Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moje osobiste top 10 typów „klientów” call center windykacyjnego: 10. Typ rezolutny…

Moje osobiste top 10 typów „klientów” call center windykacyjnego:

10. Typ rezolutny (wprowadzenie do zasady pt. Nie pytaj „kiedy?”)

– Nie zapłacił pan ostatniej raty w terminie. Kiedy możemy się spodziewać uregulowania zaległości?
- Nigdy. (99% odpowiedzi)

9. Typ szybki (zastosowanie zasady pt. Nie pytaj „kiedy?”)

– Nie zapłacił pan ostatniej raty w terminie. Ureguluje pan zaległość jutro czy pojutrze?
- Jutro. (99% i tak nie wpłaca)

8. Typ nietykalny.

- Nie zapłaciłem. I co mi zrobicie? To wasz problem, bo wy mi daliście kredyt.

8a. Typ olewczy - ewolucja typu nietykalnego.

- Generuje pan dodatkowe koszty. Teraz do pana dzwonimy (za opłatą), za kilka dni wyjdzie płatne pismo, cały czas naliczają się karne odsetki. Poza tym jeśli nie będzie pan regulował rat, umowa kredytu może być wypowiedziana.
- No i co z tego?
- Będzie pan musiał spłacić natychmiastowo cały kredyt z dodatkowymi kosztami.
- Nie obchodzi mnie to.
- Zdaje pan sobie sprawę, że ma pan negatywną historię w BIK-u, nie otrzyma pan więcej kredytu ani karty kredytowej ani nawet telefonu na abonament. Nawet pracodawcy w tych czasach potrafią sprawdzać przyszłych pracowników w rejestrze dłużników.
- E tam, nie obchodzi mnie to. Poza tym bank i tak da mi kredyt, przecież z tego żyjecie i na tym zarabiacie, nie? Hehehe. (tak, zwłaszcza na kredytach niespłacanych).

7. Typ szpaner.

Bez opisu rozmowy – charakteryzuje się tym, że ma najdroższą kartę kredytową (gold, platinium, itp.) z opłatą roczną za posiadanie karty 200 zł.
Z limitem kredytowym 300-400 zł.
I zaległościami sięgającymi 150% limitu.
I nigdy nie spłaconą nawet opłatą minimalną...

6. Typ „świadomy” (wprowadzenie: dane osobowe to np. pesel albo imię i nazwisko wraz z wizerunkiem – generalnie coś, co pozwala stwierdzić, że jest to konkretnie ta osoba, nie są danymi osobowymi tylko imię i nazwisko w parze z datą urodzenia: o to więc pytaliśmy celem „weryfikacji” rozmówcy).

- Dzień dobry, nazywam się Capitalny, dzwonię z banku tego i tego. Czy rozmawiam z panem Janem Kowalskim.
- Tak, a o co chodzi?
- Za chwilę panu powiem, jednak najpierw muszę potwierdzić pana tożsamość. Proszę o podanie daty urodzenia.
- Ale ja nie podam swoich danych osobowych!
- Proszę pana, to nie są dane osobowe. Rozmowa będzie dotyczyć pana spraw bankowych, objętych tajemnicą bankową i muszę mieć pewność, że rozmawiam z właściwą osobą.
- To są dane osobowe!
- Nie, proszę pana. Dane osobowe to na przykład numer pesel, data urodzenia nie jest daną osobową.
- Ja nie podam, chcecie wyłudzić! Ja na policję zgłoszę!
- Proszę pana, ja pana cały pesel widzę w tej chwili przed oczami i potrzebuję tylko potwierdzenia. Nie wiem czy ktoś nie chce się pod pana podszyć.
- Ale ja wiem! Nic wam nie podam!
- W takim razie zapraszam pana do najbliższego oddziału banku, tam pan się dowie w jakiej sprawie dzwonię.

5. Typ nieświadomy.

- Ale to nie jest mój kredyt!
- Jest pan poręczycielem, więc odpowiada pan na równi z kredytobiorcą za spłatę.
- Ale to nie ja brałem kredyt, ja tylko podżyrowałem!
- Czy podpisał pan umowę kredytową jako poręczyciel?
- Tak…
- W takim razie jest to również pana kredyt.
- Nie jest! Ja tylko podżyrowałem! (i tak wkoło Macieju).

5a. Typ nieświadomy 2.

- To kartę kredytową trzeba spłacać?

5b. Typ nieświadomy 3.

- A, bo ja zgubiłem kartę.
- A czy razem z kartą zgubił pan numer rachunku karty, na który należy dokonywać spłat?
- No nie...
- A zgłosił pan zagubienie karty?
- Nie, a po co?

4. Typ wskrzeszony. Klient z notatką „Nie żyje od ... lat” (musieliśmy potwierdzać za jakiś czas czy został dostarczony akt zgonu).

- Dzwonię z banku takiego i takiego w sprawie pana Jana Nowaka...
- Już go daję do telefonu (pesel się zgadzał).

