Pracuję w kinie.
W poprzedniej historii opisałam moją supervisorkę Tracey. W dużym skrócie: gdyby tępota była przestępstwem, nad Tracey wisiałoby już kilkukrotne dożywocie.
Stoję na kasie. Podchodzi klientka i mówi, że zamówiła online i zapłaciła za kilka biletów na film. Niestety mąż się nie wyrobi i nie przyjdzie, córka-studentka zapomniała legitymacji, syn ma piętnaście lat, a ona omyłkowo zamówiła bilet dla dziecka, itd., itd., a tak w ogóle, to czy dałoby się zrobić upgrade na fotele klasy VIP.
Wszystko brzmiało potwornie skomplikowanie, ale w rzeczywistości było łatwe do zrobienia: po prostu kobiecie zwróciłoby się pieniądze za wszystkie bilety, a ja bym jej sprzedała od nowa, tym razem ze wszystkimi obniżkami i upgradem.
Proste?
Nie dla Tracey.
Do zrobienia zwrotu potrzebna jest autoryzacja kogoś wyższego w hierarchii - podwójny kod wstukiwany w kasę, zwykłym pracownikom niedostępny. Zawołałam T. i, mając bolesną świadomość tego, że wszelkie tłumaczenie można w przypadku tej dziewczyny o kant rzyci rozbić, chciałam ją poprosić tylko o wklepanie kodu. Niestety! Klientka była szybsza, i zaczęła od nowa usłużnie tłumaczyć, że zwrot, że jednak normalny zamiast studenckiego, że nie ma dziecka, jest nastolatek...
Tracey para buchnęła z uszu, kiedy jej mózg próbował nieporadnie ogarnąć dramat klientki. W połowie zdania przerwała kobiecie:
- Yyyy, to ja... eee... pójdę do biura zarządu po eee... specjalny druczek. - I pogalopowała w głąb korytarza, zostawiając mnie z oczami jak dwa funty. Bo widzicie, u nas żadnych druczków przy zwrocie nie potrzeba. Wystarczy jedna kartka z podpisem klienta i wydrukiem z kasy, a już jedną przygotowałam, kiedy czekałam na supervisorkę.
No nic. Mija minuta, dwie, pięć, dziesięć. Klientka po jednej stronie lady, ja po drugiej, stoimy jak kołki i czekamy. Tracey nie wraca. Na szczęście kobieta była wyrozumiała i załapała, że bez szefostwa nic jej nie pomogę. Usunęła się na boczek, ja obsłużyłam kilku klientów, Tracey nadal ani widu. W końcu wkurzyłam się potężnie i zadzwoniłam do biura.
Czego się dowiedziałam od dyżurującego menadżera? Że Tracey zaraz po powrocie do biura ubrała się bez słowa i poszła do domu. Kiedy men usłyszał, że klientka czeka od dwudziestu minut na zwrot, dostał szału. Przyleciał w trzy sekundy, przeprosił kobietę na kolanach i dołożył darmowy bilet w ramach przeprosin.
Czy Tracey poniosła konsekwencje?
Niiii. Następnego dnia men wezwał ją na dywanik, ale T. wykonała swój popisowy numer i z miejsca się popłakała.
Men przełożył dywanik, ale T. znów się taktycznie rozszlochała i szlochała tak długo, aż men się poddał i wpisał jej naganę do akt.
Jak tu nie kochać tej dziewczyny?
Kino zagranica
Kpiną jest w Angli że niekompetentni leniwi angole dostają awanse na wysokie stanowiska i zgarniają sporą kasę podczas gdy rozgarnięci imigranci muszą marnować swój potencjał na najniższych stanowiskach. Takie życie.
OdpowiedzŚmieszny jest fakt że nie jest to żadna dyskryminacja, ale i imigrant i 'rdzenny' mieszkaniec tegoż kraju wiedzą, że dla imigranta jest to frustrujące. Ale cóż, pozostaje tylko im dawać tą wspaniałą satysfkację i pozwalać im na wyobrażanie sobie jako 'lepszych'.
