Oglądaliście "Oszukać przeznaczenie"? Pewnie którąś część i owszem. Dla tych jednak, którzy nie widzieli, przybliżę: śmierć, oszukana przy zbieraniu żniwa, odbiera po kolei swoje ofiary.
Lato. Dyżur w SOR. Ta straszna pora, kiedy słońce zaczyna wstawać, ptaki wesoło śpiewają, a ty masz wrażenie, że pod powieki ktoś nasypał ci kilogram żwiru. Ale trzeba wstać i powlec się na górę, bo wiozą poszkodowanych w wypadku.
Kiedy przybywam na miejsce, już mi się nie chce spać.
Młode małżeństwo z kilkumiesięcznym dzieckiem wracało z wyprawy po upragniony samochód.
Oszczędzali, odłożyli, pojechali kupić auto z serii "będziesz miał wypadek".
Wizualnie śliczne, w rzeczywistości poskładane z kilku, rozbite na miazgę i odpicowane.
W drodze, przy prędkości pozamiejskiej, po prostu odpadło koło.
Samochód wyfrunął do rowu.
Dziecku... nic się nie stało. Nie wiem jakim cudem. Nikt nie wie.
Ojciec doznał rozległych obrażeń czaszkowo-mózgowych. Po kilku dniach orzeczono śmierć mózgu. Jego narządy uratowały życie kilku innym istotkom.
Matka.
Najpierw zakleszczona w pojeździe, wbita na wyrwany z fotela, stalowy pręt. Przywieziona ledwo żywa, zmasakrowana.
Po naprawdę ciężkiej walce, trafiła na stół operacyjny. Przeszła kilkanaście operacji: ortopedycznych, chirurgicznych, rekonstrukcji kości twarzoczaszki.
Przeszła długi proces leczenia i rehabilitacji. Cały czas powtarzając, że chce i musi żyć. Dla dziecka.
I - o dziwo - przeżyła.
Stanęła na nogi. Wzięła na ręce dziecko. Wyszła ze szpitala.
Wydawało się, że chociaż połowicznie skończy się happy endem...
Po ponad roku wróciła do szpitala, celem usunięcia małej płytki z żuchwy.
Zabieg banalny.
Nie udało się jej wybudzić po zabiegu.
Zmarła po kilku dniach śpiączki.
Jednak śmierć ma swój piekielny plan...
szpital
Życie jest takie kruche.
OdpowiedzJezeli teoria o niemoznosci oszukania smierci jest prawdziwa, to ciekawe kiedy i w jaki sposob padnie jej ofiara dzieciaczek. Choc z drugiej strony ja chyba nie chce tego wiedziec.
OdpowiedzChyba tak... Wczoraj usłyszałam w jakichś wiadomościach o kobiecie, która zginęła pod kołami samochodu..Osierociła siedmioro dzieci.W grudniu, w taki sam sposób zginął jej mąż.
Odpowiedz"Jednak śmierć ma swój piekielny plan..." - serio w to wierzysz, czy tylko pasowało do sytuacji?
OdpowiedzA jak naukowo chcesz wyjaśnić to, że młoda kobieta, w pełni sił po rekonwalescencji, ginie w wyniku nie określonych (również w sekcji) powikłań po znieczuleniu? Nie jestem zabobonny, ale w pracy jak ognia unikam zabawy w Boga. Zawsze twierdziłem, że możemy trochę z Nim ponegocjować na temat czasu udania się obywatela na górę. Czasem się udaje, czasem nie. W porównywalnych stuprocentowo sytuacjach. Więc jak to tłumaczyć?
OdpowiedzPanie hellraiser. Miałem pana za fachowca w swojej profesji, człowieka gotowego nieść pomoc ofiarom wypadków bez uprzedzeń i obciążeń mentalnymi łamigłówkami. Tymczasem widzę jakieś metafizyczne rozważania z d.. wzięte i nie prowadzące do żadnych konstruktywnych wniosków. Na razie cieszę się dobrym zdrowiem, ale kiedyś mogę trafić na stół operacyjny w stanie agonalnym bądź nieprzytomny. I tym, co przeraża mnie najbardziej nie jest sam fakt śmierci, czy pozostania warzywem, ale to, że do takiego stanu może mnie doprowadzić lekarz, który nie będzie się kierował fachwą wiedzą, ale podszeptami swojego bożka.
