Muszę się pokornie przyznać, że jestem totalną fujarą. Nie żeby coś, ale połamany w życiu byłem pewnie częściej niż połowa z Was. :) No i tak mnie się zdarzyło ostatnio. Korzystają z przybycia ukochanej do miasta i jej obrony licencjatu, poszliśmy z przyjaciółmi na miasto. Pić niestety nie mogłem bo następnego dnia trzeba mi było stawić się w pracy na godzinę 8. Robiłem więc za kierowcę.
Ze wszystkich klubów w mieście nasi przyjaciele wybrali klub, do którego trzeba zejść po schodach. Po tych śliskich, stromych, kaflowych schodach zeszło dziesięć pijanych osób (wcześniej byliśmy w innym klubie), a na końcu stoczyłem się ja. Dosłownie się stoczyłem, bo oczywiście raczyłem się poślizgnąć już na drugim schodku. Całe szczęście, że w mojej fujarowatości udało mi się odbić w bok i nie pociągnąłem nikogo ze sobą - zbiłbym niezłe kręgle wpadając im pod nogi.
Żeby było śmieszniej, schodziłem ostatni żeby żaden pijany osobnik nie wpadł na mnie. :)
Oczywiście na parterze dostrzegłem moim fachowym, medycznym okiem, że dokonałem właśnie po raz czwarty złamania nadgarstka prawego. Pozbierałem się sam przy towarzyszącym mi śmiechu znajomych i ryku ukochanej. Po schodach wchodziłem już podtrzymywany przez pięć osób - słusznie, przecież miałem jeszcze kilka kości do skwaszenia. ;)
Piekielni byli ochroniarze. Na górze usiadłem przy stoliku zewnętrznym i oceniam jak dużych zniszczeń dokonałem. Podlatuje dwóch takich, co to mógłbym co najwyżej robić za udo jednego z nich i krzyczą na mnie żem pijany i mam natychmiast klub opuścić. Ukochana ponownie w ryk, znajomi w krzyk, sąsiednie stoliki podejrzanie nas obserwują... Staram się w tym wszystkim wytłumaczyć sytuację, pokazuję złamaną rękę, grzecznie proszę o apteczkę, a przynajmniej chustę trójkątną żeby temblak sobie zmajstrować. Nie, panowie swoje, pijany jestem i mam klub opuścić. Choć sądząc po ich oddechu byłem jedyną trzeźwą osobą w zasięgu wzroku. Pogodziłem się z brakiem apteczki, jakaś nieznajoma zarzuciła mi arafatką, którą mogłem się obtemblaczyć (jej, jeśli to czytasz czekam na pw bo zgubiłem Twój numer żeby oddać Ci chustę!).
Ale zanim to zrobiłem, chwyciłem za paluchy, zacisnąłem zęby i nastawiłem rękę...
- JAKI POJ**ANY!!!!! - zaraz usłyszałem od strony ochroniarzy... - Wyp**ol go stąd!
Jeden podchodzi, łapie mnie za koszulkę i w górę, zrywa mi przy tym mój prowizoryczny temblak i gwałtownie szarpie co spowodowało, że ręka ślicznie zafurgotała. Koledzy wpadli w szał, moja ukochana w jeszcze większy ryk. Ktoś wezwał policję.
Policjanci uznali jednak, że nic takiego się nie stało, ale w przypływie dobroci puścili nas wolno, tylko "żeby był to ostatni raz!"... A kiedy odchodziliśmy przybili siemkę z ochroniarzami.
W domu zamknąłem rączkę w specjalnym usztywnieniu (nie jestem fanem gipsów).. Następnego dnia podszedłem do znajomego doktorka żeby sobie zerknął na wszelki wypadek. Eee, wyliżę się jakoś...
Klub
Dużo zdrowia życzę:) Ja przez ostatni tydzień odwiedziłam 3 lekarzy prywatnie, 2 szpitale, w tym jeden dwukrotnie, gdzie mi wmawiano, że nic mi nie jest, dobrze, że w kolejnym od razu mi zrobili RTG i wzięli na oddział, ale to opiszę w wolnej chwili. Pozdrawiam:)
OdpowiedzIm więcej twoich opowieści czytam, tym większe jest moje zdziwienie - jakim cudem udało ci się dożyć takiego wieku?
OdpowiedzNastawiałeś złamanie? O.o samodzielnie? Bez potwierdzenia rodzaju urazu?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lipca 2012 o 16:10
Szewc bez butów chodzi... :)
OdpowiedzWiesz, tyle się tu pisze o lekarzach robiących coś "bo tak mi się wydaje" (z miernym skutkiem), że nawet pomimo Twojego doświadczenia jestem porażona tą pewnością siebie :P
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lipca 2012 o 17:04
Zaszczurzony, mój ojciec ma buty :DD
OdpowiedzZaszczurzony - faktycznie fujara Mając świadków zdarzenia, poniosłeś szkodę z winy zarządcy lokalu, funkcjonariusze odmówili czynności służbowych? Fujara i na dodatek nie likwidujesz a wspierasz piekielność !!!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lipca 2012 o 17:32
No właśnie. Kierunek prawnik : odmaszerować!. Odszkodowanie od klubu powinno z nawiązką pokryć koszty leczenia. A policaje ? Niestety nie wychylają się ponad standard :/
OdpowiedzPopieram
OdpowiedzJak rzadko zgodzę się kambodżaninem "znad morza" ;) zaszczurzony, oj fujara z Ciebie ponad fujarami...
