Wiecie czego nie lubię? Jak ktoś wypowiada się na tematy, na które nie ma pojęcia. Żadnego. A udaje najmądrzejszego na świecie. Dla niekojarzących mnie dodam, że jestem ratownikiem i wykładowcą patofizjo i anatomii.
Zapisałem się na kurs - żeby nie było, w ogóle nie związany z medycyną, tylko z moim innym zainteresowaniem. W każdym razie, w grupie było nas 17 osób, a wykładowcą była pani "madżister" (nie żeby coś, ale dosłownie w ten sposób się przedstawiła). Kurs był z dziedziny takiej technicznej, można rzec. Siedziałem sobie na tyłach, nie chciałem przeszkadzać ludziom, którzy wiązali z tym kursem jakieś zawodowe plany (a z tego co wyłapałem z rozmów, większość tak miała, że albo z pracy byli kierowani albo żeby dostać pracę), ja jedynie chciałem poszerzyć swoją wiedzę z tego zakresu dla własnego widzimisia.
Pani zaczyna od tego, że aby zacząć zajęcia jakiekolwiek, musimy poznać podstawowe zasady pierwszej pomocy, żebyśmy w każdej chwili mogli sobie poradzić (głównie miało to się tyczyć poparzeń, głębokich skaleczeń i nieśmiertelnego wentylowania). To też całe pierwsze spotkanie miało skupić się właśnie na tym (90 minut). No to wtopiłem - myślę sobie i kombinuję jak tu się ulotnić, aby nie umrzeć z nudów. Właśnie zaczynam pakować swoje manatki, kiedy słyszę z podium:
M - Jak widzicie po całej sali jest porozstawianych mnóstwo fiolek z gorącymi cieczami, rozgrzanych palników i innych gorących przedmiotów. - Stoję już przy drzwiach i właśnie mam zamiar się ewakuować. - Pamiętajcie, jeśli coś na siebie wylejecie lub poparzycie się ogniem, należy natychmiast ściągnąć materiał z miejsca poparzenia.
Aha! Zostaję. Zbyt ciekawie się tu dzieje. Cichaczem wracam na swoje miejsce na uboczu.
M - Hehe, pan się widzę jednak zainteresował ratowaniem swojej skóry! Hehehehe.
Raczej tym, żeby chociaż jedna osoba po tym kursie jakąś skórę posiadała... - Przebiega mi przez myśl.
Poza kwiatkiem ze zrywaniem ubrań, to według tej pani:
- należy skaleczenie owinąć szmatą, którą akurat mamy pod ręką (czyli uwaloną jakimś smarem, bo oni kluczyk do apteczki mają na portierni - sic!),
- jeśli ktoś straci przytomność a oddycha, wystarczy go odsunąć na bok żeby nikt w niego nie wpadł (no tak, jeszcze by się kto potknął),
- przy wypadku z imadłem -zmiażdżenie- należy zacisnąć je jeszcze mocniej (oczywiście aby zatamować krwawienie...),
- jeśli udałoby się komu uszkodzić tętnicę, np. śrubokrętem powinien natychmiast wyciągnąć go z miejsca uszkodzenia bo dojdzie do zakażenia (widać to bardziej niebezpieczne niż szmata pełna jakichś smarów),
- przy wypadku ze szlifierką można ją wyłączyć dopiero kiedy wypadkowi ulegnie osoba udzielająca pomocy poszkodowanemu (DLACZEGO!?),
- kiedy ktoś wbije sobie drzazgę, należy polać to miejsce gorącym woskiem (na tę okazję w kącie stał karton pełen świeczek - nadpalonych więc rozumiem, że wprowadzili to w życie).
Ogólnie całe przyuczanie w takim tonie. Po cichutku się zgarnąłem i podskoczyłem do sekretariatu, prawie błagając o rozmowę z szefem. Po moim pełnym, bujnym opisie jak to pani chce polewać słuchaczy gorącym woskiem i zrywać materiał z ich popalonej skóry, szefo nie potrafił sobie odmówić posłuchania wykładu swojej pracownicy. Choć teraz przyznam się trochę, że mój opis w sekretariacie brzmiał jak przebieg średniowiecznych tortur niż zwykłe przytoczenie słów pani madżister.
Nie wiem co ta kobieta sobie wyobrażała, tłukąc do głów ludziom takie bzdury, w miejscu gdzie o takie wypadki nietrudno, zwłaszcza jak kumuluje się tam taka grupa laików.
