Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mamy na Oddziale Ratunkowym najazd studentów Ratownictwa. Kwiatki zdarzają się często. To…

Mamy na Oddziale Ratunkowym najazd studentów Ratownictwa.

Kwiatki zdarzają się często. To nie jest zawód dla każdego, jest trudny, upierdliwy, nie składa się z bohaterskich wyjazdów, ratowania życia, niewiast padających na szyję z wdzięcznością i wzruszonych, pełnych uznania rodzin naszych pacjentów.

Właściwie to nigdy tak nie wygląda.

Ratownictwo to bród, smród, pijani i agresywni pacjenci, wyjazdy w środku nocy do bolących paluszków i katarków, rodziny wrzeszczące i przeszkadzające w badaniu. To brak wdzięczności, a często pozwy sądowe z najidiotyczniejszych powodów.

Jednak tego na studiach się nie mówi i większość naszych studentów jest zaskoczona tym, że pacjent ratownictwa, to nie ten sam, który leży w czystym łóżeczku i z ochotą mówi o swoich dolegliwościach.

Ale do rzeczy.

Na oddział przyjeżdża Pan Menel. Stan po napadzie padaczkowym, nieprzytomny. Zarzygany, osikany. Brudny tak, że można się przykleić. No i z całą rodzinką zwierzątek.

Dwójka studentów rzuca się pod ścianę, blisko okna. Lekko zieloni, starają się nie oddychać. Na moją prośbę o pomoc w ściągnięciu ciuchów z pana menela, wpadają w popłoch. Jeden odważny, ubrany jak na wojnę chemiczną trochę nam pomaga.

Studentka w tym czasie z zapada w jakiś trans. Na polecenie założenia wkłucia nie reaguje. Na wołanie "halo, słyszy mnie pani?" też nie. W końcu podchodzę do niej, łapię za ramię

J: Wszystko dobrze?
S: Eee... Często tu tak jest?
J: Jak?
S: Taki pacjent... brudny... o Boże, jaki smród...
J (zgodnie z prawdą): Często.
S: Ale... jak ja mam go w ogóle dotknąć? Przecież on ma wszy!
J: Ma pani rękawiczki, fartuchy jednorazowe. Jakoś trzeba sobie radzić.
S: Ja nie mogę. Ja nie umiem. Ja się chyba nie nadaję.
J (już widzę nadchodzącą histerię): Zróbmy tak. Ja panią zwalniam dziś z reszty zajęć. Proszę sobie iść do domu, na piwo. Pomyśli pani, ochłonie trochę. I widzimy się jutro, dobrze?
S: Tak... Dziękuję.

Poszła. Nie wróciła cały tydzień. A w kolejnym jej koledzy powiedzieli, że zrezygnowała ze studiów.

Zderzenie z rzeczywistością bywa czasem bolesne...

SOR

by Traszka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
49 49

Dobrze, że poznała blaski i cienie ratownictwa w tym momencie. Może zmienić studia i inaczej ułożyć sobie życie. Moja siostra studiowała pedagogikę opiekuńczą z pracą socjalną i kiedy były na praktykach w jakiejś placówce opiekuńczej, to niektóre studentki siedziały i płakały - nie mogły sobie poradzić z emocjami.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 31

