyczni ludzie :)
Odpowiedzzgadzam się z manna_z_nieba. Sam studiuję prawo i ludzi mam naprawdę fajnych. Zwyczajni, sympatyczni, lubiący się nieźle zabawić ludzie, tacy jak na innych kierunkach.
OdpowiedzNie wszyscy tak mają (piszę jako osoba mająca za sobą studia prawnicze), ale bywa, że: 1) odrobina wiedzy jest gorsza od jej braku, bo ten drugi ma pojęcie o temacie niewiele słabsze od pierwszego, ale nie kozaczy i nie wydaje mu się, że jest ekspertem; 2) pokory na tych studiach często gęsto człowiek uczy się dopiero w bólu, po egzaminach. Październik, pierwszaczka, dopiero za kilka miesięcy dotrze do niej, jak mało wie.
OdpowiedzTo nie tylko przyszli prawnicy, u mnie na medycynie jest laska, ktora kaze sie do siebie zwracac per "doktor Jakastam", mimo ze nadal jest studentka, bo ona "musi sie przyzwyczajac" :D
Odpowiedzburaki znajdą się na każdym kierunku. też studiuję prawo i znam zarówno ludzi przesympatycznych i traktujących wszystkich jednakowo jak i ludzi co im się w głowach poprzewracało, bo "on/ona jest na trzecim roku PRAWA i jest ważny/a" ! są ludzie i parapety :)
OdpowiedzFenirgreyback - ty jesteś najbardziej piekielny! Przeczytałem historyjkę OkrutnegoKanara i uśmiechnąłem się z politowaniem nad tą bidulą z prawa. Jednak po twoim komentarzu musiałem czyścić monitor. Wymiatasz chłopie równo!
OdpowiedzNiestety, szanowny dabie68, nie każdy ogarnia mój prosty i mocno niewyszukany humor :)
Odpowiedzfenir - nie licz na to, że ktoś ogarnie taką skomplikowaną ironię, jak w Twojej powyższej wypowiedzi;)
Odpowiedzuważaj bo tutaj za przejawy bardziej wyrafinowanego humoru banują :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 października 2012 o 15:21
Ciekaw tylko jestem, co sobie myślała ta studentka... studiuje prawo a myśli że legitymacja ZUS i studencka dają 100% zniżki -,- fajnie.
OdpowiedzCóż, normalny człowiek szans na studiach prawniczych wielkich nie ma, bo nie od dziś wiadomo że na aplikację można dostać się głównie dzięki koneksjom, rodziny które są w interesie od pokoleń pilnują tego jak oka w głowie. Także gość "z ulicy" zakończy swą karierę prawnika na magisterium, a synalkowie i córeczki adwokatów, prokuratorów pójdą wyżej. To najprawdopodobniej była właśnie pewna swego panienka z prawniczej rodziny, myśląca ze jest nietykalna bo tatuś jej wszystko załatwi.
OdpowiedzO rly? Tak było kiedyś, teraz egzamin na aplikację jest państwowy. Zaliczysz test, jesteś na aplikacji [i szukaj sobie sam patrona]. Nie zaliczysz, do widzenia. Na egzaminie na aplikację ogólną rozwiązuje się jeszcze 3 kazusy, więc ewentualnie tutaj można trochę namieszać, ale... jakoś wątpię.
OdpowiedzWidzę że wybitny znawca tematu nam tu się trafił, co masę plotek i żali usłyszał, ale o studiach prawniczych czy aplikacjach może jednym uchem słyszał. Dostać się na studia da się (odpowiednia matura, punkty), ukończyć trudniej (z drugiej strony to nie są zajęcia w Wyższej Szkole Zabijania Czasu), a egzamin wstępny na większości aplikacji (komornicza i ogólna, po której jest sądowa i prokuratorska, ma limit miejsc) po zdaniu daje ci status aplikanta. Potem trzeba jeszcze patrona znaleźć, ale to też da się zrobić. O klikach i układach najczęściej mówią ci, którzy zazdrośnie z daleka patrzą na środowiska niedostępne intelektualnie, przynajmniej dla zazdrośników. A panienka była po prostu arogancką studenteczką, podnieconą własnym kierunkiem i nie doświadczoną jeszcze przez egzaminatorów w kwestii, jak mało wie.
OdpowiedzA o ustawie Gosiewskiego nie słyszałeś? Po jej wprowadzeniu egzamin jest państwowy (a nie korporacyjny jak kiedyś) i np. na radcowską czy adwokacką łatwo się dostać. Ba, w ostatnich latach dostało się tyle ludzi, że niedługo będziemy mieli 2 razy więcej mecenasów niż 10 lat temu. ;) No i niestety dla wszystkich pracy nie będzie, a przynajmniej nie za dobre pieniądze, bo już teraz rynek się nasycił. A tymczasem taki spawacz ma oferty w polskich stoczniach za 5-7K, w niemieckich i skandynawskich za 15-20K czyli za kasę, której wielu absolwentów prawa nawet na oczy nie zobaczy. ;)
OdpowiedzZacząłem studiować prawo w tym roku i aż wstyd mi się zrobiło... ja pierdzielę, co za dziewczyna.
