Miałam nieprzyjemność przywieźć do szpitala ciężko rannego mężczyznę z wypadku samochodowego. Głowa porozbijana, od pierwszego rzutu oka było widać, że pozytywnego zakończenia nie będzie. Przyjęty na oddział, badania zrobione. Podejrzenie zamieniło się w pewność - śmieć pnia mózgu, dawca.
W tej sytuacji pojawiło się pytanie o zgodę na dawstwo narządów. Pacjent nie zastrzegł braku zgody w rejestrze, więc teoretycznie można zacząć procedurę.
Ale zwyczajowo pyta się rodzinę.
A rodzina się nie zgadza. Na pierwsze wspomnienie tematu od razu histeria, oskarżenia "łowcy skór", "handlarze zwłokami", krzyki. Mimo, że nikt nie naciskał.
W takiej sytuacji oczywiście nikt nie ryzykuje podejmowania zabiegu - szanowane są poglądy rodziny.
Tylko tyle, że ten pacjent miał inne zdanie. Skąd wiem? Lekarze z oddziału rozmawiali też z jego dziewczyną, która powiedziała, że chłopak był zawsze za dawstwem...
PS. Rodzina nie chciała się również zgodzić na odłączenie pacjenta od respiratora - czyli tak naprawdę martwe ciało, sztucznie podtrzymywane na tym świecie blokuje miejsce innym chorym. Na szczęście tu już nie ma zwyczaju słuchać rodzin i lekarze pozwolili pacjentowi odejść w spokoju.
I tylko mi pozostało dziwne wrażenie, że to wszystko powinno działać inaczej...
Szpital
Dlatego zawsze noszę ze sobą w portfelu NHS Donor Card, aby nie było wątpliwości, że w razie W mogę się podzielić tym co mi będzie - już - zbędne ;-)
OdpowiedzJa też mam oświadczenie woli w portfelu, minuta na wypełnienie, a może akurat na coś się te moje narządy przydadzą jeszcze :)
OdpowiedzJa również mam, ale mam pytanie. Czy w takiej sytuacji również pyta się o zdanie rodzinę?
OdpowiedzZawsze się pyta rodzinę.
OdpowiedzTylko te karteczki w Polsce nie mają żadnego znaczenia prawnego. I tak pyta się rodzinę, więc jak się chce być dawcą to należy zacząć od edukacji tejże.
OdpowiedzDokładnie, ja też mam karteczkę, ale muszę się jeszcze zdobyć na rozmowę z rodzicielami, bo mąż już wie o mojej decyzji. Kolejny przykład na absurdalne działanie naszego systemu, jest przecież tyle osób oczekujących na przeszczepy, trąbi się o tym w TV a z góry nikt nic nie zrobi, żeby w tej dziedzinie się poprawiło, bo wolą się zajmować jakimiś pierdołami. :( Może kiedyś to się zmieni. Póki co pozostaje mieć nadzieję, że moje zdanie zostanie uszanowane po śmierci.
OdpowiedzNa szczęście moja rodzina podziela moją opinię i bez większego zastanowienia poszedłbym w takim przypadku na części. Znaczy moje resztki a nie ja :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 października 2012 o 14:52
Ja już od gimnazjum noszę taką karteczkę. I rozmowa z rodzicami też była - na początku trochę się opierali ale w końcu obiecali, że w razie czego uszanują moją decyzję.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 października 2012 o 23:03
Zdaje się, że człowiek w w/w stanie u nas jeszcze nie jest prawnie uważany za zmarłego. A próby sensownej regulacji takich spraw - i ile któryś kawałek rządu raczyłby się tym zająć - to byłaby syzyfowa praca wśród "katolskich" bezkompromisowych "obrońców życia", brzmi jak powtórka z dyskusji o aborcji i in vitro. Zwłaszcza, że dla niektórych pojęcie obowiązku wobec ciała jest tożsame ze świętym prawem rodziny (choć w takich kontekstach kusi mnie, by powiedzieć: ludzie, ciało to nie część należnego wam majątku, wasze dzieci nie pomrą z głodu jak nie chapniecie 100%). I rodzina faktycznie nie powinna decydować o losie organów w chwili, gdy całą duszą chcą zatrzymać choćby najmniejszą cząstkę bliskiej osoby. A wtedy liczą się minuty.
OdpowiedzA czy trzynastolatek też może mieć taką kartę?
OdpowiedzOświadczenie woli w portfelu to tak naprawdę pic na wodę, bo nie ma podstaw prawnych. Jeżeli człowiek nie zgadza się na przeszczepy po śmierci, zgłasza się do rejestru o którym mówiła Traszka. Myślę jednak, że warto mieć takie oświadczenie przy sobie - może to skłoni rodzinę do uszanowania woli zmarłego.
OdpowiedzNie obwiniałbym do końca rodziny, to był pewnie ogromny szok dla nich, wtedy wymyśla się najbardziej irracjonalne sposoby uratowania życia bliskiej osoby. Może wierzyli, że jeśli się nie zgodzą, to bardziej przyłożycie się do leczenia, albo ,że to zakrawa na bezczeszczenie pamięci po zmarłym. Tu jest potrzebna akcja uświadamiania społeczeństwa, bo w momencie kiedy dochodzi do takich sytuacji, ciężko jest wziąć nawet najbardziej słuszne argumenty na chłodno i z rozsądkiem.
