Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Oglądaliście "Oszukać przeznaczenie"? Pewnie którąś część i owszem. Dla tych jednak, którzy…

Oglądaliście "Oszukać przeznaczenie"? Pewnie którąś część i owszem. Dla tych jednak, którzy nie widzieli, przybliżę: śmierć, oszukana przy zbieraniu żniwa, odbiera po kolei swoje ofiary.

Lato. Dyżur w SOR. Ta straszna pora, kiedy słońce zaczyna wstawać, ptaki wesoło śpiewają, a ty masz wrażenie, że pod powieki ktoś nasypał ci kilogram żwiru. Ale trzeba wstać i powlec się na górę, bo wiozą poszkodowanych w wypadku.

Kiedy przybywam na miejsce, już mi się nie chce spać.
Młode małżeństwo z kilkumiesięcznym dzieckiem wracało z wyprawy po upragniony samochód.
Oszczędzali, odłożyli, pojechali kupić auto z serii "będziesz miał wypadek".
Wizualnie śliczne, w rzeczywistości poskładane z kilku, rozbite na miazgę i odpicowane.
W drodze, przy prędkości pozamiejskiej, po prostu odpadło koło.
Samochód wyfrunął do rowu.
Dziecku... nic się nie stało. Nie wiem jakim cudem. Nikt nie wie.
Ojciec doznał rozległych obrażeń czaszkowo-mózgowych. Po kilku dniach orzeczono śmierć mózgu. Jego narządy uratowały życie kilku innym istotkom.
Matka.
Najpierw zakleszczona w pojeździe, wbita na wyrwany z fotela, stalowy pręt. Przywieziona ledwo żywa, zmasakrowana.
Po naprawdę ciężkiej walce, trafiła na stół operacyjny. Przeszła kilkanaście operacji: ortopedycznych, chirurgicznych, rekonstrukcji kości twarzoczaszki.
Przeszła długi proces leczenia i rehabilitacji. Cały czas powtarzając, że chce i musi żyć. Dla dziecka.
I - o dziwo - przeżyła.
Stanęła na nogi. Wzięła na ręce dziecko. Wyszła ze szpitala.
Wydawało się, że chociaż połowicznie skończy się happy endem...

Po ponad roku wróciła do szpitala, celem usunięcia małej płytki z żuchwy.
Zabieg banalny.
Nie udało się jej wybudzić po zabiegu.
Zmarła po kilku dniach śpiączki.
Jednak śmierć ma swój piekielny plan...

szpital

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar CatGirl
3 17

Życie jest takie kruche.

Odpowiedz
avatar cosmopolitana
18 18

Jezeli teoria o niemoznosci oszukania smierci jest prawdziwa, to ciekawe kiedy i w jaki sposob padnie jej ofiara dzieciaczek. Choc z drugiej strony ja chyba nie chce tego wiedziec.

Odpowiedz
avatar izetka
19 23

Chyba tak... Wczoraj usłyszałam w jakichś wiadomościach o kobiecie, która zginęła pod kołami samochodu..Osierociła siedmioro dzieci.W grudniu, w taki sam sposób zginął jej mąż.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 51

A jak naukowo chcesz wyjaśnić to, że młoda kobieta, w pełni sił po rekonwalescencji, ginie w wyniku nie określonych (również w sekcji) powikłań po znieczuleniu? Nie jestem zabobonny, ale w pracy jak ognia unikam zabawy w Boga. Zawsze twierdziłem, że możemy trochę z Nim ponegocjować na temat czasu udania się obywatela na górę. Czasem się udaje, czasem nie. W porównywalnych stuprocentowo sytuacjach. Więc jak to tłumaczyć?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
43 53

Panie folmahaut. To, że miewam metafizyczne rozważania, nie czyni mnie gorszym fachowcem w swojej pracy. W której kieruję się opracowanymi wytycznymi, wiedzą i doświadczeniem. Ale to, co myślę, to moje. A widuję rzeczy dziwne, niewytłumaczalne i - niekiedy - metafizyczne. Rozważania zaś na temat zrządzeń losu mam chyba prawo snuć? Co do wniosku, że moje rozważania mogą prowadzić do śmierci lub utraty funkcji mózgu, pozwolę sobie przypuszczać, że to dopiero jest wyciągnięte z czarnej d...py, bo na pewno nie wynika z mojej opowieści. Niemniej, życzę pozostania w zdrowiu.

