Historia o walce z nastoletnim rozwydrzeniem (oraz dlaczego nie pochwalam tzw. bezstresowego wychowania).
Tydzień temu ciocia dzwoni, prosi mnie bardzo, żebym zajęła się jej 14 letnim cudem, bo ona jedzie na dwa tygodnie do sanatorium, a nie ma kto zostać z Kubusiem.
No dobrze - ja planów nie mam póki co, wakacyjne jakiekolwiek się posypały dawno (o tym może w kolejnej historii), a ciocia dużo mi swojego czasu pomogła - czas się zrewanżować.
Godzina sądu wybiła, taksówka podjechała, przez mój próg przechodzi wypielęgnowany nastolatek, dumnie wyprostowany, zarzucając blond grzywką.
Rzucił torbę i plecak na ziemię, zaczesał włos za ucho, spojrzał na mnie i przemówił:
- Zanieś mi to do mojego pokoju. I zrób herbatę, zieloną z jaśminem najlepiej.
Zdębiałam lekko.
- Co się gapisz? Pronto.
Wybuchłam śmiechem, wskazując mu schody.
- Schodami na górę i drabinką do klapy w suficie.
- No chyba cię poje*ało. Nie będę na strychu spał jak jakiś biedak.
- Oj, będziesz. W tej chwili zbieraj dupę w troki i śmigaj na górę. Jeszcze raz do mnie przeklnij, to pożałujesz.
- No, co mi zrobisz, co?
Zagiął mnie na chwilę. Bić przecież nie będę.
- No i co? Już taka w gębie mocna nie jesteś? Daj tą herbatę i mi nalej ciepłej wody do wanny, ale nie więcej niż 30 stopni. I przygotuj ręcznik, tylko nie szorstki. Mam nadzieję, że masz w tej dziurze suszarkę? Ej, mówię do ciebie!
- No to mów, tylko może zacznij z sensem. Co ty, do hotelu na wakacje przyjechałeś? Do pokoju, migiem, albo spać będziesz bez kolacji. I mnie nie denerwuj.
Rzucił mi spojrzenie zabójcy pluszaków, a ja z uśmiechem wskazałam mu schody.
Myślałam naiwnie, że kolejnego dnia weźmie sobie do serca złotą radę. Nie wziął.
Dzień 1.
Bilans: zbita waza japońska, kot zamknięty w koszu na pranie, wrzaski, wybrzydzanie przy obiedzie. Jak mu kazałam wstać i iść do pokoju, obraził się i poszedł. Trzy godziny później zleciał na dół, porwał garnek z shawarmą do pokoju i zamknął się w nim (pokoju, nie garnku).
Dzień 2.
Ukradł butelkę koniaku i próbował się napić. Nie był w stanie choćby odkręcić butelki. Kazał mi to zrobić. Byłam blisko, by kazać mu spierd*lać, ale powstrzymałam się metodą medytacji. "Nie zabijaj go, nie masz gdzie ukryć ciała" okazało się dobrą mantrą.
Dzień 3.
Złamał paznokieć. Histeria jak przy otwartym złamaniu. Nakrzyczał na mnie, zaczerwieniony od płaczu, że jestem beznadziejna, że on teraz umrze, żebym się pier*oliła, że naśle na mnie wszystkie możliwe instytucje broniące praw dziecka. Zapytałam, czy chce numery, bo z niektórymi jestem w kontakcie. Próbował mnie uderzyć(?!), udawał atak serca, próbował uciec z domu, niestety, zamiast na zewnątrz, trafił do łazienki (duży dom).
Dzień 4.
Moje wszystkie wyuczone na studiach, oraz przetestowane już w praktyce, metody ujarzmienia dzikiego nastolatka, spełzły na niczym. Zadzwoniłam, zdesperowana, do Piotrka, mojego brata. Na jego widok Kubuś wrzasnął "KU*WA KLON" i uciekł. Piotrek obiecał zająć się młodym i dostarczyć mu nieco rozrywki, jako że od dawna planował z kolegami paintball w plenerze.
Dzień 5.
