O piekielnym wykładowcy.
U nas na uczelni wykłady są nieobowiązkowe. Część ludzi wychodzi w środku zajęć, część dopiero wchodzi, różnie. Ogólnie prowadzący nie mają z tym problemów.
Zdarzył się jednak jeden profesor [P].
Moja koleżanka [K] na drugim roku zajmowała się przez dwa tygodnie swoimi siostrzeńcami. Postanowiła, że zanim odbierze maluchy z przedszkola skoczy na 3/4 wykładu, który trwał do 17, tak samo jak otwarte jest przedszkole. Po określonym czasie wstała i udaje się do wyjścia. Na to profesor zagrodził jej drogę i mówi:
[P] A pani się dokąd wybiera?
[K] Muszę odebrać dzieci z przedszkola.
[P] Dzieci?! U mnie nie ma wychodzenia w wykładu. Trzeba było wziąć DZIECI ze sobą.
Po czym zamknął drzwi.
Koleżanka jeszcze trochę się wykłócała, ale nic nie mogła zrobić. Po wykładzie pognała do przedszkola przepraszając panie wręcz na kolanach.
Co zrobiła za tydzień? Zgadliście, zabrała pociechy ze sobą na zajęcia. Mina profesora, który zobaczył w pierwszym rzędzie studentkę z pięciolatkiem i trzylatkiem, bezcenna.
uczelnia
I bardzo dobrze zrobiła. :D
OdpowiedzO rany, a ktoś jest mi w stanie wytłumaczyć dlaczego ludzie tak minusują TrissMerigold? Napisała coś złego? Nie wydaje mi się... Wykłady w zależności od uniwersytetu/przedmiotu/prowadzącego, a nawet dnia i pogody ;) mogą być obowiązkowe lub nie. Osobiście uważam, że nawet jeśli wyklady są nieobowiązkowe, to wchodzenie w połowie oznacza brak szacunku dla prowadzącego. Nie przeszkadza mi akurat wychodzenie wcześniej, zawsze można mieć coś do załatwienia lub po prostu padać ze zmęczenia (może nie jestem konsektwentny, ale takie mam zdanie ;) )
OdpowiedzZawsze w takim wypadku można przed wykładem powiadomić profesora, że istnieje taka a taka sytuacja i jest potrzeba wcześniejszego wyjścia. Mało który się nie zgodzi, jeśli się go wcześniej kulturalnie uprzedzi. <br> Co innego po prostu wyjść. Mnie by się zrobiło przykro, że ktoś zawija ogon i opuszcza salę ot tak sobie, nie powiedziawszy wcześniej, w jakim celu. Wielu nauczycieli akademickich podchodzi do swojej pracy bardzo poważnie, chcą przekazać możliwie dużo wiedzy w ograniczonym czasie, przygotowują się do zajęć i przejmują się zachowaniem studentów. Coś takiego mogą uznać za lekceważenie ich pracy, stąd reakcje zbyt nerwowe w stosunku do całej sytuacji. Ale, jak już mówiłam, wcześniej podana informacja w większości spotyka się ze zrozumieniem.
Odpowiedzraz mowisz ze to byl wyklad, a raz zajecia. jakie to sa studia gdzie wyklady sa nieobowaizkowe?
OdpowiedzNa wielu uczelniach obecność na wykładach jest nieobowiązkowa. Obowiązkowa jest obecność na ćwiczeniach oraz kolokwiach/egzaminach.
OdpowiedzWszędzie wykłady są nieobowiązkowe. Tylko egzamin z nich jest obowiązkowy :P
OdpowiedzZa moich czasów były jeszcze wykłady z zaliczeniem na obecność.
OdpowiedzTeraz tez zdarzaja sie wyklady, na ktorych sprawdzaja obecnosc.
Odpowiedz@digi51 nie wiem jak na innych uniwerkach, ale na moim wykłady są obowiązkowe- albo jest puszczana lista albo wykładowca ją odczytuje (wydrukowaną z USOSa). Ta dziewczyna mogła podejść wcześniej do prowadzącego i się zwolnić. Niebo by się nie zawaliło jakby go o tym poinformowała.
OdpowiedzNa niektórych uczelniach wykłady są obowiązkowe, ale z historii wynika, że na tamtej uczelni nie były.
OdpowiedzNp. U mnie na polonistyce wykłady są nieobowiązkowe.
