Na gospodarstwie zostaliśmy sami z bratem, rodzice pojechali do miasta coś załatwiać. Siedzimy w domu, nagle pies zaczyna przeraźliwie szczekać, więc trzeba sprawdzić czy kogoś diabli nie niosą.
Wyglądam przez okno, ale na podjeździe pustki, spoglądam na psa, a ten chce się z łańcucha urwać. Szczeka w stronę skarpy gdzie owce się pasą. Wylatuje z domu i kieruję się do ogrodzenia, brat widząc mnie poleciał za mną, dobiegamy i co widzimy?! Jakieś bydle goni nasze barany po skarpie, a właściciel psa próbuje go "odwołać" biegając za nim!!!
Adrenalina skoczyła, brat wskoczył do ogrodzenia, ja poleciałam po petardy (nic innego do głowy nie przyszło). Znalazłam, dobiegam do ogrodzenia, odpalam, HUK!!! Nic się nie zmieniło!!! Następna petarda, HUK!!! Uf! Pies "zaskoczył", uciekł w drugą stronę niż barany... Facet dorwał psa, wiąże na smycz. Brat się na faceta wydziera, ja się wydzieram, gościu tłumaczy coś też się wydzierając i nagle MNIE OŚWIECIŁO!!! Pies bez kagańca, patrzę na "pole bitwy" o zgrozo, z 12 owiec, 2 leżą bez ruchu, jedna utyka. Wezwaliśmy policję, sprawa założona, gościa z psem zabrali. Owce na szopie zamknięte, zagryzione "pozbierane" z pola, rodzicielka płacze bo to jej ulubienice były i w dodatku kotne.
Dobrze że choć tyle to bydle zrobiło, że dobijać nie trzeba. Teraz tylko dołki trzeba wykopać.
wieś
To, co od początku przykuło moją uwagę, to fakt, że trzymasz psa na łańcuchu. Znam 'zasady' panujące na wsiach, pies jest od pilnowania, a jego miejsce jest w budzie, ale zwyczajnie nie mieści mi się to w głowie... Owieczek oczywiście szkoda. Historia ogółem bardzo piekielna, mam nadzieję, że facet poniesie konsekwencje.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 października 2012 o 18:27
Tyle, że u mądrych ludzi na wsiach pies jest spuszczany na noc, a w dzień jest na wystarczająco długim łańcuchu, żeby nie utrudniał mu on ruchów i możliwości schowania się w budzie, albo w kojcach...a kojce mają tyle samo przeciwników co zwolenników. Wytłumacz mi gdzie "wsadzić" psa stróżującego jeśli gospodarstwo jest otwarte? Luzem puścić?
OdpowiedzDuży kojec z budą i ogrodzenie? Na tych kilka godzin można psa zamknąć, nic mu się nie stanie. A potem powinien mieć opcję wyszalenia się. Inaczej posiadanie psa nie ma dla mnie sensu-no, chyba że ktoś ma psa w mieszkaniu i biega z nim codziennie kilka-kilkanaście kilometrów.
OdpowiedzJeśli gospodarstwo jest otwarte, to mądrzy ludzie nie spuszczą na noc psa z łańcucha, bo może narobić po wsiach i lasach jeszcze gorszych szkód, niż ten z historii.
Odpowiedz@Bryanka: tak, puściłabym psa luzem. Za dużo historii słyszałam o warunkach, w jakich psy są chowane na wsiach (krótki łańcuch, brudna buda, brak cienia...) i nic mnie nie jest w stanie przekonać, że to jest odpowiednie miejsce dla żywego zwierzęcia. Nieważne czy łańcuch ma metr, czy dziesięć. Taka jest moja opinia, a mówią, że 'opinia jest jak dupa - każdy ma własną', więc jeśli macie inne zdanie na ten temat, to spoko, nie musimy się z sobą zgadzać. I nie twierdzę oczywiście, że autorka jest sadystką katującą psa na podwórku, odniosłam się tylko to ogólnego wizerunku polskich wsi i stosunku do zwierząt tamże.