3. Typ podejrzliwy.

- Dzień dobry, dzwonię z banku takiego i takiego...
- Nie interesuje mnie żadna oferta!!!
- Ale ja nie dzwonię do pana z ofertą.
- To po co pan dzwoni? Będzie pan coś wciskał na siłę!
- Nie, proszę pana. Dzwonię w pana bieżących sprawach bankowych.
- Ale ja już nie chcę żadnych kredytów! (my też nie chcemy dać).

2. Typ matematyk.

- Kolejny raz nie spłacił pan raty.
- No tak, bo ja mam termin płatności na 20., a wypłatę mam dopiero 5.
- To dlaczego pan tak ustalił?
- A można inaczej?
- Tak, można było przy podpisaniu umowy ustalić inny dzień albo teraz można to zrobić aneksem – płatny 200 zł.
- A to za drogo.
- To może proszę w takim razie spróbować jednokrotnie zapłacić dwie raty i będzie pan już kolejne wpłacał w terminie.
- Nie, bo nie mam tyle pieniędzy.
- A może warto jednak rozważyć podpisanie aneksu ze zmianą terminu spłaty rat?
- Nie, bo to 200 zł.
- A teraz płaci pan co miesiąc odsetki karne, do tego nasz telefon za XX złotych i płatne pismo za XX złotych. W trzy miesiące się panu zwróci, nie wspominając o polepszeniu historii kredytowej.
- Nie, bo to kosztuje 200 zł...

1. Zwycięzca zestawienia. Osobiście mój faworyt, na zawsze nr 1 – przed nim pada się na kolana i nic nie jest już ważne. Może dla Was nie tak śmieszny/irytujący – ale gdybyście to usłyszeli na własne uszy… I nawet nie wiecie, jak często się to trafiało.

Typ MATKA.

- Czy mogę rozmawiać z panem Janem Kowalskim?
- Nie ma go. A o co chodzi?
- O tej sprawie mogę rozmawiać tylko z panem Janem.
- Ale ja jestem jego matką!
- Mimo to, ja mogę rozmawiać tylko z panem Janem. Nie wie pani kiedy będzie dostępny?
- Nie wiem, może dziś, może jutro. A skąd pan dzwoni?
- Dzwonię z banku takiego i takiego.
- Co, pewnie znowu nie spłacił?
- Nie mogę nic pani powiedzieć.
- Ale ja wiem swoje, nie spłacił. Pan powie – nie spłacił?
- Nie mogę. Kiedy będzie pan Jan?
- Ale pan tylko powie: tak czy nie?
- Proszę pani, mogę rozmawiać tylko z panem Janem, to są informacje objęte tajemnicą bankową.
- ALE JA JESTEM MATKĄ!!!

Jeśli się spodoba, chętnie opiszę zestawienie najbardziej absurdalnych zasad i wytycznych w tej jakże cudnej pracy.

call_center

by Capitalny
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar PiekielnyDiablik
-4 18

Ciężko chyba o bardziej piekielna pracę niż windykator, zarówno ze strony klientów, współpracowników szefów jak i samych komorników. Zatem historie pewnie się będą podobały. Tylko muszą być "Jakieś 20% fajniejsze" ;-p Drobna rada: nie walcz tu o to, że twoja praca jest kryształowo dobra i nie wciskaj sloganów branżowych typu "każdy dług musi być spłacony"

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 września 2012 o 13:04

avatar Capitalny
22 22

Na szczęście jest to była praca. Pracowałem rok i odszedłem nie przez klientów (po 2 m-cach się przyzwyczajasz) ani współpracowników (w większości spoko ludzie), ale przez szefów i procedury. Bynajmniej nie walczę, że jest to kryształowo dobra praca. Praca jak praca - ktoś ją musi wykonywać. Nikogo nie osądzałem, robiłem tylko co do mnie należało (a czasem nawet więcej). Co do sloganów - przywoływałem treść rozmów, a tak mówić musiałem... Aczkolwiek osobiście uważam (i tak uważałem nawet przed tą pracą), że jak biorę kredyt, to moim obowiązkiem jest go spłacić - ale nikogo do niczego przekonywał nie będę:)

Odpowiedz
avatar cornellka
10 10

Bardzo chętnie poczytam o tych zasadach i wytycznych :)

Odpowiedz
avatar Capitalny
2 2

Proszę: http://piekielni.pl/40755 Wg mnie nie dorównują one powyższym "mądrościom" ludzkim. Choć w sumie to też ludzie je wymyślili...

Odpowiedz
avatar olkiolki
9 11

Chcemy więceeeej ;-) Typ "MATKA" to ja, ale niestety jako typ "CÓRKA". Mama kiedyś podała w banku zamiast swojego numeru telefonu mój i tak sie złożyło, że wyjechała za granicę. Nasz kontakt był mocno utrudniony z przyczyn zaleznych od niej samej. Zostałam na miejscu tylko z dostepem do jej konta. Co udało mi się opłacić, opłaciłam, a co nie - czekało na taki własnie telefon z banku. Tak zrodził się typ powyższy, z czego usmiałam się najpierw po rozmowie z konsultantem, a teraz po Twojej historii ;-)

Odpowiedz
avatar Capitalny
7 7

No widzisz jaki świat mały:) Ja w typie MATKA jeszcze zapomniałem o jednym moim triku jak już mi się nie chciało przekomarzać (zwykle było to zabawne): - Nie mogę powiedzieć. A czy ma pani pełnomocnictwo od syna? - Tak, mam!!! (jaaasne, jedzie mi tu czołg?) - To zapraszam z pełnomocnictwem do oddziału - tam wszystko powiedzą.