Dowiedziałam się, że Kuba próbował rozkazywać im (cokolwiek głosem drżącym i nieco niepewnym) w drodze na miejsce. Podczas "rozbijania obozu", zwędził niedźwiedziopodobnemu koledze mojego brata, F., papierosy. I portfel. Nakryty, po odebraniu przedmiotów, obraził się, nawrzeszczał. Problem w tym, że F. też wrzasnął. Kuba struchlał, niby wszystko ok. Jak kazali mu złapać za karabinek, zwyzywał ich od ch*jów, a później zmienił zdanie, złapał za broń i... strzelił w brzuch F. Trafił chyba jednak przez przypadek, bo jak się zorientował co zrobił, rzucił broń na ziemię i pocwałował w las. Po znalezieniu zguby, chłopcy postanowili poddać młodego małemu treningowi. Kubuś wrócił zabłocony, zmęczony, brudny, z siniakiem po kuli z farbą na tyłku. Palec się któremuś omsknął.
Dzień 6.
Zostałam zapytana, czy pomóc mi przy sprzątaniu po obiedzie. Na zakupach Kubuś niósł siatki nawet, a jak podniósł głos przy kolacji, to przeprosił i zapchał się na powrót omletem. Właśnie wstał (zazwyczaj schodzi z góry około 10.00).
Dzień 7 oficjalnie rozpoczęty :)
domowe przedszkole
Pięknie go tam tresujecie! Może się zwrócę do Was po poradę, jak siostrę tak urobić :D A waza japońska droga była? Szkoda przedmiotu :(
OdpowiedzTo jest przykład dziecka, na które się uwagi nie zwracało, tylko potulnie spełniało każdą zachciankę. Bardzo dobrze, że go tresujecie, w końcu będzie z niego facet nie babochłop.
OdpowiedzPodejrzewam, że jak wróci do mamusi to i odżyją stare zwyczaje.
Odpowiedzżenada z wami. babochłop? a pochwalałbyś takie zachowanie u dziewczyny? macie jakieś chore wyobrażenie co wypada osobie płci męskiej a co płci żeńskiej. a prawda jest taka że jest poprawne zachowanie, dobre uczynki i one przystoją każdemu niezależnie od płci. i to samo na odwrót z zachowaniem chamskim, negatywnym.
Odpowiedz@ sofcik Chyba duRin90 się źle po prostu wyraził i nie o to mu chodziło. Myślę, że nie babochłopa (czyli jak mówi się na dziewczynę, która zachowuje się i wygląda jak przeciętny "dres") tylko raczej chodziło mu o dupowatego kolesia, który płacze przez złamany pazurek. Dlatego napisał, że powinno się go przeszkolić, żeby był z niego facet a nie (i tu powinno być to słowo zamiast "babochłop") dupa.
Odpowiedz@sofcik no fakt płacz przy złamaniu paznokcia jest przykładem wielkiego męstwa.
OdpowiedzJestem przeciwnikiem wpi*rdolu za nic, ale wpi*rdol przemyślany może zdziałać cuda. Zresztą, w końcu młody pierwszy strzelił, no nie? :D
OdpowiedzHahaha! Po przeczytaniu tego komentarza dostałem ataku histerycznego śmiechu, kompletnie nie wiem dlaczego. Zapiszę to sobie w moich zbiorach złotych myśli internetu :D
OdpowiedzWYtresujesz go(glupie stwierdzenie), ale wez pod uwage co bedzie jesli wroci do domu. Prawdopodobnie wroci do poprzedniego stanu
OdpowiedzAle jakie to ma znaczenie...? Jak wroci do siebie, Werbelka nie bedzie miala wplywu na jego zachowanie; teraz jest u niej i skoro to jej dom, obowiazuja jej zasady. Mlody sobie przynajmniej uzmyslowi, ze cos takiego jak 'zasady' istnieja i nie jest to relikt sredniowiecza. A jak ma troche wlasnego, uspionego dotychczas rozumu, to moze sam troche zweryfikuje swoje zachowanie w swoim domu.
OdpowiedzA nie mogłaby Werbelka po prostu z ciocią porozmawiac? Co nieco doradzić, delikatnie, co by sobie kontaktów nie popsuć a to wszystko okrasić troską o Kubusia, z którego wyrośnie nieporadny życiowo idiota...
Odpowiedzdo autorki tekstu- czy twoja ciotka to samotna matka? Bo w takim razie wytłumaczalne jest w pewnym stopniu zachowanie chłopaka. Oczywiście chamstwa wytlumaczyc sie nie da ale to troche "zniewieściałe" zachowanie juz tak.
