Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Coś o mentalności homo sovieticus. Zapewne zauważyliście (chociażby w filmach), że na…

Coś o mentalności homo sovieticus.

Zapewne zauważyliście (chociażby w filmach), że na amerykańskich i zachodnioeuropejskich przedmieściach standardem jest, że domy nie mają płotów ani bram od frontu, tylko otwarty trawnik. Wygląda to bardzo elegancko, na pewno lepiej niż polska plaga, czyli dwumetrowe, betonowe płoty, identyczne od Bałtyku po Tatry. Zapewne zauważyliście też, że w ostatnich latach mnóstwo osób przeprowadza się z centrów miast do sąsiednich wiosek, tworząc rodzimą odmianę przedmieść.

Jednymi z takich ludzi byli nasi znajomi, polsko-amerykańskie małżeństwo z trójką dzieci, które mniej więcej rok temu wprowadziło się do nowego domu. Domu tego nie ogrodzili od frontu, zgodnie ze zwyczajem panującym w kraju małżonka.

Ostatnio jednak pojechaliśmy ich odwiedzić, a przed domem jednak płot z siatki. Dlaczego?

1. Standardem było, że sąsiedzi parkowali na trawniku. Nie od czasu do czasu, ale nagminnie i to jeszcze często po opadach rozjeżdżając pielęgnowany "front lawn". Na uwagi odpowiedź była jedna - nieogrodzone, to przecież publiczne, nie? Hitem jest fakt, że jeden z sąsiadów otworzył hurtownię... w drugiej linie zabudowy w otoczeniu domów jednorodzinnych. Wszystkie dostawczaki zawracały oczywiście na trawniku.

2. Wyprowadzanie psów na ten trawnik i niesprzątanie po swoich pupilach to kolejny typowy schemat. Po zwróceniu uwagi odpowiedź podobna jak wyżej.

3. W maju zaczęły pięknie kwitnąć kwiaty. Nie na długo. Już po kilku dniach gospodyni zauważyła, że ubywa jej róż i innych kwiatów. Pewnego dnia złapała starszą sąsiadkę na zrywaniu. Na pytanie, czemu to robi i jakim prawem, nobliwa pani odpowiedziała bez żenady "przecież publiczne, to można sobie wziąć".

4. Dzieci sąsiadów bawiące się z własnymi przed domem to piękny widoczek. Mniej piękny, gdy swoje dzieci u babci, a dzieci sąsiadów kopią w kwietnikach... No bo przecież można wejść, nie?

Och, Polska jeszcze długo będzie dzikim krajem na Wschodzie.

sąsiedztwo

by londoncalling
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Crow
31 31

Nam sąsiadka kradła kwiatki i nie przeszkadzało jej, że cały teren jest ogrodzony. Po prostu wchodziła przez furtkę.

Odpowiedz
avatar Naa
32 46

To oczywiście kwestia mentalności, i takie zachowania Polakom chluby nie przynoszą (oj, nie!), ale pamiętajmy, że choć tylko u nas ogrodzenie jest widoczne, to w Stanach bariery też istnieją - choćby świadomość, że za wkroczenie na cudzy teren można zostać legalnie zastrzelonym przez właściciela. Wygląda to bardziej elegancko, i robi wrażenie bardziej cywilizowanego, ale... A jako właścicielka sporego psa muszę powiedzieć, że nieogrodzone domy mi się nie podobają. Nawet w miejscach odludnych nie mogę w pobliżu takiego domu spuścić suki ze smyczy, bo jeszcze człowiekowi, jak człowiekowi, ale niech ktoś spróbuje wytłumaczyć psu, czemu właśnie na ten kawałek nieogrodzonego terenu nie wolno wchodzić, chociaż gdzie indziej jak najbardziej... Na szczęście jest posłuszna, i nigdy nie narobiła nikomu na podwórku... ;]

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 września 2012 o 23:27

avatar plytkozerca
4 18

Czyli ktoś ma ogradzać dom tylko dlatego że tak ci wygodniej? Jak się mieszka na osiedlu domków z ogrodami to chyba pies ma się gdzie wybiegać? Ludzie, zrozumcie, nie każdy kocha zwierzęta...