Odpowiedz
avatar olkiolki
1 1

Tak mniej więcej powiedział mi pan windykator, że zaprasza do oddziału. Wtedy zaskoczyłam o co biega ;-)

Odpowiedz
avatar twojabogini
4 4

BOSKIE :D nic mnie tak nie śmieszy jak ludzka głupota. Czekam na więcej!

Odpowiedz
avatar MaryAnnn
5 7

Fajne:) aczkolwiek typ nr 2 rozumiem; jak się żyje "na styk" to trudno wysupłać 200zł gotówką w jednym kawałku, dlatego woli odsetki - jednorazowo mniejsze... i weź, jak tu nie mając kasy spłacić dwie raty w jednym miesiącu? (Jeśli nie będzie miał od kogo tych 200zł pożyczyć to odkładanie zajmie mu znacznie dłużej, niż 3 miesiące, przecież na czas tego odkładania kary i opłaty za telefon ponaglający bank mu nie zawiesi)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 września 2012 o 13:22

avatar Capitalny
6 6

Już nie chciałem sie rozpisywać, ale zawsze takie rozmowy były dłuższe... Moją propozycją, którą dawałem najczęściej była pożyczka od kogoś z rodziny, sąsiada itp (bynajmniej nie kredyt w innym banku). Bo naprawdę za 3 m-ce mógłby oddać i by miał spokój. A tak płacił miesięcznie ok. 70 zł dodatkowo wg mnie bez sensu (bo raty spłacał co miesiąc z takim samym opóźnieniem). Ale w sumie dzięki temu bank zarabiał, a i ja byłem potrzebny...;)

Odpowiedz
avatar Trooper
-2 16

Zgadzam się z MaryAnnn. Przede wszystkim chore jest, żeby aneks korygujący datę wpłynięcia raty był płatny i to tak olbrzymią, jak na taką pierdołę sumą! Szczególnie, że na regularnym spłacaniu powinno zależeć obu stronom. Dlatego trzymam się z daleka od wszelkich banków, bo są to zwyczajnie chronieni prawem złodzieje...

Odpowiedz
avatar bartheziq
16 28

Jeśli chodzi o typ "świadomy" to facet miał absolutna rację. Dzwonicie do człowieka i każecie mu recytować date urodzenia, imie, nazwisko i ch*j wie co jeszcze. Natomiast każecie wierzyć sobie na słowo, ze dzwonicie z banku. A jaką taka osoba ma mieć pewność, że naprawde dzwonią z banku? Równie dobrze może dzwonić ktoś kto nielegalnie posiadł jego dane osobowe i je sobie sprawdza. Jesli bank do kogoś dzwoni to powinien wiedzieć do kogo. A jeśli nie umie tego ustalić niech wysyła pismo.

Odpowiedz
avatar Vividienne
11 11

Dokładnie! A najzabawniejsi są ci, którzy żądają potwierdzenia danych, sami dzwoniąc z... zastrzeżonego numeru. A logicznie, skoro bankowi wystarczy moja data urodzenia, żeby potwierdzić moją tożsamość, to chyba nie powinnam jej podawać pierwszej lepszej osobie, która dzwoni do mnie i podaje się za bank.

Odpowiedz
avatar Capitalny
0 2

@bartheziq Odsyłam do moich odpowiedzi do mrrruczit i Vividienne poniżej.

Odpowiedz
avatar mrrruczit
12 12

Ad. 6 - ja robię tak samo. Jak bank do mnie dzwoni z ofertą, to podają moje dane a ja tylko potwierdzam. Jak bank dzwoni z windykacją, to nie autoryzują się w żaden sposób (nie moga mi udowodnić, że mają moje dane i tylko sprawdzają), tylko ode mnie żądają podawania. A skąd ja mam wiedzieć, że to bank dzwoni?

Odpowiedz
avatar BlueBellee
2 2

To w sumie trochę błędne koło, bo tak samo mogliby zadzwonić do kogoś innego przez pomyłkę, wyrecytować Twoje dane, a ten ktoś by sobie dla jaj potwierdził. W dodatku miałby Twoje dane.

Odpowiedz
avatar mrrruczit
4 4

I tak właśnie robią, jak chcą coś sprzedać :]

Odpowiedz
avatar Vividienne
4 6

A po co w ogóle podawanie danych przez którąkolwiek ze stron? To już nie czasy gdy przypadał jeden telefon na całą wieś, każdy ma swój telefon, który zazwyczaj nosi przy sobie. Klient podaje numer telefonu pod którym jest dostępny, i dalej to w jego interesie jest pilnowanie, żeby nikt niepowołany go nie odebrał. A telefon z windykacji powinien brzmieć: "Dzień dobry, tu Jan Capitalny z banku SREKAO, przypominam, że wczoraj minął termin spłaty kredytu." I nic więcej.

