Moja teściowa pracuje na recepcji w pewnym hostelu. Praca w systemie zmianowym, raz dzień, raz nocka, grafik bywa różny.
Pewnego razu mieli gościć u siebie grupę świętujących jakąś okazję członków pewnego związku zawodowego.
Grupa miała przyjechać i kwaterować się w określonym dniu po południu. Teściowa, która dyżur miała na poprzedzającą przyjazd noc, w ogóle nie nastawiała się, że będzie tych konkretnych gości kwaterować. Goście jednak przyjechali o 4.00 rano. Dlaczego - nie wiadomo.
Teściowa bez rozpiski od kierowniczki, kogo gdzie umieścić, nie bardzo mogła im na tamten moment pomóc. Do tego kierowniczka nie odbierała telefonu (wiadomo, 4.00 to niemal środek nocy), a koordynujący grupę gości pan, przemocą niemal chciał się wdzierać do recepcji, bo on będzie brał i rozdawał klucze... Teściowa tłumaczyła, że kluczy wydać nie może, że trzeba poczekać choćby do 6.00, kiedy przyjdzie koleżanka z kolejnej zmiany, zapewne posiadająca potrzebne informacje.
Goście ponoć krzyczeli tak, że pobudzili innych nocujących w hostelu.
Sprawa ciągnęła się do 6.00, kiedy faktycznie przyszła następna recepcjonistka, zresztą wraz z kierowniczką - uspokoiły żądnych krwi przyjezdnych. Kryzys wydawał się zażegnany, choć goście przez najbliższych parę dni patrzyli na teściową wilkiem.
Po ich wyjeździe sprawa miała jednak dalszy ciąg: teściowa została wezwana na dywanik do kierowniczki. Ponoć jeden z "tych" gości zgłosił, że przyjmując ich, była pod wpływem alkoholu.
Na szczęście koleżanka odbierająca od niej zmianę poświadczyła, że nic takiego nie miało miejsca. Co się jednak teściowa (człowiek o długim stażu pracy, starszy już, wrażliwy i nieposzlakowanie uczciwy) zdenerwowała, to jej. Skończyło się u kardiologa...
Jaki tupet trzeba mieć, żeby składać skargi bezpodstawnie, po prostu, żeby komuś dokopać za to, że wypełniał swoje obowiązki tak, jak mu polecono?
Taki jeden mały hostel
Przepraszam, ale nie rozumiem: jeśli w hotelu były wolne pokoje, to czemu nie dała im na tę noc pierwszych z brzegu wolnych, tylko kazała o 4 nad ranem czekać dwie godziny? o.O Uprzedzając, że być może będą się musieli jutro przenieść, i że będą musieli dopłacić, oczywiście. Przecież dla firmy to dodatkowy zarobek, który przepadł - z braku rozpiski?
OdpowiedzBo takie miała wytyczne, co miejsce pracy, to obyczaj. Trudna jest sytuacja pracownika między młotem a kowadłem, czyli między szefem, a klientem.
OdpowiedzA gdyby przyjechali ludzie, którzy nie mieli rezerwacji, tacy całkiem przypadkowi, też by nie mogli liczyć na nocleg, mimo, że byłyby wolne miejsca? Wracając do mojego pierwszego pytania: oczywiście, nie powinni oczerniać Twojej teściowej, ale nie wyobrażam sobie takiego świętego, żeby w podobnej sytuacji szlag go nie trafił ;] Jeśli nie wytłumaczono im, że to polityka hotelu, a nie wymysł jednej osoby z obsługi, to tak całkiem im się nie dziwię.
OdpowiedzGorzkimem, musiałbym być tobą.
OdpowiedzNaa, dopytałem specjalnie dla ciebie: o polityce hotelu powiedziano. A co do zdenerwowania opisanej ekipy - rozumiem je, ale czy to usprawiedliwia: a) wdzieranie się siłą do recepcji b) skargę, która zamiast dotyczyć złej w ich mniemaniu obsługi, zawiera odwetowe kłamstwo?
OdpowiedzGorzkimem, dziękuję z troskę :) Na razie jednak nie jest tak źle, liczba minusów nie wzrosła. Nidaros, oczywiście, że nie usprawiedliwia, już to pisałam. Po prostu mam wrażenie, że ten hotel funkcjonuje na bardzo szczególnych zasadach, i staram się zrozumieć, co tam było grane.
OdpowiedzPrzypadkowych gości rzadko kiedy przyjeżdża pełen autokar. Na taką ilość bez rezerwacji hotel może nie mieć miejsca.
OdpowiedzJak to związkowcy wszystko zrobią żeby bronić pracownika przed niesprawiedliwością i wyzyskiem.
OdpowiedzA czego spodziewać się po związkowcach? Przecież to prymitywne zwierzęta, które potrafią coś osiągnąć tylko przemocą i darciem ryja, które uczciwą pracą się nie skalają...
OdpowiedzChwila moment, przecież kierowniczka przybyła do hotelu o 6 wraz z koleżanką z następnej zmiany. Kierowniczka musiała się więc widzieć z teściową Autora i nie zauważyła recepcjonistki "pod wpływem"? Co ciekawe, później wzywała ją na dywanik dając wiarę w skargę gości, chociaż sama była wtedy na miejscu? Coś się to kupy nie trzyma.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 września 2012 o 12:03
Można być pod wpływem w znaczeniu "zataczać się i bełkotać", a można być pod wpływem w znaczeniu "wypić jedno piwo i chuchać aromatem alkoholu". Przypuszczam, że w zamieszaniu kierowniczka niekoniecznie miała chęć/mozliwość/głowę do tego, żeby obwąchiwać pracownicę, skarga wpłynęła i nalezało ją sprawdzić.
OdpowiedzDrogi Nidarosie. Przykro mi to mówić ale to taka nasza swojska mentalność by dokopać komuś nawet bezinteresownie. Byłam świadkiem ( raczej nie obiektem bo potrafię odwrócić karty) takiej bezinteresownej złośliwości wielokrotnie a złośliwi byli tak zajadli jakby co najmniej ktoś im za to placił. Twoja teściowa odmówila natychmiastowego zadośćuczynienia żądaniu jakiegoś gościa, ten poczuł się śmiertelnie dotknięty i odwdzięczył się w najbardziej paskudny sposób- obmową i bezpodstawnym doniesieniem. Przykro mi, że starsza kobieta nienagannie wykonująca swoje obowiązki musiała się tłumaczyć z tego, że nie jest wielbładem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 września 2012 o 20:52