OdpowiedzAle jak to tak? To wystawiłeś jej wezwanie? Ale dlaczego? Przecież ona miała prawo jechać za darmo! Jeszcze powinieneś jej wystawić kwit zezwalający na wzięcie Twojej wypłaty! Jesteś złym człowiekiem! A to mi przypomniało historię z początków mojej pracy - jakieś 2-3 miesiące po zatrudnieniu się. Dziewczyna w nienagannym ubraniu, w okularkach, rzuciła kilkoma paragrafami i stwierdziła, że nie ma obowiązku dawania mi biletu. Jako, że było to przed nowelizacją ustawy i nie miałem doświadczenia to sobie odszedłem... Udało jej się wtedy ;)
OdpowiedzA propo studentów prawa. Mój kuzyn jest na drugim czy trzecim roku. Matury miał na 90parę procent, a i tak był może gdzieś w środku, więc na prawo zapewne jest się ciężko dostać, ale pamiętajmy o tym, że są prywatne uczelnie.
Odpowiedz"promocje się nie łączą"- kurde- jesteś genialny! W tym momencie przypomniało mi się takie hasło: "bij rekordy-zbieraj punkty-wygrywaj nagrody!" A co do studentów prawa- jak w każdej grupie, tak i w tej są czarne owce, które myślą, że jak już dostali się na to prawo, to będą wszystkimi rządzić, bo (w ich mniemaniu) są lepsi od innych. A z tym podaniem cię do sądu- wskaż mi kogoś, kto tym innych nie straszy. Kłótnia z sąsiadem? "Idę do sądu!" Jakaś sprzeczka z nieznajomym? "Ja cię do sądu podam ty *(&&^&%%@#$!!!!!!" Sprzeczne interesy z "rodzinką"? "Już nie żyjesz, bo wujek brata siostry szwagra kuzynki koleżanki znajomej Krysi z warzywniaka zna kogoś, kto dobrze zna prokuratora!" Takie rzeczy są niezmienne i niestety trzeba z tym żyć. Podobnie, jak radzić sobie jakoś z ludźmi rzucającymi takimi "groźbami" na lewo i prawo, choć pokrycia, to one nie mają tak naprawdę żadnego...
OdpowiedzMasakra ale tacy są studenci prawa, moja znajoma tez to studiowała i kiedyś po pijaku policjantom mówiła co należy do ich obowiązków... padłem jak to słyszałem... policjanci też ostro z niej wyli
Odpowiedz"Twierdziła przy tym że dwie legitymację dające 50% zniżki upoważniają ją do jazdy za darmo." Po tym tekście, chyba bym ją puścił. I tak musi mieć ciężko w życiu :D
Odpowiedzpopieram :)
OdpowiedzIdąc jej tokiem myślenie to mnie PKP powinno jeszcze dopłacać do przejazdów (studencka 50% i kolejowa 80% zniżki) ;D Że też na to nie wpadłam :D A tak poważnie, to gratuluję jej "geniuszu", a Tobie opanowania, że jej nie wyśmiałeś.
OdpowiedzTriss- i tu się z tobą zgodzę- powinni dopłacać, żeby ktokolwiek korzystał z tych ich "usług na najwyższym poziomie". Bo czasem jak widzisz, jaki ci skład podstawili, to ochota na podróż jakby znika bezpowrotnie. I bynajmniej nie mam tu na myśli "lekko" podrasowanej karoserii wagonu, tylko jego wnętrze. Przykład: jeżdżę ostatnio dość intensywnie na pewnej trasie (uroki studiów :P). Zwykle składy są dość znośne, czasem nawet jakieś ExpressRegio, czy Koleje Śląskie podjadą. Ale raz przyjechał "skład-widmo". Czemu taki? Bo chyba wywoływali w nim jakieś dzikie widma, tak był zdemolowany. Albo jechali nim jacyś rozochoceni kibole... Połowa siedzeń wyrwana, drzwi między przedziałami nie uświadczysz, wybita część okien, wszędzie śmierdzi... nie wiem czym. "Drzwi od ubikacji" też zarobiły- extra dziurę w drzwiach (choć raczej po stanie mogę stwierdzić, że to raczej były drzwi w dziurze...)- w środku jak po wybuchu bomby atomowej. Zbliżając się do tego przybytku najlepiej mieć jakąś maskę tlenową. Oczywiście podstawili tylko 2 wagony. Dodam, że były to godziny szczytu, i raczej nie muszę mówić, że do widoku upychanych ludzi z japońskiego metra mało brakowało, nie? I NIE- TO NIE SĄ ŻARTY! Taki piękny skład nasze kochane PKP nam podstawiło. I jeszcze sqrwiele kazali sobie za to płacić!