OdpowiedzUps, teraz zobaczyłam, że chodziło Ci o gospodarstwo otwarte (zniknęła opcja edycji). Najlepiej trzymać psa w domu; uwiązany na łańcuchu i tak nic nie poradzi, jeśli będzie się coś działo... A psy mają intuicję i z domu też wyczują, że coś jest nie tak.
OdpowiedzPies jest zwykle przywiązywany, żeby np nie ganiał ptactwa. Albo jest agresywny, a posesja nie jest całkowicie ogrodzona.
OdpowiedzW gospodarstwie gdzie pracowałam był kojec z psem. Też się ludzie pieklili, że jak można psa trzymać w kojcu. Na noc brama była zamykana - pies wychodził z kojca, rano sam do kojca szedł, żeby pospać. Moi dziadkowie trzymali psa na łańcuchu w ciągu dnia, buda była w zacienionym miejscu i miał stały dostęp do wody, spuszczany był na noc jak bramę się zamykało, a w ciągu dnia często chodził z dziadkiem do lasu. Otwarte gospodarstwo to dla mnie takie z otwartą bramą w ciągu dnia. Tak, najlepiej trzymać psa w mieszkaniu w bloku :P
OdpowiedzTak jak wspomniałam - każdy ma prawo do własnej opinii. Dziwne tylko, że minusujecie mnie za to, że mam inną niż Wy, choć również potrafię ją uzasadnić.
OdpowiedzMinusy idą za to, że założyłaś że "na łańcuchu" to znaczy w nie dość dobrych warunkach. na łańcuchu może też być pies który na zadbaną budę z cieniem i łańcuch tak długi, że nie potrzeba mu więcej, bo i tak co dzień się wybiega, a uwiązany sobie drzemie na świeżym powietrzu. Wiele zwierzaków cierpiałoby bardziej siedząc cały dzień w domu- one z telewizji nie korzystają, książek nie poczytają, więc siedzenie w domu to mordęga. chcesz to spróbuj- na dworze ładne lato a ty siedzisz te 10 h na środku dywanu/na fotelu w dusznym domu. I dalej wolisz dom?
OdpowiedzUważam, że najlepiej jeśli zwierzę ma możliwość wybiegania się i wejścia do domu kiedy chce. Macie swoje zdanie, ja mam swoje - minusami nikt mnie tutaj nie przekona, że miejsce psa jest na łańcuchu. Pisałam już, że odniosłam się do wizerunku polskich wsi i warunków, w jakich zwierzęta są tam chowane. Nie atakowałam autorki, bo nie wiem jakie warunki ona zapewnia swojemu psu. Dla mnie buda i łańcuch to nienaturalne miejsce dla psa - pies to w moim mniemaniu członek rodziny, a babci, cioci czy brata na łańcuchu byście nie uwiązali. Naprawdę jestem zaskoczona, że tak ciężko Wam przyjąć do wiadomości, że ktoś może mieć inne zdanie. Pierwszy raz spotykam się z takim zacietrzewieniem na Piekielnych.
OdpowiedzJa jeszcze dodam, że ogólnie bardziej oburza mnie pomysł z kojcem niż z przywiązywaniem psa do budy. Za każdym razem, gdy widziałam kojec dla psa, to miał małą powierzchnię, często był niski; cały metraż za przeproszeniem w gównach, a obok miska.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 października 2012 o 13:08
Nie rozumiem do końca przeciwników łańcuchów. Jeśli jest to robione z głową to nie jest takie zło. W rodzinnej wsi, pies prawie od małego na łańcuchu przeżył 14 lat, dobrze karmiony, co jakiś czas spuszczany był szczęśliwy i przyjazny cały czas. Drugi podobnie od 8 lat i ma się też dobrze. A łańcuch dlatego, że właśnie na otwartym gospodarstwie, gdzie również przewija się mnóstwo ludzi pies nie może biegać wszędzie.
