Opowieść pielęgniarki szkolnej z liceum. Przesympatyczna kobieta, do której uczniowie przychodzili z problemami nie tylko zdrowotnymi.
Pewnego razu szkoła zatrudniła nową panią psycholog. Przy zaznajamianiu się z pracownicą pielęgniarka zaproponowała pomoc w razie problemów, pracowała już długo i znała uczniów dość dobrze.
W odpowiedzi usłyszała, że 70% młodzieży i tak jest na straty i nie opłaca się wyodrębniać tych 30% i z nimi pracować...
szkoła
Ktoś chyba pomylił zawód...
OdpowiedzRozumiem że ta pani już nie pracuje? No chyba że nikt sprawy nie nagłośnił.
OdpowiedzJakiej sprawy? Ploty szkolnej pielęgniarki? Naprawdę chciałabyś, żeby ludzi zwalniano z pracy za to, co gdzieś tam szepnie inny pracownik?
OdpowiedzA skąd informacja o treści tej rozmowy? Od pielęgniarki? Może poczuła, że jej pozycja została zagrożona i postanowiła wykosić "konkurencję"?
OdpowiedzU mnie w podstawówce (przełom lat 70. i 80.) szkolnym psychologiem była pani prowadząca zajęcia z ukomunistyczniania dzieci. Jej praca psychologa polegała na tym, że brała dziecko do swojego gabinetu i wypytywała czy chodzą do kościoła i co rodzice mówią o PZPR... W 8. klasie (wtedy nie było gimnazjum) brała rodziców na rozmowę i każdemu wmawiała, że jego dziecko nie nadaje się do liceum, tylko do zasadniczej zawodowej. Większość rodziców usłyszała, że ich dzieci są ociężałe umysłowo. Dlatego Twoja historia mnie nie dziwi, bo co prawda zmieniły się czasy ale poziom niektórych szkolnych psychologów pozostał ten sam.
OdpowiedzTo się nazywało "pedagog szkolny"
OdpowiedzŻaden" poziom ".Jak się dobrze przyjrzysz choćby swojej grupie wiekowej w pewnym kontekście,to okaże się że pani psycholog miała w zupełności rację.Dodaj do tego że grupa (70/80)egzystowała w innych i mniej "luźnych"realiach jak grupa choćby (200/2010)a okaże się że rozluźnienie realii tej ostatniej wpłynęło odwrotnie proporcjonalnie do zakładanych efektów.Stąd taki osąd psycholożki. Niemniej faktem jest iż w pewnym okresie różne czynniki wywierały presje na nauczycieli czy psychologów szkolnych bo akurat za mało młodzierzy szło do zawodówek.
OdpowiedzA wszelkie psycho zawody są do odstrzału.To są ludzie pier dolnięci na umyśle
OdpowiedzA kto Cię będzie leczył jak psychiatrów i psychologów odstrzelisz?
OdpowiedzI to właśnie takie podejście sprawia, że ta młodzież jest na straconej pozycji...
OdpowiedzJak słysze psycholog to mnie trzesie.Znam 2 panie psycholog i nadaja sie do psychiatryka.W tym zawodzie nie ma chyba normalnych ludzi.
Odpowiedz