Krótka historyjka z mojej pracy...
Jestem nauczycielką w przedszkolu. Przedszkole czynne jest do 17.00, często zdarzało się, że ok 16.00 zostawałam sama z dwuletnią dziewczynką, nazwijmy ją Zosią. Zosia była przeurocza, uwielbiała się bawić we wszystko co jej zaproponowałam. Tamtego dnia akurat, gdy zostałyśmy już same bawiłyśmy się w "piknik i gotowanie" (wrzucanie sztucznych warzyw do garnuszków, układanie lalek przy kocykach, itp., itd. wiadomo o co chodzi).
Punkt 17.00 przychodzi tatuś Piekielny [TP]
TP - Zosiu, twój ojciec przyszedł!
Zosia patrzy z niesmakiem najpierw na niego, później na zabawki, już ma ryknąć płaczem...
Ja - Zosiu posprzątamy razem zabawki i jutro znowu się pobawimy w piknik, dobrze?
Zosia kiwa głową, że się zgadza. Płaczu udało się uniknąć, już chcemy chować zabawki gdy odzywa się tatuś...
TP - Zosia zostaw! Co pani wyprawia, moje dziecko nie będzie sprzątać!
Ja - Proszę pana, ale sprzątanie zabawek przez dziecka jest jedną z metod....
TP - Nie obchodzą mnie metody, moje dziecko nie jest sprzątaczką!
Lekko zdezorientowania, nie wiem co powiedzieć.
TP - Zośka a w co ty w ogóle się bawisz? Co to jest? Co to za koce i lalki? Jedzenie i garnki? Co pani wyprawia? Moje dziecko nie będzie bawić się w jakieś gotowanie! Moje dziecko ma zostać prawnikiem, a nie jakąś kucharą! - Po czym wziął dziecko za rękę, ubrał i wyszli z przedszkola.
Na drugi dzień mama dziecka przepraszała mnie za zaistniałą sytuację, tłumacząc że mąż jest ambitny i woli jak Zosi czyta książki (co również w przedszkolu robimy, ale umknęło to uwadze tatusia), bo to ją bardziej rozwija, a zabawa w kuchnię nic pożytecznego jej nie da...
Po miesiącu, piekielni rodzice wypisali dziecko z przedszkola...
Podsumowując... szkoda dziecka.
Przedszkole
Jak to ktoś, kiedyś powiedział: najgorsze dla dziecka, są niespełnione ambicje ich rodziców. Biedna dziewczynka...
OdpowiedzA potem się dziwić że biegają takie zadufane w sobie bufony bo mój tata mówi bo moja mama mówiła że jestem etc
OdpowiedzDlaczego Piekielny? Czy zaproponujesz chłopcom zabawę lalkami w gotowanie i piknik? Ktoś nie chce wpychać swoje dziecko w utarte schematy i rolę przypisaną przez płeć. Wystarczy uzgodnić tylko z rodzicami jakie mają preferencje. Ale nie, Pani Przedszkolanka jest mądrzejsza od rodziców i wie lepiej co jest dla dziecka lepsze!!
Odpowiedzo tyle o ile się z Tobą zgadzam co do tych utartych schematów i ról płciowych (czyli plus za komentarz), o tyle uważam, że Pan dość szybko wieszczy dziecku karierę kulinarną na podstawie jednej zabawy. Chociaż byłoby fajnie, gdyby świat funkcjonował tak, jak temu panu się wydaje: dzisiaj byłabym Spidermanem.
OdpowiedzA ja dzielnym wojownikiem ratującym murzyńskie księżniczki ;) Również zgadzam się z komentarzem kambodii, tym bardziej, że zabawy "dla dziewczynek" są z reguły straszliwie durnowate i mało rozwijające.
OdpowiedzProponuję różne zabawy. Jeśli dzieci chcą się w coś bawić to się bawią jeśli nie, to wymyślamy coś innego. Nie uważam, aby zabawa w gotowanie była wpychaniem dziecka w utarte schematy. Dziewczynki tak samo lubią się bawić samochodami, jak chłopcy w gotowanie czy nawet wożenie misia w wózku. Czy wtedy mam sądzić, że z dzieckiem jest coś nie tak? Bo kto to widział chłopca, który bawi się wózkiem? Bez przesady. Poza tym nie uważam się za mądrzejszą, ale swoją wiedzę na temat dzieci posiadam.
