Nadszedł dzień, kiedy dała o sobie znać, skutecznie tłumiona na co dzień, piekielność Ventarron.
Miałam wizytę u ginekologa, do którego jestem zmuszona kopytkować często i regularnie, ze względu na przeprowadzoną dobrych kilka lat temu jednostronną owariektomię (dla niewtajemniczonych: usunięcie jednego jajnika).
Zapisy na godzinę, ale wiadomo jak to jest, od razu zapytałam, jak się przedstawia sytuacja. Wszystko jak w zegarku, opóźnienie niewielkie, przede mną jedna osoba, chyba tym razem będzie szybko i bezboleśnie.
Czekamy, w międzyczasie pojawiła się dziewczyna, która zeznała, że zapis ma na termin po mnie, czyli dalej idzie jak po sznurku.
Otworzyły się drzwi, wyszła kobieta, na oko 30-kilka lat, następna pacjentka, zaraz moja kolej.
Kobitka po wizycie jednak nie opuściła poczekalni, tylko usiadła i w szloch. Podeszłam i delikatnie zagadałam, a nuż uda mi się jej jakoś pomóc?...
Podziękowała, stwierdziła, że wszystko w porządku, tylko czeka ją usunięcie jajnika z dużą torbielą i boi się. Bezpłodności, menopauzy, spadku libido.
Pocieszyłam więc, opierając się na własnym doświadczeniu, że to wcale nie tak musi wyglądać, dalej ma szansę na ciążę, menopauza wprawdzie może nastąpić wcześniej, ale istnieją przecież zastępcze kuracje hormonalne, streściłam wrażenia po samej operacji, że to nie takie straszne... etc, etc...
Rozmawiałyśmy cicho, ale było oczywiste, że dziewczyna siedząca obok wszystko słyszy.
Trochę mi się udało nową znajomą rozchmurzyć, zachęciłam, żeby jeszcze poczytała na ten temat i nie załamywała się. Na koniec wymieniłyśmy się nawet numerami telefonów i obiecałyśmy sobie spotkanie przy kawie. Wyszła, bo jej mąż zadzwonił, że już po nią podjechał.
Moment później gabinet opuściła dziewczyna, która była przede mną, ale ku mojemu zdziwieniu z krzesła podniosłyśmy się obie - ja i koleżanka, która miała wejść później. Dziewczyna, młodsza ode mnie jakieś 10 lat, spoglądając z wyraźną wyższością, oświadczyła:
- Ja wchodzę teraz, mam przed tobą pierwszeństwo.
- Tak? A z czego wynika ten pani przywilej? - pytam, ciekawa argumentów.
- Bo ja chyba jestem w ciąży, a ty nawet jajnika nie masz, nie jesteś PRAWDZIWĄ kobietą! A ja tak, więc mam pierwszeństwo.
- Ciekawe. Może i jest pani "prawdziwą" kobietą, ale to ja mam większe cycki - rzuciłam i kiedy dziewczę zapowietrzyło się i poczęło zbierać szczękę z podłogi, wpakowałam się do gabinetu. Zgodnie z prawidłową kolejnością.
Dobrze, że wzrokiem nie można zabijać, bo kiedy wyszłam od lekarza, odprowadziła mnie takim spojrzeniem, przez które niechybnie padłabym trupem.
Idiots, idiots everywhere.
bliźni prawdę Ci powie
Dobra riposta :D
OdpowiedzŚwietnie jej powiedziałaś, nie wiem jak można być tak ograniczonym jak ta dziewczyna. Ciekawe czy uważałaby siebie za niepełnowartościową kobietę w identycznej sytuacji.
OdpowiedzBrawo, mistrzyni ciętej riposty :D
OdpowiedzCo jak co, ale cycki to niepodważalny argument :D
Odpowiedztaaak, 13 letni chlopiec wie o tym najlepiej.
OdpowiedzBrawo, ale przecież torbiel torbielowi nierówna, ja miałam, mówili że dzieci nie będzie a tutaj dwóch zdrowych (no prawie zdrowych, ale przecież z alergiami da się żyć) chłopów się z mężem doczekaliśmy. Tylko ja nie wiem co w takij sytuacji bym powiedziała, bo cycków u mnie prawie nie ma... ale są push-up'y :)
OdpowiedzTaaak, cycki to to co wszyscy lubimy :D Brawo :D
OdpowiedzO_o... Widzę, że nie tylko faceci mają objawy cyckolubizmu...