Odpowiedz
avatar gateway
23 29

Fomalhaut - Nie za bardzo rozpędzasz się w swoich chorych poglądach? Myślałam, że wolność wyznania należy do podstawowych praw człowieka, a tu patrz. Lekarz nie może wierzyć? Wierzący lekarz to zły lekarz? Oświeć nas, tępy lud i podaj nam przykład, gdzie wiara (podszepty bożka, jak to pięknie nazwałeś) zabrania kierować się fachową wiedzą. Czekam z niecierpliwością.

Odpowiedz
avatar Face15372
0 12

Każdy ma swoje poglądy, ja zapytałem po prostu czy w to wierzysz, czy napisałeś bo tak pasuje jako pointa i prostej odpowiedzi na pytanie oczekiwałem. Żadnego ataku z mojej strony nie było, więc niepotrzebny był ten mini wykład, ale z całości oczywiście wyciągnąłem to o co mi chodziło.

Odpowiedz
avatar SU45_098
-4 12

co od nagłej śmierci po znieczuleniu umiałbym wyjaśnić gdybym znał dawek substancje wiek kobiety, schorzenia masę ciała etc

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 10

ja tam nie wierze w oszukać przeznaczenie, na pewno są rzeczy które jeszcze przez długi czas będą niewyjaśnione, ale kiedyś może i takie rzeczy będą w medycynie wytłumaczalne. to co dzisiaj jest dla nas śmieszne, a kiedyś wierzono w te "nocne mary" że jakiś demon dusi w nocy, dzisiaj jest to wyjaśnione w jaki sposób człowiek ma te zwidy. pomyślicie że głupie porównanie, ale kiedyś dla nich to było na poważnie, a kiedyś ludzie będą tak rozwinięci, że będą wiedzieli, jak doszło do śmierci w takim przypadku. tzn. nie wierzę że niestary człowiek może umrzeć tak nagle bez żadnych chorób, które mogą do tego doprowadzić lub bez okoliczności wywołujących tę śmierć (np. piorun :p), a już na pewno nie uwierzę, że stało się tak dlatego, że przeżyła ciężki wypadek, którego nie przeżył jej mąż. teraz tylko czekać jak dziecko niedługo wykituje bo oszukało przeznaczenie :P

Odpowiedz
avatar Jorn
-5 15

@Hellraiser, wniosek, że w sprawę zamieszane są jakieś siły nadprzyrodzone, wysnuty na podstawie faktu, że medycyna, czy jakakolwiek inna dziedzina nauki, nie potrafi czegoś wyjaśnić jest dalece nieuprawniony.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 20

@nanab: To najlepsze wyjaśnienie, jakie czytałem. A może chodziło o kradzież i handel organami przez tych piekielnych łapiduchów? Jak to powiedział twój, zapewne, idol, Ziobro: "ten pan już nikogo nie zabije". Jedno krótkie zdanie i dno w transplantologii na dłuuugie lata. Uwielbiam takie teksty, domniemania, oskarżenia... Otóż, tą pacjentkę znieczulał anestezjolog z ogromnym doświadczeniem, który nie popełnił błędu, a już na pewno nie zabił kobiety dla wypróbowania leku. Takie numery to raczej Mengele i spółka dawno temu odstawiali. A w sekcji zwłok jednoznacznej przyczyny zgonu tez nie ustalono. Moja interpretacja całego zdarzenia jest wynikiem moich przemyśleń. A w co kto wierzy, to jego prywatna sprawa, nieprawdaż?

Odpowiedz
avatar MaryAnnn
7 7

smutne:( nie wiem, czy wierzę w przeznaczenie, ale w potęgę ludzkiej woli jak najbardziej; trudniej leczyć kogoś, kto chce umrzeć, a osoby z silną wolą życia szybciej dochodzą do siebie; może kobieta z historii tuż po wypadku chciała żyć dla dziecka, a rok później miała np. zespół stresu pourazowego czy depresję i ta wola już osłabła?

