Zamknięte osiedla to jakiś horror. Rozumiem ludzką potrzebę zamykania się w swoim grajdołku, ale chyba jakiś kontakt z rzeczywistością trzeba mieć? Nie? No to, ku przestrodze...
Jedziemy karetką reanimacyjną do nieprzytomnego (takie wezwanie może oznaczać absolutnie wszystko - od pani "taka dziś jestem nieprzytomna" siedzącej na kanapie, do 3-dniowych zwłok). Tym razem jednak jedziemy do starszej osoby, po zawale, więc sytuacja raczej z tych pilnych.
Dojeżdżamy do SuperOsiedla. SuperOsiedle charakteryzuje się tym, że mieszkańcy postanowili zamknąć wszystkie wjazdy szlabanami. Oprócz tego same domy są dość gęsto upakowane, numeracja niby ma jakiś sens, ale nikt go jeszcze nie odkrył, a parkingów jest za mało, więc samochody stoją wszędzie.
Podjeżdżamy - brama wjazdowa zamknięta. Jedziemy pod drugą, oczywiście to samo. Obok bramy nie da się przejechać, za ciasno. Nawet nie możemy spróbować przejechać trawnikiem, bo chodniki obok są szczelnie obstawione samochodami - nie ma jak wyjechać. Ochroniarzy nigdzie nie widać, nawet nie jestem pewna, czy w ogóle tam są. Prosimy centralę o zadzwonienie do rodziny pacjenta, niech otworzy bramę, a w tym czasie ja z Ratownikiem polecę piechotą z najpotrzebniejszym sprzętem.
No i tak sobie biegamy po osiedlu, obładowani sprzętem, szukamy magicznego numeru 12b (który jak się okazuje, wcale nie jest pomiędzy 12a i 12c). Udało się, znaleźliśmy. Wchodzimy, badamy, decydujemy, że zabieramy do szpitala i to dość szybko. Ratownik wzywa kierowcę z noszami - niestety, Kierowca dalej kwitnie pod bramą, sam z noszami pewnie tu nie trafi, zwłaszcza, że my przebijaliśmy się trawnikiem od jakiejś dziwnej strony. Rodzina pilota do bramy kiedyś miała, ale już nie ma. No trudno, ja zostaję z pacjentem, Ratownik leci pomóc Kierowcy.
Po kolejnych 15 minutach mamy już pacjenta zapakowanego, wychodzimy z klatki... No tak, trawnik. Ratownik zgrzyta zębami, kierowca klnie pod nosem, przenoszą nosze górą, bo przejechać się po tym nie da. Ja w tym czasie lecę obok obwieszona sprzętem jak choinka, modląc się, żeby nam się pacjent nie zatrzymał, bo na szybko nawet nie będę miała jak reagować.
Docieramy do karetki, mokrzy, wściekli, sprawdzając czy nic nam nie wypadło w czasie tego galopu (pacjent był nadal na noszach, połowa sukcesu). Docieramy i Kierowca puszcza wiązankę, od której roi się między innymi od panienek lekkich obyczajów. Co się stało? Ano karetkę mamy zaparkowaną tak, żeby w miarę możliwości nie zablokować całego wjazdu na osiedle - czyli trochę z boku. Za to jakiś cymbał zaparkował nam na centymetry za tylnymi drzwiami... Nie da się ich nawet otworzyć na pełną szerokość, nie mówiąc o podjechaniu noszami.
Tak więc stoimy sobie w piękny wietrzny dzień pod chmurką jak debile, obok nas pacjent w ciężkim stanie na noszach, a kierowca próbuje jakoś wyjechać spomiędzy słupków od bramy, a samochodu cymbała.
Gdy wreszcie się udało i dojechaliśmy do szpitala, okazało się, że cała ta eskapada zajęła nam lekko licząc godzinę. To tyle, jeśli chodzi o szybką pomoc i transport do szpitala...
PS. Nie odmówiłam sobie zgłoszenia przez radio wyczynu cymbała, ale - co chyba zrozumiałe, nie czekaliśmy na przyjazd Policji. Mam nadzieję, że dostał przynajmniej mandat, chociaż chyba bardziej wychowawcze byłoby 15 batów wymierzanych na środku osiedla. Podobnie jak baty należą się kretynowi, który pozawala zamknąć osiedle bez żadnej bramy awaryjnej. Chociaż... w końcu to sami mieszkańcy tak chcieli...
SuperOsiedle
A jakbyście nie zdążyli to by się gromy posypały na ospałą, niekompetentną i ogólnie złą służbę zdrowia. Jak tak bardzo chcą żyć w klatkach to może niech się do zoo przeprowadzą.
