Moja 12-letnia siostra brała udział w międzyszkolnym konkursie na przygotowanie prezentacji na temat naszego miasta na etapie miejskim.
Dużo się nad tym napracowała, efekt naprawdę niezły, praca została wysłana na konkurs, którego wyniki miały nadejść po ok. miesiącu. Minął miesiąc, wieści brak, więc wszyscy o sprawie zapomnieli.
Parę dni temu moja mama spotkała znajomą, której syn (rówieśnik mojej siostry) również brał udział w tym konkursie, tyle, że z ramienia innej szkoły. I ta właśnie znajoma chwali się, że synek zajął trzecie miejsce i pyta mojej mamy:
- A czemu twoja córka nagrody nie odebrała?
- Jakiej nagrody?
- No przecież zajęła drugie miejsce, odczytywali jej nazwisko.
- No co ty, niemożliwe, nic o tym nie wiem.
- Nie no, przecież byłam przy tym, bo pojechałam z Marcinkiem na rozdanie nagród do Urzędu Wojewódzkiego... Szkoda, bo przepadła jej szansa na udział w etapie wojewódzkim, przeszła dziewczynka, która dostała pierwsze wyróżnienie.
Mama lekki hmm... wk*rw? Postanowiła wyjaśnić sprawę w szkole, bo wiadomo, że 12-letniego dzieciaka to spore przeżycie. Okazało, że wychowawczyni nic o wygranej mojej siostry nie wiedziała. Wiedziała za to dyrektorka. Ale... stwierdziła, że dla szkoły to problem, bo ktoś ze szkoły musiałby z młodą pojechać na rozdanie nagród, a ona nie może sobie pozwolić, aby nauczyciele opuszczali lekcje. A i tak nagrodą był tylko jakiś durny dyplom. A no i oczywiście przejście do etapu wojewódzkiego, które przepadło, ponieważ na uroczystości nikt od siostry ze szkoły się nie zjawił. Ale co z tego? Przecież siostra i tak w etapie wojewódzkim nie miałaby szans. W czym problem?
W niczym, k*rwa...
Szkoła
Nie wiem, czy to coś pomoże, ale do kuratorium bym zgłosiła. Jak można zrobić dziecku takie świństwo!
OdpowiedzMoże rodzice podejmą taką decyzją. Przeżywają to już kilka dni, więc wątpię, aby zostawili to bez konsekwencji.
OdpowiedzI najlepiej kuratorium wojewódzkiego. Pomińcie regionalne najlepiej ;).
Odpowiedzkoniecznie - kuratorium i to z wielką grandą!!
OdpowiedzAbsolutnie postuluję za kuratorium... Dyrektorka nie ma prawa podejmować decyzji, które szkodzą interesom wychowanka a służą... no nie wiem, jej dłuższej przerwie, bo zastepstwa dla nauczyciela nie musi planować? To jest niedorzeczne i Twoi rodzice nie powinni tak tego zostawić, bo następnym razem moze się okazac, ze Twojej siostrze przepadła olimpiada ogólnopolska, gdyż dyrektorce nie pasował dzień czy miejsce!
OdpowiedzMatoły nie dyrekcja!
Odpowiedza potem są wielce zdziwieni że uczniowie nie wybierają ich szkoły. Przecież to taka dobra placówka!
OdpowiedzNajlepsze podsumowanie historii jakie widziałem na tej stronce :D
OdpowiedzMnie tez zakonczenie powalilo na lopatki;)
OdpowiedzDokładnie, puenta miażdży system :P
OdpowiedzEch, skad ja to znam.. Pamietam,jak w gimnazjum bralam udzial w olimpiadzie jakiejs. Zadany byl temat przewodni, podana lista ksiazek, konkurs nieco z nich, nieco bardziej ogolny. O tym, ze dostalam sie do ktoregos z wyzszych etapow dowiedzialam sie rano, dzien przed odbyciem sie tego nieszczesnego etapu. Wczesniej ponoc nikt nic nie wiedzial.. ;] 8 ksiazek w jeden dzien przeczytalam (m.in."Syzyfowe prace", "Krystyna corka Lavransa", "Stowarzyszenie umarłych poetow","Buszujacy w zbozu" i kilka innych, nie najcienszych). Zawsze kochalam czytac, ale taki maraton jednak byl nieco meczacy.. Wyzej niestety nie przeszlam, a wystarczyloby, gdyby sobie panie w szkole przypomnialy o poinformowaniu uczennicy na 2 tygodnie przed konkursem.