OdpowiedzWiecie, czego ja nie rozumiem? Dzieci wyjeżdżają do miast, bogacą się i walczą o prawa zwierzaczków, a biedych/ schorowanych rodziców mają głęboko w d****. Ojojoj ! łańcuch.
OdpowiedzMój owczarek tez niestety jest na łańcuchu przy budzie, nie ma obroży tylko szelki, buda ocieplana, drzewo nad nim, które daje ogromny cień (spokojnie ze dwa auta by sie zmiesciły). Czemu na łańcuchu? Mam ogrodzone podwórko, pies ma dodatkowo zadaszony kojec,który stoi nieużywany.Bowiem mój owczarek to urodzony uciekinier: -przeskakuje przez ogrodzenie (jest podnoszone i mierzy ok.2.5m), -robi podkopy pod ogrodzeniem, -robi dziury w siacie, -robił dziury w kojcu, -stawał na budzie i robił pyskiem dziure w dachu, -czasem nawet z łańcucha sie zrywał, tzn nauczył sie ściągac obroże z szyi. Po prostu oprócz szelek i łańcucha nie ma mocnych. I łańcuch nie ma wiecej niż pewnie z 4-5 m, gdyz mam wąski ogród, a jak raz miał dłuższy łańcuch,to zrobił dziure w siacie, wyszedł na ulice, ale łańcuch mu sie zaplątał i byłby sie udusił. Czasem łańcuch =/= znecanie. To jest duży pies, niby łagodny, ale jakby kogoś ugryzł, wszyscy przeciwnicy łańcucha napadliby na nas, że psa nie umiemy upilnowac. Ano nie umiemy, psu wystarczy 30s na ucieczke. I tak, wraca sam i czeka pod furtką, aż ktoś go wpuści, ale jaka pewnosc, że kogoś nie pogryzie, albo nie wpadnie pod samochód? A ile dzieci po drodze zrobi..
OdpowiedzYenefer_ a przyznaj sie - ile dziennie spędzasz czasu na spacerze i treningu swojego psa? Bo wiesz... Owczarek to pies do pracy a nie do pilnowania ogródka... Kazdy pies który jest zostawiony sam sobie znajduje sb głupie zajęcia... Kolejny posrany gnoj który trzyma swojego psa na łańcuchu i nie ma pojęcia jaki jest sens posiadania psa. Mam, nadzieje, ze jak już powymieracie to wreszcie nadejdzie czas na pokolenie, które będzie mialo pojęcie co to znaczy BYĆ WŁAŚCICIELEM CZWORONOGA. bo zapewniam - nie znaczy to pełna micha i ciepła buda...
OdpowiedzMam podobnie jak Yenefer, mam duże podwórko, dodatkowo codziennie ktoś chodzi z psami na wycieczki do lasu (grzyby, te sprawy), ale raz miałam psa, który robił podkopy pod ogrodzeniem, a na mojej wsi psy na wolności to bardzo drażliwa kwestia, dużo dzieciaków w okolicy, które się ich boją (nie dziwię się zresztą). Chcąc nie chcąc, byliśmy zmuszeni zainstalować łańcuch dla tego pojedynczego egzemplarza, choć każdemu serce się krajało :/
OdpowiedzOlson Oczywiście, że sie przyznam, pies codziennie ze mna wychodził na 3-4 godzinny spacer po wsi, w tym conajmniej 60% tego czasu ganiał po lesie bez smyczy, za patykiem. Plus zabawy i trening posłuszeństwa na ogrodzie. Teraz jak wyjechałam na studia te obowiązki przeszły na innego członka w rodzinie. Tylko raz przez miesiach go nie wyprowadzałam, bo uciekiał i chodził po naszych śladach, wiec myślałam, że nie bedzie uciekał. Ale nic to nie dało, wiec jest wyprowadzany. I nie wtykaj mi, ze znecam sie nad psem, bo lepiej trzymac owczarka w mieszkaniu i chodzic z nim na 1.5m smyczy po mieście?! Niestety,niektóre psy jak raz uciekna,to juz nie ma siły na zatrzymanie ich. Dla jego dobra jest uwiązany, bo ludzie lubią depnąc gazu i jeżdża powyżej 50km/h i nie chce, by ktos go potracił.