OdpowiedzZaleciało jak z FeminoTeki. O ile jestem w stanie się zgodzić że wpychanie dzieci w utarte schematy jest złe. O tyle uważam że mocno przesadzasz. To że ktoś nie lubi owych schematów ma oznaczać że dziewczynkom na dawać do zabawy wyłącznie chłopięce zabawki i na odwrót? Dzieci jednak (szczególnie w wieku przedszkolnym) powinny mieć możliwość spróbowania rożnych zabaw. To wyrabia w pewnym sensie samodzielność i umiejętność dokonywania wyboru. Pomijam że zadecydowanie że dziecko 5-7 letnie (strzelam) będzie prawnikiem więc zabaw w gotowanie absolutnie nie jest co najmniej durne... A ten ironiczny ton "Pani Przedszkolanka jest mądrzejsza od rodziców i wie lepiej co jest dla dziecka lepsze!!" Mogłeś sobie jednak darować. Pani przedszkolanka jednak pewną wiedzę na temat dzieci i wychowania posiada... (jak zresztą napisała)
OdpowiedzKrzychoZord, widać, że feminoteki nie tykałeś nawet przez bibułkę... Nikt nie mówił, że należy dzieciaki pozamieniać zabawkami. Owszem, warto dzieciakom urozmaicać. Ale, fakt faktem, zabawy "stricte dla dziewczynek" typu lale i garnuszki są mało rozwijające.
OdpowiedzJak myślisz w co lubią się bawić 2-letnie dziewczynki? Jest czas na rozwijające zabawy podczas specjalnie przygotowanych do tego zajęć, w czasie wolnym dzieci bawią się w co chcą. Nie uważam, aby zabawa w gotowanie nie była rozwijająca. Czy np. obserwowanie ile i jakiej wielkości warzywa czy owoce zmieszczą się do garnka jest mniej interesujące niż wkładanie odpowiednich kształtów klocków do specjalnego pudełka? Czy nazywanie kolorów warzyw nie jest rozwijające? Zabawa nie ogranicza się jedynie do podaj, włóż, pomieszaj.... trochę wyobraźni. Praktycznie każda zabawa jest na swój sposób rozwijająca.
OdpowiedzJakie wpychanie? Jest różnica między przedszkolanką która mojej siostrze wytłumaczyła że "nie może interesować się piłką nożną bo jest dziewczynką" a zabawa w czynności domowe, które powinni znać zarówno chłopcy jak i dziewczynki. Wiele "zabaw dla dziewczynek" to rzeczywiście tragedia, ale jeśli dziecko chce się bawić to czemu nie? od tego ma dzieciństwo.
OdpowiedzObawiam się, że nie do końca rozumiecie funkcję zabawy. To nie jest przysposobienie do zawodu czy roli matki i żony. Zabawa przede wszystkim rozwija funkcje społeczne, współpracę w grupie. Poprzez zabawę dzieci rozwijają swoją kreatywność, ustalają pewne reguły, uczą się jak te reguły ulepszać by zabawa sprawiała więcej przyjemności. Uczą się planowania, rozwijają inteligencję, wyobrażnię przestrzenną, uczą się podziału pracy w grupie, by ukonczyć zadanie niewykonalne dla jednej osoby. Ponadto dziecko poznaje różnice poglądów, pomysłów, preferencji, wypracowuje kompromisy, aby wszyscy byli zadowoleni. To, że dwuletnia dziewczynka bawi się w gotowanie obiadków dla lalek nie jest złe, problem zaczyna się, gdy przez kilka następnych lat bawi się tylko w to.
