Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ostatni dyżur w M. Ostatni nie w sensie, że już tam nie…

Ostatni dyżur w M. Ostatni nie w sensie, że już tam nie będę pracował. Po prostu sprzed kilku dni.
Mieście cudów.
Bo albo jeździmy jak opętani do wypadków masowych i reanimacji, albo mamy baaardzo niesmaczne powody wezwań (ale o tym na razie prokurator zabrania mówić), albo...

Wieczór. Koło 22.
Wzywa pijany jegomość, do własnego tatusia.
Bo ma poczucie winy. Bo tatko nie pił kilkanaście lat, a dziś zaczął z powrotem.
Bo nie wytrzymał widoku własnego syna, tankującego pod korek któryś raz z rzędu...
A potem już normalka: spacer dziadka do toalety i nagły atak grawitacji...
Jedziemy, bo gość jest koszmarnie upierdliwy. Nie zgadza się dostarczyć ojca do chirurga celem zaszycia ponoć potwornej rany na czerepie, nawet przy pomocy sąsiadów, których w bloku całkiem sporo mieszka.

Tu kilka słów wyjaśnienia, głównie dla reaktywowanych trolli: nie mamy przymusu moralnego siedzenia w bazie. Jak jest robota, to lecimy. Tyle, że tam jest jedna jedyna karetka na ogromny teren, a zabezpieczająca paramedyczna właśnie pojechała z innym pacjentem w siną dal.
Toteż, gdyby coś się poważnego stało, dyspozytor nie ma kompletnie nikogo żeby zareagować na wezwanie. I wtedy trochę nas oszczędza. Bo musi.

Ale ad rem: pojechaliśmy. Wleźliśmy na trzecie piętro.
Otwiera nam zalany w pestkę aborygen, który od parteru truje, jak to on się czuje winny, że tatusia rozpił, wszystko okraszane "łaciną" quantum satis.
Wchodzimy. Na wyrku przebywa starszy pan, istotnie z czterocentymetrową ranką na czubku łysiny... Oczywiście nawalony, jak autobus do Lichenia.
Budzę. Pytam co się stało. Otrzymuję bełkotliwy wykład o wątpliwej proweniencji jego synalka. Przerywam, żeby oznajmić, że proszę pana o udanie się z nami do szpitala, celem zacerowania szlachetnej łepetyny.
O mało nie obrywam w słabiznę... Refleks uratował od sikania na siedząco...
Dziadek wrzeszczy, jakbym mu złożył propozycję zostania gwiazdą agencji Czarny Lotos...
Nigdzie nie pojedzie, chce spokojnie umrzeć we własnym łóżku, mamy spi....ać w podskokach, poprzedzani przez wyrodnego potomka.
Przy tym, doskonale zorientowany co do czasu, miejsca i osób. Podpisuje brak zgody na hospitalizację, pomimo moich czterokrotnych próśb.
Synalek próbuje zmusić nas do zabrania ojca na siłę - bo się martwi... Tłumaczę spokojnie, że nie mamy prawa, że jak przetrzeźwieje, ma podjąć ponownie decyzję. Wychodzimy.

Dojeżdżamy do bazy. A tam dyspozytor melduje, że już dwukrotnie gość dzwonił, że mamy zawracać i wywieźć tatusia, bo tak i organ płciowy męski...
Przy mnie dzwoni po raz trzeci. W ciągu pięciu minut!
Biorę słuchawkę. Najpierw nie może ustalić do którego sitka w telefonie bełkotać, więc trochę nam się konwersacja nie klei. Wreszcie ogarnia. I zaczyna szlochać, że tatuś nieprzytomny, że umiera. W tle słyszę imputowanego nieboszczyka, jak się drze, udowadniając synkowi plugawy rodowód do trzeciego pokolenia wstecz i żąda odłożenia słuchawki. Toteż, uruchamiam rezerwy cierpliwości i tłumaczę, że nieżywy na pewno tak głośno nie krzyczy i że nie pełnimy roli przedsiębiorstwa utylizacyjnego. I jak tatuś się zgodzi, to ma go dowieźć do szpitala i dać innym szansę na przeżycie w razie dramatu.
Na koniec informuję, że jeżeli będzie blokował linię alarmową bełkotem i kłamstwami, powiadomię stosowne władze, bo to zagrożenie życia obywateli jest.
Dociera. Milknie.

