Moja rodzina ma kilka kiosków w mieście. Jeden z nich stoi przy ruchliwej ulicy w centrum, więc przez lata całe jedyną możliwością dojechania do niego było wjechanie na chodnik, korzystając z wjazdu do kamienicy, stojącej obok. No właśnie - było. Dopóki jednemu z lokatorów - o, pardon, "współwłaścicieli" rzeczonej kamienicy nie zaczęło się nudzić.
Od niepamiętnych czasów, w kamienicy mieszkał pewien starszy Pan, który z czasem, dzięki wykupieniu lokalu spółdzielczego, awansował na właściciela... 1/8 budynku. Czyli swojego mieszkania i kawałka korytarza przed swoimi drzwiami.
Od tego czasu szczęśliwym, gospodarskim okiem dogląda "swego" terenu, który rozciąga się nie tylko na całą kamienicę z podwórzem, ale także chodnik przed nią. Teren był zaś, wedle jego słów, przez lata regularnie niszczony przez... samochody, dojeżdżające do kiosku. No bo kto to widział, żeby tak dzień w dzień, na 5 - 10 minut o siódmej wieczorem podjeżdżał wóz, wjeżdżał na chodnik (korzystając z JEGO wjazdu do bramy!), po czym po zebraniu dziennego utargu i dostarczeniu towaru, zaraz wyjeżdżał (znów przez JEGO chodnik!) Ponieważ do tej pory teren był miejski, czyli niczyj, a teraz jest jego, już on coś z tym zrobi.
I zrobił.
Któregoś wieczora wjazd do bramy był zastawiony wielkimi, betonowymi gazonami. Trudno, stanęliśmy na awaryjnych na jezdni. Chwilę później, znikąd pojawia się Straż Miejska. Samochód zarejestrowany jako "Zaopatrzenie", więc jeśli wjazd zastawiony, to można warunkowo tak stanąć - zdecydowali mundurowi i podeszli do obserwującego wszystko Staruszka. Następnego dnia gazony zniknęły. Na dzień.
Od tej pory schemat powtarzał się co roku - ponieważ gazony były przenośne, zimą nie mogły stać na chodniku, a więc czekały na cieplejsze dni na podwórzu kamienicy. Jednak od razu na wiosnę, dzięki pomocy kilku miejscowych degustatorów Chateau de Sphirytt lądowały na wjeździe. Po kolejnych wizytach Straży Miejskiej (tym razem już dzięki naszym telefonom) gazony zniknęły z wjazdu, za to okalały go z obu stron (tak, by nie dało się zjechać na chodnik i dojechać do kiosku).
No trudno, nawet, jak jest sporo towaru, to te kilkadziesiąt metrów się doniesie. Chociaż i nam, i reszcie przechodniów byłoby łatwiej, gdyby pomiędzy gazonami były jakiekolwiek przerwy...
W końcu, po kolejnych interwencjach Policji i Straży Miejskiej na przemian, co drugi z gazonów został usunięty. Ruch pieszy, chociaż utrudniony, został przywrócony.
W gazonach absolutnie nic nie rosło, staruszek nie sypał do nich nawet ziemi dla pozorów - stały przez te ciepłe miesiące, kiedy było wolno zupełnie puste.
Na szczęście.
To umożliwiło łatwe sforsowanie ich, gdy którejś nocy pod sąsiednią kamienicę podjechała karetka pogotowia. Przez kaprys "właściciela" ratunek został opóźniony, bo jednak trzy betonowe skrzynie swoje ważą i obsłudze ambulansu usunięcie ich z drogi wiele cennych sekund zajęło. Po tym incydencie gazony znikły - Policja interweniowała kolejny raz (jak się okazało, osiemnasty. Staruszek za każdym razem otrzymał mandat, nigdy nie zapłacił - "biedny kombatant"- więc przestali je dawać).
Na miejscu gazonów postawiono czerwono-białe pachołki na kluczyk; tylko służby miejskie mogą je opuścić dla ułatwienia dojazdu. Wszyscy odetchnęli z ulgą, zwłaszcza sąsiedzi staruszka, mający dosyć kluczenia między zagradzającymi chodnik skrzyniami. Na kilka tygodni zapanował spokój.