W każdym razie trochę mi głupio, bo na następnych zajęciach już madżi nie było, przyszedł jakiś facet.
Madżi jeśli to czytasz, to ja Piotrek z końca sali, sorry. Ale polewać ludzi gorącym woskiem, serio!?
Kurs
"...polewać ludzi gorącym woskiem" niektórzy płacą za takie przyjemności ... ale to wtedy pod praktyki S/M podchodzi :P
OdpowiedzMoże pani madżister to w rzeczywistości jakaś dominatrix, hmm? :>
OdpowiedzJa bardzo to lubię. Aż mnie ciarki przeszły :)
OdpowiedzPiotrek, jeszcze trochę informacji i znajdziemy Ciebie! X)
OdpowiedzMnie za to zastanawia, ile "propozycji" po powyższym komentarzu dostała już RedKatrina na PW :D Ale to tylko takie głośne myślenie ;)
Odpowiedzkońcówka historii najlepsza :D
OdpowiedzZaszczurzony, aż mi się włos na głowie jeży jak sobie pomyślę, że ktoś po takim kursie miałby mnie ratować. Popraw literówki ;D
OdpowiedzPrzepraszam za literówki, ale z nieznanych mi powodów opera nie podkreśla mi na czerwono błędów, a ja nie wszystko zauważam.
OdpowiedzRany no nie ma za co przepraszać, po prostu rzuca się w oczy ;)
OdpowiedzNie ma co używać opery, jeśli chcesz żeby poprawiała błędy. Najlepszy do tego jest Chrome ;)
OdpowiedzSprawdzanie pisowni w Operze sprawia niektórym masę kłopotów, bo jest zbyt proste i zbyt intuicyjne dla użytkowników innych wyszukiwarek ;P Wstaw kursor do dowolnego pola tekstowego, i kliknij prawym przyciskiem myszy ;] W menu kontekstowym zaznacz "Sprawdzaj pisownię", a w razie potrzeby doinstaluj słownik i zmień na polski - wszystko jest obok siebie, więc przegapić się nie da. I już :D Historia jak zwykle świetna, tylko nie daje mi spokoju - skąd ta kobieta wytrzasnęła swoje rewelacje??
OdpowiedzNaa zrobilem tak, az tak glupi nie jestem. I robilem w opcjach regionalnych systemu i opcjach jezyka. I nic. Nie mam pl znaków w nazwach programow i opera nie sprawdza mi pisowni.
OdpowiedzZa to ja palnęłam: Opera jako wyszukiwarka, LOL. Tak to jest, gdy się myśli jednocześnie o kilku sprawach... A jak masz ustawione kodowanie znaków? Najczęściej sprawdza się automatyczne, ale kilka razy miałam lepsze efekty, gdy przestawiłam na któreś ze środkowoeuropejskich.
OdpowiedzPamiętam jak w serialu "Kochanie zmniejszyłem dzieciaki" w jednym odcinku pojawiła się postać chłopca, który miał przypadłość przez którą zdarzało mu się czasem stracić przytomność. Należało mu w takim wypadku zrobić zastrzyk z potasu. Zdarzyło mu się oczywiście stracić przytomność (jeśli jakiś motyw pojawi się na początku filmu to prawie na pewno zostanie wykorzystany w dalszej części). Co zrobili pozostali bohaterowie? Nakarmili go bananem (bo banany mają dużo potasu). Co ciekawe nieprzytomny chłopak przeżuwał tego banana!
OdpowiedzUwielbiałam kiedyś ten serial :D
OdpowiedzOdcinek z samochodem napędzanym beknięciami też?
OdpowiedzNie widziałam wszystkich odcinków.
OdpowiedzDobrze, że nie zrobili zastrzyku z bananów.
Odpowiedz"przy wypadku ze szlifierką można ją wyłączyć dopiero kiedy wypadkowi ulegnie osoba udzielająca pomocy poszkodowanemu" Czekaj, co? Naprawdę tak właśnie powiedziała?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 lipca 2012 o 16:17
Dafuq? Chyba chodzi o bezpieczeństwo, i ratowanie innych. Nie uszkadzanie ratowników w akcji... Że tacy ludzie po świecie chodzą i szlag ich nigdy nie trafił...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 lipca 2012 o 17:55
A ja głupia myślałam, że przed przystąpieniem do jakichkolwiek działań ratowniczych należy się upewnić, czy udzielającemu PPP nic nie grozi, żeby Panom Ratownikom pracy nie utrudniać i nie dokładać...
