Do niedawna pracowałam w kwiaciarni, w chwili obecnej pracuję w call center.
Jak to było z tym, że pracOWAŁAM w kwiaciarni?
Ano, pewnego pięknego dnia w połowie września szefowa postanowiła przeprowadzić ze mną poważną rozmowę. A mianowicie, poinformowała mnie, że z racji, iż kilka dni wcześniej w okolicy otworzyła się już enta kwiaciarnia, musi całkiem zmodyfikować czas pracy. Otóż praca miałaby być tylko w piątki, soboty i niedziele, za to od świtu do zmroku.
No niestety, seledynowa jako studentka zaoczna raczej się nie sklonuje, ze studiów też rezygnować nie zamierzałam.
Szanowna szefowa poinformowała więc, że pracuję do końca umowy, czyli do końca września, a później to ona znajdzie sobie kogoś na te weekendy.
Już pomijam fakt, że uważała, że robi mi niesamowitą łaskę, informując mnie o tym CAŁE dwa tygodnie wcześniej, żebym sobie coś innego znalazła - a jak ciężko znaleźć pracę, chyba większość z Was wie...
Na szczęście udało się i to bardzo szybko, praktycznie ostatni tydzień września pracowałam rankiem w kwiaciarni, a z kwiaciarni biegłam na popołudniową zmianę do call center.
Nadszedł ostatni dzień września, współpraca z kwiaciarnią została zakończona.
Parę dni temu siedzę sobie w pracy, gdy nagle zaczyna dzwonić moja komórka. Zerkam na wyświetlacz, a tam... eks-szefowa.
Odbieram, zastanawiając się, czegóż jeszcze może ode mnie chcieć...
Co usłyszałam?
- Pani Seledynowa, proszę sobie wziąć wolne na 31 października, bo ja tutaj mam problem, ze znalezieniem kogoś na pani miejsce, a wie pani, jak to przed Wszystkimi Świętymi, tłumy będą, sama nie dam rady, koniecznie musi pani przyjść!
Cóż. Ja naprawdę myślałam, że robi sobie jaja, więc śmiałam się serdecznie przez całą jej nawijkę.
Słowa usłyszane na pożegnanie jednak sprowadziły mnie na ziemię.
- To świetnie, że pani tak się cieszy, ja jeszcze do pani zadzwonię i powiem, na którą godzinę ma pani przyjść!
Zmroziło mnie, zaszokowało do tego stopnia, że musiałam szczękę z podłogi zbierać.
Oddzwoniłam, a jakże. I bardzo kulturalnie wyjaśniłam Pani eks-szefowej, że jest najzwyczajniej w świecie nienormalna.
Głupota to czy bezczelność?
pracodawcy...
A czemu od razu sie smiac? Niech szefowa wystawi umowe-zlecenie za stawke x3. Wtedy mozna isc na dzien do pracy :)
OdpowiedzSłowem się nie zająknęła o stawce za ten dzień, obawiam się, że miała to być po prostu "przyjacielska" przysługa za przysłowiowy uśmiech :3
OdpowiedzA mi się też wydaje, że ugluck ma rację. Może dlatego że uważam zwykle, że nie ma co palić za sobą mostów. Trzeba było po prostu zapytać ile zamierza ci zapłacić i tyle - w takich dniach zwykle kwiaciarnie mają obrót większy niż 2 tygodnie przed czy po - jeśli właścicielka miała istotnie nóż na gardle to mogłabyś się "miło rozczarować" (taki oksymoron). A jeśli istotnie powiedziałaby że to przysługa "za free" - to cóż - roześmianie się w słuchawkę to byłaby najlepsza odpowiedź.
OdpowiedzA ja się z Ugluck nie zgodzę. Stawka nie mniej niż 4x PŁATNA Z GÓRY!
OdpowiedzJuż sam sposób, w jaki to wszystko powiedziała-że MAM sobie wziąć wolne, że MAM do niej przyjść, po prostu tego ZAŻĄDAŁA-sprawił, że to ona spaliła wszelkie mosty. To ona potrzebuje mojej pomocy, nie ja jej. Obecnie mam dużo lepszą pracę :3
OdpowiedzSerio uważasz pracę w call center za o wiele lepszą? Wow... to nie ściągaj tych różowych okularów, bo się bardzo rozczarujesz, jak pierwszy zachwyt z łatwej kasy minie. I mówi to była trenerka w call center:) Swoją drogą, o co chodzi z tym "owała" dużymi literami?
Odpowiedz@mirame Jak na trenerkę w call center masz strasznie małe rozeznanie w swojej branży bo praca na tym stanowisku za moich czasów jak pracowałem wahała się od 1500 do 5000. Oczywiście większość z tej kasy była nabijana za sprzedaż a nie normalną stawką za godzinę.