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 21 października 2012 o 18:44
I właśnie dlatego takich decyzji nie powinna podejmować rodzina w szoku, tylko sam zainteresowany kilka lat wcześniej -wpisując swój ewentualny sprzeciw do rejestru.
OdpowiedzSzkoda że karteczka ze zgodą na donację nie ma właściwie żadnej mocy prawnej. To, czy chcę oddać moje narządy powinno być tylko moją decyzją.
OdpowiedzA co by się stało, gdyby szpital pomimo sprzeciwu rodziny pobrał organy? Szpital nie chce być ciągany po sądach czy z takiego czysto ludzkiego podejścia honorują decyzję rodziny? Wydaje mi się, że mimo wszystko w takich sytuacjach szpitale jednak powinny pobierać organy. Jeżeli prawo jest po ich stronie, dziewczyna potwierdza, że zmarły chciał być dawcą, mogą uratować życie innym osobom to uznanie woli rodziny jest dla mnie złą decyzją.
Odpowiedza ciekawi mnie bardzo, jak bardzo by się pieklił członek takiej rodziny która nie pozwala na pobranie narządów, gdyby, miesiąc, dwa później sam potrzebował jakiegoś organu,,, gdyby to dla niego zabrakło, ciekawe jak by oczerniał lekarzy, którzy nic nie robią, żeby ratować mu życie, że jak to dla niego nie ma nerki,,, a to po prostu jakaś inna rodzina, podobna do niego nie pozwoliła na pobranie narządów,,, i kółko się zamyka,,,,
OdpowiedzTraszka nienormalna jest sytuacja, że jeżeli ktoś nie chce wyrazić zgody na zostanie dawcą musi wpisywać sprzeciw do rejestru. Każdy decyduje o sobie, więc jeżeli chcesz oddać narządy to Ty powinnaś zapisać się do rejestru dawców, a nie pozwolić państwu na traktowanie wszystkich obywateli jako osoby, które z pewnością chcą oddać swoje narządy. Jestem pewny, że większość osób w Polsce nie chce być dawcami, z mniej lub bardziej racjonalnych powodów, więc według mnie prawo powinno traktować obywateli jako osoby, które potencjalnie nie chce oddawać narządów, a ludzie chcący uratować komuś życie powinny zapisywać się do rejestrów, by lekarze bez pytania rodziny mogli przeprowadzać transplantację :)
OdpowiedzA skąd ta pewność? Opierasz się na jakiś badaniach?
OdpowiedzTrudno obwiniać ludzi, którzy stracili syna i brata, o to, że nie chcą go odłączyć od aparatury czy oddać jego płuc i wątroby... To są sprawy, które powinny mieć regulacje prawne w kodeksach, a niestety nie mają.
OdpowiedzKiedyś się pokłóciłem z koleżanką, która twierdziła, że nie zgadza się na dawstwo, "bo mnie zabiją żeby je pobrać". Zdawałoby się mądra kobieta... A moja rodzina cała jest za i każdy zna zdanie drugiego na wszelki wypadek.
OdpowiedzI dla tego jestem zarejestrowanym dawca, zeby potem niespodzianek nie bylo.
OdpowiedzTo mnie właśnie martwi - jeśli (tfu, tfu!) umrę teraz, to nie dość, że nie dadzą mnie pokroić, to jeszcze odprawią pochówek po katolicku, z księdzem, ze mną w trumnie. Ech.
OdpowiedzMoja babcia zawsze powtarza, że pogrzeb nie jest dla zmarłego, ale dla rodziny. Żeby bliscy mieli czas na przeżywanie żałoby w odpowiedni sposób, a taki katolicki pochówek może ich pocieszyć. W sumie zmarłemu przecież obojętne, co się z nim stanie po śmierci.
OdpowiedzTiszka: zmarłemu nie jest to obojętne, tylko nie ma zbyt dużo do gadania w podejmowaniu decyzji:)
OdpowiedzZastrzeż w testamencie, że jeżeli wbrew Twojej woli na pogrzebie będzie ksiądz, oddasz cały majątek Kościołowi Latającego Potwora Spaghetti.
Odpowiedzarcheozizele: też pomyślałam, że wynajmę jakiegoś egzekutora, który ma wydać mój majątek spadkobiercom dopiero wtedy, jak pochówek będzie zgodne z moją wolą. Ale po pierwsze: najpierw musiałabym mieć ten majątek:); po drugie: egzekutor dogada się z rodziną i tyle będzie.
OdpowiedzDo woli możesz dysponować w testamencie tylko połową majątku, chyba, że nie masz ani bliskich krewnych ani małżonka. Tak w ramach sprecyzowania
OdpowiedzPewnie, po co rozmawiać z rodziną o swoich przekonaniach i wyrazić wolę, która może być ostatnia-lepiej poskarżyć się na piekielnych. Rozmawiałaś z bliskimi, że chcesz taki, a nie inny pogrzeb? Powiedzieli ci, że niezależnie od twojej woli zrobią katolicki, czy po prostu wolisz klepać w klawiaturę, zamiast zająć się prawdziwym życiem?
