Tak gdzieś w komentarzach było wspomniane o różnych "odpadkach", które można zbierać, przekazywać innym firmom i dzięki temu zbierane są środki na wózki czy inne niezbędne rzeczy dla niepełnosprawnych.
U nas w straży (już tłumaczę: moje pogotowie jest przy straży, ja sam nie jestem strażakiem) wisiał taki skrzynek zabawny i tam się wrzucało zakrętki plastikowe. Co dwa-trzy dni (w ustalone dni oczywiście, nie tak raz w poniedziałek raz środę) przyjeżdżała firma i opróżniała to. Ludzie nawet chętnie biorą udział w tego typu akcjach. Codziennie przychodzili i dorzucali. Taka zakrętka generalnie i tak nikomu nie jest przydatna, a można symbolicznie dorzucić się do czegoś "większego" i to w sumie za darmo. Dodam jeszcze, że my siedząc w środku (ani nawet bezpośrednio przed strażą) nie widzieliśmy tej skrzynki ponieważ znajdowała się ona z drugiej strony, przy głównym wejściu.
Jakiś czas temu siedzimy ze strażakami i wchodzi pan Korkowy, który jeździ autem do takich różnych punktów i zbiera te nakrętki (w sensie, gość z tej firmy, która to prowadzi - koleś robi to za darmo, a jego żona przekazuje nakrętki do przerobienia czyli wysyła do tej firmy).
Korkowy - Cześć chłopaki, była może tu moja żona po nakrętki?
Strażak - Eee... W każdym razie nie widzieliśmy.
K - A wiecie, bo skrzynka jest pusta. A wydawało mi się, że miałem ja dziś pojeździć, a to już któraś pusta skrzynka. Żona telefonu nie odbiera.
Sorry, nic nie widzieliśmy.
Za trzy dni ta sama sytuacja. Do tego gość mówi, że żona wcale nie zbierała ostatnio. Tak pomyśleliśmy, że może akcja się ludziom znudziła? I nikomu się nie chce latać z tymi korkami do skrzynki. No, ale tak nagle w kilku punktach...?
I tak przyjeżdżał co kilka dni i korków albo nie było wcale albo było kilkadziesiąt tylko (co przy skrzynce mieszczącej kilkaset lekko to trochę mało). Sprawa tak nas wciągnęła, że zaczęliśmy czatować i pilnować tej skrzynki. Ale ludzie nadal przychodzili i wrzucali. I to sporo. Przesiedzieliśmy tak trzy dni. Jak popaprani. Wszystkie zmiany latały co chwilę i patrzały czy w skrzynce coś jest. Super, była prawie pełna. Ludzie znów biorą udział w akcji, świetnie! I teraz dzień opróżnienia. Mnie osobiście nie było w pracy, ale znam relację.
Podjeżdża srebrne, całkiem zadbane kombi. Samochód z tych nowszych (marka mi umknęła, ale jest nieistotna). Wysiada z niej jakaś babeczka, i podlatuje do skrzynki. Chłopaki wylecieli i obserwują (myśleli, że chce coś dorzucić). Ale nie... Babka podkłada wór i otwiera skrzyneczkę od dołu i sypie korki. Chłopaki patrzą po sobie, kobiety nie znają, żona Korkowego to nie jest, sam Korkowy nic nie mówił, że kto inny przyjedzie (a jak miało tak być, zawsze nas informowali żeby pokierować do skrzynki jak ktoś nowy przyjedzie). W końcu jeden z kolegów podszedł do pani.
Strażak - Przepraszam? Pani została wysłana przez firmę?
Pani - Nie. - Pada zupełnie beznamiętnie. Nawet nie odrywa wzroku od czynności, tylko ją kontynuuje jakby nigdy nic.
S - Pani wybaczy, ale te korki należą do firmy IX. I tu przyjeżdża już taki pan i je zbiera...
P - No i?
S - No i musi pani to zostawić.
