Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kiedyś już wspominałem, że nie lubię czegoś takiego jak przedstawianie się począwszy…

Kiedyś już wspominałem, że nie lubię czegoś takiego jak przedstawianie się począwszy od "magister". Ja ten, niezbyt zaszczytny w dzisiejszych czasach, tytuł posiadam, ale generalnie nie wywlekam go na światło dzienne jeśli nie trzeba.

Tak wyszło, że kolega uprosił mnie, abym pomógł mu zorganizować wycieczkę (dyrektor gimnazjum uparł się, że puści dzieci pod warunkiem, że będzie dodatkowy medyk, taki ich, co będzie trzymał się na ogonku wycieczki). Niechętnie, ale zgodziłem się. Do dnia wycieczki nie spotkałem także nauczycieli wyznaczonych przez szkołę. I właśnie w ten dzień poznałem Kasię, nauczycielkę polskiego...

Na początku nic właściwie nie zdradziło tego ile wstydu się najem przez tę kobietę podczas kolejnych trzech dni wyjazdu.
Pojechaliśmy. Ulokowano nas w jakimś "wypasionym" (czyli o niezbyt lotnych standardach - cięcia budżetowe ;)) pensjonacie. Z jakiegoś dziwnego powodu na miejscu dowiedziałem się, że pokój mam z Kasią, co na szczęście udało mi się odkręcić, bo ona non stop trajkotała jak najęta. Poszliśmy spać.

Pierwszy dzień.
Schodzimy na śniadanie. Wielkogłowi, czyli opiekunowie i ja, przy jednym stoliku, dzieciaki porozrzucane w całej stołówce. Dopiero dziś przyszło nam poznać szefową tego lokalu, ponieważ kiedy my przyjechaliśmy w nocy jej już nie było. Przyszła do nas upewnić się, że dopilnujemy dzieciaki i nie będą robić dziwnych rzeczy (z czego gimnazjaliści przecież słyną). Nie wyglądała na uczoną, raczej na taką typową wiejską kobiecinę.

[S]zefowa - Pan, panie Piotrze, jest medykiem? Może ja zaprowadzę pana do pokoju naszej pielęgniarki? Będzie mógł pan z niego korzystać. (fajna rzecz, pierwszy raz się z tym spotkałem, że w pensjonacie był taki jakby pokój zawierający graty do pierwszej pomocy).
[K]asia - Panie MAGISTRZE! Pan Piotr jest magister i rada bym była gdybyś mogła odpowiednio go tytułować.

Przez chwilę zabrakło mi języka, aby wygłosić coś równie wzniosłego, więc wypaliłem tylko "zamknij się!" co zostało odebrane niezbyt ciepło.

Ja - Nie trzeba do mnie zwracać się w ten sposób. Jestem Piotr i tyle wystarczy.
K - Jakie wystarczy!? Ludzie chyba powinni szanować nasze lata spędzone na studiach!
J - Wiesz Kasiu, dla mnie te kilka lat to nie były tortury, więc nikt mi tego w żaden sposób wynagradzać nie musi.
K - Uderzając pięścią w stół - Panie MAGISTRZE! Powinien pan zachowywać się odpowiednio do pana TYTUŁU! - zwróciła się do miłej, starszej pani - Wiochmenka!

Odeszła od stolika.

Dzień drugi.
Wybraliśmy się do jakiegoś super muzeum. Na miejscu zamówiony przewodnik postanowił zaznajomić się z opiekunami.

P - Jestem Wiktor Irecki, będę państwa przewodnikiem. Skoro mamy razem spędzić najbliższy czas, może zapoznajmy się dla wygody.

Według mnie świetny pomysł. Wolę kiedy ktoś do mnie mówi Piotrze lub panie Piotrze niż panie w bluzce z Katatonią i bojówkach... Niestety nie zdążyłem pochwalić genialnego pomysłu, bo ubiegła mnie Kaśka.

K - Dobrze więc, ja jestem pani magister Kasia, to pan magister Piotr, to pan magister Wojtek i pani magister Zosia.

Przewodnik chyba poczuł się dziwnie. My zresztą także... Po raz kolejny szybko wyprostowałem wyciągając rękę do przewodnika i zaproponowałem żeby po prostu mówił mi Piotr. Stwierdził, że na Piotr się nie da bo nie może po imieniu, ale na panie Piotrze chętnie przystanie. Kasie musiał "tytułować odpowiednio" do końca wycieczki w muzeum i okolicach.

Dzień trzeci - ostatni.
Przez zupełny przypadek dowiedziałem się, że nasza wiejska szefowa pensjonatu, jest doktorem na uczelni (dlatego też nie cały czas spędzała w pensjonacie) i uczy takich odpowiednich do tytułowania magistrów jak Kasia. ;) Zdradziła mi to pielęgniarka, która tam pracowała, a z którą siedziałem w tym specjalnym pokoiku dla niej. Wyszło to, bo narzekałem na wybryki Kasi i opowiedziałem historię z pierwszego dnia.

Namówiłem tę panią żeby podczas żegnania się z nami nie omieszkała wspomnieć o swoim tytule.
Kasia, do przyjazdu do domu (a kilka godzin jechaliśmy) nie odezwała się prawie słowem, po tym jak ta "wiochmenka" odpowiednio się przedstawiła, gdy Kasia po raz kolejny zwróciła się do niej po imieniu.

Nie wiem, może ja byłem bardziej piekielny? W każdym razie, nie sądzicie, że to po prostu głupie?

Wycieczka z Kasia ;)

by zaszczurzony
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Lapis
87 87

Im mniej ktoś ma faktycznie w głowie tym bardziej przywiązuje się do tytułów :)

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
40 42

Ciekawa teoria, warta zapamiętania

Odpowiedz
avatar wolfikowa
5 7

Popieram. Święta prawda. (chociaż niektóre konowały teoretycznie coś w głowie mają a zachowują się tak samo)

Odpowiedz
avatar Loras
19 19

Mam podejrzenie, że Kasia ma kompleksy. Ot, nie wiem skąd, wzięło mnie takie przeczucie...

