Działo się to parę lat temu w moim rodzinnym mieście nad Wartą. W ramach pracy (no i trochę po pracy) spędzałam sporo czasu z naprawdę miłym Włochem. Pomagałam poruszać się po mieście na prośbę mojego szefa, tłumaczyłam dokumenty w czasie spotkań, itd.
Pewnego dnia prosto z biura odbierałam go z hotelu. Wybieraliśmy się na spotkanie w centrum, przy kolacji. Ponieważ cały czas rozmawialiśmy (po angielsku, nie znam włoskiego), gdy pojechała taksówka, nie przerywając rozmowy, wsiadając rzuciłam nazwę restauracji wraz z odruchowym "please" na końcu. Muszę zaznaczyć że droga powinna nam zająć jakieś siedem minut, prosta jak strzała. Ale kierowca jakoś dziwnie skręcił, może jakiś wypadek był o którym on wie a ja nie, myślę sobie kontynuując rozmowę, nadal ani słowa po polsku.
Powiedziałam Włochowi co się dzieje, a że miał poczucie humoru powiedział, że możemy sobie doczekać finału.
Jedno wam kochani powiem, że jeżeli wybieracie się do Poznania, dobrze by było poszukać tego przewodnika po naszym pięknym mieście. Takiej wycieczki jeszcze nie miałam, zaliczyliśmy katedrę, stare miasto, Kaponierę, Cytadelę, Maltę, kawałki winograd, piątkowa, stare Zoo...
Po dobrych 45 minutach zatrzymaliśmy się przed upragnionym lokalem. Taksówkarz bez słowa wskazał na licznik (ponad 150 złotych) oczekując zapłaty. Wtedy właśnie postanowiłam się wreszcie odezwać.
- Proszę, tutaj 30 złotych za kurs. Rozumiem że ta wspaniała wycieczka była prezentem powitalnym dla naszych międzynarodowych gości, ilustrująca naszą poznańską uczciwość i gościnność.
Ciekawe ile osób odwiedzających Targi miało przyjemność poznać zakamarki naszego miasta...
Dziękuje kambodia.
OdpowiedzPoczekajcie, gorzkimem niedługo coś napisze. I wtedy zobaczymy lotność jego stylu, bystrość i dowcip. No i to pewnie będzie najdoskonalszy tekst, bez żadnych błędów.
OdpowiedzLitterka - w to śmiem wątpić. Gorzkimem, rozumiem, że w gimnazjum jest bardzo ciężko i masz naprawdę straszną polonistkę, która każe Ci wymyślać niespotykane i nadzwyczaj oryginalne historie, które mogły przydarzyć się tylko Tobie? :)
OdpowiedzPrzecież gorzkimem to tylko głupi, bezmózgi troll, czego od niego wymagacie?
OdpowiedzNie ma to jak wsparcie rodaka. Najwidoczniej jestem trochę tępa, jednak wydawało mi się że jest to strona o piekielnych, nie DLA piekielnych. Czasami człowiek ma ochotę zrzucić coś z piersi i po prostu się wygadać. Bardzo wątpię czy uszczypliwe komentarze i typowo wredny ton są najbardziej oczekiwaną reakcją. Przypuszczam że jesteś bohaterem niejednej zamieszczonej tu historii. Pozdrowienia i życzę lepszego humoru (aby nie trzeba było się wyżywać na nieznajomych).
OdpowiedzMoglas zapisac numer i to zgosic. Moj dziadek jest taksowkarzem i podobno za takie numery zawieszaja na kilka dni a jesli to nie byl pierwszy raz to moze stracic prace
OdpowiedzMasz rację, nie chciało mi się kłócić ale gdyby zaprotestował napewno bym nie odpuściła. Mam nadzieję że przynajmniej trochę go ta przygoda przystopowała. Po tym incydencie zazwyczaj dzwoniłam po znajomych taksówkarzy, którzy zawsze bardzo chętnie pomagali. Pozdrowienia dla dziadka!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 września 2012 o 17:54
Jestem Poznaniakiem,(co prawda z Witkowa)więc masz +,kambodi na pohybel.
OdpowiedzA co takiego złego on powiedział? ;o
OdpowiedzParę latek już przeleciało od mojej ostatniej wizyty w Polsce ale najbardziej pamiętam te mafijne taxi przy dworcu. Niezłe było również malowanie numerów żeby wyglądały jak te z większych korporacji. Jak się w pośpiechu dobrze np dwójek nie policzyło można było całą wypłatę w taksówce zostawić.
Odpowiedz> Jak się w pośpiechu dobrze np dwójek nie policzyło można było całą wypłatę w taksówce zostawić. "Poproszę fakturę na ten przewóz, ze wskazaniem trasy. I numer licencji na przewóz osób, skoro już piszemy."
OdpowiedzW Krakowie też się tak niestety raz stało. Przyjechał kumpel z Niemiec na imprezę, którą organizowaliśmy. Impreza skończyła się nad ranem, taksówka dla niego zamówiona (niestety nie pamiętam, z jakiej korporacji, było to kilka lat temu). Wsiadł, pojechał. Tego samego dnia wieczorem dowiedzieliśmy się, że taksówkarz jeździł z nim po mieście godzinę, po czym odwiózł go na miejsce, z którego go zabrał i łamanym angielskim wytłumaczył, że on nie wie w zasadzie, jak dotrzeć tam, gdzie znajomy chce. Ale zapłacić za kurs musiał.
OdpowiedzChamstwo i cwaniactwo!
Odpowiedzjeszcze powiedz, że zapłacił
OdpowiedzKapitalizm - każdy orze jak może ;-)
OdpowiedzNiestety, tacy panowie są chyba w każdym większym mieście i stosują taryfę "1,30 za przejazd" - znaczy jeden kilometr równa się trzydzieści złotych...
OdpowiedzZa kilometr? Złotydziędziesiąt... A na miejscu: ZŁOTYCH DZIEWIĘĆDZIESIĄT.
Odpowiedzno dobrze a jaka byla reakcja kierowcy? niebuntowal sie nie wszczynal awantury? a jakby zaczał sie "rzucac" to co bys zrobił?
OdpowiedzJakoś mi to nawet w głowie nie zaświtało. Przyłapany na oszustwie raczej nie miał prawa się rzucać choć wiem ze chamstwo jest pozbawione wstydu. Chyba miałam szczęście ze go kompletnie zatkało.
OdpowiedzMalta jest piękna, szczególnie nocą. Zabierz kiedyś tego Włocha na zawody tam ;).
OdpowiedzPamiętam z dzieciństwa, że największą frajdą była przejażdżka kolejką do nowego zoo. Uwielbiam Poznań, już tyle lat minęło, czasem strasznie tęsknię.
Odpowiedzkolejkę widziałam, ale nie miałam okazji nią jechać :)
Odpowiedz