Tu się pani chyba zdenerwowała. Bo rzuciła wór i ruszyła w stronę strażaka.
P - Panie! Ja na wszystko w życiu ciężko pracowałam! A dlaczego na nich ktoś coś zbiera!? A na mnie NIE!
Strażak, nie powiem, trochę zdębiał.
S - Co pani robi z tymi zakrętkami?
P - Jak co? Wyrzucam!
Aha... Czyli pani kilka razy w tygodniu traciła paliwo, czas i pieniądze, aby pojeździć po mieście i pozabierać nakrętki, których przetworzenie daje pieniądze na sprzęt rehabilitacyjny dla dzieci, tylko dlatego, że na panią nigdy nikt nic nie zbierał...? Logiczne. Prawda?
Na koniec dodam, że po "uprzejmym" donosie, że na państwowym budynku, prawdopodobnie bez umowy, wisi skrzynka, za której wiszenie nikt nie płaci, kilku przemiłych panów przyjechało i kazało ją zdemontować (nie była to skrzynka wyznaczona przez fundację od nakrętek, tylko ci państwo w kilku punktach, u nas za zgodą "góry", powiesiło swoje skrzynki i nagłośniła w okolicy akcje).
Ale strażacy i tak się nie poddali, zbierają nakrętki po cichutku i trzymają w środku, a pan po cichutku przyjeżdża i je zabiera.
Po cichutku, żeby jakiś rozżalony obywatel nie przyczaił się i nie zdradził podziemia nakrętkowego.
Nakrętki :)
TO przekroczyło wszelkie granice. Żeby sabotować jedną z lepiej zorganizowanych i efektywnych akcji pomocy innym.
OdpowiedzLudzka zawiść, tak jak głupota, nie mają granic!!!
Odpowiedzjeszcze chwila, i zbieranie nakrętek nam opodatkują...
OdpowiedzNie zdziwiłabym się....skoro np już piekarnie nie mogą za darmo oddać nie sprzedanego chleba np domom dziecka...
Odpowiedz@adela845 - to ciekawe co piszesz - o ile masz na myśli tego: http://www.mf.gov.pl/dokument.php?crozdawaniu chleba bezdomnym". A jakie fakty były - masz w artykule.
OdpowiedzTak siedzę i myślę nad jakimś komentarzem i nie wiem co powiedzieć, a to mi się naprawdę rzadko zdarza.
Odpowiedz@Chrupki - mam to samo. Jedno co mi przyszło do głowy, to to, że "ludzie są poebani". Widać przy tym analogię do innych moherskich opowieści w stylu "mnie nikt nie puka, to i was nie".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 kwietnia 2012 o 8:36
No właśnie, typowy moher jeździ srebrnym kombi, a wszystkie kościelne akcje charytatywne to burżuje utrzymują.
OdpowiedzLudzkie skur****ństwo nie zna granic. Bo na nią nikt nic nie zbierał. Trzeba było się z ekipą zebrać i wręczyć podarek w postaci kopa w 4 litery. Albo wizualnego tuningu jej kombiacza...
Odpowiedzkiedyś działałam w pewnej organizacji i też mieliśmy akcję "Nakrętki" prowadziłam ją ja. Zbieraliśmy na wózek dla dziecka, swoje skrzyneczki mieliśmy w wielu okolicznych szkołach, ludzie do mnie do domu też przynosili, ogólnie uzbierało się tego 26 dużych worków, które pewnego wieczora ładnie poukładaliśmy koło mojego domu, by czekały na następny dzień na ludzi z Fundacji, którzy je sobie wezmą. a tu pod osłoną nocy ktoś postanowił sobie zabrać zakrętki, wyłamali nam zamek w bramce i po worku wynosili, skończyło się przyjazdem policji, wielką awanturą i płaczliwym stwierdzeniem, że oni mają chore dziecko i by to sobie sprzedali i mieliby kasę.... szkoda, że wszystkie ich dzieci były wtedy w rodzinie zastępczej, gdyż rodzice woleli przeznaczać kasę na wódkę.