Odpowiedz
avatar kalipso
45 51

Podobno co komu pisane itd... Mój znajomy palił papierosy. W niepalącym towarzystwie był upominany, proszony żeby dał sobie z tym spokój, dla naszego i swojego zdrowia - Palę i będę palił, jak mam mieć raka to i tak będę. Siostrzeniec żył zdrowo i wzorowo, umarł na raka kości. Co komu pisane, to go nie minie. Odwalcie się. Zginął, bo spadła na niego rynna. Stara, pełna śmieci, dachówek i gruzu rynna zerwana przez wichurę palnęła go dokładnie w głowę jak... zatrzymał się w osłoniętym od wiatru miejscu, żeby odpalić papierosa.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 13

teoretycznie gdyby nie palił to może nie stanąłby w tym miejscu żeby odpalić fajkę, no ale bez przesady :P ja nie palę i mogę umrzeć od oderwanego sopla z dachu

Odpowiedz
avatar este1
13 13

Mój wujek biegał nawet z przeziębieniem do lekarza i wszyscy mówili, że będzie żył sto lat. Któregoś dnia użądliła go pszczoła. Lekarz w karetce był świeżo po studiach i bał się zrobić tracheotomię (nakłucie w szyję). Wujek do szpitala nie dojechał... Kolejny argument żeby się nauczyć udzielać pierwszą pomoc.

Odpowiedz
avatar kalipso
3 3

sofcik - pewnie, że możesz. Z budynku ratusza w pewnym miasteczku, prosto na białowłosą babcię runął śnieg z lodem. Włosy z bielusieńkich momentalnie zrobiły jej się czerwone. Uciskałam ranę jak tylko umiałam a krew dosłownie sikała mi przez palce. Dopiero jak rana trochę spuchła od uderzenia krwawienie przystopowało. Obie wyglądałyśmy jak postacie z horroru, aż dziw, że nie padła mi tam z upływu krwi. Na nosze i ratowników poleciała następna lawina, trafiając na szczęście w same nosze. Dopiero po tym zdarzeniu zarządzono odśnieżanie dachu. Niebezpieczeństwo czyha wszędzie;)

Odpowiedz
avatar Roksiaa
2 4

Przykre.. :(

Odpowiedz
avatar Litterka
9 13

"Co komu pisane..." Strasznie żal dziecka, bo w ogóle bez rodziców został... :(

Odpowiedz
avatar konto usunięte
20 22

Generalnie nie wierzę w owo 'co komu pisane' - wg mnie każdy na bieżąco kieruje ścieżkami swego życia, dokonuje wyborów i tylko te wybory wpływają na to, co z nami będzie. Ale do rzeczy, bo o czym innym, podobnie niewytłumaczalnym, chciałam napisac. Słyszeliście kiedyś stwierdzenie 'uważaj co mówisz, bo Licho słyszy'? Miałam kiedyś taki dziwny przypadek. Dzień w pracy, nudny jak flaki z olejem. Od samego rana wyjazdy do durnych wezwań typu 'tu mnie kłuje, tam mnie strzyka'. Po którymś razie, stoimy sobie przed szpitalem i rozmawiamy. Narzekamy, że coś ten dzień niespecjalny. W końcu lekarka wzdycha coś w stylu 'święto hipochondryków jakieś dzisiaj, przydałoby się coś porządnego'. Oczywiście, nikt nikomu wypadku nie życzył, po prostu takie głupie gadanie w stylu 'jak się konkretną pracą nie zajmę to uschnę na wiór dzisiaj'. Godzinę później zbieraliśmy rozsmarowanego na drzewie motocyklistę i byliśmy bliscy odgryzienia naszych za długich języków...

Odpowiedz
avatar bukimi
2 10

Swoją drogą, zastanawia mnie skąd lekarze i ratownicy czerpią informacje na temat tła całej sytuacji, (tutaj: skąd wracali, jak wyglądało auto i jaki był jego stan). Kto daje takie informacje? Bo teoretycznie ratownicy, którzy docierają na miejsce są w stanie właściwie tylko zobaczyć, że brakuje koła...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 sierpnia 2012 o 14:05

avatar konto usunięte
16 24

Z różnych źródeł. Na przykład policyjnych. Bo do zadań Policji należy ustalenie okoliczności zdarzenia. Na podstawie oględzin miejsca zdarzenia, wraku, oceny jego stanu technicznego i wywiadu. Od poszkodowanych (tutaj kobieta pozostała przytomna na miejscu zdarzenia) i świadków.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 19

To podam Ci przykład: jeden dyżur. Dwa zatrzymania krążenia. Pierwsze u 50-latka, w migotaniu komór, czas dojazdu koło 5 minut. Godzina z hakiem RKO. Bez efektu. Po kilku godzinach też mężczyzna, koło 60. Czas dojazdu 20 minut. Pierwotny rytm - asystolia (dużo gorsze rokowanie). Po kwadransie powrót tętna. Sprzęt tu i tu najlepszy, ten sam, nieźle chyba wyszkolony (zawodnicy awansujący do finałów mistrzostw) zespół. To mój dyżur. Jeden z wielu. I nie potrafię wyjaśnić tego zasadą trzech czynników.Podobnie, jak wielu innych kuriozów. Mogę o tym pisać długo... A nadal nie rozumiem. Pomimo kilkunastu lat pracy i kilkunastu tysięcy wyjazdów na koncie...

