Niecodziennie jak na mnie dziś jadę autobusem.
Wsiadam tylnymi drzwiami. Jakiś staruszek wyglądający na konesera niedrogich win mówi do mnie, żebym nie kasował biletu "bo o tej godzinie i tak kanarów nie ma".
Autobus ruszył. Ja biletu nie kasowałem. Koneser wyciąga legitymację i obwieszcza "bileciki do kontroli". Podchodzi do mnie. Podaję dokument, dzięki któremu mam darmowe przejazdy.
Lekko się zdziwił :)
mpk
A ja bym napisała do przełożonych tego Pana Kanara , jakie metody stosuje...
OdpowiedzI Fahren dostałby pismo mniej-więcej takiej treści: "Po wysłuchaniu pracownika stwierdzamy, że przedstawiona sytuacja nie miała miejsca. Z poważaniem...". Znane z autopsji :(
OdpowiedzFaktycznie, najlepiej nie robić nic. Jeśli takie pisma napływałyby systematycznie z różnych źródeł, to przełożeni siłą rzeczy w końcu by się sprawą zainteresowali.
OdpowiedzNakłananie do popełnienia przestępstwa jest czynem karalnym, z tego, co pamiętam.
Odpowiedz@LordBartolo, a gdzie tu widać choćby ślad przestępstwa?
Odpowiedz@Martyn123: Jak już to rzeczywiście wykroczenie, bo kwota niska. Jazda bez biletu, to korzystanie z usługi przewozu bez płacenia za nią, tak jakby taksówkarzowi niezapłacenie za kurs lub nie zapłacenie za baton w sklepie.
OdpowiedzTo już było.
Odpowiedz...i nie wróci więcej...
OdpowiedzJa na twoim miejscu gdybym miał czas i chęci to bym zrobił tak: Jeżeli naprawdę wyglądał na konesera win i to po niedawnym tankowaniu, nie pokazywał bym niczego (Nie ma obowiązku legitymować się przed KIMKOLWIEK jeżeli podejrzewamy że ta osoba jest pod wpływem alkoholu/narkotyków etc.) Chce wzywać policję? Proszę bardzo, a to nawet lepiej. Grzecznie czekamy na policje, po ich przyjeździe pokazujemy dokument policjantowi, oraz tłumaczymy że mamy podejrzenie że pan jest pod wpływem alkoholu i żądamy sprawdzenia czy tak jest faktycznie. Jeżeli jest trzeźwy, dobra sprawy nie było - bo masz odpowiedni dokument. Jeżeli był pod wpływem to: art 52 ust 1 KP (pracodawca może rozwiązać umowę o pracę bez wypowiedzenia z winy pracownika w razie: 1. ciężkiego naruszenia przez pracownika podstawowych obowiązków pracowniczych.)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 sierpnia 2012 o 11:12
W przypadku 1. jeśli kontroler byłby trzeźwy to zostałbyś obciążony kosztami interwencji policji.
OdpowiedzBłagam Cię, zrób coś, żeby go wywalili z pracy, bo to jest chamstwo i złodziejstwo w czystej postaci. Niektórzy ludzie wstydu nie mają.
OdpowiedzPROTEST! Co w tym jest chamskiego i złodziejskiego? To jest test uczciwości. Jak jesteś uczciwym człowiekiem to mimo takiej deklaracji i tak skasujesz bilet. Jak nie jesteś - to płać za to że dałeś się pokusić. Nie, nie widzę w tym nic piekielnego. Tak samo w sklepie powinien stać policjant w cywilu i namawiać szeptem do kradzieży. Jakby ktoś się pokusił to od razu by został zawinięty.
OdpowiedzOliwaDoOgnia: Namawianie do czynu zabronionego... też jest czynem zabronionym (i karalnym):D
Odpowiedzopisywałam identyczną sytuację w moim mieście. Oliwa ma rację-każdy zrobi, co uważa sam.
OdpowiedzShido a jak policja łapie dilerów umawiając się z nimi na "ustawiony" deal? Ja bym to podciągnął pod prowokację operacyjną czy jak to się tam nazywa. Bicie niby też jest czynem zabronionym a jednak psy co i rusz kogoś prewencyjnie pałują i nie ma z tym problemu. Są pewne zawody które wymagają czynności zwykłymsmiertelnikom zabronionych. Sądzę że jakbym postanowił wyciąć koledze migdałki w domu to też by się to dało podciągnąć pod celowe uszkodzenie ciała. Lekarz robi to legalnie. Nie można wszystkiego postrzegac wedle paragrafów.
Odpowiedz@OliwaDoOgnia Policja może łapać dilerów na deal, bo dilerzy JUŻ są przestępcami, a cel uświęca środki - co innego kontrola biletów. Co do bicia, to jest ono uzasadnione tylko wtedy, jeśli jest podejrzenie zagrożenia ze strony osoby bitej (kwestia samoobrony). A lekarz może legalnie wycinać migdałki, bo jest do tego upoważniony. Gdybyś wyciął komukolwiek chociażby i nawet chore migdałki, faktycznie byłoby to narażenie zdrowia - zabieg mógł być niesterylny, będąc dodatkowo wykonywanym przez osobę niedoświadczoną... co innego, jeśli sam jesteś chirurgiem.
