Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję w restauracji. Przed świętami Bożego Narodzenia ustawiliśmy na sali pokaźnych rozmiarów…

Pracuję w restauracji.

Przed świętami Bożego Narodzenia ustawiliśmy na sali pokaźnych rozmiarów choinkę. Dla pewności przywiązaliśmy ją 4 linami do różnych bardzo ciężkich przedmiotów. Po prostu nie było siły jej przewrócić, nawet jak się na nią wpadło (ćwiczyliśmy to, pomni na pijanych gości, którzy mogliby ją niechcący stratować). Okazało się jednak, że nie mieliśmy racji.
Któregoś dnia zawitała do nas grupka kilku dorosłych osób z małymi (na oko 5 lat) dziećmi.

Maluchy od razu pobiegły do kącika zabaw krzyczeć wniebogłosy, rzucać się klockami, drzeć kolorowanki i łamać kredki. Myślę sobie - może rodzice nie nauczyli jak się obsługuje kredki i kartki? Idę potworkom wytłumaczyć co i jak. Nie były za sympatyczne, ale widać przeraziłam ich swoją osobą i się uspokoiły. Jedno nawet zaczęło kolorować, co uważam za mój "wychowawczy" sukces.

Wróciłam na bar i zajęłam się nalewaniem piwa. Wtem słyszę huk. No jasne, ktoś przewrócił choinkę. Nie wiem jak, ale gratuluję, musiał być bardzo uparty. Przylatuje matka jednego z dzieciaków.
-Ty chcesz zabić moje dziecko?! Najpierw zabraniasz mu się bawić, a teraz wywracacie na niego taką wielką choinkę!!!! - No tak, mam zdolności telekinetyczne i potrafię coś przewrócić z odległości 10 metrów.
-Najmocniej panią przepraszam. Proszę w takim razie nie zbliżać się z malcem do choinki, wtedy na pewno się nie przewróci.
Pani dostała piany na pysku, wzięła dzieciaka za fraki i coś mu tłumaczyła. Poszłam do nieszczęsnego drzewka zbadać straty i posprzątać. Co się okazało?

Było odwiązane z trzech stabilizujących lin... Rany, na to bym nie wpadła. OK, wiążę mocniej robiąc jakieś abstrakcyjne i skomplikowane węzły, sprzątam resztki jedynej szklanej bombki i wracam na bar.
Pół godziny spokoju. Choinka znowu ląduje na ziemi. Tu już nie wytrzymałam, patrzę ten sam dzieciak, w jego łapce kawałek sznura. Co za wredny smarkacz?! Tym razem ja podchodzę do matki.
-Proszę pani, mówiłam już, żeby uważać na synka. Znów przewrócił choinkę, z tego co widzę, to specjalnie. - Kącik dla dzieci jest sporo oddalony od choinki, tak samo jak i stolik tej kobiety. Naprawdę nie może zapanować nad dzieckiem?
-ON SIĘ BĘDZIE BAWIŁ TAM GDZIE MU SIĘ PODOBA!!! I TY TU JESTEŚ OD SPRZĄTANIA WSZYSTKIEGO CO ON ZROBI!!! BO JA JESTEM KLIENTEM I ŻĄDAM OPIEKI NAD MOIM DZIECKIEM! - Ooo przepraszam. Tego już było za dużo.
- Nie mamy w restauracji animatorów dla dzieci, wobec czego jedyną osobą, która za to dziecko odpowiada jest pani. Proszę go pilnować, bo zakłóca spokój innym gościom. - odpowiedziałam na tyle spokojnie, na ile byłam w stanie. Szybko się denerwuję :)
- ON JEST CIĘŻKO CHORY! MA ADHD!!! WSZYSCY MUSZĄ SIĘ NIM OPIEKOWAĆ, JA MAM PAPIERY I JA TO ZGŁOSZĘ! - haha, co drugi dzień sporo osób z wyimaginowanym problemem chce to gdzieś zgłaszać. Gdzie? Może do NASA... W każdym razie pani mocno krzyczała, nie będę tu wszystkiego przytaczać, bo i tak wszystko trzeba by było wypikać.

Stanęło na tym, że kiedy zaczęły mi się trząść ręce ze złości, wręczyłam jej szufelkę i zmiotkę mówiąc:
- Jeżeli pani syn może się bawić gdzie chce, to dobrze. Proszę tylko usunąć efekty jego zabawy.
Pani zrobiła się purpurowa i zmyła się do stolika, chyba nieświadomie dzierżąc zmiotkę. Wyglądało to przekomicznie.
Na koniec ich kolacji podszedł do mnie znajomy babska i gorąco przepraszał za jej zachowanie. Powiedział, że wszędzie gdzie są, to ona zawsze musi narobić im obciachu. :)

gastronomia

by Shineoff
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Lelijka
16 16

Pozwolę sobie tylko wtrącić, że zdolności poruszania przedmiotów na odległość to moce telekinetyczne ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

I ja pozwolę sobie wtrącić: węzeł wodny!

