Historia zaszczurzonego o "panach i paniach magystrach" przypomniała mi podobną z czasów krótko po studiach.
Po medycynie nie dostaje się tytułu "mgr", tylko "lekarz". Oczywiście jest to wykształcenie wyższe, ale jednak nie upragniony przez niektórych "magazynier" :)
Luźne spotkanie znajomych jeszcze z czasów liceum, plus kilka osób mi nieznanych (znajomi znajomych, jak mniemam). Dyskusja schodzi na pokończone niedawno studia.
Ktoś się chwali świeżo obronioną pracą, ktoś zastanawia się czy przyjmą go na doktorat, ktoś inny planuje jakieś staże i praktyki. Na co ja, żałosnym głosikiem, z uśmiechem na twarzy: "wam to dobrze, a ja to nawet magisterki nie mam..." Znajome towarzystwo oczywiście podłapało, chacha, no tak, taka głupia, ani mgr, ani nawet na licencjat nie poszła. Temat umarł śmiercią naturalną, dalej sobie gadamy o wszystkim i niczym.
Za to jedna z Nowych-Znajomych zaczęła mnie odrobinę protekcjonalnie traktować. Ot, tu jakiś niewybredny żarcik, tu przerwanie w połowie zdania, tam głupia uwaga. Nic rażącego, ale jednak coś na rzeczy jest. Śmieszne, biorąc pod uwagę, że sama dopiero niedawno zaczęła studia i to chyba na wydziale "gier i zabaw".
W końcu, jak to czasem bywa, zaczęła się dyskusja na tematy paramedyczno - filozoficzne, bodajże chodziło o podejście do eutanazji. Mówię co myślę, sprzeczam się głównie z NZ. Dyskusja coraz bardziej zajadła i nagle...
NZ: No na twoim miejscu to ja bym się w ogóle nie wypowiadała na ten temat.
J: Dlaczego niby?
NZ: Wiesz, żeby mieć jakieś zdanie, to trzeba mieć jeszcze jakąś wiedzę.
J: Niewątpliwie.
NZ: No widzisz, my tu w większości po studiach, absolwenci biologii, fizyki, humaniści... Nawet ja na swoich studiach miałam filozofię, także mamy przygotowanie.
J: No i?
NZ: Musisz przyznać, że nie znasz się na tym, twoje poglądy to tylko twoje poglądy.
J: A myślałam, że wszystkich poglądy to tylko ich poglądy... Ale nadal nie bardzo rozumiem co ta twoja filozofia na studiach zmienia. I dlaczego się niby znam mniej niż ty.
NZ: Och, no w końcu my MAMY STUDIA.
J (w końcu załapałam): No tak, a ja to nawet magistra nie mam, nie? Ani licencjatu...
NZ: Właśnie.
Kolega (złośliwie): Pani doktor, pani da jej spokój, bo się dziewczyna pogrąży...
NZ: Jak to doktor?!
K: Ona jest lekarzem...
NZ: No to czego nie mówiliście! Sama powiedziała, że nie ma studiów! Ja na idiotkę wyszłam!
No tak, niewątpliwie wyszła. Ale chyba akurat nie pomyłką w tytułowaniu...
że niby studia :)
durne
OdpowiedzTak powiedziała mama przy porodzie do pielęgniarki, jak cię zobaczyła?
Odpowiedzutarcie nosa-bezcenne
OdpowiedzGłupia dziewucha:) Kiedy ludzie zrozumieją, że w dzisiejszych czasach, gdy każdy debil może skończyć jakieś studia i mieć tytuł licencjata czy magistra, właśnie ten tytuł przestał być czymkolwiek prestiżowym?
OdpowiedzTak. Teraz każdy głupi może mieć mgr. inż itd...
OdpowiedzA nawet też jak ktoś nie ma studiów to należy mu się identyczny szacunek jeśli sam go okazuje.
OdpowiedzPrzykro się robi widząc, że syndrom mgr wciąż u niektórych panuje.. Niektórzy nie rozumieją, że tytuł nie zawsze jest równoważny z wiedzą.
Odpowiedza i ci bez mgr zarabiaja wiecej ;)
OdpowiedzŻeby ten tytuł jeszcze coś dawał po za podbudowaniem ego.
OdpowiedzBo ja wiem,czy tak znowu niewiele. W niektorych firmach za te 3 literki placa - znajomy pracowal tam od 4 roku, a po obronie podwoili mu pensje.