OdpowiedzNamawianie do czynu zabronionego, zakazanego, będącego wykroczeniem jest karalne. Dodatkowo jeżeli od osoby kontrolujacej bilet poczujesz alkohol z automatu traci prawo do kontroli. Możesz to napisać w odwołaniu. Lub zarządać w trakcie kontroli, jeśli odmawia idź do prowadzącego pojazd by wezwał policję, jak cie dotknie to podlega pod napaść i możesz się bronić w końcu pijany cie napadł. ew zabierz mu legitymacje jak sie rzuci to napadł.
OdpowiedzMiałam kiedyś taką sytuację. Od kontrolera było ewidentnie czuć było alkohol...kierowca po zgłoszeniu tego przez jednego z pasażerów stwierdził, że to nie jego sprawa i żeby przestał mu dupę zawracać. P.S. Autor tej historii wspomina jedynie o wyglądzie owego Pana, lecz o zapachu alkoholu nie wspomina.
Odpowiedzdokladnie - trzeba zlozyc pisamne zawiadomienie do przelozonych tego pana
OdpowiedzSkoro miałeś dokument upoważniający do jazdy za darmo,to po qui hui był Ci ten bilet do skasowania?
Odpowiedza gdzieś napisał że miał bilet? bo ja widzę tylko napisane "Ja biletu nie kasowałem" co w danym kontekście oznacza "staruszek-koneser widział że nie kasowałem"
OdpowiedzA napisał, że miał jakiś? Czytanie ze zrozumieniem nie boli.
Odpowiedza pomyśleliście o np. honorowych dawcach którzy mają darmowe przejazdy, a z nich nie korzystają?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 sierpnia 2012 o 19:40
jasne, akurat się zdziwił.. większość osób korzystających z komunikacji miejskiej nosi ze sobą bilety okresowe, więc nie sądzę, żeby kanar wszystkich 'niekasujących' podejrzewał o brak biletu >_> ale spoko, miej tę swoją dziką satysfakcję, że tak sprytnie go nabrałeś ;)
OdpowiedzKilka lat temu jechałam z koleżanką na zakupy. Trafił nam się wyjątkowo chamski kanar. Autobus dosyć przepełniony, bo jest to najbardziej oblegana linia w moim mieście, to i do wszystkich kasowników po kilku ludzi się ustawiło. Koleżanka przepuściła najpierw starszych, żeby mogli odbić sobie bilety, gdy nagle sobie podbiega do nas kanar i zastawia dojście do kasownika i obwieszcza z radością, że "proszę bilety do kontroli". No tak - ale koleżanka nie zdążyła odbić, bo zastawił jej dojście. Spoko "jego to nie obchodzi i będzie mandacik, płaci Pani na miejscu czy później..." bla bla bla. Myślał, że upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu, ale zdziwił się jak zobaczył u mnie dokument upoważniający do darmowych przejazdów. Koleżanka napisała odwołanie od zapłaty i wygrała, bo okazało się, że na tego właśnie kontrolera było więcej takich skarg :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 sierpnia 2012 o 22:06
O ile ta historia polega na prawdzie, prosiłbym powiedzieć, gdzie robią takie ekscesy. Nevaeh, napiszesz, gdzie Ty spotkałaś takiego pazernego chama?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 sierpnia 2012 o 22:55
Pewnie Poznań, bo chyba tylko tam się odbija, a nie kasuje bilety ;)
Odpowiedz@obserwator - Poznań, linia 91 jakieś 4 lata temu. Przysięgam, że to wszystko autentyczne. Zima, więc śnieg zamienił się w wodę. Do tego doszedł jeszcze jakiś piasek to i pomimo wszystko ślisko się zrobiło i starsi ludzie mieli trochę problem z ustaniem w jadącym już autobusie, więc przepuściłyśmy do kasownika. Widocznie kontroler odebrał to jako zwlekanie z kasowaniem biletu. Na tą krótko trwającą akcję zaczęli reagować inni pasażerowie, ale kanar dalej swoje. Z koleżanką ujechałyśmy jeden przystanek, bo ją wywalił z autobusu na Żeromskiego. Wysiadłam razem z nią, bo jakby inaczej. Najlepsze jest to, że kanar ten nieskasowany bilet zabrał przed wypisaniem mandatu, po czym odwrócił się i skasował. Skoro dostała mandat za nieskasowanie biletu, to mógł go chociaż oddać... Ta informacja w odwołaniu również została umieszczona. I tak jak mówiłam, było więcej skarg na niego. @iniuria & Fahren - podejrzewam, że w Poznaniu (jak i pod Poznaniem, bo z samego Poznania nie jestem) takie określenie się już przyjęło. Rozumiem, że Wy również z Poznania/okolic Poznania? :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 sierpnia 2012 o 14:09
@Fahren, po prostu w Poznaniu mówi się "odbić bilet", a nie "skasować", część gwary :)
OdpowiedzO odbijaniu pisała nevaeh i mój komentarz sugerował, gdzie mogła mieć miejsce sytuacja z jej komentarza. Ale jak widać, więcej piekielnych historii z kontrolerami w roli głównej dzieje się w Poznaniu ;) Albo to miasto z tego słynie, albo faktycznie mam ten szósty zmysł ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 października 2012 o 8:35