Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Los tak chciał, że obecnie pracuję w sklepie z ciuchami damskimi. Nie…

Los tak chciał, że obecnie pracuję w sklepie z ciuchami damskimi. Nie jest to sieciówka, a taki prywatny sklepik z ciuchami głównie od polskich producentów. Dobre materiały, fajne kroje, wszystko szyte w Polsce, a nie w Chinach, więc ceny nieco wyższe niż normalnie. Dobra dosyć tej reklamy :P czas przejść do meritum.
Jak w każdym sklepie u nas też trafiają się piekielne klientki. Oto "kwiatki" z ostatniego tygodnia:

1. "Ja się jeszcze zastanowię".
Przyszła pani szukając czegoś na Komunię syna. Trzy godziny później, po przewaleniu niemal całego sklepu do góry nogami i pomierzeniu ponad 20 sukienek pani stwierdza:
- Właściwie to ja nie wiem, ja się muszę zastanowić, poza tym wy tu nie macie nic ciekawego. - Po czym wybiega ze sklepu zostawiając po sobie totalny kataklizm.

2. "Bo tu same małe rozmiary są!"
Mamy pewną "stałą klientkę", która przychodzi po kilka razy w miesiącu, nic nie kupuje, ale przez bite pół godziny potrafi biegać po sklepie i narzekać, że same małe rozmiary mamy i powinniśmy zamknąć sklep. Przy czym narzeka głośno i nieprzyjemnie, no ale "klient nasz pan". Dodam, że rozmiarówkę mamy pełną - od 36 do 46.

3. "Boże jak tu drogo!"
Kilka dni temu miałam nieprzyjemność doświadczyć dzikiej awantury. Klientka nawrzeszczała na mnie, że nie chcę opuścić ceny jedwabnej tuniki - sukienki z aplikacjami (na serio piękna i dobrze uszyta rzecz) z 300zł na max 100zł. Usłyszałam, że zwariowałam i że ona widziała taką na bazarze po 50 zł. Jej wrzaski niosły się daleko, a po wszystkim musiałam zamknąć sklep i iść się chwilę przejść, żeby nie zacząć zabijać.

4. "Pani da rabat".
Jeden z moich "ulubionych" typów klientek. :D Targują się o każdą złotóweczkę, a jak w końcu te 5% opuszczę, to mają dumną minę jakby mnie - człowieka z plebsu - puściły z torbami. Normalnie interes życia! Zeszła z ceny 5 zł!
Niektóre jednak są bardziej bezczelne i pomimo wystawienia rabatu żądają (nie proszą, ŻĄDAJĄ!) większej obniżki, a najlepiej oddania im ciucha za darmo w nagrodę, że zaszczyciły swoją osobą nasze skromne progi.

5. Ekspedientka jest powietrzem.

W naszym sklepie jest zwyczaj indywidualnego podejścia do klientek. Witamy przy wejściu, pytamy czy coś pomóc, pomagamy dobrać ciuchy, dodatki, itp. Jednak zdarza się pewien typ pań, które traktują obsługę jak powietrze. Na "dzień dobry" nie reagują, a na "czy mogę w czymś pomóc" odwracają się plecami, bo krótkie "dziękuję, tylko oglądam" jest powyżej ich możliwości. Zwykle reaguję na to głośnym i dobitnym "okeeeej":D. Ostatnio przyszły dwie panie, pokręciły się, pooglądały ciuchy i... ponarzekały na obsługę. A my? My próbowałyśmy jakoś do nich zagadać, ale chyba panie w innym języku mówiły, bo kompletnie nie reagowały na nasze pytania.

6. Ekshibicjonistki (niekiedy z perwersjami).

Moim zdaniem najzabawniejszy typ klientek. Nieważne, że przymierzalnia wolna, nieważne, że ludzie w sklepie, ona będzie się rozbierać tu i teraz! Na środku sklepu! A jak już uda się zaciągnąć panią za kotarkę to i tak będzie zza tej kotarki wyskakiwać (w samej bieliźnie, albo i bez). Dodatkowo niektóre z tych pań lubią nam pokazywać fragmenty swojej anatomii, np. "Pani zobaczy jak ja mam te piersi upchnąć w sukience!", albo "Niech pani spojrzy jakie mam rozstępy!". Cóż wtedy zrobić... trzeba obowiązkowo zachwycić się, bądź współczuć. Oczywiście wszystko przy publice. :D

7. Panie typu "chodząca broń biologiczno - chemiczna".

Pal licho nadmierne owłosienie w miejscach, które panie zwykle depilują. To akurat indywidualna sprawa każdej kobiety, ale chęć unieszkodliwienia ekspedientki zapachem, od którego łzawią oczy już zabawne nie jest. A taka śmierdząca baba to też klientka, której trzeba np. pomóc zapiąć sukienkę. Specjalnie mówię "śmierdząca baba", bo osoba, po której muszę wietrzyć sklep nie jest dla mnie normalną kobietą... a potem mam moralny dylemat czy wywieszać na sklep mierzone przez nią ciuchy, bo zwyczajnie się brzydzę ich dotykać.

