Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W mojej małej mieścinie, koło ratownictwa przy ZHP urządziło zawody w ratownictwie.…

W mojej małej mieścinie, koło ratownictwa przy ZHP urządziło zawody w ratownictwie. Przez dwa dni po mieście latały mniejsze i większe grupki młodych czerwonych ludków, obładowanych sprzętem i szukających poukrywanych zadań.

Jednak nie zadania okazały się hitem dnia.

Zdarzyło się, że mój dyżur wypadł w dniu zawodów. I oto jakie wezwanie przyszło nam "obrobić".

Pan Walduś jak co dzień o godzinie 10 ruszył do najbliższego monopolu. Oczywiście po piwko - klinik z rana jak marzenie :)

Dotarł jakoś do sklepu, zakupił ambrozję i oddalił się w kierunku nory zwanej swoim mieszkaniem. A dokładniej, spróbował. Niestety, potknął się na schodach i malowniczo wleciał w płotek odgradzający chodnik od jezdni.

I gdy już podniósł się na czworakach, błędnie szukając wzrokiem zgubionej puszeczki, dopadła go Grupa Ratownictwa...

Gdy przyjechaliśmy karetką na miejsce (wezwanie - stan po urazie głowy, bełkocze) zastaliśmy taki widok:

Dwóch krzepkich ratowników próbuje utrzymać w miejscu wierzgającego Waldusia owiniętego kocem NRC (taką srebrno-złotą folią), kolejna osoba trzyma go za głowę, ktoś dopina po raz kolejny założony kołnierz, który pan Walduś co chwilę zrywa. Jazgot niesamowity, ratownicy krzyczą "spokojnie, proszę leżeć, pomoc już jedzie", pan Walduś krzyczy głównie "AAAA RATUNKU". Bełkotliwie, nie da się ukryć.
Zadowolony z siebie szef ratowników zdaje nam wywiad. Jako, że znam pana Waldusia bardzo dobrze, zaraz po przejęciu akcji odpakowujemy nieszczęśnika, który chwiejnie wstaje, zabiera swoją puszeczkę i z komentarzem "ratowniki je*ane" oddala się w kierunku własnej norki.

I tylko zdziwienie na twarzach harcerskiej grupy ratownictwa każe nam wytłumaczyć różnicę między zawodami, a realem :)

erka

by Traszka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
15 15

Na mnie na "ostatniej prostej" próby na naramiennik wędrowniczy w nocy w parku "znienacka" wypadła koleżanka i "zemdlała". Niby wtedy już wiedziałam, że to zaimprowizowane zadanie na próbę, ale warunki (grudniowa noc -20 stopni, około północy, poznańska Cytadela) sprawiły, że jednak się zaniepokoiłam. Efekt - chwyciła mnie za rękę, gdy po sprawdzeniu funkcji życiowych (a udawała po mistrzowsku!) wybierałam numer na pogotowie...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 7

Buahahah:D Niezłe, niezłe :P Ja w sumie mógłbym też robić za taki przedmiot zadania, bo umiem spowolnić akcje serca, żeby wyczuć cokolwiek, to tak naprawdę chyba urządzeniami trzeba by było mnie badać :P

Odpowiedz
avatar Caryca
1 1

No to się cieszyć, że udało się zadanie :) Gratuluję naramiennika i życzę HR :)

Odpowiedz
avatar Grimdar
3 3

Dobrze że zawału nie dostałeś gdy nagle "zemdlała" dziewczyna cię chwyciła : D

Odpowiedz
avatar ulasalog
2 2

Ooo, też byłam na tych zawodach ;) ale o tym, co tu piszesz, to nie wiedziałam, ze się działo, musiało być ciekawie dla nich :D

Odpowiedz
avatar Agnieszka77
3 3

Mi się przypomniało zaraz o tych zawodach co opisywał tu hellraiser :D Jak czytałam początek to pomyślałam, że opisujesz tu te zawody widziane z drugiej strony :D

Odpowiedz
avatar Szpadelek
5 5

Witam Przy okazji historia sprzed 6 lat,kiedy to nasze OSP połączyło się (na pewien czas)z grupą PCK i wspólnie zorganizowane zostały ćwiczenia ratownicze. Jednym z przypadków był upadek z rusztowania na pręt,który wbił się w nogę. Pręt miał być max 10 mm (do tylu możemy przeciąć go ręcznymi nożycami).Niestety,był tylko taki o grubości 18 mm. Wybraźcie sobie minę "pacjenta",kiedy kolega odpalał piłę spalinową w celu odcięcia tegoż pręta.Jako,że dzień wcześniej były urodziny jednego z nas,koledze troszkę trzęsły się ręce a pogoda (minus 10) sprawiła,że silnik nie chciał zaskoczyć... Nigdy nie widziałem,aby ktoś tak szybko "ozdrowiał".... Kolega jednak odpalił tę piłę i pręt został fachowo odcięty. Pozdrawiam

Odpowiedz
Udostępnij