Na specjalną prośbę wrzucam opowieść o mojej studniówce.
Szkoła miała TRADYCJĘ i każda studniówka odbywała się na sali gimnastycznej. W tamtym roku akurat zmienił się dyrektor, więc studniówka musiała być koniecznie najlepsza, najwspanialsza i w ogóle cudowna.
Zgłosiłam się do pomocy przy organizacji imprezy.
Szanowny Pan Dyrektor nie dał się przekonać, że tradycja mogłaby zostać przełamana i wszyscy uczniowie tego chcą.
-Podliczyłam, że organizacja balu w restauracji/sali w hotelu będzie kosztowała dwa razy mniej, bo zaoszczędzimy na dekoracjach i jedzenie będzie tańsze. Odpowiedź? NIE, musi być na sali i nic mnie to nie obchodzi.
-Pan Dyrektor uparł się, że na studniówce musi grać zespół! Zamówienie DJa jest passe. Nic to, że zespół weźmie trzy razy więcej kasy i nie ma wcale gwarancji na dobrą zabawę.
-Podano również konkretne wytyczne odnośnie strojów - dziewczynki MUSZĄ mieć długie suknie, najlepiej czerwone, bo on ma taką wizję.
-Wszyscy muszą tańczyć poloneza. Nie ważne czy chcą i czy mają czas. Mój były partner w czasie przygotowań wyleciał do innego kraju - dostałam oficjalną naganę za to, że nie zatańczyłam z kimś innym...
W sumie cena za ucznia + osobę towarzyszącą wyniosła 900 zł - dla mnie to kosmiczna cena.
Catering się niestety nie sprawdził (restauracja Wilanowska) - mimo, że był cholernie drogi to żarcie wstrętne i w dodatku wszystko w jednej temperaturze - przystawki letnie, zupy i dania główne również letnie.
Odnośnie zespołu miałam niestety rację - byli tak beznadziejni, że kiedy śpiewali jakiś utwór, dopiero pod koniec można było się zorientować jaki. Po trzecim kawałku wokalistka była już tak narąbana, że przewróciła się na scenie i już tak została...
Ogólnie bal przypominał imprezę w remizie.
Prawie wszystkie koleżanki miały przed balem szereg usług kosmetycznych i zamówione suknie u znanych projektantów.
Szanowny Pan Dyrektor zauważył, że zrobiłam skandal obyczajowy i miałam na sobie CZARNĄ (o zgrozo!) sukienkę przed kolano i to jeszcze z popularnej sieciówki. Do tego nie miałam wymyślnej fryzury z kaskadą loków - po prostu przed wyjściem wyprostowałam włosy.
Zrobił mi awanturę, że przynoszę mu wstyd i jak ja wyglądam na tle takich uroczych, zadbanych dziewczyn?!
Odparłam, że nie mam pięciu tysięcy złotych (tyle wynosiły przygotowania moich koleżanek - standardowo chwaliły się, że rodzice brali kredyt na takie zachcianki) i uważam, że to nie jest mój ślub żebym tyle wydała na przygotowania.
Po tej rozmowie wyszłam ze szkoły i bawiliśmy się ze znajomymi w klubie. Reasumując - studniówka faktycznie niezapomniana. :/
szkoła
Ah, te nasze "darmowe" publiczne szkoły... Trzeba było po prostu... nie pójść. Może to i nietypowe rozwiązanie, ale nie masz obowiązku iść na studniówkę... Mogłaś zaproponować rodzicom, żeby po prostu dali Ci te pieniądze, a Ty je lepiej spożytkujesz... Sądzę, że nawet przy Twoim "oszczędnym" podejściu (w porównaniu do koleżanek) starczyłoby Ci na tygodniowy wyjazd.