OdpowiedzNie przesadzaj w druga stronę. Domy jednorodzinne tez są ogrodzone - ich mieszkańców także powinnismy nazwać zwierzatkami z zoo? Co jest zlego w chęci posiadania ciszy, spokoju, porządku czy nawet poczucia bezpieczeństwa we własnych czterech ścianach i okolicy? Ewentualne konsekwencje zaś... Trzeba wiedziec co sie kupuje i myslec przed, nie po. Wszystko można zle zrobić, nie tylko bramę i ogrodzenie.
OdpowiedzMieszkam w domu jednorodzinnym ale brama wjazdowa nie jest zastawiona, a klucz do niej jest w miejscu widocznym. Wystarczy myśleć. Nadmierna izolacja też dobra nie jest, można mieszkać w bloku i mieć spokój (dziwne wiem, ale znajomi mieszkają w bloku i mają ciszej niż ja mieszkająca w okolicy z samymi domami jednorodzinnymi). Nikogo nie nazwałam zwierzakiem, więc bądź łaskawa sla nie wciskać mi w usta słów, których nie wypowiedziałam. Nie doszukuj się drugiego dna tam gdzie go nie ma i nie przeinaczaj mojej wypowiedzi.
OdpowiedzNawiązanie do zoo i klatek kojarzy mi sie tylko ze zwierzatkami, lecz moze to ja mam dziwne skojarzenia. Czym więc różni sie Twoja brama od tej osiedlowej? Faktem posiadania klucza? Bohaterowie opowieści tez go mieli - tylko zgubili. Tak więc to oni powinni być piekielni, nie zaś samo zamykanie osiedli które, jeśli dobrze zrozumiałam, skrytykowalas. Czym więc jest ta nadmierna izolacja? Brama? Niechęcią do integrowania sie z okoliczna społecznością? Mi sie to podoba.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 maja 2012 o 17:28
Mnie zamknięte osiedla kojarzą się z gettami. Nie podoba mi się wciskanie słów i intencji, których nie ma. Jeśli ktoś nie ma ochoty się integrować z innymi to proponuję samotną wyspę na środku Pacyfiku, będzie dość ciszy i spokoju. Czym się różni moja brama od ich? Może tym, że klucz nie ginie, że nie jest zastawiona ani, tfu tfu, karetka nie musi pod nią stać i lekarz nie musi prosić wszystkich sił czystych i nieczystych by ktoś ruszył tyłek do otwarcia bramy by on zdążył do pacjenta. Ma się klucz czy pilota do czegoś to się tego pilnuje, a nie zostawia w różnych miejscach, a potem płacz i zgrzytanie zębów. Na tym skończę dyskusję, bo się nie zrozumiemy. Ja patrzę na zamknięte osiedle jak na dobrowolne getto i wyobcowanie się ze społeczeństwa ale może to moje skrzywienie zawodowe.
OdpowiedzChciałabym jednak zrozumieć różnice. Niemal każdy dom jest ogrodzony, posiada zamykają bramę i czasem nawet psa ochronnego czy kamery. Są osiedla domków pozbawione plotow, lecz w zamian ogrodzony jest cały ich teren. Także i mieszkańcy bloków czy osiedli chcą mieć odrobine prywatności i bezpieczeństwa, i stawiają płoty wokół budynku czy ich terenów zielonych. Czym sie to różni od domków prócz wielkością posesji i ilością mieszkańców? Dlaczego mój szlaban na pilot, otwierany przez ochronę nawet dostawcom zakupow spożywczych jest zły, zaś Twoja brama dobra? Paradoksalnie dzięki niemu ewentualna karetka miałaby gdzie spokojnie stanąć i otworzyć szeroko drzwi. Do wyboru ma jeszcze środek ulicy. Nazwijmy problem po imieniu - zagubiony klucz, zle oznakowanie osiedla, parkujace zle samochody, nie zrzucajmy wszystkiego na biedny szlaban. To nie on skomplikowal ta sytuacje, a głupota ludzi wokół. Dlaczego muszę sie integrować? Nigdy nie widziałam mojego sąsiada, wiem jedynie, ze istnieje. Nikt z bloku nie ma ochoty na jakiekolwiek interakcje prócz 'dzien dobry' raz na rok i wszyscy są zadowoleni. Wszystkim taki stan rzeczy odpowiada. Dlaczego mamy więc zmieniać coś, co funkcjonuje dobrze? Chronie swoją prywatność, czasem wręcz przesadnie i chyba mam do tego prawo. Nawet (albo zwłaszcza) mieszkając w centrum dużego miasta.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 maja 2012 o 19:49
