Staram się chociaż raz do roku zorganizować dla klasy wyjście do teatru.
W tym roku było to w czerwcu. Zrobiliśmy lekcję, na której przypomnieliśmy sobie - tak dla porządku, wiem, że wiedzą - jak się funkcjonuje w przybytku kultury: że jest, w przeciwieństwie do kina, szatnia. Że nie jemy na widowni, tylko poza nią - w antraktach. Że trzeba się stosownie przyodziać. I tak dalej.
Klasę mam naprawdę zacną, zastosowali się wszyscy. Spotykamy się na dziedzińcu szkoły: panny w letnich, ale stonowanych i stosownych sukienkach, panowie w długich spodniach i w koszulach. Małe torebki i saszetki, nikt nie wygląda, jakby miał przy sobie czteropak coli i kontener chipsów. Jestem dumny.
Wyruszamy, docieramy na miejsce, szatnię omijamy (lato!), chcemy okazać bilety i wejść na widownię.
I tu trafiliśmy na małe tornado w postaci bileterki.
- A wy gdzie?! Do szatni! - dobrze, że ściery w ręku nie miała, bo by się pewnie i zamachnęła.
- Ale my kurtek nie mamy - tłumaczy młodzież.
- Ale torby macie!
Przepycham się do przodu:
- Te torby? Pani raczy żartować, to małe torebki na rzeczy osobiste: portfel, klucze, telefon.
- Pan ze mną nie dyskutuje, macie iść do szatni!
- Czy ja również mam zostawić wszystko? - mówię, już poirytowany.
- Pan się nie wykłóca! Z pana cham, nie nauczyciel! Kto potem ma po nich ten syf sprzątać! Te papiery po słodkim! No kto!
Dobra. Nie będziemy przeciągać. Rzucam tylko okiem na dopięty do popiersia identyfikator strażniczki przybytku kultury wysokiej, odciągam na moment klasę i mówię:
- Zostawmy te rzeczy dla świętego spokoju, niech się harpia nie awanturuje. Znacie ten cytat: "Nie polemizuj z idiotą, najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pobije doświadczeniem". Pokażmy babie, że stać nas na klasę.
Uśmieszki zrozumienia, oddajemy rzeczy i wchodzimy.
Ja natomiast wymykam się w antrakcie do biura obsługi widzów i naświetlam sytuację. Mówię też o swoich odczuciach - że młodzież była nastawiona na kontakt z kulturą, na wydarzenie artystyczne, a wylano na nią pomyje. Że potraktowano ich jak śmieci. Że przykro mi, ale nie będę mógł polecić kolegom i koleżankom z pracy tego teatru na wyjście z młodzieżą.
Niestety kończy się na bardzo niekonkretnych przeprosinach.
Nie polecam Wrocławskiego Teatru Edukacji Artenes.
Teatr
Historia piekielna. Jak uczyć kultury gdy zdarza się taki pokaz? Plus za wskazanie imienne
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 lipca 2012 o 22:39
Jaki teatr, taka kultura...
OdpowiedzWyjątkowo się zgodzę z tym, co napisał gorzkimem. :) Macie we Wrocku Teatr Polski, Współczesny, Capitol, Ad Specatores i pewnie wiele innych do których warto pójść. Jak wnioskuję z poprzednich historii w tym roku miałeś pod opieką III klasę gimnazjum- to już ten wiek, że można iść z nimi na normalną "dorosłą" sztukę, która zbiera świetne recenzje. Podejrzewam, że zyskałaby sobie większe uznanie, niż "edukacyjny" sceniczny żywot Kochanowskiego albo Mity greckie. :)
OdpowiedzTrudno się z tobą nie zgodzić gorzkimemie. Ile ja bym dała w gimnazjum lub w liceum za nauczyciela, który zorganizowałby wyjście do teatru. Zazdroszczę Twojej klasie, Nidaros.
OdpowiedzNie jesteśmy z Wrocławia. Mieszkamy w małej miejscowości. Ten teatr robi spektakle wyjazdowe. My mamy do wyboru wycieczkę z noclegiem i wyjście do teatru w ramach wycieczki lub zamówienie jakiegoś spektaklu do większego miasteczka tuż koło nas. W tym roku rodzice wybrali drugą opcję.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 lipca 2012 o 17:50
Kocham cię Nidaros i kocham takie "doprecyzowania", kiedy koncepcja zaczyna się sypać. Czyli nie pojechaliście do żadnego teatru, tylko pewnie do jakiegoś domu kultury. To po co to pieprzenie o szatniach, antraktach itp? I dlaczego "nie polecasz" konkretnego teatru, skoro objechała was miejscowa bileterka? Chyba mi nie powiesz, że taka objazdowa trupa klezmerów jeździ ze swoją bileterką.