OdpowiedzBtw przed owczarkiem miałam mieszańca owczarka niemieckiego z belgijskim,mega mądry psiak, brama była otwarta a nie wyszedł nigdzie. Jechaliśmy gdzieś, miał wiadro z wodą, papu i nigdzie nie zwiewał. A ten to niestety, ale nie można go zostawicna ogrodzie bez łańcucha, tym bardziej, że sąsiedzi zagrozili wzywaniem straży miejskiej, jak zobaczą psa na ulicy. A jeśli ktoś coś robi na podwórku,albo po prostu siedzi, to pies jest spuszczony i biega luzem
OdpowiedzKilka minut siedziałam bez ruchu po przeczytaniu tej historii, i nadal nie umiem powiedzieć nic poza "o mój Boże..."
OdpowiedzTak się kończy, jak jakiś kiep puszcza psa luzem po lesie/w terenie. "Ale on łagodny, on nie gryzie przecież"-nawet na tym portalu jakaś tępa rura tłumaczyła mi, że jej piesek po lesie tylko "gania się" z sarnami, a krzywdy im nie zrobi. Pies prócz miejsc do tego przeznaczonych ma chodzić na smyczy, a jak ktoś chce mu dać więcej luzu, to niech biega na lince.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 października 2012 o 19:09
Mój pies właśnie "gania się" z różnymi zwierzętami i nic im nie robi. Do kur podleci, uderzy (z zamkniętym pyskiem) i leci dalej do następnej ;).
OdpowiedzTak tak, bo to złe psy zabijają inne, mój jest łagodny i "gania się", zwłaszcza jak gania się z sarenką, która ma w brzuszku drugą sarenkę. Nie widzisz, że dokładnie taką samą logiką kierował się bohater opowieści powyżej? Ufasz swojemu psu w 100%? Zostawił byś go w obecności kilkumiesięcznego dziecka? Jeżeli nie, to nie możesz mu ufać i powinieneś go trzymać na smyczy/lince. Jeżeli tak, to jesteś idiotą.
OdpowiedzPies to pies i nigdy nie ma się pewności jak się zachowa w danej sytuacji. A za psiaka odpowiada właściciel. "Mój pies nigdy by nic nie zagryzł" - historia pokazała, że jednak to zrobił.
OdpowiedzTępa to mało powiedziane.. sarny mają tak delikatną skórę, że nawet z pozoru delikatne draśnięcie psich zębów kończy się zwykle wypruciem jelit. Dotąd mam przed oczami zdjęcie jeszcze żywej sarny, siedzącej z jelitami na zewnątrz... Linka nie dam, bo drastyczne, kto chce znajdzie sam, ale dziewczę przerażająco tępe.
Odpowiedz@fenrirgreyback tylko jest drobna różnica między kilkumiesięcznym dzieckiem a zwierzętami. Tak, mam pewność, że by go nie ugryzł, nie mogę mieć jednak pewności, że np. na niego nie skoczy i przypadkiem pazurami nie pokaleczy, bo chciał się bawić. A jak pobiega z sarnami czy owcami to im krzywdy tym nie wyrządzi. Z krową też się gonił parę razy, raz on ją, raz ona jego i jakoś krzywdy sobie nie robili.
Odpowiedz@Quazar, a jesteś pewny, że zwierzę, które Twój pies gonił też miało dobrą zabawę?