Odpowiedz
avatar Capitalny
4 4

@Vividienne No i widzisz, po takim tekście jeśli nie odebrał faktycznie klient banku, może pozwać bank o ujawnienie tajemnicy bankowej - bo zdradzasz komuś, że pan taki i taki ma w banku takim i takim kredyt. Takie mamy prawo - chroniące konsumenta (więc chyba dobrze?). Co do samego potwierdzania - gdyby ktoś inny podszył się pod Ciebie albo po prostu odebrał Twój telefon, ew. pracownik się walnął o jedną cyferkę i źle wpisał numer i odebrała kompletnie obca osoba (a podawane są też stacjonarne czy często komórki, które już "przeszły" na kolejnego właściciela), która by się dowiedziała o tym gdzie, w jakiej kwocie i z jakim zadłużeniem masz kredyt, to chyba byś nie była zadowolona?;)

Odpowiedz
avatar Capitalny
5 5

@mrrruczit Wystarczy zadać to pytanie - ja wówczas mówiłem: proszę sobie zapisać, nazywam się tak i tak, dzwonię z /nazwa jednostki organizacyjnej/, proszę pójść do oddziału lub zadzwonić na infolinię i potwierdzić, że jestem pracownikiem. A ja zadzwonię jutro/pojutrze itp. Co do udowodnienia, że posiadam dane: zwykle odczytywałem 3 ostatnie cyfry peselu i/lub ulicę/kod pocztowy adresu zameldowania (nigdy całość, bo to już są dane osobowe). I to wystarczało. Aczkolwiek to własna inwencja, a nie wiedza ze szkolenia - przełożeni nie byli w stanie nic wykombinować...

Odpowiedz
avatar Vividienne
2 2

Niestety, telefon nie jest narzędziem kontaktu pozwalającym na stuprocentową weryfikację rozmówcy, niezależnie od tego jakie środki ostrożności przyjmiemy. Dlatego uważam, że w rozmowie powinno się podawać niezbędne minimum danych, a nie szafować nazwiskami, datami urodzenia itd. Klient podpisuje z bankiem umowę, w której zgadza się na telefoniczne przypomnienia o spłacie, a jeśli udostępni telefon osobom trzecim, to tylko do siebie może mieć pretensje, że te osoby dowiedzą się o kredycie. To tak, jakby zostawił na wierzchu listę haseł jednorazowych i komputer zalogowany do systemu bankowości, a potem miał do banku pretensje, że teściowa zrobiła sobie przelew. A co do argumentu o dodzwonieniu się przez pomyłkę do obcej osoby - przepraszam, ale czego taka osoba się dowie z takiego komunikatu, jaki zaproponowałam? Tylko tego, że jakaś osoba, której nazwiska nie podano, ma kredyt w banku.

Odpowiedz
avatar Capitalny
0 0

@Vividienne Ogólnie, to i tak ciężko by sie było coś dowiedzieć z takiego komunikatu;) Nie chcę wchodzić za mocno w szczegóły, ale przynajmniej ja musiałem mówić jaki to kredyt, na jaką kwotę, z kiedy rata i ile nie zapłacono. Do tego cały szereg dodatkowych kosztów, żeby potem klient nie powiedział, że o tym nie wie. Odnośnie telefonu jako narzędzia - to dotyczy jakiegoś terminu, powyżej którego jedzie już pracownik w teren (a to generuje koszty). Jednak część osób naprawdę zapomina o ratach i mimo kosztu rozmowy byli wdzięczni za przypomnienie. A co do tego do kogo klienci mają pretensje - uwierz, że wg nich winni są wszyscy poza nimi samymi, z bankiem na czele. A tajemnica bankowa to tajemnica bankowa i za jej ujawnienie beknąć można.

Odpowiedz
avatar Capitalny
2 2

@Massai Zgoda - ja też bym inne procedury ustalił. Ale wpływ na to miałem jak na pływy morskie:) Tak jak już mówiłem wcześniej - ja podawałem sposoby na uwiarygodnienie się (sprawdzenie na infolinii, w oddziale, podawanie końcówki peselu czy innych danych jakich chce klient - ale nigdy w całości, żeby nie zostać posądzonym o ich zdradzenie). Niestety przekazując dane objęte tajemnicą bankową też musiałem sprawdzić czy to faktycznie ta osoba. Świętym prawem klienta jest powiedzieć "Nie", ale gdybym ja się poddał po pierwszym "Nie", szukałbym pracy już dzień później... A uwierz mi, że samo sprawdzenie jest istotne, bo są ludzie którzy tylko czekają aż powie się coś za dużo albo komu nie trzeba i lecą ze skargą albo grożą pozwem żądając np. umorzenia kredytu. Co do kwestii "sprzedaży" przez telefon - chyba (moje przypuszczenie wyłącznie) tam nie ma takiego parcia na konieczne potwierdzanie, bo nie mowią o dotychczasowych produktach i zadłużeniu, a tylko "wciskają" coś nowego. A jak ktoś się podszył, to już niestety problem tego, któremu produkt/usługę aktywowano...