OdpowiedzJak rozumiemy byłeś na komendzie złożyć odpowiednie zawiadomienie na ochroniarzy?
OdpowiedzPowinien pozwać firmę ochroniarską.
OdpowiedzJa też nie jestem gorsza :D 2 lata temu złamałam nogę idąc chodnikiem ;D zsunęła mi się z krawędzi i 'pyk' złamana ...
OdpowiedzMając 12 lat złamałam nogę na... zamku dmuchanym :D
OdpowiedzZe mnie to nawet lekarze się śmiali ( w ogóle się z tym nie kryli, bo krzyczeli miedzy pokojami, wielce ucieszeni), bo złamałam drugi palec u nogi jak kopnęłam brata (dodam, że to było wyjątkowa, nie udolna próba kopnięcia). Przynajmniej miałam świetnego lekarza, który się później mną zajmował: zawsze komplemencik, sędziwy Pan, który wstukiwał do komputera jedną ręką, z wysokości pół metra:)
OdpowiedzZłamałam drugiego palca u nogi jak się ścigałam z siostrą do domofonu - nie wyrobiłam na zakręcie i walnęłam w futrynę... Tak ładnie pękła kosteczka, można by nawet rzec, że wzdłuż :)
OdpowiedzNo to 4. historia w ulubionych, po tym jak sobie wyobraziłem sytuację z początku historii się zaśmiewałem, potem już niestety mi się śmiać odechciało. Masz świetne historie. ;)
OdpowiedzTrzymaj się chłopie. I składaj do kupy szybko! (-:
OdpowiedzZdrowiej szybko. Tak ogólnie , pochwalę się w komentarzu. Trzy razy złamana lewa ręka i raz wybita torebka stawowa w prawej. A 12lat mam.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 lipca 2012 o 18:44
4krotne złamanie nadgarstka prawego, raz lewego, z 7 razy miałem złamaną nogę już, zmiażdzoną stopę, pękniętą czachę (po wypadku), i palec wskazujący lewy złamany w 4 miejscach za jednym razem (tak, to możliwe...). Oprócz złamań dokonywałe w życiu innych dziwnych rzeczy
OdpowiedzKu**a Zaszczurzony to co ty robiłeś? Opisz wszystkie urazy w opowieściach.
OdpowiedzNie wszystkie urazy moje to jakaś piekielność, przeważa moja głupota i niezdarność ;)
OdpowiedzJezus maryja. Ja nie miałam jeszcze nic złamane, a co jak co ale łamagą jestem >.,
Odpowiedzzaszczurzony z moją siostrą przegrywasz;) ona mniej więcej co dwa miesiące coś sobie łamie. a o stłuczeniach i siniakach nie wspomnę;)
OdpowiedzMoże kości ma za słabe?
Odpowiedznom ma coś tam z nimi od dziecka. a siniaki u nas rodzinne. tylko mocniej dotknąć już się pojawia;)
Odpowiedztakaja, to zróbcie coś z tym bo w końcu jak uszkodzi kość udową (tak to się fachowo nazywa?) to może być trochę lipa
OdpowiedzNenek walczy z tym ;) ma jakies leki i systematyczne wizyty u ortopedy
OdpowiedzNie miałabym odwagi sama sobie coś nastawiać. Choć mój znajomy miał szczęście chyba ze 3 razy nos złamać i za każdym razem sam nastawiał, bo twierdził, że zrobi to najlepiej.
OdpowiedzTo ja życzę powrotu do zdrowia i zmniejszenia częstotliwości urazów :)
OdpowiedzNastawiłeś sobie sam rękę. Ot tak. Umm... Cóż, jeśli masz sporo takich przypadków, to wybrałeś dobry zawód. Przynajmniej poskładać się sam możesz (chociaż mi by odwagi nie wystarczyło, ale tam...)
OdpowiedzTak często łamiesz nadgarstki? Mój chłopak ma za sobą złamanie dwóch kości w nadgarstku, aktualnie ma druty Kirschnera w dłoni i już się martwię jak to będzie z rehabilitacją, a Ty sobie tak, po prostu nastawiasz złamany nadgarstek :'D No nie mogę...
OdpowiedzSmaruj pozew.
OdpowiedzBo nie ma to jak przyjaciele zwłaszcza jeśli chodzi o przestępstwo.
Odpowiedz