Zdążyłem wejść do pokoju i uczynić obmycie twarzoczaszki i siekaczy, a i to po jednej zaledwie stronie.
Telefon.
Dyspozytor mówi, że gość wyje w tubkę i przysięga, że tatuś jest siny, charczy i umiera niezawodnie...
Jedziemy drugi raz - w końcu stan chorego bywa zmienny.
Włazimy z całym oprzyrządowaniem na trzecie piętro. Otwiera nam znajomy piekielny nawaleniec. I zaczyna jęczeć, że tatuś... Że właśnie oddaje ducha... Jęczał, a teraz ucichł...
A ja w tle widzę rzeczonego denata, który ucichł, ponieważ sprawnie i o własnych siłach poszedł oddać... litr żółtej.
I właśnie popyla krokiem marynarza do barłogu, mamrocząc klątwy pod adresem zwisów męskich, którzy zamiast siedzieć na rzyciach, napastują go w mieszkaniu...

To jeszcze wytrzymałem. Wszedłem do pokoju, żeby usłyszeć ponowny wykład o niepotrzebnej rozrzutności genetycznej za młodu i zebrać drugi bezcenny autograf braku zgody na leczenie - po kilkakrotnych prośbach i tłumaczeniu...
Nie wytrzymałem, kiedy synalek próbował mnie siłą zawrócić i zmusić do zabrania ojca. Chyba trochę się darłem, bo przebiłem się przez głębokie pokłady alkoholowego zamroczenia.
Do rana już nie dzwonił.

Więc, moi mili, kiedy czekacie na karetkę, bo wasze dziecię ma drgawki, albo małżonek sinieje i charczy, kiedy liczycie każdą sekundę, zdającą się wiecznością, nie opluwajcie nas od wejścia.
Bo nie zawsze możemy coś poradzić na ludzką tępotę, pijaństwo i skrajny egoizm. A prawie zawsze my jesteśmy uznawani za winnych...

służba_zdrowia

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Stardust
3 11

Zwyczajnie, nie popierać i już.

Odpowiedz
avatar Nefariel
3 7

Skrajna prawica nie jest od tego, żeby ją popierać. Skrajna prawica jest od dostarczania lolkonektu umiarkowanej lewicy.

Odpowiedz
avatar Carrotka
1 3

Przypomniał mi się mój wolontariat w PR.

Odpowiedz
avatar marcioszek
7 11

No znów chwilę Cię nie było, ale widzę że zbierałeś pokłady ciętości języka :) podoba mi się! a pacjent... cóż... brak słów... ale przecież "mu się należy, bo składki płaci" ;p

Odpowiedz
avatar ewilek
7 7

A za nieuzasadnione wezwanie karetki synalek nie powinien był płacić? gdyby tak z raz ściągnął z synalka komornik kasiorkę to może byłoby to najlepszą szkołą dla niego?

Odpowiedz
avatar Jorn
2 2

No ale dlaczego w końcu nie wezwałeś policji?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 14

Wezwałem. Usłyszałem, że mają pilniejsze wyjazdy i zajmą się tym w wolnej chwili...

Odpowiedz
avatar madziowata
1 1

Już widzę, jak się zajęli... Tempo pracy policji poznałam na własnej skórze, gdy czekałam na info w sprawie uszkodzenia przez trzech pijanych, jak to ładnie ująłeś - męskich zwisów - między innymi mojego samochodu (plus 9 innych). Pismo datowane na kwiecień dostałam równiutko 3 miesiące później.