Jo ho ho, na studia by się szło... :|

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 24

Co wam się znowu nie podoba, przecież medycynę studiuję :P

Odpowiedz
avatar mrreska
5 7

nie lubią tej piosenki :I

Odpowiedz
avatar Carrotka
22 22

Ja przeszłam chrzest na wolontariacie w karetce. Jeden wyjazd był do potrąconej śmiertelnie babuleńki, której fragmenty mózgu były na asfalcie. Drugi wyjazd był do symulantki, żeby przepisać leki, gdzie w trakcie był trzeci wyjazd do prawdziwego zawału. Przez symulantkę na czas nie dojechaliśmy do zawałowca i pana już nie dało się uratować. Były ogromne emocje, ale jakoś dałam radę. Ale to nie znaczy, że się nie boję. Jestem na pierwszym roku ratmedu w szkole policealnej. Generalnie jakiś czas temu miałam wypadek w wyniku którego się porządnie połamałam. Po fakcie bolesnego bardzo zabiegu (wykręcali mi na żywca z kości śrubę stabilizującą złamanie, która swoim rozmiarem nadawała się do skręcania wersalek) zaczęłam być o wiele bardziej wrażliwa na widok czyjejś krwi i boję się, że też nie dam rady... Ale uparłam się i powiedziałam sobie, że muszę spróbować, bo tyle lat marzyłam o tym, by zostać ratownikiem... Muszę przełamać się i kropka. A to, czy dam radę okaże się pod koniec nauki, kiedy będę mieć praktyki. Mimo to nie chcę się poddać i będę walczyć do samego końca... Na zapach nie wiem jak zareaguje bo nie miałam styczności z trollami na takim poziomie jak wyżej opisani. Ale wiem jedno- można się przyzwyczaić. Moja mama jest opiekunką osoby starszej w domu prywatnym. Zajmuje się sparaliżowanym panem. Z początku miała odruch wymiotny jak pan zdefekował i musiała go umyć i zmienić pieluchę. Ale po jakimś czasie się przyzwyczaiła. Ponoć w takich sytuacjach jest posmarowanie się pod nosem kamforą z mentolem....

Odpowiedz
avatar bloodcarver
29 29

Na zapach polecam maść. Pod nos. Tylko trzeba mieć zaufaną aptekę, w której farmaceuta nie oburzy się jak się go poprosi o "tubkę czegoś, co nic nie robi ale jedzie ziołami na kilometr żeby naiwniacy myśleli, że działa". Mi pomagało.

Odpowiedz
avatar Carrotka
9 9

Dzięki za radę. Skorzystam z miłą chęcią. :)

Odpowiedz
avatar archeoziele
14 14

Polecam maść Ben-Gay. Jak raz się tym posmarowałam w namiocie, musiałam się stamtąd ewakuować. Wali ziołami aż łzy lecą.

Odpowiedz
avatar Angel_of_Music
3 3

Mnie ani krew, ani narządy, ani inne płyny ustrojowe czy zakażenia nie przerażają. Nie obrzydzają. Ale smród niemytego ciała, czy przetrawionego alkoholu u menelika powoduje, że zielenieję momentalnie. Dziwne, nie?

Odpowiedz
avatar bloodcarver
27 27

I dlatego takie zajęcia powinny być na pierwszym semestrze. Nawet nie żeby zakładali wkłucia ani nic, po prostu żeby pomagali nosić, myć, rozbierać, sprzątali podłogi. Żeby jak najwcześniej poznali najbrudniejsze aspekty zawodu.

Odpowiedz
avatar Carrotka
7 7

Mam zajęcia jak na razie na oddziale wewnętrznym w szpitalu z pododdziałem kardio. Tam nie ma takiej ekstremalnej styczności z pacjentami. Tak brudni i śmierdzący zanim trafią na oddział, są myci...

Odpowiedz
avatar delmet
5 5

No raczej. A przyszli ginekolodzy od razu powinny mieć praktyki w domu starców. ;)

Odpowiedz
avatar Carrotka
6 12

Oooo, pani Trująca;) Też mi kiedyś taką ksywkę przylepili;) ER się naogląda i tak jest. Szkoda, że nie można poczuć smrodu w kluczowych momentach w trakcie oglądania serialu. Wybór byłby bardziej świadomy.

Odpowiedz
avatar tttt
28 28

Właściwie to dobrze się skończyło, dziewczę młode, to ma czas na zmiany życiowych planów. Tylko, Traszko, "ratownictwo to brud", nie bród. Ten przez ó to w rzece. W niektórych zresztą brodów w bród... Podobnie jak w policji panów bez bród - a z wąsami ;)

Odpowiedz
avatar Traszka
21 21

A tak mi coś nie pasowało... Ale gafa :P

Odpowiedz
avatar archeoziele
4 12

Praktykantów na początek powinno się do samych ekstremalnie niehigienicznych akcji wysyłać. Zostaną tylko najtwardsi.

