Siedmioletni bratanek mojej żony, który w tym roku rozpoczął edukację w pierwszej klasie, wziął jakoś w zeszłym tygodniu udział w konkursie plastycznym.
Temat brzmiał jakże uroczo: "Moja rodzina za sto lat".
Po dwóch dniach od złożenia pracy rodzice w trybie nagłym zostali wezwani do szkoły; na obrazku bowiem widniały cztery nagrobki.
Chłopcu gratuluję żelaznej logiki.
A organizatorom przemyślanego wyboru tematu.
Szkoła
Ale dlaczego rodzice zostali wezwani do szkoły? Rysunek dziecka prawidłowy :)
OdpowiedzPrzypuszczam, że dogrzebali się jakiejś mrocznej, psychologicznej symboliki :D
OdpowiedzNidaros, na pewno! Zdarzyło mi się mieć zajęcia z interpretacji rysunków... Cóż, z nagrobków to sama patologia, niestety. Aczkolwiek mało kto pamięta o podstawowych zasadach metod projekcyjnych i ich interpretacji ;)
OdpowiedzNidaros mam rację. podejrzewam że rozpoczęły się dochodzenia psychologiczne ,że dziecko ma mroczne muśli :D
OdpowiedzMoim zdaniem powinien wygrać :)
OdpowiedzOtóż to :)
OdpowiedzPowinien za samo niekonwencjonalne podejście do tematu - ale dzisiejsza szkoła, niestety, zabija w dziecku indywidualizm i kreatywność...
Odpowiedzczy ja wiem czy to jest niekonwencjonalne podejście nawet? ;) a co innego można narysować w sumie, 4 cybermenów? :D
Odpowiedza kiedyś szkoła nie zabijała indywidualizmu i kreatywności? Już pink floyd śpiewali "Teachers! Leave them kids alone!"
OdpowiedzFloydzi śpiewali o szkole w latach zimnej wojny więc to w sumie już od dawna
OdpowiedzCrow> Z przyjemnoscia pragne ci zakomunikowac ze przy powyzszym twoim komentarzu postawilem jakze znaczacy plus numer 100! :D:D:D:D
Odpowiedz@100procentkarotenu Floydzi śpiewali o tradycyjnej brytyjskiej szkole i to nie ma nic wspólnego z zimną wojną.
OdpowiedzPrzewidział przyszłość.
OdpowiedzHarry Potter...
Odpowiedzale Harry Potter nie przewidywał przyszłości :P
OdpowiedzMieli naukę przewidywania przyszłości.
Odpowiedztak, ale to nie to samo, zresztą był z tym na bakier :P
Odpowiedzemanula - też bym był z tym na bakier gdyby nauczycielka tego przedmiotu mówiła mi że każdy sen czy wróżenie z fusów oznaczało że umrę ;)
Odpowiedz@erystr ale to jedyne co możemy wywróżyć
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 października 2012 o 5:12
erystr - ja też bym byłą, ale właśnie dlatego uważam, że mówienie, że przewidywał przyszłość jest niezgodne z prawdą :P
Odpowiedzemanula - trochę może zaspoileruję ale fakt faktem umarł ale "zmartwychwstał" bo gdy voldi go trafił kedavrą to spotkał się z albusem, pogadał z nim i wrócił do żywych ;)
Odpowiedzerystr- Tak naprawdę, to Voldemort zabił Horkruksa, który był ukryty w Potterze, a nie samego Harrego.
OdpowiedzZlot fanów...
OdpowiedzNo tak, zabił horkruksa ale było z tego co pamiętam (czytałem 7mą część HP w ebooku więc części rzeczy mogę nie pamiętać) to mógł "pójść dalej" czyli nie wracać do żywych ale jednak wrócił...
Odpowiedz... średniej serii.
Odpowiedz@lordvictor: @erystr: Harry umarł, wrócił a później został Ministrem Magii i miał dwanaścioro dzieci (niekoniecznie w tej kolejności)
OdpowiedzŻelaznej logiki, czy też nie, ale jak na mój gust, to powinien wygrać. Nie dość, praca była oryginalna (skoro tylko jego rodziców wezwali), to jeszcze wizjonerska i pokazująca oczywistą przyszłość! A tu oczywiście musieli się wpieprzyć "pedagodzy" i "psychologowie szkolni" z Bożej łaski, którzy zaraz nadinterpretowali sobie wszystko. No bo jak to tak? Mały dzieciak, a już rysuje nagrobki? Toż to musi być znak! Wiemy, że coś się dzieje! Jest opętany! Albo ma skrzywioną psychikę! To napewno szatan! Albo nie- złe towarzystwo, gry, albo przemoc w rodzinie! Wiem, że coś się dziejeeeee!!!!!!
