Moja mamusia ma taką właściwość, że uważa, iż cała rzeczywistość powinna ugiąć się pod jej żelazną wolą. Jeśli nie wygina wzrokiem podków to jedynie przez bezczelność i nieposłuszeństwo tych ostatnich.
Miałam odebrać rodziców z miejsca, w którym wysiedli z autokaru odwożącego ich z wczasów. Niestety, samochód powiedział "niiiiiiiiiiiiiie", a konkretnie powiedział tak ręczny, który wskutek złej pogody i długiej laby trochę "zaszedł".
Zadzwoniłam do rodziców, powiedziałam, że kareta nie bangla. Wyjść z sytuacji było co najmniej kilka. Proponowałam je po kolei coraz bardziej rozsierdzonej matce.
1) Ja z koleżanką przyjeżdżam po nich autobusem i w 4 osoby radzimy sobie jakoś z przewiezieniem bagaży
Odpowiedź: nie, bo trzeba przejść 50 m na przystanek.
2) Ojciec jedzie sam autobusem pod dom i odpala samochód (trzeba tylko dość mocno przemówić hamulcowi młotem do rozumu) i wraca po mamę, pilnującą w tym czasie bagaży
Odpowiedź: nie, bo musiałaby czekać (Ona! Czekać!)
3) Biorą taksówkę.
Propozycja wstępnie została przyjęta. Pozostała kwestia numeru telefonu. Sprawdziłam go w swoim telefonie i zadzwoniłam jeszcze raz:
-Cześć, mamo. Tu masz numer: 12 XYX XX YY (numer prosty jak drut, sama podałam go z pamięci po sprawdzeniu na liście kontaktów)
-O nie, takiego nie zapamiętam! Miał być prostszy!
-To wyślę wam go SMSem
-Nie! Nie odczytam SMSa!
-To daj mi tatę
-Nie dam ci taty. Już mi się nie chce rozmawiać i w ogóle nic mi się nie chce.
pii... pii... pii...
Ja sama mogłam tylko czekać, kopiąc ze złości w koła naszego parowozu. Żal mi tylko ojca, który zapewne musiał znaleźć wyjście "już teraz natychmiast", bo wielkiej damie znudziła się "zabawa w zepsuty samochód".
mamusia
Bez urazy, ale jak Ty z nią wytrzymujesz? :O
OdpowiedzOna może jeszcze wytrzymać, ale jej ojciec...niech przyjmie moje najszczersze kondolencje.
Odpowiedza kto powiedział że wytrzymuje? Ja przez własne doświadczenia ją rozumiem - i wiem, do czego może to doprowadzić
OdpowiedzCzy Ty jesteś moją zaginioną starszą siostrą, i właśnie ukradłaś moją mamę?!
OdpowiedzJa też się poczułam, jakbym o własnej matce czytała... Nie wiedziałam, że mam tyle rodzeństwa! :-D
OdpowiedzCzekam na opowieści o Waszych mamusiach :)
Odpowiedz@Koparka - nie da rady. Mój umysł, by ratować się przed depresją i wyleczyć z kompleksów, wyparł niemal wszystkie nieprzyjemne sytuacje. Pozostały w szczątkowej formie, których nijak do stosiku poskładać...
OdpowiedzDwie sprawy: 1. Oliwa, podpisuję się 4 łapami. Opowieści "jaką to mam złą mamę" to wieś i syf. I nie mówię tutaj o "mąż katuje żonę", trochę inny kaliber niż "moja mama dużo wymaga". Z takich rzeczy zwierzyłbym się najbliższym przyjaciołom a nie anonimowej grupie "jakiś ludzi". 2. Kilka razy byłem świadkiem takie zachowania u kobiet. To się nazywa "syndrom napięcia przedmiesiączkowego".
OdpowiedzJak ja nienawidzę stwierdzeń typu "to się nazywa PMS"! Jakby kobiety innych problemów w życiu nie miały!
OdpowiedzNa takie mamy/żony/kobiety jest tylko jeden sposób: olać i nie przejmować się fochami :) zazwyczaj takie kobiety jednak mają dookoła ludzi (zwykle mężów), którzy boją się przeciwstawić i jeszcze bardziej utwierdzają je w tym, że mają jedyną słuszną rację
OdpowiedzMoja matka jest chyba bigamistką i prowadzi podwójne życie! Nie wiedziałam, że narobiła sobie więcej dzieci, żeby mieć komu rujnować życie! :D
OdpowiedzSTOP opowieściom rodzinnym na Piekielnych!
OdpowiedzA niby czemu, jeśli są piekielne?
OdpowiedzBo to jak publiczna masturbacja. Gdzie się podziały czasy kiedy rodzinne brudy prało się w równie rodzinnym gronie? Jeżeli to czytasz i sprawia ci to przyjemność, to się wstydź, jesteś internetowym odpowiednikiem parapetowego podglądacza.
Odpowiedz"Gdzie się podziały czasy kiedy rodzinne brudy prało się w równie rodzinnym gronie?" Podejście społeczeństwa uległo zmianie, gdy wyszło na jaw, jak straszne rzeczy mogą się dziać za zamkniętymi drzwiami rodzinnego domu. Może średnio się to ma do historii, ale nóż mi się w kieszeni otwiera, gdy czytam o "praniu brudów w rodzinnym gronie". Czyli co, kiedy kobieta jest katowana przez męża, to ma siedzieć cicho, ewentualnie go zatrzelić?