Dzisiaj, gdy jechaliśmy do kiosku, staruszek nadzorował wbijanie w chodnik dwóch "niezależnych" stalowych rur - zupełnie odcinających wjazd do bramy od ulicy.
Macie jakiś pomysł, co z nim zrobić?
"Właściciel" kamienicy
zabic dziada
OdpowiedzNie zabijaj. Póki nie masz gdzie ukryć zwłok.
OdpowiedzObawiam się że to się nie opłaca :(
OdpowiedzPołamać. Gdzieś daleko w budynku. I wezwać pogotowie.
Odpowiedznie zabijaj, bo pójdziesz siedzieć jak za człowieka
OdpowiedzNa stalowe rury dobrze dziala tarczowka :>
OdpowiedzPrawnik. Niech pogada, ponegocjuje, nawet spróbuje znaleźć jakiś kompromis... A jeśli nie zadziała, napuścić paru dresów - bez bicia, broń Boże, ale w odpowiedniej atmosferze. Niech powiedzą, że sąsiedzi mają już dość wygłupów staruszka, i następnym razem nie skończy się na mówieniu. KTÓRZY sąsiedzi, niech się delikwent sam domyśla...
OdpowiedzPrawnik z Urzędu Miasta już był - po incydencie z karetką. Udowodnił wtedy staruszkowi, że gazony stoją nielegalnie na terenie MIEJSKIM, a nie PRYWATNYM. Te pachołki miały być właśnie kompromisem.
OdpowiedzWłaśnie: kompromis jest UMOWĄ, której treści zmieniać nie wolno. A staruch właśnie to robi. Donieś na niego do urzędu Miasta, że łamie ustalenia.
OdpowiedzPorozmawiać z nim?
Odpowiedzzwróćcie się o pomoc do "miejscowych degustatorów Chateau de Sphirytt" dajcie ze 20 zł i informację że te stalowe rury to mogą brać jak swoje i na złomie sprzedać. Ciekawe na ile temu biednemu kombatantowi starczy kasy na kupno nowych rur. Jeszcze jedno pytanie, czy ten chodnik rzeczywiście jest jego własnością czy tylko sobie taką własność wymyślił. Bo jeśli jego to ma obowiązek dokonywania wszelkich napraw więc może by tak troszkę zdekompletować ten chodnik i wystąpić do właściciela przy okazji informując odpowiednie służby że chodnik stwarza zagrożenie bo zawsze można się potknąć i nogę skręcić.
Odpowiedztaki kawałek metalu nie jest drogi, zapłacił jakieś 20zł za to. ja bym nie sam zlikwidował- wojna to wojna :)
OdpowiedzChodnik, a właściwie sam wjazd "przynależy" teoretycznie do kamienicy, więc on, jako "właściciel" czuje się zań odpowiedzialny, ale prawnie własność chodnika jest urojona. Służby to już nie reagują, mają dosyć, bo on i tak nie zapłaci.
OdpowiedzNie do końca. W Stołecznym Królewskim Mieście Krakowie (taka jest niestety jego oficjalna nazwa) chodnik przed kamienicą której wraz z moją Żoną jesteśmy współwłaścicielami ma dziwne uwarunkowanie prawne: gdy chcę na tymże chodniku ustawić rusztowanie to muszę opłacić haracz "Za zajęcie MIEJSKIEGO pasa ruchu", w zimie zaś musimy samodzielnie odśnieżać ów chodnik (wraz z połową jezdni) bo "Przecież jesteście Państwo WŁAŚCICIELAMI"
OdpowiedzTo nie tylko w Krakowie ale chyba w każdym mieście jest tak że właściciel budynku ma obowiązek odśnieżania chodnika przed.
Odpowiedz@godfather: OK tak i też robimy, tylko dlaczego ten chodnik jest raz mój a raz miasta ? Jeżeli jest on mój bo: odśnieżam, łatam dziury itp. itd. (a niechby się coś komuś stało to na odszkodowanie się nie wypłacę) to dlaczego na MOIM chodniku o szerokości 4 metrów nie mogę postawić rusztowania o szerokości maksimum 1 metra bez płacenia MIASTU haraczu ?