OdpowiedzHeh, ja na rozdanie nagród w konkursie(praca wysyłana ze szkoły) musiałam SAMA się zwolnić z lekcji,a później jeszcze dostałam niepoprawialną pałę bo okazało się, że była jakaś kartkówka. Za to mój brat nawet dowiedział się, że przeszedł dalej. Za to szkoła nie załatwiła mu dojazdu na następny etap. Ani jemu, ani kilkorgu innym dzieciakom, które też przeszły. Na własną rękę musieli dostać się ponad 160 km do Warszawy. Za to na wożenie sportowców na zawody W ROLI WIDZÓW(!)pojazd zawsze jest zorganizowany.
OdpowiedzIle?! O_o Przepraszam, że spytam, ale... w jakim tempie ty czytasz? Dwie strony na ile?
OdpowiedzŻaden problem w sumie. Przeczytałem 550 stron Harry'ego Pottera (Zakon Feniksa) w niecałe 6 godzin, czytając prawie non stop, z krótkimi przerwami.
OdpowiedzJesli chodzi o HP to też pobijałam własne rekordy:) Ale wydaje mi się, że NISZA zna techniki szybkiego czytania: patrzenia na całą stronę a nie pojedyncze słowa
OdpowiedzNie,nie znam technik.. znaczy kiedys nawet probowalam sie ich nauczyc, ale nie podobaja mi sie :) Znika wtedy przyjemnosc smakowania slow i z calego czytania :) Po prostu od malenkosci duzo czytalam, wiec jakos samo sie rozwinelo. Aczkolwiek, jak czasem patrze na tempo,w jakim czytaja znajomi, to faktycnie czytam szybciej niz wiekszosc ludzi. Ale z technikami nie ma to nic, a nic wspolnego :) Zdecydowanie wole czytac nieco wolniej i czerpac przyjemnosc z kazdego slowa ksiazki :) Sam konkurs zas miejsce mial ponad 10lat temu, wiec tym bardziej nie mialo to nic z takimi technikami wspolnego :) Ksiazki w wiekszosci byly ciekawe i mnie wciagnely, plus oczywiscie siedzialam i caly czas czytalam, w trakcie jedzac, pijac, praktycznie bez przerw ;)
Odpowiedz@nisza, kurczę, podziwiam... sama czytam dużo, też od dzieciństwa, ale jak na razie umiem wziąć tylko dwie średniogrube na jeden dzień...
OdpowiedzTo byla sytuacja bardzo awaryjna, a z racji ilosci ksiazek, jakos czytania tez byla nizsza (o czym swiadczy to,ze nie przeszlam dalej:) ). Owszem, o calosci mialam pojecie, ale szczegoly umykaly :) No i nie zdazylam sobie nic opracowac.. Tak normalnie to tylu ksiazek dziennie nie czytam :P
OdpowiedzTeż czytam dość szybko w porównaniu z innymi ale 8 książek na dzień to b. dużo. Zależy od grubości ale trzeba też przemyśleć, przeanalizować. Pewnie dlatego się nie dostałaś dalej, bo kto by wyrobił? Haha. Moja klasa 3 gim... 1/3 dalej nie potrafi płynnie czytać.
OdpowiedzNie mieści mi się w głowie, jak można zdolnemu dziecku wyciąć takie świństwo. Może miałam za fajną szkołę po prostu i wspierających nauczycieli. Ba, na wszelkie rozdania nagród (które zwykle były w soboty) jeździła ze mną przyjaciółka, co było propozycją dyrektorki- żebym się nie nudziła po drodze, bo do miasta wojewódzkiego jechało się 1,5h. Siostrze życzę powodzenia w następnych konkursach. :)
OdpowiedzTakie zachowanie jest przykre nawet dla 20 latka i każdego kto był w takiej sytuacji. Człowiek się napracował, poświęcił czas a tu ktoś wyjeżdża z mamtowdupizmie...