OdpowiedzNawet gdyby te nakrętki ukradli, to by ich nie sprzedali. Te akcje nie polegają na sprzedawaniu nakrętek - ale na oszczędzaniu czasu przy sortowaniu śmieci. Pomyśl, ile trwa wyszukania z wywalonych śmieci butelki, odkręcenie jej i wrzucenie samej butelki do wora na recykling? Ile mnie trwa samo znalezienie butelki - już bez nakrętki. Akcja owszem, pozwala ufundować często sprzęt dla chorych dzieci czy tym podobne - ale nie dzięki sprzedaży nakrętek - które do przetworzenia się nie nadają, bo mają prócz plastiku dużo domieszek i dodatków.
OdpowiedzONI stwierdzili, że je sprzedadzą, nie ja. Ja miałam je tylko dostarczyć ludziom z Fundacji, którzy się nimi mieli zająć.
Odpowiedzoczywiście można te nakrętki sprzedać i to głownie na tym polegają te akcje. Te nakrętki są zrobione z dobrej jakości polietylenu i dużo przetwórców ich szuka, bo można je łatwo przerobić. Jeden kilogram kosztuje kilkadziesiąt groszy, ale w czasie 1 takiej akcji ludzie potrafa zebrać kilkanaście ton. Wiem o tym z pewnego źródła, moja firma takie nakrętki skupuje z różnych akcji :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 kwietnia 2012 o 19:58
Co za durna bladź. Za takie coś powinna była dostać kopa w zadnią część ciała. Chamstwo po prostu.
Odpowiedzno cóż jakbym przy tym była to paniusi na pewno by się przydały te nakrętki na rehabilitację,samochód by się na złom nadawał a ona sama...Na początku myślałam że może dla siebie brała, żeby nie musieć zbierać dla dziecka czy coś ale żeby tylko z czystego chamstwa i złośliwości krzywdzić chore dzieci?Zabić taką to mało.
OdpowiedzOdnoszę wrażenie, że paniusia miała wtryskarkę i robiła użytek z rzeczonych nakrętek. No cóż, srebrne autko pali, a benzynka drożeje. Każdy sposób jest dobry. No cóż, łachudry są wszędzie, jednak dobrze, że się wydało.
OdpowiedzOdnoszę wrażenie, że ktoś kierujący się taką logiką (a raczej jej brakiem) raczej nie wpadłby na taki pomysł.
Odpowiedznakrętkowe podziemie - piękne :)
OdpowiedzKto ja jestem? Polak mały! Mały, zawistny i podły! Jaki znak mój? Krwawe gały! Oto wznoszę swoje modły do Boga, Maryi i Syna! Zniszczcie tego skur..syna! Mojego rodaka, sąsiada, tego wroga, tego gada! [wieczorna modlitwa, "Dzień świra"] :)
OdpowiedzGdy wieczorne zgasną zorze, Zanim głowę do snu złożę Modlitwę swoją zanoszę Bogu Ojcu i Synowi - dop**rdolcie sąsiadowi! Dla siebie o nic nie wnoszę, Tylko mu dos**jcie, proszę! Idealnie pasuje do tej historii :)
OdpowiedzTo wszystko wasza, zas*ana wina. Powinniście wiedzieć, ze jest w okolicy taka Pani, dla której nikt nigdy nic nie zbierał! To wasz zas*any obowiązek. I powinniście zorganizować olbrzymią zbiórkę pieniędzy dla tej Pani na artykuły żywnościowe takie jak: alkohol metylowy, arszenik, anilinę i jad kiełbasiany. To wasz obywatelski obowiązek, nieroby jedne!
OdpowiedzKu*wa... ludzie są po prostu bezlitośni... Dziwię się, że pan strażak nie wyrwał najbliższego słupka i nie sprawdził, czy pani zrozpaczona brakiem zainteresowania jej osobą będzie zadowolona z uderzenia w tył głowy... Przepraszam... pewnie by jej echo zęby powybijało...