OdpowiedzNo dzieje się, dziecko logicznie myśli :)
OdpowiedzW dzisiejszych czasach, gdy szkoła próbuje "opornych" oduczyć logicznego myślenia to nowość !
OdpowiedzWiesz bo to jest to . Dziecko pomyślało logicznie ale właśnie ci pedagodzy z D**y dopowiadają sobie wszystko , pewnie były domysły że biją go w domu albo nie daj Boże gra w gry :O
OdpowiedzPamiętam, że we wczesnych klasach podstawówki narysowałam księżyc w pełni zamiast "rogalika". Nauczycielka aż się spytała co to ma być xD
OdpowiedzDobrze, że go do psychologa nie wysłali. Moją siostrę wysłali, po 3 lata po śmierci jej ojca pokłóciła się z koleżanką i ją popchneła... Nauczycielka doszukała się traumy po śmierci ojca...
OdpowiedzI to jest właśnie to, o czym pisałem: wielokrotnie jest tak, że taki pedagog z Bożej (albo i nie) łaski nadinterpretuje fakty, wynajduje jakieś zupełnie z dupy wydarzenia i fakty, które kiedyś tam, gdzieś tam doprowadziły cię do psychicznego doła i perfidnie to wykorzystuje. To nic, że ktoś cię nazwał szmatą, wyrecytował z pamięci pół słownika wulgaryzmów, żeby cię opisać, a zaraz potem cię opluł, czy zrobił coś podobnego. To się nie liczy- nasz "pedagog" uzna, że to nie wina rozwydrzonego bachora, który myśli, że wszystko mu wolno (bo np. jego mamuśka to jakiś tam urzędas), tylko tego, że 10 lat temu zmarła ci babcia. Proste- nauczycielowi płacą za uczenie, pedagogowi za udzielanie pomocy. To niech to do ciężkiej anielki robią, a nie wpier*alają się w nieswoje sprawy bawiąc się w pana Holmes'a, bo im to zwyczajnie nie ch*ja nie wychodzi, wynajdują co tylko się da, a przy tym są zadziwiająco ślepi i odporni na prawdziwe problemy.
Odpowiedzmongol, to niestety nie jest takie proste. Bliska mi osoba jest pedagogiem szkolnym i zgodnie z nowymi przepisami ma założyć "teczkę pomocy" każdemu uczniowi, któremu kiedykolwiek ktokolwiek zmarł, każdemu, który był za granicą rok i dłużej, każdemu, uczącemu się ponadprzeciętnie dobrze, każdemu uczącemu się źle... I tak dalej. Na dobrą sprawę ma każdemu uczniowi w szkole założyć teczkę, opisać traumę, napisać plan pomocy. Niezałożenie teczki i/lub przeoczenie faktu śmierci prababci może skutkować poważnymi konsekwencjami w pracy. Wspomniana przeze mnie osoba stwierdziła, że dość tego cyrku, szuka innej pracy, bo ona chce pomagać, a nie bawić się w papierologię i wymyślanie ludziom problemów.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 października 2012 o 13:00
Prymulka- powiedz po prostu, że ta szkoła, w której pedagogiem jest bliska ci osoba ma zapędy, żeby stworzyć Orwellowski system, dzięki któremu będzie w stanie kontrolować wszystkie aspekty życia uczniów. Jak pisałam- każdemu płacą za wykonywanie zawodu, a nie chamskie wpier*alanie się w czyjeś życie, niadinterpretowanie go i dopowiadanie sobie pasujących akurat faktów. Ale dobra- chcą sobie zakładać te swoje UBckie teczki na uczniów? Proszę bardzo, ale niech potem nie próbują tym załatwiać tego, że ktoś cię gnębi w szkole. Bo to już jest zwyczajne dopowiadanie sobie faktów z dupy, byle tylko pasowały do portretu psychologicznego... Proste- jak jakiś sqrwiel cię dręczy w szkole, bo jest rozwydrzonym bachorem, który myśli, że wszystko mu wolno to to znaczy, że zarówno szkoła, jak i dzieciak i jego rodzice mają problem, bo nie potrafią zapanować nad gówniarzem. A nie, że ty jesteś dręczony, bo zmarł ci kot 10 lat temu i przeżywasz traumę, więc przestawiłeś się na tryb emo-masochisty z przywieszoną plakietką "Bijcie mnie, opluwajcie, obrażajcie, bo to mnie jara!"...