Odpowiedz
avatar SU45_098
2 4

Hmm a wykluczyłeś chorobowe przyczyny zatrzymania krążenia w 1 wypadku zawał zatorowośc płucna etc. Bo jak obserwuje Młodych i nie tylko na karetkach interesuje ich samo zatrzymane krążenie nic więcej i to jest błąd.Po za tym piszesz o rko a gdzie defibrylacja i farmakoterapia 2.Przypadek wiele do wyjaśniania tu nie mam czynnik 2 być może źle podłączony monitor bo asystolia tak łatwo nie ustępuje ale nawet jakby to nie widz e tu interwencji kogoś z góry jakby miała wyniknąć z tego dłuższa debata zpraszam na pw nie gryze

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 sierpnia 2012 o 19:55

avatar konto usunięte
12 12

reakcja osobnicza jak dla mnie. Jednego się z 'pewnej śmierci' wyciągnie szybko, drugiego zabije drobnostka. Mieliśmy kiedyś dwulatkę która wpadła do studni (rodzice się zagapili). Wyciągnięte, rodzice rozpoczęli rko. ZRM wysłany, od razy lpr wzywane, żeby szybko transportowac. asystolia, asystolia, asystolia....amen. nie zareagowała na nic.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 15

i dla porównania,z opowiesci mojego Ojca. Wyjazd do nzk, kobieta lat 94. w domu rodzina masuje, wiec przejmuja. O dziwo kobiecina 'zaskoczyla'. Wiozą do szpitala. Na oiomie przyjęcie w stylu "litosci dla ludzi nie macie, dlaibyście umrzec spokojnie". No cóż, anestezjolodzy szybko swoje odszczekali, bo okazało się, że na drugi dzień panią odlączono od respiratora, na trzeci przewieziono na internę, a na czwarty lekarz z zespołu poszedł z nią porozmawiac. Zero ubytków neurologicznych, pani bystra i żywa jak skowronek...

Odpowiedz
avatar wolfik
9 9

@SU45_098 to dolicz do tego okoliczności zdarzenia, stan pacjenta przed zdarzeniem (w tym współistniejące choroby), wszystko dodaj i przemnóż przez zdarzenie losowe. Bo takim zdarzeniem może być awaria karetki sprawdzanej tego samego dnia, pierwsza i ostatnia w życiu reakcja anaf. na lek, to że ktoś może mieć np. małą wadę serca która w połączeniu z NZK spowoduje że mimo młodego wieku i dobrych rokowań nie uda się przywrócić czynności życiowych. Słowem czasem tak jest że ktoś ma umrzeć to umrze niezależnie od sprzętu, zaangażowanego personelu i gdy wypadek zdarzy się w samym szpitalu. Dobrze to ujął hellraiser - nasza praca polega na negocjacjach o życie ludzkie. Jeśli ją dobrze wykonamy to szanse rosną. Ale nigdy nie będzie 100%

Odpowiedz
avatar Sardonicus
8 10

@sofcik, Zaprzeczasz sama sobie. Dowodzisz, że nie jesteśmy "wszystkowiedzący i ludzkość nigdy nie będzie", ale to wcale nie przeszkadza ci twierdzić, że ty wiesz na pewno, iż przyczyny niewytłumaczalnych przypadków były wyłącznie medyczne a nie metafizyczne. Logiczną konsekwencją będzie postawienie pytania skąd to wiesz, skoro nie jesteśmy wszystkowiedzący i nigdy nie będziemy? Wytłumaczenie oczywiście istnieje: bo sofcik w to nie wierzy! No proszę, jakie to proste!. Idąc dalej: wierzysz w Boga, ale wiesz, że to nie były boskie interwencje. Kumplujecie się z Bogiem i On ci to wszystko objaśnił?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 września 2012 o 12:54

avatar szypty
17 19

Fakt faktem, jednemu metalowy pręt przebije czaszkę a przeżyje, a drugi umrze od powikłań po skaleczeniu kartką papieru. A już to czy wierzymy, że to tylko przypadek czy też myśl istoty wyższej chyba nie ma wielkiego znaczenia. Jesteśmy krusi i przemijalni niezależnie od tego czy jest tam ktoś na górze czy nie. A jeżeli jednak jest jakieś tam życie po życiu, to mam nadzieję, że dla ludzi takich jak ten, kto wcisnął taki samochód tej rodzinie jest specjalne miejsce w piekle.