Odpowiedz
avatar wadziu
3 3

Wg mnie magister magistrowi nie równy. Na różnych studiach jest różny poziom nauczania. A wogóle co to za różnica czy kto jest magistrem doktorem etc. W sytuacji kiedy ktoś opiekuje się grupą gimnazjalistów nie ma znaczenia czy jest magistrem, doktorem czy profesorem.

Odpowiedz
avatar Onyx
3 3

Kilka lat temu miałam nauczycielkę, która powiedziała mądrze, że niektórzy ludzie swój tytuł kazaliby sobie nawet na grobie zaznaczyć. ;)

Odpowiedz
avatar rodzynek2
0 0

@Onyx: Spotkałem się już z czymś takim będąc na cmentarzu. "Tytuły" były mniej więcej takir "lekarz X". "nauczyciel Y", czy "dyrektor Z"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
19 25

Kiedyś słyszałam, że napisane na wizytówce mgr wygląda jakby ktoś pisał "nie jestem analfabetą" mgr nie jest tytułem naukowym, o ile się nie mylę :) Następnym razem powiedz pani Kasi, że nie musi ogłaszać światu, że nie jest analfabetką. Ewentualnie poproś o wgląd do dyplomu, w którym zapewne figuruje jakieś naciągnięte 3 :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 11

pewnie ma to naciągnięte 3, musiała z trudem ukończyć studia skoro tak jest przywiązana do swojego magistra ;)

Odpowiedz
avatar autobus
12 12

Przychodzi facet na rozmowę kwalifikacyjna. -Rozumiem że jest pan magistrem. -Nie. -To co znaczy skrót mgr. przed imieniem? -Jak to co? Magazynier :-D

Odpowiedz
avatar Dzimi
5 5

Magister to tytuł zawodowy, ale do zdobycia tytułu konieczne jest napisanie samodzielnej pracy naukowej (naukowo-badawczej).

Odpowiedz
avatar JustLuck
4 8

@Dzimi - wreszcie ktoś to prawidłowo nazwał! Tytuł magistra i wszystkie niższe to są tytuły ZAWODOWE. Doktor (z habilitacją, czy też bez) oraz profesor to są tytuły NAUKOWE, a profesor zwyczajny czy nadzwyczajny to są tylko STANOWISKA (podobnie jak np.: starszy wykładowca czy adiunkt).

Odpowiedz
avatar klemenko
4 6

dr i dr hab. to stopnie naukowe, tytuł naukowy jest jeden - profesor

Odpowiedz
avatar Tiramisu
70 70

Student: Panie profesorze! Wykładowca: Nie jestem profesorem. Nie jestem nawet doktorem. Jestem magistrem. A tak w ogóle mówcie mi Tomek. Autentyk z mojej uczelni :) Imię jedynie wymyślone, bo mam krótka pamięć do nich :p

Odpowiedz
avatar kochanicadziedzica
43 43

Autentyk z mojej, gdy byłam na drugim roku: siedzimy sobie w uczelnianej kawiarni małą grupką, kilka różnych roczników. Przychodzi chłopak w okularach, wita się z dwoma kolegami, zostaje przez nich przedstawiony jako "Piotrek, weteran tego wydziału" i tak rozmawiamy sobie luźno przez prawie godzinę, dopóki Piotr stwierdził, że musi lecieć na zajęcia, bo rzutnik sam się nie przyniesie. Kilka minut później dowiedziałam się, że to był dr A., z którym będę miała zajęcia w następnym semestrze. :P

Odpowiedz
avatar karrola
16 16

Nie studia, a liceum, gdzie był u nas głupi zwyczaj zwracania się per pani profesor. Kobitka od matmy (na marginesie jedna z najlepszych nauczycielek jakie spotkałam w życiu i to zarówno jeśli chodzi o tłumaczenie materiału jak i ogólne podejście do ucznia) po pytaniu kogoś z klasy "Pani profesor czy..." przerwała, że ona ma tylko magistra i zwrot "proszę pani" wystarczy. A 90% nauczycieli potrafiło ucznia poprawić, żeby zwracać się pan/pani profesor, w tym jedna panienka, która chyba nawet 10 lat od nas starsza nie była.

Odpowiedz
avatar TheHolyBlaze
13 13

Jeden z doktorów prowadzących laboratoria z fizyki, gdy widział "inż." przy swoim nazwisku na sprawozdaniu, powtarzał "a to co, może jeszcze mi absolwenta przedszkola nr 3 wpiszecie?" :)

Odpowiedz
avatar wiewiora
3 3

To tak samo jak z wpisywaniem w dokumenty, czy wstawianiem na pieczatke skrotu lic.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
50 52

"Wiesz, dlaczego dzwon głośny? Bo wewnątrz jest próżny."

Odpowiedz
avatar archeoziele
26 28

Zwłaszcza że dzisiaj magistrów jak mrówków. Co jeden to magister obierania kartofli po Wyższej Szkole Rzeczy Zbędnych. Dla mnie takie rzucanie się tytułami poza sytuacjami oficjalnymi po prostu bawi.