Odpowiedz
avatar mijanou
1 23

Może i dobrze. Nie każdy się nadaje do tej roboty-mam matkę lekarza to wiem. Lepiej więc, że panna zrezygnowała na studiach niż miałaby potem nie przezyć zderzenia z rzeczywistoscią w pracy. Przynajmniej miała szansę zmiany kierunku studiów bo potem już moglo być za późno. Daleka jestem od potępienia tej studentki. Po prostu-jeden się do tego nadaje, inny nie. Bo menel w szpitalu to taki sam pacjent jak inni, w szpitalu nikt nie pyta o status społeczny tylko dają Ci opaskę koloru adekwatnego do nagłości przypadku.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 października 2012 o 18:53

avatar archeoziele
18 18

Nie zgodzę się z tym, że menel to taki sam pacjent. Nie wiem czy tak jest wszędzie, ale na oddziale na którym mama pracowała, personel szczerze nienawidził alkoholików. Zawsze dostawali miejsca na korytarzu, a opieka nad nimi sprowadzała się do niezbędnego minimum. Żadnych uprzejmości, robienia herbatek etc. W stosunku do żuli pielęgniarki zamieniały się w piguły.

Odpowiedz
avatar Hebi
11 11

Taka prawda... To, że wszyscy pacjenci są równi to piękna ideologia. Ale w starciu z takim panem menelikiem ideologia umiera :P Co do dziewczyny - dobrze, że zrezygnowała a nie uniosła się dumą. Z niej byłby najgorszy możliwy typ ratownika, który nie pomoże, bo "to fe jest".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 12

Przypomniało mi się, dlaczego moja koleżanka zrezygnowała ze studiów na kierunku fizjoterapia. Okazało się, że podczas praktyk musiała masować starych ludzi, a ją mierziło dotykanie miękkich, sflaczałych ciał. Teraz pracuje w hurtowni zapałek i z tego, co widzę, jest jej tam dobrze.

Odpowiedz
avatar mijanou
-2 8

@Archeo- nikt tak naprawdę za menelami nie przepada. Tu rację masz a twierdzić inaczej byłoby falszem i hipokryzją. Jednak w sytuacji zagrożenia życia po prostu się takiego menela ratuje. Lekarz i ratownik nie ma prawa odmowy udzielenia pomocy bo jednak to jest człowiek. Nikt przecież nie wymaga wersalu w stosunku do tych ludzi ale podstawowa pomoc medyczna i ratowanie życia w sytuacji jego zagrożenia się nalezy.

Odpowiedz
avatar Bryanka
7 9

Menele często symulują, żeby spędzić sobie nockę w ciepełku.

Odpowiedz
avatar Carrotka
4 4

To prawda z Trollami (tak na meneli mówimy w pogotowiu). U mnie na wewnętrzny trafił pan, co spadł ze schodów po pijaku i połamał żebra... Pielęgniarka jak go gdzieś wiozła powiedziała mu wprost, że nienawidzi ludzi pijących alkohol i niech nie myśli, że ktoś tu będzie dla niego miły... Aczkolwiek cieszę się, że mam od samego początku zajęcia w szpitalu... Wewnętrzny bo wewnętrzny, ale ciekawie może być. Serce mi ścisnęło jak zobaczyłam babuleńkę strasznie odwodnioną i wygłodzoną, która bała się wszystkiego i nie mówiła. Musieli jej rękę przywiązać do łóżka bo była agresywna (ze strachu i dezorientacji). Złapała mnie ze rękę i prosiła by zostać- oczami, bo nic nie powiedziała i zaczęła płakać... Miałam też babcię zapominalską, która omal nie zrobiła ucieczki z oddziału i kolega z klasy omal nie wypuścił poza oddział zabłąkanej duszy pełnej dezorientacji... Pacjent anglojęzyczny- też super, bo musiała sobie przypomnieć jak jest po angielsku, kroplówka, musiałam mówić co robię przy nim, że ma się położyć. Praktycznie. Pielęgniarka jedna jest życzliwa, młoda, ale chętna, żeby inni się nauczyli i tutaj też chcę jej podziękować. Bo jak personel chce nas czegoś nauczyć to bardzo się cieszymy. Niektórzy nas traktują jak konieczne zło. Wcale się nie dziwię, bo dopiero się uczymy i nie zawsze nam coś wyjdzie i trochę szkód narobimy i trzeba mieć ciągle nas na oku a to dodatkowa praca.