Odpowiedz@rypcipypci: ach te stare dobre czasy, gdzie jeszcze dało się ludziom wciskać kit przez telefon...
Odpowiedz@rycipyci - to nie jest MOJA branża, jak zaznaczyłam w komentarzu - jestem BYŁĄ trenerką i cały epizod miał miejsce kilka lat temu. Rzeczywiście, zarobki były fajne, jeżeli umiejętnie potrafiłeś wprowadzić w życie przeróżne sztuczki marketingowe, ale pieniądze to była jedyna dobra rzecz w tej pracy i o tym był mój komentarz.
OdpowiedzJeden kierownik był dobry. Dziewczyna miała mieć sobotę wolną, urodziny miała i chciała pobalować. Dzień przed kierownik oświadcza, że jutro ma być w pracy i już. Nie ma wyboru i go nic nie obchodzi. Po wielu krzykach ze strony dziewczyny odpuścił jej ;]
OdpowiedzHuh. W dupach się poprzewracało od tego szefowania :x
OdpowiedzOlej babę najzwyczajniej w świecie i juz. Najlepiej jak weźmiesz sobie w ten dzień wolne a Ona zadzwoni ok dziewiątej zdziwiona że Cie nie ma. Najpierw odbierz i udawaj zaspaną że niby nie wiesz o co chodzi a potem wyłącz komórke! Nic jej bardziej nie wkur* !:) Możesz mi wierzyć.Jak sie bawic to sie bawić. no nie...
OdpowiedzAle po co mam brać wolne? :P Już u niej nie pracuję, poza tym mam przeczucie, że po tym, jak jej jasno i dobitnie powiedziałam, co o niej myślę, to już raczej nie zadzwoni :3
OdpowiedzKosmos, powiem tak: plan wyjeb*ny w kosmos -_-
OdpowiedzI postrasz, że oskarżysz o nękanie, jeśli będzie wydzwaniała.
OdpowiedzA ja zgadzam sie z ugluck- za trzykrotna stawke(platna z gory!) moglabys sie zgodzic. Kasa sie przeciez zawsze przyda.
OdpowiedzW tej opowieści to raczej Ty okazałaś się piekielna. Po pierwsze: mostów za sobą się nie pali. Nigdy nie wiesz, czy nie będziesz potrzebować jeszcze dorobić w tej kwiaciarni. Po drugie, jeśli Wasza umowa przewidywała dwutygodniowy okres wypowiedzenia to pracodawczyni prawidłowo dała Ci dwa tygodnie wypowiedzenia. Zresztą ile miała dawać, skoro od października zaczynałaś studia? Z kolei na jeden dzień mogłabyś pójść do pracy, nawet za normalną stawkę. Czemu sobie nie dorobić? PS. a na postawione na końcu pytanie "głupota czy bezczelność?" odpowiadam: i głupota i bezczelność, ale z Twojej strony. Bo babka raczej za darmo nie chciała "pomocy" ;p
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 października 2012 o 14:00
Umowa żadnego okresu wypowiedzenia nie przewidywała. Bezczelność tylko i wyłącznie z jej strony, najpierw zwalnia a potem zmienia zdanie?... I jeszcze na bezczelnego oczekuje, że wezmę sobie wolne w mojej obecnej pracy tylko po to, żeby do niej przyjść?... Sorry, ale chyba w głowie się przewróciło. Dorabiać tam nie zamierzam, znalazłam dużo lepszą pracę, na lepszych warunkach i lepiej płatną ;] Poza tym, nie jestem na tyle zdesperowana, żeby dawać sobą tak pomiatać i cieszyć się jak szczeniak z aktu takiej "łaski".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 października 2012 o 18:11
Praca to praca. Różnie w życiu się układa. Myślę, że warto posłuchać ludzi starszych, bardziej doświadczonych. Propozycja dorobienia nie jest niczym obraźliwym. To normalny układ handlowy. Na tym polega dorosłość i profesjonalizm. Z całej tej historii wyłania się Twój seledynowyszpiegu, niestety, niezbyt pozytywny obraz. To trochę dziecinne zachowanie: "Jak ona śmiała!!!". Masz lepszą pracę, nie potrzebujesz dorabiać - wystarczy grzecznie odmówić.
Odpowiedzkarlee szwas jesteście żałośni
OdpowiedzNaprawdę nie chwytam. Wywaliła Ją bez ostrzeżenia, nagle dzwoni i czegoś ŻĄDA, a wy tu gardłujecie, że odrzuciła ofertę na którą żaden z Was by nie spojrzał.
