Musiałam dostarczyć dokument potwierdzający ubezpieczenie na pomoc doraźną. Nie mogłam do g.15ej, więc poszłam po 19ej. Lekarka miała go odhaczyć w zeszycie przyjęć pod datą i notatką, w dniu, gdy byłam przyjęta.
Poczekałam w kolejce, weszłam, przedstawiłam sprawę. Odmówiła.
Stwierdziła m.in.:
- Jestem lekarzem, nie biurokratą.
- Ja też mam nierozwiązane sprawy.
- Jestem z innego miasta i nie jestem lekarzem tej przychodni.
Kiedy grzecznie i spokojnie ponowiłam prośbę o poszukanie notatki w zeszycie - przewróciła 3 kartki, zamknęła zeszyt i warknęła:
- Nie ma pani tutaj.
Ponownie poprosiłam o sprawdzenie, bo wg mnie szukała za krótko.
Nie odezwała się. Spojrzała mi prosto w oczy. Dość długo, może 10 sekund. Naprawdę zrobiło mi się dziwnie..
Podniosła słuchawkę, wybrała nr:
- Poproszę z ochroną. Mam problem z pacjentem.
Czy pani dr sama potrzebuje pomocy lekarskiej?..
pomoc doraźna
Z tej historii zrozumiałem że jesteś gdzieś poza swoim miejscem zamieszkania i potrzebowałaś pomocy lekarskiej, tak? Po to był dokument potwierdzający ubezpieczenie? Daruj sobie... to przychodni powinno zależeć na takim dokumencie. Jeśli uzyskałaś świadczenie to olej ich.
Odpowiedznie, po prostu ugryzł mnie owad i zesztywniała mi noga :) był to wolny dzień, więc poszłam na doraźną. po kilku dniach doniosłam książeczkę z pieczątką i zostałam przestępcą. sprawa w toku, napisałam skargę.
OdpowiedzNo to rozumiem. Lekarze są czasem bardzo dziwni, szczególnie jeśli chodzi o biurokrację naszą. Niżej już ktoś trafnie zauważył że z rejestratorką to załatwiać należało. Ale medal z kartofla temu kto ogarnie ten chory system w całości... A na marginesie, jakiż to owad usztywnił ci nogę? Wiesz... taka wiedza przydatna może być, niekoniecznie do nogi... ;-D
Odpowiedzowada nie poznałam, ale podobno pomaga przytrzaśnięcie szufladą.. :D
OdpowiedzNie może olać, bo przychodnia potem wystawi rachunek za pomoc doraźną :) I próbuj udowodnić, że ktoś nie raczył ci wpisać, że go doniosłeś...
OdpowiedzWow, paranoja
OdpowiedzWOW gdzie w Polsce lekarz w pomocy doraznej moze wezwac ochrone do agresywnego pacjenta? Luksusy w pracy normalnie jak na zachodzie.
OdpowiedzAle takie rzeczy to załatwiają rejestratorki medyczne, a nie lekarze. Dlaczego rozmawiałaś z lekarzem a nie rejestratorką?
OdpowiedzPomoc doraźna to lekarz i pielęgniarka w zabiegowym. Doraźna-wchodzę i proszę o pomoc, a nie się rejestruję na wizytę. Gdzie ty żyjesz, że pytasz tak głupio?
OdpowiedzBezlimitu, nie masz racji. Brakujący dokument ubezpieczeniowy należy donieść w ciągu 7 dni w godzinach pracy osób zobligowanych do prowadzenia rejestru takich danych, najczęściej do sekretariatu lub rejestracji. Lekarz miał obowiązek (pod nieobecność rejestratorek) sprawdzić dokument w momencie udzielania świadczenia ale już nie musiał przyjmować zaległego dowodu ubezpieczenia bo to nie jest jego zadanie.
OdpowiedzNie musi, ale może to zrobić. Miałem to samo, inny lekarz bez problemu odhaczył to przy mojej wizycie. Jeśli nie chce pomóc, może odmówić z podaniem powodu, ale nie wzywać ochronę do proszącej osoby. W ogóle nikt nic nie musi, chyba że tego chce hehehehehe.
OdpowiedzBezlimitu, nie zacietrzewiaj się tak. Ja tylko wyjaśniłem, że owa lekarka nie miała tego w obowiązkach. Wpisanie tego ubezpieczenia to byłaby tylko JEJ UPRZEJMOŚĆ. Ty też zawsze robisz w pracy 130% normy i garniesz się nagminnie do czegoś co nie jest twoim obowiązkiem? Ja nie usprawiedliwiam czyjegoś chamskiego zachowania ani warczenia ale to, że jakiś lekarz poszedł ci na rękę nie oznacza, że od tego czasu jest to obowiązek wszystkich lekarzy.
Odpowiedzfak_dak, zawsze możesz czegoś nie zrobić, ale ja w takim wypadku mówię "nie" i proszę o zostawienie mnie w spokoju. zadzwoniłam wcześniej i polecono mi zgłosić się do tego właśnie gabinetu po 19ej. wykonałam polecenie zgodnie z umową. lekarka mnie nie wyprosiła z gabinetu, ale zadzwoniła po ochronę. jesteś psychiatrą, więc powinniście się poznać. nikt nie powinien nadużywać swoich uprawnień i nie jest to praca ponad normę. ale jak to mawiają-lekarze, prawnicy i nauczyciele-jedna.. [nie nadużywam] :)
OdpowiedzPo raz kolejny historia z cyklu: "nie mam czasu załatwić sprawy w godzinach urzędowania, więc przychodzę, kiedy mam ochotę"... Rozumiem, że czekałaś, aż personel działu pomocy doraźnej, który zapewne ma co robić, z tytułu nawału chorych choćby, z radością i w podskokach zabierze się do szukania rzeczonej wizyty, wpisze ubezpieczenie i przeprosi, że musiałaś się fatygować. Rzeczywiście, reakcja lekarki była przesadzona. Ale pamiętam mnóstwo takich sytuacji, kiedy kochani płatnicy składek żądali ode mnie wypisania skierowania, recepty, zaświadczenia czy wpisania jakichś danych w momencie, kiedy próbowałem się skupić na leczeniu, czyli tym, co umiem i za co mi płacą. Co ciekawe, nie spotkałem nigdzie piekielnych opowieści o tym, jak ktoś poszedł wieczorem do banku i zażądał od ochroniarza, żeby mu założył konto walutowe...Bo to działanie podobnego kalibru. @bezlimitu: Żyję w Polsce. Północnej. W naszym szpitalu, zanim pacjent wejdzie do gabinetu, musi się zarejestrować, żeby można było wprowadzić jego dane do systemu. Bez tego nie mogę nawet RTG wypisać. Odpowiadam głupio?
Odpowiedzwidzę, że znasz mnie, moje życie i przyczyny mojego postępowania doskonale :) widzę też, że jesteś sfrustrowany każdym komentarzem w Twoją stronę :) to może weź to swoje ubezpieczenie i pognaj do odpowiedniego lekarza?.. :D
Odpowiedz