Odpowiedz@Prymulka Ale...zaraz, zaraz. Resztę mniej (tu jest większość) lub bardziej rozumiem, ale ma założyć "teczkę pomocy" uczniowi, który uczy się ponadprzeciętnie dobrze? Chęć do nauki to teraz taka nowa patologia, wynik problemów emocjonalnych, czy jak? (Pisałaś o wymyślaniu problemów, więc nie biorę planu pomocy w dalszym rozwijaniu umiejętności)
OdpowiedzZa co my podatnicy płacimy tym nauczycielom? Otóż płacimy za rzetelną, solidną naukę, wychowanie ich na uczciwych ludzi i przygotowanie do życia w społeczeństwie, zdobycie dobrego zawodu. A okazuje się, iż rzeczeni pedagodzy, jak powyższy przykład wskazuje, robią nas i nasze dzieci... w przysłowiowe jajo. Zamiast uczyć wymyślają z nudów bzdurne konkursy, które nie mają rąk, nóg, sensu ani logiki. Żeby jeszcze Wasz przypadek był jedyny, ale w szkole syna i córki bratowej jest to samo! Śmiech pusty mnie bierze potem jak udręczeni nauczyciele skarżą się, że społeczeństwo robi na nich nagonkę, oskarża o lenistwo, wytyka pensum. A ja do tej "nagonki" świadomie się dołączam i chyba przestawię na homeschooling bo widzę że moje dziecko nic dobrego ze szkoły nie wyniesie.
OdpowiedzHomeschooling za to niesie ze sobą inny, trochę większy problem - alienujesz potomstwo. Należenie do grupy rówieśniczej, wyrobienie sobie umiejętności społecznych i poznanie przyjaciół jest jednak ważniejsze. Młody/a może chłonąć wiedzę w domu swoją drogą, a do tego prowadzić normalne życie - a tak do tego 18 roku życia [i oby tylko...] taka normalność i siedzenie w z grubsza ustalonych normach jest ważne z kilku różnych powodów.
OdpowiedzJeśli dziecko ma zapewnione inne zajęcia tzw. pozaszkolne i dokazuje z rówieśnikami na podwórku to wcale nie jest wyalienowane. Ja sama pamiętam, że przedmioty z których miałam tryb indywidualny najlepiej mi szły, łatwiej wchodziło wszystko do głowy i lubiłam się uczyć. Niektóre dzieci osiągają więcej właśnie przez homeschooling, a inne wręcz przeciwnie. Patrząc z perspektywy czasu wydaje mi się, że ja sama powinnam była kształcić się całkowicie indywidualnym trybem, żeby uniknąć ciągania po pedagogach i innych takich "wszystkowiedzących".
OdpowiedzAmish, nie gniewaj się ale za wychowanie Twoich dzieci odpowiadasz sam, szkoła jedynie może wspierać proces wychowawczy ale nie może go tworzyć. I to nie nauczyciele wymyślają bzdurne konkursy- większość to radosna twórczość, czy raczej tfurczość MEN, które i tak ma w nosie opinie nauczycieli i rodziców. Nie chcę Cię urazić ale osoby nie pracujące w środowisku szkoły nie powinny się wypowiadać o pracy nauczycieli bo nie znają tej pracy "od podszewki". Bo idąc tym tropem możemy rozpętwać nagonki kolejno na: lekarzy, urzędników, emerytów i rencistów i każdą kolejną grupę zawodową. Chory system tworzy chore realia i naprawdę trzeba się postarać by w tym wszystkim nie zwariować.
Odpowiedz@Mijanou - brawo! Popieram pełną gębą!