OdpowiedzPiękna postawa :) Ja sama jestem zwolenniczką twardego podejścia do życia a nie bycia "dziumdzią" dlateog jak moja córa przesadza z histeriami też swoje słyszy po czym jeśli energią ją rozpiera zabieram ją w las, albo w góry i daje wycisk (oczywiście dostosowany do 5-latki). Jak się zmęczy to się taka potulna robi ;] Niecierpie takich oferm życiowych.
OdpowiedzCzytając Twój komentarz wyobraziłam sobie pięciolatkę z plecakiem większym od niej biegającą po górach, w przerwach, nad potokiem trzaskającą pompki i podciągającą się na gałęzi.... O.o
OdpowiedzI z takiej pięciolatki wyrośnie przynajmniej wysportowana, pewna siebie i radząca sobie w życiu kobieta co w porównaniu z grubymi dzieciakami siedzącymi non stop przed kompem jest bardzo dobre. Nawet jeśli miałaby trzaskać pompki.
OdpowiedzBryanka, a czy ja mówię, że to źle? Mam po prostu dziwne poczucie humoru i śmiałam się do tej myśli ;) pompki to chyba przesada, ale to podciągfanie… :D
OdpowiedzDzieci są okrutne :( Sam pamiętam jak moja mama wzięła 3 dzieci(6, 4, 2) na noc do nas do domu. Najstarszy "cześć wujek", młodszy "lolo352 to debil", a najmłodszy "mama"(nic innego nie umie powiedzieć) było to w sobotę. W niedziele czekała mnie "ciekawa" pobudka; mianowicie 4 latek postanowił śmiesznym sposobem (według nich) mnie obudzić - samochodem - metalowym - w głowę, ale dopiero mnie wybudził wielkim plastikowym samochodem i komplementem jaki to ja nie jestem "popieldolony" i jaki to ze mnie nie jest "ch*j je**ny" i mnie opluł, dałem im ostatnią szansę(coś zrobią to zamykam w komórce co zresztą zrobiłem), ale zostałem wyśmiany jak autorka. Miałem fart bo ich mamusia wróciła i przy niej słyszałem tylko "lolo352 kocham cie" Dzieci :)(:
Odpowiedza mnie powaliło na łopatki " KU*WA KLON " :D
OdpowiedzMnie też dobił ten tekst XD
OdpowiedzCiekawe czy zmoczył pościel ze strachu? xD
OdpowiedzPodziwiam, ja bym raczej szukala miejsca do ukrycia ciala, skoro dom duzy jest, cos by sie znalazlo. A po pierwszym zdaniu pewnie bym sie poplakala. Ze smiechu.
OdpowiedzCudne, no po prostu genialne. Czekam na codzienny szczegółowy opis zmagań. Wierzę, że powstanie z tego polska, współczesna wersja "Poskromienia złośnicy", a Ty zostaniesz nowym Szekspirem :D
OdpowiedzPodziwiam za opanowanie. Ja bym chyba wyszła z siebie i schowała trupa w szafie na strychu ;)
OdpowiedzWspaniałe! Pokazałaś, że można kogoś wychowywać bez bicia kablem po twarzy.
Odpowiedzeee... Zacznijmy od tego, czy "bicie kablem po twarzy" to wychowanie, czy katowanie...
OdpowiedzBicie kablem po dupie to wychowanie , po twarzy katowanie :D .
OdpowiedzMikizzo współczuję jeśli miałeś/łaś takie wychowanie(moja opinia, inni mogą mieć inne oczywiście)
OdpowiedzTo kiedy będzie można obejrzeć "Surowych rodziców" z Twoim udziałem?
OdpowiedzA w ogóle to Surowi Rodzice mają brać udział w innej produkcji teraz - w Ugotowani:p...
Odpowiedzfajnie by było gdyby ta "grzeczność" się utrzymała na dłużej :) ale mam przeczucie, że po powrocie do domu Kubuś wróci do swojej piekielności.