Odpowiedz
avatar bartheziq
4 4

Problem jest banalnie prosty do rozwiązania. Jeśli już banki, czy konkretniej jego dział windykacyjny tak bardzo pragnie sie kontaktować telefonicznie to niech zainwestuje pare złotych na dodanie w swoich formularzach pola na hasło do kontaktu, które klient poda podczas zakładania konta. Wtedy dzwonicie i zamiast pytac o date urodzenia czy pesel pytacie o hasło. Jesli klient nie pamieta zawsze mozna zrobić system pytań pomocniczych. To, że ja zapytam o dane osoby która do mnie dzwoni jako bank nie rozwiązuje wcale sprawy. Jakie ja mam gwarancje, że poda mi prawdziwe? Żadne.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 września 2012 o 17:10

avatar Vividienne
1 1

A w ogóle idealnym systemem byłoby dzwonienie do klienta z komunikatem: "Tu bank SREKAO. Prosimy o pilny kontakt z naszą oficjalną infolinią. Pozdrawiamy."

Odpowiedz
avatar Capitalny
1 1

@bartheziq Generalnie wnikamy tutaj już w podważenie jakiejkolwiek wiarygodności za zasadzie: jak nie chcesz wierzyć, że to bank, to nie uwierzysz. Zawsze możesz odmówić podania jakichkolwiek danych i iść do oddziału. A czy kontakt telefoniczny w ogóle ma sens? Ja sądzę, że tak. Po pierwsze dowiadujesz się dlaczego ktoś nie płaci (zdarza się, że po prostu zapominają), informujesz o kosztach, możesz go poinformować co może zrobić (wiele osób myśli, że nic nie można) no i w jakiś sposób go dyscyplinujesz, wywierasz presję. Plus na pewno wizyta bezpośrednia jest dużo droższa (w sensie ponoszonych kosztów). Ogólnie jest stopniowanie oddziaływania: sms/mail, potem rozmowa telefoniczna, potem bezpośrednia. Z tego chyba telefon jest najlepszym kompromisem relacji koszty-efekt/oddziaływanie. @Vividienne A ile osób myślisz, że oddzwoni? Bo ja uważam, że 99% pomyśli: chcą coś, to niech sami dzwonią (i sam bym tak zrobił).

Odpowiedz
avatar Vividienne
0 0

A ja myślę, że to jest brocha tych osób a nie banku. Jeśli ktoś nie zapłacił raty, bo zapomniał, to taki telefon wystarczy, żeby mu przypomnieć. Ja bardzo chętnie korzystałabym z usług banku, który daje mi gwarancję poufności moich danych - czego w tej chwili niestety nie daje żaden bank.

Odpowiedz
avatar anulla89
2 2

Odnośnie punktu 6, chciałam tylko powiedzieć, że kiedyś rozwalił mnie pan z windykacji lukasa, który dzwonił do mojego męża. Dzwonił do nas kilka razy, i większość telefonów odbierałam ja. Pytał czy rozmawia z Maciejem X, ja odpowiadałam, że z jego żoną. Pan wtedy pytał, czy wiem w jakiej sprawie może dzwonić. Ponieważ w tym banku mieliśmy jeden malutki kredycik, zawsze odpowiadałam, że oczywiście, chodzi o kredyt na to i tamto, w wysokości takiej a takiej. Czasem dorzucał pytanie o wysokość raty. A po jakimś czasie już nawet nie pytał z kim rozmawia, tylko mówił skąd dzwoni, i czy wiem w jakiej sprawie. Kiedy moje odpowiedzi pokrywały się z rzeczywistością, pan bez dalszych oporów przypominał o niezapłaconej racie. Ale kiedy raz zamiast mnie, odebrał mój teść, i pan zastosował taki sam zestaw pytań, na które teść odpowiedział prawidłowo, pan powiedział mu, że niestety nie może mu przekazać więcej informacji, i prosi o kontakt od mojego męża :) Zabił mnie tym, bo po 1: mi też nie powinien był nic mówić, a po 2: skoro już mi przekazał taką informację, to czemu nie przekazał jej teściowi, który odpowiedział na jego pytania tak samo jak ja? A już w ogóle na śmierć zabił mnie, kiedy pierwszy raz udało mu się porozmawiać z moim mężem. Zaczął rozmowę jak zwykle, niestety mój mąż kompletnie nie ma głowy do takich rzeczy, i nie odpowiedział na żadne z jego pytań. Wtedy pan zapytał, czy może rozmawiać z panem Maciejem, a kiedy mąż powiedział, że właśnie z nim rozmawia, pan... poprosił do telefonu mnie :)

Odpowiedz
avatar Capitalny
0 0

@Vividienne Ja też myślę, że to jest brocha tych osób a nie banku - tylko problem w tym, że 99% osób myśli odwrotnie. Co do poufności - ja gdybym się dowiedział, że ktoś podał moje dane objęte tajemnicą bankową, to bym rozpętał taką burzę ze skargami i pozwem o odszkodowanie, że na drugi raz by trzy razy przemyśleli jak się zachować. Na szczęście - odpukać - jeszcze się nie spotkałem z taką sytuacją.