Borze liściasty, nie chcesz to się nie integruj. Tylko pamiętaj, że interakcje międzyludzkie są czy tego chcesz czy nie konieczne. Tworzenie zamkniętych osiedli/gett prowadzi wraz z nowymi mediami do osłabienia więzi międzyludzkich, co w konsekwencji prowadzi wyobcowania. Interakcje międzyludzkie są potrzebne do prawidłowego przebiegu procesu socjalizacji i poznawania normatywno-regulacyjnych funkcji kultury. Zamknięcie wąskiej grupy ludzi na ograniczonym terenie i rzadkie kontakty z innymi działają upośledzająco na umiejętność komunikacji międzyludzkiej. Osoby mieszkające w domach jednorodzinnych częściej mają lepsze kontakty z sąsiadami i częściej można zaobserwować zjawisko pomocy międzysąsiedzkiej. Ochrona prywatności to cecha pożądana, lecz nadmierna izolacja może zacząć przekształcać się w syndrom Hikikomori.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 maja 2012 o 20:54
@sla: Tylko pamiętaj, że w tym Twoim zoo, w razie pożaru, strażak będzie musiał sikać wodą z odległości kilku bloków. Mur naokoło domu różni się skalą. Gaszenie pożaru przez płot i mały trawnik jest na pewno znacznie łatwiejsze
Odpowiedz@fatal Przecież wyraźnie napisałam - dojazd dzięki szlabanowi jest łatwiejszy niż jakby go nie było. Straż, karetka, usługi mogą podjechac do bloku chyba z każdej możliwej strony, nawet bez problemu znajda idealne miejsce do zaparkowania, bez manewrowania miedzy stojacymi już autami. Po prostu - ktos pomyślał. @Triss Pomoc sąsiedzka w domkach? Zartujesz? Mieszkałam swego czasu - sąsiedzi widzieli niemal wszystko, prócz momentów, gdy akurat byli potrzebni. Włamanie? Nikt nic nie wie. Dziękuje za taka pomoc sąsiedzka, wole jasne i czytelne stosunki międzyludzkie. Poza tym, jakie rzadkie kontakty z innymi? To nie jest żadne getto zamknięte na osoby z zewnątrz - ograniczane są jedynie te sztuczne i nikomu niepotrzebne kontakty, które kiedyś były niemal najważniejsze. Mnie nie obchodzi kim jest mój sąsiad, z czego żyje, jak zarabia i ile, z kim sie spotyka. Moze byc nawet znanym aktorem czy gwiazda telewizji. Nie obchodzi mnie kiedy wraca do domu, co robi w wolnym czasie i jakim autem jeździ. Ma swoje życie, swój krąg znajomych a ja nie zamierzam sie do niego wpychac tylko dlatego, ze mieszkam obok. Nie zamierzam go oceniać czy krytykować. Gdy obie strony bedą miały ochotę na interakcje to będzie ona miała miejsce. Będzie jednak czynem całkiem dobrowolnym, pozbawionym presji i 'bo tak wypada'. Tego typu osiedla, grupy ludzi nie tworzą sie po to, by odciąć sie od reszty społeczeństwa i przebywac jedynie we wlasnym gronie, lecz po to, by wyznajac podobne zasady wypełniać swoje potrzeby czy oczekiwania w tym przypadku - wobec domu i jego najbliższej okolicy. Konretyzujac - w porównaniu do bloku z lat 80 czy nawet zwykłego osiedla domków mam tutaj poszanowanie prywatności - nikt nie zmusza mnie do nawiązywania relacji, na które nie mam ochoty, mam względna ciszę, spokoj, jest wzajemny szacunek (jakos można tak używać wierarki w niedziele rano, by nie denerwować wszystkich wokół) oraz poczucie bezpieczeństwa, które w moim przypadku jest nieporównywalnie większe niż w wcześniej wspomnianym bloku czy nawet w domku.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 maja 2012 o 22:05
To chyba ja mam jakichś niesamowitych sąsiadów, jak trzeba zainteresują się obcym kręcącym się przy furce. Sla na osiedla zamknięte patrzę z punktu widzenia mojego zawodu. Zafiksowałaś się na obronie zamkniętych osiedli i nie dostrzegasz minusów takich rozwiązań. Trudno, ja się z koniem kopać nie będę ani grochem w ścianę rzucać. Wszystko ma swoje plusy i minusy, nie ma rzeczy czy lokalizacji idealnej. Osiedla powstały nie tylko z chęci czucia się bezpieczniej ale również by się odizolować. Izolacja osłabia pewne relacje międzyludzkie i nie mówię tu o sąsiedzkim wścibstwie czy włażeniu komuś z butami w życie. Zresztą, po co strzępię klawiaturę, tobie i tak pewnych mechanizmów kulturowych i społecznych nie przetłumaczę.