Odpowiedz
avatar Mirame
4 6

Rzeczywiście, rzadko w USA ogradzamy domy, natomiast często mamy też dość duże te tereny trawiaste przed domem i pod drzwi mi raczej twój pies nie podejdzie, a jak się na końcu trawnika załawti, to o ile to po sobie posprzątasz, nikt nie ma z tym problemum (a torebki na psie odchody są w wielu widocznych miejscach spacerowych). Co do strzelania, to nie jest to prawo obowiązujące wszędzie, tylko w niektórych stanach i też bez przesady, żeby było tak restrykcyjnie egzekwowane - nie strzelamy do wszystkich na około :)

Odpowiedz
avatar Bastet
11 13

Od razu pomyślałam, że taki numer nie przejdzie - ale głównie ze względu na psy, przecież pod blokami to norma, że zamiast trawników mamy wychodki, więc na takim ogrodzonym osiedlu - jeden nieogrodzony trawnik, to jak zaproszenie do odsrywania psów. O samochodach i kradzieżach nie pomyślałam, kurde, ja to jednak zaufanie do ludzi mam...

Odpowiedz
avatar monikamaria
3 13

Nie tylko na trawnikach - psie kupy są wszędzie! Strasznie mnie to denerwuje. Czy naprawdę tak trudno wziąć tą szufelke i sprzątnąć?

Odpowiedz
avatar coffewithmilk
0 2

Wydaje mi się, że wielu właścicieli wśród użytkowników sprząta. Najgorzej na wiosnę, kiedy to śniegu nie ma już a zostaje wiadomo co.

Odpowiedz
avatar mruk
2 2

monikamaria, nie no, calkiem latwo. jednak trawniki sa zasyfione nie tylko przez psie kupy, wiec po co tracic czas? i tak bedzie brzydko i brudno :)

Odpowiedz
avatar Venefica
12 12

U sąsiadów było ogrodzenie, ale bez bramy. W Zaduszki czy coś koło tego (cmentarz oddalony o ok 80m) potrafiło na naprawdę małym podwórku znaleźć się 4-5 samochodów.

Odpowiedz
avatar plokijuty
15 19

Pobierać za parkowanie - każda rozpoczęta godzina minimum 5 złotych ;)

Odpowiedz
avatar SaszaGrigoriewna
10 10

U nas ludzie niedaleko powiesili tabliczkę nad swoimi dwoma miejscami parkingowymi: "Prywatne miejsca parkingowe. Płatne 100 zł/h" - jeszcze nigdy nie widziałam, żeby ktoś im na to miejsce wjechał :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

U nas sąsiedzi mają duże podwórko, od jednej ulicy do drugiej. Z jednej strony nie ma bramy, to jest przyjęte, że ludzie sobie chodzą na skróty przez ich podwórko.

Odpowiedz
avatar monikamaria
13 29

Autorka dobrze ujęła tą mentalność. To jest myślenie na zasadzie: nie moje to niczyje. To można zniszczyć/ukraść/popsuć. Na zachodzie myślą: wspólne, więc trzeba szanować. I niestety wszędzie to widać. Na obsranych ulicach, na zniszczonych przystankach, na plażach, w parkach ....

Odpowiedz
avatar Timothy
8 14

Polecam zapoznać się z brytyjskim pojęciem Commons oraz proces enclosure. W skrócie - wspólne pastwiska w XVI wieku zaczęto ogradzać bo, cytując z 'Tradegy of the commons' - 'Gdy wszyscy są właścicielami, zawsze znajdzie się free rider, cwaniak, który będzie chciał uszczknąć więcej, niż mu się należy'. Więc wyobraź sobie, że to nie TYLKO POLSKA przypadłość, ale obecna nawet w 'cywilizowanych' krajach Zachodu, które tak uwielbiacie wskazywać jako wzór do naśladowania. Cudze chwalicie, swego nie znacie. Ludzie, co Wy tak uwielbiacie na Polskę tak najeżdżać. Kompleks jakiś?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

To nie byłaś nigdy we Włoszech jak twierdzisz, że u nas jest brudno ;). A plaże publiczne maja tam tak obrzydliwie zasyfione, że brzydziłem się na nie wchodzić. Generalnie wszędzie dobrze gdzie nas nie ma, mnie nigdy w Polsce nie okradziono a koledze w Hiszpanii z pokoju hotelowego zniknęło 400 euro w te wakacje.

Odpowiedz
avatar june
0 2

@Monikamria - tutaj nie moge sie z Toba zgodzic. Mieszkam na przedmiesciach Sydney i tutaj wiekszosc ludzi ma nieogrodzone trawniki przed domem, co dla mnie jest niepojete. Juz mniejsza o psie kupy, zwracajace auta czy biegajace dzieciaki, ale przy taim ukladzie domu/dzialki w jakim akurat mieszkam, trace przynajmniej 2/3 powierzchni dzialki i zostaje mi 1/3 na podworko za domem. Niestety nic z tym zrobic nie moge, bo nie jestem wlascicielka, ale zwyczajnie boli mnie to ile miejsca sie marnuje przed domem w imie glupiego 'front lawn'... a syf jest wszedzie, nie tylko w Polsce.

