Zostałam prostytutką. Czemu? To dłuższa historia...
Urządzanie mieszkania pochłonęło mnie bez reszty. Wczoraj próbowałam sama złożyć regał na książki. Efekty raczej kiepskie - namęczyłam się tylko, nerwów sobie napsułam a to, co mi wyszło mogłoby wygrać konkurs na najbrzydszy mebel świata. Cała ta fachmańska robota zajęła mi cały wieczór i kawał nocy, dlatego dzwonek do drzwi dziś w porze południowej wyrwał mnie z łóżka.
Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy "mamusia stęskniła się za córką" zmusiła mnie jednak do wypełznięcia z pościeli. Otworzyłam drzwi i stanęłam jak wryta. Bratowa ze swoimi rodzicami i młodszym bratem.
- Bo my na zakupach byliśmy i tak wpadamy po drodze zobaczyć jak to twoje nowe mieszkanko!
Po drodze... jedyna galeria handlowa w mieście jest na drugim jego końcu. Bez słowa jednak wpuściłam i nawet jako dobra gospodyni kawę zaproponowałam.
Rodzinka szanownej bratowej bez jakiejkolwiek zachęty z mojej strony pozaglądała we wszystkie kąty, pokomentowali trochę: "ładne mieszkanie", "przestronne bardzo ale puste!", "ściany za ciemne, jak w norze", "no bój się boga, dziecko... nawet kawy nie ma gdzie wypić!".
Cholera, praktycznie obcy ludzie więc tłumaczyć się nie mam zamiaru, a tym bardziej przejmować tym co mówią. Bąknęłam tylko, że dopiero się urządzam.
Piętnaście minut później już ich nie było. Wzruszyłam tylko ramionami sama do siebie i poszłam podumać nad znalezieniem pomocy do tych nieszczęsnych mebli.
Historia o najeździe obcych mogłaby się tutaj skończyć. Jednak absurd to ostatnio moje ulubione i najczęściej wypowiadane słowo dlatego jest ciąg dalszy.
Jakąś godzinę temu zadzwoniła do mnie mama. Jak się spodziewałam procesja od mych drzwi podążyła do mego domu rodzinnego. Okazało się że:
1. To bardzo nieładnie ze strony mamy i jej męża, że zamiast wspierać młodych, którzy są świeżo po ślubie i kiszą się w jednym pokoju w domu teściów fundują mieszkanie starej pannie (znaczy mi).
2. Po co mi takie wielkie mieszkanie?! Dla jednej dziewczyny i kota wystarczyłaby w zupełności kawalerka a nie trzy pokoje! Kompletna rozpusta. Jeszcze nie jest za późno, można kupić kawalerkę. Za zaoszczędzone w ten sposób pieniądze trzeba kupić (w ostateczności wynająć) mieszkanko młodym.
3. Po co mi w ogóle mieszkanie?! Przecież jestem starą panną. Nie mam męża i prywatność nie jest mi potrzebna. Spokojnie mogłabym dalej mieszkać w domu rodzinnym a najlepszym rozwiązaniem problemu jest wymiana - ja wracam do domu, młodzi biorą mieszkanie.
Podziwiam moją mamę, że nie wyprowadziła tych ludzi na kopach ze swojego domu. Nie jest to konfliktowa kobieta dlatego też spokojnie wyjaśniła, że to co robi ze swoimi pieniędzmi to kompletnie nie jest ich sprawa. Jednak do ich wiadomości mieszkanie wynajęłam sama, za swoje ciężko zarobione pieniądze. A skoro tak bardzo cierpią z powodu tego, że ich córeczka kisi się w jednym malutkim pokoiku to nic nie stoi na przeszkodzie by sami ufundowali im mieszkanie.
Matka bratowej położyła uszy po sobie lecz ojciec widać bardziej nerwowy bo zaczął dreptać po salonie z pieśnią na ustach pt. "To chyba w burdelu musi pracować skoro stać ją na takie luksusy".