OdpowiedzMoze masz niesamowitych albo ja miałam beznadziejnych - nie wiem. Wiem jedynie, ze gdy ich reakcja była naprawdę potrzebna to chamsko kłamali mówiąc, ze nic nie wiedza. Chętnie poczytam wyjaśnienia, tu albo na pw, i pisze to całkiem szczerze. Interesują mnie tego typu rzeczy. Po prostu kiedyś zauważyłam tendencje psychologów do sprowadzania chęci łączenia sie w wyspecjalizowane grupy do izolowania sie od reszty 'normalnego spoleczenstwa' z czym sie nie zgadzam. Spelniaja one jedynie swa okreslona z gory funkcje i nic poza tym. Jak pisałam wcześniej - nie zamierzam sie na sile integrować ani z mieszkańcami zamkniętych kompleksów, ani otwartych - po prostu w pierwszym przypadku nie czuje presji do tego typu działań.
OdpowiedzSla wytłumaczenie podałam. Nie jest to punkt widzenia psychologa, bo nim nie jestem. Wbrew pozorom zamknięte osiedla przekształcają się w swego rodzaju getta, nie tyle fizycznie ile psychicznie, np. poprzez myślenie "jestem z osiedla X, ono jest lepsze bo nie jest dla was hołoto". Wszystko ma dwa bieguny i konsekwencje pozytywne i negatywne. Proste, ograniczanie do niezbędnego minimum kontaktów międzyludzkich prowadzi do osłabienia stryktury wewnątrzspołecznej.
OdpowiedzTylko... nie spotkałam nigdy takiego podejścia. Moze w mniejszych miejscowościach jest to spotykane, jednak w mieście gdzie zamkniętych czy polzamknietych miejsc jest pełno, takie myślenie to idiotyzm. Szukanie dowodów na swą wyższość to wina człowieka, jego charakteru, nie miejsca jego zamieszkania. Więzi społeczne w najbliższej okolicy? Nie widzę potrzeby by budować je wbrew sobie. Jeśli powstaną to bedą przynajmniej naturalne, nie sztucznie wymuszonym, nikomu nie służącym dziwnym tworem. Lecz to zjawisko, anonimowość w miejscu zamieszkania obecne jest nie tylko na zamkniętych osiedlach, lecz także w wielu innych miejscach zamieszkiwanych przez osoby młode. @Fahren Przecież wiele razy pisałam - jeśli osiedle jest przemyślane to nie ma problemu z awaryjnym wjazdem. W moim przypadku dzięki szlabanowi karetka czy jakikolwiek inny większy samochód ma gdzie stanąć w niektóre dni, moze podjechac niemal pod sama klatkę.
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 maja 2012 o 11:30
*sla - a no tym się różni ogrodzony domek jednorodzinny od blokowiska że budując domek chcesz mieć prywatność. A mieszkając na bloku musisz się liczyć z tym że w twoim "domu" mieszka sto innych osób i prywatności jako takiej nie masz. Można by to przyrównać do posiadania swojego pokoiku w domku gdzie prywatność jest złudna a rodzic czy dziecko może wejść w kazdej chwili.Na blokach nie ma czegoś takiego jak prywatność - tworzysz jedną wielką rodzinę z innymi mieszkańcami (tym bardziej na zewnątrz) Tak więc nie chrzań o prywatności na osiedlu bo to tak jak byś marudził/a o prywatności na koncercie rockowym. Gadasz bzdury i nie myslisz o tym co piszesz.
OdpowiedzMieszkałam w domku przez pól życia. Jakimś cudem w miejscu, w którym obecnie przebywam mam większa prywatność niż gdziekolwiek wcześniej. Nie tworze także żadnej rodziny, zadnej spolecznosci - nie wiem, kto obok mieszka, zwłaszcza ze w tego typu miejscu rotacja jest spora. Gdzie wiec sie mylę, gdzie pisze bzdury? Przedstawiam jedynie swoje wrażenia, swoje doświadczenia.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 maja 2012 o 14:05
Rozumiem w takim razie że jak wychodzisz na podwórko przed blok to możesz sobie nago chodzić i masz ogromną prywatność bo teren na osiedlu jest ogrodzony? I ta prywatność jest większa niż w domku? I na dodatek dlatego mieszkasz na osiedlu że chcesz mieć tą prywatność większą niż w domku? Na blokowisku zawsze trzeba się liczyć z brakiem prywatności (może nie do końca w mieszkaniu ale na podwórku owszem) więc to co wypisujesz to albo noobek z ciebie i piszesz by mieć widownie i chaos wprowadzić albo jesteś ... no dobry psychiatra by się przydał.