OdpowiedzPanie folmahaut. To, że miewam metafizyczne rozważania, nie czyni mnie gorszym fachowcem w swojej pracy. W której kieruję się opracowanymi wytycznymi, wiedzą i doświadczeniem. Ale to, co myślę, to moje. A widuję rzeczy dziwne, niewytłumaczalne i - niekiedy - metafizyczne. Rozważania zaś na temat zrządzeń losu mam chyba prawo snuć? Co do wniosku, że moje rozważania mogą prowadzić do śmierci lub utraty funkcji mózgu, pozwolę sobie przypuszczać, że to dopiero jest wyciągnięte z czarnej d...py, bo na pewno nie wynika z mojej opowieści. Niemniej, życzę pozostania w zdrowiu.
OdpowiedzFomalhaut - Nie za bardzo rozpędzasz się w swoich chorych poglądach? Myślałam, że wolność wyznania należy do podstawowych praw człowieka, a tu patrz. Lekarz nie może wierzyć? Wierzący lekarz to zły lekarz? Oświeć nas, tępy lud i podaj nam przykład, gdzie wiara (podszepty bożka, jak to pięknie nazwałeś) zabrania kierować się fachową wiedzą. Czekam z niecierpliwością.
OdpowiedzKażdy ma swoje poglądy, ja zapytałem po prostu czy w to wierzysz, czy napisałeś bo tak pasuje jako pointa i prostej odpowiedzi na pytanie oczekiwałem. Żadnego ataku z mojej strony nie było, więc niepotrzebny był ten mini wykład, ale z całości oczywiście wyciągnąłem to o co mi chodziło.
Odpowiedzco od nagłej śmierci po znieczuleniu umiałbym wyjaśnić gdybym znał dawek substancje wiek kobiety, schorzenia masę ciała etc
Odpowiedzja tam nie wierze w oszukać przeznaczenie, na pewno są rzeczy które jeszcze przez długi czas będą niewyjaśnione, ale kiedyś może i takie rzeczy będą w medycynie wytłumaczalne. to co dzisiaj jest dla nas śmieszne, a kiedyś wierzono w te "nocne mary" że jakiś demon dusi w nocy, dzisiaj jest to wyjaśnione w jaki sposób człowiek ma te zwidy. pomyślicie że głupie porównanie, ale kiedyś dla nich to było na poważnie, a kiedyś ludzie będą tak rozwinięci, że będą wiedzieli, jak doszło do śmierci w takim przypadku. tzn. nie wierzę że niestary człowiek może umrzeć tak nagle bez żadnych chorób, które mogą do tego doprowadzić lub bez okoliczności wywołujących tę śmierć (np. piorun :p), a już na pewno nie uwierzę, że stało się tak dlatego, że przeżyła ciężki wypadek, którego nie przeżył jej mąż. teraz tylko czekać jak dziecko niedługo wykituje bo oszukało przeznaczenie :P
Odpowiedz@Hellraiser, wniosek, że w sprawę zamieszane są jakieś siły nadprzyrodzone, wysnuty na podstawie faktu, że medycyna, czy jakakolwiek inna dziedzina nauki, nie potrafi czegoś wyjaśnić jest dalece nieuprawniony.
Odpowiedz"Więc jak to tłumaczyć? " Błędem anesteziologa/lekarza. Pewnie było: "Te zbychu będzie zwała, zobaczymy co się stanie jak damy jej to z fajną nazwą zamiast tego normalnego". Pozatym ludzie często umierają bez powodu, jest tu najmniej parę takich historii co ktoś idzie sobie i nagle pada i nie żyje.
