Chyba przegapiłam kręcenie kolejnego odcinka Monty Pythona...
Karetka, 2 w nocy. Wezwanie "brak kontaktu".
Wchodzimy do mieszkania w którym szaleje zdrowa (?) 40-latka, obok na łóżku leży, faktycznie bez kontaktu, jej matka, ok 70-80 lat. Przy czym na pierwszy rzut oka staruszka jest niepełnosprawna od dłuższego czasu. Ważne więc żeby ustalić, co stało się TERAZ.
J: Witam, co tu się stało?
40 (ton pełen niechęci, coś jak "sprzątnijcie TO"): No leży.
J: widzę, ale dlaczego pani wezwała pogotowie?
40 (nadal pełna niechęć): jak nie chcecie jej brać to nie, bez łaski
J: ??? Nie rozumiemy się. Pytam, na co pani zachorowała.
40: A co to, ja jestem lekarzem? To wy macie wiedzieć...
J (WTF?): Zgadza się, ale muszę wiedzieć co się zmieniło w stanie pani.
40: No jak to co, widzi przecież.
J: No nie widzi. Na jakie choroby choruje mama?
40: Ochocho, chorób to ma całą listę...
J (już mam poczucie, że tracę czas): Proszę tą listę.
40 - poszła szukać.
W tym czasie badamy panią, stwierdzam zapalenie płuc, wysoka gorączka. Pani "pływa" - raz niby patrzy przytomnie, raz pusty wzrok w ścianę. Wiadomo, taki stan z minuty na minutę się nie pojawia.
Wraca 40 z jakimś starym wypisem. A tam, na pierwszym miejscu "Pacjentka przyjęta w stanie ciężkim, zapalenie płuc, odwodniona. Choroba Alzheimera." itd. Jesteśmy w domu.
J: Dlaczego pani dopiero teraz wzywa pogotowie? Mama ma zapalenie płuc. Czemu nie wezwała pani wizyty domowej z przychodni?
40: Wezwałam przecież, przyjechaliście
J: Wcześniej. Teraz już trochę późno...
40: Bierzecie czy nie?
J: Bierzemy, bo zaniedbała pani mamę ZNÓW do takiego stopnia, że prawie umiera.
40: Pff...
J: Rozumiem... No dobrze, my zabieramy panią, a pani będzie się tłumaczyć później innym instytucjom. Żegnam.
PS. Córka chyba przemyślała sprawę, bo pojawiła się baaardzo zatroskana, dopytywała co z mamusią. Szkoda tylko, że to była 4 wizyta matki w szpitalu, że oprócz zapalenia płuc miała odleżyny, poodparzaną skórę... Ale przecież w tym kraju można bezkarnie tłumaczyć, że "nie znam się", prawda?
erka
Raczej nie przemyślała sprawy, tylko strach jej w oczy zajrzał.
OdpowiedzPrzemyślała sprawę I strach jej w oczy zajrzał...
Odpowiedz"Toto niech sobie leży, ale emeryturka moja"...
OdpowiedzDokładnie smutna prawda o byciu emerytem w dzisiejszych czasach, póki zyski przekraczają straty jesteś kochany portfeliku 65+ tolerowany, jak zaczynasz sprawiać problemy to lepiej ,żeby cię coś zeżarło i ja nie karmie się optymizmem ,że jak dożyje takiego wieku będzie inaczej. Niedługo z pierwsza emerytura będą darmo dawać pistolet z 1 kulą i urzędowym pytaniem "Czy warto się męczyć ??" co za czasy .. te i przyszłe.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 września 2012 o 9:34
Suka nie córka.
Odpowiedznie wiesz jak ją matka traktowała poza tym nie chciałabym mieć takiego ciężaru na sobie żeby sie zajmować chorym człowiekiem, z kolei ja też nie chciałabym być ciężarem dlatego jestem za eutanazją, takie życie to męka dla chorego, bliskich i nie bardzo ma sens
OdpowiedzZ tej starszej pani też niezłe ziółko mogło być, znikąd takie traktowanie się nie bierze...
OdpowiedzMoja babcia też leży sparaliżowana, mojej mamie czasem puszczają nerwy... Ale zrobić coś TAKIEGO? Ciekawe czy jak córcia na starość zaniemoże to jej dzieci też ją tak będą traktować. ;/
OdpowiedzNie życzę nikomu mieć w domu chorego na Alzheimera - praca 24 h na dobę (bez możliwości snu). Choćby nie wiem jak się chorego kochało - przychodzą dni kiedy się już nie da dłużej i trzeba odpocząć. Tym bardziej że państwo nie pomaga w żaden sposób - twój chory - twój problem, no chyba że masz szmal i zapłacisz za opiekunkę, pielęgniarkę nocną tudzież dom opieki.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 sierpnia 2012 o 12:31
Miał być komentarz, zrobiła się historia. Jeżeli chcecie przeczytać, zapraszam : http://piekielni.pl/38663 .