Odpowiedz
avatar limoncellist
9 9

Ty uczysz ludziów na techników farmaceutycznych, no nie? Kiedy byłam przez parę miesięcy w takiej szkole nauczyciele kazali do siebie mówić 'pani magister', do Ciebie też tak mają mówić, czy normalnie 'proszę pana'? Czysta ciekawość, bo u nas tego pilnowali pierońsko.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2012 o 18:17

avatar zaszczurzony
20 22

Do mnie mówią po imieniu... Bo połowa grupy to ludzie starsi ode mnie ;) na początku mówili per pan, a później po prostu Piotr. W każdym razie w tej zaprzyjaźnionej grupie, ta druga co mi numery robi mówi do mnie per pan. Ale żaden tam magister... Nie to żeby wołali do mnie Piotruś czy Piotrek, ale Piotr. tak po prostu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2012 o 18:03

avatar limoncellist
5 5

Ale fajnie... Ja byłam zdaje się najmłodsza w historii szkoły (zaraz po maturze, ale byłam o rok młodsza od wszystkich w klasie), więc nie było mowy o żadnych imionach, ale kiedy przez zapomnienie powiedziałam 'proszę pani' wywoływałam focha i reprymendę pod tytułem 'jak należy się zwracać do pani MAGISTER'. Pani od anatomii była co prawda najfajniejsza ;) Ale reszta zrzędziła o to strasznie.

Odpowiedz
avatar MojaMalaAmi
17 17

zaszczurzony> Przyznam sie ze nie wiedzialem ze masz na imie Piotr, jakos mi to umknelo, ale skoro juz wiem to wkleje ci pewien dowcip, wlasnie ze zwrotem "Panie Piotrze", mam nadzieje ze tobie i rescie piekielnych sie spodoba. Jadę autobusem, nie jest za luźno, ale miejsce siedzące mam. Trzeba podać bilet do skasowania. Obok stoi mężczyzna. Jak się do niego zwrócić - "Ty", czy "Pan"? Autobus jest ekspresowy. Jeśli mężczyzna nie wysiadł na poprzednim przystanku znaczy, że jedzie do mojej dzielnicy. Jedzie z kwiatami - znaczy do kobiety. Kwiaty wiezie piękne, znaczy to, że i kobieta jest piękna. W naszej dzielnicy są dwie piękne kobiety - moja żona i moja kochanka. Do mojej kochanki facet jechać nie może, bo ja do niej jadę. Znaczy, że jedzie do mojej żony. Moja żona ma dwóch kochanków - Waldemara i Piotra. Waldemar jest teraz w delegacji... - Panie Piotrze, mógłby mi pan skasować bilet?

Odpowiedz
avatar MojaMalaAmi
12 14

heinz> Doprawdy zabawne stwierdzenie od osoby o nicku producenta ketchupu... I BYLES a nie bylas, czy naprawde jest tak ciezko rozszyfrowac znaczek znajdujacy sie obok nicka?

Odpowiedz
avatar MojaMalaAmi
11 11

heinz> Polej ketchupem, latwiej ci wejdzie. Sugerowanie sie nickiem to jedno, brak zrozumienia ogolnoswiatowego symbolu to drugie, ale niech bedzie, ta sprawe wybaczam.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
27 29

Właścicielka pensjonatu musiała mieć niezły ubaw z magister Kasi :)

Odpowiedz
avatar ThomasVeil
2 10

mgr = magazynier :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
29 31

oj, zaszczurzony. Ratownik jesteś, a nie poznałeś, ze pani cierpi na Tytulitis Chronicum :>

Odpowiedz
avatar hateandlove
65 65

W tagach oznaczyłeś "Wycieczka z Kasią", muszę Cię poprawić... powinno być "Wycieczka z Panią Magister Kasią"!

Odpowiedz
avatar magnetia
21 21

Studiuję na uczelni, która może się pochwalić niezłymi tradycjami i renomą (i niedługo będę magistrem ;)), ale tutaj każdy wie, że savoir-vivre pozwala używać do przestawiania się tytułów naukowych od doktora wzwyż. Poza tym nawet na renomowanej uczelni tytuł magistra znaczy tylko tyle, że człowiek wysiedział 5 lat, przyswoił jakąś tam wiedzę i umiejętności, ale np. ja (chociaż ciężko pracowałam całe studia i nad pracą magisterską), nie czuję się ani trochę naukowcem, ekspertem w jakiejś dziedzinie, któremu przysługuje tytuł, szacunek, cześć i chwała. Wiem, że nie dosięgam do pięt ludziom, którzy rzeczywiście coś na polu nauki osiągnęli. Następnym razem trzeba zapytać panią Kasię, jakie są jej osiągnięcia. No bo skoro tak się nimi pyszni, to pewnie popełniła jakieś badania albo chociaż artykulik wydany w jakichś zeszytach naukowych? ;) P. S. Niedługo ludzie będą się przedstawiać "Pan licencjat Adam Nowak" :p Myśmy tak w żartach tylko sobie mówili po obronie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2012 o 18:23

avatar zzz
29 29

Jestem Magister. Dla przyjaciół Maggi. Pozdrawiam

Odpowiedz
avatar LinaGreen
19 19

Tutaj nie ma nic do śmiacia - na mojej uczelni panie z dziekanatu miały plakietki z nazwiskami, gdzie było jak byk napisane: lic. A. Nowak...

Odpowiedz
avatar katka
14 14

Mój kumpel miał sąsiadkę, która na drzwiach swojego mieszkania umieściła tabliczkę: 'Mgr Anna Piekielna- teatrolog' Dodam, że to było jej mieszkanie prywatne, a nie siedziba np. firmy.

Odpowiedz
avatar motomoto
6 6

@LinaGreen: to ja znalem lic. Olimpie :-) Chcialem sie jej przedstawic jako mat. Motomoto (w koncu mialo sie mature w kieszeni), ale mnie powstrzymali :-)

Odpowiedz
avatar Gruba
8 8

Może ma tam jednak prywatny gabinet teatrologiczny.