Odpowiedz@nanab: To najlepsze wyjaśnienie, jakie czytałem. A może chodziło o kradzież i handel organami przez tych piekielnych łapiduchów? Jak to powiedział twój, zapewne, idol, Ziobro: "ten pan już nikogo nie zabije". Jedno krótkie zdanie i dno w transplantologii na dłuuugie lata. Uwielbiam takie teksty, domniemania, oskarżenia... Otóż, tą pacjentkę znieczulał anestezjolog z ogromnym doświadczeniem, który nie popełnił błędu, a już na pewno nie zabił kobiety dla wypróbowania leku. Takie numery to raczej Mengele i spółka dawno temu odstawiali. A w sekcji zwłok jednoznacznej przyczyny zgonu tez nie ustalono. Moja interpretacja całego zdarzenia jest wynikiem moich przemyśleń. A w co kto wierzy, to jego prywatna sprawa, nieprawdaż?
Odpowiedzsmutne:( nie wiem, czy wierzę w przeznaczenie, ale w potęgę ludzkiej woli jak najbardziej; trudniej leczyć kogoś, kto chce umrzeć, a osoby z silną wolą życia szybciej dochodzą do siebie; może kobieta z historii tuż po wypadku chciała żyć dla dziecka, a rok później miała np. zespół stresu pourazowego czy depresję i ta wola już osłabła?
OdpowiedzPodobno co komu pisane itd... Mój znajomy palił papierosy. W niepalącym towarzystwie był upominany, proszony żeby dał sobie z tym spokój, dla naszego i swojego zdrowia - Palę i będę palił, jak mam mieć raka to i tak będę. Siostrzeniec żył zdrowo i wzorowo, umarł na raka kości. Co komu pisane, to go nie minie. Odwalcie się. Zginął, bo spadła na niego rynna. Stara, pełna śmieci, dachówek i gruzu rynna zerwana przez wichurę palnęła go dokładnie w głowę jak... zatrzymał się w osłoniętym od wiatru miejscu, żeby odpalić papierosa.
Odpowiedzteoretycznie gdyby nie palił to może nie stanąłby w tym miejscu żeby odpalić fajkę, no ale bez przesady :P ja nie palę i mogę umrzeć od oderwanego sopla z dachu
OdpowiedzMój wujek biegał nawet z przeziębieniem do lekarza i wszyscy mówili, że będzie żył sto lat. Któregoś dnia użądliła go pszczoła. Lekarz w karetce był świeżo po studiach i bał się zrobić tracheotomię (nakłucie w szyję). Wujek do szpitala nie dojechał... Kolejny argument żeby się nauczyć udzielać pierwszą pomoc.
Odpowiedzsofcik - pewnie, że możesz. Z budynku ratusza w pewnym miasteczku, prosto na białowłosą babcię runął śnieg z lodem. Włosy z bielusieńkich momentalnie zrobiły jej się czerwone. Uciskałam ranę jak tylko umiałam a krew dosłownie sikała mi przez palce. Dopiero jak rana trochę spuchła od uderzenia krwawienie przystopowało. Obie wyglądałyśmy jak postacie z horroru, aż dziw, że nie padła mi tam z upływu krwi. Na nosze i ratowników poleciała następna lawina, trafiając na szczęście w same nosze. Dopiero po tym zdarzeniu zarządzono odśnieżanie dachu. Niebezpieczeństwo czyha wszędzie;)
OdpowiedzAż mnie ciarki przeszły...
OdpowiedzPrzykre.. :(
Odpowiedz"Co komu pisane..." Strasznie żal dziecka, bo w ogóle bez rodziców został... :(
OdpowiedzGeneralnie nie wierzę w owo 'co komu pisane' - wg mnie każdy na bieżąco kieruje ścieżkami swego życia, dokonuje wyborów i tylko te wybory wpływają na to, co z nami będzie. Ale do rzeczy, bo o czym innym, podobnie niewytłumaczalnym, chciałam napisac. Słyszeliście kiedyś stwierdzenie 'uważaj co mówisz, bo Licho słyszy'? Miałam kiedyś taki dziwny przypadek. Dzień w pracy, nudny jak flaki z olejem. Od samego rana wyjazdy do durnych wezwań typu 'tu mnie kłuje, tam mnie strzyka'. Po którymś razie, stoimy sobie przed szpitalem i rozmawiamy. Narzekamy, że coś ten dzień niespecjalny. W końcu lekarka wzdycha coś w stylu 'święto hipochondryków jakieś dzisiaj, przydałoby się coś porządnego'. Oczywiście, nikt nikomu wypadku nie życzył, po prostu takie głupie gadanie w stylu 'jak się konkretną pracą nie zajmę to uschnę na wiór dzisiaj'. Godzinę później zbieraliśmy rozsmarowanego na drzewie motocyklistę i byliśmy bliscy odgryzienia naszych za długich języków...