Mąż mojej mamy pokazał mu drzwi.
rodzinnie. znowu.
A trzeba było mnie wołać, ja ostatni na stolarni siedzę to mogę ci nawet meble porobić po kosztach. :P A co do takiej rodziny to wiesz - nie twoja teściowa, nie twój problem.
OdpowiedzTarija, meble już są! Tylko w kartonach smutno leżą pod ścianami bo sama już się boję cokolwiek tknąć żeby czegoś więcej nie spieprzyć. Szkoda ładnych mebli... Ano widzisz, rodzina nie moja ale to im nie przeszkadza by interesować się żywo moją sytuacją mieszkaniową.
Odpowiedz@HardCandy Gdzie mieszkasz? Daleko od Białegostoku? Bym przyjechał i ci poskładał :)
Odpowiedzlukin123, do Białego kawał drogi! Niedaleko Warszawy mieszkam.
OdpowiedzOj tam daleko, jak długo jeszcze wytrzymasz bez mebli? Gdybym znalazł jakiś sposób na przenocowanie to w któryś weekend mógł bym się wybrać :) Ew. w jakieś ferie ale tyle chyba bez mebli nie wytrzymasz, prawda ;D
OdpowiedzNo to ja pod warszawą :D Wpadam, składam, maluję ściany, glazury nie kładę.
OdpowiedzJa poloze glazure, panele, wykladziny i co tylko jeszcze sobie wymyslicie, nawet podloge z naturalnego kamienia, a jak bedzie potrzeba to jeszcze z ogrzewaniem podlogowym. :D Tylko niestety mi tez odrobinke nie po drodze do wawki... A szkoda, odwiedzil bym znajomych.
OdpowiedzTeż uwielbiam składać meble. Matce salon praktycznie sama złożyłam.
OdpowiedzWspółczuję bratowej;-( Mogłaś powiedzieć że jakby bratowa poszła do pracy to też byłoby ją stać na mieszkanie;-) Tak na marginesie, ile masz lat?
OdpowiedzZdanie "Gdybyś poszła do pracy stać by Cię było na mieszkanie/siłownię/kosmetyczkę/inne pierdoły" padało z moich ust już niezliczoną ilość razy. To już po prostu nie działa. Mam 23 lata. (Bratowa ma 19 i według jej rodziców to był ostatni dzwonek by wydać latorośl za mąż)
OdpowiedzDo starej panny to ci jeszcze sporo brakuje;-) Skoro ostatnim dzwonkiem było wydanie córki za mąż w wieku 19 lat, to ciekawe jakim był pierwszy dzwonek, koniec podstawówki?
OdpowiedzO, to moja rówieśniczka jesteś :) Jak tak czytałam o "starej pannie" (a przewinęło się kilka razy), to w myślach zaczął mi się kształtować obraz kobiety w okolicach czterdziestki, a tu psikus :)
Odpowiedzblair, na wsi skąd pochodzi rodzina bratowej 20latka to już stara panna. Tak przynajmniej twierdzi jej matka. crow, ja myślałam nawet, że ten zwrot (stara panna) już nawet nie funkcjonuje! W nowoczesnym społeczeństwie to się teraz singielka nazywa ;)
OdpowiedzCiekawe jaki u nich podział dla mężczyzn. Dwadzieścia sześć zim za mną i nie wiem, czy się nadal beztrosko bytem doczesnym cieszyć, czy też może memuary i testament zacząć spisywać. W końcu średnia długość życia to nadal 35 lat ;-)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 września 2012 o 23:23
Bendi, spisuj, spisuj! Zaraz trzeci krzyżyk będzie na karku a nie znasz dnia ani godziny! ;)
OdpowiedzTeż mieszkam na wsi, ale "u nas" starą panną, największa plotkara określa dziewczyny po 35 roku życia. Śluby bierze się w przedziale ok 24-30lat. Ta wieś to musi być chyba zabita deskami;-)
OdpowiedzOh, Hard Candy, poczekaj, aż skończysz 25 lat - wtedy już i Twoje babcie i ciocie zaczną nerwowo zerkać, czy aby nie masz pierścionka na palcu ;)
OdpowiedzJa mam 15 lat, a już mi na weselach mówią, że będę następny, bo starym kawalerem nie mogę zostać -,- Na szczęście rodzina ze wsi to dla mnie daleka rodzina :)
OdpowiedzHardCandy - skoro panna jest tak pusta, głupia i leniwa jak opisujesz, to znaczy, że 19-letnie ciało jest jedynym atutem, który mógł męża przyciągnąć. Więc może w jej przypadku to faktycznie był ostatni dzwonek.