Odpowiedz@mongol13 to ja mam chyba wyjątkowe szczęście do pociągów bo przez całe lata podróżowania pociągami (liceum, studia, praca i wyjazdy dla przyjemności) jedynymi niedogodnościami był: a) czasami tłok; b) czasem spóźnienie. Co do stanu pociągów wewnątrz (przedziałów czy toalet) to współwinni są też pasażerowie. Zarówno ojciec jak i jego koledzy z pracy parokrotnie opowiadali co potrafią wyczyniać pasażerowie, a wszelkie upomnienia były kwitowane "no i co urwa, to przeca nie moje". Nie, nie bronię PKP bo nie mam w tym żadnego interesu, ale pasażerowie też święci nie są. Zaciąganie hamulca awaryjnego dla zabawy; niszczenie siedzeń czy toalet to raczej nie jest wina PKP. A ekipy sprzątające nie są w stanie na każdej stacji wysprzątać toalety. Spłukanie po sobie wody chyba wielkim wyczynem nie jest? To potrafi przecież średnio wytresowana małpa. Winą PKP jest cholerny bałagan; zbyt mała ilość składów pociągów i/lub samych pociągów; wycofywanie połączeń w godzinach szczytu oraz pierdyliard spółek i brak komunikacji między nimi.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 października 2012 o 17:50
"Student prawa" to jeden z najgorszych gatunków gapowicza. Charakteryzuje się tym, że uważa że zna przepisy lepiej niż kontroler i za wszelką cenę próbuje pokazać że ma zawsze racje. Jest to wyjątkowo oporny typ pasażera. Sporo trudności wymaga wyciągnięcie od pasażera dokumentu tożsamości albo wyproszenie z pojazdu w przypadku odmowy okazania. Niektórzy nie miękną nawet po przyjeździe Policji co często kończy się dla nich wysokim mandatem, albo skierowaniem wniosku do sądu. W tym wypadku nie miałem problemu z wystawieniem wezwania gdyż studentka sama dała mi do ręki legitymację studencka zawierająca wszystkie dane łącznie z numerem pesel. Oczywiście pasażerka odmówiła przyjęcia wezwania do zapłaty, jakby miało to cokolwiek zmienić
OdpowiedzGdyby już naprawdę te dwie legitymacje upoważniałyby do zniżki zapewne zapłaciłaby 25%, a nie miałaby darmowego przejazdu.
OdpowiedzTak właśnie dzisiejsi studenci radzą sobie z procentami. Co za czasy...
OdpowiedzTeż mam obie te legitymacje ( studencką i ZUS), ale nawet przez myśl mi nie przeszło coś pod tytułem 'skoro mam dwie i obie upoważniają do 50% zniżki to mogę jeździć za darmo!'. I teraz nie wiem czy ja jestem na tyle głupia, że nie próbowałam na ten sposób kombinować, czy raczej na tyle inteligentna, że taka głupota mi przez głowę nie przeszła nawet raz. :D
OdpowiedzNajgorsze w tym wszystkim jest to że pasażerka była świecie przekonana że to ona ma rację i próbowała mi wmówić że to ona lepiej zna obowiązujące przepisy niż ja.
OdpowiedzHaha :D No cóż ja kiedyś jadąc autobusem, byłam świadkiem też bardzo ciekawej sytuacji. Kontrola biletów, nic zaskakującego, ale hitem była kobieta siedząca obok mnie ;D Stwierdziła, że ona biletu nie ma bo... jest w ciąży i wyciągnęła kartę ciąży :D Pani kontrolerka stwierdziła, że ona to nawet w 3 ciążach była i wypisała mandat ;D
OdpowiedzTeraz studiować może każdy idiota. W dzisiejszych czasach coraz częściej dyplom to zwykły świstek papieru.
OdpowiedzNo niestety powstało wiele prywatnych uczelni które przyjmują każdego pod warunkiem że zapłaci i zdał maturę na chociażby marne 30%
OdpowiedzA w jakim mieście? :)
OdpowiedzPrzeraża mnie tez logika niektórych z użytkowników. Że powinna zapłacić 25% mając 2 legitymacje. W żadnym wypadku! Nawet nie ma takich biletów "ćwiartek". Osobiście znam osoby co mają nawet 3 różne legitymacje. To dla nich bilety 1/8?
OdpowiedzPowinna by zapłacić, gdyby faktycznie "promocje można było łączyć". Sytuacja hipotetyczna - niemająca związku z regulaminem przewoźnika. ;)
OdpowiedzPrzepisy są określone jasno, komu przysługuje prawo do darmowych a komu do ulgowych przejazdów. Student pobierający świadczenia z ZUS nie został uwzględniony jako uprawniony do bezpłatnych przejazdów. Poza tym przez pewien czas większość z nas miała po 2 legitymacje. Np. przy zmianie szkoły gdy jeszcze stara była ważna a już dostaliśmy nową.
OdpowiedzNo i...? Bo nie rozumiem, jaka jest pointa?
Odpowiedz