Odpowiedzhttp://sarahaskew.net/2010/05/17/why-so-few-girl-engineers/
Odpowiedz@SatiacjaSemantyczna. No właśnie pan tatuś wielkim oburzeniem rzucił że córka absolutnie ma się w gotowanie nie bawić... Na FeminoTece, przepraszam na fejsie FeminoTeki bywają teksty o tym jak to brak form żeńskich od nazw zawodów świadczy o opresyjności a niechęć do ich wprowadzania do języka o szowinizmie. Powtórzę. Zgadzam się co do tego że wpychanie w schematy jest złe. Ale dziecku pozostawić pewną swobodę w wyborze zabaw i zainteresowań. Zabieranie dziewczynce samochodzików i dawania na siłę lalek "bo jest dziewczynką" jest durne. Jednakże tak samo durne jest zabieranie lalek i dawanie na siłę jakichś innych zabawek "bo tak se umyśliłem że ona jak dorośnie będzie... (tu wstaw cokolwiek)". Co do reszty przeczytaj to co napisała Przedszkolanka i Fomalhaut bo mają 100% racji.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 lipca 2012 o 12:06
Krzychuzdzichu, na stronach feminoteki jest też poruszana tematyka gwałtów, przemocy w domu i świadomego rodzicielstwa, ale skoro już kogoś nie lubimy, to musimy mu przypiąć łatkę niepoważnego, nieprawdaż? Przedszkolanka niepotrzebnie uznała te wszystkie komentarze za atak na jej osobę, Formalhaut ma też dużo racji. Problem polega na tym, że opisana sytuacja była wyrwana z kontekstu, i oburzony tata nie widział, czy Przedszkolanka zabawy dzieciom urozmaica, czy faktycznie buduje getta dla płci.
Odpowiedz@Satiacjo moja droga. Wiem że takie teksty również na FeminoTece bywają. Ba! Uważam je za ważne i potrzebne. No może poza niektórymi o "świadomym rodzicielstwie" za które ja osobiście nie uznaję prawa do aborcji na życzenie. Nie przypinam łatki do całości działań strony ot po prostu zadziałało skojarzenie. Być może za nadto uprościłem. Przepraszam. Co do tematu. Fakt, tatuś zobaczył sytuację wyrwaną niejako z kontekstu. Jednak moim zdaniem nie usprawiedliwia to za bardzo zrobienia awantury i potraktowania z góry. Ja wiem że pedagogika nie jest może morderczo trudnym kierunkiem ale za popołudniową sjestę tez ciężko go uznać. A wież mi trafiają się rodzice potrafiący wyskoczyć z tekstem typu "Ja to przynajmniej mam wyższe wykształcenie, nie to co pani." <-Autentyk
OdpowiedzA Wy znowu w tym kredowym kole "ról płciowych" itd.? Przecież większość różnic, nawet tych stereotypowych, pomiędzy zajęciami kobiet i zajęciami mężczyzn wynika z czystej fizjologii. Oczywiste jest przecież, że kobieta lepiej czuje się w zadaniach wymagających dużej podzielności uwagi, a facet - skupienia. Jeśli o tym nie wiecie, to powinienem chyba poczekać, aż dorośniecie. Dopiszę: Ta cała "Fundacja feminoteka" to banda idiotek - albo przynajmniej dobrze udają. Proszę poczytać, co one tam wypisują za bzdury.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 sierpnia 2012 o 18:58
KrzychoZord ma rację. Zachowanie ojca było głupie i krzywdzące Przedszkolankę. SatiacjaSemantyczna pisze, że "oburzony tata nie widział, czy Przedszkolanka zabawy dzieciom urozmaica, czy faktycznie buduje getta dla płci". Czy to znaczy, że rodzice, którzy zobaczą przez płot przedszkola, że dzieci grają w piłkę powinni wpaść z furią do gabinetu dyrektora i zrobić awanturę o wpychaniu dzieci w "getta płciowe", bo przecież piłka nożna to jest tylko dla chłopców (a gotowanie tylko dla dziewczynek) ? Zachowanie ojca było idiotyczne i nie do usprawiedliwienia w żaden sposób. To on sam wpycha swoje maleńkie dziecko w getto poprawności politycznej, w przymus kariery, której jego córka być może nie będzie sobie życzyła. Może będzie chciała zostać malarką albo żołnierzem, albo na złość tatusiowi poświęci się wychowywaniu swoich dzieci i prowadzeniu domu. Niestety nie istnieją mechablox-y, które możnaby ustawiać na nieskończoną ilość sposobów wobec tego rysunek, do którego Satiacja podała link ma się nijak do świata rzeczywistego, nawet w sensie przenośni. W świecie rzeczywistym, w przedszkolu dzieci mają do dyspozycji trochę plastikowych klocków, misiów, lalek, samochodzików, szufelek i piłek. Patrząc na ten zestaw "mechabloxów" ze świata realnego powiedz Satiacjo jakież to niesamowicie rozwijające zabawy oferowane są chłopcom ?