OdpowiedzNasz Profesor (przez duże P bo jest cudowny, i Profesor, chociaż magister) głosi dumnie: PWD - pilnuj własnej dupy.
Odpowiedzto ja już wiem kto uczył lekarza który po dość poważnym porażeniu mnie prądem(ponad 5 min.pod napięciem siłowym efekt 2 palce sparaliżowane a obecnie coraz większe problemy z sercem)stwierdził "żyje?to opatrunek i do domu." bez badań oględzin niczego.Widać słuchał twojej madżi lub razem z nią się uczył.A Tobie współczuję że tych bzdur musiałeś słuchać.
OdpowiedzMoja prywatna teoria podparta obserwacjami własnymi mówi, że jeśli ktoś się chwali stopniem magistra, to w 99% przypadków na niego nie zasługuje.
Odpowiedz@ Jorn Też to zjawisko zaobserwowałem, zgadzam się w pełni ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 lipca 2012 o 17:19
Niektórzy się nawet tytułem licencjata chwalą :P
OdpowiedzJeszcze trochę i ktoś wymyśli jak wstawić przed nazwisko, że się zdało maturę ;)
Odpowiedzmasz 100% racji chciało by się rzec niestety
OdpowiedzKurde, chyba sobie zacznę pisać technik licencjat przed nazwiskiem ;)
Odpowiedz@Mei abit. => abiturient :D
Odpowiedzo ile niektóre przypadki da się jeszcze jakoś wytłumaczyć(jak np. poparzenia. Wieki temu czytałem że by pęcherze posmarować tłustym i nie przecinać, a w innej prehistorycznej publikacji by potrzeć alkoholem i poprzecinać). O tyle nie mogę zrozumieć jak wosk lany na drzazgę ma pomóc? Zaizolować ranę? Usuwa się go potem z drzazgą niczym depilowanym włosem?
Odpowiedzo___O Przepraszam, mądrzej nie umiem.
OdpowiedzW porządku, mnie nie stać było nawet na shift. o--o
OdpowiedzA mi sie przypomniało ze studiów, jak pewien profesor sprawdzając obecność zawsze wołał: Angelika", choć powszechnie wiadomo, że czytamy "Andżelika". Kiedys laska wstała i zwróciła uwagę, że ona jest Andżelika, a nie Angelika. Na to profesor: Jesteśmy w Polsce i u nas się mówi gówno, a nie dżówno :-) To tak a propos madżisterki :-)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 lipca 2012 o 18:48
hahahahhahahah, o ku*wa :D hahahah
OdpowiedzTrafne porównanie:)
OdpowiedzOpisz to jako oddzielną historię, bo świetne ;]
OdpowiedzPowszechnie wiadomo, że czyta się tak, jak się pisze. Znałem dwie Angeliki, obie zwracały uwagę, że jest tam "g", a nie "dż". Znałem też Andżeliki pisane przez "dż". Angelika nie może mieć w Polsce pretensji o to, że wszyscy czytają tak, jak jest napisane.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 lipca 2012 o 21:44
@olkiolki, powszechnie wiadomo - gdzie? Bo chyba nie wśród specjalistów od naszego ojczystego języka: "Imię Angelika to nasza forma znanego we wszystkich krajach europejskich imienia, które w języku angielskim zapisuje się jako Angelica; tylko tak zapisane imię wymówimy [andżelika]. W tym wypadku sprawa jest oczywista: imię Angelika, jako spolszczone, należy wymawiać [angelika]." Źródło: http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=2013
OdpowiedzMieliśmy w klasie Jeremiego, czytanego [Jeremi]. Pierwsza lekcja w pierwszej klasie. Nauczycielka sprawdza listę obecności: "Dżeremi?"
Odpowiedz@Nenek, nauczycielka nie słyszała o panu nazwiskiem Przybora?
Odpowiedzbike_me, nie mam zielonego pojęcia ;D
OdpowiedzCałkiem niedawno zdarzyło mi się zemdleć z gorąca. Gdy już się ocknęłam, miałam nad sobą tłum ludzi i JĄ. Kobita walnęła mnie z piąchy w brzuch. Wszyscy jej gratulowali że tak SPRAWNIE przywróciła mnie do świata żywych. Ciekawe czy też była na kursie?...
OdpowiedzPolewanie woskiem, walenie z piąchy w brzuch... Oj, musiały się znać te dwie panie :D
OdpowiedzA może to jedna i ta sama? :D
OdpowiedzJakbyś była w ciąży to by Cię pewnie po twarzy biła.