Odpowiedz
avatar Doomy
31 31

A ja zdecydowanie uważam płot to fajny wynalazek i im mniej przez niego widać tym lepiej. Na działce dorobiliśmy się 3 metrowego murowanego, który jest ślicznie obrośnięty bluszczem teraz mamy spokój i prywatność na naszym podwórku.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 września 2012 o 21:35

avatar konto usunięte
16 40

Ludzie, czy wy byliście kiedykolwiek, gdziekolwiek poza Polską? Z jednej strony oczywiście domyślam się że tak, ale z drugiej mam wrażenie, że nie. Jak wy to robicie, że przebywając w innym kraju dostajecie jakiegoś kociokwiku i przypadłości "różowego filtru" i wszystko wam sie podoba, jest fantastyczne i o niebo lepsze niz w Polsce? W tym kraju wcale nie jest źle, naprawdę. Może być lepiej, owszem, ale przede wszystkim przestańcie idealizować inne państwa, utopijny "zachód" i "hamerykę" a doceńcie ile pozytywów można znaleźć u nas, czego innym brakuje.

Odpowiedz
avatar kalipso
20 20

W sumie masz wiele racji. Polska to piękny kraj, ale jednak sąsiada pijaczynę i chama, który mi się wpakował do mieszkania, bo zapomniałam (dosłownie raz) zamek przekręcić, chciałabym móc postrzelić w zadek - to takie moje malutkie zagraniczne marzenie...

Odpowiedz
avatar londoncalling
1 11

Skrytykowałem konkretny przykład tego, co jest akurat w Polsce gorsze niż na Zachodzie - poszanowania dla przestrzeni publicznej i prywatnej. Możesz mówić, jaka Polska jest piękna, ale to nie zmienia faktu, że jej mieszkańcy mają swoje dzikie przywary. <br> Jeszcze żeby zilustrować o co mi chodzi. Tak wygląda nowe przedmieście w Wielkiej Brytanii - http://goo. gl/maps/bD5z4 <br> tak w USA - http://goo. gl/maps/PmLmU (żeby nie było, że pokazuję bogate rejony - to przykład z Detroit, bardzo biednego miasta borykającego się z ogromną przestępczością) <br> a tak w Polsce - http://www.ogrodzeniapanelowe.eu/Photos/1ogrodzenie-betonowe.jpg

Odpowiedz
avatar dzialkis
-2 2

i kolejne biadolenie. Byl odmieniec i potem sę sam skorygowal, ze bez ogrodzenia nie da rady. Z tego co przezylem w UK i BE widzialem, ze czysto jest zwykle w bogatej okolicy. Poza tym rożnie. Grafitti, puszki, papierki itp

Odpowiedz
avatar Karl
3 3

no to mamy odpowiedź dlaczego od Bałtyku po Tatry wszędzie dwumetrowe płoty ;)

Odpowiedz
avatar soraja
8 24

Przede wszystkim posiadanie dziecka, czy nawet psa i wypuszczanie go na nieogrodzony teren nie jest rozsądne. Po pierwsze - o wiele łatwiej o wypadek. Twoi znajomi raczej nie chcieliby oglądać dzieciaka pod kołami ciężarówki, a płot go jednak zatrzyma. Po drugie - ogrodzenie daje więcej prywatności. I o ile nie wstawili tabliczki że to teren prywatny, nie dziwię się że lokalsi traktowali go jak teren publiczny - jeśli wchodzisz do lasu, to nie odwiedzasz najpierw odpowiedniego urzędu żeby sprawdzić do kogo należy i gdzie przebiega granica między państwowym a prywatnym. Jest nieogrodzony, to zakładasz że publiczny i wchodzisz. Po trzecie - jeśli twoi znajomi mają psa (na wsiach jednak standard), to lepiej że biega za ogrodzonym terenem, niż gdyby miał w imię wolnej amerykanki latać po wsi samopas, tudzież być uwiązany na łancuchu do budy.