OdpowiedzSwoją drogą, zastanawia mnie skąd lekarze i ratownicy czerpią informacje na temat tła całej sytuacji, (tutaj: skąd wracali, jak wyglądało auto i jaki był jego stan). Kto daje takie informacje? Bo teoretycznie ratownicy, którzy docierają na miejsce są w stanie właściwie tylko zobaczyć, że brakuje koła...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 sierpnia 2012 o 14:05
Z różnych źródeł. Na przykład policyjnych. Bo do zadań Policji należy ustalenie okoliczności zdarzenia. Na podstawie oględzin miejsca zdarzenia, wraku, oceny jego stanu technicznego i wywiadu. Od poszkodowanych (tutaj kobieta pozostała przytomna na miejscu zdarzenia) i świadków.
OdpowiedzUWAGA KOMENTARZ MOŻE BZ KONTROWERSYJNY Wierze w boga i te sprawy ale nie wierze w jego ingerencje w czyjeś życie bynajmniej tak bezpośrednią jak dla mnie to zależy od 3 czynników 1SPRZĘT 2.PERSONEL 3.CZAS (zasada load&go)
OdpowiedzTo podam Ci przykład: jeden dyżur. Dwa zatrzymania krążenia. Pierwsze u 50-latka, w migotaniu komór, czas dojazdu koło 5 minut. Godzina z hakiem RKO. Bez efektu. Po kilku godzinach też mężczyzna, koło 60. Czas dojazdu 20 minut. Pierwotny rytm - asystolia (dużo gorsze rokowanie). Po kwadransie powrót tętna. Sprzęt tu i tu najlepszy, ten sam, nieźle chyba wyszkolony (zawodnicy awansujący do finałów mistrzostw) zespół. To mój dyżur. Jeden z wielu. I nie potrafię wyjaśnić tego zasadą trzech czynników.Podobnie, jak wielu innych kuriozów. Mogę o tym pisać długo... A nadal nie rozumiem. Pomimo kilkunastu lat pracy i kilkunastu tysięcy wyjazdów na koncie...
OdpowiedzHmm a wykluczyłeś chorobowe przyczyny zatrzymania krążenia w 1 wypadku zawał zatorowośc płucna etc. Bo jak obserwuje Młodych i nie tylko na karetkach interesuje ich samo zatrzymane krążenie nic więcej i to jest błąd.Po za tym piszesz o rko a gdzie defibrylacja i farmakoterapia 2.Przypadek wiele do wyjaśniania tu nie mam czynnik 2 być może źle podłączony monitor bo asystolia tak łatwo nie ustępuje ale nawet jakby to nie widz e tu interwencji kogoś z góry jakby miała wyniknąć z tego dłuższa debata zpraszam na pw nie gryze
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 sierpnia 2012 o 19:55
reakcja osobnicza jak dla mnie. Jednego się z 'pewnej śmierci' wyciągnie szybko, drugiego zabije drobnostka. Mieliśmy kiedyś dwulatkę która wpadła do studni (rodzice się zagapili). Wyciągnięte, rodzice rozpoczęli rko. ZRM wysłany, od razy lpr wzywane, żeby szybko transportowac. asystolia, asystolia, asystolia....amen. nie zareagowała na nic.