OdpowiedzDobrze sla, pokazałaś, że głucha na pewne argumenty jesteś. Ok, niech ci będzie. Ty wiesz swoje i ja wiem swoje z tym, że ja twój punkt widzenia rozumiem i pomimo zastrzeżeń akceptuję. Nie zastanawiasz się wcale nad tym co piszesz i jakie argumenty są kierowane w twoją stronę. Zafiksowałaś się na stwierdzeniu, że osiedla zamknięte są dobre, a wszystko inne jest złe. Ok, twoje prawo ale pamiętaj, że każdy kij ma dwa końce i pozorne zalety zamkniętych osiedli szybko mogą okazać się poważnymi wadami. Etangaz pisząc o tworzeniu rodziny zapewne miał na myśli tworzenie się pewnej wąskiej społeczności skupionej na konkretnym terenie i sla czy tego chcesz czy nie to tworzysz wraz z innymi mieszkańcami danego osiedla społeczność, a to czy ich znasz czy nie jest sprawą drugorzędną. Nie zmienisz tego i nie przeskoczysz, więc nie opowiadaj pierdół, że nie współtworzysz społeczności. Idąc twoim tokiem myślenia (o ile go rozumiem) jeżeli nie znam ludzi wśród których mieszkam to nie tworzę z nimi społeczności tak? Zatem nie ma czegoś takiego jak społeczność zamieszkująca Poznań czy warszawską Saską Kępę? Albo ty opowiadasz banialuki albo mnie na studiach wpuszczono w maliny.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 maja 2012 o 15:31
Łatwo oceniasz nie znając nawet charakterystyki bloku. Jak mówiłam - długo mieszkałam w domku. Jednak prywatności w nim nie było. Sąsiedzi wiedzieli o mnie wiecej niż ja sama, niemal jak w starym bloku z wielkiej płyty gdzie ten sam skład żyje od zawsze. Do tego ciągły hałas, krzyki i awantury oraz calkowity brak poszanowania drugiej osoby. W centrum dużego miasta, w mieszkaniu nawet nie wyciszonym bez dzwiekoszczelnych okien, przy dość ruchliwej drodze z autobusami, pomiędzy gęsto postawionymi, starymi blokami mam większy spokoj, niż na podmiejskim osiedlu domków jednorodzinnych. Nago nie biegam ani tu, ani po własnym ogrodzie. Nie biegalabym nawet po lesie mając pewność, ze najbliższy człowiek jest 10 km dalej. Jednak dopiero tutaj moge sobie wyrzucić śmieci w bieliźnie. Prywatność to nie liczba osób możliwych do spotkania po zamknięciu drzwi. To możliwość robienia tego, na co ma sie ochotę bez chęci spowiadania sie z tego innym czy tłumaczenia. To swoista anonimowość w miejscu zamieszkania. Tu, gdzie obecnie przebywam nikogo nie interesuje kim jestem, jak i za co żyje, skąd mam to mieszkanie, jakie mam auto, kiedy i czy mam gości. Nie jest ważne, czy jestem sławna, piękna czy bogata. Nikogo to nie interesuje. Nikt nie tworzy sztucznych i wymuszonych relacji, nikt nikomu nie wchodzi w jego prywatne życie. Sam blok, a raczej jego projekt ułatwia tego typu relacje - szansa, ze na obszarze wspólnym kogoś spotkam jest niemal żadna.
Odpowiedz@Triss Nigdzie nie napisałam, ze tylko to rozwiazanie jest dobre, ze każde inne należy tępić. Podoba mi wsi to rozwiazanie bo zaspokaja moje potrzeby. Jeśli ktos ma inne, lubi otwarte społeczności to niech sobie w nich żyje, otrzyma nawet moje błogosławieństwo - niech mnie tylko w to neo wciąga. Zależy jak ropatrujemy znaczenie słowa społeczność. Jeśli jest to jedynie określony zbiór ludzi to mas racje. Tak samo należę do społeczności osiedla, miasta czy kraju. Jednak neguje istnienie takich grup jeśli nic za nimi sie nie kryje. Równie dobrze społecznością można nazwać grupę anonimowych osób na przystanku. Dla mnie jednak społeczność to coś wiecej - jest to grupa, która sie ze sobą identyfikuje. Każde rozwiazanie ma minusy i plusy. Domek jest fajny, jednak wymaga wiecej pracy niż mieszkanie o takiej samej powierzchni, wiąże sie często z gorsza lokalizacja i ochrona takiego obiektu jest trudniejsza etc. Tak samo i osiedla czy bloki zamknięte. Jednak żadne rozwiazanie nie jest obiektywnie zle i właśnie to chciałam udowodnić. Szlaban nie jest z definicji zły, moze być jedynie zle wykorzystany jak w historii. Cały czas powtarzany jest argument, ze zamknięte osiedla są zle bo nie można do nich dojechać. Do mojego bloku (osiedle to nie jest, ale szlaban stoi) karetka moze bezproblemowo podjechac i znaleźć wolne i bezpieczne miejsce. Jakie więc minusy ma mój domek? Brak więzi społecznych i anonimowość to dla mnie ogromny plus.