OdpowiedzBoże, jestem starą panną - 23 lata i nawet chłopaka nie mam. Siostra jeszcze gorzej, 30 stuknęła...
Odpowiedz@ostrymiszka 15?! ło kurr.. z tego co wiem faceci moga od 21, wiec jeszcze masz troche spokoju ;)
OdpowiedzO nie, ja mam 25... Nie ma już dla mnie nadziei!
OdpowiedzLuana - nie, mężczyźni(? - nie wiem, czy można o 18nastolatku powiedzieć "mężczyzna" ;]) mogą się żenić już po ukończeniu osiemnastki. Kiedyś w prawie kościelnym było 21 lat, ale po podpisaniu konkordatu Kościół dopuścił do ślubu już 18tolatków. A w państwo pozwalało na to już wcześniej. ;]
Odpowiedzostrymiszka> Masz, moze ci sie puenta przyda. :D Kiedy bylem mlodszy nienawidzilem chodzic na sluby. Wszelkie ciotki i podstarzale krewne czesto szturchaly mnie zadziornie lokciem i powtarzaly: "Teraz twoja kolej" Przestaly kiedy zaczalem im to samo powtarzac na pogrzebach.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 września 2012 o 18:33
gratuluję mamusi - miec takiego anioła spokoju za rodzica to skarb :)
Odpowiedzczasami jednak nie. mój Rodziciel jest takim spokojnym człowiekiem. I bardzo spokojnie potrafi komuś tak dowalić, że idzie w pięty. <br>Jako dzieciak już wolałam by na mnie nakrzyczał, niż mówił spokojnie ale z naganą w głosie.
OdpowiedzJak jej tak źle u teściów to niech ruszy d*** do pracy i niech sobie mieszkanie wynajmą z Twoim bratem a nie nachodzą z rodzicami,zaglądają po kątach i gadają debilizmy.I ja też wyobraziłam sobie ryczącą czterdziestkę.Przepraszam....
OdpowiedzPlus. Ze względu na umiejętność zarobienia na wynajem dużego mieszkania w normalny sposób, nieprawdopodobny dla niektórych, bo baba zarabiać zapewne nie umie skoro jej powołaniem jest wyjście za mąż. Plus dla Twoich rodziców, że Ciebie bronią. Ale. Próbuję zrozumieć bratową, bo jeśli Twój brat nie ma jeszcze dzieci i związanych z tym, poważnych wydatków i nie wynajął mieszkania, to 1. wygodnie mu u teściów, może nie musi sam sobie śniadania robić 2. jest naiwniakiem, który myśli, że życie z teściami będzie bezproblemowe 3. jest cielęciem zdominowanym przez żonę i przerośniętym przez życie, bo wynajęcie mieszkania jest ponad jego siły a więc bratowa nagle widzi nowe Twoje mieszkanie, nie zna stanu własności, sama meszka z taką ofiarą u swoich rodziców, no więc powiedz, też byłoby Ci przykro
Odpowiedzocelota, ja na początku też próbowałam zrozumieć brata i jego żonę. Jednak nie za bardzo mi to wyszło. Może jestem staromodna albo zbyt twardo stąpam po ziemi ale nie umiem zrozumieć postępowania tej dwójki. Pewnego zimowego dnia ni z gruszki ni z pietruszki młody wrócił do domu i oznajmił, że jego nowa dziewczyna z nami zamieszka bo tak. A jak mama się nie zgodzi to pójdą oboje mieszkać pod most(taki tam delikatny szantaż emocjonalny). Po dwóch miesiącach ogłosili że chcą ślub (od niej dowiedziałam się że tak wypada skoro już mieszka u rodziców chłopaka). On ma 21 lat, ona 19. On od kilku miesięcy pracuje, ona odkąd się wprowadziła nie szuka nawet pracy (edukację zakończyła na gimnazjum, nie chce nawet słyszeć o tym aby liceum skończyć chociażby wieczorowo). Według mnie wszystko powinno być w innej kolejności. Najpierw edukacja, praca (żeby móc się utrzymać, wynająć mieszkanie etc). POTEM ślub, wspólne życie. A przede wszystkim najpierw powinni oboje dorosnąć.