Odpowiedzi dla porównania,z opowiesci mojego Ojca. Wyjazd do nzk, kobieta lat 94. w domu rodzina masuje, wiec przejmuja. O dziwo kobiecina 'zaskoczyla'. Wiozą do szpitala. Na oiomie przyjęcie w stylu "litosci dla ludzi nie macie, dlaibyście umrzec spokojnie". No cóż, anestezjolodzy szybko swoje odszczekali, bo okazało się, że na drugi dzień panią odlączono od respiratora, na trzeci przewieziono na internę, a na czwarty lekarz z zespołu poszedł z nią porozmawiac. Zero ubytków neurologicznych, pani bystra i żywa jak skowronek...
Odpowiedz@SU45_098 to dolicz do tego okoliczności zdarzenia, stan pacjenta przed zdarzeniem (w tym współistniejące choroby), wszystko dodaj i przemnóż przez zdarzenie losowe. Bo takim zdarzeniem może być awaria karetki sprawdzanej tego samego dnia, pierwsza i ostatnia w życiu reakcja anaf. na lek, to że ktoś może mieć np. małą wadę serca która w połączeniu z NZK spowoduje że mimo młodego wieku i dobrych rokowań nie uda się przywrócić czynności życiowych. Słowem czasem tak jest że ktoś ma umrzeć to umrze niezależnie od sprzętu, zaangażowanego personelu i gdy wypadek zdarzy się w samym szpitalu. Dobrze to ujął hellraiser - nasza praca polega na negocjacjach o życie ludzkie. Jeśli ją dobrze wykonamy to szanse rosną. Ale nigdy nie będzie 100%
Odpowiedzna pewno są przypadki że ktoś wyszedł cało z bardzo ciężkiej operacji i żył po niej 50 lat. tutaj też można by wysnuć niby wniosek że skoro było tak ciężko przy operacji to bóg chciał go sprzątnąć z tego świata. a czasem zdarza się i tak. to co przydarzyło się tej kobiecie mogło się pewnie też przydarzyć człowiekowi, który nigdy nie miał sytuacji w której ledwo uszedł z życiem. też wierzę w boga, ale nie w takie coś, że bóg koniecznie kogoś sobie upatrzył, żeby zabrać z tego świata i ten ktoś umrze jakby bez powodu. nie wszystko wytłumaczysz, ale to takie bajeczki dla dzieci "wiesz synku, bozia chciała mieć babcię już w niebie". to hellraiser że tego nie rozumiesz, nie oznacza że kiedyś ktoś by tego nie wytłumaczył za 200 lat, bez obrazy ;) nie jesteśmy jeszcze wszystkowiedzący, nigdy ludzkość nie będzie, ale coraz więcej wiemy
OdpowiedzZmodyfikowano 4 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 września 2012 o 9:00
@sofcik, Zaprzeczasz sama sobie. Dowodzisz, że nie jesteśmy "wszystkowiedzący i ludzkość nigdy nie będzie", ale to wcale nie przeszkadza ci twierdzić, że ty wiesz na pewno, iż przyczyny niewytłumaczalnych przypadków były wyłącznie medyczne a nie metafizyczne. Logiczną konsekwencją będzie postawienie pytania skąd to wiesz, skoro nie jesteśmy wszystkowiedzący i nigdy nie będziemy? Wytłumaczenie oczywiście istnieje: bo sofcik w to nie wierzy! No proszę, jakie to proste!. Idąc dalej: wierzysz w Boga, ale wiesz, że to nie były boskie interwencje. Kumplujecie się z Bogiem i On ci to wszystko objaśnił?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 września 2012 o 12:54
Fakt faktem, jednemu metalowy pręt przebije czaszkę a przeżyje, a drugi umrze od powikłań po skaleczeniu kartką papieru. A już to czy wierzymy, że to tylko przypadek czy też myśl istoty wyższej chyba nie ma wielkiego znaczenia. Jesteśmy krusi i przemijalni niezależnie od tego czy jest tam ktoś na górze czy nie. A jeżeli jednak jest jakieś tam życie po życiu, to mam nadzieję, że dla ludzi takich jak ten, kto wcisnął taki samochód tej rodzinie jest specjalne miejsce w piekle.