OdpowiedzMoim zdaniem ta akcja z nakrętkami to bez sensu zupełnie jest. Z tego co piszą to cena w skupie to od 0,50 do 1 zł, cena przemiału ok 2 zł. Żeby uzbierać kilogram tych zakrętek, to potrzeba ich naprawdę DUŻO. Ile rocznie jest jeden człowiek w stanie uzbierać? Nawet jak dziennie z 3 odłoży, to jest ~700 nakrętek. Optymistycznie licząc 2-3 kg. 3 zł. Iście zawrotna suma.
Odpowiedzczemu bez sensu? przecież jak jest akcja, to się ludzie całymi rodzinami dołączają i masz, np. 700 razy kilkadziesiąt.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 kwietnia 2012 o 20:59
Ja na przykład pracuję w cateringu i na jednej imprezie, średnio 400 osób trochę korków się nazbiera po sokach. Potem daję mojej 12-letniej szwagierce i zanosi do szkoły. BTW ostatnio była śmieszna akcja. Na imprezie szef nalewał sok do dzbanka i wyrzucił karton razem z zakręconym korkiem. SZEF dostał opierdziel od całej załogi (niecałe 20 osób) i wszystkich przepraszał bo się zapomniał. Odnośnie historii- myślę że kobieta raczej wymyśliła na szybko jakąś glupią odpowiedź. Możliwe, że robiła to dla zysku, chociażby żeby zatankować swojego srebrnego rumaka. A jeżeli faktycznie to prawda to wolę tego nie komentować bo bym tu flugał do rana na nią.
OdpowiedzDalej nie rozumiem czemu akurat korki. Aluminiowe puszki - wielokrotnie cięższe i płacą za nie co najmniej 3x tyle. Albo szklane butelki po piwie etc. Oczywiście, że jak 1000 osób odda kilogram, to "coś" z tego jest, ale moim zdaniem to po prostu skórka nie warta wyprawki. Zbierać rok korki, które są warte mniej niż 5 zł. Naprawdę?
OdpowiedzButelki plastikowe sie zgniata. Butelka nieodkorkowana stawia duzy opor i moze uszkodzic maszyne. Czyli trzeba zatrudnic ludzi, ktorzy by te korki odkrecali, a czlowiek moze sie pomylic, i wtedy maszyna za gruba kase sie psuje. Dlatego cwane firmy przetwarzajace odpadki wymyslily taka akcje, zeby z jednej strony zaoszczedzic na placach, ale tez zeby zminimalizowac ryzyko awarii sprzetu. Koszt surowac nie ma tu nic do rzeczy.
OdpowiedzNawet jeśli ktoś oprócz chorych dzieci ma z tego pożytek, to co z tego? Ważny jest cel główny. I myślę, że nic w tym dziwnego, że przy okazji ktoś chce załatwić swój cel (taki poboczny). To dwie pieczenie na jednym ogniu. Korzyść dla wszystkich bez straty dla nikogo. Rozwiązanie idealne. :)
OdpowiedzA czy ja narzekam? Piekno kapitalizmu.
OdpowiedzNiektórzy to po prostu zwykłe mendy społeczne... Jak tak można? Za grosz myślenia i empatii.
OdpowiedzSłyszałam od mojej Mamy, o pewnym panu, który zbiera nakrętki i przerabia je na łopaty śniegowe i zabawki i różne inne przydatne rzeczy.<br> U nas w domu się mały synek mojego Brata bawił długie miesiące nakrętkami, wkładał jedne w drugie, do pudełka po jogurcie, zrzucał na podłogę, a potem podnosił i sprzątał do miski i w sumie miał mnóstwo frajdy.<br> Zwykła nakrętka, a taka przydatna.
OdpowiedzNa panią nikt nigdy nic nie zbierał? To ja pozbieram. Kasę na glany z metalowymi czubkami, coby porządnego kopa pani dostała...
