Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielna Żona Episode II (Episode I "Jazda próbna": http://piekielni.pl/35928) Pracowałam kiedyś na…

Piekielna Żona Episode II (Episode I "Jazda próbna": http://piekielni.pl/35928)

Pracowałam kiedyś na dziale sprzedaży w pewnym salonie samochodowym. Co jakiś czas trafiał nam się wśród klientów kwiatek bardziej lub mniej piekielny.

Wpadło do nas kiedyś w połowie piekielne małżeństwo, które odbyło w pełni piekielną jazdę próbną. Na samochód, na szczęście, się zdecydowali.

Nadszedł dzień wydania pojazdu. Wiedząc na co stać [PŻ] Panią Żonę staraliśmy się, żeby na godzinę 11:00, kiedy to państwo mieli się zjawić, wszystko było na tip-top. Samochód dokładnie wyczyszczony (niewiele mu trzeba było, wszak - nowy, ale przywieziony na lawecie, więc nieco zakurzony. Na świeżo wymyty, wytarty, świecący i pachnący!), z zamontowanymi tablicami rejestracyjnymi, gotowy do jazdy stoi na "wydawce" i czeka. Szampan z kokardą też czeka (taki zwyczaj, że przy odbiorze samochodu nowy właściciel zawsze dostawał szampana). No i my - ja i w tle koledzy z pracy, którzy po ostatnich wyczynach PŻ byli szalenie zainteresowani kolejnym odcinkiem. I tak sobie czekamy.

Czekamy.

Czekamy...

11:00. I nic.

Czekamy...

[...]

11:50 drzwi salonu się otwierają i wpada PŻ. [PM] Pana Męża ni widu, ni słychu. Przypominam, że PŻ bez prawa jazdy, więc nieco mnie to zaskoczyło.

[PŻ] - Niech mnie zaprowadzi do samochodu!
[Ja] - Dzień dobry, męża nie ma? Muszą być państwo razem, bo trzeba najpierw podpisać dokumenty, a auto kupowali państwo wspólnie.
[PŻ] - A tam, nie rozumie! Niech mnie prowadzi do samochodu! Ja muszę zobaczyć! Mąż przyjdzie to będzie! Parkuje!

Na szczęście Pan Mąż zdążył i wyratował mnie z opresji ;) Przygotowane dokumenty czekały na biurku, omówiliśmy jeszcze raz wszystko dokładnie, Pan Mąż podpisał, a Pani Żona patrzy, patrzy uważnie, czyta. "Mądra kobieta" myślę sobie, bo jednak warto przeczytać co się podpisuje. Jak bardzo "przejechałam się" na tej myśli zdążyłam się zorientować zanim owa myśl się skończyła.

[PŻ] - O jeny! To nie ten samochód! Co mi tu wciska?!
[Ja] - Oo Rozumiem, że jest jakiś błąd? Proszę powiedzieć o co dokładnie chodzi?
[PŻ] - No kolor! To nie ten, co chciałam! Bo ja chciałam CZERWONY! Taki jak ten! (wskazuje na inny model w tym kolorze, który stał w salonie)
[Ja] - Proszę pani, to jest dokładnie ten sam kolor.
[PŻ] - Co mi tu mówi?! Jak widzę, że nie ten! Chciałam CZERWONY, a tu napisali "OV 727 - CZERWIEŃ RUBINU", to jest zupełnie inny kolor!

Eh... no fakt. "Czerwień rubinu", to nie jest pierwsza lepsza czerwień. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to ten sam kolor, który był na samochodzie wskazanym przez PŻ i określany mianem "czerwonego".

[Ja] - Proszę pani, niech się pani nie martwi. To jest ten sam kolor, a nazwa "czerwień rubinu" i kod wpisany w dokumentach, to nazwa i kod lakieru o dokładnie takim odcieniu czerwieni.
[PŻ] - No jasne, jasne... wszystko powie, żeby sprzedać. Niech prowadzi do samochodu, sprawdzimy!

