Witamy w Piekle!
Dwa przysłowia przychodzą mi do głowy: "Co za dużo, to niezdrowo" oraz "Cudze chwalicie, swego nie znacie". Tak, jak z pierwszym się zgodzę to z drugim, żeby było jeszcze co chwalić...
Studiuję w Holandii na uniwersytecie przyrodniczym, pod każdym możliwym względem nastawionym na słynny "zrównoważony rozwój". Jednym z elementów, na który kładziony jest bardzo duży nacisk, jest oszczędzanie energii. Wszędzie, gdzie tylko można, zamontowane są włączniki światła na fotokomórkę. Toalety są jednym z takich miejsc, jednak w tym przypadku koledzy architekci posunęli się troszeczkę za daleko.
Otóż światło w kabinach jest podłączone do centralnej fotokomórki tuż przy głównym wejściu do łazienki. A teraz wyobraźcie sobie, że wam jedzonko nie podpasowało i zostaliście przykuci do tronu na dłuższe posiedzenie zarządu... Nie dość, że rodzicie w bólach, to jeszcze po kilku radosnych minutach gaśnie światło. Ciemno, jak w (o ironio) d.pie i nie ma zmiłuj, bo fotokomórka jest za drzwiami. Jedyną opcją jest zabawa w sapera z zawiązanymi oczami i jednoczesne modlenie się, aby kogoś wezwała Matka Natura...
Chcieli dobrze, a wyszło - jak zwykle... Najgorszemu wrogowi nie życzę...
sustainability
Piekielność tkwi w prostocie! Aż mi głupio, że się zaśmiałam ;)
OdpowiedzO matko... Też mi tragedia. Ile razy mi w pracy na toalecie zgasło światło... I jakoś tragedii nie robię. Jeśli już się siedzi na tronie, to gdzie problem? Przecież d*pę ma się od urodzenia i naprawdę trafienie do niej z zamkniętymi oczami dla średnio sprawnego człowieka nie powinno być większym problemem. A gdzie jest papier toaletowy, to chyba można zapamiętać? Zresztą ciemności nigdy nie są kompletne.
OdpowiedzNo chyba, że ktoś sra "na Małysza"
OdpowiedzW toaletach, szczególnie tych zupełnie bez okien, po wyłączeniu światła jest naprawdę ciemno, a już z całą pewnością na tyle, że książką/gazetą efektów rewolucji żołądkowej sobie nie uprzyjemnisz ;)
OdpowiedzAle po ciemku nie będziesz mieć pewności, że tyłek wytarty do czysta.
Odpowiedzchenelly, niestety w publicznych kiblach trzeba srać "na Małysza", jeśli się nie chce złapać grzyba lub innego cholerstwa
OdpowiedzKtoś mógłby zarzucić jakimś artykułem o grzybicy dupy? Bo po komentarzu Eli1959 do głowy przyszła mi ta nazwa i nie powiem - uśmiałem się, ale wcześniej o czymś takim nie słyszałem.
OdpowiedzNa dupie masz skórę a grzybica skóry już istnieje. W tych okolicach (szczególnie w fałdach...) częste są zakażenia drożdżakowe. Jak ma się zdrową skórę i nie ma się żadnych chorób sprzyjających infekcjom (np cukrzyca, otyłość) to można się wysmarowywać zarodnikami grzybów, drożdży, przetrwalnikami bakterii i niczego się nie złapie. Za to rozumiem, że większość ludzi nie chce siadać gołą dupą tam gdzie siedziała inna, obca goła dupa - bo tak.
OdpowiedzTo nie wiecie, że do kibelka trzeba chodzi z komórką (telefonem)? Jak ktoś zgasi światło, to zawsze się ma własną latarkę. (a przy dłuższym posiedzeniu to i sudoku można rozwiązać ;) )
OdpowiedzNie lubię sudoku, ale chodzę do kibelka z e-bookiem lub książką. Zgaśnięcie światła skutkuje przerwaniem lektury :D a to bywa nieprzyjemne.