Odpowiedz
avatar aktam
0 0

anulla89 -z pewnych źródeł wiem, że już takich praktyk nie stosują od jakiegoś czasu. Ale to prawda, że można było robić takie cyrki, aby było szybciej i więcej. Pomysł z hasłami - genialny! Aż dziwne, że banki tego nie stosują. Mi się zdarzyło dodzwonić do kobiety o takim samym imieniu i nazwisku, potwierdziłam również datę urodzenia i dopiero potem w rozmowie dotyczących szczegółu kredytu wyszło, że to nie klientka... Na szczęście kobieta z tych starszych, wiec obyło się bez problemów. Capitalny i omosquito ja podobne formułki mówiłam, jak to dokładnie brzmiało to nie pamietam, ale skuteczne było. A mi szczerze śmiać się chciało jak ktoś mówił - nie podam daty urodzenia, bo to moje prywatne dane bla bla bla... Dopiero uswiadomienie człowieka, że tego samego dnia urodziło się kilkanaście milionów innych ludzi przełamywało barierę. Vividienne... to nie jest brocha klienta, że nie zapłaci, a jak najbardziej banku. Ludzie to nie jest tak, że klient dostaje kredyt (w nagrode, bo jest dobrym klientem i klient nasz pan itp) a klient POŻYCZA pieniądze. Dopóki spłaca w terminie jest ok. W momencie gdy się spóźnia bank wykonuje interwencję np. telefoniczną w celu wyjaśnienia sytuacji/ przypomnienia o spłacie, bo to są pieniądze banku. Prywatnie też bys zachowywała sie dokładnie tak samo, gdybyś pożyczyła komuś hajs. Potem w przeciagu ok. 2 tyg zaległości bank zamraża kwotę na całą wartość kredytu co generuje ogromne straty. Wiec naprawdę to nie brocha tylko klienta, że będzie musiał zapłacic dodatkowe koszty. I zgadzam się w 100% z Capitalnym, że JAKAŚ weryfikacja musi byc, bo potwierdzam - osób czyhających na czyjeś potknięcie jest naprawdę wielu. A szczegóły kredytu w takiej rozmowie też są ważne. Bo wielu klientów ma kilka kredytów i np. na jednym zaległość. Podawanie takich szczegółów jest standardem. Capitalny jak czytałam tą historię to myslałam, że się znamy ;], bo bardzo podobnie musieliśmy mówić, ale po przeczytaniu zasad jakie panowały w banku, w którym pracowałeś na szczęście - nie :). To albo eurobank albo getin :P (zgadłam?) Swoją drogą też posiadam w swoim rękawie kwiatki dotyczące pracy w takiej branży i w takim miejscu, ale moje historie sa mocno spersonalizowane i póki co mogłyby wpłynąć niekorzystnie na pewne osoby :) Ale łamanie kodeksu pracy sie nadaje na pierwsze strony gazet :P

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 10 października 2012 o 10:32

avatar Capitalny
0 0

@aktam Nie trafiłaś - aczkolwiek w jednej z firm Pana Leszka zdarzyło mi się też pracować... Pozdrawiam koleżankę po (byłym) fachu:)

Odpowiedz
avatar Litterka
1 1

Nr 5a - facepalm. Zawsze;)

Odpowiedz
avatar BlueBellee
2 2

@Capitalny chcemy więcej ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Hahaha. Numer 5 mnie rozwalił, że też jeszcze chodzą po świecie tacy naiwniacy. "Ja tylko podżyrowałem".

Odpowiedz
avatar Capitalny
0 0

Odnosząc się do typu pkt. 6: Celowo użyłem cudzysłowia przy pisaniu "świadomy". Bo zwykle byli to ludzie, którzy chcieli pokazać jak to się znają albo w ten sposób nas zbywali, wykazując przy tym brak wiedzy (bo dopiero cały pesel to dane osobowe). Nie usprawiedliwiam tutaj nikogo i nie oceniam czy takie zachowanie jest prawidłowe. Po prostu zawsze mnie śmieszyło to, że ludzie na siłę chcieli pokazać, że się znają podczas gdy tak nie było. PS. Czy tylko mi przy próbie wpisania literki "ż" uruchamia się odczytywanie historii? To dość irytujące.

Odpowiedz
avatar Hitokiri
0 0

Nie, nie tylko tobie :) wczoraj już na to klęłam, przy pisaniu komentarzy.

Odpowiedz
avatar olkiolki
1 1

A mi czasem tak się dzieje, jak chcę zagłosować. I zawsze przenosi na główną.