Dalsze tłumaczenie nie miało sensu, PM siedział kiwając głową (raczej z zażenowania, niedowierzania w to, co jego żona wyprawia), więc wzięłam kluczyki i udaliśmy się do auta pełni nadziei, że kolor jednak jest zgodny z zamówieniem. A raczej samochodem stojącym w salonie ;)
No ale NIE BYŁ!

[PŻ] - Mówiłam, że oszukać chcą! Wiedziałam! To nie jest ten samochód! To nie ten kolor! Ja chciałam CZERWONY!

Oniemiałam. Patrzyłam na ten samochód i za diabła nie rozumiałam o co chodzi. Jak nic, kolor był zgodny z zamówieniem.

[Ja] - Nie rozumiem? Jak to kolor się nie zgadza? Przecież jest dokładnie taki sam, jak ten na samochodzie w salonie. Ten kolor zamawiała pani, kiedy przyszli państwo za pierwszym razem, taki był wpisany w zamówieniu i taki jest we wszystkich dokumentach.
[PŻ] - Przecież mówię, że nie ten! Nie widzi, że inny odcień niż ten drugi?!
[Ja] - Nie widzi. Widzi, że te samochody są w tym samym kolorze.
[PŻ] - O jeny, ja nie wytrzymam nerwowo. Przecież ten jest inny! Postawi oba obok siebie to zobaczy!

I tu mnie olśniło. Spojrzałam na samochód, który stał obok mnie, następnie na samochód w salonie, który z naszego obecnego miejsca wyglądał jakby miał inny odcień, bo nie był tak oświetlony!

[Ja] - Proszę pani, te samochody mają identyczny kolor. Proszę spojrzeć na oświetlenie nad nami. Tu są silniejsze lampy, żeby klient mógł dokładnie obejrzeć samochód, upewnić się, że wszystko jest dobrze i zgodnie z zamówieniem. Rozumiem pani pomyłkę... (zdania nie udało mi się skończyć, bo...)
[PŻ] - Moją pomyłkę?! Ja się nie mylę! Oświetlenie jest źle dobrane i wprowadza klienta w błąd! Powinnam dostać rekompensatę!
[Ja] - Rozumiem, niestety nie ja odpowiadam za oświetlenie w salonie. Ponieważ jednak naraziliśmy panią w ten sposób na stres, chciałabym dać pani drobny upominek od firmy w ramach przeprosin.

Tu mamy "wjazd" szampana z kokardą (CZERWONĄ!), pierwszy, jaki dane mi było zobaczyć, uśmiech PŻ i wreszcie upragnione podpisy odbioru.
Dla mnie sprawa skończona, ale jak pomyślę co przeżywał później PM, to mnie ciarki przechodzą. Kiedy otwierałam bramę, państwo oglądali jeszcze samochód. Dało się słyszeć:
[PŻ] - Ja i tak wiem swoje, już im daruję, przeboleje jakoś ten kolor, bo podobny jest, ale niech mi nie wmawia, że to ten, co zamówiłam! W ogóle to te numery rejestracyjne to też takie brzydkie dali, jakby ładniejszych nie mieli! Dobrze, że chociaż tego szampana dali! Widzisz PM (tu oczywiście imię, ale nie pamiętam, a co tam będę zmyślać? ;) ), bo jakbym ja się nie odezwała, to ty jak takie ciele byś stal i brał wszystko, jak leci, choćby ci nawet inny samochód dali. I szampana byś nie miał!

PM kiwał tylko głową, tym razem jakby mimowolnie potakując. Na szczęście pojechali i nigdy więcej ich nie widziałam. Raz tylko rozmawiałam z PM przez telefon, PŻ na szczęście do słuchawki nie zawołał (mieliśmy obowiązek zadzwonienia do każdego klienta ok. tygodnia-dwóch po odbiorze samochodu, żeby zapytać się czy wszystko jest OK i jeszcze raz życzyć, żeby samochód się dobrze sprawował, a także przypomnieć, że w razie czego jesteśmy do ich dyspozycji).

Salon samochodowy

by Elide
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
9 11

Kobieta bije wszelkie rekordy. Ty w sumie tez - rekordy anielskiej cierpliwosci :)

Odpowiedz
avatar Elide
9 11

Nauczyłam się nie brać do siebie za wiele ;) Może mam to genetycznie zakodowane - Mama od ponad 30 lat w pogotowiu ratunkowym, od kilku na stałe w dyspozytorni.