OdpowiedzMimo wszystko studniówkę raz się ma i chciałam iść... Do końca miałam nadzieję, że zespół jednak okaże się fajny, jedzenie dobre itp. Pewnie starczyłoby na wyjazd albo kilka mega melanży w klubach i teraz żałuję :)
OdpowiedzMądra z Ciebie dziewczyna, że nie uległaś i ubrałaś się i zadbałaś o siebie nie tak, żeby było jak najdrożej i najbardziej szapnersko, tylko tak, żeby ładnie wyglądało. Ja na swoją studniówkę nie poszłam, bo po prostu ta atmosfera "podniecania się" sukienkami, fryzurami i kosmetyczką w ogóle mnie jakoś nie ruszała, normalnie nie chciało mi się tego wszytkiego robić, 400 zł zostało w kieszeni, był udany wakacyjny wyjazd :)
OdpowiedzEtam. Niby studniówkę ma się raz, ale byłem chyba na czterech (specyficzne środowisko, mało chłopaków) a na swojej nie byłem. Studniówki są przereklamowane :)
Odpowiedz@curva Jakoś cię rozumiem, u mnie chłopaków (znajomych) też było niewielu. Nie lubię za bardzo się "bawić", nawet podgrzać od środka nie było się kim. :)
OdpowiedzU nasz w szkole studniówka też była w szkole na sali gimnastycznej i korytarzu, bez osób towarzyszących z zewnątrz :] najpierw była petycja o imprezę poza szkołą z osobami towarzyszącymi - podpisali wszyscy uczniowie, dyrekcja się nie zgodziła, bo szkoła duża i dużo miejsca. No to przynajmniej chcieliśmy te osoby towarzyszące - nie, bo na pewno wszyscy sprowadzimy sobie narkomanów i alkoholików i będzie burdel. Ja na swoją studniówkę nie poszłam, po pierwsze ze względu na ten głupi zakaz osób z zewnątrz, po drugie bo mi szkoda kasy było. Impreza organizowana w szkole 800 zł od osoby, jakiś żart. Nawet na ślubie się mniej płaci od talerzyka a impreza całonocna (studniówka miała być 18-22). Powaliło dyrekcję i powaliło wszystkich uczniów, którzy głośno szczekali, że nigdzie nie pójdą za taką cenę a po tym, jak dyrekcja wzywała każdego osobno to nagle wszystko im pasowało i było ok :)
OdpowiedzGdzie taka burżuazja ? ._. dobrze że ja mam 2 garniaki na wszystkie okazje :3
OdpowiedzJa, na szczęście miałam taką opcję. 100 zł albo bal. Oczywiście, że pieniądze. Potem się okazało, że dobrze wybrałam :). Mało tego, trzeba było jeszcze 10 zł dopłacić... I na suknie nie trzeba było wydawać.
OdpowiedzI co, wszystkie dziewczyny w czerwonych sukienkach popylały? ;)
OdpowiedzTAK. Wszystkie oprócz mnie i dwóch koleżanek - one również dostały naganę. Śmiech na sali :D
OdpowiedzTo jest tak absurdalne, że aż śmieszne ;D
OdpowiedzA mawiają, że studniówka jest dla uczniów :P To i uczniowie powinni ją sobie planować, nauczyciele ewentualnie mogą służyć pomocą.
OdpowiedzTaa- studniówka, czyli jedyna taka impreza, gdzie nauczyciele mówią, że pić nie wolno, a sami przyjeżdżają taxówkami... Poza tym- skoro studniówka jest dla uczniów, to ja się pytam: co do gadania miał dyrektor, nauczyciel, czy nawet sprzątaczka? Moja impreza i moja sprawa, gdzie i jak ją urządzę... A jeśli trafi się taki jeden oszołom z wizją, to skutecznie potrafi zepsuć zabawę całej szkole i wtedy to kaplica. Mój kumpel też miał podobnie- od początku roku nauczyciele mówili, że uczniowie sami będą sobie organizować imprezę, sami będą wybierać lokal, catering, czy chcą orkiestrę, czy DJa i tak dalej. Można powiedzieć idylliczna sytuacja trwała tak gdzieś do końca listopada, kiedy to nagle wychowawczyni się "obudziła z letargu" i zaczęła mieć do wszystkich o wszystko pretensje. A to, że lokal jest bee, a to, że wybrali DJa, a nie orkiestrę (potem zaproponowała jakąś tam. Ta "jakaś" okazała się orkiestrą mocno zaprzyjaźnioną z ową nauczycielką), a to, że jedzenie jej nie pasuje, bo