OdpowiedzA tak na marginesie, "mąż twojej mamy", to twój ojczym, bo tak dziwnie go tytułujesz?
OdpowiedzTeoretycznie ojczym ale jakoś nie mogę się przyzwyczaić do takiego określenia- nie pasuje mi. Mówię do niego po imieniu tak na żywo. Na portalu to po prostu mąż mojej mamy.
Odpowiedzz tego co ja wyczytałam to brat HardCandy mieszka z żoną u swoich rodziców, i jeśli dobrze powiązałam wątki bo nie chce mi się szukać, gdy HardCandy poszła oglądać swoje przyszłe mieszkanie małżeństwo spakowało jej dobytek z pokoju w kartony i wystawiło z niego, chcąc wyburzyć ściankę. Ja osobiście dostałabym białej gorączki. Szczerze współczuję takiej 'rodzinki'.
Odpowiedz23 lata?Nie rozkłada Ci się ciało ze starości?
OdpowiedzDoprawdy podziwiam użytkowników tego portalu. Od chwili kiedy wczoraj opublikowałam tę historię dostałam kilkanaście wiadomości prywatnych o podobnej treści: "Chyba naprawdę musisz pracować jako prostytutka skoro stać Cię na takie mieszkanie. Ludzie pracują latami i ciężko im uzbierać chociaż na kawalerkę. Albo po prostu starzy za Ciebie płacą." Oczywiście wiadomości pisane słowami bardziej dosadnymi i niecenzuralnymi. Nikomu nie muszę się tłumaczyć, nie będę odpisywała na każdą prywatną wiadomość ale postanowiłam napisać kilka słów w komentarzu. Czy tak ciężko pojąć, że pracując i odkładając przez dłuższy czas część wypłaty można uzbierać potrzebne środki? Od ponad roku przeznaczałam prawie połowę wypłaty na ten cel. Czy tak ciężko pojąć, że nie wszędzie na rynku nieruchomości królują warszawskie ceny? Wynajem mojego mieszkania (75m2) co ważne, nieumeblowanego poza kuchnią i łazienką w moim miasteczku kosztuje mnie 1000zł + opłaty. Czy naprawdę fakt, iż potrafię sama zadbać o własne utrzymanie musi koniecznie wiązać się z wykonywaniem najstarszego zawodu świata? Litości.
OdpowiedzNo ładnie na Ciebie naskoczyli.Kilkanaście od kilkanastu różnych osób,czy to może jeden troll który zajmuje się minusowaniem wypowiedzi od góry do dołu?
OdpowiedzKilkanaście różnych osób. Głównie płci przeciwnej.
OdpowiedzNie przejmuj się nieudacznikami. Sami są nic nie warci i zbyt ograniczeni żeby zrozumieć, że ktoś może osiągnąć więcej. To pewnie przygłupi, zawistni lenie.
OdpowiedzMoże zmień awatar - ładne twarze przyciągają frustratów, którzy w realu boją się kobiet, więc gdzieś muszą odreagować. P.S. Nękanie na priwie zgłoś adminom.