OdpowiedzNotoriuosCat - może i zmarłemu obojętne, jaki ma pogrzeb (choć jak widać Ciebie teraz ta sprawa gryzie) ale powiedz mi jeżeli uważasz pogrzeby za bezsensowne - jak to sobie wyobrażasz w momencie śmierci bliskiej Ci osoby? Ktoś naprawdę Ci bliski umiera, a ty chcesz po prostu dostać papier typu "Uprzejmie informujemy, że taka a taka osoba zmarła i została zutylizowana" - nie wydaje Ci się, że to dopiero byłoby nieludzkie?
OdpowiedzTo fajnie, że jesteś zbuntowanym nastolatkiem i chcesz swoje poglądziki wciskać wszędzie i każdemu, ale daruj Internetom swoje pieprzenie. I, kolejny raz się powtórzę, piszę to jako ateista - ale jeśli chcesz być traktowany poważnie, to traktuj poważnie innych i nie wciskaj nam swojego punktu widzenia w dyskusji kompletnie z nim nie powiązanej.
Odpowiedz@NotoriuosCat: (i wszyscy pozostali) Po co tu ględzić po próżnicy i dywagować bez sensu. Martwisz się pogrzebem? No to leć już teraz i podpisz akt apostazji w kościele, gdzie Cię chrzcili. Potrzeba dwóch świadków. Wykluczą Cię z grona wiernych, odejdziesz z Kościoła i żaden katolicki pogrzeb Ci nie zagrozi. Pytanie tylko, czy naprawdę zechcesz to zrobić, bo, co prawda, pogrzebu z księdzem nie będzie, ale ślubu w pięknej, białej sukni też nie, a i dzieci na pewno Ci już nie ochrzczą (o reakcji rodziny nie wspominając). Zatem odwagi i do boju.
Odpowiedz@Bastet: Uprzejmie informujemy, że pogrzeb może być również świecki, bardzo uroczysty, z mistrzem ceremonii zamiast księdza. Zwłoki można "zutylizować", czyli spopielić, lub też pochować tradycyjnie. Do wyboru.
Odpowiedzdlatego ja jestem za tym, że to co się ze mnie nada to wyciąć, pomóc innym, a resztę spalić, żeby ciotki nie lamentowały ze to mam taka brzydką twarz w trumnie,,,
OdpowiedzJa to w ogóle poszedłbym jeszcze dalej i prochy pozostałe po kremacji kazał wywieźć na jakieś wysypisko, czy gdzie tam wywożą prochy po spaleniu np. zwierząt, zamiast wsadzać to do urny i kopać w ziemi.
OdpowiedzCzy nie byłoby najłatwiej po prostu porozmawiać z rodziną i poprosić o świecki pogrzeb? Jak dla mnie to najprostsza z możliwych opcji. A NotoriuosCat nie powiedziała nam jeszcze, co na taką propozycję odpowiedziała jej rodzina. Swoją drogą, skąd wniosek, że dziecko apostaty nie może zostać ochrzczone? Stardust-ależ ty jesteś zbuntowany i bezkompromisowy. Z każdym twoim postem odnoszę wrażenie, że piszesz tylko po to, żeby pokazać, jak "szokujące i radykalnie postępowe" są twoje poglądy. Chciałbyś na siłę odebrać wszystkim swoim znajomym możliwość uczczenia twojej pamięci?
OdpowiedzA jaki mam być, potulny i uległy? Bez własnego zdania, idący za tłumem? Proszę cię... Pamięć o człowieku pozostaje w sercach jego rodziny i przyjaciół, żadne przedstawienia ani specjalne miejsca nie są do tego konieczne. Jak ktoś chce to proszę bardzo, może sobie nawet załadować stos pogrzebowy na łódź i puścić ją w morze, ja nie chcę i sensu w tym nie widzę.
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 29 października 2012 o 12:26
A123456789 - a czy ja mówię że nie może być uroczysty niekatolicki pogrzeb? Ale wg mnie tu sprawa się tyczy ogólnie uroczystych pogrzebów - że nieboszczykowi wszystko jedno. Fakt, nieboszczykowi tak. Ale rozmowa jest zawsze o sobie, tzn ja nie chcę uroczystego pogrzebu, mnie to jedno. Ale co robi ten ktoś, któremu wszystko jedno z jego pogrzebem - gdy umiera bliska osoba? Zdecyduje się na szybkie, proste, anonimowe załatwienie sprawy - raczej nie. Wtedy jest ból po stracie i jakoś trzeba go ukoić.
OdpowiedzKtoś umarł, aby drugi mógł żyć. Pamiętam, że była medialna akcja o oddawaniu organów po śmierci. A w dalszym ciągu ludzie nie zwracają na to uwagi, nie posiadają oświadczenia woli. I tu jest problem. A rodzina w takiej sytuacji, nawet nie powinna podejmować decyzji.