Odpowiedzwszystko ok (historia na +), ale jednak wychodząc wcześniej wypada się zwolnić - podejść do wykładowcy przed zajęciami i powiedzieć "muszę wyjść o 17:00" ..
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 czerwca 2012 o 16:22
Cóż, ja rozumiem, że wykłady są nieobowiązkowe, u mnie też tak było... Tyle, że nikt nie wychodził/wchodził W TRAKCIE wykładu! Jest to okazanie braku szacunku dla osoby wykładajacej. Ale ją skończyłam studia ładnych parę lat temu, więc może podejście w tej kwestii się zmieniło... Mimo wszystko plus, bo to koleżanka była piekielna.
OdpowiedzTeż zawsze uważałam, że wyjście w trakcie wykładu nie należy do dobrego tonu. Jeżeli już faktycznie trzeba, to można się prowadzącego jeszcze przed rozpoczęciem zajęć zapytać: "Przepraszam, muszę wyjść wcześniej z wykładu. Czy nie będzie to przeszkadzało?" oraz starać się to zrobić możliwie bezszelestnie i niezauważalnie aby nie zakłócać toku wykładu. A jeżeli nie uzyska się zgody, zwyczajnie darować sobie zajęcia. Chociaż skoro studentka dostała zgodę na przyprowadzenie dzieci to jest i trzecie wyjście :P
OdpowiedzDokładnie, to wchodzenie i wychodzenie jest nie tylko denerwujące dla wykładowcy, ale też obecnych na sali, wiadomo, że każdy osoba, która wychodzi odwraca uwagę na chwile.
Odpowiedza jeśli ktoś źle się poczuje to też ma iść i mówić: "przepraszam, !że przerywam!, ale czy mógłbym wyjść, bo zaraz się zrzygam?". Litości, lepiej wyjść bezszelestnie, by nie przerywać wykładowcy. U mnie często jest tak, że ludzie jadą do domu i mają autobus np. o 17, a wykład trwa do 17.20, to wyjdą te pół h wcześniej, ale nie chcą tracić wykładu to idą na jego część.
Odpowiedz@nastka co innego, gdy ktoś jeszcze przed wykładem wie, że musi wyjść, a co innego gdy ktoś nagle się źle poczuje, co Ty w ogóle porównujesz? No i chodzi o poinformowanie o tym fakcie wykładowcy jeszcze przez rozpoczęciem zajęć, więc Twój argument o nieprzerywaniu także jest nie na miejscu.
Odpowiedz@Yunne: no faktycznie zaplanowane wyjście jest jak nagła choroba. Co Ty w ogóle porównujesz? Ludzie, na wykładach są PRZERWY można wyjść wtedy. A jak ktoś by mnie zamknął na klucz to bym zadzwonił na policję, bo nie wiem czy miałbym odwagę bić.
Odpowiedz@fatal_error czy ja mówię, że zaplanowane wyjście jest jak nagła choroba? No i nie wszędzie na wykładach są przerwy, u mnie np. nie ma, tylko ciągiem 1,5h.
OdpowiedzMoze i jest to brak szacunku, ALE profesor nie mial prawa zamknac dziewczyne w sali i zabronic jej wyjsc. Chce nie szanowac wykladowcow- to jej sprawa, no ale nikt nie ma prawa ograniczac jej wolnosci osobistej.
OdpowiedzJak wykład trwa ciurkiem 1,5h to przerwa jest przed, albo po.
OdpowiedzWymagacie kultury a sami jej nie macie. Ktos kto jest tam dla Was, stara sie przekazac jakas wiedze jest traktowany jak 'sklep samoobslugowy' jak komus sie nie chce zostac na calym wykladzie niech na niego nie idzie, jak juz musi wyjsc wystarczy podejsc do wykladowcy przed wykladem i go poinformowac o tym, a nie jak krowy na pastwisku. Brak slow.
OdpowiedzSzczerze powiedziawszy to wchodzenie i wychodzenie w trakcie wykladu jest brakiem szacunku dla wykladowcy. Co innego podczas przerw, a co innego w trakcie.