OdpowiedzByliśmy w sąsiedniej miejscowości, która ma mały kameralny teatr. Bileterka miała identyfikator z logo Artenesa. W moich historiach nieścisłości będą pojawiać zapewne się w tych miejscach, w których będę się starał w miarę możliwości utrudnić odgadnięcie, z jakiej miejscowości pochodzimy - nie mam życzenia tego ujawniać. Za wyznanie miłości dziękuję, nie skorzystam. Ironia.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 14 lipca 2012 o 19:39
Kurczę, a ja trochę po kraju jeżdżę po teatrach, jak mam powrót w ten sam dzień i nie muszę nocować to jadę tylko z typową damską torbą (A4 mieści) i z teatru jeszcze mnie nigdy nikt nie wywalił.
Odpowiedzboś kobieta, a nie uczeń gimnazjum. chyba że się myle
OdpowiedzPrzykre. Bileterka była chamska, bo pewnie miała niejedną piekielną grupę młodzieży. Po prostu zastosowała jedyną znaną jej miarę. Sztuka chociaż dobra była?
OdpowiedzOd znajomych bileterek słyszałam wiele opowieści o chamstwie ludzi, którzy do teatru przychodzą (przy 700 miejscach na widowni i min. 8 spektaklach w tygodniu piekielnych zdarza się naprawdę sporo), ale nie przeszkadza im to zachowywać się miło i profesjonalnie, kiedy trzeba- stanowczo, ale nigdy chamsko.
OdpowiedzSztuka była dość dobra.
OdpowiedzRozmarzyłam się... W moich czasach licealnych (lata 80.) pani od polskiego załatwiała nam zniżkowe bilety w cenie niewiele wyższej niż bochenek chleba. Biegaliśmy do teatru co najmniej raz w miesiącu. Czasem - jak dobry sezon był to i raz w tygodniu. Co prawda większość spektakli była w środku tygodnia, ale jak się przyfarciło to i na premierze byłam.
OdpowiedzPlus za hisotrie i najchętniej dałabym drugi za dokładne wskazanie miejsca. Pokazujmy gdzie się chamstwo szerzy!
OdpowiedzTam od razu nie polecam teatru, nie polecasz sprzątaczki/bileterki. Porozmawiaj z managarem jak ci zalezy, i bedzie pozamiatane.
OdpowiedzPrzecież od tego jest BOW, do którego udał się w przerwie ze skargą.
OdpowiedzBo nie byliście w krawatach! Jak wiadomo klient w krawacie jest mniej awanturujący się!
OdpowiedzWitam wszystkich. Jestem jednym z pracowników teatru ARTENES, nazywam się Radosław Kulczak. Bardzo dziękuję Nidarosowi za zgłoszenie niemiłej sytuacji jaka Go spotkała. Dziękuję również za szczerość kiedy napisał, że spektakl był "dość dobry". Nidaros! przyjmij najszczersze przeprosiny za despekt, jakiego doznaliście podczas organizowanych przez nas spektakli(Mam nadzieję, że to są konkretne przeprosiny). Jednocześnie , w imieniu całego naszego teatru proszę Cię o pomoc: nie musisz zdradzać z jakiej miejscowości jesteś. Napisz tylko (najlepiej wprost, na forum) w jakim mieście, którego czerwca i o której godzinie miał się odbyć spektakl " Pióro Mistrza Jana" (chyba o ten spektakl chodzi), gdzie zostaliście tak źle potraktowani. Jest to o tyle istotne, że w trakcie odbywania się naszych spektakli, w teatrze czy ośrodku kultury, poza aktorami czy akustykiem, są zawsze obecni nasi dwaj pracownicy (tzw. realizatorzy), którzy mają identyfikatory. Resztę obsługi wynajmujemy razem z teatrem i są to pracownicy danego teatru czy domu kultury. Dzięki Twoim informacjom będziemy mogli zwrócić się do właściciela sali, w której incydent miał miejsce i doprowadzić, mam nadzieję, do tego, aby także on Cię tu publicznie przeprosił. Zakładam, że zostaliście obrażeni przez pracownika wynajętego przez przybytku kultury,ponieważ jako realizatorów zatrudniliśmy wyłącznie mężczyzn. Jestem zdziwiony, że udało Ci się dotrzeć (jak piszesz)do biura obsługi widza podczas antraktu, ponieważ wszystkie spektakle są jednoaktówkami i antraktów czy innych przerw po prostu nie ma! Kto oglądał ten wie. Nieco dziwnym wydaje się również fakt że ta PANI miała logo ARTENES ( realizatorzy mają identyfikatory tylko dla siebie, i nie rozdają ich reszcie obsługi). Tak