Odpowiedz
avatar Shineoff
4 4

Faktycznie:) juz zmieniam:)

Odpowiedz
avatar minus25
18 18

Faktycznie ciężka choroba to ADHD skoro może robić co chce a mamusia za niego wszystko załatwi... gdzie się tym można zarazić...

Odpowiedz
avatar Balwanelli
23 23

Nienawidzę takich rodziców, bo to nie wina dziecka, że jest rozbestwione. Jak jesteśmy w restauracji i kelnerowi niosącemu gorące dania biega pod nogami taki bachor, albo dosiada nam się do stolika, to mam ochotę strzelić w łeb zajętych ploteczkami rodziców. Albo jak drą gęby. Żeby nie było, sama mam niesfornego prawie dwulatka. I uczę go cywilizowanego zachowania w miejscach publicznych. Czasem jednak ma muchy w nosie i nie udaje się wyegzekwować normalnego zachowania. Co wtedy robimy? Wychodzimy. Nie powinno się raczyć swoim niesfornym dzieckiem innych.

Odpowiedz
avatar MojaMalaAmi
5 5

Balwanelli> bo taka jest prawda, ja mojego malego skarba staram sie wychowac tak zeby siedzial z nami. jak jest kacik dla malucha to jak najbardziej leci w to miejsce. ALE... zawsze musi byc jakies ale :D tak samo jak ty nie pozwalam na to zeby moja pociecha zaklocala spokoj innych ludzi w restauracji, w koncu przychodze ze znajomymi/rodzina/dziewczyna po to zeby os zjesc i sie troszke zrelaksowac, a nie po to zeby uzerac sie z czyims dzieciaczkiem.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
16 18

ADHD się leczy, kurka, a nie wspiera!

Odpowiedz
avatar sparxx
7 9

Teraz to każdy głupek się tłumaczy że jest chory a nie głupi. ADHD, też coś...

Odpowiedz
avatar electrolyte
13 13

A mnie ciekawi jedno. Skoro znajomy twierdzi, że „wszędzie gdzie są to ona zawsze musi narobić im obciachu”, to po co z nią łazi po restauracjach? Ja bym taką znajomość ograniczyła do spotkań w zaciszu domowym, a nie w miejscach publicznych.

Odpowiedz
avatar Shineoff
7 7

Nie mam pojęcia, może ona się na siłę wciska na spotkania? Mam takich znajomych, którzy za wszelką cenę chcą koniecznie z kimś wyjść, mimo, że osoba sobie tego nie życzy. Taki typ, a nie każdego niestety stać na to aby powiedzieć "nie chcę cię znać, daj mi święty spokój" :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 20

ADHD po pierwsze leczy się farmakologicznie, a po drugie są pewne tradycyjne sposoby radzenia sobie z tą "chorobą". Otóż idealnym panaceum jest porządny łomot. Mieliśmy kiedyś kumpla u którego zdiagnozowano ADHD. Rodzinka nie mogła nad nim zapanować, tabletki wypluwał, metody wychowawcze "jest chory, wolno mu" przynosiły jedynie zamęt i destrukcję najbliższego otoczenia. Generalnie koleś nas ustawicznie irytował, ale kiedy któregoś razu przegiął pałę, to dostał po prostu solidny łomot i od tamtego czasu w naszej obecności był dziwnie spokojny.

Odpowiedz
avatar Shineoff
10 10

Jeśli chcecie to chętnie opowiem o moim ADHD :) serio, jestem na to "chora". Jeden z moich kotów ma kocie ADHD (nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje), ale zamiast wydawać setki miesięcznie na behawiorystę, to leczymy go domowymi sposobami - przysmak w nagrodę i ignorowanie za karę. Jakoś to działa :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 10

Ręczę ci, że nasz kolega bynajmniej nie przypominał kota i ignorowanie go przynosiło odwrotny skutek :P

Odpowiedz
avatar bukimi
3 3

@Oliwa: bo zapomnieliście o przysmakach w nagrodę, więc ignorowanie nie pomagało ;)

Odpowiedz
avatar Shineoff
2 2

No wiem, człowieka to się powinno inaczej karcić :D W każdym razie kot, którego się ukarze cieleśnie może się odwdzięczyć niespodzianką w bucie, torebce, na poduszce... :P

Odpowiedz
avatar Sukkub
0 0

...albo wbiciem ząbków/pazurków w łydkę :P moja kicia, jak na nią za ostro nakrzyczałam lub dałam delikatnego klapsa po tyłku, to tak robiła - śladów nie było, ale przez chwilę bolało :) ach, no i jeszcze spoliczkowanie łapką (ze schowanymi pazurkami) też czasem stosowała, ale raczej tylko wtedy, kiedy czegoś nie dostała z mojego talerza, mimo próśb i próby wyrwania łyżki/widelca ;) "niespodzianek" na szczęście nie zostawia, nawet jeśli kogoś bardzo nie lubi