nie może jeść tego, tego, tego, tamtego,...... Nawet o buty (tak!!) się czepiała! Słowem zaczęła sobie sama wszystko ustawiać i nikt nie mógł tego zmienić. Zaczęły się wycieczki: najpierw do innych nauczycieli (żeby jakoś wpłynęli na koleżankę), niedługo potem do dyrektora (jak nie prośbą, to groźbą). Nic to nie dało. Do końca początku stycznia była dosłownie głucha, jak ktoś chciał poruszyć temat. Kumpel dowiedział się od starszej klasy, że u nich zrobiła dokładnie taki sam numer. Nawet w czasie się zgrała z zeszłorocznym harmonogramem! Kiedy tylko klasa się dowiedziała o tej "tradycji" wychowawczyni- natychmiast poszła do dyrektora i wszystko opowiedziała. A na koniec oświadczyła, że studniówkę zrobią sobie sami, łaski bez. Imprezę zrobili w tym samym miejscu, co cała szkoła (opłaty i tak dalej), ale od wszelkich "zasług" ich wychowawczyni (które ta ponoć rozpowiadała każdemu, kto chciał, czy nie chciał słuchać) się odcinali. Impreza ponoć wypadła świetnie. A cała klasa miała potem do końca roku piekło z wychowawczynią, która oficjalnie im zapowiedziała na godzinie wychowawczej, że postara się, żeby matury nie zdali i rok musieli powtarzać. I może by jej to wyszło, gdyby nie jedna dziewczyna, która lubi nietypowe gadżety i nagrała całą rozmowę, przy pomocy takiej zmyślnej kamery w zegarku (Zegarek szpiegowski EJ-DVR-106A FULL HD 1080P + Tryb Nocny gdyby kogoś to interesowało). Poczekali koło miesiąca, aż "nowe sprawiedliwe oceny" zaczną napływać do dziennika (jako dowód w sprawie) i poszli z całym materiałem dowodowym (tj. dziennik + nagranie wypalone na płytę) do dyrektora. A dyrektor zwykle stawał po stronie uczniów, jeśli byli pokrzywdzeni. I tak na początku następnego tygodnia za kochaną wychowawczynie zaczęły być wywieszane zastępstwa, a szkołę obiegła informacja o dyscyplinarce jednej z nauczycielek polskiego. I ja się pytam: skąd takie oszołomy się biorą? Chyba z alternatywnej rzeczywistości przez czarne dziury do nas przenikają...
OdpowiedzDobra myśl, kupię sobie, ale długopis. Mam manię długopisów, obecnie mam ich około 50... :)
OdpowiedzDlatego ja na swoją nie poszłam.
OdpowiedzJa również. I nie żałuję, bo jedyny powód, dla którego mogłabym iść to by się najeść, ale nie dość że to droga impreza to klasy nie lubiłam, więc dobrze bym się nie bawiła, a jedzenie i tak okazało się być niedobre :)
OdpowiedzMyśmy mieli fantastyczną studniówkę :) W muzeum, catering zjadliwy i przetańczyłam bite 7 godzin. Super było. Szkoda, że tylko raz...
OdpowiedzJa też miałam w muzeum :D Tylko tam dało się pomieścić wszystkie klasy maturalne z osobami towarzyszącymi :)
Odpowiedz900zł za osobę? o.O My płaciliśmy po 200zł, a mieliśmy studniówkęw sympatycznym kameralnym klubie z DJem, dobrym jedzonkiem, a o północy na środek sali wjechał piętrowy tort :D Zabawa była do 4 nad ranem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 czerwca 2012 o 14:59
900 zł za dwie osoby, czytaj uważniej :)
OdpowiedzTo i tak po 350zł na głowę za dużo :P
OdpowiedzPardon, niedoczytałam. I tak okropnie dużo.
Odpowiedz@mongol13 450zł na głowę.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 23 czerwca 2012 o 17:52
@Pokręconykret - pozwolę sobie zacytować wypowiedź @mongol13: "po 350 zł na głowę ZA DUŻO".
Odpowiedz900 zł? dużo za dużo, fakt, ze ładnych parę lat temu ale za moja płaciłam coś koło 200-250 zł za dwie osoby. Studniówka w lokalu oczywiście, z dwoma salami z muzyką- na jednej był DJ i dyskoteka a na drugiej zespól i smętne kawałki. Jakbym miała wydać 900 zł, to bym po prostu nie poszła.
OdpowiedzSorry ,nie doczytałem.