OdpowiedzHAHAHAHA.. Leże po tym jak on złamał paznokieć! Histeria totalna... xdd Ale i tak jak wróci do mamusi to Bo oni mnie bili Bo oni mnie głodzili Nie zmienisz xdd Napiszesz potem resztę opowieści? Chce się jeszcze pośmiać
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 sierpnia 2012 o 11:59
Po prostu poezja. Czytam i krztuszę się ze śmiechu. Szkoda, że tego nie nagrywasz, bo przy takim programie chowają się wszystkie telewizyjne gnioty. Opisz koniecznie do końca:)
OdpowiedzA po wakacjach ukaże się wpis na piekielnych od "biednego nastolatka", który opisze, że trafił do opiekunki wariatki:)i cudem przeżył, paznokcie połamał, strzelali do niego, na strychu zamykali:)
Odpowiedzbardzo mi się podobało:) ciekawe tylko co ciotka na takie traktowanie jej pupila, skoro bowiem młody miał takie nawyki musiał być przyzwyczajony do określonego traktowania
OdpowiedzLeżę. I kwiczę. A teraz poproszę ciąg dalszy. A Mantrą mnie zabiłaś :3
OdpowiedzA ja myślę że wręcz przeciwnie, że ja dasz mu szansę to się zaprzyjaźnicie i jeszcze Ci podziękuje :)
OdpowiedzWerbelka, popłakałam się ze śmiechu:-)Zaczęłam od: "zamknął się w nim(pokoju, nie garnku)" i tak do końca historii:-) A podejścia i cierpliwości gratuluję.
OdpowiedzPrzypomniał mi się jako żywo odcinek South parku pt. "Tsst". Obawiam się, że wasza próba cywilizowania bachora skończy się tak samo.
OdpowiedzBo tylko Cesar Millan i jego metody na ujarzmianie psów mogły dać rade Cartmanowi :)
Odpowiedz"Surowi rodzice" sezon 2, odc. 1. "Werbelka" :)
OdpowiedzCzekam na odcinek 1024. :-D
Odpowiedz1024 - jaka piekna okragla liczba :D
OdpowiedzRozpuszczony do granic możliwości.
OdpowiedzWłaśnie, rozpuszczony. Nie ma to nic wspólnego z bezstresowym wychowaniem, nic a nic. A właśnie dlatego, że ludzie nie mają pojęcia, co to znaczy i pozwalają dzieciom wchodzić na głowy sobie i wszystkim dookoła w imię " bezstresowego wychowania" to potem tak właśnie mówi się o tym wychowaniu. A ten przykład to zwykły brak wychowania w ogóle, a nie dorabianie ideologii, że jak się na wszystko synkowi/córci pozwala to dobrze, bo bezstresowo. Gówno prawda.
OdpowiedzNormalnego 14-latka bez problemu można by zostawić w domu z zaleceniem, aby ktoś do niego czasem zajrzał. :< Ciotki wina, IMHO.
OdpowiedzJak miałam 14 czy 15 lat, a mama musiała iść do szpitala, załatwiła mi nocleg u siąsiadki z tylko jednego powodu: bała się, że zaśpię do szkoły. Wiedziała, że będę w stanie zrobić sobie obiad, przygotować jedzenie dla psa (wybredne bydlę), odrobić lekcje i wykonać wszelkie konieczne prace w domu. Pewien znajomy jedenastolatek w razie potrzeby też potrafi sam się sobą zająć, jeśli wróci do domu wcześniej niż matka (lub wychodzi później niż ona). A tu obsługi potrzeba, niańki i strażnika.
OdpowiedzEch, jak dla mnie - wystarczy wizyta jakiejś zaufanej osoby, która sprawdzi, czy wszystko w porządku, czy jest co jeść i sobie pójdzie. Może to normalne, że się dziecko gdzieś oddaje - szczerze mówiąc, nie wiem - ale mnie ciotka z historii zdziwiła. : )
OdpowiedzWłaśnie o tym mówię - rozgarniętemu nastolatkowi niańki nie trzeba. U sąsiadki byłam tylko ze względu na bardzo twardy sen i problemy ze wstawaniem. Do tej pory trzeba mnie czasem budzić, w akademiku :)
OdpowiedzCudowne :) Takie historie lubię najbardziej - zabawne, fajnie napisane i zwieńczone zemstą na Piekielnym.
OdpowiedzŻart z pokojem, nie garnkiem, trochę na siłę - ale historia ogólnie na duży plus. Zabawna, lekko napisana, świetnie spuentowana. Oby tak dalej. ;)
OdpowiedzBędzie Młody wiedział, że nie wszyscy i nie wszędzie dadzą sobie łazić po głowie. Brawo!