więc, jeśli obraziła Was PANI bileterka, musiała być pracownikiem wynajętego przez nas przybytku kultury i albo miała na sobie coś co zidentyfikowałeś jako nasze logo, albo to jakaś cicha wielbicielka nasza :) Zapewniam także wszystkich, że nam - ARTENESOWI bardzo zależy zarówno na jakości spektakli, jak i na komforcie ich odbioru. Niech świadczy o tym choćby fakt naszej reakcji na forum, mający na celu całej rzeczy uczciwe wyjaśnienie. Wszystkich zainteresowanych opiniami o twórczości i działalności teatru Artenes zapraszam na surf po necie dla hasła "artenes spektakl", czy wymienione w dyskusji "artenes pióro mistrza jana" albo "artenes mity greckie". Polecam lekturę recenzji naszych spektakli wprost ze stron różnych szkół i przedszkoli w Polsce. ja uważam, że w miażdżącej większości są pozytywne. Czekając na szczegóły od Nidarosa Pozdrawiam Radosław Kulczak ARTENES
OdpowiedzDziękuję za informację i za wskazanie, w jaki sposób mogę tę sprawę wyjaśnić do końca. Spektakl rzeczywiście był przygotowany profesjonalnie i atrakcyjnie. Pisząc o antrakcie mam na myśli moment między sztuką, a spotkaniem z aktorami, które odbyło się po spektaklu. Pozdrawiam.
OdpowiedzBardzo dobra reakcja pracowników teatru... Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzWOW widać pracownicy takich eee... instytucji także przeglądają piekielnych :)
OdpowiedzA ja bardzo lubię teatr Artenes. Na ich przedstawieniach byłam dwa razy ze szkołą i jedynie nie podobało mi się zachowanie niektórych osób które w trakcie żuły gumę albo coś piły ale w końcu to gimnazjum.
OdpowiedzA to w gimnazjum nie istnieje takie pojęcie jak powaga czy szacunek?Trzeba Was lać po łbach żeby ci żujący przełykający i wyjący "zatrybili"?Uważam że nie.Stara metoda głosi:Za kark,kopa w dupe i won - mierna ocena ze sprawowania w bonusie.
OdpowiedzWidzisz,zasługą Twoją i Twojej klasy było normalne,a w tym przypadku Nadnormalne w świetle wychowania a raczej rozluźnienia wychowania dzisiejszej młodzierzy podejście do poszanowania zarówno instytucji jak i sztuki teatralnej.Tak więc gratuluję ci tak mądrej klasy.Niestety dla "reszty"teatr to po prostu zabytek przeszłości i miejsce gdzie"przecież ktoś posprząta"stąd zapewne ta reakcja Piekielnej.Pomijając owe mętne przeprosiny,uważam że babsztyl powinien stracić pracę.
OdpowiedzA ja uważam, że powinieneś a) pomyśleć kilka razy, zanim napiszesz coś debilnego (na szczęście ten komentarz się do tego nie zalicza) i b) nauczyć się stawiania spacji za znakami interpunkcyjnymi.
OdpowiedzJakiej klasy jesteś wychowawcą?
OdpowiedzChamstwo w państwie...i w teatrze...no żeby nawet tam się nie można było odchamić...
OdpowiedzPrzypomniał mi się monolog Janusza Gajosa - "Animator Kultury": http://www.youtube.com/watch?v=GG7iUHwyXd0 "I bez kagańca będzie. I bileterka i pies." :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lipca 2012 o 1:14
Ale przynajmniej nauczyłeś dzieciaki jak kulturalnie zmieszać chama z błotem;)
OdpowiedzDzięki za ostrzeżenie! :)
OdpowiedzChyba wielu nie poleca, bo ja nawet o nim nie słyszałam ;p
OdpowiedzByłam na 3 spektaklach teatru Artenes, 1 w podstawówce - "Bajki Robotów" na pdst. Bajek Robotów S. Lema, dwukrotnie w gimnazjum - "Pióro mistrza Jana" i "Historie Prawdziwe" wzorowane na "Małym Księciu" A. de Saint - Exupery'ego. Po "Bajkach Robotów" miałam niezbyt dobrą opinię o nich, ale po "Piórze Mistrza Jana" cała klasa łącznie ze mną ich uwielbiała. W momencie, gdy zobaczyliśmy afisz o "Historiach Prawdziwych" wszyscy zgodnie powiedzieli, że idą. Póki co mam całkiem dobre doświadczenia z tym teatrem, a sądzę, że tutaj to personel przybytku, w którym byliście wykazał się brakiem kultury osobistej. A co do plakietki z logo teatru - może zakosiła?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 sierpnia 2012 o 14:36