OdpowiedzHm, studniówka mojego byłego chłopaka dla kilku dziewczyn skończyła się również nieprzyjemnie. Był wymóg - KAŻDA kobieta ma przyjść w białej bluzce i czarnej spódnicy. Nie ważne, czy gość, nauczycielka czy uczennica. Nauczycielki przyszły ubrane, jak chciały, nikt im nie mógł nic powiedzieć. Dwie dziewczyny przyszły w czarnych eleganckich biznesowych princeskach - nawet jedna z białą bluzką pod spodem - i dyrektor wyrzucił je z hukiem z ich własnej studniówki. Dodam, że dziewuszki, która miała spódnicę typu "opaska na biodra" i koronkową bluzkę bez stanika pod spodem - nie wyrzucił, nawet złego słowa nie powiedział.
OdpowiedzWiesz, darmowe oglądanie cycków to i nie wyrzucił xD
OdpowiedzNie poszłam u siebie na studniówkę, bo za osobę było coś koło 200 zł. Zamówili najdroższego DJ, najdroższą salę, catering.... Kamerzystę, który dawał każdej klasie po 1 płycie i trzeba było przegrywać! Nie żałuję, bo i tak słyszałam, że nie za ciekawie było. Jakby nie było można zrobić na sali w normalnych strojach(a nie każda jak księżniczka;x). Jak dobrze pamiętam impreza zwinęła się o wiele szybciej niż było planowane...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 czerwca 2012 o 15:23
"wyszłam ze szkoły"?
OdpowiedzNo tak, skoro impreza w szkole była to sobie wyszłam z niej i poszłam do klubu... Co w tym dziwnego? Nie rozumiem...
OdpowiedzMoże chodzi o to, że ze studniówki rzadko kiedy da się wyjść wcześniej. Moja, koszmarna z wielu powodów, kończyła się o 5 rano i nie było mowy, żeby pozwolono mi wyjść przed tą godziną, pomimo tego, ze z bólu wyłam na krześle w szatni. Ochroniarz stał i nie było "przebacz". Aczkolwiek nie wszędzie obowiązują takie barbarzyńskie zwyczaje, może w tej szkole akurat nie było nakazu siedzenia i bawienia się wyśmienicie do określonej godziny.
OdpowiedzNawet nie wpadłam na to, że mogą mi kazać tam siedzieć dłużej. Chyba bym wtedy wezwała policję.
Odpowiedzgecko>>> To jak nam w gimnazjum kazali przyjść na imprezę z okazji zakończenia 3 klas to mówili: Przecież możecie wyjśc kiedy chcecie. Około 20 nie chcą mnie wypuścić, bo nie mam kartki od rodzica (nie wiem po co, przecież to moja sprawa co robię po zajęciach) i więzili mnie tak dwie godziny dopóki moja mama nie przyszła. Miałem po tym taką traumę, że jak sobie dziś o tym przypomnę to zaczynam płakać. To była najgorsza do jakiej chodziłem. A co do studniówki to u mnie w prywatnym liceum zamiast studniówki była beznadziejna impreza w klubie, bo dziewczyny stwierdziły, że na studniówce nie będą mogły pić alkoholu, więc robienie zwykłej studniówki jest bez sensu. No i miałem kiepską imprezę, gdzie po dwóch godzinach nie było już z kim tańczyć bo wszystkie dziewczyny pijane, albo nie tańczące. Suma zaś była od pary nawet jak przychodziło się samemu. Potem się okazało, że jako moją parę dziewczyny zaprosiły swoją koleżankę (która szybko tak się upiła, że nie można było z nią ani rozmawiać, ani tańczyć- czyli jak dla mnie zero pożytku, a technicznie rzecz biorąc je za moje).
OdpowiedzJak nie da się wyjść wcześniej? Jak jakiś ochroniarz może dorosłemu, pełnoletniemu człowiekowi nie dać wyjść?
OdpowiedzMistrzuSeller no wiesz, szkoły tak mają ze nie puszczają nieletnich, zwłaszcza o takiej godzinie, bez rodzica lub bez kartki podpisanej przez niego
Odpowiedz@sofcik Na studniówce zazwyczaj się jest pełnoletnim... No chyba, że jest się takim dziwadłem jak ja i jest się z młodszego rocznika niż reszta klasy.