OdpowiedzAle na szczęście ma prawo do podejmowania takiej decyzji. Nie jestem przeciwnikiem przeszczepu, ale myśl, że mogłoby dotyczyć to mojego bliskiego, i pokrojenie go, podzielenie na ileś części mnie przeraża. I choć całym rozsądkiem jestem za takimi decyzjami, to obawiam się, że nie znalazłabym odwagi w sobie, by rozsądek przejął kontrole nad sercem, które na samą myśl krzyczy "NIE!" Ja to bym chciała się podzielić szpikiem. Ale w mojej przychodni nie chcą mi za bardzo udzielić żadnych informacji na temat tego procederu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 października 2012 o 15:55
Angel, a internet po co masz? wszystkie możliwe informacje o dzieleniu się szpikiem są na stronie fundacji DKMS
OdpowiedzAngel_of_Music - kroją zwłoki na kawałki tylko wtedy, jak oddasz swoje ciało na cele naukowe i mają one iść na uczelnie. I nie parcelują wszystkich zwłok. Jeśli zgadzasz się na bycie dawcą, to pobierają organy i ciało oddawane jest rodzinie. Po co wrzucać organy do trumny, jak mogą się przydać komuś, kto ma szanse na dalsze życie? A co do szpiku - w internecie można znaleźć wszystko. Możesz też się przejść do punktu krwiodawstwa, też powinni ci powiedzieć jak to przebiega.
OdpowiedzNo dokładnie. Jaki jest sens w tym, że sobie np. nerka zgnije w ziemi? Nie rozumiem zbytnio jakie powody kierują ludźmi którzy wolą zakopać w ziemi zwłoki żeby zgniły, niż pozwolić by pobrano organy do przeszczepu mogącego uratować życie innej osobie.
Odpowiedzshala - wydaje mi się, że to nie chodzi o to, że ludzie nie zwracają uwagi. To jest też strach przed błędną decyzją. Tyle jest informacji o błędach lekarskich, o niekompetencji - jak chcesz na tym budować zaufanie i podejmować decyzję o życiu czy śmierci najbliższej osoby?
OdpowiedzJeden martwy człowiek, może uratować bodajże 33 osoby. Więc jeśli pobiorą organy np obie nerki, serce, wątrobe, która podobnie może uratować życie 4 osobom, siatkówki itd itd, to raczej oddadzą rodzinie już kogoś 'pokrojonego' jednak. Nie jestem przeciwnikiem przeszczepów. Wręcz przeciwnie. Po prostu potrafię zrozumieć rodzinę. Poza tym argument, że zakopać coś co gnije w ziemi, jest mocny. Owszem. Ale nie każdy też pozwala by coś 'gniło' w ziemi. Z własnego doświadczenia wiem, że ludzie wolą nie myśleć w ten sposób o kimś bliskim. I przemawianie do kogoś w ten sposób kto dopiero stracił bliską osobe jest niczym więcej jak bezduszną podłością i brakiem empatii. Napisałam też, że w mojej przychodni nie chcą mi udzielić takich informacji zaslaniając się jakimiś wymyślonymi bzdurami.
Odpowiedzno cóż, wg mnie każdy powinien deklarować, czy zgadza się oddać swoje organy po śmierci. jednak uważam, że osoby, które z jakiś powodów nie zgadzają się na to, konsekwentnie powinny być pomijane przy ewentualnym przeszczepie, który miałby im uratować życie. jakoś nie mam zrozumienia dla mówienia o tym, że to jakoś dziwnie tak kroić ciało ukochanej martwej osoby, że szok i tak dalej, bo jestem pewna, że ten szok raczej nie przeszkodziłby nikomu w tym, by wyrazic zgodę na przeszczepienie nerki/sercea/czegokolwiek tej osobie, kgdyby było to konieczne do ratowania życia
OdpowiedzA ja pisałam o punkcie krwiodawstwa i stronach poświęconych dawstwu. Tam też udzielają informacji. Nigdy, jako lekarz, nikomu nie powiem "Ej, ludzie, ogarnijcie się, wasz ojciec/matka/dziadek/brat i tak zgnije, dajcie nam organy, bo mamy tu umierających." To okrutne i bezmyślne. Tak samo jak nie mam zamiaru naciskać na nikogo w tej kwestii. Bo to, że ja oddam swoje organy po śmierci, bo mam wizję swojej mamy/brata, którzy umierają, bo nie ma dla nich organów, bo mało kto je oddaje, to nie znaczy, że każdy musi. Pomyślcie z tej strony - chcielibyście umrzeć w wieku lat 20 na niewydolność nerek tylko dlatego, że ktoś ma rodzinę, która się nie zgadza na pobranie narządów od sztucznie utrzymywanego ciała? Bo już nie człowieka.
OdpowiedzA ja bardzo żałuję, że po śmierci nie mogę być dawcą.Choć bardzo bym chciała, to w moim portfelu jest tylko karta ICE.
OdpowiedzJa niestety też nie mogę być dawcą:( Ani krwi, ani szpiku, ani organów. Tak to już jest, że jak się chce, to się nie może. A ICE mam wbite w telefon.