OdpowiedzOliwa, to że najchętniej czytamy opowieści rodzinne to nie jest kwestia wstydu czy szukania sensacji tylko to jest po prostu wpisane w ludzką naturę. Już ludzie pierwotni słuchali przy ognisku opowieści z życia plemion czy klanów i tutaj robimy dokładnie to samo tylko że zmieniają się środki przekazu. Mało tego, natura nas tak nastawiła, że słuchając opowieści o patologiach w rodzinie podświadomie uczymy się, żeby nie marnować własnej puli genowej na tworzenie związku z ludźmi którzy nie są w stanie zapewnić naszemu potencjalnemu dziecko odpowiednio wysokiego poziomu umysłowego. Chcąc nie chcąc takie historie zawsze będziemy czytali z przyjemnością bo po prostu natury nie przeskoczymy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 czerwca 2012 o 13:22
To jest bardzo zastanawiające co mówisz, amish. Łyknąłbym to bez popitki, gdyby tylko nie trend stawiania natury na głowie, tak dziś popularny. Wegetarianizm, zniesienie kary śmierci, tolerancja dla homo - wszystko w imię "postępu"! Tylko, cholerka, nadal ciekawi nas co to tam u sąsiadki się dzieje...
OdpowiedzCo ma zniesienie kary śmierci do stawiania natury na głowie?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 czerwca 2012 o 15:47
Co ma tolerancja do stawiania natury na głowie?
OdpowiedzNie wiem jak zdałeś z biologii, ale wiedz, że "łabeńdź jest w ok 80% homoseksualny, a reszta to amerykanin, próbujący podtrzymać gatunek" (nic do nich nie mam)
OdpowiedzDołączam się do Sesjapoczeka... Serio, jakbym o swojej Mamuni czytała...
OdpowiedzLudzie robią się wredni na starość ale to jest mechanizm biologiczny i psychologiczny. Ze zgryźliwym człowiekiem znacznie łatwiej się rozstać niż z ciepłym i kochanym, stąd natura chce nam oszczędzić łez i cierpienia przy czyjejś śmierci sprawiając że człowiek z wiekiem nabiera różnych nieprzyjemnych nawyków, dziwaczeje i tetryczeje.
OdpowiedzSkąd Ty wzięłaś taką Gorgonę??
OdpowiedzZawsze zastanawiałam się, skąd wziął ją mój ojciec. Obawiam się jednak, że to raczej ona wzięła jego.
Odpowiedzja się dziwię, że on jeszcze z nią jest...
Odpowiedzjezusie jakbym czytal o swojej tesciowej!! i o tesciu w sumie tez, bo taka sama łajza bez jaj i krgoslupa
OdpowiedzCzy ja wiem? U mojego ojca to raczej wynika z bezwarunkowej uczciwości. Przysiągł jej być z nią do końca życia no i jest. Czasami sama mu się dziwię.
Odpowiedzpodziwiam. ni cholery nie rozumiem ale podziwiam. chyba.
OdpowiedzA nie można było zamówić taksówki ze swojego telefonu podając adres gdzie znajdują się Rodzice ?
Odpowiedzpewnie nie:D bo mamusia by stwierdziła, że nie dojedzie albo coś. Albo się spóźni i znowu będzie czekać. Dobrze, że ja tak nie mam... ufff
OdpowiedzCzy tylko ja się zastanawiam jak w końcu dotarli do domu?
OdpowiedzSzczęśliwie postój taksówek był blisko, ojciec poszedł tam i podjechał po mamę z kierowcą. Nie mogłam sama zadzwonić, bo na telefonie miałam już tylko darmowe minuty do rodziny.
OdpowiedzJa na miejscu twojego taty bym się mocno wk*rwił i pojechał sam do domu, zostawiając żoneczkę z bagażem. Niech se radzi sama, jak żadna pomoc jej nie pasuje.
OdpowiedzKłania się porzekadło o kobietach i drzwiach od kibla:W opisanym wypadku operację powtarzać gdy tylko próbuje otworzyć twarz by udowadniać swoje "racje".
Odpowiedznormalanie jak moja babcia...
OdpowiedzWyjście 4: Bierzesz w ręke młot i sama naprawiasz samochód nie robiąc z siebie ostatniej sieroty...
OdpowiedzWykuwając daedryczne sprzęgło prosto ze Skyrim'a? Można młotem naprawić samochód? serio?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 lipca 2012 o 2:37
Zacytuje autorke: "trzeba tylko dość mocno przemówić hamulcowi młotem do rozumu" No to jak widać można. A przywalić młotem to nic trudnego. A zapieczone tłoczki czy bębny właśnie młotem sie naprawia aby odskoczyły.
OdpowiedzReif - radzieckie i rosyjskie samochody generalnie naprawia się młotkiem :) .
OdpowiedzWspółczuję.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 lipca 2012 o 11:18
No jakbym swoją własną historię czytała...
Odpowiedz