OdpowiedzSerio, zgłoś to adminom. Co tu mają trolle grasować.
Odpowiedz@Sardonicus Dlaczego pod wpływem trolli ma zmieniać awatar,fajny jest;).Swoją drogą zgadzam się z poprzednikami,zgłoś to adminom.
OdpowiedzŁo, to jest bardzo tanio. We Wrocku 5 lat temu płaciłem chyba 850+rachunki za kawalerkę. I to wtedy wszyscy się dziwili, że tak tanio znalazłem w tak dobrej lokalizacji tak fajne mieszkanie. W momencie, gdy się wyprowadziliśmy facet następnej parze wynajął za bodajże 1100 z pocałowaniem ręki. A frustratami się nie przejmuj.
OdpowiedzA ja Cię bardzo podziwiam i wręcz zazdroszczę. Oby tak dalej :)
OdpowiedzOj nie przejmuj się. Nota bene zazdroszczę strasznie takich cen - my z TŻ za mikroskopijną kawalerkę o powierzchni niespełna 20 metrów płacimy 1200 z opłatami... no ale Krakówek...
OdpowiedzJeśli chodzi o ceny mieszkań to są naprawdę różne. W mieście, w którym wynajmuję swoje, kawalerki chodzą za ponad 1000zł+ opłaty, a moje 3-pokojowe mieszkanie, które ma 70m kosztuje mnie niecałe 800zł+ opłaty. Tak więc grunt to nie dać zmylić się pozorom. A HardCandy można pogratulować, że tak dobrze sobie radzi :)
OdpowiedzHard Candy, ta bratowa to ta od lakierów? To Ci współczuję. Co do pw-nie przejmuj się. Mnie gdzieś tam ostro zminusowali za to, ze w jednej z historii napisałam, ze mieszkanie mi kupili Rodzice. Wyszłam na chwalipietę a po prostu nadmieniłam o tym, bo niby skąd by studenta nagle było stać na własne lokum? Przecież to by było niemożliwe. Mnie to trochę zdziwiło bo z kolei ja się cieszę, że ktoś coś własnego ma no ale widać kogoś to mogło w oczy razić, niech tam. Ale gdy popatrzysz sobie na historie i komentarze to odkryjesz, że niektórzy wpadają na Piekielnych żeby sobie coś pominusować, coś głupiego napisać czyli słowem: rozładować frustracje. Sami żadnej historii nie zaprezentowali, za to chętnie ironizują i wyśmiewają innych. Samo zycie. Mam nadzieję, że nikt się nie obrazi za ten komentarz bo nie chodzi mi w nim o to, że ktoś z kimś się nie zgadza tylko o przejawy trollowania.
Odpowiedzmijanou, to dokładnie ta sama osoba. Generalnie ja jestem za tym, żeby ani nikomu do portfela nie zaglądać ani nie wpieprzać się w to czy komuś rodzice pomagają czy nie. Sytuacje rodzinne są różne. Czasem rodzice oferują pomoc finansową w trakcie studiów swoich dzieci bo chcą i mogą. Czasem niestety nie mogą sobie pozwolić na dużą pomoc i trzeba sobie poradzić samemu. W innym przypadku to dziecko decyduje, że poradzi sobie samo i nie chce obciążać rodziców. Takich przykładów mogę wymieniać jeszcze wiele. Wniosek natomiast jest jeden: co rodzina to inna sytuacja. I tak naprawdę nikt kto nie zna sytuacji nie ma prawa się wpieprzać, krytykować i komentować.