OdpowiedzPrzyjmują pacjetkę na oddział, a tam odleżyny i pooparzana skóra robi się jeszcze gorsza...
OdpowiedzMyśmy mieli w drugą stronę. Przykład dziadzióś od półtora roku ma stomię nerkową (taka rurka wyprowadzająca mocz prosto z nerki do worka) nigdy żadnych problemów. Do czasu pobytu dziadzia w szpitalu wtedy po jednej nocy (swoją drogą, że jedynej na którą został tam sam) rurka wyrwana. A to jak pacjenci byli tam traktowani to na całą oddzielną historię.
OdpowiedzJak mozna w taki sposob zachowac sie do kobiety ktora nosila cie pod sercem, karmila, przewijala, uczyla stawiac pierwsze kroki... To jest corka? to jest jakies nieporozumienie a nie corka, wierze ze czasem moze byc ciezko w przypadku starszej schorowanej osoby, ale to jest matka, kobieta ktora niemala czesc swojego zycia podporzadkowala wlasnie swojemu dziecku. Nigdy nie zrozumiem jak mozna tak nieszanowac rodzicielki...
Odpowiedz"dorobisz" się takiej osoby do opieki to góra po miesiącu będziesz miała dość...
OdpowiedzPainkiler - racja, nieważne kto, po jakimś czasie mimo najszczerszych chęci masz albo dość i wychodzisz by nie krzyczeć albo masz totalna znieczulicę... Choć z drugiej strony, mojej mamy nie doprowadziliśmy AŻ do odleżyn i odparzeń ale łatwo wcale nie jest, a minął już rok.
OdpowiedzJa z moją babcią nie miałem tak kolorowo - "oporządzanie" wszystkiego bo nie mogła wychodzić z pokoju we dwójkę z moim tatą bo mama miała "wstręt"(do własnej matki!) przez około 4 lata. Oczywiście reszta rodziny (2ch synów i 2 córki) jak miała przejąć opiekę na chociaż 2 tygodnie to byli nieosiągalni... więc żadnych wczasów, niczego.
OdpowiedzMiałeś gorzej niż ja , bo ja nie mieszkam z rodziną, wyprowadziłam się parę miesięcy przed jej pogorszeniem stanu zdrowia. Ale w miarę możliwości czasowych i finansowych staram się odwiedzać ich raz na dwa miesiące, nawet raz w miesiącu i pomagać ile wlezie. U nas nikt nie jęczy, że się brzydzi - na szczęście, ale widać po nich mega stres, zmęczenie i nerwowość. Nie dość, że rodzicielka zniszczona to cała najbliższa rodzina też. Ale nic nie pobije mojego ojca w tym wszystkim. Przez jakiś czas próbował mnie różnymi sposobami 'namówić' do powrotu do domu, poczynając od próśb a kończąc na szantażu i przekupstwie. Ale nie spodobały mi się warunki - ja się opiekuje mamą - to akurat ok, ja pracuję by zapłacić część rachunków - kiedy,jak mam się mamą opiekować? , ja zrywam z moim obecnym mężczyzną, "bo on tu mieszkać nie będzie a i tak opiekując się mamą nie będziesz miała na to czasu i siły". A sam będąc w moim wieku miał żonę i dzieciaka - mnie - na świecie i brata w drodze...
OdpowiedzDobrze, że nie dałaś się przekonać> Ja przez te 4 lata nie miałem żadnych wakacji, ani chwili odpoczynku (do tego ojciec jeszcze pracował, bo obecnie jest na emeryturze, więc przez te kilka godzin codziennie miałem soczysty zapeerdol)
OdpowiedzOk, widze ze chyba nie wyrazilem sie jasno. Jak najbardziej rozumiem was ze mozecie miec dosc ciaglej opieki, ze chwilami juz po prostu nie wytrzymujecie. Wierze, nie moge napisac ze znam z doswiadczenia, ale wierze waszym slowom. Chodzilo mi tylko o to co napisala rapsody, miec wszystkiego dosc to jedno, doprowadzenie do odlezyn i odparzen to co innego. I to wlasnie mialem na mysli piszac o nieszanowaniu rodzicielki, przepraszam jezeli nie do konca napisalem tak jak chcialbym aby ta wypowiedz byla zrozumiana.
OdpowiedzTo nie jest tak, że nie da się nic zrobić z takimi ludźmi jak żwawa 40stka, jednak Policja, Prokuratura i Sąd nie weźmie znikąd informacji o znęcaniu się nad członkiem rodziny. Nie jestem teraz pewna, ale chyba o takim przypadku lekarz ma obowiązek zawiadomić odpowiednie organy. A nawet jak nie ma, to zwyczajnie może.
OdpowiedzNo i co dalej? Ilu instytucjom to zgłosiłaś? Jak zareagowały?
Odpowiedz