OdpowiedzQuazar, tylko się nie zdziw jak jakiś myśliwy w trakcie takiego "ganiania się" z sarenkami odstrzeli twojego psa. Gdyż takie "ganianie się" jest zabronione prawnie, a obowiązkiem myśliwego w takiej sytuacji jest odstrzelenie psa, a właściciela zatrzymania pod zarzutem kłusownictwa, za co grozi do 3 lat więzienia i grzywna nawet do 50 kawałków.
Odpowiedz@Qazar - sytuacja sprzed kilku lat. Z mojej miejscowości. Myśliwy natknął się na taką scenę: Sarna kociła się. Otoczona watahą takich wiejskich piesków, które biegały sobie swobodnie po okolicy - i wyrywały z niej ten sarni płód. Zastanów się trochę. Psy zostały odstrzelone na miejscu.
OdpowiedzDo psa nigdy nie można mieć pełnego zaufania. To tak jak z człowiekiem, coś mu odbije i zrobi inaczej niż się spodziewaliśmy. Mój pies na przykład kiedyś zagryzł kurę, innym razem gonił królika. Koleżanka do którego ten królik należał w ryk, pewna że za chwilę zostanie z niego tylko kępka futra. Ale pies przewrócił królika pyskiem, położył na nim łapę i zaszczekał. I czekał żeby podejść, oddał po prostu zwierzaka nic mu nie robiąc. Raz zje, raz nie zje - ryzykować nie warto.
OdpowiedzJa akurat częściowo zgadzam się z Quazarem. Nie wszystkie psy od razu chcą wszystko mordować. Miałem kiedyś sukę greyhounda i parę razy zdarzyło się, że podczas spaceru po polach nie zauważyłem sarny, więc pies jak to pies poleciał za nią. A że charty to szybkie bestie, nie miała problemu żeby sarnę dogonić, ale nawet nie próbowała jej ugryźć. No ale mimo to lepiej chuchać na zimne, więc jeśli udało mi się wypatrzeć sarnę albo cokolwiek innego, natychmiast brałem ją na smycz.
OdpowiedzProponuję poszczuć psa na przechodniów, niech ich trochę pogoni, prziecież nic im nie zrobi, tylko się z nimi gania, tak fajnie zwiewają. Napewno mają z tego niesamowitą frajdę. W wersji light można spuścić psa na wybiegu dla drobiu. Pogania, przecież nie zje. Co z tego, że jednej kurze uszkodzi skrzydło, druga padnie ze strachu, trzecia przestanie składać jaja. Krowa też pogoni psa, bo uważa, że to świetna zabawa. Ciekawe czy gospodarz ma takie samo zdanie. Quazar- opowiadasz takie głupoty, że szkoda, że masz psa. Miałam psa który gonił koty, króla, czy zająca też by pewnie dogonił. Jakby dopadł, to by pewnie wyślinił, jeśli zdążyłby przed oberwaniem pazurami, ale uważam, że nie mam prawa na to pozwalać. Zupełnie inna jest sytuacja wykarmionego psa goniącego dla zabawy, a lisa, który zgodnie z potrzebą poluje- trudno, taka kolej rzeczy. Mojemu psu mogę znaleźć inne zajęcie i oszczędzić zajęcze serce i energię, którą zwierzęta mogłyby zachować na prawdziwą ucieczkę, czy szukanie pożywienia. Nie mówiąc już o tym, z jakim stresem się to dla nich wiąże. To my mamy kaprys trzymać zwierzęta w domu. Naszym obowiązkiem jest zaspokajać ich potrzeby i zapewnić bezpieczeństwo, ale nie możemy czynić tego kosztem innych żywych zwierząt. Ja wiem, że dla wielu psów to zabawa, ale to nie zmienia postaci rzeczy. Jestem na nie spuszczaniu psów ze smyczy przy drogach, w lasach i każdym innym przypadku, gdy zachodzi prawdopodobieństwo, że nie odwołasz psa. Wtedy g. mnie obchodzi wybieganie psa, a moje bezpieczeństwo na rowerze, w samochodzie, bezpieczeństwo moich psów i innych zwierząt na posesji, czy mnie i konia na ścieżce w lesie lub łące. Dla wielu ludzi zwykłe ujadanie za rowerem, czy koniem jest całkowicie w porządku i nie wymaga interwencji.
