O nagrodach na koniec roku ciąg dalszy.
Nagrody przyszły dziś na szkołę. Podrukowałem okolicznościowe wkładki, powklejałem delikatnie jednym rogiem, żeby ani nie latały, ani nie były wklejone "na beton" - jak nagrodzony będzie miał życzenie, to sobie wklejkę usunie - zaniosłem do podpieczętowania.
W tym czasie przyszła pani z trójki klasowej. Pokazałem książki i fakturę, wręczyła mi zwrot wyłożonej przeze mnie kasy i zaczyna przeglądać nagrody. Wzięła do ręki najładniejszy album, który przeznaczyłem dla chłopaka o najwyższej średniej w klasie i mówi:
- A ten to byłby dla mojego Marcina!
Ja zdębiałem w pierwszej chwili, ale potem, wyjąwszy jej książkę z rąk, otworzyłem i pokazałem wklejkę, mówiąc:
- Nagrody są już niestety wypisane.
- No wiecie? Skandal! Za moje zaangażowanie?! - Obraziła się pani i wyszła. Pewnie złożyć skargę...
Abstrakcja sytuacji polega na tym, że jej syn nie ma średniej z wyróżnieniem.
Szkoła
Lepiej było powiedzieć wprost, że nagrody są dla pilnych uczniów, a nie za udział rodzica w trójce klasowej. Bo tak to zasugerowałeś, że gdyby przyszła wcześniej -- przed wypisaniem nagród -- to by jej Marcinek na coś się załapał. Ale podziwiam, że nie powiedziałeś czegoś, czego mógłbyś później żałować. Bo ja bym chyba zdębiała w takiej sytuacji.
OdpowiedzGdzie opowiesc o rowerzyscie?
OdpowiedzK...a mac ile razy w podstawowce corunia albo synus dostawali nagrode bo mamusia w komitecie rodzicielskim albo lizala dupe z byle oakzji dajac prezent nauczycielce. Nie powiem ale do dzis mnie to wk...ia
Odpowiedzno kur*a, czytajac twoj koment moglbym przysiac ze chodzilismy do jednej szkoly...
OdpowiedzSkąd ja to znam...Jeden gość,z którym chodziłem do klasy,miał matkę w komitecie.I zawsze,ale to ZAWSZE kur*a,mu podwyższali średnią czy zachowanie...A on w klasie nic nie robił,ja byłem w samorządzie.Mi kur*a nigdy nie podwyższyli średniej,czy zachowania.
OdpowiedzA ja w podstawówce miałam matkę nauczycielkę i wychowawczynię w jednym. Co roku słyszałam podobne teksty, że mamusia mi średnią podciąga.
OdpowiedzMoże i podciągała, może inni nauczyciele z samego tego faktu inaczej na ciebie patrzyli, może, może...
OdpowiedzDopiero co skończyłam gimnazjum i też coś o tym wiem... Mojej "koleżance" z byłej już (na szczęście) klasy podwyższono i ponaciągano oceny tak perfidnie, że w sytuacji, gdzie zwyczajnie brakowało jej dwóch ocen do paska, dostała go. Na zakończeniu roku okazało się, że istotnie, ma te parę ocen o stopień niższe od moich - czyli o ok. 0,22, lecz ja mam 5,55. Nie wiem w dalszym ciągu: a) jakim cudem odnalazło się ≈0,66? b) czy samo czyste sumienie wystarczy mi jako zadośćuczynienie. Pragną nadmienić, że matka tej dziewczyny jest krawcową szyjącą dla nauczycielek z tej szkoły. Cieszę się, że to już koniec.
OdpowiedzMnie bardziej wkurza, lizanie tyłków nauczycielskich. Historia z mojej szkoły, której byłam świadkiem: Dziewczynie do paska brakowało 3 ocen. Chodziła 2 miesiące i jęczała nauczycielom, że jej tylko tej oceny brakuje, że ona się starała, że to niesprawiedliwe, bo X nic nie robi a ma wyższa ocenę... itd. Co się okazało na koniec roku? Otóż 2 nauczycieli dla świętego spokoju samo podniosło dziewczynie oceny, jeden nauczyciel podniósł jej ocenę z innego całkiem przedmiotu, bo "szkoda dziewczyny". Trzeci nauczyciel, któremu jęczała, twardo nie chciał jej tej oceny podnieść. Większość nauczycieli z oburzeniem wymogła na nim podniesienie oceny "bo jak ta jedna trója będzie wyglądać na świadectwie". W tym samym czasie innej dziewczynie też brakowało 3 ocen. Nie chodziła prosić o oceny. Została bez paska... Niech żyje sprawiedliwość!
