Mojej znajomej zmarła babcia. Cioteczna, ale mimo to była najbliższą rodziną, bo znajoma matki i ojca już nie ma. W ciągu ostatnich lat jej życia dbała o staruszkę ile mogła, sprzątała, gotowała, kupowała leki i jedzenie, bo babcia była przykuta do łóżka, nawet użycie kaczki było dla niej trudną czynnością.
Problem w tym, że babunia charakter miała iście piekielny - sikać trzeba było na balkonie do wiaderka, bo ubikacja zużywa wodę, prać dziewczyna chodziła do znajomych, bo pralka też za droga i za bardzo hałasuje... tyranizowanie z góry na dół. Dochodzące opiekunki nie miały lekko, zmieniały się często.
Kiedy po pogrzebie - nazwijmy koleżankę Ania - porządkowała papiery, znalazła w nich coś co odjęło jej mowę. Prawo do korzystania z mieszkania babci w razie jej zgonu, zostało sprzedane pewnym, zupełnie obcym ludziom, znajomym jednej z dochodzących opiekunek. Czemu? Bo akurat tą babcia bardzo lubiła.
Za dwadzieścia tysięcy złotych. Duże mieszkanie w Krakowie.
Ania klęczała tam przy wysuniętej szufladzie i płakała rzewnymi łzami - miała to mieszkanie wielokrotnie przez kochaną babunię obiecywane i nie miała żadnej innej alternatywy, gdzie się podziać.
Od tego czasu trwa proces o unieważnienie umowy ze względu na niepoczytalność umysłową babci (chociaż akurat pod tym względem - poza piekielnością - było u niej wszystko w porządku), Ania gnieździ się po różnych znajomych, zaś staruszka prawdopodobnie chichocze zza grobu.
staruszka
Mam nadzieję, że uda się odzyskać mieszkanie, a poza tym sprzedaż za taką kwotę obcym ludziom nie podlega pod wyłudzenie czy coś w ten deseń? Od razu zaznaczam, że się nie znam, tylko wydaje mi się dziwne, że notariusz zgodził się na sprzedaż mieszkania po tak zaniżonej wartości.
OdpowiedzJedno jest absolutnie pewne: Babcia zostanie na długo w pamięci. (Mam nadzieję, że uda się odkręcić zapis, a mieszkanie przypadnie tej, która na to zasłużyła)
OdpowiedzDlatego w takich sytuacjach spisuje się umowę dożywotniej opieki, nawet z własną babcią. Notarialnie. Z wpisem do ksiąg. I wtedy żadne "obiecane" i żadne umowy, nie da się wykiwać. No, chyba że ktoś inny już to mieszkanie notarialnie dostał, ale wtedy to wyjdzie w trakcie takiego załatwiania. I jak oddała komu innemu, niech się kto inny opiekuje.
OdpowiedzBo na gębę to tylko krem się daje.
OdpowiedzWow, niezła historia. A co się stało z tymi pieniędzmi? W ogóle to chyba podpada pod wyłudzenie 25 tysięcy za mieszkanie w Krakowie? Gdy kilka lat temu sprzedawałam małą, zarośniętą działkę na zadupiu za 30 tysięcy, to Urząd Skarbowy stwierdził, że chyba sobie jaja robię i sami to wycenili i kazali mi zapłacić podatek za wyższą wartość. A tu nikt się nie zainteresował?
OdpowiedzPodatki płaci się od "rynkowej" ceny nieruchomości. Ma to też pewną zaletę - gdybyś sprzedał drogo, to byś zapłacił stosunkowo niski podatek.
Odpowiedz@boryspo zaraz, zaraz. US odpuści sobie pieniążek bo ktoś był skłonny zapłacić więcej niż jest to przyjęte na rynku? Brzmi to raczej nierealnie jak na polskie warunki. Cena z umowy im pasuje, naliczają podatek od niej. Nie pasuje... dopłać pan bo mało.
OdpowiedzFakt, babcia chichocze zza grobu, ale takich spraw nie załatwia się na gębę. A tak na marginesie chciałabym zobaczyć babcię sikającą do kaczki. O ile wiem, to "kaczka" służy do tego celu, ale facetom.
OdpowiedzSą damskie "kaczki", sprawdzałem w gugle.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 maja 2012 o 18:32
Niechybnie to musiała być babcia Ania. Grodzka Ania.
OdpowiedzNo przecież pisze, że miała problem z sikaniem do kaczki :P O ile się nie mylę damskim odpowiednikiem kaczki jest basen.
OdpowiedzOn nie widzi różnicy. No cóż, jak wstawi jakąś historię o wizycie u ginekologa niech pisze, że rzeczony badał koleżance prącie. Zwał jak zwał, a o ile się nie mylę to przecież męski odpowiednik pochwy...
OdpowiedzMiałam, a właściwie moja mama miała nieco podobną historię. Dziadek wszystko przepisał na mojego kuzyna, gdyż ciotka wmówiła mu [kuzynowi], że ma tylko jedna córkę, nie dwie. Nic nie dostaliśmy oprócz zachowku. ;/ Znaczy się historia moja jest podobna pod względem tematu Spadek .