OdpowiedzPopieram. Nie dziwię się wykładowcy, że tak zareagował. Takie wychodzenie i wchodzenie się kiedy chce to naprawdę totalny brak szacunku dla prowadzącego zajęcia. Skoro wykłady są nieobowiązkowe to koleżanka autorki na te dwa wykłady mogła nie pójść lub ewentualnie przed wykładem podejść do prowadzącego i powiedzieć mu o sytuacji a nie ni z tego ni z owe wstać i wyjść. Nie widzę tutaj nic piekielnego, no chyba, że koleżankę autorki i samą autorkę, która w zachowaniu prowadzącego widzi chyba coś nagannego.
OdpowiedzNie wiem jak można uważać za normalne wchodzenie i wychodzenie z wykładu, kiedy się chce. Idę to idę, nie mam czasu to nie idę. Boże, przecież wykłady są nieobowiązkowe i właśnie dlatego jak się nie może przyjść to się nie przychodzi, a nie włazi na chwilę. Wiecie jak to może wk*rwiać? Przecież wykładowca też się do wykładu przygotowuje i chciałby, aby jego praca była szanowana, a nie każdy jest w stanie się skupić jak ludzie łażą w kółko.
OdpowiedzTo, że wykłady są nie obowiązkowe nie znaczy, że macie się po nich kręcić jak smród po gaciach. Przychodzisz to siedzisz do przerwy czy zakończenia wykładu i tyle...
OdpowiedzCóż,zawsze myślałam że jeżeli trzeba w trakcie wykładu wyjść, to należy podejść najpierw do wykładowcy i mu o danej sytuacji powiedzieć.Zwykle nie robili problemów.A trochę kultury jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
OdpowiedzMoim zdaniem wchodzenie i wychodzenie w trakcie wykładu to chamówa. Przeszkadza to wykładowcy ale przede wszystkim przeszkadza to studentom, którzy chcą się czegoś nauczyć, bo to dla nich jest wykład. Słusznie profesor postąpił, że zatrzymał babę, która nie miała kultury, nie podeszła przed wykładem i nie wyjaśniła sytuacji.
OdpowiedzNie. Nie słusznie. Ograniczył jej wolność osobistą. Moim zdaniem mógł jej grzecznie zasugerować żeby na kolejne już nie przychodziła, wcale. Gdyby dziewczyna się uparła, mogłaby wyjąć telefon, zadzwonić na policję i zgłosić zatrzymanie wbrew woli.
Odpowiedz@MadDog: A wiesz, że policja przed wejściem na uczelnie musiałaby zadzwonić do rektora po zgodę aby wejść na teren uczelni?
Odpowiedz@noxitu: od tego są telefony, żeby się rektor dowiedział i zgodził. Profesor, jak już musiał odreagować, to powinien autorkę kopnąć w zadek i miałby spokój.
OdpowiedzZgadzam się z przedmówcami - to nie wykładowca był piekielny, tylko koleżanka. Wypadałoby podejść i zapytać, czy można się zwolnić.
OdpowiedzObie strony siebie warte, ale samo zdarzenie nawet zabawne ;P
OdpowiedzJakoś za moich czasów (ok. 4 lata temu więc zamierzchła przeszłość to to nie jest:)) wcześniej z wykładu, czy nawet ćwiczeń, można było wyjść bez problemu, ale po uprzedniej konsultacji z prowadzącym. Kultura działa w obie strony! Koleżanka zachowała się jak cham, więc tylko na chamskie zachowanie zasłużyła!
OdpowiedzNawet Państwo sobie nie zdajecie sprawy (po części komentarzy widzę, że sporo osób jednak tak) jak wychodzenie z wykładów jest denerwujące. Rozumiem, że czasem trzeba wyjść, ale gdy taka nonszalancja postępuje, staje się to irytujące. Człowiek stara się, przygotowuje do zajęć (głóny przedmiot kierunkowy, praktyczny), a potem widzi, że ludzie są niepunktualni (bo po co, lepiej wejść, hałasować zajmując miejsce, utrudniając życie tym, którzy akurat są zainteresowani). Co gorsza, jest to traktowane jak coś normalnego. Nie przenikam gdzieś chyłkiem, tylko wchodzi się jak gwiazda wieczoru. Jeden miał całą procedurę. Wejść, trzasnąć drzwiami, potem rozglądanie się, gdzie by tu usiąść i paradny krok do upatrzonego rzędu. Przepychanki i hałas... Ludzie na wykładach pracują na laptopach, jedzą, piją, ziewają, gadają, wychodzą. Pomijam już dzwonki telefonów czy blyblbylblybly z gadu-gadu. Gdy odwracam się do sali, szczerze mi się odechciewa robić cokolwiek, gdy patrzę na ludzi z przyklejonymi minami "Boże skończ już", "co ja tu robię", "jestem ponad to". Sam miałem profesora starej daty, który tolerował 2 minuty spóźnienia, a potem kazał wyjść osobie, która się spóźniała. Drugi zamykał drzwi na łucznik. :-)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 czerwca 2012 o 17:00
Moim zdaniem zamykanie auli to bardzo dobry pomysł. Do szału doprowadzają mnie ludzie, którzy łaskawie przybywają spóźnieni 10 minut i zamiast usadzić odwłok cicho i dyskretnie schodzą na sam dół auli, głównymi schodami i tupiąc. Zabić to za mało.