Na zakończenie dodam, że w 90% przypadków, piekielność rośnie z wiekiem. Większość piekielnych klientek to damy 50+.

sklepy

by Bryanka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar sla
4 18

36-46 to nie jest pełna rozmiarówka - 34 czy xs już dawno do niej dołączył.

Odpowiedz
avatar Bryanka
4 10

Tyle, że niektóre ciuchy mamy i tak zaniżone w taki sposób, że 36 jest jak 34/36, a w innych modelach z 34 są pojedyncze sztuki gdyż jest na nie mały zbyt. Poza tym niestety nie wszystkie marki wypuszczają XS. Sama noszę rozmiar XS, ale marki z naszego sklepu swoją pełną rozmiarówkę określają głównie jako 36-46.

Odpowiedz
avatar Bryanka
10 16

No u nas jest troszkę inaczej, sklep bazuje głównie na stałych klientkach, a klientki "z zewnątrz" to głównie panie między 38-42, te rozmiary schodzą najczęściej. Nie mam wpływu na to, że dany producent nie wypuszcza rozmiaru 34 :] Poza tym autentycznie mamy dwie marki z zaniżoną rozmiarówką, zresztą przecież napisałam, że posiadamy również pojedyncze egzemplarze rozmiaru 34. Za mojej "kadencji" nie sprzedałam ani jednej sztuki rozmiaru 34 u nas, a pracuję już jakiś czas. Są, bo są, ale schodzą raz na ruski rok.

Odpowiedz
avatar Hellyspring
0 0

@Bryanka: To ja mam odwrotny problem: nosze bardzo maly rozmiar (32/34) i zdobycie odpowiedniego ciucha graniczy niemal z cudem. A ze aktualnie mieszkam na Bawarii, w oko wpadly mi tradycyjne bawarskie stroje ludowe, na pchlim targu znalazlam uroczy, czerwony plaszczyk w tym stylu, w rozmiarze 34. Uradowana zaprezentowalam sie kuzynce, a ona na to: ''Helly... to moze jest 34, ale na bajerowsko baba, a nie na ciebie'' :) Jak dla mnie najbardziej obrzydliwe sa owe ''smierdzace baby'', jak kiedy pozyczylam jednej kolezanke bluze, musialam ja potem wyrzucic, wiec wiem, doslownie, czym to ''pachnie''...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

W charakterystyce pracy w sklepie odzieżowym powinien być zapis o stałych atrakcjach przewidzianych dla pracowników;)

Odpowiedz
avatar Bendi
17 19

Osoby z punktu 7 to jeden z powodów całkowitego porzucenia komunikacji miejskiej. Nigdy nie spotkałem nic równie cuchnącego co niedomyta pacha pewnego babsztyla, a miałem praktyki na składowisku odpadów i w oczyszczalni ścieków. Coś niesamowitego...dziewczyna obok mnie osunęła się na ziemię, mi mroczki przed oczami się pojawiły a ludzie szczęśliwie oddaleni od bezpośredniego pola rażenia, w tym człowiek o aparycji konesera tanich win, mieli mocno skrzywione miny. Zabrakło tylko płaczu dziecka i skowytu psów :).

Odpowiedz
avatar TomX
4 4

A propos Twojej końcowej refleksji: ja, młody szczyl, zastanawiam się, czy to kwestia feralnego pokolenia, czy trudnego wieku...

Odpowiedz
avatar Bryanka
5 7

Nie mam pojęcia z czego to wynika. Młodsze klientki są bardzo miłe, właściwie nie przypominam sobie żadnej piekielnej. Problem zaczyna się przy starszych paniach po 50-tce, 60-tce. Potrafią zaleźć za skórę, albo są zwyczajnie niemiłe. Nie jest to sieciówka, więc nie trafiam na solarki.