OdpowiedzZnaczy dziadkowi wmówiła, nie kuzynowi.
OdpowiedzA w Moskwie na Placu Czerwonym rozdają samochody. Znaczy nie samochody, tylko rowery. Znaczy nie rozdają, tylko kradną.
OdpowiedzJak to zwykle bywa, znamy relację tylko jednej strony. Jestem sobie w stanie wyobrazić tą samą historię spisaną przez na przykład ową dochodzącą opiekunkę, której to znajomym przydarzyło się to mieszkanie. Mogłaby napisać, że to jakaś biedna przymierająca głodem rodzina i dzięki dobremu sercu staruszki (którą opiekowała się i z którą się zaprzyjaźniła, prowadząc długie rozmowy o wczesnym PRLu) byli w stanie po niskiej cenie kupić mieszkanie. Schwarzcharakterem tej konkretnej historii, byłaby cioteczna wnuczka. Przedstawiona zostałaby jako osoba humorzasta, z pretensjami (zarzucała babuleńce tyranizowanie jej) i pazerna - zależało jej tylko i wyłącznie na mieszkaniu. Do tego stopnia, że po śmierci desperacko wytoczyła proces o unieważnienie umowy ze względu na niepoczytalność umysłową babci (kompletnie nieuzasadniony), chcąc niecnie pozbawić uczciwych ludzi zasłużonego mieszkania. Kontekst panie i panowie, kontekst...
OdpowiedzMasz 100% racji Chronoss
OdpowiedzBabcia może i wredna, ale prawo do rozporządzania swoim majątkiem po śmierci ma. Ale nie, lepiej naściemniać w sądzie, wmówić że babcia była wariatką, byle by mieszkanie było dla siebie. To ja się nie dziwie że ta "cioteczna" wnuczka go nie dostała...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 maja 2012 o 0:02
zgadzam się, pomagała ze względu na obiecane mieszkanie? inaczej zostawiła by babcię na pastwę losu? można zastanowić się nad tym, kto jest w tej historii bardziej piekielny...
OdpowiedzStarej po śmierci wszystko jedno. Z jakiej racji mają dostać obcy, skoro ktoś z rodziny się nią opiekował? Trzeba być ku.wą nie z tej ziemi, żeby tak oszukać bliskiego, który pomaga.
OdpowiedzPrawo do rozporządzania miała, co nie zmienia faktu że była zwykła k*rwą która wolała oddać mieszkanie psiapsióle niż osobie która się nią opiekowała. @nazywaj - gdzie tam jest napisane że pomagała TYLKO ze względu na mieszkanie? Jak na razie najbardziej piekielni są komentujący którzy próbują zrobić ze starej raszpli tragiczną bohaterkę. Bo nic tak nie cieszy jak krzywda "bliźniego", co? :>
OdpowiedzW historii jest wyraźnie napisane, że owa "Ania" nie miała gdzie się podziać. Nie dziwię się, że jeśli babcia to była jej jedyna rodzina, którą w dodatku się długi czas opiekowała, to skoro babcia obiecywała, to miała dziewczyna nadzieję. Poza tym "Dochodzące opiekunki nie miały lekko, zmieniały się często" - czy to oznacza że owa opiekunka, na którą zostało wszystko przepisane też nie odeszła, bo było "za ciężko"? Generalnie to babcia jawi się właśnie jako piekielna, nie dorabiajmy idei z księżyca tylko po to, by kogoś pogrążyć, bo na pewno zasłużył na taki los. Zawiść?
OdpowiedzW sikanie na balkonie nie wierzę. Tzn wierzę, że człowiek z demencja czy alzhaimerem moze mieć taki pomysł, ale nie wierzę, że ktos takie plecenie realizuje. I, że żaden sąsiad nie reaguje. Ja wiem, kto z sąsiadów ma kuwetę na balkonie, widuję korzystające z niej koty, człowieka zauważyć jeszcze łatwiej. A spędzam w domu mał czasu - co z sąsiadami, którzy całe dnie wysiadują w domu, w oknie? Nie wierzę, że w kamienicy w centrum nikt taki się nie znalazł. Propozycja sikania do wiadra na balkonie bo taniej - t chyba odpowiedni moment na diagnozowanie u kogoś niepoczytalności.
Odpowiedz@mal: " Duże mieszkanie w Krakowie " sugeruje kamienice. Jeśli ktoś wie jak one wyglądają, to bez problemu w to " sikanie na balkonie " uwierzy. ty w bloku to możesz sąsiadowi do talerza zajrzeć, a i moher-monitoring może wymienić nie tylko kto z kim ale i w jakiej pozycji. Co oczywiście nie zmienia faktu że pisownię masz straszniejszą ( jeśli w ogóle istnieje stan taki ) od mojego dziesięciolatka. Minus nie tylko za literówki ale i niewiarę.
Odpowiedz