Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ludzka natura pożąda władzy. Pragnienie kontroli i decydowania o działaniach innych jest…

Ludzka natura pożąda władzy. Pragnienie kontroli i decydowania o działaniach innych jest wpisane w samą istotę człowieczeństwa. Nawet, jeśli można ją poczuć choćby przez minutę...

Mam w CV epizod pracy w Telewizji Polskiej. Nasza ekipa jeździła wtedy trochę z kamerą po kraju - m.in. do wówczas świeżo otwartego Muzeum Powstania Warszawskiego. Wszystko załatwione, umówione z dyrekcją, kustoszami, oprowadzającymi, każdy o nas wie i pomaga, widząc kamery obklejone charakterystycznym, niebiesko-białym logo.

Z jednym wyjątkiem.

W trakcie ujęcia, w środek kadru weszła nagle Pani Sprzątająca. Chustka na głowie, szmata w ręku, w drugiej wiadro z mopem. Nie wypuszczając z dłoni ekwipunku, zapytała głośno grzmiącym głosem KTO TU RZĄDZI. Gdy szefowa ekipy wyszła przed szereg, by dowiedzieć się, o co Pani może chodzić, ta zażądała stosownych dokumentów, uprawniających do filmowania. Równocześnie usiłowała własnym ciałem i dzierżoną szmatą zasłonić jak najwięcej eksponatów, bo przecież ZAKAZ FOTOGRAFOWANIA (sic!) W MUZEUM JEST! (to zresztą nieprawda). Poza tym dowiedzieliśmy się, że eksponatów może dotykać wyłącznie obsługa i zwiedzający, a filmujący już absolutnie nie mogą. Bo tak, bo taki jest regulamin, a poza tym ONA NIE POZWALA.
Szefowa, z trudem powstrzymując śmiech, powiedziała, że wszystkim zainteresowanym już okazała dokumenty i każdy wie o naszej obecności, bo nawet mamy gościnne identyfikatory. Pani Sprzątająca nie uwierzyła.
- JA TO WYJAŚNIĘ W DYREKCJI! - zagroziła i ruszyła przed siebie. Już nie wróciła do końca nagrania.

Innym razem konieczność zdobycia materiału do programu rzuciła nas na Jasną Górę. Tak samo jak wcześniej - wszystko umówione, załatwione. Przeor klasztoru już czeka na nas na parkingu, my dojeżdżamy wielkim, firmowym wozem z ogromnymi napisami "TVP" z każdej strony. Dojeżdżamy już do szlabanu i...

Pan Parkingowy nas nie wpuści. Bo on nie wie, kim my jesteśmy, takim samochodem każdy sobie może przyjechać, on potrzebuje zgody swojego przełożonego. Szefowa i przeor tłumaczą, ba! nawet pokazują mu na liście oczekiwanych, że przyjedzie ekipa telewizyjna. Nie, on nie wierzy. On musi dostać błogosławieństwo od szefa parkingu, bo to jemu podlega, a nie przeorowi, którego zresztą nawet nie zna, bo przecież nie korzysta z parkingu. Po czym zamknął się w budce i zaryglował drzwi, czekając na zgodę szefa.

Staliśmy przed szlabanem pięć minut. Chwilę później do przeora zadzwonił zarządca parkingu z przeprosinami. Następnego dnia, gdy wyjeżdżaliśmy, parkingowy był już inny.

Muzeum klasztor

by Grim
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar gorzkimem
8 26

To chyba normalne, że następnego dnia parkingowy był inny. Przecież oni tam nie mieszkają, tylko pracują na zmiany. A poza tym o jaki parking chodzi? Pod klasztorem jest ogólnodostępny, na który - o ile są miejsca - może wjechać każdy, a na teren samego klasztoru to chyba wpuszczają sami zakonnicy (jakiś furtian czy coś).

Odpowiedz
avatar cicirici
-3 3

A Ty z częstochowy?

Odpowiedz
avatar Grim
3 7

Parking był nieduży, zabezpieczony szlabanem, tuż obok ogólnodostępnego parkingu dla autokarów. Możliwe, że teraz coś się zmieniło, minęło parę lat od tej wizyty.

Odpowiedz
avatar Crow
11 13

Nieładnie tak oceniać tylko po temacie. PS: Ode mnie jak najbardziej też plus.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 16

Scheda po zaborze rosyjskim - im mniej taka mierzwa ma do powiedzenia, tym bardziej się wydziera, gdy ma okazję.Cieć jest od podnoszenia szlabanu, sprzątaczka od mycia kibla. Mądrzejsi za nich decydują co mają robić a czego nie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 23

Tak czy inaczej i "cieciowi" i sprzątaczce należy się szacunek. Bo gdyby nie "cieć" to byś sobie szlaban sam podnosił, a gdyby nie sprzątaczka, to kibel w muzeum/gdziekolwiek indziej byłby pewnie wiecznie osrany.