OdpowiedzW dzisiejszych czasach dzieci mają większe prawa od dorosłych..Wiedzą że nie można ich przez tyłek zdzielić więc rosną takie wredne pokemony.. Już nie wspomnę co się dzieje w polskich gimnazjach, gdzie nauczycielowi dzieciak może na łeb włożyć kosz na śmieci, a ten nie może podnieść ręki na ucznia bo wyleci z pracy..
OdpowiedzPozdrów brata i pogratuluj mu skutecznych metod wychowawczych :)) A tak z czystej ciekawości : jakiej wielkości kosmetyczkę ma chłoptaś? Zgaduję po opisie że młody bardzo dba o swój nienaganny wygląd :)
OdpowiedzPrzecież on po tym paintballu spotulniał, znalazł się w towarzystwie samców których nie mógł sobie ustawić i na dodatek dostał wycisk i po kulce.
Odpowiedz@nighty, on ma więcej kosmetyków niż ja, a przyznam, że bardzo lubię sobie co jakiś czas wywędrować na dłuższe polowanie do Douglasa lub innych pobliskich kosmetycznych. Ma nawet lakiery do paznokci-czarny, bladoróżowy i przeźroczysty.
OdpowiedzI niech mi teraz ktoś powie, że obowiązkowe wojsko było takie złe (K: kochanie mogę iść do NSR i zrobić unitarkę?? kinia: po moim zimnym trupie). Nie na darmo mówiło się, że do wojska idą chłopcy a wychodzą mężczyźni...
OdpowiedzŻeby chociaż na 9 miesięcy.Sam mam zamiar iść do wojska,jak przyjdzie na to czas.Nie po to żeby zostać żołnierzem,tylko żeby zrobić coś z tym życiem i nie skończyć jak te ciotki co chodzą w rurkach lub oglądają bajki dla małych dziewczynek.
OdpowiedzJakie wojsko? Wystarczyłoby, żeby rodzice się cokolwiek przejmowali nim i jego wychowaniem. @ kiniaas007: No dalej, jak tak Ci się wojsko podoba to sama się zaciągnij :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 sierpnia 2012 o 20:17
@kefir, gdyby nie zdrowie które mnie w tym momencie dyskwalifikuje bym się zaciągnęła, nawet byłam się dowiadywać na komisji, czy mogę iść do NSR, niestety nie mogę ;(
Odpowiedz@Kiniaas, bzdury opowiadasz. Jest masa przykładów ludzi, którzy nigdy w wojsku nie byli, a wyrośli na normalnych facetów oraz takich, którzy jako dupy wołowe do wojska poszli i jako dupy wołowe wrócili.
Odpowiedz@Jorn: Oraz takich, którzy byli porządni i normalni, a w wojsku przeżyli piekło.
OdpowiedzKiniaas, chyba nieco za bardzo idealizujesz mundur...
OdpowiedzNa obóz go wyślij z bratem i kolegami, jak będzie sam z nimi w takiej dziczy (nie sądzę aby kiedykolwiek był dalej niż w salonie piękności) przez tydzień to zmądrzeje.
Odpowiedzpowinnaś dostać medal za przywracanie tego kolesia na łono społeczeństwa, a on powinien ci po wszystkim kupić duże kwiaty.
Odpowiedzgorzej jak chłopak to przeczyta. dziwnie bym sie czuła jakby moje opowieści o kimś czytała zainteresowana osoba ;) chyba że wcześniej bym ją poinformowała
Odpowiedzmoże jakby przeczytał to by coś dotarło...
OdpowiedzCzekam na następnie dni.. Koniecznie opisz, czy zmienił zachowanie. Jak nie, to na spaniu przefarbuj mu włosy na rude i zetnij na 3mm.