Odpowiedz
avatar Capitalny
2 4

@madziowata Ja w Gdańsku na komisariacie przez jakieś 2 godziny składałem doniesienie o popełnieniu przestępstwa - zniszczenie mienia o wartości ok. 2 tys. PLN (porysowanie całego boku auta, które miesiąc wcześniej odebrałem z salonu - ach, jak te warszawskie blachy niektórych bolą). Jakiś miesiąc później dostałem od nich dwa listy - oba z zawiadomieniem. Pierwszy był z datą piątkową o wszczęciu postępowania, a drugi z datą poniedziałkową (za 3 dni) o jego umorzeniu w związku z niewykryciem sprawcy... A pan policjant tak zapewniał, że trzeba zgłosić, że oni się zajmą. Zastanawiam się czy zanim to powiedział tez nie spojrzał na rejestrację...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lipca 2012 o 23:40

avatar sklepowa
-4 8

powinno być jakieś prawo aby pogotowie nie jeżdziło do pijaków, w tym czasie ktoś normalny mógł potrzebować pomocy a wy tracicie czas i pieniądze podatników na patologię

Odpowiedz
avatar Iron86
1 3

To już współczuję wszystkim cukrzykom i innym co na ulicy się kopyrtnom "bo na pewno pijani" poza tym nawet jak pijany dzwoni a nie leży ;) to zaryzykujesz że na pewno kłamie?

Odpowiedz
avatar kathleenn
3 3

Czasami alkoholik może naprawdę potrzebować pomocy..

Odpowiedz
avatar Nefariel
-1 1

Bastet - nie każdy problem alkoholika wynika z jego alkoholizmu... Wiele, ale nie wszystkie.

Odpowiedz
avatar magdalena
1 1

Jakiego określenia sytuacji - "dom wariatów", przepraszam, "cienka czerwona linia" można w tej i innych historii hellraisera użyć?

Odpowiedz
avatar mucha_piekielna
5 5

kurcze, dopiero dzieki Tobie zrozumialam troche sytuacje ratownikow medycznych, dlaczego czasem tyle czeka sie na karetke. Wczesniej wydawalo mi sie, ze karetek jest przy kazdym szpitalu pelno i tylko stoja i czekaja na kazde wezwanie i najlepiej wzywac karetke jezeli chce sie dostac do szpitala, bo wtedy lekarze sie nami porzadnie zajma. przynajmniej tak mowili wszyscy.. ehhh to tak samo jak zloscilam sie na kurierow, kiedy nie dostalam paczki na czas i nigdy nie pomyslalam, zeby dac im jakis napiwek lub zaproponowac cos do picia, dopoki moj maz nie zaczal pracowac jako delivery man:)) tak to jest, ze zawsze widzimy wszystko tylko z naszego punktu widzenia, nie pomyslimy ze ta druga strona: ratownik medyczny/kurier/sprzedawca/ochroniarz ma kogos ,,ponad,, soba lub nie wszystko uklada sie wedlug planu...

Odpowiedz
avatar Capitalny
4 8

Masz prawo do własnego zdania. Tak jak ja mam prawo się z nim w całej rozciągłości nie zgodzić.

Odpowiedz
avatar Mephiles12
-1 5

A czy ja ci zabraniam posiadania własnego zdania ? Teraz każdy pisze historie w taki sposób, myśląc, że to zabawne lub ciekawe.

Odpowiedz
avatar amly
1 3

"Nawalony jak autobus do Lichenia" Gdzieś ten opis słyszałem.

Odpowiedz
avatar LittleShiloh
0 2

Za nieuzasadnione wezwanie pogotowia takich gagatków powinno się prać pasem po gołej d*pie i patrzeć czy równo puchnie. Albo batem pod pięty. Serio.

Odpowiedz
avatar Nefariel
2 2

Albo polać im giry słoną wodą, zakuć w dyby i nasłać na nich kozę.

Odpowiedz
avatar smokk
2 2

Pogotowie powinno mieć możliwość wystawienia mandatu za nieuzasadnione wezwanie.

Odpowiedz
avatar Yureka
2 2

"I zaczyna szlochać, że tatuś nieprzytomny, że umiera. W tle słyszę imputowanego nieboszczyka, jak się drze, udowadniając synkowi plugawy rodowód do trzeciego pokolenia wstecz i żąda odłożenia słuchawki" Ahahah, przepraszam, ale jak tu się nie śmiać? :D

Odpowiedz
avatar hukasz
0 6

Tylko czemu podpisałeś swą historię "służba_zdrowia"? :) Żadna to służba, niezależnie od tego co uważają niektórzy...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

Bo tak było w schemacie :) A trochę leniwy jestem...

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

@hellriser a taka odmowa leczenia podpisana przez nietrzeźwego pacjenta jest ważna w ogóle?

Odpowiedz
Udostępnij