OdpowiedzWszystkie lubimy coś, czego nie mamy lub nam brakuje... ;<
OdpowiedzKto ma cycki, ten ma władzę :D
OdpowiedzCała prawda o świecie :D Cięta riposta!
OdpowiedzWkurzają mnie ludzie którzy uważają że kobiety bezpłodne nie są prawdziwymi kobietami.
OdpowiedzNie masz jajnika, macicy, cycków, tyłka jak J.Lo, nóg do nieba, talii osy, boskich włosów, umiejętności kulinarnych jak Gordon Ramsay i Pascal Brodnicki razem wzięci, fascynującej osobowości, wrodzonej wrażliwości, umiejętności zrobienia z niczego sałatki, kapelusza i awantury małżeńskiej itd. - nie jesteś prawdziwą kobietą. W dzisiejszym świecie kryteria prawdziwej kobiety są bardzo wyśrubowane, niestety.
OdpowiedzPolecam 64 sztuki wyzwolone opisane w Kamasutrze, Ci ze starożytności to dopiero mieli wyśrubowane wymagania :D Co do tematu, jak to mówią są cycki jest okejka ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 sierpnia 2012 o 9:25
Taaa.... :D Trzecia historia jaką czytam i nadal mam banana na twarzy
OdpowiedzZazdroszczę (nie cycków, moje mi wystarczą), ale ciętego języka. Ja zazwyczaj na chamstwo reaguję niemotą, dopiero potem sobie wyobrażam czego to bym nie powiedziała, gadam sama do siebie aż mi w pięty idzie.
OdpowiedzDokładnie. Najlepsze riposty przychodzą po fakcie.
OdpowiedzEsprit d’Escalier.
OdpowiedzTeż znam ten mechanizm.<br> I też bym chciała mieć cięty język i móc wreszcie uznać swoje prawo do bycia sobą i obrony siebie...
OdpowiedzHahaha mam tak samo;) Ventarron, przed chwilą, pod inną twoją historią, napisałam, że jesteś wspaniałym człowiekiem.Swoje zdanie podtrzymuję. Co do riposty, zgadzam się całkowicie z innymi-mistrzostwo;)
OdpowiedzHm... Chyba lepiej się zapowietrzyć na chwilę, niż walnąć pierwsze co ci ślina na język przyniesie (wiem z własnego doświadczenia)...
OdpowiedzHistoria naprawdę piekielna, ale wybaczcie, musze zapytać. Czy wy, kobiety , wszystkie tak macie? Jakoś nie jestem w stanie wyobrazić sobie facetów w poczekalni do urologa przekomarzających się w stylu: pan jest mniej męski ode mnie, ten guz na prostacie, uuuu, słabiutko. - Ale ja mam przynajmniej obydwa jądra, a nie jak jakiś kastrat. Z jednej strony tyle się słyszy o "solidarności macic", czego najbardziej piekielnym przykładem są sądy rodzinne, a z drugiej strony takie kwiatki, jak ten.
OdpowiedzBo niestety panowie nakręcacie nasze współzawodnictwo. Jakbyście nie gapili się łakomym wzrokiem na pewne egzemplarze .... płci żeńskiej i nie lecieli do takich niemal jak narkomani na głodzie, to nie było by tych (opisanych w historii) "licytowań". <br> Poszukiwanie i walka o partnera(i przetrwanie gatunku) to mechanizm znany od początku istnienia życia.
OdpowiedzTego typu przepychanki między mężczyznami były by możliwe wyłącznie, gdyby poczekalnia gabinetu miała na stanie linijkę ;)
OdpowiedzFaceci bardzo często wytykają sobie ''cipowatość'', więc już nie wmawiaj nam bzdur. Ppza tym jestem pewna, że autorka nie uważa, aby kobiety z małymi piersiami były mniej kobiece, zapewne powiedziałą jej tak, aby ta się zamknęła i jak widać udało się.