Odpowiedz@Anika6 Siupaka w drugą stronę? Nie no żartuje, sam mam kumpla który przeskoczył klasę. Na szczęście moje liceum jest normalne, a o ile alkohol jest niedopuszczalny to jakoś żaden rocznik nie miał problemu z "przemyceniem" go na salę i obaleniem kilku kielichów z nauczycielami.
OdpowiedzSzacun, że się nie stroiłaś jak tamte :)
OdpowiedzI tak świetnie wyglądałam - a za sukienkę dałam 100 zł, bo w sklepach były posylwestrowe obniżki :) Większość panien troszkę mi przypominała konkursy dla małych miss w US, dlatego, że miały treski, solarium, strojne suknie i niektóre - co przerażające - NAKŁADKI NA ZĘBY...
Odpowiedznakładki na zęby? w jakim sensie?? co to jest? :o :o O kurde. i nie wiem co to treski, mów językiem zrozumiałym ;) hehe
OdpowiedzTreski to takie kupki włosów sztucznych lub prawdziwych, które się wpina w swoje włosy, żeby fryzura była większa :D Nakładki na zęby to takie wstrętne sztuczne protezy, które się nakłada na swoje zęby jak się chce ładnie wychodzić na zdjęciach i jest się pier**dolniętym :D
Odpowiedz450 zł za imprezę w szkole? Jak to możliwe O.O U nas od pary było mniej, a impreza była nie w restauracji tylko w zamku...
OdpowiedzPrzeczytałem historię oraz niektóre komentarze i doszedłem do wniosku, że ja w jakiejś nienormalnej szkole bylem. Koszt studniówki wynosił ~150zł/osobę (Warszawa). Studniówka poza szkołą, był całkiem sensowny zespół (po 0100 DJ, gorszy, ale dało się przeżyć) i jedzenie. Nikt nikogo nie wyrzucał za strój. Wszystko w całości organizowane przez uczniów. Gdyby u nas w klasie nauczyciel wyskoczył z propozycją 450zł/osobę to coś czuję, że studniówka zostałaby szybko zorganizowana z pominięciem szkoły.
OdpowiedzU mnie było coś koło 400 za parę więc niedrogo. Ale 900? ;o Rany Boskie ;)
OdpowiedzPewnie wredna jestem, ale jak czytam o czymś takim, przypomina mi się powiedzenie "jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze". Dyrektor narzucił zespół i restaurację, zapewniającą catering? Ciekawe, ile za to od nich wziął.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 czerwca 2012 o 1:00
Też tak mi się wydaje, bo ta restauracja często robiła cateringi do mojej szkoły. Co ciekawe zawsze to było niejadalne, a na miejscu w restauracji żarcie nawet zjadliwe :)
OdpowiedzU nas podobno jakiś nauczyciel brał więcej kasy "na DJa". Oczywiście różnica szła do jego własnej kieszeni.
Odpowiedz900zł od pary za studniówkę? Facet na głowę upadł. Już widzę siebie w wieku 18 lat jak wyciągam taką kasę z kieszeni, albo jak robią to moi rodzice. Za moich czasów zapewne 60% uczniów po prostu nie poszło by na taką "imprezę" organizując własną. Reszta zapewne, mimo iż ich rodzice mogli sobie pozwolić na takie sumki, pewnie też by zrezygnowali. Sorry nikt mnie nie zmusi do wydania takiej kasy, tylko dla tego, że ma bujną fantazję i chore wyobrażenia.
Odpowiedzbo normalny człowiek z przeciętnymi zarobkami by na to nie poszedł. nie rozumiem tego przymusu chodzenia na studniówki, ja nie poszłam i jestem naprawde zadowolona. jak ktoś lubi imprezy może iść do klubu
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lipca 2012 o 17:24
Nie wierzę, że tyle osób bez najmniejszej skargi się na to zgodziło... W życiu nie poszłabym na studniówkę za taką kasę. Moja również była organizowana w szkole, mimo protestów, bo przecież taka tradycja. Zabawa może nie rewelacyjna i niezapomniana, ale przynajmniej jedzenie dobre i 280zł od pary, więc to nie kwota rzędu 900zł ;O I z myślą, że to nie ślub, loki i makijaż zrobiłam sobie sama plus znalazłam sukienkę w przecenie za 60zł, ładna, ale słabe szwy i wykonanie widać niskobudżetowe, ale nie zamierzam jej założyć nigdy więcej, więc po co bawić się w tysiące?