Odpowiedz
avatar jaacaman
1 1

Plus dla was obojga, bo szacunek oczywiście się należy, ale każdy powinien znać swoje obowiązki i miejsce w szeregu. Z własnego doświadczenia wiem, że nadgorliwy cieć jest straszliwie męczący.

Odpowiedz
avatar Wredzma
4 18

To nie wina "cieciów", tylko bałaganu. Góra sobie z Wami ustaliła, a personelu nikt nie zawiadomił? Sorry, ale według mnie oboje mieli rację twierdząc, że każdy może sobie podjechać wymalowanym samochodem i udawać filmowców. Gdyby ktoś tak zrobił i pod pretekstem filmowania coś ukradł lub rozwalił, to byłaby afera na całą Polskę, że nikt tego nie sprawdził.

Odpowiedz
avatar archeoziele
3 5

Ale skoro tam był przeor, to chyba oznacza że zgodę mieli.

Odpowiedz
avatar Wredzma
1 11

Parkingowy nie znał przeora, miał prawo mieć wątpliwości i zadzwonić do szefa - na tym polega jego praca, żeby wpuszczać tylko uprawnione osoby. Wszystko trwało 5 minut, więc nie rozumiem co w tym strasznego. A szef mam nadzieję że przepraszał nie za zachowanie parkingowego (powinien jeszcze podwyżkę dostać), a za to, że go o niczym nie poinformował.

Odpowiedz
avatar Grim
5 9

Personel wiedział - w muzeum wszyscy oprowadzający wiedzieli, kim jesteśmy, mieliśmy wydane plakietki z napisem "GOŚĆ", ogólnie załoga została uprzedzona, że się pojawimy. No fakt, to wina dyrekcji, że nikt nie poinformował Pani Sprzątającej. Parkingowy z kolei miał zapisaną na oficjalnej karcie gości planową godzinę przyjazdu ekipy, co pokazywali mu przeor i szefowa, ale ten nie uwierzył.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 5

A już myślałem, że naskarży na was biskupowi i o. R.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

Może Bareja spotkał ich na swojej drodze. Założę się, że spora część dialogów i sytuacji z jego filmów była inspirowana autentycznymi wydarzeniami. W każdym miejscu można było spotkać takich ludzi.

Odpowiedz
avatar Eugen
2 2

Miałem kiedyś podobną sytuację. Jeden raz w życiu złapałem fuchę w postaci pracownika ochrony w czasie imprezy plenerowej w małej podwrocławskiej miejscowości (ludzi im brakowało), której główną atrakcją wieczoru miał być koncert młodzieżowego zespołu LO27 - może starsi z was go jeszcze pamiętają. Były to chyba na początku XXI wieku, więc o zespole jeszcze pamiętano, ale raczej był on skazany na występy na takich plenerowych zabawach. Akurat gdy wypadła moja kolej stania przy szlabanie i wpuszczanie tylko osób z upoważnieniem, moja towarzyszka (chyba ktoś z gminy), która o wiele lepiej niż orientowała się w sytuacji, musiała gdzieś na chwilę odejść. Podjeżdża samochód, dwójka dorosłych (pewnie rodzice) jedzie z synem siedzącym z tyłu. Chcą wjechać. Zgodnie z moimi wytycznymi proszę o upoważnienie. "Ale jakie upoważnienie?" pada pytanie. Odpowiadam, że bez odpowiedniej kartki ich nie mogę wpuścić. Na co pada stwierdzenie ze strony "syna", że on tu przecież dzisiaj występuje. Dobrze, że akurat wróciła osoba bardziej zorientowana i wpuściła bez upoważnienia, bo trzymałbym ich dłużej. Okazało się, że przeze mnie na włosku zawisł koncert zespołu LO27, bo nie chciałem wpuścić starszego wokalisty :-). Żeby nie było niedomówień - wszystko odbywało się w spokojnej atmosferze, nie było tonu roszczeniowego ze strony osób z samochodu. A przynajmniej go nie wyczułem. Tylko lekkie zdziwienie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2012 o 19:33

avatar sempai
-1 1

Nie dziwię się ludziom, że tak reagują na napis "tvp" (nie widzę powodu pisać tego wielkimi literami) Banda darmozjadów z "misją"

Odpowiedz
Udostępnij