Kolega był na obozie sportowym. Wiadomo, tam gdzie jest wielu chłopców, tam jest wiele zamieszania. Zwłaszcza w tzw "zieloną noc" (ostatnia noc obozu, w której zwykle wycina się kawały tym, którzy śpią, jeśli ktoś nie wie).
Ich (T)rener był człowiekiem sumiennym. Już wcześniej zapowiedział, że nie chce, by ktoś szwendał się gdzieś w nocy. Groził nawet zamknięciem wszystkich w pokojach! Czego jednak nie zrobił. I dobrze, bo nie powstałaby ta historia.
Dodam jeszcze, że były to dość specyficzne pokoje, które wychodziły od razu na zewnątrz. Znaczy się: otwierasz drzwi i jesteś na dworze. I tak stały w rządku obok siebie.
Oczywiście, po ciszy nocnej T. chodził po pokojach i sprawdzał, czy chłopcy śpią. Spali, a jak. A przynajmniej wtedy, gdy wpadał trener. Ale nie to jest piekielne.
Przed północą: kolega wygląda na zewnątrz, rozgląda się czy aby trenera nigdzie nie ma. Ale jest. Na dworze ciemno, ale widać, że siedzi na krześle. No nic. Później też można.
Nastawiali budzik kolejno na pierwszą, trzecią i piątą. A T. jak siedział, tak siedzi.
Dopiero rano po siódmej kolega wyszedł z pokoju i poszedł do mężczyzny. Wiadomo, facet siedział całą noc na dworze. Nie wiadomo, czy aby nic mu nie jest czy coś. Więc podchodzi, szturcha w ramię i czuje, że coś mu tam ta ręka odpada.
To był manekin.
Sprytna sztuczka nie powiem, T. nawet ubrania zamienił na te, które miał na sobie, gdy sprawdzał, czy chłopcy są w pokoju.
Co jeszcze zabawniejsze, on również nastawiał sobie budziki, żeby sprawdzić, czy trik działa. Nastawiał je na godzinę drugą, czwartą i szóstą...
obóz
Czytajac poczatek myslalam, ze zrobili kawal trenerowi...
Odpowiedzw sumie nic piekielnego, ale + :)
Odpowiedz'...Zwłaszcza w tzn "zieloną noc"...' będzie, że się czepiam, ale zmień 'tzn' na 'tzw' ;) a trener pomysł miał dobry ;)
OdpowiedzDruga osoba, która robi ten błąd, w ciągu trzech dni. Co jest, kurde? Oo
OdpowiedzPozytywny facet. Chociaż z tym nastawianiem budzika to już trochę nadgorliwe, nie dał im żadnej szansy nawet:)
Odpowiedza po co miał im dawać szansę, ja bym bardzo nie chciała żeby ktoś mi zrobił jakiś numer gdy będę spała. może dla młodych to zabawne, ale dla mnie jakoś nigdy nie było, chociaż nikt mi czegoś takiego nie zrobił, z czego bardzo sie ciesze.
OdpowiedzAle przecież nigdzie nie było napisane, że chcieli coś robić trenerowi. Przynajmniej gdy ja byłem na obozie, to tam robiliśmy takie rzeczy tylko między sobą...
OdpowiedzAle buba cho cho
OdpowiedzTo już wiem, skąd ten pomysł http://www.gk24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20120829/BIALOGARD/120829475
OdpowiedzNie wiem skąd takie rozdmuchanie tej sprawy. Przecież oprócz tego manekina był też prawdziwy, żywy ratownik. Ale media rzucą się na wszystkich i wszystko...
OdpowiedzJuż myślałam, że znajdą trenera nieprzytomnego lub martwego o.o 'Skrzywienie zawodowe' czytelniczki piekielnych...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 września 2012 o 16:50
Też byłem na obozie sportowym, a i my w zieloną noc nie spaliśmy jak chcieli ;) Pamiętam, że aby gdzieś wyjść poza nasz domek trzeba było przejść obok trenerów, byli w środku. Przedzieraliśmy się pochyleni przez krzaki, ciemno było a sensei stał na ganku. W pewnym miejscu, było z 50m bez żadnej zieleni, więc wszyscy rzucili się jak najprędzej a trener: "Mareeek! Chodź tu, mamy zwierzynę do upolowania." Chodzili po domkach i sprawdzali czy nie hałasujemy, ale od czego jest miejsce pod łóżkiem czy w szafie :)
Odpowiedz