Lotnisko w Krakowie, pewien grudniowy czwartek.
Stawiamy się na lotnisku, ja, mój facet i jego snowboard, lecimy do Edynburga.
Na lotnisku dzicz. Dosłownie.
Człowiek na człowieku, kolejka na całą długość terminalu (a Balice rozległe są, oj rozległe).
Pani na odprawie bagażowej piłuje paznokcie.
Po półtorej godziny w kolejce do odprawy przychodzi nasza kolej. Pani spogląda na nas, na snowboard, na nas, na snowboard. Wzdycha.
- Ech, no trudno - mówi - będziecie musieli pójść za mną, skoro macie taki NIEWYMIAROWY bagaż. - Wzdycha.
Wychodzi zza biureczka i bez słowa nurkuje w tłum. My z kopyta ruszamy za nią. Snowboard stuka po kafelkach. Pani gubi się w ludzkiej masie. Stajemy bezradni. Pani wraca się po nas, wzdycha, strofuje, że nie nadążamy. Z powrotem zagłębia się w tłum. My, zgodnie rycząc 'przepraszam, przepraszam, bardzo przepraszam, przepraszam', lecimy, targając tę nieszczęsną dechę za nami. Pani rączo, niczym gazela, zbiega po schodkach na niższe piętro.
Na niższym piętrze odbywa się kontrola bezpieczeństwa. Tłum i kolejka, jakby pomarańcze rzucili w stanie wojennym. Nie ma szans, żeby się schylić, a co dopiero żeby przejść przez ten tłum. Próbujemy. Pani nie widać. Ryczymy jeszcze donośniej 'przepraszam!'. Pani wychyla się z tłumu, patrząc na nas z groźną miną. Targamy dechę przez tłum, prawdopodobnie amputując nią wiele palców u stóp tudzież stóp w całości. Doszliśmy. Pani wzdycha, bez słowa okręca się na pięcie i nurkuje w tłum, zapewne żeby wrócić za biureczko.
My, lekko zadyszani, stajemy w kolejce do kontroli bezpieczeństwa. Dziki tłum napiera nam na plecy. Wdzięczne dziewczęta noszą tabliczki z nazwami lotów, aby ci pasażerowie mogli ustawiać się w odpowiedniej kolejce. Dziewczęta, zapewne z nerwów, machają tabliczkami tak, że raz pojawia się 'Liverpool' a raz 'Birmingham'. Zdezorientowany tłum faluje, raz w kierunku dziewcząt, bo przecież oni lecą do Liverpoolu, a raz w przeciwnym, kiedy tabliczka zmienia się na Birmingham.
Pan z kontroli patrzy na moje zdjęcie w paszporcie, otwarcie chichocze.
Wylatujemy z godzinnym opóźnieniem.
Po powrocie do domu piszę skargę do zarządu lotniska, podkreślając złamanie wszystkich możliwych zasad BHP obowiązujących na tym świecie i obrazowo malując niemożliwość udzielenia pomocy, gdyby ktoś w tym dzikim tłumie kopyrtnął tudzież zauważył otwarty ogień. Upuszczam trochę żółci w tym mailu. Po dwóch miesiącach dostaję odpowiedź, którą można mniej więcej podsumować:
Zaistniała sytuacja spowodowana była zachowaniem pasażerów, którzy zjawili się na lotnisku. Gdyby pasażerowie nie pojawili się na terminalu, bałagan nie miałby miejsca.
lotnisko
Trzy razy podchodziłem... nie, nie do lądowania, ale do napisania komentarza, ale absurd odpowiedzi sprawił, że nie mogę nic sensownego napisać.
OdpowiedzCo by nie mówić, odpowiadający ma słuszność - gdyby lotnisko było puste nie byłoby tłoku!
OdpowiedzAnalogicznie- gdyby nie było lotniska, to nie byłoby tłumu i tego maila! Tak więc- po co budować lotniska? Niech wszyscy przesiądą się na konne dyliżansy rodem ze średniowiecza...
OdpowiedzIdąc dalej tym tokiem rozumowania to konie robią kupę i by były skargi na kupę na razie to Kononowicz wymyślił jak zapobiec wszystkiemu a mianowicie nie będzie niczego :P
OdpowiedzJa to juz wogole nie wiem co tyl ludzia przychodzi do glowy zeby przybywac na lotnisko. Przeciez RED BULL dostepny jest w wiekszosci sklepow...