OdpowiedzA ty nadal swoje, jak zacięta katarynka. Skąd wiesz, ze nie znam specyfiki blokowiska? Może mieszkałam w bloku wcześniej? Czy odpowiedź na pytanie jest poniżej twojej godności czy też przekracza twoje kompetencje? Interesujące, że moich sąsiadów guzik obchodzi to co robię na własnym ogrodzie, nie komentują spraw, które ich nie dotyczą. Zrozum wreszcie, że zachowanie ludzkie oraz to czy ingerują w sprawy sąsiadów nie zależy od tego czy mieszkają w blokowisku PRL-owskim, w domu jednorodzinnym na przedmieściach czy na elitarnym strzeżonym osiedlu tylko od charakteru danej osoby. Dyskutując z tobą zrozumiałam jak się czuł mój wykładowca od antropologii tłumacząc na czym polega illokucyjna teoria aktów mowy, zrozumienie sali było takie samo jak w twoim przypadku czyli zerowe.
OdpowiedzTylko tamta wypowiedz nie była akurat skierowana do Ciebie... Wiem, ze miejsce zamieszkania nie tworzy mentalnosci człowieka, jednak są miejsca, gdzie można sie spodziewać dominacji okreslonego zachowania, gdzie będzie ono społecznej akceptowalne. Krótko mówiąc - mi najgorzej sie mieszkało w bloku z wielkiej płyty. W całej tej rozmowie chodziło mi tylko o jedno - dajmy ludziom mieszkać jak chcą nie krytykując rozwiązań jako całości - i domki, i bloki, i zamknięte osiedla są z definicji dobre. Zły jedynie jest brak wyobraźni i myślenia, lecz do tego ludzie tez powinni mieć prawo - o ile tylko nich dotyczy.
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 maja 2012 o 18:36
Interakcje międzyludzie nie zależą od tego, czy się mieszka w domku, bloku po środku lasu, czy na osiedlu ogrodzonym murem. Zależą od sąsiadów i chęci interakcji. Zdarzyło mi się mieszkać w samodzielnym domku, chwilę szeregowcu, kamienicy, na zamkniętym osiedlu w tzw. apartamentowcu. Nie chcę mówić, że to reguła, ale tylko w apartamentowcu miałam kontakt z sąsiadami, w dodatku dość dobry; często takie osiedla zamieszkują podobne grupy społeczne - dość młodzi pracujący ludzie, zwykle z całkiem niezłym wykształceniem. Ale to też nie reguła. Sama wolałabyś aby Twoje, powiedzmy 10 letnie, dziecko wychodziło na plac zabaw wewnątrz osiedla a nie na ogólnie dostępny, nie wypowiadaj się więc o dobrowolnym spokoju i izolacji od niebezpieczeństw jak o getcie. To jest bardzo obraźliwe i niepoprawne historycznie i politycznie. Nie chcę moralizować, ale warto o tym pomyśleć.
Odpowiedz@dzien_ziemniaka, dzieci nie mam i mieć nie będę bo po prostu ich nie lubię, więc daruj sobie argumenty tego typu. Jedyna istota zależna ode mnie to kot. Nie zrozumiałaś chyba czegoś w mojej wypowiedzi, ale cóż, po raz kolejny tłumaczyć nic nie będę. Zabawne, właśnie zarzuciłeś drogi ziemniaczku niepoprawność polityczną i historyczną przynajmniej kilku utytułowanym antropologom, na których wiedzy ja opieram swoje twierdzenia. Wypowiadam się z punktu widzenia badacza kultury i mam prawo wysnuwać własne wnioski. I pouczać mnie w kwestii ich poprawności bądź błędności ma prawo tylko i wyłącznie mój zwierzchnik: promotor bądź recenzent mojej pracy czyli osoba kompetentna.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 maja 2012 o 17:37
@TrissMerigold Z dyskusji z użytkowniczką sla wynika że jesteś tak samo zamknięta na argumenty jak sama insynuujesz, zasłaniając się swoim wykształceniem. A jednak wg. mnie to sla ma dużo racji, pisząc,że kontakty bardziej zależą od charakteru społeczności(w ogóle) i poszczególnych osobowości(w szczególe) niż od tego czy osiedle jest zamknięte czy nie. Osiedla zamknięte zamykają ludzi przed niechcianym(z reguły) kontaktem. Akwizytorów, żebraków, bezdomnych, żuli, itp. Jest to niejako izolacja ale jest ona naturalna tak jak nikt normalny nie chce mieszkać w getcie gdzie rabunki, gwałty i strzelaniny są na porządku dziennym. Anonimowość w relacjach międzysąsiedzkich nie ma tu nic do rzeczy a sugerowanie, że ludzie z takich osiedli to snoby to zakamuflowane argumenty ad personam.