OdpowiedzTu nie chodzi o imigrantów i "angoli", ale o wybieranie najbardziej wrednych i niekompetentnych osób na stanowiska kierownicze niższego szczebla. Wierz mi, wiele Polek pracuje jako "supervisor" w np. hotelach, fabrykach i są gorsze od rodowitych Angielek, bo są wyjątkowo złośliwe i ciągle prowadzą jakieś gierki żeby rodaczki wykończyć i maksymalnie im utrudnić życie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 marca 2012 o 2:35
Po pierwsze, aby być na stanowisku kierowniczym wypadałoby mówić perfekcyjnie po angielsku, a wielu imigrantów niestety tego nie potrafi, więc siłą rzeczy nie mogą ich zatrudnić. Wyobrażasz sobie rozmowę z managerem, który co rusz sadzi błędy i się zacina? Po drugie jak ich poziom angielskiego jest jednak dobry to dostają wyższe stanowiska. Pracuję dla różnych klubów w Londynie i gdzie nie pójdę tam Polak jako manager. Nie ma tu żadnej dyskryminacji.
Odpowiedzdlaczego tej dziewuchy jeszcze nie zwolnili?
OdpowiedzWłaśnie dlatego, że taka "słaba na psychice" i jak tylko się robi dym, to ona idzie na chorobowe albo płacze.
OdpowiedzBo mogłaby ich o mobbing oskarżyć, jak przypuszczam. Ona się tu stresuje, płacze, a jeszcze chcą ją wyrzucić, podlece.
Odpowiedzi dlatego pracodawcy w Polsce preferują mężczyzn na stanowiskach pracy :) taki to się nie popłacze o mobbing trudno go posądzić no i marne szanse na macierzyństwo
OdpowiedzMoże ja też zacznę szlochać na egzaminach jak mi źle pójdzie? :|
OdpowiedzI to się zdarza w świecie. U mnie na pierwszym roku przy pierwszym tak naprawdę wymagającym egzaminie były dziewczątka, które właśnie szlochem próbowały zdać. I było ich naprawdę sporo. Na szczęście egzaminator był rozsądny i każdej kazał nie zabierać sobie i innym czasu, radził też, żeby raczej popłakały w pobliskim parku.
OdpowiedzU nas ostatnio jedna dostała 2(D W A nie mylić z J E D E N) i się popłakała. Już nie licząc, że sam fakt płakania o dwójkę (i na każdej lekcji WF) jest żałosny to przez płaczki nauczyciel pozwolił jej poprawiać...
OdpowiedzBardzo lubie Twoje kinowe historie...pisz wiecej :)
OdpowiedzDołączam się :)
Odpowiedzi ja :)
OdpowiedzZróbcie managerowi trening z asertywności, albo kupcie mu dobry pochłaniacz wilgoci, bo nie idzie zdzierżyć tego absurdu , raz ok, zdarzyło się, ale bez jaj......
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 marca 2012 o 0:18
Plus; tylko zmień tego « mena » na kierownika, bo tak to trochę bez sensu jest.
OdpowiedzJa tak z rozpędu czasem anglicyzmów używam... Wstyd i hańba, wiem.
OdpowiedzSwoją drogą niezły pomysł na rozwiązanie problemu: widzę problem - daję nogę...
OdpowiedzNie idzie nic z kimś takim zrobić? Nie wiem, cokolwiek, żeby sobie menadżer poczekał aż skończy płakać, nie wiem, po męsku powiedział co myśli na ten temat, ostatecznie wyp******ł na zbity pysk. Nie wolno?
OdpowiedzIrony: No ale to przecież jest kobieta i do tego płakała. Nie można. To by było bardzo nie miłe.
Odpowiedzmęcząca istota to musi być. btw., zawsze denerwowało mnie w pracy w kinie, to, że do każdego zwrotu potrzebny był kierownik. paranoja.
OdpowiedzU mnie jest taka jedna dziewczyna. Anita :PP Na lekcji muzyki pamiętam jak "zaśpiewała" jedną piosenkę ogólnie łatwą do zaśpiewania to wszyscy w śmiech, ponieważ wyła jak starsza pani. Rozpłakała się.. Od tego czasu pani zawsze daje jej 6 aby się nie płakała.. Gdzie tu sprawiedliwość?? :P
OdpowiedzA jakie znaczenie ma u was nagana w aktach? Może za to oberwać czy nie bardzo? W mojej firmie za 2 nagany jest wylot, a jak się coś porządnie zawali to ładną dyscyplinarkę dowalą.
Odpowiedz