Odpowiedz
avatar MojaMalaAmi
7 9

kurde, teraz takie modne jest ADHD... czasem zaluje ze nie zalapalem sie na ta "mode", moglbym napier*alac szmaciarzy ktorzy krzywdza dzieci albo zwierzaki i wszystko zwalilbym na ADHD... a tak? no coz... napier*alam szmaciarzy i tylko licze na to ze mnie nie znajda, bo moga pozwac :D:D:D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Z wykształcenia jestem nauczycielką, w zawodzie pracować nie zamierzam (uznałam tylko, że na wszelki wypadek lepiej mieć kurs). Z opisu koleżanek ze studiów, które w zawodzie pracują, wniosek nasuwa się tylko jeden: dzieci może i harpagany, ale rodzice jeszcze gorsi ;)

Odpowiedz
avatar Shineoff
6 6

Ja w to nigdy nie uwierzę, że nagle powstało ADHD. Kiedyś było, a teraz BUM! i jest i dotyka co drugie dziecko. Ehh... To kolejna wymówka dla nieudolnych rodziców i tyle :/

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

Ja miałam 20 lat temu w klasie chłopaka, którzy rzeczywiście miał jakieś problemy psychiczny(8-latek kupował gazety pornograficzne i przynosił na lekcje, złamał rękę mniejszej koleżanki podczas zabawy, wywracał w środku lekcji stoliki itd.), wtedy to była wina matki. Normalna, starsza kobieta, żadna patologia, ze spotkań z nauczycielką wychodziła zapłakana, bo to ją obwiniano o takie zachowanie synka, ale gdzie by komuś przyszło do głowy coś takiego jak ADHD. Dziś wystarczy, że dziecko przejawia większą aktywność niż ruszenie pupki sprzed kompa do lodówki i już ma nadpobudliwość stwierdzoną. Ze skrajności w skrajność :/

Odpowiedz
avatar Shineoff
1 1

Chodziło bardziej o to, że pani się dzieckiem nie interesowała i zrzucała odpowiedzialność za nie na obce osoby. Nie mówię przecież, że ma siedzieć z nim w domu, ale warto byłoby choć troszkę uwagi mu poświęcić - pobawić się z nim, dać mu jakieś ciekawe zajęcie - niech coś policzy, narysuje, czy zbuduje zamek z klocków. A w przypadku kiedy nabroi - wystarczy zwykłe przepraszam, a nie robienie awantury innym ludziom.

Odpowiedz
avatar Sukkub
1 1

Tylko matka tego chłopca w ogóle go nie wychowywała, nawet nie starała się nim zająć - to jest jej dziecko i pilnowanie go należy tylko i wyłącznie do jej obowiązków. Jeśli nie miała ochoty zajmować się swoimi dziećmi, trzeba było ich nie rodzić albo oddać. Jeśli sobie nie radzi, to są od tego poradnie i psycholodzy, a nie barmani czy kelnerzy obsługujący w restauracji.

Odpowiedz
avatar sharpy
4 4

TAK ciężko chore dziecko powinno być trzymane w zakładzie zamkniętym!

Odpowiedz
avatar Hagen666
3 3

Jeżeli jej bachor ma ADHD to WYŁĄCZNIE JEJ problem,skoro zaś się udaje do restauracji to ona odpowiada za wszelkie poczynione przez gówniarza szkody.Ba,co jeszzcze lepsze można to gówno oflagowane jako Matka Polka pozwać iż idąc na taką imprezę NIE ZGŁOSIŁA tak przecież "naturalnewgo"faktu jak ADHD syncia,być może wówczas wogóle nie zostałaby(i słusznie)zakwalifikowana jako uczestniczka owej imprezy.I nie byłoby w tym nic piekielnego ponieważ ani barmani ani kelnerzy nie są zobowiązani do szkoleń w zakresie obsługi gości z ADHD.jeszcze w Polsce za darmo nie szkoli się kelnerów w metodach postępowania z taką gówniżerią i ich rodzicami.Chyba że na kierunkach psychologiczno pyschiatrycznych.I zdaje się że tam ich miejsce.

Odpowiedz
avatar Shineoff
2 2

Dla takich rodziców z bardzo aktywnymi dziećmi jest wiele restauracji, szczególnie w moim mieście. Są tam odpowiednio wyszkoleni opiekunowie, animatorzy i oddzielna sala zabaw. Trzeba jakoś dzieciaka ucywilizować przecież, ale najlepiej małymi kroczkami, a nie biorąc go do dość eleganckiej knajpy i "masz, baw się i zniknij mi z oczu, bo mam cię w dupie"!

Odpowiedz
avatar krimin
2 2

Jakoś mi się nie wydaję, żeby zachowanie jego matki poprawiło jakoś jego stan.

Odpowiedz
Udostępnij