Odpowiedz
avatar Mitsuy
6 6

Przepraszam! Ale uśmiałam się czytając tę historię, jednocześnie nie dowierzając swoim zmęczonym oczom. :D Kobieta niemożliwa. Popraw proszę jeden błąd "zdąrzyć" Na "zdążyć" siódmy akapit pierwsze i ostatnie zdanie. :)

Odpowiedz
avatar Elide
3 5

A no niemożliwa ;) Był jeszcze jeden niemożliwie mądry pan, ale to innym razem. Poprawiłam, dziękuję za cynk ;)

Odpowiedz
avatar Machine
4 8

Jak innym razem? No, jak innym razem! Jestem Twoją fanką i czekam! :D

Odpowiedz
avatar Elide
5 7

No innym, innym. Stopniowanie napięcia :P Nie chcę tego schrzanić, muszę napisać na spokojnie ;)

Odpowiedz
avatar slawcio99
8 10

Ja się pytam, czy ten facet myślał przed ślubem ??? Czy ta jej upierdliwość dopiero po ślubie się ujawniła... Współczuję gościowi, bo nawet z pozoru proste rzeczy przy tej kobiecie stają się straszne do wykonania...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 lipca 2012 o 12:41

avatar Machine
12 16

Może to galopująca menopauza zostawia po sobie takie zgliszcza?

Odpowiedz
avatar Elide
7 7

@slawcio99, nie tak łatwo kupić samochód! :P A czy myślał? Nie wiem... może była inna, a może on ją po prostu tak kocha? A może, a może, a może? ;)

Odpowiedz
avatar 8eska88
6 8

Podziwiam sprzedawców w salonach:D. Musicie być cholernie cierpliwi, do takich klientów jak ta babka, albo takich jak mój ojciec któremu się nie podoba nawet kolor podświetlenia zegarów na desce.:D

Odpowiedz
avatar Elide
7 7

Łooo... takich od podświetlenie, wbrew pozorom, jest cała masa! Albo "a da się zmieszać taki kolor z takim?". No ale co tu dużo gadać - to nie kupno bulek, musi być idealnie. W moim odczuciu najbardziej upierdliwi byli jednak panowie próbujący udowodnić mi, że motoryzacja to nie moja działka, więc muszą mnie po prostu uświadomić. Bom baba!

Odpowiedz
avatar Crow
4 4

Równie mocne jak Episode I :)

Odpowiedz
avatar Elide
2 2

Wszak, bohater ten sam! ;)

Odpowiedz
avatar syl
1 3

ta babka jest doslownie jak moja matka...

Odpowiedz
avatar Shadow85
7 11

Nie silnik, nie ilość drzwi, nie marka, nie pojemność bagażnika... KOLOR, kolor jest najważniejszą rzeczą w samochodzie! OMG, zatłukłbym i wziął rozwód z taką tępą babą...

Odpowiedz
avatar Elide
7 7

No wiesz... nie znała się na niczym innym poza kolorem. A i tu słabo jak widać. Resztę w zasadzie ogarniał mąż, ona to raczej pierdoły - bagażnik tak "na oko", czy schowek jest podświetlany, czy tapicerka będzie ładna. I pod kolor lakieru... Grało? Grało! :)

Odpowiedz
avatar Ptaszyna
11 13

Babka faktycznie piekielna a Autorka historii zdaje się być stworzona do pracy z klientami - podziwiam za cierpliwość :) A propos KOLORU - niektórzy sprzedawcy zdają się zapominać, że czasem (rzadko ale jednak:) zdarzają się kobiety, które posiadają wiedzę o samochodach. Jestem świeżo po kupnie samochodu w salonie i to co wyprawiał sprzedawca przeszło moje wszelkie wyobrażenia o "motoryzacyjnej" dyskryminacji kobiet :) Pan właściwie cały czas zwracał się do męża, informował go oczywiście o parametrach, osiągach etc. Do mnie odzywał się tylko, żeby zapytać co sądzę o tym czy innym kolorze lakieru :D Kiedy mówiłam, że dla mnie jest to kwestia drugo-, a nawet trzeciorzędna był mocno skonfundowany. Kiedy pytałam o instalacje czy dodatkowe elementy wyposażenia zmieniał temat i znów pytał co sądzę o kolorach - zupełnie jakbym była pięciolatką (szkoda, że mi jakiejś kolorowanki nie dał na poczekaniu) :D