OdpowiedzOna raczej robiła to na małysza:]
OdpowiedzDo Polski, na UJ konkretnie, też ta technologia dotarła :P Dziwne uczucie musieć machać rękami i przybierać głupie pozy jednocześnie nie schodząc z sedesu :D
OdpowiedzPrzynajmniej masz tą komfortową sytuację, że może uda Ci się przyjąć taką pozycję, która wzruszy fotokomórkę. A wyobraź sobie autora, który, żeby wzruszyć ichnią, musi wybiec z kibelka, otworzyć drzwi wejściowe i z powrotem śmigać na tron ;-)
OdpowiedzNa Politechnice Wrocławskiej w jednym z budynków to samo. Tylko że, jak u autora, fotokomórka przy drzwiach. Ostatnio też zgasło mi światło i cóż... dyskomfort był :P
OdpowiedzJedz tyle co oni majonezu, to wyrobisz się w standardowym czasie.
OdpowiedzAlbo i przed czasem, a światło świeci nadal i już mamy problem jak je zagospodarować.
OdpowiedzEj, akurat frytki z ich majonezem są genialne. Tak się przyzwyczaiłam, że z ketchupem już mi smakują mniej
OdpowiedzI to uczucie: nic nie widzę, czy wycisło mi oczy? A tak serio to historia na plus. A z komentarzy się usmiałam jak rzadko :-)
Odpowiedzszczyt głupoty: klatka schodowa z czujnikiem ruchu i... świetlówki energooszczędne. Jak to działa? Wchodzisz na klatkę, czujnik łapie ludzia i zapala światło na 10 - 15 sekund. Jeśli ludź dalej jest w zasięgu, to ponownie włącza. Efekt? Świetlówka za 11 - 20 zł wytrzymuje maksymalnie kilka miesięcy. I to się nazywa "ekologia i oszczędność" ;) :D
Odpowiedzten koment spokojnie moglby byc historia na glownej - piekny przyklad ludzkiego debilizmu :)
OdpowiedzPotwierdzam, swietlowki padaja jak muchy. Duzo lepiej byloby wstawic zarowki LEDowe, najslabsze maja 1 Wat, nawet jakby palily sie caly czas pobor pradu bylby minimalny.
OdpowiedzU mnie w pracy też tak jest. Pewnego dnia miałem problemy żołądkowe. Gdy podczas mocniejszego "przenia" zgasło światło, myślałem, że mi oczy pękły.
OdpowiedzNiom, w szkole rodzenia uczą, że jak się prze to trza zamykać oczy. Nie chodziłeś, nie wiesz. Alem dobra i wspanialomyslna, więc mówię na przyszłość ;-))
OdpowiedzJak oczy pękły to posklejać na kropelkę i git!
OdpowiedzWeźcie partyzancko domontujcie jakiś zwierak do fotokomórki. Idziesz na dłuższe posiedzenie to zwierasz kabelki i nie zgaśnie.
Odpowiedzkażdy (prawie) detektor ma elementy do konfiguracji - np. czasu świecenia. Można przestawić na czas maksymalny i częściowo problem rozwiązany ;)
OdpowiedzNo przecież to oczywiste: trzeba dodać włączniki w kabinach i np. przy umywalkach (uruchamiane wciśnięciem albo jakimś czujnikiem - to już mniej ważne). Niewielka przeróbka instalacji, i będzie OK. Alternatywnie - dodać na ścianach i drzwiach elementy fotoluminescencyjne, czyli absorbujące i oddające światło - istnieją odpowiednie farby, okleiny, i to już w ogóle nie zużywa prądu, a starcza na lata, chociaż na początku tanie nie jest. Mam takie wrażenie, że ci, którym to przeszkadza, krepują się poruszyć oficjalnie nieelegancki temat, i stąd cały problem...
OdpowiedzBo oni wyznają zasadę, której idea wyraża się w innym powiedzeniu - dobry gospodarz do domu niesie:)
OdpowiedzFaktycznie, problem dzieci głodujących i ludzi zabijających się w Afryce, handlu ludźmi i zmuszaniu do prostytucji w Azji, czy chocby 1/3 niedozywionych dzieci w Polsce, to przy Twoim problemie pikuś! Najgorszemu wrogowi nie życzyć!
