Historie Werbeny o Damianku przypomniały mi o pewnym piekielnym bachorze.
W tamtym roku w I tygodniu lipca prawie codziennie wyła nasza syrena i były to fałszywe alarmy. Syrena wyła, bo ktoś wciskał przycisk alarmowy. Oczywiście nie wiadomo od razu po przybyciu do remizy, że alarm jest lipny (mamy selektywne wywoływanie), więc się zbieramy i łączymy się radiowo z PSP. Oni odwołują alarm. I tak przez cały tydzień.
Pod koniec tygodnia uradziliśmy że czas z tym skończyć, więc jeden strażak będzie dyżurował w remizie. W poniedziałek i wtorek nic się nie działo - dyżurni robili porządki w obejściu. W środę zaś robiłem porządek w środku i prałem co brudniejsze koszarówki (mundury). I wtedy dzieciak się odważył i włączył syrenę. Wyszedłem, patrzę, nigdzie pożaru, więc dawaj za bachorem. Dorwałem i przyprowadziłem do remizy - już był naczelnik i dwóch innych strażaków.
Oczywiście wszyscy wkurzeni, że fałszywy alarm, bo mają robotę w domu, więc uznaliśmy, że nie będziemy wzywać policji, a dzieciak zapozna się z trzonkiem topora strażackiego. Oczywiście wszyscy się rozeszli do domów, a ja zostałem bo musiałem dokończyć pranie. Po 15 min wpada tatulek i drze się, że jak tak można żeby dziecko bić, że dzieciak musi się wyszaleć, że to głupie żarty. I pewnie doszłoby do rękoczynów jakbym nie miał na podorędziu toporka. Jak się już trochę uspokoił, zapytałem:
- A wolałby pan jakbyśmy wezwali policję? Bo to jest karalne.
Po tych słowach tatulek się zmył.
Dziecko pobiliście? Skur....ny. Ja bym zgłosiła pobicie na policję, żeby założyli sprawę. Chociażby po to żeby udowodnić młodemu, że nikt nie może go bezkarnie bić i żeby nie szedł przez życie zalękniony. Nawet jakbym miała wziąść odpowiedzialność za włączenie syreny.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 lipca 2012 o 9:40
Dziecko bić, ojeju, a jak dziecko kogoś uderzy to dobrze bo się broni? I nikt nie może mu oddać, bo to DZIECKO? Dzieciak robił coś skrajnie niebezpiecznego i zdecydowanie zasłużył na taką karę. PS: Też w życiu nie podniosłabym ręki na dziecko, ale... kilka klapsów przecież nie skrzywi mu psychiki. Ja też w dzieciństwie parę razy dostałam i jakoś w ciężkiej depresji nie jestem :/
OdpowiedzKobieto, weź zmądrzej! Rzygać mi się chce od tej poprawności politycznej. Co innego jest bić dziecko złośliwie (już nie wspominając o katowaniu), a co innego dać nauczkę rozwydrzonemu bachorowi, zanim zrobi coś naprawdę paskudnego... Kocham moje dzieci (i one mnie też), ale gdyby coś takiego zrobiły, kara by ich nie minęła.
Odpowiedz@Sewera, oni NIE POBILI dziecka, oni dali mu tylko kilka klapsów. Rozumiem, że dziecko musi się wyszaleć, ale od tego nie jest stwarzanie niebezpieczeństwa, tylko gry i zabawy. Gdy byłam mała też nie ominęły mnie klapsy, gdy coś przeskrobałam. I żyję. I wyciągnęłam wtedy nauczkę ze swojego zachowania, bo teraz już mogę zrozumieć, za co dostawałam w tyłek.
OdpowiedzAha, udowodnisz młodemu, że nikt nie może go bezkarnie bić. A jak młody ukradnie torebkę staruszce i poturbuje go przechodzień próbujący ją odebrać, to też sprawę temu przechodniowi, bo jak to tak bezkarnie bić? Wiadomo, że nie można dziecka bić za pierdoły typu rozrzucone zabawki czy za to, że nam po prostu przeszkadza. Wiadomo, że nie wolno nikogo zbić tak, by powstały u niego obrażenie poważniejsze niż siniaki. Ale jeśli naraża życie lub zdrowie swoje lub innych, jeśli tak bardzo łamie zasady życia w społeczeństwie, to musi ponieść karę proporcjonalną do tego co zrobił, żeby mu udowodnić, że czyny mają swoje konsekwencje i żeby nie szedł przez życie będąc postrachem dla innych. A tu potencjalne niebezpieczeństwo istniało - straż sprawdzająca fałszywy alarm może być minutę spóźniona do prawdziwego pożaru, a minuta w wypadku pożaru robi wielką różnicę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 lipca 2012 o 11:16
@Finlandia: Wydaje mi się rozsądnym, żeby dziecku pozwolić się sparzyć i nauczyć na jego własnych błędach. Sęk w tym, że niektóre błędy nie mają bezpośredniego skutku na sprawcy (jak opisane tu fałszywe alarmy pożarowe) albo ten skutek jest bardzo poważny (wtargnięcie na ruchliwą ulicę). Wtedy nie widzę innej możliwości skarcenia dziecka niż parę razów na tyłek.