Odpowiedz
avatar Elide
6 6

Ptaszyna, to niestey działa i w jedną i drugą stronę. Co prawda większość kobiet, które dane mi było obsługiwać to były jednak te, które wiedzę miały podstawową i faktycznie - mąż o szczegółach, one o kolorach i innych. Ale zdarzaly się perełki ;) Na "pocieszenie" dodam, że panowie klienci często tak samo z góry patrzyli na sprzedawcę-kobietę.

Odpowiedz
avatar irocket
3 3

Ostatnio instruktor od prawa jazdy opowiadał nam pewną historyjkę. Dwie dziewczyny uczyły się na prawo jazdy, jazdę ćwiczyły we Fiatach Punto. W międzyczasie WORD wymienił samochody na Ople Corsy. Instruktor powiadomił je o tym fakcie, mówiąc, że samochód będzie się różnił (inaczej chyba włączało się światła i wsteczny). Po egzaminie dziewczyny poszły do instruktora powiadomić o wynikach - obydwie zdały. Po tym wywiązała się taka rozmowa: [I]nstruktor: Bardzo różnił się tamten samochód od naszego? [Dz]iewczyny: Nooo... [I]: A czym? (mając na uwadze wsteczny i światła) [Dz]: Bo nasz był biały, a tamten srebrny.

Odpowiedz
avatar miss_vicious
2 2

no, Ameryki tu nie odkryję stwierdzając, że podziwiam i Ciebie i Pana Męża. historia świetna, ale matko kochana, jak sobie pomyślę jaka tak kobieta musiała być głośna...

Odpowiedz
avatar Elide
4 4

Wśród przekupek na targu byłaby numerem jeden ;) Naprawdę, była głośna. Taki zwyczajny krzykacz, który chyba sobie nawet nie zdaje sprawy z tego jak krzyczy.

Odpowiedz
avatar michel87
4 8

Powinni dawać kary/mandaty za używanie form bezosobowych. Nie wiem jak to na żywo wytrzymałaś, ja się wkurzyłem czytając...

Odpowiedz
avatar Elide
4 4

Bo ja "niespotykanie spokojny człowiek" jestem ;) (jak ten w pewnym polskim filmie). A tak serio, nauczyłam się po prostu czasem wyłączać na takie atrakcje. Za dużo indywiduów w pracy z ludźmi spotykam, żeby sie na to wkurzać ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Jakbym czytała o Hiacyncie Bukietowej i jej biednym Ryszardzie. :)

Odpowiedz
avatar k4be
0 6

Skutki posiadania żony.

Odpowiedz
avatar AniaMP
0 0

Ja chętnie przygarnę samochód, byle jeździł, nie psuł się za często i był nieduży! ;)

Odpowiedz
avatar irocket
1 3

Patrząc na kod koloru, to najprawdziwszy czerwony jaki oferuje Renault :P Więc nie wiem, co tej pani nie pasowało. Chyba, że to była pani informatyk i dla niej czerwony to #ff0000 :)

Odpowiedz
avatar Altec
0 0

A tak z ciekawości. Jakiej marki samochody sprzedajecie? :D

Odpowiedz
avatar irocket
2 2

Na 99% Renault/Dacia (taki sam kod koloru ma nasz Renault Megane Scenic)

Odpowiedz
avatar Elide
0 0

Po przeprowadzce nie pracuję już w tym salonie, ale irocket ma rację - Renault :)

Odpowiedz
avatar Hanny
0 0

I obyś już nigdy tej kobiety-potwora nie spotkała. :)

Odpowiedz
avatar Elide
0 0

Szanse są nikłe na szczęście ;)

Odpowiedz
Udostępnij