OdpowiedzJeśli dawanie w przedszkolu lalek dziewczynkom a samochodów chłopcom definiuje ich przyszłe role społeczne i zaprzepaszcza szanse dziewczynek na rozwój, to dlaczego badania pokazują, że dziewczynki w pierwszej klasie podstawówki mają takie same zdolności matematyczne jak chłopcy? Przecież w tym wieku ich mózgi są już według feministek dawno uwięzione w kuchni. Dajcie spokój dzieciom w przedszkolu.
OdpowiedzNie wiedziałam że prawnicy nie gotują i nie jadają. Żywią się powietrzem. Gratuluję tatusia.
OdpowiedzPan tatuś pewnie założył że oszałamiająca kariera córki pozwoli jej na zatrudnienie gosposi która takie przyziemne sprawy jak gotowanie/sprzątanie będzie załatwiać za nią...
OdpowiedzNo przecież dziecko powinno "bawić się" w sąd, czytać kodeks karny, a nie pikniki dla lalek urządzać! Doprawdy skandal, żeby tak dziecko psuć...
OdpowiedzIronizujesz, ale zabawa w sąd jest bardzo fajna :) Moja siostra tak się ze mną bawiła: ona wymyślała moim lalkom różne przewinienia, a ja przeprowadzałam proces i za karę zamykałam je pralce. Ehh, to były czasy.
OdpowiedzBardzo dobrze wiem, jak fajna jest taka zabawa :) Jednak podejrzewam, że karanie miśka za śmiecenie watą się z niego wysypującą nie przypadłaby tatuśkowi Zosi do gustu. Wyrok: odsiadka w kącie przez caaałą bajkę też nie byłby adekwatny :)
OdpowiedzDzieci powinny bawić się w to, co chcą i lubią się bawić, jeżeli oczywiście są to bezpieczne zabawy i najlepiej, jeśli czegoś mogą nauczyć czy rozwinąć wyobraźnię. Moja córka (do przedszkola pójdzie od września ;) ) jednego dnia bawi się tylko i wyłącznie lalkami i kucykami pony, gdzie gotuje im obiadki z piasku i liści itp. a drugiego dnia porzuca tą zabawę na rzecz samochodzików, koparek i klocków. Czy mam jej którąkolwiek z tych zabawek zabrać, by uniknąć schematów na temat płci? Bez przesady. A tatuś jak najbardziej piekielny i dziecka też mi szkoda. Pod taką presją od dzieciństwa sądzę, że będzie chciała zostać kimkolwiek innym, tylko nie prawnikiem. Jeżeli chce się do czegoś dziecko zachęcić to na pewno nie krzykiem i zabieraniem 'głupich' zabawek.
OdpowiedzEwentualnie zostanie prawnikiem, ale nie będzie mieć z tego satysfakcji i będzie czuć się diabelnie niespełniona.
OdpowiedzGorsze od wpychania w schematy zdecydowanie jest ustalanie w tak młodym wieku, kim zostanie dziecko i decydowanie za nie w tej sprawie. Mam kuzynkę, jedynaczkę. Dziewczyna ma naprawdę kapitalny talent do fryzjerstwa. Ja sama od paru lat nie chodzę do zakładów tylko wszystkie zabiegi (podcinanie, farbowanie, uczesanie na wesele) załatwiam u niej. Chciała po gimnazjum iść do dobrego technikum fryzjerskiego w większym mieście, a ewentualnie po maturze na studia. Rodzina nie pozwoliła, bo jak to? Ona, jedynaczka z porządnej rodziny i tylko fryzjerką ma zostać? Nie do pomyślenia dla nich! Poszła więc do ogólniaka, a że nauka jakoś nie była nigdy jej mocną stroną to na studia dostała się w tym roku tylko dlatego, że uczelnia (UAM) przyjęła na ten kierunek wszystkich chętnych (312 osób, ona była 297.), bo potrzebują kasy. Chciała pojechać po maturze do Holandii z koleżankami zarobić parę groszy, odetchnąć trochę od domu i zobaczyć kawałek świata - co usłyszała? Że ona nie pojedzie, bo to wstyd dla rodziny, że jedynaczka jedzie za granicę pracować! Ot, wioskowe przyziemne myślenie. I tak tym sposobem dziewczyna idzie na studia, które jej w ogóle nie kręcą (resocjalizacja), bo rodzina chce się szczycić, że wysłali dziecko do wielkiego miasta na studia i że będąc magistrem będzie w życiu "wielką panią".