Odpowiedz@TrissMerigold Nie jesteś jedyna. Termin "getto" w odniesieniu do zamkniętych osiedli słyszałem już nie raz więc chyba już funkcjonuje w mowie potocznej. IMHO całkiem zasłużenie. Nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy lubią mieszkać w takich miejscach. Może po części dla tego, że całe życie spędziłem w całkiem bezpiecznej okolicy.
OdpowiedzJeśli osiedle jest przemyślane to nie ma takich problemów. Sama idea zamykanych osiedli, zwłaszcza w centrum miasta gdzie miejsc parkingowych brak zła nie jest, zle moze być jedynie jej wykonanie. Obecnie mieszkam w tego typu miejscu a jakos karetki nie maja problemów z dojazdem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 maja 2012 o 15:58
A zawiadomiliście dyspozytora o tej sytuacji?Fotki na miejscu zrobione? Gdyby coś się stało to są dobre dowody.
OdpowiedzNie wiem, czy podczas ratowania poszkodowanego byłby na to czas. Raczej myśleli o tym, żeby jak najszybciej dostać się do szpitala.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 maja 2012 o 19:31
Wnioskuję o zamontowanie w karetkach zderzaków jak w tramwajach. Wielki stalowy ceownik lub równie potężna rura. W razie konieczności można by było bez uszczerbku dla karetki przepchnąć np samochód barana, który ją zablokował jak w tej historii, a w korkach już na pewno by się sprawdziły dla tych co bardziej opornych... Straż pożarna może zniszczyć pojazd który blokuje dojście do hydrantu, sanitariusze powinni mieć te same prawa.
OdpowiedzMoże niszczyć pojazd który blokuje dojście do hydrantu? heh idę na strażaka :D a tak poważnie to strażak to nie głupi zawód(i tak się nie dostanę).
OdpowiedzPewnego razu pewien strażak opowiedział nam o pewnej akcji. Jarało się mieszkanie. Dojazdu niet, bo jakieś bałwany zaparkowały..., no..., jak bałwany. Strażacy zgłosili to dowództwu, a ono podjęło decyzję: taranować.
OdpowiedzWystarczą montowane coraz częściej kamery.Nie tylko w karetkach ale i na umundurowaniu personelu.W razie pobicia sa dowody,.
OdpowiedzNa moim osiedlu też jest taki szlaban, postawiliśmy go, ponieważ ludzie z innych osiedli, bloków, parkowali na naszym parkingu (mimo zakazu) i później nie było miejsc dla mieszkańców naszego osiedla. Z tym, że można podjechać z drugiej strony i wjechać na parking chodnikiem, który nie jest zastawiony, nigdy. No może krzaczki by trochę ucierpiały przy tym, ale lepiej one, niż człowiek.
OdpowiedzNie cierpię grodzonych osiedli. Mieszkamy w zoo? Sam mieszkam na typowym PRL-owskim Warszawskim osiedlu, i moje osiedle nie jest ani trochę ogrodzone. I co z tego że pies nasra na trawnik przed domem? Co z tego że pod blokiem chodzą obcy ludzie? Co z tego że przez osiedlową uliczką jeżdżą i nikomu to nie przeszkadza. Inna sprawa to głupie i bezsensowne zakazy gry w piłkę. Niektórzy chcieli by się całkiem odizolować i wyprowadzają się na wieś. I pojawia się nowy problem. Nagle mieszczanie we wsi orientują się że na wsi hoduje się zwierzęta! Co za szok i nie dowierzanie. Sąsiad obok hoduje kury, kozy,krowy i konie. Zaskarżę go do sądu. Jak on śmie zakłócać mój spokój!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 maja 2012 o 20:39
Tylko dlaczego Ci to przeszkadza? I czemu przyrównujesz osoby nie mające ochoty na integrację, szanujące swoją prywatność czy zwyczajnie aspoleczne z idiotami?
OdpowiedzJak chce się nie integrować to niech przeprowadzi się do domku na skraju lasu.