Odpowiedzmijanou - miałam pewien epizod ze studiami pedagogicznymi. Zrezygnowałam, bo stwierdziłam, że jeśli mam pracować w przyszłości z TAKIMI ludźmi, którzy na te studia idą to ja dziękuję. Co druga osoba na pedagogice utrzymywała, że dzieci to zło i "oni im pokażą" . Nie wszyscy, ale jednak większość...i tacy ludzie zostają później nauczycielami i takimi "wszystkowiedzącymi" pedagogami. A potem są afery. Co z tego, że można trafić na nauczycieli z powołania skoro ci drudzy psują opinię wszystkim. Gówniany system to jedno, a rozpętywanie afer z powodu rysunków to już inna sprawa.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 października 2012 o 11:29
@Bryanko- fałszem byłoby zakladać, że wszyscy studenci pedagogiki wybierają ten kierunek z powołania. Staram się nie być hipokrytką, więc z pewnością masz tu sporo racji. Pocieszające jednak jest to, że coraz wiecej ludzi ten zawód wybiera świadomie i realizuje go z pasją. Mimo wszystko jednak- wierz mi, nie każdy wytrzymuje zderzenie z kretyńskimi zarzadzeniami MEN i durnymi pomysłami tej oderwanej od rzeczywistości szkolnej instytucji. A ta pani była po prostu idiotką, skoro o ryzunek 7 latka rozpętała aferę godną lepszej sprawy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 października 2012 o 11:56
Wszyscy powyżsi: pedagodzy - zgadzam się, w szkołach to piąte koło od wozu. Ale ile razy czytam opinie kogoś, kto zrzędzi jak to "te nauczyciele nic nie robią, no i ku*wa się opie*dalają a my na nich robimy, na te sku*wysyny jedne" to mnie bierze śmiech pusty. Co wy wiecie o tym zawodzie? Znacie osobiście jakiegoś nauczyciela, sami nimi jesteście? Bryanka, amish - wiecie ile pracuje nauczyciel? Nie, nie 2 godziny dziennie. Otóż nauczyciel robi od rana do wieczora, nie tylko na lekcjach, ale tony papierkowej roboty i poprawianie prac uczniów. Nauczyciel po 25 latach pracy nie może zdobyć pełnego etatu i robi 3 kierunek studiów żeby mieć gdzie pracować. Naprawdę dajcie nauczycielom spokój. "Za co my podatnicy im płacimy?" Ano za to że użerają się z waszymi dziećmi i usiłują przyuczyć ich do durnych egzaminów i jeszcze durniejszej podstawy programowej. Należy im się szacunek, a nie nagonka społeczna. W dodatku zarobki nie powalają. Ostatnie sprawa - MEN nijak ma się do nauczycieli. Jest to kompletnie oderwana od szkół instytucja, w której nikt nie ma pojęcie jak właściwie funkcjonuje szkoła. Naprawdę, nie jedźcie po wszystkich nauczycielach za to że trafiliście na jakiegoś który ma zamiast mózgu sałatkę ziemniaczaną, zwłaszcza jeśli należycie do ostatnio licznej na piekielnych społeczność gimbazy (tak ja też jestem z gimnazjum)- nauczycielom należy się szacunek, a nie publiczne obrzucanie gównem.
OdpowiedzZielak: Większość ludzi trafiła wcale nie na jednego trefnego nauczyciela, tylko na kilku, wiec nieroby to wcale nie jest rzadkość. Pewno, że nie chodzi o wszystkich, ale lenistwo dotyczy całkiem sporej części. Niby ma te godziny pracy w szkole, ale co z tego, jak na lekcjach siedzi i nic nie robi? Albo kartkówki po pół roku oddaje? A co robi spora część nauczycieli wfu? No co? 3/5 moich nauczycieli wfu mówiło "pograjcie w siatkę" i zamykało się w kanciapie, albo czytało na ławce. A najgorsze jest to, że normalnie człowiek za takie coś z pracy wylatuje, a nauczyciel to święta krowa i nikogo nie obchodzą skargi uczniów i rodziców. Nauczyciele nie będą mieli spokoju póki ktoś nie zrobi z tym porządku i musisz się do tego przyzwyczaić.
OdpowiedzSesese: niestety masz aż za dużo racji. Nauczyciele WF mający wszystko gdzieś, fizyk który 2 lata ocenia sprawdzian, nauczycielka angielskiego która robi więcej błędów w pytaniach na sprawdzianie niż ja w odpowiedziach oraz klika nauczycieli która kryje się nawzajem - mam to wszystko w swojej szkole. Ale mam również historyczkę która prowadzi zajebiste lekcje, matematyczkę która umie tłumaczyć oraz tego samego fizyka, który organizuje na własną rękę warsztaty fizyczno-astronomiczne poza szkołą. Nie można po prostu wrzucać wszystkich do jednego worka. Z naprawą systemu ostrożnie. Ci dobrzy nauczyciele zazwyczaj śpią po 3 godziny dziennie i są cały czas pod telefonem, na wypadek gdyby uczniowie mieli do nich jakąś sprawę. Wyobrażasz sobie, co by było gdyby nasłać jakąś kontrolę, przez którą dostawaliby nagany za brak jakiegoś wpisu w dzienniku? U mnie cała kadra nauczycielska wyleciałaby z pracy.
OdpowiedzPrzypomniała mi się afera z kilkulatką rzekomo molestowaną przez dziadka. Bo pani pedagog dopatrzyła się tego w dziecięcym rysunku.