OdpowiedzJeżeli pies nie słucha właściciela, kiedy ten go woła, i kiedy gryzie inne zwierzęta dla zabawy, a nie z głodu, to jest to durny pies. Mam nadzieję, że ten facet zapłaci za wyczyny swojego głupiego psa.
OdpowiedzPies jest tak mądry, jak jego właściciel. Pies, który pomimo komendy "zostaw" robi coś dalej, nie jest durny-po prostu nie wpojono mu wystarczająco intensywnie, jak powinien zareagować na taką komendę. Przecież pies nie wie sam z siebie, że robi źle...
OdpowiedzNiektóre psy są odporne na naukę. Nie chodzi o to, że pies ma czuć wyrzuty sumienia, tylko ma słuchać właściciela. Gdzieś już pisałam, że miałam psa znajdę, który miał gdzieś nasze komendy mimo tego, że był ćwiczony przez znajomego szkoleniowca. Psy nie są nieskazitelnymi istotami, które nie mogą mieć nic na bani. Tylko ten jeden pies był głupi. Reszta moich psów jakoś zdołała sobie przyswoić to, że nie atakuje się np małych dzieci lub innych zwierząt domowych ("koty to kumple, nie żarcie":)), a też niektóre z nich zostały przez nas przygarnięte jako dorosłe psy.
Odpowiedz@NotoriousCat - nie pies jest odporny na naukę, tylko właścicielowi brak czasu na to, by mu go poświęcić wystarczająco dużo. Szkoleniowiec to nie wszystko - samemu też trzeba pracować, z trudnymi psami po prostu dłużej. "Psy nie są nieskazitelnymi istotami, które nie mogą mieć nic na bani. " - zupełnie jak ludzie :).
Odpowiedz@Quazar A ja się zgadzam z NotoriuosCat. Znalazłam psa, małego szczeniaka (Sąsiad go nam podrzucił). Jest tak uparty, że on nie pójdzie ci na smyczy za nic. To zależy od psa, jeden może być uparty i nie słuchać właściciela, a drugi wręcz przeciwnie.
OdpowiedzA ja się zgadzam, są różne typy charakterologiczne. Miałam wiele owczarków niemieckich, wszystkie ułożyłam właściwie bez wysiłku - a teraz mam taką cholerę, płci męskiej :) że sobie z nią nie radzę. Wezwałam fachową pomoc - i nic. Mija kilka lat i pies jest agresywny w stosunku do mojej córki, innych psów, a oprócz tego po kolei kasuje koty - w tym moje ukochane domowe, z którymi zna się na terenie domu, a poza tym obrębem to śmiertelny wróg kociego rodu. Ma ktoś jakiś pomysł?
OdpowiedzFachowiec fachowcowi nierówny. Trzeba oddać komuś kto jest znany w takim razie i ogrom czasu poświęcać psu.
OdpowiedzZgadzam się, że w większości wina leży po stronie człowieka. Zwykle brak im konsekwensji i stanowczości. Jeżeli jednak pies nie opanował komend, niezależnie z jakiego powodu, to nie spuszcza się go, a jeśli mimo to, nie jesteśmy nad nim w stanie zapanować, należy szukać pomocy, lub psa się z psem pożegnać.
OdpowiedzCzy owce były na ogrodzonym terenie? Bo jeśli nie, no to sami jesteście sobie też winni. Jednocześnie mam nadzieję, że facet z psem zapłaci za szkody wyrządzone przez jego zwierzę.