Odpowiedz
avatar Dodziak
2 2

Kto wie, może im z wiekiem trochę odbija i stają się przekonane o tym, że odwiedzając nieco droższy sklep są paniami całego świata. Może nabierają przekonania o własnej- wynikającej wieku nieomylności i konieczności bezustannej usługi i składania hołdów przez "szczylów"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 20

Co do "chodzącej broni biologicznej" mam ciekawostkę: Mianowicie niecały rok temu musiałem udać się do chirurga celem założenia gipsu (uroki WFu w szkole- wy się tu zabijajcie, a ja sobie skoczę na kawkę i popatrzę. Że cię niby coś boli?! Przestań symulować, bo pójdziesz do dyrektora gówniarzu!!!!!!!). Przychodzę do poczekalni, oczywiście... Kolejka jakby drugie życie rozdawali(serio- cała poczekalnia szczelnie wypełniona moherowymi babciami i dziadkami recytującymi na pamięć chyba słownik chorób; tylko kilka osób 30-40+). Ścisk taki, że nie ma już jak oddychać(oszczędność- po co włączać wentylator?! Niech się ludzie poduszą!), ja już myślę, że gorzej być już nie może i czekam na swoją kolejkę chyba drugą godzinę. O ja głupi, nie przewidziałem, że może być. Otwierają się drzwi, przez nie WTACZA(taa, nie wchodzi- wtacza) się koleś wyglądający jak multikrzyżówka człowieka, hipopotama i bomby biologiczno-chemicznej. Koleś miał max. 180cm wzrostu, a na oko ważył SPOKOJNIE 200-230kg(do dziś się zastanawiam, jak on się doszedł w ogóle do tej przychodni). Ale to nic... Przecież nie ocenia się książki po okładce. Błąd!! Koleś chyba nie mył się przez cały rok, włosy były już tak uje*ane, że wyglądały jakby je ktoś na żelu położył... Od skóry odchodziły płaty...czegoś(stawiam na bród). Smród nie z tej ziemi. I żeby to był tylko ten naturalny- nie, była to mieszanka typu brak mydła, papierosy, alkohol(czy raczej rozpuszczalnik), używki, stare ubrania, fekalia i co tam jeszcze. Oczywiście zalany w trupa- bełkotał tak, że można by stworzyć z tego kilka nowych języków. Momentalnie "moherki" zaczęły skandować hasła typu "ale śmierdzi, wyjdź człowieku i daj żyć" itd, no ale te nic...(pierwszy raz się z nimi w pełni zgodziłem- jak wszyscy obecnie w przychodni z pielęgniarkami włącznie) Pierwszy raz widziałem jak koło 30 osób w wieku 75+ ZGODNIE I BEZ ŻADNYCH ZASTRZEŻEŃ PRZEPUSZCZA 1 OSOBĘ !!! Koleś w końcu wtoczył się do gabinetu(w poczekalni odgłos zbiorowego podziękowania Najwyższemu za 2. szansę na życie). Nie minęło może 2 minuty, a z gabinetu WYLATUJE owa multikrzyżówka poganiana przez chirurga chyba przy pomocy dywizjonu SS i krzykami typu "weź się -urwał nać- umyj -gwałcony na potęgę- pijaku i nie wracaj dopóki nie wytrzeźwiejesz -murwa kać-wuju- Skąd się tacy biorą?! I bez hasełek typu "bo to bezdomny", "nie ma kasy"(że co?! a na rozpuszczalnik, fajki i używki to ma?!!), "to ofiara życia"(to już najprędzej), bo tak, jakby iść na przesłuchanie o pracę w zapierdziałym dresie...

Odpowiedz
avatar Bryanka
11 13

opisz to w osobnej historii :)

Odpowiedz
avatar Lunnayenne
8 8

Ugh, moja wyobraźnia kiedyś mnie zabije. Aż poczułam ten smród. A taki dobry jogurcik właśnie jadłam...

Odpowiedz
avatar ptaszyca
1 7

Swoją drogą niezła strategia na mohery w poczekalni namiętnie wjebujące się w kolejki...

Odpowiedz
avatar Runek
2 4

Nie, jeśli ma 60 lat :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 marca 2012 o 18:35

avatar Bryanka
2 4

No właśnie głównie 50+ tak się "zabawiają" :]

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@Bryanka a zdarzają się młodsze?Takie w przedziale 17-40?

Odpowiedz
avatar Bryanka
2 6

Sorry, niestety nie :P I te co lubią na golasa po sklepie latać są hmmm...puszyste, ale takie nieco zaniedbane puszyste.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 6

;/.Szkoda,nie jest to dobra reklama dla Waszego sklepu.Gdyby zdarzały się takie,to myślę,żeby jednak wyszło Wam to na korzyść.

Odpowiedz
avatar Oriana
0 0

Ja też kiedyś pracowałam w takim butiku. Przypomniałaś mi te czasy. Za to i za fajną klasyfikację potworów duże "mocne" :D

Odpowiedz
avatar Agness92
7 7

hmm... Jeśli chodzi o typ 5... Osobiście bardzo nie lubię pytania na wejściu "W czym moge pomóc? :)", wolę najpierw się sama rozejrzeć (nawet pod czujnym okiem ekspedientki śledzącej każdy mój ruch), ale ZAWSZE odpowiadam na "Dzień dobry", alboo mówię "dziękuję, tylko oglądam". Chcę tylko zwrócić uwagę, ze nie kazdego zachwyca indywidualne podejście do klienta. Nie usprawiedliwiam zupełnego braku kultury.