OdpowiedzMamuś, oni mają nakrętki, a ja nie ;( !
OdpowiedzOczy jak spodki miałam jak to czytałam. Nie wiem jak wytłumaczyć takie zachowanie.. pani ma dużo klepek nie tak poukładanych.
OdpowiedzU mnie tego też jest od groma. Tygodniowo około 1-1,5 kg tego oddajemy. Szczerze przyznaję, że mnie to wkurza strasznie, plączą się pod rękoma i walają, ale jak komuś może choć trochę pomóc to siedzę cicho i dalej wrzucam do woreczka każdą "zaoszczędzoną"
OdpowiedzWyborczyni k*rwina mikke jak w morde strzelił :D
OdpowiedzW tym kraju to naprawdę trzeba ludzi pałować. A od Korwina to ty się człowieku odpieprz,albo może najpierw trochę z jego poglądami się zapoznaj. Korwin jest za całkowitym rozdupczeniem OPIEKI SPOŁECZNEJ,a to zupełnie inna sprawa.Chodzi o to,że ja może być normalnie w kraju,który obywatela który uczciwie pracuje każe zajebiście wysokimi podatkami,a bezrobotnego pijaka nagradza zasiłkiem?Poza tym z opieki korzystają najcześciej albo nieroby,albo cwaniaki(często są to ludzie naprawdę przy sporej kasie). A zbieranie nakrętek spotkało by się z aprobatą Korwina,z prostego względu,że to nie idzie z naszych podatków,i jest to rzecz o którą osoba potrzebująca bądź jej bliscy zadbali(a każdy człowiek powinien być właśnie odpowiedzialny za siebie,a nie żerować na opiece społecznej). Rozumiemy się? Obywatelu,nie pieprz bez sensu...
OdpowiedzWyprany z samodzielnego myslenia k*rwinoidzie. Z pogladami twojego bożka zapoznalem sie dokladnie. Problem w tym, że sa one oderwane od rzeczywistosci, patogenne, szkodlie spole3cznie i po prrostu durne. Na sczescie ta wasata medna w muszce juz pewnie wkrotce zdechnie.
OdpowiedzA żebyś ty zdechł.Ja wiem,że Korwin jest wariatem i jest pieprznięty(i to dosłownie).Z tym że biorąc pod uwagę to co się ogólnie dzieje czy debilizmy unii europejskiej typu krzywizna banany albo walka z efektem cieplarnianym(jaki qrwa efekt?),to Korwin ze swoim wariactwem i tak do mnie przemawia.Bo w jego szaleństwie jest metoda.Poza tym naprawdę nie widzę innej alternatywy niż zamach stanu,kiedy opcje polityczne są tylko dla picu,kłócą się między sobą dla picu ale zyski z nas dzielą między sobą zgodnie. To powiedz mi myślicielu,co ty proponujesz?
OdpowiedzTo jest tragiczne, ale rzeczywiście spotkałam się z tym wielokrotnie - niszczenie dla samego niszczenia każdej pożytecznej inicjatywy. Najgłupsze jest to, że ci niszczący nic z tego nie mają, najwyżej jakąś chorą satysfakcję. Mi też kiedyś, kiedy byłam bardziej naiwna, zachciało się pomagać innym. I też w końcu znalazł się ktoś, kto postanowił to zniszczyć. Nagonka w internecie, oszczerstwa, niszczenie opinii, donos na policję (na szczęście donos od czapy i skończyło się na jednym przesłuchaniu, po którym umorzono sprawę). I jakoś przeszła mi ochota na bezinteresowne pomaganie na większą skalę...
OdpowiedzI niedobrze. Powinna jedynie, po takiej akcji, przyjść Ci ochota na więcej myślenia (nie obrażaj się, mam na myśli te naiwność). :) Pomaganie jest ok. Co do niszczenia - ciekawe jest to, że pani nie tylko niszczyła nie mając zysku, a wręcz mając straty. No bo ile paliwa musiała stracić zjeżdżając pół miasta za skrzynkami...