OdpowiedzNie słyszałam chyba o tym. A co się stało?
Odpowiedzhttp://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/485225,Dziadek-pedofilem-Dowodem-jeden-rysunek Ten "mężczyzna z genitaliami" jak to szumnie określili, to po prostu dziecięcy rysunek człowieczka bez żadnych szczegółów. A te "genitalia" wyglądają tak, jakby dziecku kredka w jednym miejcu krzywo poszła i chciała poprawić.
OdpowiedzNie, no po prostu **** nie wierzę. Na podstawie jednego rysunku i opinii Bardzo-Ważnej-Pani-Psycholog ZABRALI dziecko matce i chcą jej ograniczyć prawa rodzicielskie NIE SPRAWDZAJĄC uprzednio czy te do-my-sły mogą okazać się prawdą? Niedługo Bardzo-Ważne-Panie-Psycholożki będą nieomylną wyrocznią prawdy. Proszę, powiedzcie mi, że to tak dla żartu...
OdpowiedzA jak się skończyła ta historia z dziadkiem?
OdpowiedzWiem tylko tyle, co napisano w mediach. Ponoć zarzuty się nie potwiedziły a dziewczynka po 3 tygodniach wróciła do rodziny.
Odpowiedz@Archeo- nadgorliwość gorsza jest od faszyzmu, jak mawiają. Niewątpliwie w tym przypadku przysłowie się potwierdziło.
OdpowiedzMam nadzieję, że się mylę, ale czy po takiej "akcji" z zabraniem matce dziecko nie będzie miało problemów emocjonalnych? A Szanowna Wszechwiedząca Pani Psycholog dostała za to po dupie?... Krew mnie zalewa i nóż w kieszeni się otwiera...
OdpowiedzOgólnie metody projekcyjne - czyli m.in. doszukiwanie się pewnych treści w dziecięcych rysunkach to dość kontrowersyjne metody. Przykładowo uznaje się, że gdy dziecko będzie miało za zadanie narysować drzewo i w tym drzewie narysuje dziuple, to w dużym uproszczeniu jest to przesłanka do tego, że dziecko było molestowane. Albo, gdy narysuje ojca z przesadnie dużymi ramionami to można wywnioskować, że dziecko doznawało przemocy ze strony ojca. Według mnie głupota jakich mało i JEŚLI już ma się stosować takie metody to tylko i wyłącznie jako metody pomocnicze, a nie jako samą diagnozę. Ponadto niestety w naszym kraju psychologiem może być każdy. Nie musi nawet mieć odpowiedniego wykształcenia, bo co prawda ustawa o zawodzie psychologa jest, ale nie funkcjonuje. I stąd w dużej mierze bierze się przeświadczenie o tym, że psychologowie są o dupę rozbić.
OdpowiedzZawsze w dzieciństwie rysowałam drzewa z dziuplami, mimo że nikt nigdy mi w majtkach nie grzebał. Rysowałam je bo tak. Bo w bajce widziałam drzewo z dziuplą w której mieszkała sowa. Nie jestem pedagogiem, ale wydaje mi się, że dzieci na rysunkach chcą odwzorować świat dosłownie. Skoro tata Kasi ma szerokie bary, Kasia narysuje te bary. Moja mama zawsze miała sporą nadwagę i krótkie włosy. Tak też ją rysowałam w przedszkolu. Takie doszukiwanie się na siłę ukrytych treści wydaje mi się równie poronionym pomysłem co badanie psychiki testem Rorschacha.
Odpowiedza jesteście pewni że dziadek niewinny? nie widziałam tego rysunku ale jeśli naprawde genitalia przypominały w jakiś sposób genitalia to byłoby dziwne tak rysować dziadka gdyby sie miało normalne relacje z nim ;> co innego archeoziele twoja matka z nadwagą i krótkimi włosami, bo taką ją widziałaś, ale jakbyś narysowała ją nago? :P drzewa z dziuplą też zawsze rysowałam :) ale myśle że inaczej byście pisali gdyby ten dziadek naprawde okazał sie pedofilem jakimś
OdpowiedzZmodyfikowano 4 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 października 2012 o 14:19
@serekwiejski - Nawet jeśli dziecko narysowałoby kogoś nago to nie znaczy, że jest molestowane. Może widziało tego kogoś nago np. w łazience i jest po prostu zafascynowane tym zjawiskiem "bo tata/dziadek ma takie coś, a ja nie". Nie można bez szczegółowej analizy niszczyć ludziom życia. Do tego, żeby stwierdzić, czy dziadek był w porządku czy nie trzeba czegoś więcej niż rysunku. Rozmowy z dzieckiem - niech opowie co narysowało. Zapytać dziecko o dziadka: jaki jest, czy go lubi, czy się z dzieckiem bawi i jak. Jeśli dziecko stawia opór to być może jest coś nie tak. Jeśli mówi coś podejrzanego - również. Ale stawiać diagnozę w oparciu o jeden rysunek? Szczyt niekompetencji.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 października 2012 o 14:40
Rysunek można łatwo znaleźć w sieci. Poza tym, jeżeli ktoś miał takie podejrzenia, należało najpierw je zweryfikować. Zwłaszcza, że dziewczynka nie mieszkała z dziadkiem. Odebranie dziecka rodzicom powinno być ostatecznością. A tutaj bez zastanowienia wyrwano dziecko rodzicom i umieszczono w placówce opiekuńczej.