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 23 czerwca 2012 o 21:12
Wydaje mi się, że to mogła być jakaś prywatna szkoła gdzie 900zł za imprezę nie robi rodzicom maturzystów większej różnicy w budżecie. Zwłaszcza biorąc pod uwagę opis przygotowań koleżanek autorki.
OdpowiedzTrzeba było wszystkimi klasami maturalnymi olać oficjalną studniówkę i zorganizować taki wieczór jak opisałaś na początku ;)
Odpowiedzu mnie na studniówce wychowawczyni zażyczyła sobie stoły pełne jedzenia.Powiedziała nam że nie chce wiochy i jedzenie ma być bo co będzie jak gość będzie chciał zjeść i będzie na nią wstyd ?:P ludzie poprzyjeżdżali z blachami ciast,michami sałatek i innych cudów a i tak 90% tego jadła poszła na marne ; / czepiała się też o stroje a jak towarzyszka jednego znajomego przyszła w spódnicy przed kolano kazała jej włożyć pod spodem fartuch za kolano (!) bo jak nie wylatuje ze studniówki.Cóż,wyglądała dość....oryginalnie :) Co najlepsze,całą studniówkę organizowaliśmy sami a wychowawczyni w żaden sposób nam nie pomagała.Raczyła się nią zainteresować dwa tygodnie przed studniówką,pewnie żeby nie przegapić darmową wyżerkę ; )
OdpowiedzWspółczuję niezbyt udanej studniówkowej imprezy. Moją studniówkę (pomimo jednej naprawdę piekielnej akcji) wspominam naprawdę dobrze. Jedna z lepszych rzeczy, która kojarzy mi się z moją szkołą:)
OdpowiedzNa mojej studniówce były zaręczyny... Masakra. Tuż przed tym "wielkim wydarzeniem" kamerzysta latał wokół stołu i teatralnym szeptem pytał "Gdzie jest ten, co się oświadczać będzie?" Jako, że "wybranką" była koleżanka z mojej klasy, wszyscy wiedzieliśmy, że się będą sobie po raz setny oświadczać i w ogóle. Chłopak wyszedł na środek sali, poprosił D. do siebie, padł na kolana, D. się popłakała z zaskoczenia i wzruszenia (cholernie dobra aktoreczka), pocałowali się, poprzytulali, zespól zaczął grać jakąś smętną pieśń, oni sobie przytulańca tańczyli, a wokół nich utworzyło się kółeczko z najlepszych przyjaciółeczek D. Tylko czekała, aż wpadną ich rodziciele a zespół zapoda "Cudownych rodziców mam..."
Odpowiedzjeszcze tylko brakuje zeby narzeczony zamowil pewien dosc specyficzny kawalek LIROYa z 2001 roku z albumu bestseller. nie, nie chodzi mi o Hello - Czy Ty czujesz to? ciekaw jestem czy ktos zajarzy :D
OdpowiedzNie martw się. Na następnej studniówce będzie lepiej :)
Odpowiedzja w ogóle nie poszłam na moją studniówkę, nie mam zamiaru robić z siebie pajaca, nie mam ani jednej spódnicy ani sukienki w domu, więc nie mam też zamiaru iść w sukience gdzieś, bo źle bym się czuła, po drugie słucham zupełnie innej muzyki niż taka studniówkowa, też dla mnie bardzo ważny powód dla którego nie poszłam, bo bym się męczyła przy takich dżwiękach. takie imprezy nie dla mnie. jakbym poszła to pewnie w eleganckich spodniach, bez makijażu, w normalnie związnych włosach jak na co dzień, bo źle się czuję w rozpuszczonych
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lipca 2012 o 17:20
Też nie noszę sukienek, ani nie słucham takiej muzyki, ale pójdę. Ba. Nawet makijaż sobie zrobię. Bo mimo wszystko będzie fajnie, bo raz na ruski rok można założyć sukienkę, posłuchać disco-polo, tańczyć.