Odpowiedz
avatar londoncalling
1 9

Tam nie było żadnych ciężarówek. Ogólnie, aż do czasu otwarcia przez tego megasprytnego sąsiada hurtowni, jedynie samochody osobowe mieszkańców tam jeździły, jeszcze dwa garby w bliskiej okolicy, więc na pewno nikt tam wyścigów nie uprawiał. <br> Ja osobiście nie wiem, jak ludzie mogli uznać to za teren publiczny. Ich dom stoi na zakręcie, mają wjazd do garażu, zadbany trawnik, rabatki kwiatów i przycinane krzewy. Wszystkie okolice domy mają płoty równo z ulicą, oni nie mają, no ale na Boga, przecież można się domyślić, że nie postawili domu za jakąś publiczną parcelą i to jeszcze równo w granicy (według prawa można dopiero 3 metry od). Już abstrahując od tego, że nawet jeśli publiczne to co - zniszczyć wolno? <br> Nie wiem, skąd przekonanie, że pies na wsi jest standardem. Mieszkam na wsi od 16 lat, nigdy nie mieliśmy psa, sąsiedzi też nie mają (oprócz jednych, którzy mają jamnika) :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 9

nie wiem czy Wy wiecie ale sadze po komentarzach,ze jednak niebardzo.. w Stanach jest kazda dzialka ogrodzona, ale z tylu domu! wiec i pies i dziecko moze sie pobawic..

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 9

A ja uważam, że to oni nie dostosowali się do warunków zamieszkania w Polsce. Dziwne, że żona jako Polka nie wiedziała czym może się to skończyć. I tu nie jest kwestia, że "nieogrodzone znaczy, ze niczyje". Raczej to, ze "można", a to szybciutko zawrócić, a to kwiatki zerwać. Jeśli się wyjdzie do takiego gagatka i przyłapie na gorącym uczynku, to on raczej drugi raz nie wejdzie. Chyba, ze jakiś głupi. Ludzie zwykle wiedzą, kiedy postępują źle.

Odpowiedz
avatar Cebulinka
4 4

No nie wiem, czy "Ludzie zwykle wiedzą kiedy postępują źle" Gdyby tak było PIEKIELNI nie cieszyli by się taką popularnością!

Odpowiedz
avatar plytkozerca
7 7

Ludzie wiedzą, kiedy postępują źle, ale mają to w dupie, bo dają sobie do tego prawo myśląc że są lepsi więc mogą.

Odpowiedz
avatar Cebulinka
4 4

A co do domków to też bardzo mi się podobają nieogrodzone fronty i nie można tego tłumaczyć "bo się nie przystosowali do życia w Polsce" A co to Polska jakaś dżungla? Podobno cywilizowany kraj to i kultury się od mieszkańców oczekuje, bo nie znam takiego co się przyzna że jest jej pozbawiony, a takich co kradną róże z ogródu znam wielu :)

Odpowiedz
avatar ieyasu
1 5

Jak sobie przypominam typowym prawem każdego Amerykanina, któremu ktoś wlezie na prywatny trawnik, jest możliwość odstrzelenia intruzowi tyłka. I to by najmniej nie pistolecikiem na wodę. Pamiętam jaki z 6 lat temu był raban jak japoński turysta ni w ząb nie rozumiejący po angielsku wlazł komuś na trawnik wrzeszcząc i bełkocząc po swojemu. Właściciel terenu spanikował i zabił turystę. Od zarzutów kryminalnych został uwolniony.

Odpowiedz
avatar CytrynowaTrawa
-2 6

Moim zdaniem nie ma nic złego w ogrodzeniach, psa można wypuścić czy bez krępacji poopalać się przed domem.

Odpowiedz
avatar Jorn
2 4

Sam jesteś dziki. Mieszkam właśnie na takim zachodnioeuropejskim przedmieściu i widzę, że jedni mają działki od przodu otwarte, a inni ogrodzone. Myślisz, że po tych otwartych nie jeżdżą?

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
2 2

A w ogóle co ludzie mają z tym, że państwowe/publiczne to niczyje... Kiedyś mieszkaliśmy w mieszkaniu należącym do spółki wodnej (czy jakoś tak; ci od łodzi ratunkowych itd - jedną nawet mieliśmy na podwórku). Oczywiście ludzie wiedzieli, u kogo wynajmujemy, więc: kamienie z podjazdu nam podpieprzali, bo przecież nie nasze, puszki, śmieci rzucali nam przez płot, do ogrodu na owoce wchodzili (niszcząc ogrodzenie, sąsiadce raz wybili również szybę), bo publiczne, czyli niczyje, i tak dalej, i tym podobne... Nie twoje - nie rusz, ewentualnie zapytaj.

Odpowiedz
avatar manna_z_nieba
5 5

Wokół swojego domu mam multum drzewek owocowych - jabłonie, śliwki, grusze, czereśnie. Dopóki teren nie był ogrodzony, normalne było że np w ciągu nocy na jabłoni, której łamaly się gałęzie od nadmiaru jabłek, zostawało jedno małe jabłuszko - na samym czubku. Ba! Sąsiadka przyszła w biały dzień, a jak ją nakryłam na zbieraniu naszych śliwek i zasugerowałam, że są jeszcze niedojrzałe, zaprzeczyła i spokojnie rwała dalej :) Ogrodzenie działki nic nie dało. Co jeszcze mozna zrobić..?