OdpowiedzOczywiście że owce były w ogrodzeniu. Właściciela psa jeszcze u nas nie było, ale dam znać jak się skończyło.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 października 2012 o 22:48
A wyobrażasz sobie owce na nieogrodzonym terenie, puszczone samopas? Bardzo szybko zmieniłyby teren w poszukiwaniu lepszego jedzonka... Nawet przez ogrodzenie (siatka, płotek) potrafią dać dyla, jeśli po drugiej stronie jest coś lepszego ;]
OdpowiedzI rozumiem, że chcesz po prostu zakopać w ziemi dwanaście owiec?! A wiesz, jakie to może być skażenie później?
OdpowiedzZ historii wynika, że pies przecież zagryzł 2 owce.
OdpowiedzNajwyraźniej umiejętność czytania ze zrozumieniem została w wypadku Nerchela przesłonięta przez porażającą wizję skażenia ;)
OdpowiedzTo ja dziś wypiję kielich płynu Lugola, tak na wszelki wypadek :)
OdpowiedzCzy wiesz co się dzieje z ciałami zwierząt w naturze? Skażony ekoterrorytyczną propagandą baranku...
OdpowiedzGdyby zwłoki wywoływały takie skażenie, nasza planeta już od bardzo dawna byłaby pusta i martwa.
OdpowiedzKomentarz Nerchela rozbawił mnie. Ale też trochę zasmucił - no bo jak ludzie mogą nie posiadać elementarnej wiedzy o otaczającym nas świecie?
Odpowiedz"Milczenie Owiec - historia prawdziwa" Przepraszam, musiałem :D
OdpowiedzCzy ty tę książkę czytałeś?
OdpowiedzTak, wiem że to nie jest o owcach -.- Chociaż książki nie czytałem, oglądałem film :]
OdpowiedzFilm =/= książka, uwierz.
OdpowiedzDoszłam do łańcuch+pies i już nie kończyłam. To jeszcze się zdarza??
OdpowiedzDlaczego nie? Miałam psa na czterometrowym łańcuchu, miał wielką budę, pełną michę, a na łańcuchu był głównie w nocy. No chyba że sie uparłam i powiedziałam mamie że pies idzie ze mna do łóżka, albo ja śpię z nim w budzie. potem z budy zrezygnowaliśmy, ale tak czy tak miał wybieg całodzienny, otwarte drzwi do kotłowni, noskiem pchał drzwi do korytarza, szedł na górę, do mnie, posiedział i sam wracał do budy. Jeśli faktycznie pies jest na krótkim łańcuchu i ma budę wielkości turystycznego telewizorka, to rozumiem. Ale kiedy jest na łańcuchu, buda spora, pies zadbany, micha pełna, wybieg... to co szkodzi?
OdpowiedzMi się wydaje, że tam nie jedno, a dwa bydlęcia były.
OdpowiedzAle afera! Zgłoś do Komitetu spraw dżungli!!
OdpowiedzO Ty gnoju... To TY jesteś Piekielny... Jak można trzymać psa na łańcuchu? Nadal nie pojmuje jak można być takim cholernym potworem, żeby trzymać zwierze na łańcuchu?! Proponuje żebyś Szanowny Gnoju przypial sobie łeb na łańcuch i stał cały dzień przed domem. Ciekawe czy będzie Ci fajnie. A Tobie proponuje, żeby zamontować sb kamery a psa oddać do jakiejś sensownej Fundacji. Szkoda kolejnego psa...
OdpowiedzOlson - kultury trochę po pierwsze. A po drugie - poczytaj sobie wyżej różne wypowiedzi. Chyba, że widząc zlepek pies i łańcuch od razu widzisz psa na łańcuchu od kotwicy Titanica.