Odpowiedz
avatar MojaMalaAmi
5 5

Jak tak dalej pojdzie to juz niedlugo na ulicach bedziemy slyszec Gimnazjalista Jan Kowalski. Podpisano: prof. zw. dr hab. inż. dhc. mult. MojaMalaAmi.* *Wszystkie ww tytuly uzyskalem w wyzszej szkole temperowania olowkow, kierunek - profejsonalne ostrzenie olowkow o twardosci od h5 w zwyz.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 sierpnia 2012 o 17:31

avatar MojaMalaAmi
6 6

Przepraszam za offa, nie moge edytowac. "W zwyz" napisane we wczesniejszym komentarzu jest po prostu literowka, wpadla mi spacja i najmocniej za to przepraszam, osoba z moimi tytulami nie powinna dopuscic sie tak karygodnego zaniedbania. :D:D:D:D

Odpowiedz
avatar JustLuck
4 4

@MojaMalaAmi - zapomniałeś dodać na początku ks. st. chor. szt. :)

Odpowiedz
avatar MojaMalaAmi
1 1

JustLuck> Wybacz, pomijam nic dla mnie nieznaczace tytuly :D

Odpowiedz
avatar JustLuck
1 1

Najciekawsze, że teoretycznie ktoś może dokładnie tak się podpisywać :) Jak mi się kiedyś będzie chciało to spróbuję utworzyć najdłuższy możliwy podpis (możliwy do uzyskania w oparciu o istniejące tytuły/stopnie/stanowiska) oraz może znaleźć najdłuższy istniejący (z żyjącym teraz lub kiedyś posiadaczem takowego).

Odpowiedz
avatar Draco
13 13

Ja to nazywam kompleksem krótkiego tytułu ;) Niektóre osoby odwalają cyrki z tym mgr, ze człowiekowi się głupio robi. A takie tytułowanie się to jest relikt z czasów przedwojennych, gdy bycie magistrem to było coś co wymagało włożenia dużej pracy i środków, ale dawało prawie na 90% pracę. Natomiast w słusznie minionym okresie PRL wydęto to do granic absurdu, bo podczas gdyż przed wojną takie zwracanie się do siebie było czymś naturalnym, traktowanym jak kolejna forma grzecznościowa, to w PRL stało się to swoistym wymuszeniem, czyli czymś takim jak Kasia pokazała. Śmieszne jest, że młode osoby tak podkreślają swoje tytuły naukowe, zwłaszcza, że mgr to teraz coś zwyczajnego. W dzisiejszych czasach tytułów używa się tylko na uczelniach, w wywiadach i w bardzo oficjalnych sytuacjach.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2012 o 18:21

avatar archeoziele
1 7

Ja bym tego nie zwalała na PRL, bo wtedy studiowało znacznie mniej osób niż teraz. Prawdziwy wysyp magistrów mamy dopiero w III RP, a ostatnio przybiera to znamiona pandemii.

Odpowiedz
avatar BORCH
6 6

@archeoziele: A ja takie tutularstwo nałogowe jak najbardziej wiążę z PRL-em !!! Początek mojej "kariery" zawodowej wiąże się z pracą w państwowym zakładzie - takim typowo postkomunistycznym. W dodatku mój zakład został kadrowo "poskładany" z dwóch innych więc kilku "magistrów" znalazło się na jednej kupie (z przewagą kupy niestety). Żebyś słyszał te tytuły - oficjalnie dyrektorka i kierownicy mówili sobie per "pani/panie magistrze". Najsłabszym tytułem było "pani dyrektor" lub "pan kierownik". Ale najlepsze tytuły wyłaziły z nich wszystkich po kilku głębszych (w starych państwówkach piło się prawie oficjalnie i w dodatku do upadłego). Po pijaku wszyscy kierownicy i dyrektorka mówili sobie po imieniu czyli: ty ch...ju, pi...o lub kur..o. Od tego czasu zostało mi przyzwyczajenie żeby z takimi ch...jami na ty nie przechodzić :))

Odpowiedz
avatar nisza
11 11

Pol biedy, ze kazala sobie "pani magister" mowic. W liceum mialam germaniste, ktory wstawial niedostateczne, gdy ktos sie do niego zwrocil "prosze pana" zamiast "panie profesorze"...

Odpowiedz
avatar kochanicadziedzica
15 19

Myśmy mieli taką polonistkę, z namaszczeniem wypisywała z tego powodu uwagi o braku szacunku dla nauczyciela. :D Kiedyś poirytowany kolega na kolejną reprymendę odpowiedział czymś w rodzaju "z tego co wiem, to jest pani tylko magistrem" i wylądował na dywaniku u dyrektor, która stwierdziła, że uczeń przecież nie powiedział nic obraźliwego. W rezultacie do końca szkoły większość klasy zwracała się do polonistki "pani magister" tylko po to, aby jej utrzeć nosa.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2012 o 19:16

avatar MadDog
6 18

Ja się mogę pochwalić że ani razu nie nazwałam nikogo w liceum "profesorem". Nawet tych co się domagali. Normalnie, na pan/pani. A swój tytuł, za przeproszeniem, naukowy podaję tylko gdy ktoś zapyta "to pani jest x-ologiem?" - "nie, magistrem x-ologii". W sensie że dyplom mam, ale w zawodzie wyuczonym nie przepracowałam ani pół godziny, więc nie ośmieliłabym się rzucać do jednego worka z tymi co ten średnio wdzięczny zawód wykonują.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2012 o 20:03

avatar plytkozerca
4 16

Nie widzę w tym nic wartego pochwalenia się...

Odpowiedz
avatar altruista
12 12

W kraju, w którym jak ktoś kamieniem rzuci to trafi trzech magistrów i psa, to takie zachowanie jest prześmieszne. No i swoja drogą - propsy za Katatonię, będę musiał sobie Viva Emptiness odkurzyć, bo dawno nie słuchałem jakoś.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
4 6

Osz kurde! Muszę mieć taką koszulkę!

Odpowiedz
avatar altruista
2 2

Dziwnym nie jest.