Odpowiedzodpowiedź: internalised misogyny
OdpowiedzJa np. nie podsłuchuję facetów u urologa, więc sytuacji f vs f nie przytoczę. Jednak miałam humor chyba przez tydzień spieprzony, kiedy w kolejce do gina siedziała kobietka z mężem, czekając na konsultację w sprawie zabiegu podobnego do opisanego, a mąż rozmawiał z kolegą przez telefon o tym, jaka będzie teraz bezużyteczna i do niczego. Weszłam do położnej, powiedziałam jak jest i pan został wyproszony z poczekalni. Miałam wrażenie, że jego żona dopiero wtedy przejrzała na oczy. Mam nadzieję, że coś dobrego wyszło z tej sprawy.
OdpowiedzFomalhaut, oczywiście, że nie wszystkie. I wśród facetów, i wśród kobiet znajdą się dziwne osobniki, które walą takimi tekstami, jak dziewczyna z historii. Ale po to są piekielni, by opisywać takie momenty; całej reszty - bez głupich docinków itp. - nikt przecież nie będzie opisywał, prawda?
OdpowiedzPoprawiłaś mi humor na cały dzień ;)
OdpowiedzJezu, jaka tepa pipa z tej baby. Moze i jest stuprocentowa kobieta, ale raczej taka z dowcipu o blondynce.
OdpowiedzSą cycki, jest główna :D
OdpowiedzCycki górą :D
Odpowiedzhahahahahaha leżę :)
OdpowiedzArgument " bo ja mam większę cycki" jest genialny:D. W ogóle argument "bo ja mam cycki " może zdziałać cuda ;P
Odpowiedzcudowna riposta!!!!hehe a kobiecosc to wcale nie zestaw macica plus dwa jajniki tylko cos o wiele wiecej :)
OdpowiedzTo ja w końcu nie rozumiem. Wcześniej czytałem historię dziewczyny, którą wyśmiał facet właśnie z powodu małych cycków. Pełno było komentarzy w stylu "facetom 1 w głowie" albo "wygląd się nie liczy". Teraz okazuje się, że panny zwracają na cycki większą uwagę niż faceci i potrafią je wykorzystywać nie tylko do zdobywania partnerów, ale i w sporach z innymi kobietami.
OdpowiedzAbsolutnie nie uważam, że to od rozmiaru biustu zależy poziom kobiecości! Podobnie jak g*wno do tego ma długość paznokci, włosów, obecność czy nieobecność narządów takich jak macica czy jajniki, sposób ubierania się czy pierdylion innych kryteriów! Czasem po prostu sytuacja zmusza do tego, by w czasie dyskusji użyć argumentów zrozumiałych dla strony przeciwnej ;) Co do tego, że kobiety zwracają uwagę na szczegóły fizjonomiczne koleżanek - to chyba naturalne, spowodowane mimowolną konkurencją. Nie wmówicie mi, że faceci nie "oceniają przeciwnika"? Ale co innego obserwować i porównywać do siebie, a co innego obrażać i klasyfikować kogoś piętro niżej z powodu np. mniejszego biustu.
OdpowiedzProsta zasada: z Chinczykiem po chinsku, z Wegrem po wegiersku, z chamem po chamsku.
OdpowiedzCios prosto w kompleksy.
OdpowiedzNiee, prosto w cycki. ;D
OdpowiedzDo ulubionych. Duże cycki i zwalczanie nimi piekielności - combo!
OdpowiedzGratuluję refleksu. Cycków też :D
OdpowiedzPowtórzę kolejny raz po wszystkich - brawo za ripostę. A poza tym - sama niestety kiedyś musiałam poddać się podobnemu zabiegowi, niestety ta cholera endometrioza nie ma litości. Mimo to wcale nie uważam się za niepełnowartościową kobietę, tym bardziej, że dopiero po tym zabiegu udało mi się zajść w ciążę i urodzić córeczkę. Po prostu to było "zło konieczne", ale gdybym się nie zdecydowała na operację, to pewnie Młoda nie szalałaby teraz na podwórku z resztą dzieciaków, ciesząc się końcówką wakacji. Bardzo dziękuję Pani Doktor, która pogoniła mnie w te pędy do szpitala i Panu Doktorowi, który przeprowadził operację. Dzięki nim (między innymi) jestem szczęśliwą mamą. P.S. Cycki też mam duże, może Twoja riposta kiedyś mi się przyda, ja też niestety nie potrafię od razu znaleźć odpowiedniego tekstu :)
OdpowiedzFajna historia, ale dajcie sobie już spokój z tym pisaniem o sobie w trzeciej osobie (taki "lans nickiem"). Po co to komu?
Odpowiedz