Siostra moja mieszka poza granicami naszego pięknego kraju. Za każdym razem jak przylatuje do Polski to razem z braćmi ciągniemy słomki - najkrótsza słomka jedzie ją odebrać. ;)
Jakiś czas temu padło na mnie i argument, że musiałbym jechać prosto z pracy niestety został zbyty śmiechami - kochane rodzeństwo.
Nastał ten dzień. Zmęczony kompletnie po całej nocy jeżdżenia (trzy wypadki w ulewie...), przemoczony, zmarznięty, jadę na lotnisko. Nie mogłem wyglądać korzystnie, ale nie mogłem też wystawić siostry.
Siostra zabrana, ale po drodze przypomniało mi się, że lodówka pusta. Ona widząc okazję do zakupów zaświeciła oczętami, no i jak tu odmówić...
Poszliśmy do sklepu. Ona - umalowana, wypoczęta, dobrze ubrana, uśmiechnięta i obok ja - w spodniach ratownika, rozciągniętym, czarnym t-shircie, bez nawet porannego prysznica, z rękoma w kieszeni ciągnę się za nią.
Nie dało się... No po prostu nie dało się z nią przejść obok sklepu z ciuchami i nie wejść. Chodziłem za nią, poziewując z lekka, od wieszaka do wieszaka. Stanęliśmy w końcu przy spódniczkach. Siostrzyczka cała zachwycona - bo tak tanio, bo tak ładnie, bo tak modnie! Obok ja z miną niespecjalnie zachwyconą i myślą by ją tak może udusić i zostawić tam... ;)
Obok oglądała coś dziewczyna na oko 25 lat. Sisi skakała od spódniczki do spódniczki, przerzucając mi przez ramię co ładniejsze sztuki "bo ciężkie, bo ona nie będzie tego dźwigać, a ja mężczyzna...".
W pewnym momencie powiedziała:
- Piotruś, to idź zapłać ładnie, a ja jeszcze coś obejrzę (chodziło o to, że jeszcze nie zmieniła pieniędzy, później za zakupione ciuchy miała mi oddać).
Na to odezwała się dziewczyna stojąca obok:
- Ty, jesteś pewna, że tego starucha na to stać? Bo chyba prędzej weźmie cię na denaturat ze swojego zasiłku.
Jak musiałem tragicznie wyglądać, jak bardzo musiało postarzyć mnie zmęczenie, irytacja i chęć mordu siostry, że zostałem wzięty za starucha sponsorującego młodą dziewczynę będąc na zakupach... z siostrą bliźniaczką...
zakupy
@ Zaszczurzony, fajny z ciebie brat, typuje, że starszy:) Ja mojego nigdy nie ciągam po sklepach, no chyba, że w ramach zemsty... A wyglądałeś pewnie zwyczajnie, jak każdy zmęczony człowiek po pracy. Dziewczę ma pewnie tendencję do przesady.
OdpowiedzJeśli starszy, to o minuty zaledwie- patrz dwa ostatnie słowa. ;)
Odpowiedzpo raz ostatni napisze grzecznie, za kazdym nastepnym razem bede opierd*lal na calej linii Chefin> prosze cie, czytasz - zrozum, zrozumiesz - komentuj, nie rozumiesz - nie komentuj... NIE ODWROTNIE!!!
OdpowiedzMnie rozłożył fakt ciągnięcia słomek- ach ta braterska miłość... Dobrze, że nie wyciągnęli argumentu że jest Twoją bliźniaczką i sam powinieneś jeździć. :)
OdpowiedzMój młodszy brat dość często jest podwożony do pracy. Wtedy patrzy wymownie na szofera 1(Ja) i szofera 2 (tata). Zazwyczaj jedzie tata, czasem argumentuje, że benzyna droga i że młody może przecież jechać autobusem, wtedy lecą w jego kierunku moje kluczyki, ach te dzieciaki:)
Odpowiedzpaniusia miała chyba jakieś kompleksy...
OdpowiedzTo, że jesteście bliźniakami nie znaczy, że jesteście do siebie podobni ;p znam bliźniaków: brata i siostrę, ale nie są w ogóle podobni do siebie ;p sorki za powtórzenie, ale jakoś nie chce mi się myśleć dzisiaj ;p
OdpowiedzPodobni może nie, ale na pewno w tym samym wieku :D Zakompleksiona laska, miała ochotę komuś dogryźć i tyle. Siostra niezła zakupocholiczka :D
Odpowiedztak jak napisała Miona, chodziło o wiek. jeśli chodzi o podobieństwo, co za różnica, czy brat i siostra są bliźniętami, czy dziećmi z kolejnych ciąż?
OdpowiedzZmęczenie dodaje lat. A tak swoją drogą to siostrę też masz lekko piekielną. Jak widzę, że człowiek zmęczony, jeszcze po takiej pracy, to kurde nie ciągnę go po sklepach, bo mam taką zachciankę i takie fajne ciuszki są. Zresztą chyba nie przyjechała na godzinę, na zakupy zawsze można przejść się na drugi dzień. Hmm, zastanawiam się gdzie można znaleźć takich facetów, którzy potrafią wytrzymać bieganie po sklepach i jeszcze będą mi nosić zakupy zakupy :) Chętnie takiego przygarnę.