OdpowiedzDzięki za link:) A co do drzew, też zawsze rysowałam z dziuplą. Raz-tak jak powyżej, bo w bajkach drzewa mają dziuplę, a dwa-drzewo bez dziupli wydawało mi się jakieś, takie puste. Widzę, że mam dużo szczęścia, że za moich czasów przedszkolnych nie było tej pseudo-psychologicznej histerii.
OdpowiedzZastanawia mnie tylko, co mieli na myśli organizatorzy konkursu? Rysunek jak najbardziej logiczny, za samo to powinien mieć kilka punktów więcej.
Odpowiedzw szkole nie uczą logicznego myślenia
OdpowiedzCo to w ogóle za bzdurny temat? Czego oni od tych dzieci oczekiwali? Mieli narysować swoje prawnuki? Młody trzeźwo myśli widać ;) A wyżej opisania historia z rysunkiem i rzekomym molestowaniem przez dziadka... Brak słów, dla mnie czysta abstrakcja.
OdpowiedzRany,to moich rodziców by pewnie zamknęli,gdyby dowiedzieli się o czym we wczesnej podstawówce opowiadałam koleżankom na przerwach :P Ale to były jeszcze w miarę normalne czasy.
OdpowiedzCóż, ja w przedszkolu bawiłam się z koleżanką w Mortal Combat. Udawałyśmy, że łamiemy sobie karki, wypruwamy flaki... Generalnie było ciekawie. To by dopiero był szum, gdyby się ktoś dowiedział... ^^
OdpowiedzW nawiązaniu do historii i komentarzy powyżej: mój syn, gdy miał lat 4 albo 3 i pół, nie mógł zrozumieć dlaczego dziewczyny nie mają siusiaka, więc otrzymał krótkie wytłumaczenie dotyczące różnicy płci i sprowadzające się w skrócie do informacji, że chłopaki mają siusiaki a dziewczynki siusiajki. Od tamtej pory, gdy rysował ludziki (składające się z kresek) to zamieszczał dodatek w postaci dorysowanej kreski tj. siusiaka lub kółka tj. siusiajki. Wszystko to robił w dobrej wierze tzn. celem rozróżnienia płci ludzików na obrazku. Wytłumaczyliśmy mu, że na obrazkach się tego nie rysuje, ale zanim to zrobiliśmy to w przedszkolu zdążył narysować kilka "dziwnych" ludzików. Na szczęście przedszkolanki były na tyle normalne, że powiedziały nam o tym i nie robiły z tego afery na całą Polskę, bo media brukowe miałyby używanie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 października 2012 o 13:44
Chyba nauczyciel zadający temat zapomniał że średnia życia człowieka to około 70 lat!