OdpowiedzJa też nie mogę ;(
OdpowiedzJa noszę w portfelu oświadczenie. Moi rodzice wiedzą, narzeczony też. Zresztą, oni też takie mają.
OdpowiedzTraszka, siedzisz w tej branży, więc może się orientujesz - jest jakiś sposób, żeby obejść "zdanie rodziny"? Chciałabym, żeby w razie "W", nie podtrzymywano na siłę mojego ciała przy życiu (chodzi mi o sytuacje analogiczne do tej, którą opisujesz - śmierć mózgu, stan wegetatywny, nie znam się, ale wszystko to, co nie rokuje wyjścia ze stanu "warzywnego"), tylko co się da przeznaczono na transplantacje. Wiem, że wszelkimi oświadczeniami woli z internetu można się podetrzeć, bo nie są nijak wiążące - rodzina powie "nie", to nie. Jest jakiś sposób na to, czy pozostaje tylko liczyć, że będą o tym pamiętać i uszanują moje zdanie?
OdpowiedzZ prawnego punktu widzenia by powiedzieć "TAK" wystarczy, że nie powiesz "NIE". Zdanie rodziny też nie jest wiążące. Branie go pod uwagę jest specyficznym rodzajem uprzejmości lekarzy względem rodziny.
Odpowiedz@ Exe19 Yhm. Z prawnego. Tylko widzisz... Nie słyszałam jeszcze, żeby w Polsce znalazł się lekarz, który pobrał organy wbrew woli rodziny. Więc ta, jak to określiłeś/łaś, "specyficzna uprzejmość", to gruby eufemizm jest :) Poza tym, gdzieś niżej kto inny z branży medycznej już wyjaśnił, jak łatwo obejść prawo. Chodzi mi o to, żeby moja wola wołami stała w kartotece medycznej, a rodzina nie mogła jej podważyć, a nie o ciągnące się procesy cywilne/karne o to, co kto zrobił, czego nie, co słyszał i kto wie lepiej, czego życzyłam sobie za życia.
OdpowiedzJa przepraszam, za wscibskość, ale czy jak ktoś nie cierpi na przewlekłe choroby typu WZW BC, HIV, AIDS, Nowotwór to są jeszcze jakieś przeszkody? Np, otyłość, zła dieta, refluks, wycięty woreczek, epilepsja, wada wzroku, nietolerancja laktozy?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 października 2012 o 15:58
@Angel_of_Music: Jedyna odpowiedź jakiej możesz oczekiwać od "fachowców" zamieszczających tu swoje komentarze brzmi: "Poszukaj sobie w internecie!" Przecież nie będą robić tego za Ciebie, bynajmniej.
Odpowiedz@Angel_of_Music: Jedyna odpowiedź jakiej możesz oczekiwać od komentujących tu "fachowców" brzmi: "Poszukaj sobie w internecie!". Przecież nie będą robić tego za Ciebie, bynajmniej.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 29 października 2012 o 4:23
W internecie mi napiszą, że ktoś kto ma np. grzybice paznokci nie może być dawcą szpiku. To mam w to wierzyć? Pytam raczej osoby jak Traszka - związane z medycyną. Nie można we wszystko wierzyć co jest napisane w internecie. Fanki Biebera myślały, że ma białaczkę, bo tak wyczytały z internetu i idiotki sobie ogoliły głowy na znak 'solidarności'. Wolę zapytać niż potem zrobić z siebie debila w czasie rozmowy z kimś np: - Tak pani doktor, myślałam o oddaniu szpiku. Ale tego nie zrobię. - Dlaczego? Skoro nie ma przeciwskazań a może pani komuś uratować życie? - Bo nie i już. Boję się, że mnie sklonujecie a osoba 'obdarowana' bedzie miała łupież. Więc? Chyba jednak lepiej zapytać kogoś medycznego, prawda? Zwłaszcza, jak 'mój' lekarz ma dziwne podejście do tych spraw.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 października 2012 o 10:01
@Angel_of_Music: Mój komentarz był ironoczny, jeśli nie zauważyłaś. Jak widzę na odpowiedź czekasz już blisko tydzień i jakoś nikt "medyczny" - jak to określiłaś - się nie kwapi. Stąd cudzysłów w słowie "fachowcy".
OdpowiedzMówi się trudno. Po prostu nie oddam szpiku.
OdpowiedzTen cały rejestr przeciwników to świetna rzecz. Działałoby to sprawnie gdyby było nagłośnione. Gdyby wyraźnie w jakiejś kampani powiedzieli: jeśli NIE wpiszesz się JESTEŚ dawcą czy coś w tym stylu. Krótki, prosty przekaz. Wtedy rodzina nie miałaby nic do gadania. Bo tak to działa, ale... Nie działa. I to jest bez sensu.
OdpowiedzŻeby nie było, nie jestem nieczułym dupkiem, który ma gdzieś rodziny pacjentów. Jestem po prostu racjonalistą. Wierzę w realny świat. A w realnym świecie dobre organy są spalane lub gniją w ziemi, a tymczasem gdzie indziej umiera 12-letnia Sylwia, córeczka rodziców, która ma całe życie przed sobą albo 34-letni Adam, ojciec trójki dzieci, mąż i syn.