OdpowiedzAmen ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 września 2012 o 13:04
Chyba powinna powstać osobna strona dla miłośników historii rodem ze szpitala/ gabinetu lekarskiego/ przychodni/ karetki etc.
Odpowiedzi osobna dla użytkowników komunikacji miejskiej. Osobna dla kasjerów, osobna dla petentów urzędu skarbowego, dla tych co mają na pieńku z proboszczem i jeszcze jedna dla piekielnych współlokatorów...
OdpowiedzI osobna dla tych, którzy chcą opisać piekielną rodzinę, właścicieli zwierząt, znajomych, pracodawców, rodziców z dziećmi. Aaa i osobna dla dzieci żalących się na nauczycieli- tak, piję złośliwie do ciebie i twojej historii.
OdpowiedzPrzede wszystkim osobna dla wannabe-korektórów, którzy nie mają nic mądrego do powiedzenia, więc czepiają się ortografii. Albo przynajmniej ich komentarze odznaczać osobnym kolorem, tak by można było odruchowo omijać wzrokiem to, gdzie nie ma żadnej treści.
OdpowiedzI kompletnie osobna dla "matek roku".
OdpowiedzI dla trolli, którym nie podobają się najlepsze historie na portalu i nie podoba im się to, że innym się podoba.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 września 2012 o 15:39
Oj piekielni komentatorzy :) i się brysia zamknęła w sobie taka osaczona... i konto też zamknęła z braku akceptacji Waszej :)
Odpowiedzi dla piekielnych piekielnych, którzy nie maja dystansu i za jeden komentarz minusują całe konto. o!
Odpowiedzżniwiarz się nie rozczula i nie wybiera
OdpowiedzPo przeczytaniu tej historii, aż mi się łezka w oku zakręciła, jak sobie pomyślałam, że dziecko zostało same. ;/
OdpowiedzJakbym kiedyś miał wypadek bądź jakąś większą stłuczkę to NIGDY, ale to NIGDY nie oddam swojego samochodu do "klepania". Zmiażdżę go, sprasuję, rozbiorę, ale na pewno nie sprzedam go żadnemu magikowi, który zrobi z niego "super wózek na całe życie" dla kogoś kto się nie zna na motoryzacji. Obiecuję.
OdpowiedzTrzymamy za słowo.
OdpowiedzRozumiem, że w tej sytuacji sprzedawca wozu poszedł siedzieć?
OdpowiedzJeju... przecież masakryczna ta opowieść... Może nazwiecie mnie słabą, ale łzy mi stanęły przy niej w oczach. Chciała żyć... dla dziecka... mimo wszystko... ale i tak zmarła... co to biedne dziecko musiało przeżyć... i jeszcze ta śmierć ojca... aż mnie ciarki przechodzą... ;c
OdpowiedzKasa ..... każdy ma się(prawie) za cwaniaka,zrobi wszystko by zarobić .. ale co się dziwić.. sama kupiłam za młodu takie auto..z serii będziesz miał wypadek.Świadoma nieznajomości pojazdów mechanicznych zabrałam ze sobą ówczesnego chłopaka siostry ,absolwenta mechaniki i budowy maszyn .. z UWM ,UWAGA!!!!! ,pojechałam potem do mechanika bo coś mi nie pasowało ..,jestem pasjonatką kierownicy i wyczulony zmysł jeśli coś mi nie tak chodzi .. mechanik uświadomił mnie ,że jak 20 lat pracuje nie widział tak skombinowanego auta i nie miał by sumienia sprzedać komuś gotową śmierć .. (mechanik,który z chęcią widział mnie w roli synowej..),pomyślałam a tam.. ,narzeka bo od Niego nie kupiłam .. za 2 dni miałam wypadek ..,jak zobaczyłam auto ,to co z Niego zostało .. ja laik zauważyłam ,że było składane i to z 3 ..,o reszcie już nie muszę mówić .. miałam dużo szczęścia .. z tego ,co zdążyłam zauważyć .. auto sprzedaje każdy,kto nie chce dokładać do naprawy ,a jak jest to drugi właściciel to nie ma co na nie spoglądać..
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 września 2012 o 8:40