Odpowiedz
avatar mijanou
-3 5

@Bryanko- i to prawda. Czasem symulują by spędzić noc w cieple. No ale co? Zostawić go bez pomocy bo może udaje a może nie? Nikt na swoje sumienie życia ludzkiego nie weźmie. Sama nie ciepię Panów i Pań Meneli ale skoro naprawdę ich życie jest zagrożone to lekarz czy pielęgniarka powinien umieć przezwycięzyć niechęć i po ludzku potraktować. Bryanko, problem meneli i menelstwa jest złożony i nie na ten wątek ale są też menele, którzy nie ze swojej winy wylądowali na ulicy. Są też i tzw. niebieskie ptaki, co to nie orzą i nie sieją i tych mi wcale nie żal choć nadal uważam, że w sytuacji zagrożenia życia pomoc winni otrzymać.

Odpowiedz
avatar Angel_of_Music
2 2

Ale z drugiej strony to też myślę, że to trochę nie fair. Człowiek a niejednokrotnie nawet dziecko marzy o byciu lekarzem czy ratownikiem. Marzy o byciu kimś kto pomaga ludziom. Marzy o byciu kims, kto będzie walczył ze śmiercią o czyjeś życie. I będzie dumny, że mu się udało. A tutaj okazuje się, że nie jest w stanie znieść smrodu i syfu od jakiegoś menela, który ma głęboko w dupie już nie tyle higienę, co szacunek do człowieka, który ma się nim zająć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

Myślę sobie, że gdyby dziewczyna wybrała studia medyczne ze względu na prawdziwe powołanie, to dałaby radę. Gorzej jeśli były to jedynie oczekiwania jej rodziców, bo jeśli tak, to pewnie czekała ją z nimi nielepsza przeprawa.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 8

Liczyła że Chałs weźmie ją do swojego zespołu.

Odpowiedz
avatar Mirame
6 6

A co jest złego w napisaniu po prostu "House", tak jak to być powinno?

Odpowiedz
avatar Mirame
3 3

To napisz "Dom", bo słowo "House" nie jest po "polskiemu"...

Odpowiedz
avatar gliceryna
0 2

E, chyba raczej Grzegorz. I czemu w pierwszym komentarzu nie Haus? Ale imion i nazwisk to już się raczej nie tłumaczy, chyba że ktoś nie wie, jaka jest pisownia obecnie używanej wersji nazwiska Szekspira w oryginale...

Odpowiedz
avatar Angel_of_Music
0 2

Polska stronka i piszemy po 'polskiemu', a nie umiesz napisac poprawnie spoloszczonej formy słowa Hałs? Wstydź się. Wiedz także, że pisanie: pacz, ócz (się), po polskiemu nie jest poprawną polską formą

Odpowiedz
avatar fujative
-1 7

A ta historia jest piekielna bo?... Dziewczyna nie wiedziała jak to jest i się dowiedziała. Nie zrobiła nic złego. Życie i tyle.

Odpowiedz
avatar Felixis
0 0

kiedyś jak leżałam w szpitalu w nocy przywieźli takiego Pana menela i po umyciu itp położyli na mojej sali, tuż obok mnie. Ktoś nierozważny zostawił mu obok łóżka taki czarny worek na śmieci a w nim jego zawszone ciuchy. Gościu jak tylko ludzie se poszli, zaczął w tym woku grzebać. Po jakimś czasie ktoś zauważył, że po całym łóżku, pościeli itp skakały małe, czarne robaki (wszy czy coś)... Miałam chęć zwiać stamtąd czym prędzej, ale nie mogłam wstać z łóżka. Nadal nie wiem jakim cudem to gó.wno do mnie nie dotarło jak byłam jakieś 2 metry od tego typa... Drugi raz na szczęście już na tą salę nie wrócił. Ja przez kilka kolejnych dni miałam schizy że coś po mnie łazi.

Odpowiedz
Udostępnij