OdpowiedzPrawda jest taka, że obecnie budowane osiedla są fatalnie zaprojektowane. Te sprzed lat były przemyślane w każdym calu, było miejsce na sklepy, szkoła, przychodnie, drogi pożarowe.
OdpowiedzZależy które. Gdy najważniejszym kryterium jest cena to wówczas pojawiają sie takie cyrki. Gdy jednak klienci patrzą także na inne aspekty jak bezpieczeństwo, komfort to osiedla czy budynki potrafią być dobrze projektowane albo przynajmniej bez iditycznych błędów.
OdpowiedzBabci kumpla takie ciasne osiedla kojarzą się z łapankami. Jak myślicie, dlaczego?
OdpowiedzTo chyba ma jeszcze jeden aspekt - gdyby akcja trwała szybciej, karetka mogłaby być wcześniej gdzie indziej.
OdpowiedzA wystarczy ściśle egzekwować przepisy o drodze pożarowej (dotyczy także dojazdu służb ratunkowych). Nie ma wjazdu dla karetek. Mandat dla administracji. Przejazdy zablokowane. Parkingi policyjne chętnie przyjmą nowych klientów. Zobaczcie jak to jest zorganizowane w niemczech. Nawet nie wyobrażam sobie wysokości kary dla administracji w razie takiej blokady osiedla. Nawet zamknięte mają tzw master key dla karetek i straży.
OdpowiedzPolicja nie ma czasu na takie "głupoty", trzeba przecież wyrobić dzienną normę mandatów za "nadmierną prędkość". Bezpieczeństwo nie ma żadnego znaczenia.
OdpowiedzW moim przekonaniu służby jakiegokolwiek ratownictwa powinny mieć, w uzasadnionych przypadkach, możliwość "niszczenia" mienia. Jeśli auto zastawia hydrant - wybić szybę i przestawić. Jeśli samochód zatarasuje tył, jak w historii - przestawić gnoja zderzakiem (o ile karetka da radę). No a koszt naprawy jego i karetki - z ubezpieczenia bezmyślnie parkującego. W takich sytuacjach, uważam, powinno być nawet można taranować taki szlaban. Ja wiem, że mogłoby to i może prowadzić do nadużyć, ale czy życie ludzkie ma cenę?
OdpowiedzPod szlabanem niestety często jest chowana kolczatka - taranować może być ciężko :/
Odpowiedzjak to "rodzina miała pilota ale już nie ma" to ja chociażby wyjeżdżają z tego osiedla
OdpowiedzMogą nie mieć samochodu, proste.
OdpowiedzJa mieszkam na nowym osiedlu (ma zaledwie rok czy mniej) i do osiedla mamy po prostu mikroskopijne chipy. To jest dla mnie niewygodne - muszę szukać w mojej czarnej dziurze (czyli torebce dla niewtajemniczonych) z 10 min. tego głupiego chipa. Wolę już jakiś kod czy coś... :(
OdpowiedzAż się zapowietrzyłem :) Mam na imię Niewtajemniczony...
OdpowiedzHmm... Nikt z rodziny nie wybiegł wskazać drogi? Nikt nie wpadł na to, że trzeba wziąć pilota do bramy od sąsiadów? Nie integruję się z całym światem, więc zamykam drzwi do mieszkania i drzwi na klatkę schodową. Ogrodzonym i porządnym malutkim osiedlem też bym nie pogardziła, bo mieszkam w starym bloku wymazanym przez idiotów sprayem a integracja z bezdomnymi śpiącymi na półpiętrze mnie nie cieszy, ale oczywiste dla mnie jest, że jeśli chcę, żeby ktoś do mnie przyszedł, to chyba normalne, że otwieram przed nim drzwi czy też bramę, jak w tym przypadku.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 maja 2012 o 0:43
@Fahren, Sla i Triss - Przepraszam, ale uogólniacie wszyscy troje. To że konkretne osiedle było zamknięte na głucho, ochrona olała prace, rodzina poszkodowanego wyłączyła myślenie, auta blokowały to nie znaczy, że wszystkie zamknięte osiedla są podobne. I tak samo domki jednorodzinne i ich sąsiedztwo nie kopiują się nawzajem :) Wyluzujcie :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 maja 2012 o 7:04
Zazwyczaj mieszkania na takich osiedlach są droższe niż w zwykłych "puchatkach" czy bloku, więc i ludzie lepiej sytuowani. Może się od "motłochu" izolują?:) Mogli prywatnego lekarza wezwać. Ciekawe, czy by taki latał na piechotę po trawniku, czy by wyegzekwował otwarcie szlabanu a jak nie to papa?
Odpowiedz