OdpowiedzJakbys sie dowiedziala przypadkiem gdzie takich mozna znalezc to daj znac ;)
OdpowiedzCzego się nie robi z miłości do siostry? Ale nie martw się, później wykorzystałem ją w domu do sprzątania w ramach zemsty ;)
OdpowiedzNie masz dosyć tego, że ciągle Ci ktoś na głowę wchodzi? A to siostra, a to teściowa...
OdpowiedzRudasna, nie ma sprawy! Chociaż patrząc na moje szczęście w kontaktach z płcią przeciwną, to zdążymy się szybciej zestarzeć niż znaleźć takiego ^.-
OdpowiedzJa mam takiego w domu - znaleziony przy barze ;]
OdpowiedzA u mnie odwrotnie. Mój bryka radośnie po sklepach a ja wlokę się za nim, spoglądając na zegarek i marząc, żeby mu się wreszcie znudziło. Na szczęście, co kupi nosi sam. Chyba jestem jakaś dziwna:-/
Odpowiedz@Kalipso, ja mam tak z bratem. Jak wejdzie do sklepu to schodzi mu dluzej niz nie jednej dziewczynie a mnie chce szlag trafic.
Odpowiedzzaszczurzony> ja tez z nia pojde na zakupy, mam w komentarzu podac adres gdzie masz ja przywiesc zeby posprzatala? :D
Odpowiedznie chce sie cwalic ale znam takiego co lubi po zakupach z kobietami chodzic.... i zakupy tez nosi... :) hehe.... jakos nigdy mi to nie przeszkadzalo :)
OdpowiedzJak to mówią, każdy mierzy wg siebie ;p
Odpowiedz@ Zaszczurzony: Nie dałbyś się przypadkiem sklonować? Fakt, jednego brata posiadam, ale chętnie wymienię na lepszy model. :)
OdpowiedzNie jestem taki fajny jak się wydaje :)
OdpowiedzAle jak to? Fanki są zawiedzione! ;)
OdpowiedzNaprawdę. Stary, zgryźliwy typ ze mnie. Taki tetryk po 30.
Odpowiedzno dobra, to teraz drogie panie takie cos: nie wydaje na siebie (w sensie ciuchy, wody itd), nigdy nie zaluje na swoja ukochana, ale mam takie dosc dziwne hobby, jestem maniakiem klockow lego, lego technic. jest mi szkoda na MOJE buty, czy spodnie wydac 200zl, ale na klocki potrafie wydac 600 na raz i tego mi nie szkoda. ale z drugiej strony jak pojde z moimi kobietami do sklepu, to tylko trzymam koszyk, "moja" wrzuca co jej sie podoba, a moje male sloneczko podaje mamie zeby wrzucila... i na to mi nigdy nie szkoda, ale na siuch na swoja dupe... no coz... :D no to jak, jestem walniety, czy nie? :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 czerwca 2012 o 2:58
Mam tak samo. To znaczy, na ubrania dla siebie szkoda mi pieniędzy, ale na prezenty dla bliskich - nigdy. Ostatnie zaskórniaki mogę wydać ;-)
Odpowiedz1.jesteś ratownikiem medycznym, 2. czy po służbie przysługuje Ci miano funkcjonariusza publicznego, 3.jeżeli ad.2 TAK, spokojnie pozwałbym tą laske...
OdpowiedzBez przesady, pozywać jakąś sikse bo coś powiedziała? Hm... Niewarte to nerwów i czasu.
OdpowiedzA czyż Ty przyrosłeś do tych spodni ratowniczych? Ciężko się przebrać?
OdpowiedzPrzebieram się zawsze w domu, mundur jest mój prywatny, nie pracowy.
Odpowiedzzaszczurzony woli mieć obite kolana, bo łatwiej w śniegu, czy na ulicy przyklęknąć :). Nie wiedziałeś?
OdpowiedzA jakie ma znaczenie to, że prywatny? Jesteś poza pracą powinieneś chodzić w nie-ratowniczych ciuchach. Wiadomo, że przyciąga się wzrok w ratowniczym stroju. Kiedy wpadasz wracając z wyjazdu do sklepu na chwile kupić coś do jedzenia/picia to ok, ale jak chodzisz sobie w tym na prywatnych zakupach z siostrą to później społeczeństwo uważa, że jesteś w pracy, a po sklepach sobie chodzisz "za ich pieniądze".
OdpowiedzJak mi po szkole, po zwykłych ośmiu godzinach nie chce mi się nawet spodni zdjąć, to jemu, po ciężkich akcjach ma się chcieć? Po nocce? Mój tata ma ogromną siłę woli. Zawsze zdejmie, ale już nie założy (popyla w samych gatkach :P Ja czasem przy ogromnej temperaturze w majtkach i topie, ale z pokoju nie wychodzę). Ja tak samo. Że też musiałam urodzić się dziewczyną :<.
Odpowiedz@Olsea: ...wiecie co jest zabawne? Po latach studiuję ratownictwo :).
Odpowiedz