OdpowiedzU mnie w podstawówce był kiedyś konkurs na najładniej zilustrowaną i streszczoną bajkę/baśń. Ja wybrałam "Małą Syrenkę". Niestety, miałam w domu książkę z bajkami Andersena i właśnie o jego "Małej Syrence" zrobiłam pracę. Dostałam uwagę, rodzice zostali wezwani do szkoły. Co więcej, rodzice dostali ochrzan nie tylko za to, że "coś ze mną nie tak i potrzebuje pomocy, jak rodzice mogą takich rzeczy nie zauważać", ale również za to, że jestem "kłamczuchą, mącącą w głowach innych dzieci (prace były wywieszane na korytarzu)"... Do dziś nie wiem, czy w trakcie tyrady ją poniosło, czy naprawdę znała tylko Disneyowską Arielkę :P A co do bratanka - bardzo rezolutny dzieciak, rodzice powinni go w nagrodę zabrać na lody albo ciacho :)
OdpowiedzMoże miała egzemplarz ocenzurowany? W Ameryce pojawiły się baśnie w wersji "przystosowanej do psychiki dziecięcej" - Jaś i Małgosia nie wpychają baby jagi do pieca tylko zamykają ją w szafie, mała syrenka nie popełnia samobójstwa tylko wraca do rodziców, dziewczynka z zapałkami też zdaje się żyje długo i szczęśliwie. I pomysleć że ja czytałam Kopciuszka w wersji w której siostry obcinały sobie pięty by ich noga zmieściła się do pantofelka a na koniec zdaje się kruk im oczka wydziobał ;)
Odpowiedzale że co, chodzi o to że miałaś książke z bajkami w któej był rysunek syrenki z gołym biustem? @nighty bez kitu, te bajki dla dzieci to faktycznie są psychiczne jak tak pomyśleć :P
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 października 2012 o 14:23
rafaela, a czy udowodniłaś ostatecznie nauczycielce, że istnieje ta drugs wersja bajki? Swoją drogą ten Andersen był jakiś chory, co to miały być za bajki? Ja się najbardziej bałam czytać "O dziewczynce, która podeptała chleb" (czy jakoś tak).
OdpowiedzPoczytajcie sobie braci Grimm w oryginale. To dopiero rzeźnia była. Na przykład wilk daje Czerwonemu Kapturkowi mięso z babci do zjedzenia i krew do wypicia. Obcinanie pięt z Kopciuszka też pamiętam. Miałam kiedyś książkę (bynajmniej nie dla dzieci) z baśniami w wersji nieocenzurowanej. Kiedyś to się nie przejmowano kruchą, dziecięcą psychiką:)
OdpowiedzJest e teraz genialne wydanie Grimmów, coś z "baśniami domowymi" w tytule. Są wszystkie i są nieocenzurowane, też czytałam je jako dziecko i jakoś żyję ^^
OdpowiedzJest wiele bajek braci Grimm, m.in. taka, w której chłopiec kładzie się z nieboszczykiem spać, żeby go ogrzać, czy coś w ten deseń. Za którym razem mu się to udaje i zombie zabija dzieciaka (czy jakoś tak, dawno temu czytałem; ba, napisałem jedną wzorując się na stylu Grimmów ;)).
OdpowiedzFaktycznie, syrenka w książce była "nieosłonięta", jednak byłam na tyle przyzwoita, że dorysowałam jej muszelkowy stanik :) Co do ocenzurowanej wersji - możliwe, chociaż prawie cała moja ówczesna klasa wiedziała, że syrenka w oryginale umiera. Byliśmy bardziej uświadomieni od wychowawczyni :D @muppet90 - byłam zbyt zszokowana by się odezwać (moim rodzicom to w ogóle szczęki opadły, jak nigdy), chciałam tylko, by ktoś mi powiedział, czy wygrałam czy nie.
Odpowiedz@czapi: pewnie chodzi Ci o "Baśnie domowe i dziecięce zebrane przez braci Grimm"? To jest dokładny przekład z języka niemieckiego, bez żadnych "ugładzeń" - i przede wszystkim są to utwory niekoniecznie nadające się dla dzieci... W końcu dawniej opowiadano sobie różne historie wieczorami przy kominku, ot tak, dla zabicia czasu. Grimmowie tylko zebrali te historie po wszystkich niemieckich (i austriackich) landach ;] @archeoziele taka wersja to chyba była w pierwotnej wersji u Peraulta ;) i bynajmniej nie miała szczęśliwego zakończenia ;]
OdpowiedzPewnie komisja oczekiwała czegoś w stylu "Tatuś astronauta", "W domu sprzątają roboty więc mamusia ma czas dla siebie" a synek prowadzi poduszkowca - w podstawówce miałam podobny temat :)
OdpowiedzBardzo możliwe, że źle to sformułowali. Jednak do ostatecznego tematu który podali, dziecko zrobiło adekwatną pracę :)
OdpowiedzPomysłowy chłopak, myślałem że narysuje szkielety.
OdpowiedzBardziej jest to wesoła historyjka niż piekielna ,ale poprawiła mi humor więc też +. A i chłopak ma naprawdę żelazną logikę bo ja nawet w wieku 16 lat chyba bym na to nie wpadł :)
OdpowiedzPrzypomniał mi się stary dowcip o tym, jak Pani Psycholog szkolna z troską wypytywała Jasia: - Dziecko, czy u ciebie w domu wszystko w porządku? Martwimy się o ciebie, bo ostatnio narysowałeś choinkę na czarno, prezenty na czarno, gwiazdkę na czarno... Dlaczego? - Bo mam tylko czarną kredkę.