Odpowiedz
avatar Rammaq
3 3

Uwielbiam wszelkie historie branżowe, bo tylko one tak na prawdę nadają jakikolwiek sens piekielnym, a nie ciągle: autobusy, dresy, ropuchy, teściowe, rodzice, szkolne miłości, przychodzi baba do lekarza, sąsiedzi i inne bzdety. Mam nadzieję, że opublikujesz więcej kwiatków.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

ALE JA JESTEM MATKĄ!!!- umarłam xD

Odpowiedz
avatar mijanou
-1 1

@Capitalny, z ciekawości: pamiętasz, ile lat miał pan Jan?^^

Odpowiedz
avatar Capitalny
2 2

Pan Jan był tylko przykładem. Ale zwykle to były osoby urodzone w latach 70., aczkolwiek i 50-latkowie się zdarzali... Siła MATKI jest niezależna od wieku.

Odpowiedz
avatar thorgal_aegirsson
3 3

Punkt 6. to jedno z bardziej absurdalnych i wkurzających zagrań. Ktoś do Ciebie dzwoni i jeszcze oczekuje, że powiesz mu to i tamto. I nie, nie będę dzwonił na własny koszt, żeby potwierdzić Twoją tożsamość. Zatem jeszcze raz: zastanów się, czy to pytanie nie jest aby zbyt absurdalne samo w sobie?

Odpowiedz
avatar Capitalny
0 2

To zawsze będzie problem. Ale zastanów się nad tym jak inaczej można zweryfikować taką osobę. Bo naprawdę, to nie dzwoni "opiekun" klienta, który go pozna po głosie, dowodu przez telefon nie pokażesz, a tajemnicy bankowej ujawnić nie wolno. Żeby nie było, że bronię banku, bo rozumiem jakie macie z tym problemy. Al szczerze - wolałbyś musieć iść do oddziału i tam pokazać jak zawsze dowód, żeby się dowiedzieć o niespłaconej w terminie racie? Czy zapłacić 100 zł za to, że trzeciego dnia po terminie odwiedzi Cię pracownik banku (też sprawdzając dowód)? Albo idąc tokiem braku weryfikacji przy rozmowie, potem zaskarżać bank, że ujawnił dane o Twoim kredycie np. Twojemu byłemu partnerowi, który szuka okazji, żeby się zemścić i może Ci zepsuć opinię u pracodawcy? Telefon z takim potwierdzeniem jest zgodny zarówno z ustawą o ochronie danych osobowych, jak i prawem bankowym. Ale zawsze możesz się z tym dwoma ustawami zapoznać i znaleźć lepsze rozwiązanie:)

Odpowiedz
avatar Kamisha
0 0

Do mnie tak ostatnio ktoś zadzwonił i powiedział, żebym podała swoją date urodzenia. Cóż, jestem typem "świadomym" i się zdenerwowałam, że dzwoni do mnie ktoś i pyta o moje dane :P BTW powiedz mi, jeśli możesz, czy to prawda, że muszę płacić za "cośtam" [jeszcze nie odsetki], mimo że nie dostałam listu z banku? Poza tym ten pan mnie oszukał, bo powiedział, że było pismo, i że na pewno niedługo dostanę, i że muszę zapłacić. Przezornie nie zapłaciłam [juz raz mnie próbowano naciągnąć na nieistniejące koszty monitu] i do tej pory jakos list nie przyszedł, ja uregulowałam zaległą ratę i nikt nie dzwoni... Naprawde to była zwykła ściema?

Odpowiedz
avatar Capitalny
0 0

Zależy jaki to bank, bo ustalenia są różne. U mnie np. już za przekroczenie terminu zapłaty była opłata chyba 50 zł, ale tylko przy kartach kredytowych - przy zwykłych kredytach tego nie było. Co do kosztów opóźnienia: pewne są odsetki karne ustawowe - naliczają się od pierwszego dnia opóźnienia i to na 99,9% masz w umowie kredytu napisane. Do tego dochodzi zwykle płatny telefon (czasem - w kredytach przy "zakupach na raty" - nawet płatny SMS!) i rzeczony monit. Natomiast kwestia dostarczenia monitu - on wychodzi któregoś dnia opóźnienia i jest wysyłany listem, ale to od danego banku zależy czy zwykłym czy poleconym. Jeśli zwykłym - mógł nie dotrzeć. Mogła to też być ściema. Natomiast nie wykluczam, że opłatę naliczyli, natomiast jest poniżej "progu opłacalności windykowania" (np. 20 czy 30 zł) i w związku z tym potrąca Ci się z każdej kolejnej spłaty i masz cały czas taką małą niedopłatę. Ja bym to sprawdził w banku, żeby nie być zaskoczonym przy staraniu się o inny kredyt - chyba, że nie chcesz wywoływać wilka z lasu;) A jeśli faktycznie monit nie wyszedł - możesz złożyć skargę na pracownika (chyba, że to nie była jego inwencja, a odgórne ustalenia).