Odpowiedz@Olson właśnie przedstawiłaś swoje podejście do zwierząt, bo najłatwiej jest ODDAĆ, WYRZUCIĆ czy UŚPIĆ czworonoga. (Ty byś tak zrobiła, sama jesteś gnojem) Ja nie jestem zwolennikiem trzymania zwierząt w mieszkaniu (na kilkunastu m2), niekiedy zwierzę czeka na wyprowadzenie ok. 8-10h. Nie zawsze tyle wytrzymają i zgadnij co wtedy się dzieje?! Ah no tak! Pancia przyjdzie, poczuje nie miły zapaszek, pogłaska pieska po łbie, sprzątnie i pójdzie na spacerek. OBY! Mój kundelek, jest na łańcuchu, jutro będzie w kojcu, a po jutrze będzie biegać wolno... Psina z miasta albo jest w domu albo jest oddawana "do jakiejś sensownej Fundacji".
OdpowiedzA co jest złego w psie na łancuchu? Taki pies na wsi na 4metrowym łańcuchu ma więcej miejsca do biegania niż miejski pies w bloku w pokoju 3x3m.
OdpowiedzDlaczego dołki? Mięso można zjeść...
Odpowiedzjak ulubienice, to jak to zjeść? Przypuszczam, że te owieczki były tam dla wełny, nie dla mięsa
OdpowiedzOwce to zwierzęta, które się je w tym kraju. Ja bym zrobił kebaby.
Odpowiedz@egow: tia... widziałeś w Polsce kebaby z baraniny? Wątpię, zwykle są z wieprzowiny/mięsa drobiowego, bo baranina jest zbyt droga. Większość owiec z Polski dostaje "one way ticket" do Włoch czy Francji, bo tam takie mięso jest bardziej popularne. @sweetcd86: Mogę się mylić, ale podejrzewam że owieczki jednak na mięso były. Kilkanaście lat temu może wełna była w cenie i panowało przekonanie że "kto ma owce, ten ma, co chce", niestety dzisiaj kto ma owce, ten wychodzi na barana ;] Dobrze, jeśli za sprzedaż wełny zwróci się to, co się zapłaciło strzygaczowi...
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 października 2012 o 13:55
Bardzo mi przykro straty owiec. A psa na lancuchu nie popieram
OdpowiedzPrzestańcie z tym psem na łancuchu, bo chyba mało wiecie o psach żyjących na wsi. W mojej wiosce KAŻDY ma psa na łancuchu a i są takie przypadki że taki pies NIGDY w ciągu całego życia nie był z niego spuszczany, więc nie myślcie że każdy ma pieska jak w mieście i wyprowadza go 3 razy na dzień na spacer. Smutne, ale taka prawda. PS. Do autorki - owce się nie kocą bo to nie są koty;]
OdpowiedzTeoretycznie owce się jagnią, ale w użyciu o wiele powszechniejsze i również prawidłowe jest wyrażenie "kocą się" :) Idąc Twoim tokiem rozumowania króliki się "króliczą", a kozy "kozią" ("koźlą"?)?
OdpowiedzWłaśnie nie. Kocić się jest zarezerwowane dla kotów. Tak masz rację, bo psy się szczenią, krowy cielą, świnie prosią, konie źrebią a koty kocą. Proste.
OdpowiedzOk, z Twoimi przykładami się zgodzę, jednak co według Ciebie robią kozy, króliki, ryby (te żyworodne) itp? Potocznie mówi się, że się kocą...
OdpowiedzOwce się kocą, tak się mówi i już. Przecież się nie owczą. Króliki się króliczą, a łasice łasiczą, tak? Wspaniale, niektóre psy nigdy nie były spuszczane, zatem trzymanie psa na łańcuchu nie jest złe. No przecież żyją! Gratuluję logiki. To że fakty wyglądają inaczej, niżbyśmy chcieli, nieznaczy, że należy je pochwalać i niedążyć do zmian. Wszyscy bylibyśmy wtedy głupi. Gratuluję też wsi. Jesteś doskonałym przykładem tego, że to stan umysłu.
Odpowiedz