Odpowiedz
avatar wero_24k
8 10

Panie MAGISTRZE! Toż to nie wypada na takim portalu przesiadywać! :D Pani Kasia, musi być troszkę niedowartościowana w życiu prywatnym, skoro musi się dowartościowywać tytułami ;) Grunt, że udało się jej utrzeć nosa :)

Odpowiedz
avatar plytkozerca
6 8

Pani Kasia? PANI KASIA? PANI MAGISTER KASIA, OT CO! BÓJ SIĘ BOGA! (czekam na mongola13, który udowodni mi że Boga nie ma :D)

Odpowiedz
avatar Viki
13 15

Oczywiście, że takie czepianie się tytułów jest idiotyczne. Chyba niektórzy ludzie są niedowartościowani, skoro tak postępują. Jak byłam na studiach to miałam przyjemność uczęszczać na wykłady kobiety, która zaraz po tym jak się przedstawiła powiedziała: "Jak pewnie z rozkładu zajęć wyczytaliście jestem magistrem, ale moi drodzy, magistrzy to w aptece, doktorzy w szpitalach, a profesorowie to we Lwowie wymarli. Proszę mnie nie tytułować. Wiem, że większość Waszych wykładowców tego wymaga, ale słoma im z butów wystaje co pewnie zauważyliście. Mówienie po tytule. Phi! Wieśniactwo!". Tym sposobem od początku do końca zwracaliśmy się do siebie nawzajem per pan/i. Atmosfera na wykładach była dużo przyjemniejsza niż tam gdzie trzeba było się spinać czy tytułu się nie pomyli.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
2 8

Życie to nie wojsko, tutaj nie ma jednej liniowej hierarchii. Swoją droga dobrze jest znać tytuły rozmówcy jak i poinformować go o swoich. Dobrze wychowany człowiek potrafi okazać szacunek osobie postawionej wyżej i tej niżej, bez specjalnej ostentacji.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 8

Tytuły i owszem, ale w relacji zawodowej. Reśli ta relacja jest luźno towarzyska to nie ma żadnego znaczenia czy ktoś jest profesorem czy tylko po podstawówce, jeśli zadowala nas poziom rozmowy. Znam ludzi po podstawówce dużo lepiej wykształconych i kulturalnych niż niejeden mgr. (kropka jesst na końcu zdania a nie po mgr ;))

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

może i dobrze znać tytuły ale to zależy w jakiej sytuacji, w każdym razie nie wypada samemu się przedstawiać ze swoim tytułem

Odpowiedz
avatar Carrotka
8 20

Ja niestety należę do pyskatych osób, co mi w czasach liceum nie wyszło na dobre. Miałam wychowawczynię, Hitlera w spódnicy, która uczyła matematyki. Kazała się nam zwracać do niej per "pani profesor" już na samym początku pierwszej klasy. Ja olałam to polecenie. O jakże był to mój błąd... Ale mniejsza o konsekwencjach tego. W każdym razie zwróciłam się do niej z pytaniem bez uprzednio nakazanego utytułowania. Poprawiła mnie "Nie proszę pani! Pani PROFESOR.". Odpowiedziałam "W takim razie proszę przynieść dyplom do szkoły, bo szczerze nie wierzę w pani tytuł naukowy. Albo musi być pani profesorką niskich lotów, że poprzestała pani na nauce młodzieży w liceum, które nawet w miejskim rankingu nie mieści się w pierwszej czwórce.". Ale sprawa tytułu naukowego ucichła i nie byliśmy poprawiani- ba, nawet już nikt nie raczył się odezwać "Pani profesor, [...]".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

To ja mam problem podobnej natury co Autor. Ostatnio przez kilka miesiecy bylam w Krakowie na "badaniach terenowych". I o ile w Niemczech (tam pisze doktorat) jestem po imieniu o ile z moja promotor nie, to z szefem kolegium doktoranckiego (jakby nie bylo profesor) owszem, o tyle na UJ na dzien dobry "zabili" mnie namaszczonym "pani magister" tudziez "szanowna pani". Mam 25 lat, wygladam jak dzieciak, a tytulu magistra nie uwazam za jakies nie wiadomo jakie osiagniecie, wiec bylo mi cokolwiek niezrecznie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2012 o 20:13

avatar archeoziele
7 9

Skoro byłaś podczas oficjalnej wizyty na uniwersytecie (a podejrzewam że badania miały właśnie oficjalny charakter)taka tytulatura nie jest niczym dziwnym ani niestosownym- ot, takie zasady.

Odpowiedz
avatar Jorn
7 7

Tylko, że właśnie w Niemczech tytułomania jest posunięta do granic absurdu (co nie znaczy, że nie wierzę, że Tobie się wyjątek od tej reguły trafił, ja też na takie trafiałem). Możesz z człowiekiem czterdzieści lat w jednym biurze przepracować, ale się obrazi, jeśli się do niego per „Herr Doktor” nie zwrócisz.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@archeoziele - zasady zasadami, ale podniesione do granic absurdu moga peszyc. O ile pania magister podczas wizyt w tamtejszej katedrze analogicznej do mojej macierzystej bylam w stanie zdzierzyc, o tyle karta biblioteki uniwersyteckiej podpisana "mgr Erena" wprawiala mnie w lekkie zaklopotanie - tym bardziej, ze w Getyndze karty doktorantow nie roznia sie niczym od studenckich. @Jorn - ja wlasnie slyszalam, ze to Krakow z tytulomanii slynie. I po czesci sie sprawdzilo :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 sierpnia 2012 o 20:28

avatar konto usunięte
4 4

'Wy tak o tych magistrach, a przecież wiadomo nie od dziś, że najlepiej to ma inżynier' :) Tak przynajmniej zawsze się twierdziło na wsi i chyba twierdzić będzie się.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

najlepiej ma mgr inż. - Może G.. Robić I Nieźle Żyć

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
6 6

a wspak: Żebyś Nie wiadomo Ile Robił Gówno Masz

Odpowiedz
avatar Mikaz
4 6

Wkurza mnie takie gadanie. Samo posiadanie tytułu mgr nie sprawia, że człowiek jest więcej wart niż ktoś, kto tego tytułu nie posiada.