OdpowiedzJa w zeszłym roku dostałam wezwanie do przedszkola do córki. Pani zapytała czy aby przypadkiem nie jestem w ciąży, bo córka maluje obrazki samymi ciemnymi kredkami ( jakby pojawienie się ewentualnego rodzeństwa dla jedynaczki było niesamowitą traumą zwłaszcza, że bardzo często zajmowali się nią wujkowie i ciocie- mam sporą rodzinę- niewiele od niej starsi). Wyjaśniłam pani, że córka dostała od cioci kredki nie najlepszej jakości, więc widać tylko ciemne kolory i tymi córka częściej malowała. A kredek używa, bo ciocię lubi ;D Skończyło się na poleceniu kupienia lepszych kredek ("najlepiej tych z B....o, bo są naprawdę dobre"). No cóż... następnego dnia córka zaniosła pani piękną różnobarwną tęczę i skończyły się psychologiczne teksty... P.S. sorry za te powtórzenia...
OdpowiedzDobre-ten mały powinien wygrać ten konkurs, za inteligencje ,ale oczywiscie dzisiejsza szkola zaburza dziecięcy intelekt :( :(
OdpowiedzIzolowanie się od śmierci na siłę. I tak wszyscy umrzemy. Dzieciak mądry z racjonalnym podejściem.
OdpowiedzŚwietny dzieciak :D Będą z niego ludzie :)
OdpowiedzCzłowiek rodzi się mądry, a potem idzie do szkoły. Proces edukacji w ogólnym zarysie przypomina strzyżenie trawnika. Mamy ździebełka o różnej długości, tak jak są uczniowie o różnej inteligencji czy potencjale intelektualnym. Po strzyżeniu mamy wszystkie ździebełka znacznie krótsze niż na początku, za to o jednakowej długości.
OdpowiedzTemat konkursu powinien brzmieć "Moja przyszła rodzina za 100 lat" lub coś w tym stylu a według tematu miał narysować swoją rodzinę czyli mamę tatę rodzeństwo za 100 lat, trochę jednak rysunek nieprawidłowy powinien namalować szkielety (czarny humor)
OdpowiedzWojnę z szkolnymi psychologami toczyłam, toczę i najwyraźniej toczyć będę... Niedawno malowaliśmy plakaty w temacie typowo ekologicznym. Kiedy nauczycielka nasuwała nam pomysły na temat wspomniała coś o nieodwracalnych skutkach i katastrofie ekologicznej. Wtedy otóż w mojej nieodwracalnie spaczono-masochistycznym umyślę zamrugała delikatnym, wtedy jeszcze niewinnym światełkiem pewna myśl... Postanowiłam namalować postapokaliptyczny wizerunek człowieka ze spuszczoną głową, wspierającego się na konarach uschniętych drzew. Całość wyglądała bardzo podobnie: http://www.michaeljacksonart.com/data/media/16/Earth_Song_ScreenShot_Resized.jpg Rysunek uważałam za naprawdę udany, nieźle się napracowałam. Niestety, po 15 minutach od zaprezentowania mego dzieła zostałam dosłownie "za szmaty" zaciągnięta do psychologa. Wyszłam po 2 godzinach. Ale tylko na chwilę, aby owy "ekspert" mógł pomówić z moim tatą na osobności... Kiedy wyszedł, prawie zaszedł się ze śmiechu... Otóż moje mroczne myśli są spowodowane... ubiorem, wyglądem i muzyką w której lubuje się mój ojciec. Zdaniem "eksperta" próbuję się do niego na siłę upodobnić by zostać zaakceptowaną... Oh God, Why?
Odpowiedzczytając te komentarze rozumiem was- jednak u mojego syna w szkole jest świetna pani pedagog. Zawsze pomocna, wszystko jej można powiedzieć. Ale nauczyciele to już koszmar. Zostałem wezwany do szkoły... bo syn miał sznurówki reggae. Albo że słuchał muzyki reggae na przerwie (ja z synem jesteśmy rasta) Ja sam, bazgroląc w brudnopisie narysowałem kiedyś czarnego,dużego kota na piecu. Zostałem zawołany do gabinetu i skrzyczany że koty nie są do jedzenia. Teraz się z tego śmieję, ale wtedy się prawie popłakałem
OdpowiedzZmodyfikowano 8 razy. Ostatnia modyfikacja: 19 października 2012 o 18:58
Mądre dziecko :3 będą z niego ludzie :)
Odpowiedz