OdpowiedzOj no, może chciała Ci przywrócić akcję serca przez uderzenie w okolice mostka? A że nie bardzo wiedziała, gdzie ten mostek jest i pominęła fakt, że serce Ci biło... (Widziałam takie coś na Discovery, jakaś tam ostateczność przy zwiększonym ryzyku złamania żeber. Jeśli się mylę, Zaszczurzony - popraw mnie! :))
Odpowiedznezka171 Nie, nie mylisz się. Tak się robi w ostateczności. Naprawdę to było na Discovery? O proszę, ile przydatnych rzeczy można się stamtąd dowiedzieć. :)
OdpowiedzO masz, skłamałam! To nie Discovery! Dla zainteresowanych, ten program to "Untold stories of the ER" Leci na Pulsie pod nazwą "Szpital - nagłe przypadki" o godzinie 15:30 w każdy wtorek, powtórki natomiast są o 22:00 w niedziele. :)
OdpowiedzUderzenie w mostek stosuje się ale laik nie może tego wykoonać No przyznać się kto nosi ze sobą kardiomonitor i potrafi rozpoznać migotanie komór bo tylko wtedy stosujemy uderzenie przed sercowe
OdpowiedzSU ubiegłeś mnie z tym. :) W każdym razie ma chłop rację ;)
OdpowiedzOMG
OdpowiedzTeraz czekam na historię na głównej jak to jakis niedouczony słuchacz odsunął wspaniałą wykładowczynię od pracy, kiedy ona uczył innych jak dbać o bezpieczeństwo :P idę się polać woskiem
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 lipca 2012 o 15:40
A potem nie zapomnij zdjąć go (znaczy tego wosku) z siebie razem ze skórą.
OdpowiedzZ jaka skóra, z włosami tylko. Taka szybka depilacja.
OdpowiedzJa się kiedyś polałam woskiem. Nic strasznego, a jak się zdejmuje to fajny efekt jest :) (dokładne odwzorowanie powierzchni, jak lak).
OdpowiedzIdealnie pasuje do atmosfery PIEKŁA ten gorący wosk. Po prostu - kwintesencja PIEKIELNOŚCI.
OdpowiedzJa pierniczę, to tacy durnie żyją w naszym kraju? Pora umierać!
Odpowiedzzaobserwowałem ostatnio że coraz więcej idiotów jest wśród nas ...
OdpowiedzWiem coś o ludzich którzy mądrzą się mimo że nie znają sie na temacie. Byłam kiedyś u koleżanki, były też tam 3 inne dziewczyny które znałam raczej z widzenia tylko. Kolażanka ta urodziła niedawno pierwsze dziecko. Te 3 koleżanki które były tam zemną zaczeły pouczać ją jak ma sie opiekować dzickiem, mimo że żadna z nich nie miała dziecka ani nawet nigdy żadym sie nie opiekowała.
OdpowiedzAle to jest normalne... Ja potrafię radzić innym, jak mogą zagadać do dziewczyny, ale jak przyjdzie co do czego, to sam nie mam odwagi ._.
OdpowiedzDeathDay pozwól, że przytoczę pewne słowa piosenki, które oddają sens tego co chcę powiedzieć: "Mam tak samo jak ty"
Odpowiedz@Globus-> www.mamtak.pl :)
OdpowiedzEj... A inni jej słuchali i wyśmiewali (czy może raczej - płakali...) w duchu, jak Ty, czy gorliwie przyjmowali do wiadomości? Bo kurde, jakby oni to wprowadzili w czyn podczas wypadku, to o_O
OdpowiedzNo tak,jak się czyta ten opis to nic dziwnego że na Polaków w charakterze pracowników jakoś krzywo patrzą...A tak poważnie:"Pani Madżi"przypomina mi jako żywo "Wołomontowicze" - coś od woła i pługa,a praktycznie powinowatą księdza po polonistyce,która uparła się jakoby "Kmicic spalił WOŁOMONTOWICZE".o wOŁMONTOWICZACH Pani Magister nie słyszała... Jeśli taki jest poziom kształcenia to obawiam się że już nawet nie Lemingi czy Mohery ale stada 2 nożnych Kretynów będą produktami "Uszczelni" - jednym słowem dno. Aha takich"kwiatków"jak Wołomontowicze w wykonaniu polonistki było więcej
OdpowiedzSpokojnie. Ja się spierałam ze swoją matematyczką o poprawne rozwiązanie zadania, bo wynik nie ten. Po chwili zrozumiała, że jest ten sam jak u innych. A zadanie rozwiązałam przed nią... "A teraz poczekajcie, ja sobie szybko poli..." "czternaście?"- śmiech na sali :). Albo "Pola i obwody figur przestrzennych". "A dlaczego tu wychodzi 105%? Aaa, bo tak mi się przerysowało... :)
OdpowiedzPiotr?Pozdrawiam mojego imiennika :p
OdpowiedzNajpopularniejsze imię w Polsce. :) Też mam gagatka o tym imieniu w domu. :P
OdpowiedzZ tym śrubokrętem to też wiem żeby nie wyciągać, bo się można wykrwawić. Czy pani magister była magistrem z jakichkolwiek rzeczy powiązanych z medycyną? Jak nie to jej wybaczam. Wiedza wysztkich szarych ludzi na temat pierwszej pomocy jest pełna mitów, plot i zgadywań.