Odpowiedz
avatar miss_vicious
6 8

i pani magister Kasia (swoją drogą to też niewybaczalne z jej strony, toć ona nie zdaje sobie sprawy, że "pani magister Kasia" brzmi dalece mniej poważnie i uczenie niż "pani magister Katarzyna"? podstawy, takie podstawy...) nie nakazała wybudowania sobie w tej miejscowości kapliczki tudzież ołtarzyka i nie przykazała ciemnemu ludowi z gminy składania na nim ofiar bezkrwawych i urządzania modłów zbiorowych do jej majestatu? pani magister musi zdecydowanie zaktualizować swoją wiedzę bo zdaje się, że wymyślanie nowych środków do czczenia swych uczonych person to swoisty sport wśród tych magistrów. a namnożyło się ich jak grzybów po deszczu.

Odpowiedz
avatar sszeri
5 5

Właśnie miałam pisać, że "pani magister Kasia" brzmi beznadziejnie. Dlaczego nie "pani magister Katarzyna Nowak", wraz z pokłonem, że udało jej się studia skończyć :)

Odpowiedz
avatar Eewa
4 4

Jest to kliniczny przykład tej słomy co z butów wyłazi :)

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
7 9

Zapomniałem dopisać, ale ja na tej wycieczce oczywiście od pierwszego momentu dostałem tabliczkę do przyczepienia na koszulę "mgr Piotr M. ratownik medyczny". Ale jakoś zgubiłem ją jeszcze przed dojazdem na miejsce... :)

Odpowiedz
avatar chocolatediet
0 0

Wiem, że to pytanie zupełnie nie w temacie, ale gdzie studiowałeś?:)

Odpowiedz
avatar Ruby
7 7

Słyszałam historię o gościu, który wpadł do jakiejś dziury podczas pracy i darł się o pomoc. Ktoś go tam w końcu usłyszał i wołają do niego "Kto tam jest?", a z dołu dobiega "To ja! Magister inżynier Jan Kowalski!" ;)

Odpowiedz
avatar MojaMalaAmi
2 2

Ja pie*dole... ale trzeba byc niedostukanym zeby w takim momencie sie dowartosciowywac jakims tytulem...

Odpowiedz
avatar toskana
0 4

Witam, mgr toskana z tej strony ;) ja o tych profesorach. W moim liceum KAŻDY nauczyciel wymagał tego całego PROFESOROWANIA. Kadra nauczycielska była dobra ( czasem nazbyt ambiwalentna tudzież wyniosła), dlatego raczej nikt nie cwaniakował i nie próbował tytułować nauczycieli inaczej. Ci z kolei nie robili afery jak ktoś powiedział Pan/Pani, więc wszystko w granicach rozsądku ( profesorowanie dla nauczycieli liceum wiąże się z czasami starożytnymi, gdzie każdy nauczyciel w liceum był profesorem...)

Odpowiedz
avatar manna_z_nieba
4 4

i nie tylko ze starożytnością :) jeszcze w okresie 20lecia międzywojennego w polskich liceach zazwyczaj uczyli profesorowie wyższych uczelni (przynajmniej w tych 'lepszych'). I tak zostało do dziś. Pamiętam sytuację z mojego liceum, początek roku, pierwsza klasa, pierwsza lekcja polskiego - nauczycielce zabrakło kredy. Wyznaczyła dyżurnego z listy z tekstem: X, idź proszę do sekretariatu (tam była rozdzielnia kredy ;)) i powiedz, że PANI PROFESOR ANNA PIEKIELNA prosi o kredę ;)" Rozumiem, że np na uczelni (obecnie studiuję) używanie tytułów naukowych jest na miejscu - nawet zwykłych 'magistrów', ale że tak na co dzień...

Odpowiedz
avatar manna_z_nieba
6 6

I jeszcze jedna sytauacja, tym razem z zajęć wych. fiz. na studiach :)naszą trenerką była PANI DOKTOR. Wiadomo, nikt po wuefiście doktoratu się raczej nie spodziewał, więc np w indeksie większość dziewczyn wpisało po prostu 'mgr X Y'. Te osoby nie otrzymały zaliczenia :) bo 'jak to tak można MNIE od magistrów wyzywać, ja doktorat mam!!!'

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 sierpnia 2012 o 14:57

avatar konto usunięte
-2 2

cóż za duma z nędznego magistra, ale obciach ;) a jakby miała jeszcze inżyniera :D cyrki totalne

Odpowiedz
avatar nighty
0 4

Miałam zajęcia z panią "profesor doktor habilitowany" - w indeksie i na karcie ocen wymagała pełnego tytułu, bez skrótów. A ja ktoś zapomniał jej dopisać "habilitowany" to sama dopisywała w indeksie i na karcie, tuż po zrobieniu delikwentowi stosownej awantury...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 sierpnia 2012 o 14:19

avatar ciatek
4 4

wydawało mi się, że w przypadku dokumentów uczelni to chyba normalne..

Odpowiedz
avatar Palemka
0 0

Nie jest normalne. Miejsca w indeksie mało, czasem ledwo nazwisko się mieści jak długie, u nas zawsze wpisuje się skrótowo.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 11

Specjalnie się zarejestrowałam żeby dać Ci plusa, zarówno za historię jak i koszulkę Katatonii :D Pozdrawiam serdecznie!