Odpowiedz@mongol13: Po co konie. Takie to się wypróżni i stwarza niebezpieczeństwo, że ktoś wdepnie, a odpowiedni "zapach" może sugerować użycie broni chemicznej i okoliczni ludzie mogą wpaść w panikę.
OdpowiedzOdpowiedź jest logiczna do bólu. A jeszcze pasażerowie powinni być w krawatach, bo jak wiadomo pasażer w krawacie jest mniej awanturujący się.
OdpowiedzOdpowiedź jest, bo musiała być. Treść pozostawiam bez komentarza. Dodam tylko, że obsługa lotniska nie jest winna tego chaosu. Mamy za mało lotnisk międzynarodowych i te co są, w sezonie, są zawsze zatłoczone. Trzeba do tego przywyknąć albo korzystać poza sezonem.
Odpowiedzbiję się w pierś, następnym razem na narty do Szklarskiej Poręby pojadę w czerwcu.
OdpowiedzJak obsluga nie jest winna? Nie mowie, ze cala wine ponosi, ale mimo wszystko w jakims stopniu zawinili przeciez. A poza sezonem na lotniskach tez sa tlumy, niestety.
OdpowiedzTerminal na Balicach to taki trochę większy kurnik. Komfort odprawy jest tak pojęciem bardzo umownym. Najlepsze są sklepiki bezcłowe poupychane po kątac, nawet pod schodami. Nie rozumiem jak pani z odprawy zeszła z wami na niższe piętro. Przecież odprawa bagażowa odbywa się na parterze. Zachowania Polaków nawet nie chce mi się komentować. Bydło do kwadratu. Po części jest to pewnie rezultat polityki tzw. tanich przewoźników - brak rezerwacji miejsc, zasada "kto pierwszy, ten lepszy". Po części pozostałości po kolejkowych czasach poprzedniego ustroju, pozostałości zapisane w genach chyba zważywszy na młody wiek większości pasażerów.
OdpowiedzTez sie zastanawiam, gdzie Was ta pani zabrala skoro jest tam jedynie parter i pietro.
OdpowiedzA co mieli odpisać? Przecież nie mogli się spodziewać, że na lotnisku pojawią się ludzie! :D
OdpowiedzAż strach pomyśleć co by było gdyby doszło do jakieś groźnej sytuacji np. zamachu terrorystycznego. Wiem że to bardzo czarny scenariusz ale...
OdpowiedzAbsurdalna sytuacja, burdel lepszy niż ostatnio na Luton, gdzie stoję sobie grzecznie w kolejce przy odprawie bagażu (4 kolejki "all flight wizzair"-wyobraźcie sobie, co musiało się tam dziać, gdy raz po raz wołali osoby, na które samolot czeka, a odprawa bezpieczeństwa kończy się za 5 minut (dotyczyło też mojego lotu)... Szkoda gadać, organizacja niektórych lotnisk mnie poraża.
OdpowiedzNo przecież logiczne nie? Jak byście nie przyjechali na lotnisko, to byście problemu nie mieli. Bareja normalnie.
OdpowiedzWidzę "lotnisko w Balicach", daję plusa. Nawet bez czytania. Wygląda jak dworzec autobusowy, obslga na każdym kroku niemiła, obrażona i nieprofesjonalna, nawet sklep wolnocłowy wygląda jakby ktoś zrobił dziurę w ścianie i poukładał kilka przypadkowych produktów.
OdpowiedzCóż, odpowiedź prawie jak uzasadnienie od firmy ubezpieczeniowej, żeby nie wypłacić odszkodowania :) Organizacja polskich lotnisk powoli zaczyna przypominać bajzel w pkp :)
Odpowiedzplus za historię :D aczkolwiek co do opóźnienia odlotu, najczęściej jest to wina pasażera (lub kilku), bo nadają bagaż a potem się nie stawiają i trzeba szukać tego bagażu, żeby nie poleciał bez właściciela, + czekanie na zgodę na start od kontrolera
OdpowiedzNo tak, no w sumie... Jakby nie było ludzi, to by nie było tłumu, logiczne. Tylko, że trochę bez sensu...
Odpowiedz