Odpowiedzja bym go proponowal lekko potresowac chlopak mlody pewnie bedzie mial sile stare dobre prace domowe +/- pompki najlepiej na piesciach zabrac chlopakowi telefon i inne uz elektroniczne za nieposluszenstwo przeczolgac go lekko w ogrodku
OdpowiedzZawsze twierdziłem że las to fajne miejsce...zwłaszcza gdy 3 przeciw jednemu powie że nic się nie stało.Innymi słowy:strzał z paintballa pomógł.zapewne nie obeszło się równiez bez "pouczenia"słownego.Co się stanie jak młody wróci do domku?Nic.Wystarczy delikatna sugestia że Werbelka raz na tydzień zadzwoni do cioci co tam u młodego...poskutkuje z pewnością,zwłaszcza gdy młody wspomni"szkolenie". A swoją drogą to i tak delikatnie się z nim obeszli...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 sierpnia 2012 o 21:58
zaproponuj cioci weekendzik u siebie młody przez tydzien bedzie jak przykładny synek w domu chodził byle by ciocia nie oddała go na dwa dni
OdpowiedzZachowywać się "rozwydrzenie" w domu, a u kogoś to next lvl chamstwa, nie powiem w domu czasami trochę "przegnę", ale za to w gościach(niby nie wyjeżdżam z domu na kilka dni, ale wiecie jak np. jedzie się z Rodzicami do Ciotki na kawę czy coś w tym stylu) staram się zachowywać nienagannie:) Do tego nigdy(odkąd pamiętam;d) nie byłem bity(ja nie nazwałbym "klapsów" czy czegoś w tym stylu wychowaniem po prostu nie byłem nigdy bity w jakichkolwiek celach) i jakoś nie odróżniam się zbytnio od chłopaków z klasy(no pomijając jeden aspekt, ale on z wychowaniem nie ma nic wspólnego tylko z tym, że mieszkam daleko od rówieśników i nie znam ich "na wylot" oprócz tych, z którymi gadam regularnie prez komunikatory głosowe:D). Więc nie trzeba bić, żeby wychować:) A strzał z paintball'a moim zdaniem był może nawet i dobry(chociaż nie popieram bicia, no ale) chłopak dość spory, jeszcze strzelił najpierw innej osobie w brzuch, więc niech na tyłku przetestuje jak to boli(w brzuch mógł komuś chyba coś poważnego zrobić, a w tyłek jeszcze pewnie z odpowiedniej odległości nic mu się nie stanie):) Pozdrawiam
OdpowiedzGdyby kuracja młodemu nie pomogła, zawsze możesz go wysłać do nas na północ Polski- a konkretnie do drużyny rekonstrukcyjnej wczesnośredniowiecznych wojów. Chłopaki pokazaliby młodemu szkołę życia (i nie mam tutaj na myśli bicia kogoś toporem/mieczem po głowie );p Z drugiej strony natomiast trochę mi go żal. Widać, że rodzice wykazali najwyżej mierne zainteresowanie odnośnie wychowania. A nawet jeśli...to chłopak musiał być strasznie rozpieszczany.
Odpowiedzgratuluję opanowania :) muszę zapamiętać tą mantrę, może się okazać pomocna :) współczuję jego rodzicom... widać że ciężko im było nad nim zapanować... może powinni ci go częściej podsyłać? :)
Odpowiedzz ta mantra - hehe tak sie zasmialam,ze az psa obudzilam:)
OdpowiedzYyy... W takich chwilach jak ta, wiem już, czemu nie lubicie "nastolatków" :) Chcę jednak przeprosić za rówieśników, nie wszyscy są tacy jak oni... Nie wiem tylko, jak można go do takiego "stanu" dopuścić... :>
OdpowiedzChciałem tylko zauważyć, że jest różnica między bezstresowym wychowaniem, a rozpuszczeniem. Z tego co piszesz, wynika że gówniarz był rozpuszczany, a nie wychowywany. Bezstresowe wychowanie polega na stawianiu granic i egzekwowaniu ich bez użycia jakiejkolwiek przemocy (nawet tzw. klapsów), a gnojkowi wyraźnie nikt takich granic nie stawiał, wręcz przeciwnie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 września 2012 o 0:14
Dobrze prawisz o bezstresowym wychowaniu. Za to plus. Jednak za "gowniaŻa" minus...
OdpowiedzOj tam, oj tam poprawione ;)
OdpowiedzTen dzieciak potrzebuje twardej ręki i męskiego towarzystwa. Matka robi z niego życiowego kalekę, a że w historii nie ma nic o ojcu, to wnioskuję, że go nie ma.
OdpowiedzCzy w takim razie wg Ciebie synowie wychowywani tylko przez matki to z automatu pipki i kaleki? Chyba coś Ci się pomyliło...
OdpowiedzNie wszyscy, ale ten szczeniak tak. Matka nie zmieni swojego podejścia do synusia, więc potrzebuje towarzystwa mężczyzn, przy których dorośnie. Mój ojciec zmarł dość wcześnie, ale mama nie robiła wszystkiego za nas. Sami umieliśmy o siebie zadbać. Ten dzieciak ma pecha, bo trafił na nadopiekuńczą matkę i nie ma w domu nikogo, kto nauczył by go samodzielności.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 sierpnia 2012 o 19:56
Coś w tym jest - Breivik też był wychowywany tylko przez matkę ;)
OdpowiedzSzkoda, że można tak, kolokwialnie mówiąc tfu pisząc "popsuć dziecko". Ale dobrze, że po treningu zmądrzał. Oby po powrocie do swojej matki znów się nie zepsuł.