Odpowiedz
avatar erasher
13 15

Od razu przypomina to sytuację ze studiów. Jak powszechnie wiadomo od jakiegoś czasu można robić doktorat wraz ze studiami I stopnia. Kolega [K], bardzo mądry chłopak, zauważony przez profesora, tym, że posiadał wiedzę wykraczającą nawet za magistrat, został namówiony na takie studia. Historia właściwa : Na drugim roku dostaliśmy ćwiczeniowca, który kończył studia magisterskie. Bardzo nieprzyjemny, dumny i chamski. W połowie semestru uprzykrzał nam życie przedmiotem, który nie dość, że trudny to i całkowicie nie przyjemny. Prawie magisterek okrzyknął wszech i wobec, że jest już magistrem, co oczywiście prawdą nie było, bo obrony jeszcze nie miał. Chamstwa nie było końca, ale gdy zaczął powiadać, że jeżeli w jednej tysięcznej będziemy umieć tyle co on, to zastanowi się, czy da nam tróję. Na zajęciach za użycie "Proszę Pana", albo w jakikolwiek sposób bezosobowej zawracania się do niego typu " Przepraszam, ale jak to zrobić" wyrzucał po prostu z zajęć. On jest PAN MAGISTER! i taki mamy obowiązek zwracania się do niego. Kolega widocznie się zapomniał, i pojechał po "per Pan" więc wkurzony wykładowca z zamiarem wyrzucenia do z zajeć tak o to rzecze: {Wykładowca]: Trochę szacunku, ja tutaj Pana nie trzymam siłą, a za zajęcia mi nie płacą. Podchodzi do kolegi z wielką złością na twarzy : JESTEM PAN MAGISTER, zapamiętaj to sobie, Ty jesteś po liceum, a i wątpię, żebyś nawet licencjat tutaj zrobił. Czym kolega oburzony: Witam, Jestem Maciek, pomimo, ze robię przewód doktorancki, którego podobnie jak Pan studia magisterskie nie skończył, nie kazałem zwracać się, do mojej osoby doktorze. Ale skoro Pan, PANIE MAGISTRZE wymaga takiej elokwencji, niech będzie. Nie życzę sobie, by Pan Magister zwracał się do mnie inaczej niż Doktor, dziękuje, zrobię sobie przerwę i wyjdę.

Odpowiedz
avatar MojaMalaAmi
2 2

Alez przepieknie pojechal PANU MAGISTROWI, a jeszcze bardziej mnie to cieszy ze to moj imiennik :D

Odpowiedz
avatar belle
1 3

ja chodzę do liceum gdzie do pani od fizyki nie można mówić 'proszę pani' czy 'pani profesor' tylko PANI DOKTOR, bo przecież nie po to robiła doktorat żeby się do niej zwracać jakaśtam pani profesor (jej słowa)

Odpowiedz
avatar erasher
5 5

Dziwna kobiecina, doktor to niższy stopień naukowy od profesora.

Odpowiedz
avatar belle
0 0

to jest właśnie w tym wszystkim najśmieszniejsze... no ale nic to, mimo że w szkole mamy jeszcze dwóch nauczycieli z doktoratem, ona jedna funkcjonuje jako PANI DOKTOR.

Odpowiedz
avatar ciatek
2 2

pani magister Kasia wygląda mi na osobę z ogromnym kompleksem niższości..

Odpowiedz
avatar agnieszka00
7 7

Ta historia daje dowód na to, że ludziom po studiach odbija (niektórym). Mojej koleżance też odbiło po obronieniu licencjata. Poszła na rozmowę kwalifikacyjną (na której i ja byłam) i wypaliła: licencjatka Anna Piekielna. Kiedy nadeszła moja kolej rozmowy na osobności, rekruterka nie mogła jej przeprowadzić bo w końcu dała upust powstrzymywanemu śmiechowi.

Odpowiedz
avatar erasher
-1 1

hahahahaha, na prawdę to zrobiła?

Odpowiedz
avatar CherryPie
3 3

W liceum zwracaliśmy się do nauczycieli per pan/pani profesor, ale nikt nie robił problemu, jeśli ktoś się zapomniał. Z kolei na studiach nasz pan prof. dr (re)habilitowany z matematyki był strasznie uczulony na to, jak się do niego zwracaliśmy. Potrafił pół wykładu nam o tym truć. Ale miał pecha, gdy odebrano mu tytuł prof. (był nadzwyczajnym), wtedy każdy pamiętał, żeby się zwracać per panie profesorze ]:>

Odpowiedz
avatar glan
-1 5

Nie mogę zrozumieć dlaczego w licaum mówi się per profesor do zwykłych magistrów a czasem i studentów odbywających praktyki w nauczaniu. No ale ja jestem skrzywiony - w moim liceum z wszystkimi nauczycielami rozmawiało się na "ty" i nikomu to ujmy nie przynosiło, wręcz przeciwnie, byli lubiani przez uczniów. Idąt tropem magistrów tytułujmy: pani licencjat, pani matura, pani podstawówka, pani przedszkole, pani żłobek...

Odpowiedz
avatar ziutka
4 6

madżyster od siedmiu boleści, a pewnie ledwo co zdała. Nie lubię jak ktoś na siłę każe się tytułami zwracać, rozumiem na uczelni student do wykładowcy może zwracać się z tytułem na początku, ale kurcze tak w normalnej rozmowie debilizm totalny. Nigdy też w liceum nie zwracałam się do nauczycieli pani profesor/panie profesorze, bo żaden z moich nauczycieli takiego tytułu nie posiadał, ba niektórzy to nawet magistra nie mieli, tylko licencjat albo w trakcie studiów. Nie rozumiem też ludzi którzy w aptece do babki w białym kitlu za ladą zwracają się pani magister. A tak przy okazji to skoro ja mam dwa "magistry" zrobione, to może niech teraz się każdy do mnie zwraca, Pani magister magister albo może lepiej Pani podwójny magister:P

Odpowiedz
avatar doktorek1
1 1

A jak pacjenci mają się zwracać?