OdpowiedzDupa nie szklanka nie zbiję się. Bezstresowe wychowywanie, takie właśnie ma skutki. Kiedyś lanie na tyłek było czymś normalnym i do dzisiaj każdy normalnie żyje. Nie mówię tu o katowaniu, ale motywujące pranie tyłka dla takiego gówniarza, to raczej żadne przestępstwo.
OdpowiedzNo i bardzo dobrze, ojciec gówniarza nie umiał wychować to wy to zrobiliście :)
OdpowiedzK...de co za czasy. Jak byłam dzieciakiem i narozrabiałam, ponosząc potem słuszne konsekwencje, to w życiu o tym rodzicom bym nie powiedziała. Konsekencje byłby podwójne. Raczej się modliłam, coby się nie dowiedzieli.
OdpowiedzDokładnie tak! I jakoś nie mam dziś spaczonej psychiki ani niczego w tym rodzaju...
OdpowiedzAle trzonkiem po siedzeniu na płask, czy na sztorc a la Vlad Tepesz?
OdpowiedzNa płask, bo lepiej złapać. Na sztorc moglibyśmy przypadkiem bachora po krzyżu połaskotać, a to nie wypada żeby dzieciak na wózku jeździł.
OdpowiedzTo już was dwie osoby we wsi nie lubią. Sołtys i facet.
OdpowiedzI dziecko! Nie zapominaj o dziecku!
OdpowiedzNajlepiej tak bic bachory zeby sladow nie bylo - to przeciez wlasnosc rodzicow i w sumie jak widac kazdego doroslego ktory zlapie. Ciekawe czy ci panowie strazacy byliby tacy chojracy i zalapawszy doroslego (nie daj Lucyferze mogacego ich pobic miesniaka) tez by go zapoznali z trzonkiem toporka. Zlapaliscie dzieciaka, zakladacie sprawe rodzicowi - on jest odpowiedzialny za dziecko. Rzecz jasna zaraz moj komentarz zniknie pod naporem minusow danych przez 'dupynieszklanki'.
OdpowiedzSam nie lubię słuchać zdań typu "bachor powinien dostać wpie*dol i się uspokoi", ale jak młody sobie taką zabawę znalazł to niech cierpi. Małpą nie jest żeby nie wiedzieć że tego nie powinno się robić.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 lipca 2012 o 18:51
Kto nie słucha ojca, matki - posłucha psiej skóry
Odpowiedztrzonkiem?!!?!? jakimś pasem, linką, przedłużaczem bezpiecznie i skutecznie
OdpowiedzLinek ani przedłużaczy nie mieliśmy w remizie, a pas bojowy ma 12cm szerokości i piękne metalowe wstawki funkcyjne, innych pasów brak, więc najbezpieczniej było użyć trzonka.
OdpowiedzNo faktycznie,,,jakby go tak zjechał pasem to niewiem czy by gówniarz nie skończył na wózku inwalidzkim.
OdpowiedzLudzcy strażacy - mogli bić ostrzem toporka, a bili trzonkiem :)
OdpowiedzOjca po jajach żeby idiotów nie płodził, a co niektórych po paluchach, żeby głupot nie pisali.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 lipca 2012 o 23:13
Grubson,a wiesz ty ILE waży toporek strażacki?Nie? to nie wypisuj durnot.
OdpowiedzO to to to Varyag, dobrze prawisz. Jaki ten świat byłby piękny jakby ludzie głupot nie pisali i nie chojrakowali :)
OdpowiedzŁatwo wam mówić, czemu trzonkiem a nie tym czy innym. Wiem jak wygląda alarm w OSP, obiad na gazie a człowiek leci. Podziwiam Was chłopaki za opanowanie, jakbym dorwała tego tatusia , hm.
OdpowiedzBogu dzięki u nas syrene włacza dyżurny z PSP :) Także w razie fałszywego alarmu łatwiej wykryć dowcipnisia. Przycisk też mamy, ale kamery na niego wychodzą więc... Pozdrowienia z innej jednostki OSP :P
OdpowiedzOSP do tego"karalne"należało dodać pytanie czy nie miałby nic przeciwko temu gdyby OSP nie przyjechało do jego płonącej chałupy nie reagując bo przecież alarm był lipny i wogóle to"takie żarty dzieciaka który musi się wyszaleć".Podejrzewam że po zapluciu się pognałby do chałupy i sprał gnoja tak że ten by się 5 razy zastanowił zanim nacisnąłby włącznik światła. A swoją drogą musieliście mu dać niezłe "pasowanie":Brawo!
Odpowiedz