OdpowiedzO z tym się nie zgodzę - jeśli chodzi o kadrę naukową, to najgorsi są ci z mgr. w trakcie doktoratu - przynajmniej na moim wydziale. Jednego roku toto z współbracią studencką browary spijało, a rok później na zajęciach gnoiło ( nie, że pytali z książek, a ktoś się nie nauczył - wymagana była wiedza z publikacji typowo kierunkowych [przedmiot z tych "ogólnych"].
OdpowiedzTo studentom się wydaję, że jak się piwa z wykładowcą napije, to luzik będzie. Błąd...
Odpowiedze tam, my mamy super doktorantów-ćwiczeniowców. Doktorów też. Ale co wydział, to inna kadra.
OdpowiedzKażda uczelnia i każdy wydział ma inaczej. U mnie najgorsi byli doktorzy, magistrowie za to byli w porządku, a profesorowie to były jednostki WYBITNE, od których można było się dużo nauczyć i to nie tylko wiedzy technicznej, ale także życia.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 września 2012 o 21:04
Nawet gdybyś faktycznie nie miała studiów, to baba jest skończoną idiotką... Każdy debil może iść na gówniany kierunek i zdobyć gówniany papierek, to już żaden 'lans', że jest się po studiach i o niczym to nie świadczy. Na większy szacunek zasługują wg mnie osoby, które ciężką pracą i zaradnością się czegoś dorobiły, a nie pindzia po jakiejś socjologii z wielkim ego.
OdpowiedzNa 3/4 kierunków są teraz 2 semestry filozofii. Bywa, że Nietzschego nie uczą i o Kant dupy można je potłuc
OdpowiedzNa technicznych jest ponoć wymóg, żeby mieć w całym toku studiów przynajmniej jeden przedmiot humanistyczny. Tak więc była o psychologia na roku informatyki, ekonomia na roku mechaniki itp. Sama słyszałam coś takiego: "dzień dobry, jak wiemy przedmiot jest bo być musi, prześlijcie mi mailem wasze prace odnośnie dziedziny do końca semestru. Temat jaki chcecie, powiedzmy minimum 3 strony, wszyscy dostaną 5" Tyle się nauczyłam :) A historia idealna, palce lizać. Ma nauczkę
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 września 2012 o 14:47
Mieszkałam trzy lata w akademiku. Tyle się napatrzyłam na "przyszłych magistrów", że na samo wspomnienie mi słabo. Dla odmiany, mam kolegę jeszcze z podstawówki. Zawodówka, wojsko, zaocznie technikum. Żona i dziecko. Kiedy czasem spotykam go w autobusie, rozmowa z nim to sama przyjemność. Facet ma tak poukładane w głowie, rozsądne podejście do życia, zdrowe poglądy - przy tym szkołę wybrał bo akurat w tym był dobry, to go interesowało, a technikum robił, pracując już zawodowo - więc jego tzw. życiowe wybory miały jak najbardziej sens. I na wszystko sam ciężko pracował. Czasami mam wrażenie że jedyne co niektórzy wynoszą ze studiów, to znajomość trudnych wyrazów pochodzenia łacińskiego i greckiego. Bo już rozumienie, to niekoniecznie.
OdpowiedzMieszkam w akademiku i mam to samo, że jak sobie pomyślę jaki rodzaj magistrów powstał z części mieszkańców to mi słabo. Zresztą nawet jak słucham niektórych rozmów u siebie na kierunku i są ludzie, którzy na czwartym roku nie znają podstaw kierunkowych to zastanawiam się jak oni w ogóle dotarli na ten IV rok. O polityce naszego wydziału i przyjmowaniu na nasz kierunek (finanse i rachunkowość) ludzi z licencjatu na kierunkach turystyka czy pedagogika wolę nie wspominać, ale niewiedzą chwalą się ludzie, którzy od pierwszego roku na naszym kierunku, chciałam napisać, że studiują, ale zwrot "pojawiają się na egzaminach" jest chyba bardziej pasujący...
OdpowiedzTytuł sporo daje, ale nie w Polsce rzecz jasna. I nie SAM tytuł. Ale ogromnie pomaga jeśli oprócz wiedzy i doświadczenia można się pracodawcy pochwalić ze ma się magistra.