Odpowiedz
avatar Capitalny
0 0

PS. Tutaj użycie cudzysłowu przy słowie świadomy chyba niepoprawnie - no chyba, że się zaczęłaś spierać co to są dane osobowe;)

Odpowiedz
avatar omosquito
0 0

ART 27 ust 1 ustawy z dnia 12.06.2003r. "Prawo pocztowe stanowi, iż operator pocztowy zwraca nadawcy przesyłkę, której nie może doręczyć adresatowi." A mianowicie co to oznacza? jeśli twierdzisz, że nie dostałeś listu, a w banku nie ma jego zwrotu, uważa się, że go doręczono nawet jeśli jest to list zwykły, czyli nie zdziw się, że bank naliczy Ci opłatę za list, którego twierdzisz, że nie otrzymałeś.

Odpowiedz
avatar Stardust
0 0

Typ 8a ma rację i dowodem na to jest mój kolega :)

Odpowiedz
avatar KretusRex
0 0

Przez jakiś czas pracowałem w windykacji i bardzo sobie chwalę tą branżę (uprzedzając - nie jestem socjopatą ;) ). W moim prywatnym odczuciu jeżeli chodzi o pracę typu call center, to chyba najlepsze. A przynajmniej o niebo lepsze niż telesprzedaż (od produktów bankowych po dywaniki - masakra ;) ).

Odpowiedz
avatar Gorn221
0 0

A gdzie typ: -Dzień dobry -Spie*dalaj

Odpowiedz
avatar yakhub
1 1

@dzialkis: Jak widać z historii - można wykorzystać do autoryzacji w banku...

Odpowiedz
avatar omosquito
-3 3

2 lata byłem w tej branży, na każdego hak jest, a data urodzenia?? Najprostsze z najprostszych do przejścia, jeśli tak jak piszesz po roku miałeś z tym problemy, to nie dziwie się, że już tam nie pracujesz :) Ogólnie serio ta robota była naprawdę świetna, szkoda że przez zmiany w polityce firmy musiałem zrezygnować.

Odpowiedz
avatar Capitalny
1 1

Hm, a gdzie napisałem, że miałem z tym problemy?:) Napisałem, że byli ludzie, którzy nie mogli tego pojąć i to oni mieli z tym problemy. Odpowiadając jeszcze na Twój komentarz poniżej: PROCEDURY. Ja ich sobie nie wymyślałem, musiałem działać zgodnie z takimi, jakie miałem. Takich rzeczy jak Ty robić ani mówić nie mogłem - mieliśmy inne zasady. I co ma tutaj do rzeczy ustawa o ochronie danych osobowych? W niej nie ma ani słowa o tajemnicy bankowej, a żadnych danych osobowych podczas rozmowy nie zdradzasz. Jak rozumiem, chodziło Ci o ustawę prawo bankowe? Na koniec - nie pracuję tam, bo irytowały mnie procedury (część druga, link powyżej w odpowiedzi do któregoś z komentarzy); sam złożyłem wypowiedzenie i to bynajmniej nie przez to, że nie mogłem sobie poradzić...

Odpowiedz
avatar BlackHeadyz
0 0

Rozwiń to, genialne :D

Odpowiedz
avatar omosquito
0 0

Przejście weryfikacji to banał, wszystko zależy od tempa i tonu głosu więc pisząc trudno wyczuć, ale ogólnie wzorcowo wyglądało to tak: Dzień dobry, Zdzislaw Kręcina Bank "Łoddej pan piniądze" czy mogę rozmawiać z panem Ferdynandem Magellanem?? Obowiązuje nas ustawa o ochronie danych osobowych, w związku z czym jeszcze w celu weryfikacji, że rozmawiam z panem Ferdynandem a nie osobą postronną proszę o podanie daty urodzenia. Wypowiedziane w odpowiednim tempie działało zawsze, no może 1% coś tam marudził, a wtedy po prostu szło info: w takim razie w jakich dniach mogę rozmawiać z panem Ferdynandem?? Odp: nigdy - No to standard na to był następujący: w takim razie proszę przekazać panu Ferdynandowi, żeby skontaktował się z bankiem "Łoddej pan piniądze" pod nr 07008800xx8 do jutra do godziny 20 w przeciwnym razie będziemy zmuszeni podjąć decyzję, co dalej w sprawie umowy, bez udzialu pana Ferdynanda, a to może się okazać dla niego niekorzystne, w związku z czym dziękuję za rozmowę i "do usłyszenia!!" wypowiedziane z uśmiechem na twarzy. A na kozaków najlepiej działały paragrafy - prosto z mostu: art. ten i ten paragraf ten i ten. jak pan nie zapłaci to... bla bla bla Kiedyś mi się świetny motyw trafił np. uganialiśmy się za babką przez pól roku - ani jednej raty nie wpłaciła, telefon milczy. No to buch do ogólnopolskiego biura numerów, po adresie zameldowania dostałem nr domowy do rodziców, odebrała siostra, podała dwa nr do kl. pierwszy kontakt i bam, mamy Cię :P

Odpowiedz
Udostępnij