OdpowiedzHardCandy> Nie przejmuj sie baranami, zazdrosc wpie*rdala te je*ane psy ogrodnika. Zaden burak jeden z druga nie ruszy dupy zeby miec lepiej tylko bedzie komentowal i oczernial tych co maja lepiej. Tylko ze zadna z tych osob nie zdaje sobie sprawy z tego ze ty odkladalas grosz do grosza podczas tego gdy oni bujali sie po pubach czy impezowniach. JE*ANE PSY OGRODNIKA! CH*J WAM W TE WASZE PRZYROSNIETE DO KRZESLA SMIERDZACE DUPSKA. RUSZCIE DUPE Z PRZED KOMPUTERA I ZAJMIJCIE SIE PRACA TO I WAS BEDZIE NA COS STAC!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 września 2012 o 18:42
Nieudacznicy, bo inaczej tych co do Ciebie w ten sposób pisali nazwać się nie da, zawsze znajdą powód do narzekań. Zamiast rozwiązań będą szukać problemów, jak mantrę powtarzając, że "i tak się nie uda", a na każdego kto radzi sobie choć odrobinę lepiej reagować agresją. Nie daj się, nie warto ;) A z innej, choć podobnej beczki: Znajomy kiedyś w towarzystwie spytał się się jakim cudem zawsze mam więcej pieniędzy od niego, chociaż zarabia lepiej (prawda, przynajmniej do czasu aż zdobędę uprawnienia budowlane albo wybyję do zimnych krajów ;) ). Jak się okazało stosowanie prostych zasad: brak nałogów, "kredytów" w parabankach (wziętych na tak życiowe sprawy jak większa plazma) i piesze poruszanie się po (małym) mieście, pozwala całkiem nieźle zaoszczędzić. I jednocześnie mieszkać "na swoim", bez wyciągania ręki do rodzica po jałmużnę. Zostałem nazwany człowiekiem, który "nie zna się na życiu" . Z przejęcia oczywiście płakałem całą noc i pół ranka ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 23 września 2012 o 17:40
A to prawda, ludzie nie zdają sobie sprawy z faktu, iż można oszczędzać i to codziennie. Prosty przykład - u mnie w pracy koleżanki co miesiąc, tuż po wypłacie, wybierają się na miasto - jedna buty kupi, druga torebkę... Ja zaś wyjeżdżam na wakacje i jest gadanie - za co, no za co skoro pensja taka marna?!?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 września 2012 o 22:05
Heh, skąd to znam... Nikt mi nie chciał wierzyć, że miesięcznie mieszczę się w 500zł na jedzenie na 2 osoby nie oszczędzając zbytnio. Bo stołuję się w domu. U innych wychodzi tyle na osobę.
OdpowiedzNo wiesz, Bendi. Na Twoim miejscu codziennie płakałabym w poduszkę XDDDD. Ale teraz poważnie: żyjemy w czasach, gdy już od gimnazjum obowiązuje hasło: Jesteś tym, co masz. I niestety, nie chodzi o to, co masz w głowie, tylko o dobra materialne. A potem to już idzie lawinowo: lepsza plazma, lepszy samochód, lepszy sprzęt, lepszy.....( dopisz co chcesz). Nie tak dawno spotkałam kolegę z gimnazjum, który przejął po ojcu jakiś tam interes (nie wiem dokladnie, jaki a przeklamać nie chcę). Akurat zaparkowaliśmy obok siebie- on takim nowoczesnym wehikulem z japońskiej marki na H i ja swoim używanym autem bez klimy i wspomagania. Rozmowa, gadka szmatka, a co u Ciebie itp. Wszystko pieknie, grzecznie. Puenta jednak mnie zaskoczyła: " Słuchaj, Ty tym antykiem serio jeździsz? < krytycznie zmierza wzrokiem wysłużonego opla> Serio? To po cholere Ci te studia? Rzuć w cholerę ja Ci dobrą robotę załatwię < powiada z miną dobroczyńcy pochylającego się nad Dziewczynką z Zapałkami>". Co miałam zrobić? Grzecznie podziękowałam za dobre chęci^^
Odpowiedz@Hard Candy- wiadomo, studia studiami a Rodziców nie mozna obciążać. Ja studiuję ale też pracuję bo czuję się zobowiązana by od Rodziców stale nie oczekiwać pomocy. I masz rację- bo i ja nie rozumiem tych komentarzy i dogryzania. Kupili Ci mieszkanie- to jest Twoja i ich sprawa. Przecież kupili za swoje i mieli prawo. Ech...co to za rozrywka tak sobie wpaśc i potrollować?