OdpowiedzWerbelka nie wiem ile masz lat i mnie to szczerze nie wiele obchodzi. To co nazwałaś "bezstresowe wychowanie" to jest po prostu spełnianie wszystkich zachcianek dziecka. W bezstresowym wychowaniu chodzi głównie o nie bicie dziecka a nie pozwalanie mu na wszystko. Mnie bito codziennie za młodu i obecnie mam zaburzenia psychiczne i maniakalne. Trzymam się tylko dzięki potężnej sile woli i ogromnej ilości zdrowego rozsądku. Uderzyć dziecko? Dobra ale jeśli słowa już nie docierają ale nie bić.
Odpowiedz@Magnic, chodzilo mi o znaczenie negatywne bezstresowego wychowywania.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 sierpnia 2012 o 14:28
No to Ciebie Magnic maltretowano, a nie dawano tzw. klapsy. Klaps nie ma boleć, ale zawstydzać i powinien być stosowany w przypadkach skrajnej bezczelności i nieposłuszeństwa. Klapsa zastosowanego przy kolegach pamięta się dłuuugo ;)
OdpowiedzMagnic - znam ten ból, może nie codziennie, ale za każde byle gówno wpierdziel dostawałem i też miewam problemy z psychą i DLATEGO właśnie nigdy nie uderzę swojego dziecka nawet "jeśli słowa już nie docierają". Bryanka, a czy zdajesz sobie sprawę z tego, że oprócz tego, że dziecku jest "wstyd przy kolegach" to czuje się strasznie poniżone? Dostałaś kiedyś lanie wojskowym pasem przy otwartym w pokoju oknie i nie darłaś się (co jest normalną reakcją) żeby koledzy nie słyszeli, bo była pełnia lata i od cholery ich śmigało po podwórku? Nosiłaś kiedyś długie spodnie w upały żeby nikt nie widział, że masz od tego pasa siniaki na nogach?? Pewnie nie, więc za przeproszeniem, nie pieprz, że "klaps" ma zawstydzać przy kolegach, no chyba że tylko i wyłącznie rodzica, któremu brak wyobraźni i świadomości, że gnoi własne dziecko na oczach innych. Werbelka, nie negatywne (bo tu nie ma gradacji, czy to dobre, czy złe - poprostu inne od tzw. tradycyjnej metody), tylko "powszechne znaczenie". Niestety upowszechniane przez właśnie takich rodziców, którzy dziecko rozpuszczają, tłumacząc "bezstresowym wychowaniem", a jak wiadomo rażące odstępstwa od normy widać najlepiej więc i jest taka powszechna opinia o bezstresowym wychowaniu, bo o tych "normalnych", grzecznych dzieciach tak właśnie wychowywanych nie mówi się głośno.
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 września 2012 o 0:40
Po przeczytaniu Twojego tekstu wstydzę się za mój rocznik -.- Boże, wolę nie myśleć jacy z takich rozwydrzonych nastolatków wyrosną dorośli...
OdpowiedzSpokojnie młodzież od zawsze dzieli się na "tą grzeczną" i na "ach, tą dzisiejszą" ;) i nikt, nigdy tego nie zmieni ;)
Odpowiedzczekam z niecierpliwością na drugi tydzień... ];)
Odpowiedz@Werbelka a ja ci po raz kolejny mówię, że to nie jest bezstresowe wychowanie a usługiwanie i pozwalanie dzieciom na wszystko. Mieszasz dwie zupełnie nie powiązane wątki. Ja jestem za bezstresowym wychowaniu ale większość ludzi nie ma zielonego pojęcia co to naprawdę znaczy (np. ty).
Odpowiedz@Magnic, nie szukaj sobie sensacji.Mialam na mysli bezstresowe wychowanie w zlym tych slow znaczeniu.Jezeli to do ciebie nie dochodzi, to wybacz, ale wykresow rysowac nie bede.