OdpowiedzLechU, bo chodnik nie jest Twoją własnością, tylko Miasta, dlatego nie możecie robić, co chcecie, a inne przepisy nakładają na właścicieli POSESJI znajdujących się przy drogach ich odśnieżanie.
OdpowiedzPrzynależy, to znaczy że właściciel kamienicy musi dbać o jego czystość, usuwać zimą śnieg itd. Wszelkie inne działania, jak ustawianie różnych elementów, nawet nad chodnikiem, wymaga zgody zarządzającego drogą i uiszczenia odpowiednich OPŁAT!! Proszę spytać, czy piekielny ma zgodę na ustawianie tych elementów. Kary są dosyć dotkliwe.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 sierpnia 2012 o 8:00
najczęściej z chodnikami i dojazdami do budynków w mieście jest tak, że należą do miasta/gminy/powiatu, właściciele budynków i ich mieszkańcy są jedynie ich UŻYTKOWNIKAMI bo muszą się jakoś do budynku dostać (na ogół co roku gmina pobiera opłatę za ich użytkowanie przy okazji podatku od nieruchomości)i jako użytkownicy mają obowiązek odpowiednio o taki chodnik/dojazd dbać m.in zapewnić odśnieżanie, co do nadkreatywnego sąsiada to radzę dzwonić i zgłaszać jego wszystkie pomysły, bo z tego co piszesz chodnik nie jest niego i nie ma prawa bez zgody właściciela (miasta?) zmieniać sposobu jego zagospodarowania a już na pewno nie ma prawa stawiać na nim samowolnie obiektów małej architektury takich jak wbetonowane w podłoże słupki i barierki
OdpowiedzMoże to nakręcanie spirali przemocy, ale jak on wam rurami to wy mu kamieniem w okno do skutku ,wymieni 2-3-4 komplety może zrozumie, tym skuteczniejsze im zimniej na zewnątrz, a lato się kończy ;)
OdpowiedzDostanie kamieniem w okno, to następnego dnia kiosk będzie miał szyby powybijane - już kiedyś się tak mścił za zgłoszenie sprawy.
OdpowiedzSkoro daje się łatwo sprowokować to chyba dobra okazja, żeby go podsunąć odpowiednim władzom na tacy? Niech idzie wybijać okna - się go nagra, a za to chyba nie tylko zwykły mandacik by dostał...
Odpowiedz"Posmarujcie" trochę degustatorom Chateau de Sphirytt, a oni z chęcią naprostują gościa.
OdpowiedzZgłosic do straży pożarnej - zablokowanie drogi ewakuacyjnej
OdpowiedzJak to co? Dzwonicie na policję, w ich obecności bierzecie gumówkę i wycinacie te słupki, jako powód podajecie zastawianie drogi ewakuacji dla wozów takich, jak karetka, czy straż pożarna. Jak niebiescy się zmyją, to idziecie do degustatorów Chateau de Sphirytt i dajecie im na flaszkę za wbicie tych słupków w drzwi "biednego kombatanta", przy okazji możecie wspomnieć, że za te rurki na złomie sporo dostaną- na sporą flaszkę powinno starczyć... "Biedny kombatant"- czyli kolejny znudzony życiem kretyn, który dostał trochę "władzy" i mu szajba już zupełnie doje*ała. Tylko czekać, aż stanie się jakaś tragedia. No a potem to będzie oczywiście gadka, że to nie jego wina, że on chciał dobrze, a wszyscy się go biednego czepiają. Tyle, że ani ofiary, ani tym bardziej służby ratownicze, które nie mogły dojechać w to nie uwierzą. I bardzo możliwe, żę nasz kombatant za swój ośli upór dostanie oklep. Jak nie od ofiar, to od ratowników za skuteczne utrudnianie...