OdpowiedzA nieobecność na ogłoszeniu wyników automatycznie wiąże się z nieprzejściem dalej? Pytam, bo nie znam regulaminów, ale wydaje mi się to dziwne.
OdpowiedzAkurat w tym konkursie tak było. Nie wiem czy tak jest w każdym, też się nie znam.
OdpowiedzStraszne. :( Nie możecie się od tego odwołać jakoś? Może warto spróbować, a nuż się uda?
Odpowiedz@Velma, ok, ale weźmy pod uwagę też sytuację dziecka, które przeszło zamiast mojej siostry. Nie powinno cierpieć z powodu głupich zasad konkursu i chamstwa dyrektorki.
OdpowiedzNo niby tak. W każdym razie - myślałam, że niekoniecznie ktoś zajął jej miejsce i liczba osób w następnym etapie nie musi być "stała".
OdpowiedzTak samo Twoja siostra nie powinna cierpieć przez dyrektorkę. Niech przejdą obie dziewczynki i problem rozwiązany.
OdpowiedzTo jest dla dziecka bardzo ważna lekcja życia - nieważne jak się napracujesz, przez jakiegoś debila i tak pójdzie to na marne. Niech sie przyzwyczaja...
OdpowiedzNie tylko w podstawówkach i gimnazjach takie sytuacje. Jechałam kiedyś na bardzo poważne zawody sportowe. Chciałam reprezentować uczelnię. Odp uczelni: NIE. Dlaczego? Bo NIE...no dobra, no to chciałabym móc odrobić jedne ćwiczenia, które opuszczę jadąc na zawody. I to samo - NIE. Dlaczego? Bo NIE MOŻNA TAK....Ołkeeeej, no to na Mistrzostwach Polski reprezentowałam tylko mój klub sportowy xD
OdpowiedzPedagodzy psia mac! Oni mają wychowywać czy demotywować?
OdpowiedzNiektórzy idą na pedagogikę, bo tam podobno jest łatwo. I zdarzają się takie "kwiatki".
Odpowiedz@BiałaSzczurzyca, dobrze, że dodałaś "podobno". Miałam na swoim kierunku takich chojraków co przyszli na pedagogikę, bo się nie dostali gdzie indziej, lub stwierdzili, że tu będą mieli luzy. Większość odpadła po pierwszej sesji, niedoróbki po pierwszym roku. Niestety Czasami takie indywiduum zdobywa dyplom i potem mamy takie efekty w szkołach czy przedszkolach, jakie możemy przeczytać w historiach na piekielnych.
Odpowiedz@ollie mozna być inteligentnym i byc w stanie zdac wszystkie egzaminy, jednoczesnie stosować mamtowdupizm jak ta dyrka w historii..
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 kwietnia 2012 o 19:38
Jak zakwalifikowałam sie do udziału w olimpiadzie przedmiotowej to musiałam chodzic od nauczyciele do nauczyciela, zeby łaskawie podpisał papier , że zgadza sie mnie przygotowywac. Uczyłam sie sama, doszłam nawet dość wysoko, ale dla nauczycieli był problem: bo trzeba było ze mna jechac na konkurs i w teorii przygotowywac mnie do konkursu- w praktyce nikomu sie nie chciało. A w konkursie kto zajął najwyższe miejsca- uczniowie szkoły gdzie nauczyciel prowadził zajęcia przygotowawcze do konkursu!! Wygrana w w/w konkursach to tak naprawde punkty dla nauczyciela, które on zbiera, żeby zostac dyplomowanym.
OdpowiedzJejku, do jakich wy szkół chodziliście? U mnie właśnie ze względu na korzyści dla nauczycieli było zupełnie odwrotnie - wręcz kłócili się, kto się mną zajmie i katowali mnie przygotowaniami, oby tylko jak najwyżej zajść w konkursie. W końcu pośrednio i oni coś osiągali w ten sposób.