Odpowiedz10 minut jest jeszcze w miarę do zaakceptowania, w końcu jest coś takiego jak kwadrans studencki :). Raz byłam świadkiem jak koleś spóźnił się ponad godzinę na zajęcia o 15, tłumacząc się że zaspał. Mnie osobiście dużo bardziej denerwuje gadanie na wykładach, bo choćbym nawet chciała coś posłuchać, to nie słyszę nawet siedząc z przodu.
OdpowiedzOoo, gadanie to jest coś takiego za co mogłabym zabić. Moim zdaniem spóźnić się można, wiadomo, czasami coś wypadnie, jednak rozmawianie na jakikolwiek temat to już chamstwo - przeszkadza się nie tylko prowadzącemu, ale i studentom. A jeśli kogoś wykład nie interesuje, ale zaliczenie jest na obecność, więc tam trzeba być, polecam czytanie książki - ciche i nieinwazyjne.
Odpowiedz@adiabata: miałam na myśli 10 minut po kwadransie studenckim ;) albo 10 minut po przerwie, co jest już kuriozalne, bo wszystkie te osoby spędzają przerwy siedząc pod drzwiami.
OdpowiedzJa to rozumiem, że brakiem kultury jest ostentacyjne wychodzenie w trakcie trwania wykładu. Jednakże nikt nie zauważył prostej rzeczy - nie można człowieka przetrzymywać w sali wbrew jego woli! To co zrobił wykładowca to wręcz złamanie prawa! Jakim prawem niby przetrzymał tą dziewczynę? A gdyby dostała smsa, że jej matka umiera w szpitalu to też by ją przetrzymał? Dziewczyna się kulturą nie wykazała nie informując wcześniej wykładowcy - to nie ulega wątpliwości, ale proszę zauważyć, że wykładowca zachował się jak ostatni cham, prostak i po prostu GNÓJ.
OdpowiedzTo prawda - zatrzymywać nie można. Chodzi tylko o to, że gdy wszyscy uznają takie wchodzenie/wychodzenie jak za coś normalnego, to staje się to irytujące. Nie spóźniamy się i nie wychodzimy 'tak sobie' z kościoła, teatru, kina, jeśli naprawdę nie musimy. Wykład to co innego - tam już nikomu nie przeszkadzamy?
OdpowiedzTo samo mi przyszło do głowy, jeszcze przed przeczytaniem Twojego komentarza - mój jest pod którymś z kolei wpisem, takim który chyba wyjątkowo dobitnie stwierdzał że "wykładowca słusznie zrobił".
OdpowiedzNapiszcie jeszcze 50 razy, że to nie kulturalnie waszym zdaniem.U mnie nie ma z tym problemu. jest wyjscie u góry jak się spieszysz albo jak wykładowca przynudza to wychodzisz i po problemie. I nie piszcie, ze wykładowcy się tak strasznie napracowali aby sie przygotowac do wykładu. Niektórzy wykładowcy czytają tylko slajdy, które ma od lat i to z mina człowieka, który chce juz skonczyć.