OdpowiedzJa pier*ole. Dziewczyna miałaby dobry zawód, z przyszłością, a tak będzie gary zmywać po magistrze. Tylko dlatego, że z "porzadnej rodziny".
OdpowiedzTo rodzice nie wiedzą ile teraz zarabiają dobrzy fryzjerzy w dużych miastach? 70-100 zł za jedno strzyżenie damskie to standard. To już nie te czasy, że fryzjerka to najgorszy zawód świata...
OdpowiedzI co on jej daje do czytania? Kodeks karny?
OdpowiedzDobrze, że ja się mogłam bawić i lalkami i samochodami i nawet sprzątać po sobie czasem mi pozwalano! Ciekawe jak tatuś przeżyje fakt, że jego córka może będzie chciała w przyszłości wykonywać zawód nie związany z prawem? Na pewno będzie nieprzyjemnie. Chociaż powiem szczerze, że trochę żałuje tego, że moi rodzice niczym mnie nie zainteresowali w dzieciństwie, tańcem, muzyką, sportem. Na szczęście zawsze to można nadrobić.
OdpowiedzNo tak. Bo dziecko powinno się bawić w skazywanie morderców i gwałcicieli. I jeszcze brać łapówki od wpływowych ludzi.
OdpowiedzMnie jednak przeraża "tatuś". Nic tak nie niszczy psychiki dziecka jak przenoszenie chorych, niespełnionych ambicji na własną latorośl. A nie daj Boże młody człowiek w późniejszym wieku pokaże różki i własne zdanie to rodzice są gotowi go wykląć. A nie lepiej przyglądać się jakie talenty ma nasze dziecko, czym się interesuje, co mu sprawia radość i ułatwiać mu start w tym kierunku.
OdpowiedzSzkoda? jak kiedyś zostanie prawnikiem to nie będzie żałowała...
Odpowiedz@Sofcik, a jeśli mała jak podrośnie będzie miała inne plany? Dziecko powinno mieć wolną rękę w wyborze życiowej drogi,a nie spełniać niezrealizowane plany rodziców. Owszem, rodzice powinni jakoś podpowiedzieć, wskazać drogę, ale nie zmuszać do zostania prawnikiem gdy ktoś nie ma ku temu powołania. Ja miałam zostać lekarzem, nie wyszło, słabo mi na widok krwi i w prosektorium bym zemdlała. I rodzina to zaakceptowała.
OdpowiedzTeraz to nie jest aż tak źle, ale jak dziecko pójdzie do szkoły to nie będzie jej z domu wypuszcał. Będzie musiała siedzieć z nosem w książakch, zero przyjemności...niestety tak to często się kończy:(
OdpowiedzNie będzie miała o czym rozmawiać z innymi dziećmi, więc ją odrzucą, nabawi się nerwicy i nigdy nie skończy studiów.
OdpowiedzJa prawo dziennie studiuje i (o zgrozo!) zapierdzielałam w weekendy przy tak uwłaczającej pracy jak wykładanie towaru w Carrefourze. Gdyby był moim tatusiem pewnie by się zachlał z upokorzenia...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 sierpnia 2012 o 0:13
kochany tatuś, nie ma co. mam nadzieję, że dziewczynka w przyszłości pokaże różki. *ironia mode ON* o zgrozo. a ja to bawiłam się samochodami, klockami i lalkami barbie. musiałam nawet po sobie sprzątać. teraz zrozumiałam, dlaczego mam taką dziwną psychikę. chwała tatusiowi! *ironia mode OFF* naprawdę szkoda dziecka.
Odpowiedzkambodia,lubię twoje historie, twoje komentarze zresztą też.Jednak ten mnie trochę zaskoczył.Przedszkolanka nie zrobiła nic wbrew dziewczynce.Jak wynika z historii, Zosia fajnie się bawiła.Więc o co chodzi?A zauważyłaś jak zareagowała na przyjście ojca?Nie chcę tutaj kręcić sobie filmu i domniemywać, w co to dziecko bawi się w domu.Czy w ogóle się bawi.Bo jeśli dwuletniej dziewczynce nie pozwala się na zabawy, jakiekolwiek, tylko ciągle czyta się jej książki, to ja się cieszę, że są przedszkola, gdzie dzieci się bawią.Tak po prostu.Nawet w kucharę;)
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 sierpnia 2012 o 8:58