Odpowiedz
avatar ptaszyca
5 11

"Dziękuję tylko oglądam" = dla kasjereczek* "ooo, kolejny śmieć z plebsu co to go nie stać na superhiperluksusowe ciuchy z MOJEGO sklepu, trzeba wyprosić." *oczywiście tych, u których brak wychowania jest odwrotnie proporcjonalny do IQ

Odpowiedz
avatar Bryanka
2 4

Wystarczy "dziękuję tylko oglądam" i zostawiam klientkę w świętym spokoju, zajmując się wlasnymi sprawami. Poza tym do klientki podchodzę dopiero jak już trochę polazi i popatrzy sama. W 8 przypadkach na 10 słyszę w odpowiedzi "A wie pani, bo ja szukam tego i tego...". U nas jest też tak, że klientka określa co chce, a my jej to przynosimy. Ona ma za zadanie tylko mierzyć, my mamy jej wszystko przynieść i ją ubrać. Taka polityka sklepu, a stałe klientki znamy z imienia i nazwiska. Jak przychodzą z mężami/mamami/koleżankami to osoba towarzysząca siada sobie i dostaje kawę. Większość wraca ze względu na takie podejście do klientów. Oczywiście jak klientka chce być samodzielna to jej w tym nie przeszkadzam. Pomogę jeśli poprosi o pomoc.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 marca 2012 o 12:40

avatar ptaszyca
-2 4

Ale chyba nie pomyślałaś że do Ciebie piję? Taki wniosek mi się nasunął z własnych doświadczeń i opisywanych tu sytuacji.

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 2

Nie no co Ty :) Tylko opisuję jak jest "u nas", bo jest to specyficzne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Ja bym tylko dodał że piekielność nie rośnie z wiekiem po prostu przestaje im zależeć na jej ukrywaniu :) i charakterek pokazują w pełni. Co do nieciekawych zapachów, nie zawsze jest to wina osoby zburzenia hormonalne a takie są często spotykane w wieku 50+ no i choroby których efektem jest nieprzyjemny fetor

Odpowiedz
avatar eRKaZet
1 1

A może typ numer 7 to nowy sposób na kradzież? Wchodzi taka "śmierdząca baba" do sklepu, powala swoim "zapachem" obsługę sklepu, a potem kradnie, co dusza zapragnie?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 6

tuniki za 300 zł to bym sie spodziewała tylko w river island w którym byłam raz, zobaczyłam ceny i więcej nie weszłam

Odpowiedz
avatar kloodi1998
-4 8

Nie uważacie,że to mała przesada?!?! Nie miły zapach kobiety to nie tylko wina braku kąpieli. W wielu przypadkach jest to wina niespotykanego często, śmierdzącego potu, którego trudno jest się skutecznie pozbyć(wiem coś o tym, nie z własnego doświadczenia)lub przebywanie z kimś o podobnych problemach. Ty tez możesz śmierdzieć nie wiedząc o tym. Czasem kobiet nie stać na drogie ubrania, dlatego jak sobie pozwolą na taka tunikę za 300 zł to nawet 5% jest dla nich dużo. Nie mówię że cały teks jest zły ( bo klientki są czasem upierdliwe) i niektóre przykłady są naprawdę piekielne. Mam po prostu wrażenie, że strasznie chciałaś cos wpisac na piekielni. pl i wymyśliłas że to będą te durne przykłady. Wybacz, ale takie jest moje zdanie!!

Odpowiedz
avatar Bryanka
4 4

A mnie jak nie stać na coś to nie robię ekspedientce awantury za to że cena jest taka a nie inna :) Nie ja ustalam ceny.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
-1 5

Tak a propos pkt 1 to od kiedy jest obowiazek zakupu czegokolwiek w zaleznosci od czasu oglądania?

Odpowiedz
avatar Bryanka
2 2

Nie ma takiego obowiązku ;) I nigdzie nie napisałam, że jest taki obowiązek. Jednak jest coś takiego jak kultura osobista, np. jak się coś mierzy to się nie rzuca tego potem na ziemię, albo w stronę ekspedientki jak jakąś szmatą. Wystarczy powiesić na wieszaku i zostawić w przymierzalni.

Odpowiedz
avatar m_m_m
1 1

Ad.4 - Ze względu na częste pytania o RABAT informuję uprzejmie że jest to stolica Maroka.

Odpowiedz
Udostępnij