Odpowiedz@Werbelka nikt nie szuka sensacji poza tobą. Nie masz pojęcia co oznacza termin "bezstresowe wychowanie" i go nigdy nie zrozumiesz bo jesteś zbyt tępa. Nie ma czegoś takiego jak "w złym tych słów znaczeniu" bezstresowe wychowanie jest bezstresowym wychowaniem i nie ma odmian. Takie jest teraz społeczeństwo. Ktoś wykreuje obrys jakiegoś słowa i każdy się tego trzyma, nawet nie próbujecie pójść do źródła. Naprawdę mi szkoda twoich fanów na piekielnych bo plusują cię jak poj**ani a każdego kto powie coś "ale" od razu mieszać z błotem. Może kiedyś dożyje czasów gdzie nie będzie idiotów.
Odpowiedz@Magnic Jeśli ktoś tutaj jest tępy (w sensie: ograniczony), to niestety jesteś to ty, Magnic. Przywiązujesz ogromną uwagę do semantyki, jak gdyby było to clue tej całej opowieści. A jeśli już o tym mowa, wskaż mi proszę oficjalną definicję 'bezstresowego wychowania' - wystarczy rzucić okiem na wikipedię, by przekonać się, że takowa nie istnieje, ale większość proponowanych przez zajmujących się tym pediatrów wychodzi znacznie poza obręb zaproponowanego przez ciebie "bezstresowe wychowanie jest bezstresowym wychowaniem i nie ma odmian". No ale w końcu ty wiesz lepiej, a tylko my, ciemny lud "nawet nie próbujemy pójść do źródła". Gratuluję ignorancji. "Może kiedyś dożyje czasów gdzie nie będzie idiotów." Szczerze w to wątpię - tacy jak ty są jak karaluchy.
Odpowiedz@PainCake Ten cytat to o sobie prawda? Człowieku nie mieszaj tego, że jest ktoś wredny i agresywny z pojemnością mózgoczaszki. Jest mnóstwo tematów w których mogę cię zgiąć wiedzą czy inteligencja, więc nie wyciągaj pochopnych wniosków tylko po jednej dyskusji. Ja się doszukuje szczegółów na które ludzie normalnie nie zwracają uwagi. Mówię to co najbardziej boli albo irytuje. Wszystkich traktuje jak idiotów bo wszyscy są nimi, nawet ja. Tylko ktoś kto posiadł całą możliwą wiedzę może się nazwać mądrym. Jak ktoś kiedyś powiedział "tylko idioci przyklaskują idiotom" a jak na razie to ja mam najmniej + za wypowiedzi. Droga dedukcji jest prosta ;-).
OdpowiedzTeż tak kiedyś "przećwiczyliśmy" kuzyna - lat 16 - mojej byłej, który chciał zarobić duże pieniądze... Tylko, że my zostaliśmy poproszeni o zabranie go do pracy mojego brata ciotecznego (jeździł na przeprowadzkach i czasami zabierał mnie, żeby sobie dorobił) oczywiście młody nie został poinformowany, że "kanapeczki i termos we własnym zakresie", ale miałem dla niego wszystko przygotowane tylko, że schowane - dostał jakieś 2-3 godziny po czasie. Zabraliśmy go mówiąc, że robota łatwa, przyjemna i dobrze płatna. Jak się okazało młody pierwszy karton zniósł dzielnie, ale już wersalka trudniej mu szła (we dwóch) przy akompaniamencie "no co jest, siły nie masz, a na Monikę to masz siłę się drzeć" i tym podobnych, chyba zrozumiał, czemu poleciła mu taką pracę z nami. Był u niej jeszcze miesiąc i chodził jak w zegarku, ba, nawet sam wcześniej wstawał, szedł do sklepu, zakupy robił i śniadanie wszystkim, a potem zmywał. Rodzice ponoć go nie poznali jak wrócił do domu.
OdpowiedzSuper historia!!! Uśmiałam się do łez!!! Rany kota...
Odpowiedzi jak dalej sprawy się mają? bo chyba już wyjechał ?
OdpowiedzŚwietny pomysł z tym lasem. Ja bym straciła cierpliwość po godzinie, gratuluję wytrwałości! Sama mam młodszych kuzynów i wiem jak potrafią wyprowadzić z równowagi.
Odpowiedzjuż długo się tak nie uśmiałam:D:D
OdpowiedzPogratulować Twojemu Bratu i Jego Przyjaciołom ;) szacuneczek się należy.
Odpowiedz