OdpowiedzZnajomy mojej nauczycielki - przez dłuższy czas tylko podstawówkę miał, liceum i maturę robił wieczorowo, studiów niet. Nie przeszkadzało mu to w założeniu firmy, która obecnie świetnie prosperuje i zatrudnia ponad 100 osób :) Nie chcę się porównywać do takiego sukcesu, ale ja studiów nie ukończyłam, zawód mam wyuczony tylko. Wiele razy niektórzy mnie poniżali z tego powodu...ale za to ja mam prace, zarabiam dobrze i mój zawód jest moją pasją :P
OdpowiedzNajbardziej magisterką i innymi tytułami się szczycą ci, którzy na studiach ledwo ciułali i którzy jakimś cudem je skończyli. Jak przypuszczam - w przypadku tej paniusi tak było.
Odpowiedz"więc mam wyższe wykształcenie, chociaż studiów nie skończyłem jak prezydent Kwaśniewski i jaskiernia stróż prawości" Ja osobiście studiów nie skończyłem, brakło mi cierpliwości, zapału, może jeszcze czegoś po drodze, ale nie żałuję tego, jestem jaki jestem, jak każdy człowiek mam swoje way i zalety, kto mnie osobiście zna, ten może rozsądzić (z resztą jak każdy inny człowiek). Nie oceniam ludzi wedle ich wykształcenia formalnego, tylko po zaradności (w sumie nie wiem, czy mój szef ma maturę, ale za wartość jego samochodu dałoby się kupić przyzwoite mieszkanie). Ale są jak widać ludzie, dla których ten tytuł jest warty wszystkie pieniądze świata. Byłem swego czasu z dziewczyną, której dobrze szlo studiowanie, za to mi nieźle szło zarabianie pieniędzy mając jeszcze fuchę, która dawała mi mnóstwo frajdy. Jednak w pewnym momencie ma ex zaczęła mylić pojęcia mądrość i wykształcenie, zaczęła utożsamiać wykształcenie formalne z mądrością, co nie jest tożsame i stałem się niegodnym jej i nawet rozmowy z jej rodzicami... bo w końcu ja tylko, autobusy, rejestracja, zezwolenia, winiety, kierowcy, tankowanie, zużycia paliwa, cmr i w kółko o tym transporcie... Cóż...
OdpowiedzMówiąc, że nie masz magistra, wprowadziłaś ją w błąd. Nie wiem na jakim UM'ie studiowałaś, wszak mi od 1 roku wiadomo, że tytuł lekarza jest odpowiednikiem tytułu magistra. Kierunek lekarski 6-letnie jednolite studia magisterskie (lekarz medycyny) - studia stacjonarne i niestacjonarne
OdpowiedzNie papier czyni fachowca.
OdpowiedzAle bez papierka (jakiegokolwiek) nie przyjmą i jak nabyć doświadczenie? No chyba, że mowa o robolach.
OdpowiedzTaki "robol" potrafi zarabiać więcej niż osoba z papierkiem. A "robol", który układał moim rodzicom płytki w łazience i kuchni brał kupę kasy i był rozchwytywany. Dlaczego? Bo pasjonowała go jego praca, potrafił doradzić, dokładnie wykonać, dobrać odpowiednio wszystko, jednym słowem znał się na tym co robił, a był UWAGA - samoukiem. Ja i mój narzeczony papierów nie mamy żadnych na to co robimy. Uczyliśmy się częściowo sami na błędach, częściowo z teorii, częściowo na wolontariacie w zamian za naukę. Papierów niet, a zarabiamy więcej niż sporo osób z papierami + klienci wracają i przyprowadzają znajomych. Jak ktoś jest gotowy na ciężką pracę to da radę zdobyć doświadczenie. Wystarczy nie siedzieć na dupie.
OdpowiedzPrzecież nie mówię, że nie. Znam wielu roboli, którzy zarabiają niezłą kasę. Część z nich tyra naprawdę mocno i już odczuwają tego skutki. Mojemu znajomemu, chłopak miał naście lat i na czarno rozładowywał przyczepy za marny grosz, wyskoczył dysk. Nie ma niczego za darmo. Dlatego tyle osób ciągnie na studia, mając nadzieję na pracę umysłową. A papierek to nie tylko dyplom uczelni wyższej, to też zawodówka, jakieś kursy itp. Jestem ze wsi, pracowałem w polu, pałętałem się po budowach i innych takich. I dlatego tak doceniam teraz swoją pracę, do której zaprzątam nie mięśnie, a mózg.
OdpowiedzOj to się dziewczę pogrążyło, a chciało poczuć się yntelygencją choć raz w życiu. Zastanawia mnie tylko co takie osoby maja w głowach, jakby te zaczęte studia miały dać jej nagle poczucie wyższości nad resztą społeczeństwa.
Odpowiedz