OdpowiedzNie obrażam się, bo faktycznie byłam naiwna, zakładając z góry dobrą wolę całego środowiska, w którym działałam. Na razie wciąż mam uraz, choć minęło już parę lat... Tym głębiej podziwiam ludzi, którzy się w takich sytuacjach nie zrażają i nadal robią swoje. Pomaganie jest ok, tylko twardym trzeba być.
OdpowiedzNie trzeba być twardym, tylko myślec logicznie. Wiesz, potrzebujący nic na to nie poradzą, że po świecie łażą idioci i pomimo tego potrzebują pomocy. A idiocie nic nie robi, że Ty przestajesz pomagać bo ma to gdzies, a wręcz osiągnął swój cel. Więc należy dalej działać chociażby na złość pani z historii podobnym ;)
Odpowiedz@Zaszczurzony, podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami. jak ktoś coś ma do nas i tego, co robimy, to się to i tak robi dalej choćby i na przekór temu komuś:) a skoro pani gotowa ponosić straty, to jej energię warto by było lepiej ukierunkować;)
OdpowiedzNasuwa mi się tradycyjne "o ja cież pierdziele"..jak można być tak...nastawionym roszczeniowo? Te dzieci i ich rodzice, by się chętnie z tą raszplą na zdrowie i majętność zamienili, ciekawe czy wtedy panienka by taka radosna była...
OdpowiedzCiekawe czy ta paniusia do centrów krwiodawstwa też jeździ i zebraną krew wylewa. Gdyby sama potrzebowała pomocy i ktoś by na nią zbierał, a trafiła się osoba która też by niszczyła to co uzbierane, ciekawe jak by paniusia zareagowala... Szkoda słów, niech się u ortopedy leczy bo na głowę już za późno.
Odpowiedzhttp://atrapa.net/legendy/zbiorkasmieci.htm - podobno jest to jedna z miejskich legend i jak już ktoś wyżej pisał tak naprawdę to z tych nakrętek nie da się nic wyprodukować, a ich zbieranie ma jedynie na celu ułatwieni pracy ludzią segregującym śmieci, tak czy inaczej jeśli to przynosi korzyści osobom potrzebującym a jednocześnie ułatwia komuś pracę to warto się w to zaangażować, ale jak widać w opisanej historii komuś to jednak przeszkadzało...
OdpowiedzJak pisałem wyżej - układ idealny. Jedni mają korzyść i drudzy. Nie przeszkadza mi, że na moich zakrętkach ktoś zaoszczędzi pracy skoro jednocześnie jakieś dzieciaki dostają turnusy, wózki itp
OdpowiedzPowiedzcie jak to w końcu z tymi nakrętkami jest?Zbierać czy nie zbierać?Czy to zwykła ściema?Mógłby wypowiedzieć się ktoś na poważnie,i siedzący w tym temacie?
Odpowiedzzakretki.info zadzwoń i dowiesz się wszystkiego. Ja polecam. To nic nie kosztuje, a oni faktycznie przekazują pieniądze na dzieciaki.
OdpowiedzNo tak, przecież zbieranie nakrętek to zbrodnia przeciwko ludzkości...
OdpowiedzNie dam tobie plusa tym razem, bo mi akurat 3 dziewiatki wypadna:) Ale historia dobra :)))
OdpowiedzBo to już tak jest. Psy ogrodnika, samemu nie wezmą innym też nie dadzą. Nic trzeba walczyć dalej.
Odpowiedz"podziemie nakrętkowe" sorry ale się uśmiałam
Odpowiedz..a to już gdzieś czytałam :) historia o nakrętkach poszła w eter :) ..Zaszczurzony Ty weź to wszystko wydaj jako książkę, ja próbuję iść spać i.. czytam dalej :)
Odpowiedz