Odpowiedz
avatar Magrat
3 3

U moich dziadków teren był ogrodzony, ale furtka nie miała zamka i bardzo często wystarczyło iść do sklepu, aby sąsiedzi ogołocili drzewka owocowe. Jedna mała sąsiadka organizowała całe wycieczki. Gdy dziadkowie założyli zamek, znaleźli wrzeszczącego syna sąsiadów, który próbował przejść przez siatkę i zawisł na własnych spodniach.

Odpowiedz
avatar jakjejtam
5 7

Cóż... Mieszkam aktualnie we Francji i tutaj jakoś nie zauważyłam nieogrodzonych posesji na przedmieściu... Zauważyłam za to 'dziury' zamiast normalnych toalet, brak ciepłej wody we wszystkich toaletach publicznych, mnóstwo (ale to naprawdę mnóstwo) psich odchodów - nieważne, czy to na chodnikach, czy na trawnikach, ludzi nie zważających na takie drobiazgi jak czerwone światło przy przechodzeniu na drugą stronę ulicy (są zszokowani, kiedy im mówię, ze w Pl zazwyczaj jednak czekamy na zielone, przynajmniej na dużych ulicach w centrum), ludzi rzucających śmieci gdzie popadnie... Długo by wymieniać. Ale proszę, narzekajcie, jaka to Polska dzika (choć od lat nigdzie w Pl nie spotkałam się z 'dziurami' zamiast toalet czy brakiem ciepłej wody np w centrach handlowych czy szkołach) i jaki to Zachód wspaniały... Edit: Zapomniałabym dodać... Tu nie tylko się ogradzają jak tylko mogą, ale zakładają we wszystkich domach rolety zewnętrzne - takie jak u nas widuje się w sklepach czy kioskach - żeby ochronić się przed włamaniami... A jakoś odniosłam wrażenie, że w dzikiej Polsce nie jest to konieczne.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 8 października 2012 o 16:34

avatar Timothy
0 4

No popatrz. To we Francji, ostoi tolerancji, miejscu gdzie polityczna poprawność jest niemal absurdalna, TAKIE rzeczy. (irony off)

Odpowiedz
avatar dik
-2 2

Ja miałam jeszcze lepszą historię :D Przed moim domem nie było jeszcze płotu. Na krawężniku naprzeciwko rozkręciła się jakaś impreza panów ze szkoły zawodowej. Zaczęli rozrabiać (niszczyć nasze drzewka), więc papcio zadzwonił na policję. Ale zanim przyjechała... miałam okazję podziwiać, jak jeden z chłopaków robi wielką, śmierdzącą kupę na tarasie za domem! No i jak tu żyć w Polsce bez płotu :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Też denerwuje mnie ta mentalność "no bo nieogrodzone/nieodgrodzone itd., no to można!". Do niektórych to można tylko łopatą coś wyjaśnić...

Odpowiedz
avatar Magrat
2 2

Mamy z sąsiadem dosyć sporą alejkę dojazdową, drogę prywatną, ale nie jest zamknięta, bo na końcu są obydwie posesje. Pewnej bardzo śnieżnej zimy tata odśnieżył sobie miejsce na samochód i pojechał po coś do sklepu. Gdy wrócił, zobaczył jak w naszej alejce parkuje sąsiad mieszkający 4 domy dalej. Od samochodu do domu miał dobre 100 metrów, ale wolał to, niż odśnieżyć sobie podjazd. Tata zwrócił mu grzecznie uwagę iż powinien przeparkować samochód, bo nie po to się męczył tyle czasu. Sąsiad parsknął mu w twarz, tata ze stoickim spokojem powiedział mu, że na jego miejscu by się nie śmiał, bo na tym miejscu parkingowym szybko schodzi powietrze z kół. Dawno nie widziałam tak szybko przeparkowanego samochodu ;)

Odpowiedz
avatar voytaz
-3 3

" o jaki ja jestem polak wyjątkowy, myślę dupą i nie mam głowy, kieruję się sercem, dumą i honorem(...)" polecam całą piosenkę

Odpowiedz
avatar misiek80
0 2

W Stanach może i nie ma płotów, ale w Europie Zachodniej to są. No chyba, że Wielka Brytania albo Niemcy to nie Europa zachodnia.

Odpowiedz
Udostępnij