Odpowiedzzaszczurzony - tylko w realnym świecie o sprawie życia i śmierci (bo to dla rodziny jest to taka sprawa w tym momencie) muszą zdecydować zszokowani ludzie, którzy nie chcą w danej chwili uwierzyć, że nic się już nie da zrobić. Na pogodzenie się ze stratą trzeba czasu, a w danej sytuacji tego czasu nie ma. Ludzie liczą na cud. Dla nich to też jest ukochana córeczka czy ukochany mąż, który może przeżyje a nie "organy, które zgniją w ziemi". Gdyby czasu na decyzję było więcej, może sprawa wyglądała by inaczej, więcej osób by się zgodziło. Niestety jest jak jest.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 29 października 2012 o 13:04
To z takiej rodziny, która się sprzeciwia, powinno się pobierać organy na żywca...
OdpowiedzIch prawo odmówić. Nie każdy jest świadomy ile ludzi umiera, bo nie dostali na czas organów. I nie każdy w takim momencie myśli racjonalnie i o innych. Ludzie to egoiści, trzeba się przyzwyczaić.
OdpowiedzDobrze, ale może nie przesadzajmy, co Ania? :)
Odpowiedz@Ania1008: Jak ktoś głupi, to aż miło!
Odpowiedz@Ania1008: Jak ktoś głupi, to aż miło!
Odpowiedzja osobiście nie zgadzam się na pobranie moich organów po śmierci, mam prawo podjąć taką decyzję, pamiętajcie o drugiej stronie. chociaż mój chłopak jest na tak, to on uszanuje moją decyzję. czy w odwrotnej sytuacji bym się zgodziła? nie wiem, ale wątpię. nie mogę sobie wyobrazić sobie siebie lub kogoś bliskiego rozłożonego jak na tacy, z otwartą klatką piersiową.. no nie mogę tego przetrawić. i nie gadajcie że dla zmarłego nie ma znaczenia- bo decyzję podejmuję się ZA ŻYCIA,a nie na odwrót ;p pl. żeby nie było iż jestem jakąś egoistką- regularnie oddaję krew i jestem zarejestrowana w DKMS.
OdpowiedzA potrafisz sobie wyobrazić swoją otwartą klatkę piersiową w której grzebie lekarz operując ci serce, czy też nie?
Odpowiedztylko jaka to bedzie dla ciebie roznica po smierci? poza tym chyba po wyjeciu organow lekarze zszywaja cialo. Osobiscie nie rozumien ja mozna nie zgodzic sie na oddanie organow po smierci.
OdpowiedzNie możesz sobie wyobrazić ukochanego rozłożonego na tacy, a możesz w ziemi z robalami itp? :)
Odpowiedzczyli na sekcję zwłok (swoją lub osoby bliskiej) też byś się nie zgodziła? Bo wtedy to otwierają człowieka na oścież, spuszczają całą krew, wyciągają po kolei każdy organ (mózg też) i kroją na plastry? A jak się okaże, że będziesz musiała mieć cesarskie cięcie i Ci będą rozcinać powłoki brzuszne i będziesz miała macicę na wierzchu to też się nie zgodzisz, bo to przecież musi brzydko wyglądać?
OdpowiedzJa odnoszę wrażenie, że argument z tym gniciem i robalami wyciągają osoby wyłącznie takie, które ze śmiercią wśród najbliższych nie miały żadnego kontaktu! To chyba najbardziej obrzydliwy i nieczuły, pozbawiony ludzkich odruchów argument, jaki może być. Rozumiem "serce pani męża uratuje życie dziecku, nerka pozwolą żyć młodej kobiecie" itd. Wtedy zupełnie inaczej człowiek do tego podchodzi. Ale sytuacja się zmienia, jak lekarz mówi o tym zaraz po ogłoszeniu zgonu, kiedy rodzina jest w szoku jaki trwa wiele dni. Wiem, że organy czekać nie mogą, organobiorcy także nie. Ale tych ludzi przeraża to co się właśnie stało. Mysl, że już nie zobacza, nie usłyszą ukochanej osoby. A dodatkowo myśl że odbiorą jej coś co jest częścią niej...Przeraża. Najobrzydliwsze z czym się spotkałam to jak taki organobiorca zapytał " A pani syn to kiedy umrze? Bo ja dostane jego serce wtedy. A chciałbym już..." albo jak lekarz do rodziny ciągle żywego pacjenta, mówią ' młody, zdrowy. Będą doskonałe organy dla innych".
OdpowiedzSkoro twój chłopak szanuje twoje zdanie, to czemu ty nie umiesz uszanować jego? Bo tobie się tak podoba? On chce inaczej i pomimo twoich oporów, powinno się to uszanować. I argument o gniciu w ziemi to argument na tę dyskusję, a nie na rozmowę lekarz-rodzina pacjenta. I ze śmiercią miałam styczność - cóż, to jest racjonalne podejście do tego, co się potem staje z ciałem. Jak nie chcesz, zeby zgniło, to poproś o spreparowanie zwłok - tylko ostrzegam, śmierdzi formaliną potwornie. I ładnie się po tym też nie wygląda.