OdpowiedzPodobno najlepsze liceum w mieście... podobno.
OdpowiedzA no tak, nauczyciele pracujący w tych dobrych szkołach utrzymują się zazwyczaj z dawania korepetycji 100zł/h i dla nich olimpiady szkolne to strata czasu i pieniędzy...
OdpowiedzDwa lata temu brałam udział w jakimś konkursie z języka polskiego. Oczywiście, po czasie zapomniałam, konkurs jak konkurs. Okazało się, że zajęłam 8 miejsce w kraju, a nie miałam o tym zielonego pojęcia. Wyszło na jaw dopiero wtedy, gdy odbył się apel z okazji dnia nauczyciela i wyczytywano osiągnięcia uczniów, jako pochwała dla nauczycieli za ich przygotowanie ( o żadnym przygotowywaniu nie było mowy ;> ). Nie dostałam nawet dodatkowej piątki do dziennika, co to tam jest, 8 miejsce :) Z łaski na koniec dostałam jakiś dyplom, który przysłali organizatorzy konkursu. No ale nie dostałam tego, co dla mnie było najważniejsze- jakiejkolwiek pochwały. Ach, te szkoły.
OdpowiedzPochwałę?! Pfff! Jeszcze by ci się w głowie poprzewracało ;-)
OdpowiedzPrzypomniała mi się podobna historia. W gimnazjum dwukrotnie otrzymałem stypendium marszałka województwa pomorskiego za wyniki w nauce - bardzo miła sprawa, bo moja rodzina miała problemy finansowe i każde pieniądze były potrzebne. W liceum przez dwa lata szkoła nie zgłaszała mnie do tego stypendium, ponieważ nie miałem osiągnięć (cóż, w gimnazjum nikomu to nie przeszkadzało). W trzeciej klasie byłem finalistą olimpiady przedmiotowej, zostałem zapewniony, że zgłoszenie pójdzie. Po pewnym czasie zadzwoniłem do szkoły z zapytaniem, czy są wyniki; zostałem oddelegowany do zajmującej się tym pani pedagog, która słodkim głosikiem oznajmiła, że nie wysłała zgłoszenia, gdyż i tak bym nie dostał stypendium. Ot, 1000 zł w plecy. Nie pierwszy raz, kiedy szkoła miała w dupie mnie i moje starania.
OdpowiedzDziwne przecież to dla szkoły zawsze jakiś plus jak uczeń wygrywa w konkursie.
OdpowiedzKoniecznie, ale to koniecznie pisemna skarga do kuratorium . Z żądaniem pisemnej odpowiedzi. Ja bym się pewnie jeszcze pokusiła o zainteresowanie sprawą jakiejś lokalnej gazety. A niech durnej dyrektorce zrobi się gorąco koło d..py. Oby tylko twoi rodzice nie odpuścili.
OdpowiedzW szkołach, do których uczęszczałam, osoby, które miały jakieś osiągnięcia czy to sportowe czy naukowe, były przez nauczycieli i dyrekcję wychwalane i przedstawiane jako wzór do naśladowania. Dlatego nie rozumiem rozumowania dyrektorki. Najważniejsze, żeby nauczyciele nie opuszczali lekcji, c**j ze zdolnymi uczniami?