OdpowiedzZ tym oklepem to może wypalić, o ile ludzie ze "służb" będą bardziej ludzcy niż przepisowi. W moim mieście był kiedyś wypadek, niby nic poważnego, bo tylko auto wbite w latarnię postawioną na środku ronda dla oświetlenia, ale jednego z pasażerów trzeba było zabrać śmigłowcem. Miejsca full, to i wylądował, ale później jakiś "ynteligęt" zaczął kręcić się przy maszynie pomimo uwag, że to niebezpieczne, zwłaszcza jak zaczęli ją uruchamiać do odlotu. Policja zajęta gapiami zebranymi wokół, to pilot wysiadł, strzelił faceta w pysk i odlecieli. Policja nic nie zrobiła, bo facet "utrudniał czynności służb ratunkowych". Na sprawie zaważyło chyba to, że załoga śmigłowca, jak i policjanci, pochodzili właściwie z jednego podwórka. Tak czy siak ten jeden cios podziałał. :)
OdpowiedzLos sam go pokara, jak kiedyś do niego będzie jechać karetka i dzięki tym słupkom nie przejedzie.
OdpowiedzSzkoda, że wcześniej może jechać karetka do kogoś innego.
Odpowiedz"Posmarowanie" miejscowym odpada - oni dzieciakami byli, gdy on już tam od lat mieszkał, więc czują respekt i lojalni są. Tak łatwo się ich przekupić nie da. Zwłaszcza, że staruszek bardzo hojny i serdeczny się staje przed każdą kolejną akcją...
OdpowiedzA nie dało by się tych mandatów zamienić na areszt??Kilka nocy na więziennej pryczy dobrze by mu zrobiło.A skoro "biedny kombatant" nie płaci....
OdpowiedzA co z proponowanymi przezemnie tarczowkami? Mozna tez spawarka plazmowa to szybciutko sciac, na wysokosci kilku cm, czyli moznaby przejechac.
OdpowiedzPóki co, to jest najlepsze wyjście :D
OdpowiedzA jakby sprawę ponownie zgłosić? Ale tym razem jako narażanie zdrowia i życia, jako że owe słupki utrudnią dojazd służb ratunkowych. Jak nie chcą reagować w ten sposób to trzeba walnąć z grubszej rury :)
Odpowiedzstarego postraszyć w tej bramie paromia konkretnymi chłopakami ... zacznie sie bać wychodzić z domu i problem zniknie !!!
OdpowiedzZabijcie mu drzwi do mieszkania dechami ;)
OdpowiedzZa głośne, ale są takie fajne, mocne kleje, jak mu się drzwi z framugą skleją to też będzie miał zdziwko ;)
OdpowiedzJuż niedługo kosmopolici będą się podniecali Halloween. Cukierek albo psikus :P
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 sierpnia 2012 o 2:34
zabic uzywajac karabinu snajperskiego nie beda w stanie cie zlapac
OdpowiedzJa proponuję raczej wyłączyć xboxa...
OdpowiedzZa bety do sciany, pogrozic troche to moze zrozumie. Wiele spraw sie tak zalatwilo.
OdpowiedzTak się zastanawiam - właściwie to ten chodnik/wjazd jest na jakiej działce? Można to sprawdzić korzystając chociażby z systemu geoportal.pl . Jeśli działka nie należy do pana dziadka to nie ma prawa nic na niej stawiać (w ramach pasa drogowego często znajdują się wjazdy na posesje - to, że jest to wjazd na moją posesję wcale nie znaczy, że ziemia należy do mnie i mogę robić co chcę) - wtedy zwrócić się do urzędu miasta o bezprawne zajęcie pasa drogowego. Albo z innej mańki - jego słupki można podpiąć pod nieprawidłowo wykonane słupki blokujące U-12c, które są pomocniczymi znakami drogowymi, a te wymagają legalizacji - czyli mamy nielegalnie postawione znaki drogowe (tym zajmuje się policja) ;] Albo jeszcze z innej mańki - wjazd jest w rzeczywistości niekompletnie oznakowaną drogą pożarową, która z założenia nie może być zastawiana Albo jeszcze z innej strony - wg prawa budowlanego na teren każdej posesji musi być zapewniony wjazd. Zastawianie wjazdu sprawia, że wymienionego wjazdu nie ma, czyli budynek znowu mamy wykroczenie ... ale nie zmienia to faktu, że dziadek zwyczajnie się nudzi - może jednak mu jakieś klocki lego kupić, by przestał zajmować się pierdołami :/
OdpowiedzUdusić.
OdpowiedzOn zastawia wjazd / wyjazd to wy mu zastawcie drzwi. Niech poczuje jak to jest.
OdpowiedzPoczęstować go ciastem z trutką na szczury?
Odpowiedz