OdpowiedzTak jakoś mi się skojrzyło: http://www.dailymail.co.uk/news/article-2219085/Carina-Melchior-The-girl-wouldnt-die-Miracle-Danish-girl-woke-doctors-prepared-organs-donated.html
Odpowiedztylko czy lepiej dla niej byłoby gdyby się obudziła w trumnie? :)
OdpowiedzTo ja może na dobranoc: Kwestie prawne są uregulowane i to precyzyjnie. Ciało człowieka po śmierci, w tym orzeczonej śmierci mózgu, należy do państwa naszego. I nikogo więcej, chyba, że tak stanowi spisana wola posiadacza ciała za życia. Rodzina nie ma tu mocy prawnej, żeby rozporządzać ciałem i zabraniać pobrania na przeszczepy. Tyle, że nasi obywatele, z czystej złośliwości, nauczyli się to obchodzić. Wystarczy bowiem, że dwie osoby się umówią i oświadczą, że danego dnia słyszały, jak zmarły mówił o braku zgody na pobranie. I proces cywilny wygrany, odszkodowanie leci. A że kilka osób cieszy się nowym lepszym życiem? Pewien polityk, kilka lat temu rozkręcając słynną aferę transplantacyjną, też miał to gdzieś... Od tego czasu zwiększyła się drastycznie ilość rodzin negatywnie nastawionych do procesu przeszczepów. I spadła szansa na ich wykonanie...
OdpowiedzDo panstwa i co jeszcze? Państwo robi wszystko by obywatele popełniali samobójstwa z desperacji. A pretensje, że ludzie nie chcą się zgadzać na przeszczepy organów zmarłych bliskich to miej do polityków i ludzi, którzy o to zadbali. A nie do zwykłych osób
OdpowiedzMoże i to jest obrzydliwy sposób, z tym gadaniem o robalach, ale taka jest prawda. Bo dobre organy ratujące życie gniją. I po co? Mylisz się, miałem do czynienia ze śmiercią w rodzinie, często. A w dodatku na co dzień mam do czynienia z nią w pracy. I powiem Ci jedno: śmierć nic dobrego nie wnosi chyba, że dzięki temu możemy uratować czyjeś życie. Wtedy nawet śmierć w jakiś sposób może mieć pozytywne znaczenie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 października 2012 o 12:46
Ale przecież ludzie, którzy nie zgadzają się na pobranie organów bliskich często nie myślą o śmierci. Oni liczą na ozdrowienie, że może jednak się uda. To jest myślenie życzeniowe - OK, ale nie posądzajmy ich o złośliwość. A już swoją drogą, lekarze traktujący jeszcze żywego pacjenta jako zbiór części zamiennych dla innych - na pewno nie wzbudzają zaufania. Rodzina po takim potraktowaniu ma wątpliwości co do czystości intencji i podejrzenia same się nasuwają.
OdpowiedzJa bym się nie zgodziła. Chociażby dlatego, w jaki sposób lekarz czy ratownik ma szacunek do mnie, do mojej tragedii i do członka rodziny, który dla mnie nie jest zmarłym. Jak ty jako ratownik nie potrafisz okazać tego szacunku i zrozumienia to się do tej pracy nie nadajesz. Skoro traktujesz innych jak worek z częściami zamiennymi to twoja sprawa. Pare razy pewnie dostaniesz w morde. Zrozumcie, ze szok mija po wielu dniach, czasem tygodniach. Dla lekarza to są zwłoki, dla mnie ktoś kogo kochałam.
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 29 października 2012 o 15:59
Angel_Of_Music ale Ty głupoty piszesz. Zaszczurzony nie nadaje się do swojej pracy i pewnie "dostanie w morde", bo rozumie, że organy zmarłemu na nic się nie przydadzą, a komus innemu mogą uratować życie. Rozumiem, że jak ktos Ci bliski albo Ty sama będziesz umierać to nie zgodziłabys się na przyjęcie organów od innego osoby, bo przecież ktos ją kochał i to takie nieetyczne...
Odpowiedz@Angel_of_Music ależ ty pitolisz. Zaszczurzony nie okazuje szacunku bo mówi, jakby na to nie spojrzeć, prawdę? Na co mi w ziemi zdrowe serce, płuca i nerki, które mogą pracować jeszcze wiele lat w nowym ciele? Na nic. Ja otwarcie rodzinie powiedziałam, że jeśli cokolwiek po mojej śmierci będzie się nadawało do przeszczepu to mają nie dyskutować tylko powiedzieć, że takie było moje życzenie. A w przypadku braku szans na wyleczenie nie życzę sobie uporczywej terapii i trzymania mnie na siłę po tej stronie. Z ciebie wychodzi brak rozmów o przeszczepach i pobieraniu narządów od osób zmarłych. Miałam do czynienia ze śmiercią w rodzinie i uwierz mi, że gdyby te osoby mogły być dawcami zgodziłabym się bez chwili wahania. Bo nie ma nad czym się zastanawiać, mogę pomóc to pomagam chociażby tylko poprzez zgodę na pobranie serca matki.