OdpowiedzJeżeli idę na kurs (zapewne płatny), to raczej wolałbym uzyskiwać rzetelne informacje. Jeżeli ta pani miała uprawnienia do wykładania BHP, to powinna się na tym znać. Jeżeli nie miała uprawnień, to czemu to robiła? W wielu(większości?) firm nie ma osoby odpowiedzialnej za okresowe szkolenia BHP. Czy z tego powodu każą księgowej/sprzątaczce/programiście/kasjerce/komukolwiek innemu robić szkolenie BHP? NIE! Zatrudniają zewnętrzną, specjalizującą się w szkoleniach, firmę, żeby takowe szkolenie przeprowadziła.
OdpowiedzZnowu pięknie podsumowałeś:D No i szacun za reakcję. Po takiej pierwszej pomocy to już zostaje tylko ostatnie pożegnanie;p
OdpowiedzNie korciło Cię, żeby wstać i otwarcie jej powiedzieć, że jesteś ratownikiem, a te sposoby to sobie może o kant d... potłuc?
OdpowiedzNie można potłuc o coś co zostało tak rzetelnie "Odkształcone".
OdpowiedzCo by to dało? Moje słowo przeciw jej na forum ludzi, którzy nie mają pojęcia o czym mowa. Przy dobrych wiatrach kilka osób uwierzyłoby mnie. O ile zdążyłbym cokolwiek wyjaśnić przed wyrzuceniem mnie z sali.
OdpowiedzZaszczurzony, na większość zagadnień znam odpowiedź (dzięki ocenie bardzo dobrej z przedmiotu szkolnego o wdzięcznej nazwie "Edukacja Dla Bezpieczeństwa"), ale jak jest z tym zmiażdżeniem? Co trzeba zrobić?
OdpowiedzNa pewno nie miażdżyć bardziej. To mnie chyba najbardziej rozbroiło.
OdpowiedzSzczerze mówiąc, jeśli to takie malutkie, warsztatowe imadło przenośne najlepiej odkręcić je i pojechać z tym do szpitala. :) Tę opcję polecam najbardziej, jest najbezpieczniejsza i dla laika najmniej kłopotliwa.
OdpowiedzEDB? U nas zawsze się ściągi z tego robiło... No kurde, wszyscy, tylko nie ja :<. Nie chwal się swoją oceną :). Bo jeszcze w następnym roku przeżyjesz nalot "usiądź ZE MNĄ".
OdpowiedzMagister psia jego mać.
OdpowiedzWiecie, ten wosk może i jest dziwny, ale ma pewien poroniony sens. Pracowałem w zakładzie stolarskim, i rzeczywiście, na wbitą drzazgę Panowie kapnęli mi kroplę wosku, po czym po odczekaniu aż zastygnie, zdjęli ją, wyciągając drzazgę razem z woskiem o.0 Inny patenty to było wiercenie dziur w paznokciach ;)
Odpowiedzo matko, aż mnie palce zabolały od tego wiercenia w paznokciach... Woska na drzazgę to taki babciny sposób, a poza tym wosk jest mrr i bez drzazgi ;) Ale cała reszta przyprawia o ciarki... Za dwa tygodnie mam kurs pierwszej pomocy, może się podzielę informacjami od wybitnej pani madżister :D Albo przywiozę trochę swoich kwiatków.
Odpowiedzkaren, paznokieć martwy, nie boli (chyba, że miazgę wiercili)
Odpowiedz