OdpowiedzMój gust muzyczny również ani trochę nie pokrywał się ze studniówkowym, ale sentymentalna ze mnie istota. Koncertów ukochanego zespołu nie zliczę, byłam na pewno na kilkunastu, jeśli nie na większej ilości i zawsze będę wspominać każdy z osobna, jednak niemożność wspominania na stare lata, jak to się zatańczyło tego poloneza przed tyloma ludźmi, byłaby dla mnie straszna. Co do stroju, na szczęście nie miałam problemu, bo zazwyczaj i tak chodzę w sukienkach, czy spódnicach, mam w szafie może 3 pary spodni :)
OdpowiedzOhoho, a ja myślałam, że moja studniówka za pięć stów + koszty sukienki, fryzjera, makijażu i butów to była gruba przesada. Katering z jednej z najbardziej znanych restauracji w Polsce można by zastąpić takim z miejsca, które wielowiekowej tradycji i znanego nazwiska w nazwie nie ma a co za tym idzie jest tańsze. Sam koncept imprezy jakoś nigdy mnie nie przekonywał - pierwszy poważny bal, na który przywdziewa się suknie i garnitury, gra dorosłych, tańczy poloneza, a koniec końców i tak pije się wódkę spod stołów i bawi jak na zwykłej imprezie w klubie. Maturzyści są na to za młodzi. Mało kogo bawią wtedy eleganckie bankiety, większość cieszy impreza w klubie więc i z tej niby-poważnej okazji robi się okazję do zwykłego melanżu, tyle że za dużo większe pieniądze. Wraz z koleżankami miałyśmy plan wyjechać w jakieś ciepłe miejsce, poopalać się tam nad basenem i studniówkę zbojkotować. Pieniądze te same, zabawa lepsza. Niestety jedna się wyłamała ("Jak to tak nie być na własnej studniówce?") i reszta też zaczęła się wahać. A co do kosztów kreacji Twoich znajomych to u mnie w szkole tylko jedna dziewczyna miała suknię od znanego projektanta za kilka tysięcy euro i pantofle od Prady (z szafy mamy). Kto chciał się wyróżnić szedł do krawcowej i szył na zamówienie.
OdpowiedzJa też miałam torebkę od Chanel - z szafy mamy :D To był właśnie dodatek, który sprawił, że w taniej sukience wyglądałam jak milion dolarów. No ale dajcie spokój, jak można wziąć kredyt na tę całą szopkę? To mnie najbardziej załamało u moich koleżanek. Jak można wymusić na rodzicach taki wydatek?! Nie wszyscy byli z mega bogatych rodzin, a właśnie najbiedniejsi chcieli się POKAZAĆ. W sukience za trzy koła. Gratuluję im...
OdpowiedzNa Twoje (nie)szczęście pozostało ci 100 dni z tym debilnym dyrem.Możesz już śmiało odliczać,chociaż jak przypuszczam zdąży wymyślić jeszcze nie jedno by "umilić"ci ową setkę....
OdpowiedzNieee, już dawno z nim nie mam styczności. Na odebranie świadectw maturalnych gratulował każdemu uczniowi (szczęśliwie wszyscy zdali). Miałam jedne z najlepszych wyników w szkole, ale jak mnie zobaczył to się schował za filar i wyszedł tyłem... Nigdy się z nim nie lubiłam ;)
OdpowiedzCoś mi się widzi, że troszku ściemniasz. Dawniej wszystkie studniówki były na salach i wychodziło to o niebo taniej. Koszt dekoracji? Jaki? Wypożyczenie wojskowej siatki maskującej, trochę sznurka, balonów, serpentyn, dekoracje malowane przez uczniów (kolega namalował dzieło wielkości Panoramy Racławickiej, no może trochę przesadzam, ale miało 3 m wysokości, 30 m długości). Jedzenie przygotowywali rodzice. Przez kilka dni mamy piekły, smażyły, gotowały. Zrzuta na produkty była, ale nie astronomiczna. Jakim cudem wyszło Ci 900 od pary? Nie płaciliście wszak za wynajem sali. Co Wyście do tego jedzenia zamawiali?
OdpowiedzMotyw przewodni to było Las Vegas. To wiele wyjaśnia w temacie dekoracji. Catering był z jednej z najdroższych (wtedy) restauracji w Warszawie...
OdpowiedzSzczerze mówiąc - po latach ze swojej studniówki pamiętam tyle, że były to najgorzej wydane pieniądze w moim życiu.