OdpowiedzA wy wiecie jak takie dzieci rodziców z komitetu mają przerąbane? Przez całe gimnazjum i liceum miałam mamusię społeczniczkę (bo jej normalna praca nie wystarcza, ma jeszcze radę osiedla i udziela się w organizacji pomagającej uchodźcom. Aha i pisze artykuły do gazet...), cała klasa na mnie i jeszcze jedną dziewczynę (tatuś jeszcze większy społecznik niż moja matka, do dziś się przyjaźnią) wilkiem patrzyła bo pewnie rodzice nam oceny załatwiają. Ilekroć dostałyśmy np. wysoką ocenę z eseju albo nauczyciel nas pochwalił to już były głosy "Muszą być dobre oceny bo inaczej mamusia i tatuś książek na koniec roku nie przyniosą". Ba, jedna dziewczyna nas oskarżyła że przez to że my jesteśmy "uprzywilejowane" i "muszą nam dać świadectwo", ona prawdopodobnie zostanie na drugi rok w tej samej klasie. Chodziło o to że wszystkie trzy miałyśmy dość marne oceny z fizyki : Ja chodziłam na konkursy z języka angielskiego, często wygrywałam a bez Eweliny nie obywała się żadna szkolna akademia, więc zawsze jakoś nam tą ocenę z fizyki naciągali. Justyna zaś miała średnią ocen mocno poniżej 3, głównie z powodu częstej absencji. Do końca roku słyszałyśmy że ponoć za załatwienie przez komitet rodzicielski wycieczki fizyczka została "zmuszona" do podwyższenia nam ocen...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 lipca 2012 o 16:23
Czy uwazasz ze udzial w akademiach szkolnych itp jest powodem by naciagac ocene z fizyki?
OdpowiedzJeśli są dwie osoby z zagrożeniem z jakiegoś przedmiotu, to chyba lepiej jest naciągnąć ocenę osobie która jest słaba z tego przedmiotu ale widać że ma talent w jakiejś innej dziedzinie niż osobie która praktycznie nie przychodzi na lekcje a potem ma pretensje że jest zagrożona?
OdpowiedzUdział w akademiach nie jest powodem by nic naciągać, ale jeżeli ktoś jest ogólnie niezły w tym co robi, chce się rozwijać w jakimś kierunku, a dawanie dwói z przedmiotu nie związanego z tym, co ten człowiek chce życiu robić pokrzyżuje mu życiowe plany, to uważam że dawanie tej dwói jest zupełnie bezcelowe.
OdpowiedzWreszcie ktoś zrozumiał o co mi chodzi :)
OdpowiedzNo cóż,możesz sobie myśleć co chcesz ale powiem Ci krótko:Podziękuj mamusi.Dlaczego?Przyczyna jest prozaiczna;Komitet rodzicielski itp to zazwyczaj w prostej linii "Ci lepsi,bardziej wpływowi i haryzmatyczni"z rodzicielskiego stada.Ot taka "stała wytyczna"Pani Dyrektor by wybierać tych nie innych.Niejako przy okazji od czasu do czasu z tych"chodów"korzystają nauczyciele. Ot i całe wyjaśnienie sprawy i zjawisk choćby takich jak te opisane w historii.Widocznie Pani z 3 ki widocznie była zbyt mało przydatna nadrabiając to zazwyczaj męczącym wściubianiem 4 liter we wszystko co się da.
OdpowiedzNie należało Ci się podwyższenie oceny z FIZYKI. Za konkurs z ANGIELSKIEGO mogłaś się ubiegać o wyższą ocenę z ANGIELSKIEGO. Wtf? Zero honoru, sępi oceny, liże tyłki nauczycielom i jeszcze ma pretensje, że to się normalnym ludziom nie podoba. To w takim razie ja chcę szóstkę z francuskiego, bo przecież działam w schronisku dla zwierząt i lubię pisać artykuły do gazetki szkolnej :/
OdpowiedzTacy rodzice bywają, nie poradzisz. Interesuje mnie jeszcze jedna kwestia, cóż takie zboczenie zawodowe, mianowicie zwrot: " Nagrody przyszły dziś na szkołę" - w sensie wylądowały na dachu szkoły?
OdpowiedzHelikopterem dostarczyli ;) Też mnie to zdziwiło i od razu sobie wyobraziłam :P
OdpowiedzZnam to, kiedyś (jako gospodarz klasy) wybierałam z wychowawczynią książki dla wyróżnionych naszej klasy. Po chwili wpadła jedna z mam "z komitetu", wzięła jedną z fajniejszych książek i powiedziała, że to dla jej córci. Co najlepsze ta miała być dla mnie i była to nagroda za wygraną w konkursie literackim (dyrekcja stwierdziła, że jak ją dostanę na zakończenie roku to będzie "uroczyście"). Ale mamusia miała to daleko gdzieś i powiedziała, że jej córci bardziej się należy.