Odpowiedz
avatar Sardonicus
7 7

Amen ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 września 2012 o 13:04

avatar konto usunięte
20 24

i osobna dla użytkowników komunikacji miejskiej. Osobna dla kasjerów, osobna dla petentów urzędu skarbowego, dla tych co mają na pieńku z proboszczem i jeszcze jedna dla piekielnych współlokatorów...

Odpowiedz
avatar TrissMerigold
8 16

I osobna dla tych, którzy chcą opisać piekielną rodzinę, właścicieli zwierząt, znajomych, pracodawców, rodziców z dziećmi. Aaa i osobna dla dzieci żalących się na nauczycieli- tak, piję złośliwie do ciebie i twojej historii.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 15

Przede wszystkim osobna dla wannabe-korektórów, którzy nie mają nic mądrego do powiedzenia, więc czepiają się ortografii. Albo przynajmniej ich komentarze odznaczać osobnym kolorem, tak by można było odruchowo omijać wzrokiem to, gdzie nie ma żadnej treści.

Odpowiedz
avatar Hanny
9 13

I kompletnie osobna dla "matek roku".

Odpowiedz
avatar Sardonicus
8 16

I dla trolli, którym nie podobają się najlepsze historie na portalu i nie podoba im się to, że innym się podoba.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 września 2012 o 15:39

avatar marcioszek
0 4

Oj piekielni komentatorzy :) i się brysia zamknęła w sobie taka osaczona... i konto też zamknęła z braku akceptacji Waszej :)

Odpowiedz
avatar Shaniah
-3 5

i dla piekielnych piekielnych, którzy nie maja dystansu i za jeden komentarz minusują całe konto. o!

Odpowiedz
avatar shgetsu
5 5

żniwiarz się nie rozczula i nie wybiera

Odpowiedz
avatar Hitokiri
2 4

Po przeczytaniu tej historii, aż mi się łezka w oku zakręciła, jak sobie pomyślałam, że dziecko zostało same. ;/

Odpowiedz
avatar MadMax
7 7

Jakbym kiedyś miał wypadek bądź jakąś większą stłuczkę to NIGDY, ale to NIGDY nie oddam swojego samochodu do "klepania". Zmiażdżę go, sprasuję, rozbiorę, ale na pewno nie sprzedam go żadnemu magikowi, który zrobi z niego "super wózek na całe życie" dla kogoś kto się nie zna na motoryzacji. Obiecuję.

Odpowiedz
avatar szafa
1 3

Rozumiem, że w tej sytuacji sprzedawca wozu poszedł siedzieć?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

Jeju... przecież masakryczna ta opowieść... Może nazwiecie mnie słabą, ale łzy mi stanęły przy niej w oczach. Chciała żyć... dla dziecka... mimo wszystko... ale i tak zmarła... co to biedne dziecko musiało przeżyć... i jeszcze ta śmierć ojca... aż mnie ciarki przechodzą... ;c

Odpowiedz
avatar GabrielleBonheur
0 2

Kasa ..... każdy ma się(prawie) za cwaniaka,zrobi wszystko by zarobić .. ale co się dziwić.. sama kupiłam za młodu takie auto..z serii będziesz miał wypadek.Świadoma nieznajomości pojazdów mechanicznych zabrałam ze sobą ówczesnego chłopaka siostry ,absolwenta mechaniki i budowy maszyn .. z UWM ,UWAGA!!!!! ,pojechałam potem do mechanika bo coś mi nie pasowało ..,jestem pasjonatką kierownicy i wyczulony zmysł jeśli coś mi nie tak chodzi .. mechanik uświadomił mnie ,że jak 20 lat pracuje nie widział tak skombinowanego auta i nie miał by sumienia sprzedać komuś gotową śmierć .. (mechanik,który z chęcią widział mnie w roli synowej..),pomyślałam a tam.. ,narzeka bo od Niego nie kupiłam .. za 2 dni miałam wypadek ..,jak zobaczyłam auto ,to co z Niego zostało .. ja laik zauważyłam ,że było składane i to z 3 ..,o reszcie już nie muszę mówić .. miałam dużo szczęścia .. z tego ,co zdążyłam zauważyć .. auto sprzedaje każdy,kto nie chce dokładać do naprawy ,a jak jest to drugi właściciel to nie ma co na nie spoglądać..

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 września 2012 o 8:40

Udostępnij