Odpowiedzmijanou> No jak to co za rozrywka... Wlasnego zycia trolle nie maja, dupska przyrosniete do krzesel przy kompie wiec czego tu od takich zje*ow oczekiwac...
OdpowiedzGdy kupiliśmy z Żoną mieszkanie 4 pokojowe również często słyszeliśmy - po co Wam tak duże mieszkanie? Przez jakiś czas cierpliwie tłumaczyliśmy: Dzisiaj jesteśmy sami, za X lat pojawią się dzieci, w mniejszym mieszkaniu będzie ciasno - wtedy mamy szukać większego? Milkli bardziej z braku kontynuacji tematu niż z przekonania. W rodzinie kilka osób kupiło sobie mniejsze mieszkania (realizując rady Życzliwych). Kiedy pojawiło się u nich potomstwo, a mieszkania okazały się za ciasne - słuchamy teraz żalenia się, że ciasno, że mało miejsca, etc. Na delikatne uwagi, iż ostrzegaliśmy nie spotykamy się ze zrozumieniem. Life is Life.
OdpowiedzDziwnie zrobili, jeśli było ich stać na większe a kupili mniejsze tylko dlatego, żeby "ludzie nie gadali". W zasadzie nie widzę powodu kupowania kawalerek czy małych 2 pokojowych mieszkań przez małżeństwa planujące dzieci, z przyczyn innych niż brak kasy/ zdolności kredytowej na większe.
OdpowiedzMaryAnnn - rady Życzliwych nie były powodem. Raczej kwestia finansów. Ostatecznie wyszło tak jak Życzliwi radzili, ale po dłuższym czasie zaczęli odczuwać ciasnotę i głośno o tym mówić. Wtedy okazuje się, że to co myśmy powtarzali to było marudzenie, a to co Oni teraz mówią to jest 'świnta prowda i cała prowda' ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 września 2012 o 8:09
No bo przecież uczciwą pracą nie da się wzbogacić, trzeba albo kraść albo się puszczać. Ludziom zawiść odbiera rozum, jak można oczekiwać od kogoś wydawania (na cokolwiek) jego własnych pieniędzy. Mi wstyd byłoby oczekiwać od rodziców, że mi dadzą choćby zarabiali 5razy więcej, a co dopiero od teściów moich dzieci. Zresztą szwagierka najlepsza, jak kogoś nie stać na samodzielne życie to po co brac slub?
OdpowiedzZ prawie wszystkim się zgodzę ale "jak kogoś nie stać na samodzielne życie to po co brac slub?" Ja myślałem, że ślub się bierze z miłości...
Odpowiedzdokładnie, Santiraf, tym bardziej, że we dwójkę właśnie jest łatwiej (np za jedną niską pensję nie da się wynajęć kawalerki + opłaty + życie, a we dwójkę - skromnie, ale jest to możliwe
Odpowiedz@Cytrynowa Trawo- możesz mi wierzyć lub nie, ale takie przypadki jak szwagierka Hard Candy to nie sa odosobnione przypadki. Ja mam podobną "gwiazdę" w osobie szwagierki. Nie pracuje, nie uczy się za to wie zawsze najlepiej i jest ekspertem w każdej dziedzinie. To, że jest na utrzymaniu brata to jest ich sprawa i mi od tego zasię, jak rzekłby Boryna. Ale faktem jest, ze w takim ukladzie dość często im 'brakuje' więc summa summarum koszty ponoszą moi Rodzice.
