Kontrakt w RPA.
Przyjmuję do pracy „operatora łopaty”. Praca prosta, to i wymagań żadnych nie ma. Problem jest taki, że większość tamtejszych etnicznych mieszkańców ledwo się podpisać potrafi, No cóż. Taki urok – wszak nowego Szekspira do kopania rowów nie potrzebujemy. Problem jest też z podaniem daty urodzenia, bo uwagi na to tam raczej nie zwracają (jak się ma 18-oro dzieci, to nie dziwne).
Ze starającym się o pracę pogadaliśmy, wszystko ok., przychodzi do wypełniania papierów.
[Ja] – No to Mani (bo Mani mu było) podaj mi datę urodzenia.
[Mani] – Patrzy na mnie nieprzytomnie.
[Ja] – No kiedy się urodziłeś?
[Mani] – W lecie.
[Ja] – Ale datę podaj.
Mani] – Patrzy na mnie, a niezrozumienie w oczach jego rośnie.
[Ja] (już trochę zdenerwowana) – No, mama ci nie mówiła, kiedy się urodziłeś?
[Mani] (uśmiecha się szeroko, oto nić porozumienia nawiązana została) - No mówiła!
[Ja] (z ulgą) – No to kiedy?
[Mani] – Jak padało.
Praca
Bardzo sympatyczna historia ;)
OdpowiedzMiałam podobną sytuację jak pracowałam na Heathrow. Mieliśmy sporo pasażerów z Azji, w tym z Pakistanu. Aby odprawić pasażera musiałam wklepać (lub zeskanować) jego datę urodzenia. I raz właśnie klient pakistańczyk miał tylko rok urodzenia w paszporcie, więc pytam go o dokładną datę. On na to z uśmiechem "Wiem od mamy, że wtedy bardzo padało". Ja zła (bo co on sobie, żarty stroi?) kilka razy pytam (nie mogłabym mu karty pokładowej wydać bez tej cholernej daty) a on idzie w zaparte (tylko coraz bardziej smutny). W końcu wezwałam przedstawiciela Emirates i on pokładając się ze śmiechu wytłumaczył mi,że już tak jest w krajach arabskich, że często gęsto wpisują tylko rok urodzenia (reszta jest im zbędna). Acha, kartę mu wydałam. W takich przypadkach wpisuje się po prostu 01.01.19XX.
OdpowiedzW tym Pakistanie to dużo ludzi spod Koziorożca ;)
OdpowiedzPakistan nie jest krajem arabskim.
OdpowiedzBiorąc pod uwagę, że w Afryce wiele dzieci nie dożywa okresu dojrzewania to nie dziwi mnie ta historia.
OdpowiedzJak padało to 16 lipca 1990, jak mogłaś tego nie wiedzieć ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 lipca 2012 o 12:39
Historia boska, ale piekielności w niej nie widzę. Po prostu inna kultura. Nie zmienia to faktu, że fajnie jest czytać o takich rzeczach. Szerzej otwiera nam to oczy na ludzi żyjących daleko od nas.
Odpowiedz...a ja nie wiem iledziesiąt razy słyszałam ten dowcip.
OdpowiedzOni widocznie nie przykładają takiej uwagi do ścisłego liczenia czasu
Odpowiedzszpadel-master
OdpowiedzJeśli jakaś nacja nie używa naszego kalendarza to raczej klasyczna (zachodnia) biurokracje w takim wypadku jest o kant ... rozbić
OdpowiedzMoja babcia też nie wie kiedy się urodziła. Inną datę wpisano w akt chrztu, a inną w akt urodzenia. Prawie dwa lata różnicy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 lipca 2012 o 19:10
Sympatyczna historia z innego świata. :) Tam chyba nie przywiązują wagi do astrologii. :D Historie pokazujące różnice między kulturami są zawsze bardzo interesujące. W naszych rejonach przywiązuje się czasami wagę nawet do godzin i minut narodzin. Może całkiem zbytecznie jednak... :)
OdpowiedzJa tylko zwrócę uwagę, że spotkani w RPA Murzyni raczej z rzadka bywają rdzennymi mieszkańcami tego kraju.
OdpowiedzPo prostu szczęśliwi czasu nie liczą ;o)
OdpowiedzNo dobrze, przyjemna historia, dobrze się ja czyta, trochę smutna, trochę zabawna. Ale co w niej piekielnego?
Odpowiedz