OdpowiedzA ja kiedys słyszałam, że można za życia podpisać dokument, w którym przekazuje się ciało po smierci do celów naukowych instytutowi X i tenże instytut za to płaci za życia. "If you are looking to make extra money on the side, consider donating your body to science. Only consider this if you are healthy and able-bodied. Your first thought might be to donate your body after death and receive money for it when you are still alive. However, this practice is illegal and unethical"- niestety nie rozumiem dlaczego to jest nielegalne i nieetyczne, ja bym zdecydowanie poszła na cos takiego.
Odpowiedz@BlackMoon: W Polsce jest i legalne i etyczne. (Przynajmniej do niedawna było.) Mam na myśli przekazanie swojego ciała po śmierci dla uczelni medycznych celem umożliwienia ćwiczeń studentom i dla preparatów. Ale już dawno nikt za to nie płaci. Akademia zobowiązuje się do godnego pochówku szczątków na własny koszt. Ale głowy sobie uciąć nie dam, że tak jest do tej pory.
OdpowiedzNo właśnie to jest chore... To lepiej żeby w szkołach medycznych, przyszli lekarze "ćwiczyli" sobie na manekinach, czy lepiej żeby mieli do czynienia z ludzką tkanką. Szczerze to to od dłuższego czasu mam zagwozdkę: oddać organy, czy niech sobie ćwiczą. Z jednej strony, to co miałoby gnić, może się przydać do uratowania lub polepszenia komuś życia, a z drugiej: w końcu studenci na czymś muszą się uczyć...
Odpowiedztak, bo ludzie swego rozumu nie mają i muszą robic to, co im ktoś inny powie. jesli TY nie zgadzasz się na to, by pobrano organy, jesteś winna tylko i wyłącznie TY a nie twoi nauczyciele, ksiądz proboszcz i jacyś tam politycy. nie rozumiem, czemu ludzie nie potrafia brać odpowiedzialności za swoje poglądy i czyny. wszytsko ktoś powinien za nich zrobić.
OdpowiedzJa tam rozumiem trochę rodzinę. Nie wiem sam czy pozwoliłbym żeby po śmierci kogoś bliskiego-Kto dużo dla mnie znaczył. Jakiś obcy facet w nim grzebał.
OdpowiedzMam nadzieję, że jak Twój bliski będzie musial mieć przeprowadzoną operację w celu uratowania życia to nie pozwolisz, aby obcy facet w nim grzebał ;) Tok rozumowania niektórych ludzi mnie zdumiewa.
OdpowiedzJeśli tobie nie robi różnicy czy ktoś grzebie w kimś żywym by uratować mu życie, czy w trupie którego organy zostaną najprawdopodobniej zamrożone to życzę poszerzenia horyzontów myślowych.
OdpowiedzA w Chinach to się robi tak: Wszyscy przestępcy skazani na karę śmierci (a jest ich naprawdę duuuuuuuuuuuuużo) pozbawiani są wszelkich praw publicznych. Wyrok wykonywany jest w bardzo krótkim czasie od momentu orzeczenia. Wykonuje się go strzelając delikwentowi w głowę tylko jedną kulą, żeby nie uszkodzić żadnych innych narządów oprócz mózgu. Rachunek za zużycie pocisku dostaje rodzina skazanego już po egzekucji i tym sposobem dowiaduje się o jego śmierci, ale nie o miejscu wiecznego spoczynku, bo takowego nie ma. Z ciała natychmiast pobierane są narządy i przekazywane dalej. Pewnie dlatego Chiny mają najwyższy wskaźnik wykonywanych przeszczepów na świecie. Jak Wam się podoba takie rozwiązanie?
OdpowiedzŚrednio, zważywszy jak łatwo w Chinach szafuje się wyrokami śmierci. Zainteresujesz się niewłaściwym tematem? Bach! Kara śmierci! Jak Ci się podoba wizja kulki w łeb za coś takiego? Z której strony na to nie patrzę, rozwiązanie to wydaje mi się bardzo "dzikie". Sama kara śmierci jest dla mnie kontrowersyjna, a taka procedura to już tym bardziej... No ale takie rzeczy to tylko w Chinach. Dobrze, że to tak daleko.
Odpowiedz@Meliana: No właśnie. Czyli, że jednak są jakieś granice...
OdpowiedzA ja bym nie pytał rodziny.
OdpowiedzMoja mama stwierdziła,że jej nie będą te narządy potrzebne, więc chętnie je odda komuś potrzebującemu ;) Sama mam 15 lat, a wymusiłam obietnicę oddania moich organów , bo nigdy nic nie wiadomo
OdpowiedzJa mam w portwelu oświadczenie i nakłoniłem sporą część rodziny żeby takie oświadczenia nosiła też, więc w razie co to powinni się zgodzić na oddanie narządów moich. Tym bardziej że krew też regularnie oddaję i jako dawca szpiku jestem zarejestrowany
Odpowiedzjak będzie kiedyś tak leżeć np Twoja córka, wtedy może zrozumiesz
OdpowiedzNie mam karteczki, ale mąż i rodzina wiedzą, że zgadzam się aby po śmierci oddano moje organy do przeszczepu.
Odpowiedz