Odpowiedz@nighty, czyli sądzisz że udział w akademiach szkolnych i konkursach z angielskiego są powodami by podciągać oceny z fizyki? Fizyka to fizyka, angielski to angielski. Czy za to że będę wygrywać konkursy z matematyki mam dostać 3/4 zamiast 2 z polskiego?
OdpowiedzChodzi mi o to że jeśli są osoby które są utalentowane w jakiejś dziedzinie to chyba lepiej im podnieść ocenę z 1 na 2 niż potraktować je tak samo jak osobę która kompletnie ma gdzieś lekcje, nie sądzisz? Każdy ma jakąś dziedzinę która jest jego piętą achillesową, w moim przypadku jest to fizyka.
OdpowiedzJak ktoś ma 1 z fizyki, bo nie ma uzdolnień w kierunku fizyki, a poza tym zamiast uczyć się fizyki, uczył się na konkurs z angielskiego, który wygrał i do tego chce iść na anglistykę, to racjonalnie jest mu naciągnąć na 2 z fizyki, bo jak się mu udowodni, że nie umie fizyki i ma się jej uczyć ponownie, to ani się nie nauczy fizyki, ani nie zostanie anglistą.
OdpowiedzCzyli w szkole są albo uzdolneni z piętą achillesową albo ci którzy mają lekcje kompletnie gdzieś? Według mnie powinno się potraktować jak każdą inną osobę... nie ma równych i równiejszych. Jak 1 ma się z fizyki to nie liczyć że ci podciągną tylko do książek i zakuwać.
OdpowiedzNagrody książkowe są ogólnie strasznie słabym pomysłem. Moja siostra ma całą półkę zupełnie nieciekawych i nieprzydatnych, a do tego niezbyt ładnych książek z dedykacją "za szczególne osiągnięcia". Lepiej chyba najlepszym uczniom wręczyć ładne dyplomy, a środki komitetu rodzicielskiego przeznaczyć na dofinansowanie do wycieczki czy studniówki, równe dla wszystkich uczniów...
OdpowiedzA wiesz dlaczego tak jest? Te książki na nagrody są albo z "Tanich książek" albo ze znalezionych w domu nauczyciela, niepotrzebnych książek, ewentualnie książki dodawane za darmo do czasopism. Moja mamuśka kiedyś zakupiła z 10 egzemplarzy Gazety Wyborczej z darmową książką Victora Hugo. Za jakieś 30zł miała nagrody dla całej szkoły!
OdpowiedzTak z innej beczki: cóż to za dziwny zwyczaj, żeby pisać "na" czymś. Na sklepie, na szkole, na pokojach... Wciąż widzę takie językowe potworki tu na Piekielnych. Ludzie, serio w ten sposób mówicie? W szkole nie uczą poprawnej polszczyzny? :/
OdpowiedzJa nie wiem skąd biorą się takie mamuśki?! Kiedyś ktoś mądry powiedział, że jeśli będziesz dziecku usuwać kamienie sprzed nóg, to w przyszłości potknie się o ziarnko piachu. Trzeba uczyć dzieci samodzielności i zdrowej rywalizacji już od najmłodszych lat, a nie podsuwać im wszystko pod nos na otwartej dłoni!
OdpowiedzW moim (byłym) gimnazjum nie było takich problemów. Na zakończeniu wyczytano uczniów z najwyższą średnią, z najwyższymi wynikami egzaminów, z osiągnięciami w konkursach i zawodach, ze stuprocentową frekwencją, a potem wyczytano zaangażowanych rodziców. Rodzice dostali kwiatki, my książki (ciekawi mnie, czemu zawsze dostaję najgrubszą cegłę :C) i wszyscy byli zadowoleni.
OdpowiedzZ tymi nagrodami książkowymi to zawsze był bigos. Żenująco niesprawiedliwe są sytuacje, w których za takie same osiągnięcia jeden uczeń dostaje opasłe tomiszcze w twardej okładce i do tego bogato ilustrowane, a ktoś inny skromną objętościową książkę kilka razy tańszą. Jakby nie można było kupić takich samych albo z jednej serii wydawniczej. Przypomniała mi się sytuacja z mojego gimnazjum, kiedy było wyraźnie widać, którzy wychowawcy potrafili ,,zawalczyć'' o jak najlepsze ,,trofea'' dla swoich uczniów - różnice w nagrodach za średnią były znaczne i zależne o tego, kto do której klasy chodził.
Odpowiedz