OdpowiedzBrałam udział w olimpiadzie. Nie będę zdradzać szczegółów, bo nie było zbyt wielu uczestników, więc wiecie, o co chodzi... II etap był podzielony na dwa dni. Pierwszego mieli zdawać miejscowi, drugiego spoza miasta. Podobno ci z miasta nie wiedzieli nic, ogólnie sobie nie radzili. Wchodziliśmy trójkami na część ustną. Była ze mną dziewczyna, która wiedziała wszystko. Odpowiedziała na wszystkie pytania, mówiła dokładnie, z datami, umiała na 101%, zrobiła ciekawą prezentację. (Dodam, że jej po chamsku przerwali. Miała 15 minut, powiedzieli jej "starczy, starczy...". Mi powiedzieli po kilku minutach "Czy mogłabyś przejść do tematu głównego, bo chcemy zarządzić przerwę...") Ona mogłaby odpowiedzieć na każde pytanie dotyczące olimpiady. Nie przeszła. Przeszły 3 dziewczyny. Z miasta, w którym działa się olimpiada. Pomyślałam "trudno, może dobrze tu kształcą". Z tej samej szkoły "trudno, może to najlepsza szkoła". Z tej samej klasy. "trudno, może mają najlepszego nauczyciela". Nauczycielką była kobieta prowadząca olimpiadę (stanie z mikrofonem, rozdawanie kartek itp, rozmawiała z tymi dziewczynami, więc wiedziałam, że je zna...) Wtedy się naprawdę wkurzyłam.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 31 marca 2012 o 17:29
U nas w gimnazjum ostatnio się zdarzyło, że drużyna sportowa dostała się do półfinału jakichś międzyszkolnych zawodów, ale szkoła nie chciała im zapewnic dojazdu. Ci chcieli sami się złożyc i pojechac ze swoich pieniędzy, ale im nie pozwolono, bo musieliby się z lekcji zwolnic ;/. Na szczęście to był pojedynczy przypadek, bo ogólnie to nasza szkoła jest bardzo aktywna jeśli chodzi o konkursy czy zawody.
OdpowiedzA może znajdzie się na to jakiś paragraf w statucie szkoły?
OdpowiedzPodejście dyrektorki dziwne i, jak dla mnie, zaskakujące. To żaden problem zrobić zastępstwo za nieobecnego nauczyciela, który jedzie z laureatem. To pierwsza sprawa. Druga - to właśnie szkoła zyskuje na tym, że uczniowie osiągają doskonałe wyniki w konkursach/olimpiadach. Owszem, wygrana się liczy, ale ważne jest również to, że dany uczeń przeszedł do kolejnego etapu. To duży plus dla szkoły i można się tym chwalić :) Durny dyplom? Przecież to właśnie dyplom wywołuje dumę w oczach dziecka. Tam jest jego nazwisko. Tam też jest napisane, w czym to dziecko jest dobre.
OdpowiedzSzkoda, że wszyscy rozumieją takie oczywistości prawda? Pewnie gdyby nagrodą był jakiś sprzęt dla szkoły dyrektorka podeszłaby do sprawy zupełnie inaczej.
OdpowiedzZ opóźnieniem przyszło mi do głowy, że warto by sprawdzić, czy dyrektorka nie ma jakiegoś związku z dziewczynką, która weszła na miejsce Twojej siostry. Jakaś córka przyjaciółki lub wnuczka szwagierki, której "pomogła" dojść w konkursie dalej? Bo naprawdę trudno wymyślić, czemu zataiła taką informację. Naprawdę mam nadzieję, że Twoi rodzice nie zostawią sprawy, to by było jak powiedzenie Twojej siostrze, że i ich nie obchodzi, czy zostanie potraktowana sprawiedliwie. No, i liczę, że napiszesz, co dalej...
OdpowiedzPrzypomniał mi się konkurs przyrodniczy- kartki na których można było sprawdzić kto pisze w jakiej sali przyczepiali na kilka minut przez rozpoczęciem. W jednej sali w ogóle nie przyczepili, więc wszyscy uczestnicy latali jak koty z pęcherzami po całej szkole i sprawdzali, gdzie przyczepiają kartki. Patem jeszcze się okazało, że prace są źle zakodowane (?) więc sprawdzali kto przeszedł dalej... po kolorze długopisu.
Odpowiedzchyba bym kobiecie krzywdę zrobił gdyby mi coś takiego prosto w twarz powiedziała...i zgadzam się że należy iść do kuratorium
OdpowiedzDokładnie, ale to dokładnie to samo było w przypadku mojego najstarszego syna. I argumenty identyczne Tylko że dowiedzieliśmy przypadkiem się po pół roku, w wakacje.
Odpowiedz