OdpowiedzTrochę przykro, że tak studniówka Ci wyszła. Na pociechę powiem, że moja nie była lepsza. A to dlatego, że na jej koniec jakiś palant obmacywał moją dziewczynę. I skończyło się bijatyką, po czym cały wściekły wyszedłem stamtąd.
OdpowiedzA dziewczyna się na to zgadzała? :O Jeśli tak to nie było warto się bić
OdpowiedzSam nie wiem, co to było. Ona była na jakichś lekach, on był pijany, ja byłem wściekły. Wyszedłem stamtąd 10 minut później. Niesmak i przykrość mam do dziś, choć z tą dziewczyną już od jakiegoś czasu nie jestem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 lipca 2012 o 23:40
Nie tłumacz kure-stwa lekami.Szmata to szmata.Ją powinieneś naj-ebać,a potem zgangbangować z tym gościem.A później się z nim napić.
OdpowiedzSmutno mi było, co miałem robić? A dziewczyna miesiąc później oskarżyła mnie o zdradę. Ja jej wybaczyłem, zapomniałem bo trochę rozumiałem, że leki mogły spowodować to, że nie panowała nad sobą. Miłość. Ona mi nie wybaczyła i w końcu powiedziałem jej: 'Dość'. A dziewczyn się nie bije, nawet kwiatkiem. Nie uczą tego już?
OdpowiedzAndrzej: Uczą uczą, tylko pewnie nie w gimnazjum. crnizmaj się podejścia do kobiet uczył na redtubie.
OdpowiedzShineoff, napisz co to za liceum. Proooszę ;]
OdpowiedzJa na swoją nie poszedłem.Nie odpowiadało mi ch-ujowe towarzystwo debili z klasy,a poza tym jakoś iść i się nachlać...e tam.
OdpowiedzWitam Wszystko niby ładnie opisane.Jest tylko jedno "ale". Dlaczego piszesz,że bal przypominał imprezę w remizie? Czyżbyś uważała,że każda impreza w remizie to tzw "popelina na maxa"? To tak samo jak każdy Niemiec mówi,że każdy Polak to złodziej. Takie stereotypy nie służą dobrze,prawda? A piszę to dlatego,iż nie raz i nie dwa organizowliśmy imprezy w remizie. IU nigdy nie było tak jak opisane powyżej.... Pozdrawiam
OdpowiedzTaaaak, studniówka, jedyna i niezapomniana impreza. W liceum miałam niezbyt ciekawą klasę, ciekawego partnera też nie było, chciałam nie iść, jednak presja znajomych i, co najgorsze, rodziny okazała się silniejsza. Nie uległam temu całemu cyrkowi towarzyszącemu studniówkom. Do fryzjera co prawda poszłam, ale zrezygnowałam z kosmetyczki i założyłam starą sukienkę. Niektórzy ponoć się dobrze bawili, ale ja cały czas myślałam tylko jak by tu czmychnąć z balu. Ulżyło mi, kiedy w końcu udało mi się przedrzeć przez stado ziejących alkoholem i dymem smoków. Chociaż mnie ta "przyjemność" kosztowała niecałe 400zł razem z fryzjerem i nowymi butami, a nie tysiące, to jednak szkoda mi każdej złotówki wydanej na tą fantastyczną imprezę.
OdpowiedzA ja, zwykły szary facecik, zarzucając na siebie standardowy garniturek, nawet nie zdawałem sobie sprawy jak niektóre kobiety stają na rzęsach podczas tych przygotowań ;) Swoją drogą, niby matura, "dorosłość", a tu piszecie o sztucznych włosach i zębach nakładanych na imprezę. Masakra!
OdpowiedzTo dyrektor ładnie musiał do kieszeni wziąć, skoro tyle wołał za studniówkę na sali gimnastycznej (nie wiem jakie to było miasto, mówię o standardach Bydgoszczy). Pamiętam jak niecałe 10 lat temu miałem studniówkę w Ostromecku (dla ciekawych http://palacwostromecku.pl/o-nas/) i płaciliśmy około 200 zł od osoby (190 prawdopodobnie). W cenie był katering, wodzirej, kamerzysta i fotograf. No i nie można zapomnieć o magicznym miejscu, w którym studniówka się odbyła :)
Odpowiedz