OdpowiedzSantiraf - oczywiście, że z miłości, nie twierdzę inaczej, ale rodzina to odpowiedzialność i samą miłością człowiek nie żyje. Dorosłość nie polega na tym, że weźmie się ślub "bo my się kochamy" a na chlebek i prąd to da mamusia. MaryAnn ale to jest w porządku - jeśli we dwujke stać ich na wynajęcie kawelerki i żyja skromnie - ale za włąsne pieniądze to to jets jak najbardziej ok, ja mówie o przypadkahc gdy ktoś jest niesamodzielny. Mijanou jeśli w jakimś układzie jedna strona nie pracuje i im z tym jest dobrze to moim zdaniem nie ma problemu, ale gdy na życie muszą dać rodzice to już przegięcie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 września 2012 o 9:20
noooo23 lata....istinno stara panna :)))))) ubaw po pachy:)) dystans dziewczyno, dystans do betonu ;))
OdpowiedzWiesz, Malwina, wszystko zalezy od mentalności no i od stanu gotowo.ści do zawierania związków ( formalnych czy nieformalnych). 23 lata to nie jest przecież wiek, o którym można powiedzieć, że staropanienski. Masz rację- dystans jest ważny bo nigdzie nie jest przeciez powiedziane, że od wieku x do wieku y koniecznie już nalezy z kims być.
OdpowiedzMnie najbardziej zastanawia, po co w ogóle wpuszczałaś ją do domu, wiedząc jakie z niej ziółko? Jakbyś zatrzasnęła im drzwi przed nosem to też skończyłoby się to inwektywami, ale zaoszczędziłabyś na nerwach i kawie.
OdpowiedzMogłam ich nie wpuścić, jasne. W ogóle popełniłam największy błąd nie spoglądając najpierw kto stoi za drzwiami. Wtedy najbardziej pokojowym rozwiązaniem byłoby udawać, że mnie nie ma. Jednak gdybym zatrzasnęła im drzwi przed nosem to skutek, podejrzewam byłby podobny. Tylko jeszcze do swojej tyrady o mieszkaniu dorzuciliby jaką to bezczelną suką jestem. I tak źle i tak niedobrze...
Odpowiedz@Vividienne- to nie takie proste zatrzasnąć drzwi przed własnym bratem. Jakby nie było-rodzina i to najbliższa, niestety. Choć sprawiedliwie Ci przyznam, że na pomoc brata chyba ani ja ani Hard Candy nie mogłybyśmy liczyć.
OdpowiedzHardCandy, czy bratowa odwiedziła Cię z Twoim bratem, czy ze swoim? Bo ja zdanie "Bratowa ze swoimi rodzicami i młodszym bratem. " zrozumiałam tak, że przyszła do Ciebie bratowa ze swoją rodziną.
OdpowiedzVividienne, dobrze zrozumiałaś to zdanie. Bratowa odwiedziła mnie ze swoją rodziną (rodzice oraz jej młodszy brat).
OdpowiedzMam takie pytanie, bo się troszkę pogubiłam. Mieszkanie wynajęłaś czy kupiłaś (np. na kredyt)? Co do starej panny, to wiem jakie to wkurzające bywa. Moja cała rodzina chce mnie wydać za mąż, nieważne za kogo, byle z głowy. W domu nie mieszkam już 10 lat i utrzymuję się sama, więc nie wiem, skąd ten problem.
Odpowiedzankaah, mieszkanie wynajmuję. To rodzice mojej bratowej byli święcie przekonani, że mieszkanie zostało zakupione przez moją mamę i jej męża.
OdpowiedzCo mają pierwsze dwa zdania do reszty historii?
OdpowiedzPolecam czytanie ze zrozumieniem!
Odpowiedz@vcf- ojciec żony brata Hard Candy podejrzewa, że zakupila sobie mieszkanie z dochodu za uprawianie najstarszego zawodu świata a tak nie jest. Rozumiesz?^^ Pierwsze zdanie historii i ostatnie tworza taką klamrę spinającą całe opowiadanie.
Odpowiedzmijanou, jak pięknie to powiedziałaś! Sama bym tego lepiej nie ujęła ;)
Odpowiedz