OdpowiedzMixxer - jak bez ostrzeżenia? umowa do końca września, 2 tygodnie wcześniej informacja że nie będzie przedłużana. Nie przesadzajmy.
OdpowiedzPodejrzewam, że umowa i owszem- miała być przedłużona. Ale nagła zmiana warunków oznaczała, że jakiekolwiek przedłużenie (choć możliwe) autorce by nie wyszło na zdrowie. To szefowa wpadła nagle na taki abstrakcyjny pomysł. A potem- niesamowite- okazało się, że nikt nie jest chętny do jego realizacji. No to dzwonimy po (byłą) pracownicę. Na pewno chętnie pozasuwa.
OdpowiedzMixxer5 To jest praca. Czyli coś co się wykonuje 1) dobrowolnie 2) dla pieniędzy. Tu się nie posługuje kategoriami - obrażania się, fochów itp. Po prostu - właścicielka miała potrzebę, zadzwoniła z ofertą. Można ją przyjąć lub odrzucić, bezsensownie jest się obrażać. To z czasem przychodzi - znaczy zrozumienie, że niekoniecznie trzeba np. lubić ludzi, z którymi się pracuje
Odpowiedz@karlee: przede wszystkim trudno jest wziąć urlop na początku kariery w nowym miejscu pracy i tym argumentem można się posłużyć przy uprzejmej odmowie, priorytetem jest jednak nie narazić się w pracy obecnej, gdzie na pewno ustalony był już grafik do końca miesiąca.
OdpowiedzHistoria piekielna, nie rozumiem tylko oburzenia "Już pomijam fakt, że uważała, że robi mi niesamowitą łaskę, informując mnie o tym CAŁE dwa tygodnie wcześniej, żebym sobie coś innego znalazła", skoro umowę miałaś do końca września i sama dotychczas nie interweniowałaś o jej przedłużenie to co w tym dziwnego, że musisz coś nowego znaleźć?
OdpowiedzSzwas życie nie jest takie czarno-białe ,kiedys zostałam zwolniona z powodów ekonomicznych,bez żalu pożegnałam to miejsce aczkolwiek krokodyle łzy mojej szefowej były troszkę...no jakoś nie przepadałyśmy za sobą(co sie zdarza )moja ówczesna szefowa wiedziała jakim ciosem jest zwolnienie mnie dla mojej rodziny (jedyny żywiciel ,mama w szpitalu itp)...jakoś szybko stanęłam na nogi ..pewnej nocy tak około 2-3h dzwoni moja komórka ja juz prawie zawał (bo mamuska jeszcze ciągle w szponach medyków) a to moja była szefowa dzwoni z płaczem bo jej komputer ześwirował( zindywidualizowany program dla naszej firmy)a oni maja inwentaryzacji i takie bla bla i ...co miałam jej podziękować? (słowem o kasie sie nie zająkneła) okazać się chamska na zasadzie jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie? Niestety mam dobre serce i pomogłam mimo że wszyscy którzy znaja sprawę twierdzili że powinnam ją odesłać na bambus . Nie wiem jak Ty ale ja nie toleruje rozkazów czas niewolnictwa oficjalnie już dawno przeminął (tudzież pańszczyzny)
Odpowiedzzapłaciła?
Odpowiedzchyba, ze to ten rodzaj szefa, który uważa, ze on(a) musi zarabiać, ale wszyscy dookoła, w tym znajomi pracowników maja mu/jej wykonywać przysługi za darmo, bo przecież się znają, no to niech powiedzą;)
OdpowiedzNie palić za soba mostów to dobre rozwiązanie. Nawet jesli nie chodzi o pracę obecną, to zawsze jest to osoba w danej branży która się na czymś zna, a z mojej byłej pracy wyciągnąłem jedną z wielu mądrości która mówi "zawsze warto jest mieć w znajomych kogoś, kto jest obyty w danej dziedzinie" - czy to lekarze, prawnicy, mechanicy, czy choćby pracownicy gastronomii jak np nie masz pomysłu na romantyczny obiad dla dwójki (sam tam pomagałem swego czasu ;)) przytoczyć mogę też przykład mojego współlokatora, który nie pracuje już od paru miesięcy w swojej byłej pracy, a czasem dostaje zlecenia na jedną noc (barman) za którą kasuje 300-500zł. Informacja jest najpotężniejszą bronią na wojnie i najcenniejszą wartością w obecnym świecie - popsuje wam się samochód? - możecie jechać do serwisu na kontrole i zapłacić 200zł, albo pojechać do znajomego mechanika i zapłacić 100zł za to samo ;)
Odpowiedz