OdpowiedzHehe... Holendrzy mają to do siebie. Chyba w każdym miejscu publicznym, gdzie miałam okazje korzystać z toalety była fotokomórka.
OdpowiedzW akademiku gdańskiej ASP jest dokładnie tak samo. Dziewczyny chodzą parami i jedna co chwile trzaska pajacyki, żeby drugiej było jasno :D
OdpowiedzNa tym przykładzie widać jak niektóre kobiety są postępowe w swoim myśleniu. Chodziły do ubikacji grupami, intuicyjnie wiedząc, że kiedyś nastąpi era fotokomórek w kiblach i trzeba się przygotować. Ćwiczyły taktykę!
OdpowiedzNa humanie w Olsztynie jest podobnie, idziesz z auli np dietera do kibelka za potrzebą to musisz brać latarkę. Zarówno jak, jak i moi koledzy mamy kieszonkowe latarki. Lepsze to niż załatwianie potrzeby po ciemku(kible są dosyć małe)
OdpowiedzTo ja dodam jeszcze "nie życz drugiemu, co tobie niemiłe". Pracowałam w butiku w centrum handlowym. Korzystałam z toalety dla klientów. Zawsze się denerwowałam, bo kobiety tak długo siedziały w tych kabinach, aż stwierdziłam, że powinien być jakiś limit, gasnąć światło czy coś. Zawsze się spieszyłam, bo sama byłam na sklepie, musiałam na przerwę zamknąć, a jeszcze oprócz potrzeb w wc coś zjeść. Po remoncie zastosowali światła na fotokomórkę. I sama nieraz się na nie nacięłam. Przy dłuższych posiedzeniach światło gasło. Na szczęście nie było całkiem ciemno, panował półmrok, świeciła się jedna mała żaróweczka, ale jak korzystałam z kabiny najbardziej oddalonej od żarówki to modliłam się by ktoś zechciał skorzystać.
OdpowiedzPewna znana i duża firma produkująca osprzęt elektryczny (w tym również żarówki) miała idealnie pasujące do opisanej historii hasło reklamowe: "OSRAM - światło w ciemności"
OdpowiedzPracowałam kiedyś w centrum handlowym, w którym światło było tak skonstruowane, że jedna żarówka oświetlała i obie kabiny i całą resztę łazienki. Jak się trafiła taka oszczędna kobieta, co wychodząc z łazienki gasiła światło, to osoba korzystająca akurat z toalety załatwiała się całkowicie po ciemku. Za to w następnej pracy już było światło w toalecie na fotokomórkę i parę razy złapałam się na tym, że z przyzwyczajenia chciałam krzyczeć, żeby nie gasić światła. Ale by mi było głupio, gdyby akurat ktoś usłyszał.
OdpowiedzTeż mi się tak zdarzyło na uczelni, nie temu, że fotokomórka, tylko ktoś po prostu zgasił światło. Żadnych okien, ciemno jak w dupie... i jeszcze się kibel przytkał. Cóż.
OdpowiedzRozumiem, że żarówki firmy OSRAM? XD
OdpowiedzTo ja widziałem lepszy patent. W podstawówce w ubikacji przy sali gimnastycznej którąś mądry umieścił uchwyt na papier przed kabiną. Dobrze że w porę to zauważyłem.
OdpowiedzSiedzisz sobie na kibelku i nagle ciemno. I teraz zgasło światło czy ci oczy wywaliło z wysiłku ^^
OdpowiedzKino Helios Tczew - dokładnie to samo.
OdpowiedzWku#wiają mnie dzieciaki ze Szwecji, Norwegii, których ostatnio w Polsce dużo. Jak mi te blondwłose debilki w sklepie oglądają iPady, to wychodząc wszystko wyłączają na ekspozycji. No i muszę zmieniać tapetę, bo robią sobie debilne zdjęcia, które właśnie ustawiają na tapetę. Eurokomuchy z ich nową religią: ekologią.
OdpowiedzIdentyczna sytuacja spotkała mnie w centrali firmy energetycznej w której pracuję. To był pierwszy dzień, nie wiedziałam o super oszczędzającym systemie i dokładnie pozamykałam drzwi, okna i telefonu brak. Wyszłam na macanego :P
Odpowiedz