Odpowiedz
avatar dzastice
1 1

"Panie lekarzu" - fajnie brzmi, co nie? :D

Odpowiedz
avatar Ventarron
-3 5

Po prostu Pan/Pani. Przecież zazwyczaj w zwrocie do danej osoby nie używamy nazwy jej zawodu, ewentualnie tytułu naukowego albo nazwy stanowiska.

Odpowiedz
avatar Fuu
-1 1

Zapewne pani magazynier Katarzyna jest niesamowitą nauczycielką z powołanie i odniesie w przyszłości spektakularne su.kcesy dydaktyczne ;D

Odpowiedz
avatar Hanny
2 6

Ciekawe, czy pani Kasia każe zwracać się tak do siebie w domu... 'Józek, wyrzucisz śmieci?' 'Dobrze, magister Kasiu' :'D

Odpowiedz
avatar lioness1983
0 0

Zgadzam się jak najbardziej, podpisuję się rękami i nogami. Mierzi mnie to i na uczelniach, i w szkole średniej i w życiu. Z liceum każą się tytułować "profesorami" a słoma z butów wystaje. Jestem nauczycielem, młodym, fakt, ale jedno wiem, to jakimi jesteśmy ludźmi nie wiążę się z tytułem naukowym bo wszędzie są prostacy. Howgh!

Odpowiedz
avatar secret85
-1 3

ach! Pani mgr Kasia jest niedowartościowana:) cóż... tak na prawdę to żal mi jej! Ja o swoim tytule magistra zapominam, chyba że ktoś mi o tym przypomni:)

Odpowiedz
avatar Megara
0 0

Tacy ludzie robią koło siebie strasznie duży niepotrzebny dystans. A może dla Kasi studia to była tortura..

Odpowiedz
avatar mircev
-1 3

Sorry za off topic ale plus za Katatonię ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 sierpnia 2012 o 21:49

avatar SaLMoN
1 3

hehe, a może pani magistra Kasia ?

Odpowiedz
avatar angelika3228
0 0

Witam,chciała bym sie zapytac czy z nadcisnienieniem tetniczym bede mogla isc do szkoly policealnej na RM by zostac RM:)przepraszm ze pisze tu ale po protu jestem ciekawa a wiem ze Pan jest Rm:)

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
2 2

W tym roku jest OSTATNI nabór na ratowników do policealnnych szkoł. I nie polecam, a jeśli MUSISZ lepiej się nie przyznawaj ;) Bo jak się przyznasz masz jak w banku, że Cię nie przyjmą. Poza tym nie polecam policealnej, szkoda czasu (policealna 2 lata - studia 3... a na studia dużo lepiej patrzą).

Odpowiedz
avatar dzastice
2 2

Kilka dni temu na imprezie poznałam gościa... Na moje "Cześć, jestem Klaudia" odpowiedział "Magister inżynier Jan Nowak", pewnie z podobnego gatunku jak Kasia z historii ;) W moim liceum zgodnie z tradycją do nauczycieli mówi się "sorze, sorko" w sumie jak tak sobie teraz myślę, to do żadnego nauczyciela nie zwracaliśmy się per pan ;)

Odpowiedz
avatar czarnadepecha
1 1

Mój ojciec ,lat 83 ,do tej pory ,gdy wysyła pismo do jakiegoś urzędu pospisuje się mgr. Gdy mu wyjaśniłam ,ze nie powinien tego robić ,nakrzyczał na mnie i obraził się .

Odpowiedz
avatar angelika3228
0 0

dziękuje zaszczurzony;)mam jeszcze 4 lata;)ja poszlam dopiero do technikum a po tech. chciałam sie wybrac do szkoly jakiejs na RM;)

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
2 2

To za 4 lata tylko studia bo nie będzie już polcealnych z rat med.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

ciekawa jestem jak by się przedstawiała mając licencjat. jestem pani licencjatka Kasia? albo w drugą stronę pani doktor habilitowany inżynier Kasia? z drugiej strony miałam kiedyś panią wykładowczynię która na pierwszym semestrze pierwszego roku zwracała się do nas per "panie inżynierze, pani inżynier". Prze- Sa- Dyzm

Odpowiedz
avatar elfu
-1 1

Katatonia? To nie wiem, czy nie powinnam przypadkiem Pana Magistra przeprosić, za całkowicie niestosowne kopnięcie klanem/przyłożenie łokciem na koncercie. Kajam się. Dla mnie wywyższanie się z powodu papierka ukończenia wyższej uczelni jest żałosne i świadczy o niskim poziomie kultury osobistej i inteligencji. Pozwoliłam do siebie mówić per "pani magister" (i to żartobliwie) tylko przez jeden dzień po obronie - tak dla fanu.

Odpowiedz
avatar Valderahma
0 2

Moje dawne LO z tradycjami które kiedyś tam, dawno temu w 20-leciu miało profesorów, utarło sobie zwyczaj, że do nauczycieli mówi się "panie profesorze". Teraz pewnie już nie bo młodzież się burzy i najchętniej na "ty" by przeszli. Ale ja swojego czasu uwielbiałem biec za anglistą (spoko ziomek jakieś 8 lat starszy i do picia i do rozmowy) i krzyczeć "panie profesorze niech pan profesor poczeka na mnie mam bardzo poważne zagadnienie lingwistyczne"

Odpowiedz
avatar barny
0 0

Cholera, cos mnie ruszylo i bede kazal na siebie mowic Panie Mistrzu :p a pomyslec ze jeszcze kilka lat temu juz moglem byc nazywany Panem Czeladnikiem hehehe chyba oplulem monitor przy tej opowiesci, sorry :p

Odpowiedz
Udostępnij