OdpowiedzNie ma czegoś takiego jak nieobowiązkowe wykłady! Albo to są studia albo dziecinada. To nie szkółka, gdzie trzeba pilnować frekwencji. Albo studiujesz albo chcesz tylko papier dostać (niestety, ale dziś wiele uczelni, z nazwy, zeszło na psy). Nikt nie każe iść na wykład, ale jeśli ktoś się zdecydował zdobywać wiedzę w jakiejś dziedzinie, to niech ją do chol.ry zdobywa! Owszem zdarzają się sytuację, w których nie ma możliwości uczestniczenia w wykładzie wcale albo w części, ale wtedy trzeba zachować choć odrobinę kultury. Nie wchodzimy i wychodzimy jak do i z obory. Szacunek do prowadzacego wymaga wyjścia w przerwie lub wcześniejszego ustalenia z wykładowcą takiego sposobu opuszczenia zajęć, który nie będzie zakłócał toku wykładu i nie zostanie odebrany jako "olewam te nudy i się stąd zabieram, a on niech sobie dalej pier..li". To Twoja koleżanka była piekielna.
OdpowiedzZdarzają się też wykłady u dupie Maryny, na których obecność jest po prostu bezcelowa.
OdpowiedzA co w przypadku gdy student doskonale zna temat omawiany na wykładach i to lepiej niż wykładowca? Takie przypadki się zdarzają. Student ma umieć, wiedza sprawdzana jest na egzaminie, ale skąd tę więdzę student wziął, to już nikogo nie powinno obchodzić - tym się właśnie różnią studia od szkoły.
Odpowiedzdoktorek, piszesz, że "To nie szkółka, gdzie trzeba pilnować frekwencji." No ja proszę, ziemia! Wykładowcy traktują studentów jak dzieci. Że studenci się proszą to inna kwestia.
OdpowiedzWg mnie,zachowanie Profesora jak najbardziej uzasadnione,a koleżanka niech się cieszy że nie jestem na miejscu owego profesora - skończyłoby się o wiele gorzej.Poprostu bym ją oblał a zamiast studenckich wakacji byłoby zakuwanie do poprawki. Przykro mi,albo dzieci albo studia.jeśli się owych dwu kolidujących wzajemnie spraw nie potrafi pogodzić to trudno. Dla profesora brawo za zachowanie:zapewne nikt mu nigdy nie zarzuci że wypuścił niedokształconego tłumoka - przynajmniej z jego dziedziny.
OdpowiedzTo nie były jej dzieci, zauważ. A nawet gdyby dziewczyna była dzieciata to co?
OdpowiedzJa cię przepraszam bardzo, ale oblać kogoś tylko dlatego, że nie podoba mi się jego zachowanie też nie jest w porządku. Na egzaminie powinna się liczyć wiedza, a nie to czy lubię jakiegoś studenta czy nie lubię.
OdpowiedzTak bo tłumokiem się jest jak się na wykłady nie chodzi albo z nich wyjdzie wcześniej, a oblewanie tylko dla pokazania kim to się nie jest, a nie z powodu stanu wiedzy studenta raczej nie świadczy o zbyt dużej klasie wykładowcy.
Odpowiedz"Albo dzieci albo studia"? Co dalej, "albo praca, albo dzieci"? Sorry, to, czy i kiedy mam dzieci to moja prywatna sprawa. Nic wykładowcy do tego. Inna sprawa, że w idealnym świecie (czyt: nie tu) jedno nie powinno drugiemu przeszkadzać.
Odpowiedz@Hagen666 - Ty jesteś nienormalny, czy ten wpis to sarkazm?
OdpowiedzW dupach się przewraca studentom i to jest fakt. Takie osoby jak autorka historyjki powinny się zastanowić, czy w ogóle studia są dla niej. Mnie się wydaje, że jednak nie. Niestety, ale 3/4 obecnych studentów nie powinna nigdy znaleźć się na uczelni. Upadek szkolnictwa wyższego...
OdpowiedzI oceniasz to na podstawie tego, że raz albo dwa musiała wyjść z wykładu wcześniej? Gratuluję, jesteś idiotą. Nie mam jak tego inaczej nazwać, naprawdę. Nic nie wiesz o tym, jak ona się uczy, czy chodzi regularnie na wykłady, jakie ma wyniki. Ale i tak powinna się zastanowić, czy studia są dla niej, bo pewnie nie są. Współczuję Ci.
OdpowiedzOLEJ STUDIA - ZOSTAN NINJA!
OdpowiedzPozwolę sobie wybuchnąć śmiechem. Chciałabym zobaczyć minę tego człowieka! Ale należało mu się, tak właściwie. Szkoda, że nie wzięła ze sobą jeszcze pieska... To by wesoło się zrobiło.
Odpowiedz